D ziś poeci są m instrelam i narodów i podobni dawnym minstrelom śpiewają milionowo-głowe- mu panu, gdy usypia, budzą go pieśnią i przy śmiertelnym iożu narodów przepowiadają zmar
twychwstanie [...]
JSD II, 157
1 naliza związków Balladyny z poetyką klasycystycznej epopei prowadzi
^ do w niosków , że największe zbliżenie tej tragedii - pomyślanej jako je- _ _ _ J den z dram atycznych rapsodów obszerniejszego cyklu, o czym była już wcześniej m owa - do koro n y gatunków epickich w ykazują te elem enty (wy
znaczniki), które estetyka ubiegłej epoki uznawała za mniej ważne, a m ianow i
cie w obrębie a r g u m e n t u i „ m a c h i n y c u d o w n e j ”1. R zecz charaktery
styczna - w obrębie i tych w yznaczników podobieństw a czy analogie nie są zupełne: rom antyczna estetyka zmusiła tw órcę do m anifestow ania w argumen
cie „autoportretu autora”, autoportretu wyraźnie stylizowanego na tw órcę epo
pei - nowoczesnego, jednak zakotwiczonego w tradycji rapsoda. Zabieg ten, jak i inne odwołania do poetyki eposu w form ie aluzji literackiej, m iały za zada
nie podkreślenie wielkości dzieła i k o m p e t e n c j i poety, szczególnie wyższo
ści poznawczej zasad tw orzenia poetyckiego nad wąsko pojętą historiografią, którą reprezentuje w dramacie W awel, oto fragment dialogu K anclerza z W a
welem [A kt V , sc. IV]:
1 Szerzej piszę o tym w szkicu: D w a listy dedykacyjne Juliusza Słow ackiego w fu n kcji epo
peicznego argumentu. W : „Prace H istory czn oliterack ie”. T . 17: Podróż i historia. 2 motywów literatury Oświecenia i Romantyzm u. Red. Z .J. N o w a k i I. O p a c k i . K atow ice 1980 oraz w rozdziale O epopeicznej cudowności „Balladyny" pom ieszczonym w niniejszym zbiorze.
K A N C L E R Z
Przem ądry W awelu, C zy sam widziałeś?
W A W E L
C o widziało wielu, Mogę poświadczyć jak świadek naoczny.
285 D nia tego ranek był po stronach m roczny, Lecz się w yjaśnił ku w schodowi słońca - W ięc jak widziałem prawie sam... od końca N iebios, skąd błyszczy gwiazda O ryjon a, W yleciał, lecąc sznur żurawi biały, 290 A na nim wisząc za śnieżne ramiona
Mglista niewiasta.
K A N C L E R Z
I w szystko widziały
Tw e własne oczy, przemądry Wawelu?
W A W E L
N ie ja widziałem, lecz widziało wielu;
Mogę poświadczyć na rzecz z mego czasu.
JS D V II, 170
E fekt tej sceny podkreśla kategoryczne stwierdzenie W awela w Epilogu - na pytanie Publiczności: „Czyjże jesteś stronnik?” - odpowiada: „Jestem sędzia bezstronny i naoczny świadek” - jednak „naoczny”, chociaż wcześniej m ów ił prawdę: „Nie ja w idziałem ...” QSD V II, 187], Epitet „przemądry” w olno rów nież traktow ać jak o niezw ykle rzadki w Balladynie epitet stały, charaktery
styczny dla epickiego stylu w ysokiego (dla eposu heroicznego serio); jednak nawet ten epitet odczytujem y jednocześnie lekko ironicznie - przyległość se
mantyczna z innym słówkiem „przemądrzały” nie pozwala traktować go jedno
znacznie poważnie. Jedynym jeszcze w Balladynie bohaterem, k tó ry o krok był od przyznania mu - przez poetę - epitetu stałego, był K irk o r, jednak udany epitet „pan c z t e r o w i e ż o w y ” [JSD V II, 12], mający wszelkie szanse, by stać się ozdobą stylu formularnego, w tekście zapisanym nie rozwinął się w tym kie
runku, pojawia się jeszcze tylko wers „o K irkorze, / C o ma ogrom ny zamek, c z t e r y w i e ż e ”. M oże dlatego, że mówi tak o sobie sam K irko r [A kt I, sc. I], zabrakło mu epika-narratora?
O dkrycie przez rom antyczną estetykę zasad ludowego tw orzenia, bogac
twa folkloru, pozw oliło Słowackiemu na przekształcenie niezgrabnej i anachro
nicznej „machiny cudownej” w delikatny instrument, na którym wygrywał cały smak i powab dramatu. Z w yznaczników koniecznych epopei klasycystycznej
w y s o k i t o n n a r r a c j i został wyelim inow any przez sam dobór form y dra
matycznej (nie epickiej przecież2, pozbawiającej tekst narratora); ze zgodności charakteru postaci z „duchem” czasu świata przedstawionego zrezygnow ał au
tor świadomie i programowo, sam wprowadził „tysiące anachronizm ów ”. T ym większą uwagę zwraca zachowanie trzeciego z koniecznych wyznaczników: wy
bór m o m e n t u p r z e ł o m o w e g o w h i s t o r i i n a r o d u . T ak dzieje się ponad wszelką wątpliwość w planie ludzkim świata przedstawionego.
W pozostałych planach - fantastycznym i boskim - również m amy do czy
nienia z m om entem przełom ow ym . Plany te przenikają się wzajem nie, warun
kują własny status ontologiczny. Istnienie podwójnej m otyw acji: logicznej i cu
downej, om ów ione już zresztą przez Zbigniewa Raszewskiego3, świadczy nie tyle o równoległości obu planów, ile o pradawnej j e d n o ś c i świata rzeczy
wistego i świata ludow ych w yobrażeń. T en m om ent w skazyw ałby na to, że Balladyna jest próbą wypełnienia luki w literaturze polskiej, jest próbą przed
stawienia czytającej części społeczeństwa swoistego „apokryfu”, „biblii narodu”,
„księgi absolutnie pierwszej”, jak nazwał epopeję G eorg W .F . H egel4; do takie
go o d t w a r z a n i a p r z e s z ł o ś c i nawoływał M aurycy M och nacki5.
Ale Balladyna jest czymś więcej. N ie tylko ukazuje „ducha” narodu w m o
mencie kształtow ania się początków państwa, prezentuje rów nież w spółcze
sność, czasy utraty państwowości, niedawną próbę odzyskania niepodległego 2 Osoby dramatu mówią o sobie bez epickiego dystansu. Jedynym fragmentem dramatu w y
raziście stylizowanym epicko jest opowiadanie Gońca („Pan graf pomyślnej dokonał w ypraw y...”
[A kt IV , sc. I, ww. 119-169]). Zgodne to z tradycjam i tragedii, w której występowała od staro
żytności forma „relacji posła” - świadka naocznego wydarzeń spoza sceny.
3 Z. R a s z e w s k i : O teatralnym kształcie „B alladyn y”. „P am iętn ik T e a tra ln y ” 1959,
jawi, zasłynie. Będzie miał poetów, sztukmistrzów, dziejopisarzy, mówców. [...] T o wy
rażanie ducha, to wyciąganie myśli spólnej na jaśnią, ta ogólna masa wszystkich razem wyobrażeń i pojęć, cechujących narodu istotę, „ s t a n o w i ą l i t e r a t u r ę t e g o n a r ó d u”.
(M. M o c h n a c k i : O literaturze polskiej w wieku dziewiętnastym. Oprać, i przedmową poprze
dził Z. S k i b i ń s k i . Łódź 1985, s. 66. Podkreślenia - M ochnackiego.) W odniesieniu do ambi
cji Słowackiego szczególnego znaczenia nabierają dalsze zdania tego samego autora: „[...] naród tylko w literaturze ma swoją r e f 1 e k s j ę; [...] Jest więc literatura z pewnego względu jako s u m - n i e n i e n a r o d u ” (tamże, s. 67). Słowacki chciał, aby jego dzieła były „sumnieniem” narodu.
bytu (powstanie listopadowe6). N a liczne związki warstwy semantycznej w Bal
ladynie ze współczesną Słowackiemu sytuacją społeczno-polityczną narodu pol
skiego, będące podstawą „rom antycznej paraleli historyczno-politycznej” tego dramatu, zwrócił uwagę Wacław K ubacki7; Balladyna jest dla niego „satyryczno- -polityczną karykaturą Królestw a K ongresow ego”. Świadczą o tym częste alu
zje - analogie między tyranem-Balladyną i carem Aleksandrem I, scena wręcza
nia „księgi praw ”, wreszcie m agnacki serw ilizm legalistycznie nastaw ionych w ielm ożów G opła (Królestwo Kongresowe po w ojnach napoleońskich). Świad
czy o tym między innym i przemowa Posła M iejskiego, w której pojawiają się takie apostrofy jak: „Aniele obłoku ” (a przecież Aleksander I był „komplemen
tow any” - nawet w poezjach - jako „A nioł p ok oju ”), „W itaj więc! w itaj, m iły hospodynie!” - Balladyna w zbroi postrzegana jest jako król-m ężczyzna:
Boś już zasłużył na wdzięczność narodu Skaraniem hersztów , k tórzy nas uwiedli.
JS D V II, 164
Bolesne i gorzkie to słowa odnoszące się do akcji pacyfikacyjnej po niedaw
nych zakończonych klęską walkach w yzw oleńczych. W cześniej przecież Ko- stryn zdawał relację:
B A L L A D Y N A Kazałeś wieszać?
K O S T R Y N
Pierwsi buntow nicy Ju ż zgromadzeni pod maćkową gruszę;
A ta się cieszy, że do siego roku D w a razy będzie nosiła owoce.
JS D V II, 165-166
W yłuskiw aniu aktualiów , jak przyznali sami autorzy, miała rów nież słu
żyć praca M ariana Bizana i Pawła H ertza Glosy do „Balladyny”*. W szelkie alu
6 Mniej lub bardziej czytelne reminiscencje dotyczące powstania listopadowego pojawiają się też w utworach, których o to wcześniej nie podejrzewaliśmy, chciałoby się ponownie powiedzieć:
paradoksalnie (por. przyp. 2, s. 49 niniejszej rozprawy). Zob. J. L y s z c z y n a : „Zemsta”A lek
sandra Fredry w obec klęski powstania listopadowego. W : Od oświecenia, ku rom antyzm owi i da
lej... Autorzy - dzieła - czytelnicy. Red. M . P i e c h o t a i J. R y b a . Katowice 2004, s. 127-133.
7 W . K u b a c k i : „Balladyna" - baśń polityczna. W: J. S ł o w a c k i : Balladyna. Warszawa 1955, s. 90 i nn.
8 W e wstępie Od autorów Marian Bizan i Paweł H ertz pisali: „[...] wydaje się, że wśród wielu zaległości, do najważniejszych należałoby wykrycie związków między tekstem utworu i współ
czesnością, w której utw ór ów powstawał” (M. B i z a n, P. H e r t z: Glosy do „Balladyny". W ar
szawa 1970, s. 192-193).
zje do współczesności składają się na polityczny i publicystyczny ładunek Bal
ladyny, zarówno w form ie krytycznej - dodajmy od siebie - jak i w form ie pró
by pozytywnego w ytłum aczenia „nieszczęścia narodu”; Słow acki
w Balladynie stw orzył zarazem m it, a jednocześnie obnażył go z do
mniemanej poetyckości. T o zabiegi polegające na konstruow aniu mitu i odbieraniu mu jednocześnie jego idealnego oblicza wydają się bardzo now oczesne i są jak gdyby próbą docierania d o p r a w d y h i s t o r y c z n e j 9.
W tym m iejscu warto jeszcze zw rócić uwagę na obszerną opinię o Balla
dynie cenzora rosyjskiego w W ilnie A. M uchina10, niezw ykle starannego czy
telnika, specyficznie w yczulonego na wszelkie aluzje i znaczenia u kryte, a ra
czej przeczulonego w tym zakresie (dość w spom nieć, że „pieśni ry cersk ie”
z Listu dedykacyjnego określa cenzor w swym raporcie jako „pieśni bojow e” - ôoeebie). Z analizy treści wysnuł M uchin taki w niosek:
Ponieważ utwór ten [tj. Balladyna - M .P.] nacechowany m istycyzm em i alegorycznym obrazow aniem t c h n i e d u c h e m p a t r i o t y c z n o - p o 1 s k i m, pow inien być, jak sądzę zakazany11.
G łów ny U rząd C enzury zatwierdził tę opinię gorliwego urzędnika, choć trzeba przyznać, że sprawa nie była pilna, bo ciągnęła się od stycznia aż do czerwca. B y ł rok 1847.
W spom niane wcześniej publikacje oraz przytoczone uprzednio argumen
ty pozwalają na następującą konkluzję: w odwołaniach do klasycystycznych konw encji gatunku epopei znajdujem y w Balladynie nie ty lk o ślady tradycji, ale nadto w yznaczniki n o w e g o s t y l u wspólnego w ielkim poetom rom an
tycznym , tw orzącym now oczesną literaturę narodu pozbaw ionego państwa.
G łów nym zaś w yróżnikiem rom antycznego ujęcia ow ych stałych (i „starych”) elementów okazuje się w i d z e n i e h i s t o r i i , postrzeganie dziejów narodu, objawienie „instynktu historii polskiej”, o którym tak pisał Zygm unt K rasiń
ski do Adama Potockiego:
Jeśli możesz, dostań z poezji polskich Balladynę i Mazepę Słowackiego - dwa u tw ory przepełnione i n s t y n k t e m h i s t o r i i p o l s k i e j , bo dotąd m y ty lk o instynkt m am y do niej, a nie znam y jej ni dokład
9 Tam że, s. 280.
10 Zob. M. I n g l o t : Carska cenzura w latach 1831-1850 wobec arcydzieł literatury polskiej.
„Ze skarbca ku ltu ry” 1965, z. 17, s. 100-134. M. Bizan i P. H ertz rów nież przytaczają fragmen
ty „recenzji” cenzorskiej M uchina (tamże, s. 243-247).
11 C yt. za: M. B i z a n, P. H e r t z: Glosy do „Balladyny"..., s. 245.
nie, ni prawdziwie, ni szczególnie, ni ogólnie. C o za Idea nią rządzi
ła, to przed nami jeszcze się ukrywa - ale te ciem ności opadną i n a r o d z i s i ę ś w i a t ł o 12.
Instynkt, „przeczucie” historii przerodzi się w swoistą jej f i l o z o f i ę ; styl staje się podporą h i s t o r i o z o f i i . C oraz wyraźniej rysują się bliskie związ
ki Balladyny z teorią epopei rom antycznej, z podstaw ow ym w yznacznikiem rom antycznego światopoglądu. P rzyjrzyjm y się nieco bliżej tym związkom.
Jed yny bohater Balladyny, którego sylwetka podlega w dramacie wyraźnej heroizacji, graf K irk o r, w ykazuje wyraźne cechy bohatera rom antycznego i to w w ersji charakterystycznej dla drugiej fazy rom antyzm u. Jest człow iekiem wpisanym w bieg dziejów narodu, jest jednocześnie szczególnym reprezentan
tem zbiorow ości. Sam postanawia spełnić misję dziejową, uw olnić Polskę od władzy tyrana, odzyskać dla narodu cudowną koronę (wskutek wprowadzenia na tron prawowitego władcy Popiela III), a tym samym przyw rócić ojczyźnie i jej obywatelom szczęście i powodzenie. Indywidualne postanowienie-przysięgę ma jednak zrealizować przy pom ocy „uzbrojonych cham ów ” i podległego mu rycerstwa. D la tej idei opuszcza żonę nazajutrz po ślubie13, spieszy się:
125 N iechaj wie człow iek, że mu Bóg pożyczył Życie na k rótko , niechaj odda w czynach, C o winien Bogu 14.
JS D V II, 89
W tym dramacie Bóg przyw oływ any bywa często na świadka, przypom nij
m y dwuwiersz o charakterze aforyzm u z rozm ow y K irkora z Pustelnikiem :
12 Listy Krasińskiego do A. Potockiego, z przedm ow ą A. Krasińskiego i /. Chrzanowskiego.
Warszawa 1922, s. 105.
13 O ludowej interpretacji takiego postępku jako despektu uczynionego pannie młodej pisał już W . K u b a c k i : Balladyna - baśń polityczna..., s. 82.
14 T o jeden z m otyw ów persewerujących w dziełach Słowackiego, który proponował czy
telnikom różne jego warianty; w K ordianie mamy taki oto dialog bohatera tytułowego z Pre
zesem:
K O R D IA N
Musisz mieć dzieci? Słuchaj! niech tw oja rodzina W estchnie za mną do Boga.
P R E Z E S
O ch! ja nie mam dzieci!
K O R D IA N
N ie masz? - a włos twój biały jako srebro świeci;
460 Tyś nic za swoje życie nie odpłacił Bogu.
JSD VI, 244
N iech więc się stanie, co się stać pow inno, Pod okiem Boga, na tej biednej ziemi.
JS D V II, 14
Przypom nijm y także częste przywoływanie Boga w sensie bliższym antycz
nemu bezlitosnem u Losow i niż chrześcijańskiem u uosobieniu m iłosierdzia.
C zyny K irkora człow ieka są ściśle wpisane w p l a n B o ż y , to już elem ent ro
m antycznej historiozofii:
V ico i H erder stw orzyli w X V III wieku podstawy historycznego wi
dzenia rzeczyw istości; M ichelet i Q uinet w X I X wieku spopularyzo
wali ich dorobek, wysuwając jednocześnie na plan pierwszy problem a
tykę, która będzie fascynowała rom antyczną historiozofię: w jaki spo
sób O patrzność kieruje światem? czym jest właściwie historia i jaki jest jej „wyższy sens”? R om antycznych m yślicieli nurtow ało głównie py
tanie o ceł lu d zkich p rzeznaczeń w planie b o ży m , o z n a c z e n i e d z i a ł a n i a B o g a w l u d z k i m ś w i e c i e (,,gęsta Dei per homines”
- „czyny Boga przez ludzi”, jak to trafnie określo no ), pasjonow ały p r ó b y p o g o d z e n i a p r o w i d e n c j a l i z m u z i d e ą p o s t ę p u l u d z k o ś ć i 15.
Prow idencjalizm - na gruncie rom antyzm u - godzi z ideą postępu ludzko
ści pojęcie O patrzności, jak pisał Zygm unt Krasiński:
Praw dziw ym X IX -g o w ieku odkryciem , objaw ieniem , że tak rzekę, jest pojęcie opatrzności historycznej nie tyczącej się już jak u Żydów jednego narodu, jak u nas jednego K ościoła, ale w szystkich ludów na całym tym planecie [...]. Prawa, podług których ta O patrzność się ob jawia, logiką są h istorii16.
Jednym z tych praw jest ogólna sprawiedliwość dziejowa, uzewnętrzniająca się w dialektyce historii - w przem iennym przebiegu okresów kataklicznych i organicznych - okresów w ojen i pokoju. O tym ostatnim K rasiński pisał do Kajetana Koźmiana:
Epopei wieczną wymagalnością, celem ostatecznym, jest takiego pokoju osiągnienie, a osiągiwa się w ym ierzeniem sprawiedliwości17.
15 M. J a n i o n: Zygmunt Krasiński - debiut i dojrzałość. W arszawa 1962, s. 125. Podkre
ślenia - Janion.
16 Listy Krasińskiego do A. Potockiego..., s. 107.
17 Cyt. za: 2 . K r a s i ń s k i: Myśli o sztuce. Zebrai [...] A. G r z y m a i a - S i e d l e c k i . Lwów 1912, s. 41.
T ę „wieczną w ym agalność” epopei spełnia Balladyna w sposób wystarcza
jący: przyw rócenie sprawiedliwości jest bow iem i d e ą tego dramatu, jest ideą K irkora i ten spełnia ją, zabijając tyrana Popiela IV - zbrodniczego brata P o
piela III, jest ideą utworu - sprawiedliwość wymierza Bóg, uderzając piorunem, zgodnie z wierzeniam i ludu. N astaje pokój - stosowna pora do opisania wie
ku gw ałtow nych przem ian. Pojaw ia się w ięc w Epilogu - jakże sensow nie, w brew uwagom Kleinera i Pigonia18 - W awel, k tó ry oznajm ia, że jego sekre
tarz („skoropis”) „Zaczął rzecz wydarzoną wpisywać do k ron ik” [JSD V II, 187], Pora na refleksje, na krytyczne zastanowienie się nad tym , co też właściwie się w ydarzyło.
W Balladynie świat został przedstaw iony w m o m e n c i e p r z e ł o m o w y m w h i s t o r i i n a r o d u , m om ent ten stanowi etap na drodze ludzko
ści ku postępow i i doskonałości d n i p r z y s z ł y c h (przecież po m rokach czasów Popiela przyjdą dni pełne chwały Bolesława, Kazim ierza, Jagiełły, Ba
torego, Sobieskiego - dw óch ostatnich rzeczyw iście dow odzących husarią!).
W m om encie tym objaw iła się O patrzność, jej cele w c z y n a c h b o h a t e r a ; m esjanistyczna historiozofia nakłada na niego dziejową odpowiedzialność za lud w ybrany, którego jest reprezentantem . O to synteza rom antycznego poglą
du na dzieje świata, oto wyznanie rom antycznego światopoglądu - epopeja ro
m antyczna! R om an tyczn a teoria epopei odrzucająca w yznaczniki form alne, p o p rzestająca na z n aczen io w y ch , u pow ażniła K rasiń sk ieg o do stw ierd ze
nia, że Balladyna to „najprześliczniejsza epopeja”. C ykl kron ik dramatycznych m iał się składać właśnie z części-rapsodów opisujących „dni epopeiczne” naro
du polskiego. N iew ielu krytykó w i czytelników m iało się poznać na tym za
miarze i jego realizacji. Słow acki jeszcze przed drukiem ironizow ał w liście do wydawcy - Eustachego Januszkiew icza (w liście z Flo ren cji około 16 listopa
da 1838 r.):
[...] posyłam ci ogrom ny manuskrypt tragedii p.t. Balladina, o który raczysz się upom nić... N ie żądam ja wcale, abyś go natychm iast dru
kował, bo to może będzie za ciężko na księgarnię i drukarnię, ale niech u ciebie ten m anuskrypt pow oli oczekuje czasu, w którym bez żadnej straty będzie m ógł być d ru kow an y, a w tenczas w eź go pod prasę z oszczędnością, bo ch oć r z e c z j e s t p o l s k a , ale n i e p a t r i o - t y c z n a , w ięc gotow a m i się źle o d p ła cić... a o r y g i n a l n o ś ć s a m a t e j t r a g e d i i i r o d z a j u , w którym jest napisana, może dłu
go rozkupow i sprzeciwiać się będzie...
K JS I, 409
18 Kleiner i Pigoń w osobie Wawela widzieli tylko karykaturę Joachim a Lelewela, pierwszy z nich snui jeszcze paralelę Epilogu i Listu dedykacyjnego (M. B i z a n, P. H e r t z : Glosy do „Bal
ladyny”..., s. 523-525).
N ie poznali się krytycy i czytelnicy, poznał się carski cenzor M uchin. Bal
ladyna nie jest pustym, pozbaw ionym program u w ołaniem „Polska! Polska!”.
Inna sprawa, że na pytanie „Jaka?” - znajdziem y właściwą odpowiedź nomen omen dopiero w Odpowiedzi na „Psalmy przyszłości” Spirydionowi Prawdzickie- mu. Echa złośliwej recenzji Stanisława Ropelew skiego zam ieszczonej w „M ło
dej P olsce” znajdziem y w Beniowskim-, p rzy jrzy jm y się dw óm anaforycznie (przynajmniej do średniówki) rozpoczynającym się oktaw om pieśni I, w k tó rych - to już zabieg znacznie rzadszy - pojawia się także epifora:
745 N ie podobało się już w Balladynie,
Że m ój m aleńki Skierka w bańce z mydła C icho po rzece kryształow ej płynie,
Że bańka się od gazowego skrzydła Babki-konika rozbija i ginie,
750 Że w grobie leżąc A lina nie zbrzydła, Lecz piękna z dzbankiem na głowie martwica Jest jak duch z w oni malin i księżyca.
N ie podobało się, że G rabiec spity Jest wierzbą, że się Balladyna krwawi,
755 Że w całej sztuce ty lk o nie zabity Sufler i Młoda Polska, co się bawi Ja k każdy głupiec, plwając na sufity
Lub w studnię... która po sobie zostawi T yle co bańka mydlana rozwalin,
760 A pewnie nie w oń m irry - ani m alin...
JS D III, 34
Autor nie m ylił się, wskazana autoironicznie w liście do Januszkiewicza isto
ta dramatu („bo choć rzecz jest polska, a l e n i e p a t r i o t y c z n a”), gorycz i „ty
siące anachronizm ów ” zaszkodziły Balladynie w opinii publicznej popow sta
niowej emigracji najbardziej; Słow acki tak pisał do Konstantego Gaszyńskiego o tym dramacie (z Paryża 22 maja 1839 r.):
[...] teraz donoszę ci, że się drukuje Balladyna - kochanka m oja... N ie spodziewasz się, co to za dzieło... dosyć, że jest to osoba, która nas z Zygm untem K r. zaprzyjaźniła m ocno... on ją bow iem polubiw szy, mnie polubił - oby mi i ciebie zyskała... Ale nie spodziewam się, bo to jest gorżkie dzieło - a świat w nim przez pryzm a przepuszczony i na tysiączne ko lo ry rozbity, wymaga, aby się kto w nim szczególnie pokochał...
KJS I, 419-420
W ym ieniony w liście Krasiński, którego prywatna opinia sprawiła Słowac
kiem u taką przyjem ność i wrażenie pełnego zrozum ienia, w publicznie ogło
szonym artykule Kilka słów o Juliuszu Słowackim (obszerny ustęp pośw ięcił w nim właśnie Balladynie) zm uszony był jednak zrewidować swoją dotychcza
sową opinię, zbudowaną wyłącznie na podstawie interpretacji historiozoficz
nej. K onieczne będzie obszerniejsze przytoczenie tego oficjalnego stanowiska:
W Balladynie d w a ś w i a t y , pierw otny słow iański i dzisiejszy k ry tyczny, k tó ry nosi w sobie napis consummatum est - plączą się i spa
jają nieustannie. T a przemiana kam eleońska, ta zdrada migów i prze- migów, ta rozpryskliw ość baniek tęczannych, słowem cały Balladyny k oloryt już sam w sobie stanowi form ę wiążącą tych światów różni
ce - a te różnice zetknęły się z sobą rzeczywiście, ale nie w zewnętrz
nej realności dziejów , ty lk o w w ew nętrznej sumienia samego poety.
G d z i e c i ą g l e d w i e s p r z e c z n e s i ł y d z i a ł a j ą , t a m n i e k s z t a ł t e p o p e i c z n y , posągowy, a l e d r a m a t y c z n y , rucho
wy p o w s t a n i e .
D latego też B a l l a d y n a j e s t d r a m a t e m , ale takim , w k tó rym nie tak osoby ze sobą walczą, ale raczej dwie epoki, z których dawniejsza pragnie się objaw ić m ajestatycznie, a późniejsza zrywa jej koronę z czoła i sądzi ją sądem potom n ych 19.
D o tego, by Balladyna w interpretacji szerszej niż ty lk o historiozoficzna pozostała epopeją, o czym m ów ił Krasiński pryw atnie, jak rom antyk z rom an
tykiem , zabrakło jej o g ó l n e j j e d n o ś c i działających sił, jedności środków artystycznych (objaw iających epokę jednolicie i „m ajestatycznie”). Zgoda, ale wówczas raczej nie byłaby już dramatem.
W świetle przedstaw ionych argumentów, jeśli jeszcze dodamy specyficzny
„panchronizm ” techniki Słowackiego20, m ożem y stwierdzić, że Balladyna j e s t r o m a n t y c z n ą e p o p e j ą , w yzn an iem rom an ty czn eg o św iatopoglądu.
Św iatopogląd ten kształtow ał się na podstawie system ów filozoficzn ych V i
co, H erdera i Ballanche’a, a zrew olucjonizow any został przez Hegla (powiedz
my ostrożniej: pewne elem enty heglizmu); ten ostatni - jak podaje Bronisław Baczko
-był p rzyjm ow an y przede w szystkim ja k o teoria i filozofia procesu dziejowego, jako h i s t o r i o z o f i a . O historiozofii pisał Dem bow ski,
19 Z. K r a s i ń s k i : K ilka słów o Juliuszu Słowackim. W: T e g o ż : Pisma. [Wydanie Jubile
uszowe], T . 7: Pisma fdozoficzne i polityczne. Kraków 1912, s. 15.
20 W porównaniach, metaforach, aluzjach literackich i politycznych obejmuje on myślą c a i y c z a s , „od początków świata, aż do naszych czasów”, od stworzenia po dzisiejszy etap postępu ludzkości.
że jest ona „bez wątpienia najważniejszą z nau k ”. H eglizm trak to w a
no w szczególności jako filozofię, k tó ra daje odpow iedź na p ytania dotyczące z w i ą z k u m i ę d z y d r o g a m i r o z w o j u n a r o d u , a o g ó l n o l u d z k i m p r o c e s e m h i s t o r y c z n y m p o s t ę p u l u d z k o ś c i . Pozwala ona zrozum ieć, jak zawarta w samych dziejach tendencja rozw ojow a, Weltgeist, realizuje się poprzez misje dziejowe poszczególnych narodów , traktow anych jako swoiste podm ioty p ro cesów historycznych. Heglizm dostarczyć więc miał ram y historio zo ficznej dla interpretacji narodow ego problem u polskiego jako kwestii ogólnohistorycznej21.
Takie są źródła rom antycznej historiozofii w polskim w ydaniu. W Balladynie rozpoznajem y zawiązki tego, co złoży się później na pełniejszy i doskonalszy
Takie są źródła rom antycznej historiozofii w polskim w ydaniu. W Balladynie rozpoznajem y zawiązki tego, co złoży się później na pełniejszy i doskonalszy