• Nie Znaleziono Wyników

W drugiej połowie lat sześćdziesiątych repertuar tematów wojennych posze-rzono o problematykę dotyczącą udziału polskich sił zbrojnych w działaniach frontowych na wschodzie i zachodzie Europy. Przedmiotem autentycznego zainteresowania stały się także wydarzenia historyczne rozgrywające się na te-renie okupowanej ojczyzny, przedstawiające kulisy działalności państwa pod-ziemnego oraz zaangażowanie rodaków w akcje dywersyjne i walkę zbrojną.

Najciekawsze ekranowe egzemplifikacje tej tematyki wyszły spod ręki Wincentego Ronisza, młodego twórcy z Wytwórni Filmowej „Czołówka”, au-tora wielokrotnie nagradzanych filmów dokumentalnych: Przerwana podróż (1966), Bitwa o Anglię (1967) i Skok na Arnhem (1968). Ronisz łączył w swo-ich propozycjach poetykę filmu montażowego, dobrze już zakorzenioną w rodzimej dokumentalistyce filmowej za sprawą emigracyjnej aktywno-ści londyńskiego Biura Filmowego czy publicystycznych dokonań Bossaka i Kaźmierczaka, z raczkującą wówczas na polskim gruncie stylistyką tzw.

gadających głów, czyli sfilmowanych relacji świadków bądź bohaterów pre-zentowanych zdarzeń historycznych.

W pierwszym filmie, przypominającym wojenną działalność i tragicz-ne losy getragicz-nerała Władysława Sikorskiego, premiera rządu RP i Naczeltragicz-nego Wodza Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, autor w dużej mierze skorzystał z materiałów archiwalnych, podpierając swój wywód wyjaśniającym komen-tarzem zza kadru. Z podobnego wzorca skorzystał także w Skoku na Arnhem, z tą różnicą, że w tym przypadku komentarz, częstokroć nachalny i tautologi-zujący prezentowane obrazy, miał wyraźnie polemiczny charakter w stosun-ku do omawianych wydarzeń historycznych. Zamierzeniem autora, zresztą w najmniejszym stopniu nieskrywanym, było spojrzenie krytycznym okiem na jedną z najbardziej dramatycznych operacji desantowych drugiej

woj-43 Na wyjątkowość obrazu Brzozowskiego wskazują: Lech Pijanowski, Garść polskiej ziemi,

„Kino” 1968, nr 6 oraz Elżbieta Smoleń-Wasilewska, Archeologia XX wieku, „Film” 1968, nr 15.

obserwacje życia i peregrynacje historii 197 ny światowej – „Market Garden”

w okolicach holenderskiego mia-sta Arnhem. Brała w niej udział, oprócz wojsk brytyjskich i ame-rykańskich, także jednostka

pol-ska – Pierwsza Samodzielna Brygada Spadochronowa pod dowództwem gen. Stanisława Sosabowskiego. Ronisz z powodzeniem analizuje przyczyny klęski militarnego przedsięwzięcia, wśród których na pierwszym miejscu wymienia wygórowane ambicje alianckich dowódców oraz błędy taktycz-ne, wzbogacając swoje rozważania interesującymi materiałami źródłowymi, z czego zdecydowaną większość stanowią zdjęcia lotnicze, pełne dynamiki i efektownych zjawisk świetlnych, zwłaszcza na tle nocnego nieba.

W kolejnym obrazie Wincentego Ronisza – Bitwa o Anglię – formuła filmu montażowego wymagała pewnych udoskonaleń z powodu braku wiarygod-nych i reprezentatywwiarygod-nych archiwaliów. Autor włączył do filmu, obok kro-nik i zdjęć fotograficznych, osobiste wspomnienia uczestkro-ników i bohaterów Battle of Britain – pułkowników wojska polskiego: Witolda Łokuciewskiego i Stanisława Skalskiego, których barwne relacje z podniebnych potyczek z my-śliwcami Luftwaffe przydawały lotniczym sekwencjom osobistego charakteru i potęgowały ich walory dramaturgiczne. Wtórowały im komentarze lektora, sławiące odwagę i kunszt polskich lotników oraz rolę, jaką odegrali w tym historycznym wydarzeniu. Oto krótka próba:

W tej operacji Niemcy stracili 1733 samoloty, prawie o tysiąc więcej niż RAF. Na jeden strącony samolot angielski przypadały trzy niemieckie, ale na jeden polski – dziewięć.

W jednostkach RAF-u i w polskich dywizjonach walczyło 138 Polaków, była to naj-większa – po Anglikach – grupa narodowościowa w królewskim lotnictwie.

Na fali rosnącego zaintereso-wania historią najnowszą, z czym mamy do czynienia na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdzie-siątych, powstawały filmy, które za kanwę opowieści obierały odna-Skok na Arnhem (1968) Wincentego Ronisza

Bitwa o Anglię (1967) Wincentego Ronisza

198 wojciech otto

lezione – nierzadko w przedziwnych okolicznościach – dokumenty, zdjęcia i taśmy filmowe o unikatowej wartości historycznej. Pochodziły najczęściej ze zbiorów prywatnych i w bezpośredni sposób wiązały się z wojennymi losami ich autorów. Dość wymienić chociażby dokument Jana Łomnickiego pt. Gienek (1968), poświęcony pamięci znakomitego lekkoatlety i fotografika – Eugeniusza Lokajskiego, czy dokumentalną krótkometrażówkę Leonarda Ordy Salut dla Garlanda (1972), opiewającą dramatyczne losy okrętu płynącego z za-opatrzeniem wojennym do Murmańska w roku 1942, w którym wykorzystano reportażowe, amatorskie zdjęcia Pawła Płonki, starszego bosmana, uczestnika tego rejsu. W kontekście obecności Polaków na frontach drugiej wojny świa-towej najbardziej reprezentatywny wydaje się film Jerzego Ziarnika zatytuło-wany Kilińszczacy (1969). Jest to ascetyczna, w spokojny sposób opowiedziana historia żołnierzy z 4. Dywizji Piechoty im. Jana Kilińskiego, którzy wsławili się w ciężkich walkach o Wał Pomorski. Ich szlak bojowy wiódł z Ukrainy nad Łabę, a wszystkie etapy tej przeprawy zostały skrupulatnie zarejestrowane na taśmie fotograficznej przez Jana Rybickiego, jednego z piechurów. Z ocalałych zdjęć Ziarnik zbudował praktycznie cały film, nadał im dynamikę i wydobył siłę ich autentyzmu, ukazując tym samym tragiczne losy rozsianych po całej Europie polskich żołnierzy oraz towarzyszące ich drodze emocje i uczucia.

Wśród dokumentalistów Wytwórni Filmowej „Czołówka” znalazł się także Leonard Ordo, specjalista od tematyki marynistycznej. Jego autentyczną pasją było śledzenie losów polskiej marynarki wojennej podczas drugiej wojny światowej oraz dziejów polskiego Wybrzeża. W filmach: Operacja Trójmiasto (1969) i Obrońcy Helu (1971) odsłaniał najtragiczniejsze momenty naszej naj-nowszej historii związane z utratą Pomorza, z nadzieją i emocjonalną swadą opowiadał także o wiośnie 1945 roku, kiedy to oddziały polsko-radzieckie dokonywały ponownych zaślubin z morzem, przywracając nadwiślańskiemu krajowi Wybrzeże Gdańskie. Dla wagi tematu najistotniejszy okazał się jednak film pt. Ślubuję ci, morze (1968), stanowiący swego rodzaju syntezę poruszanej problematyki. Leonard Ordo podjął się dość karkołomnego zadania. W led-wie dwudziestokilkuminutowym filmie próbował uchwycić w zbiorczym zestawieniu specyfikę ówczesnej polskiej floty wojennej, nie tracąc z oczu historii poszczególnych okrętów, wsławionych w większych lub mniejszych bitwach morskich. W konsekwencji film miejscami razi zbytnią ogólnikowoś-cią, niekiedy zaś bombarduje widza nadmiarem zbędnych lub drugorzędnych informacji. Na jego korzyść jednak może świadczyć fakt, iż intencją autora nie było dążenie do wyczerpania tematu, lecz chęć zaakcentowania obecno-ści i znaczenia rodzimych tradycji na Bałtyku i przyległym do niego lądzie, zwłaszcza w kontekście niedawnych wydarzeń historycznych. I cel ten, mimo irytującego niekiedy patosu, został osiągnięty44.

44 Rozwinięciem marynistycznych zainteresowań Leonarda Ordy będą jego kolejne filmy dokumentalne: Konwoje (1971) i Salut dla Garlanda (1972).

obserwacje życia i peregrynacje historii 199 Komplementarne w stosunku do powyższej tematyki okazały się obrazy walki upamiętniające działalność polskiego ruchu oporu oraz charakter i fak-tografię wystąpień zbrojnych. Twórcy ponownie stanęli przed koniecznością zmiany dotychczasowej stylistyki filmowego dokumentu. Z powodu braku wystarczającej ilości archiwaliów filmowych budowali swoje projekty reali-zacyjne, opierając się na relacjach świadków i uczestników wydarzeń. Należy zaznaczyć, że w projektach tych pojawiały się po raz pierwszy nieśmiałe próby rewindykacji historycznych dotyczących Armii Krajowej, pomawianej przez lata o bierność, a nawet kolaborację z wrogiem. Za przykład może posłu-żyć śmiały i z werwą zrealizowany film Krzysztofa Szmagiera pt. Operacja V (1968), opowiadający o brawurowej akcji wywiadu AK, której celem było wykrycie tajemnicy niszczycielskiej broni – Wunderwaffe – wymierzonej głównie w miasta brytyjskie. Reżyser borykał się z ogromnymi trudnościami, wynikającymi głównie z braku archiwaliów.

To była okropna robota – wspomina – nie było nie tylko materiałów, ale także dokład-nej, ścisłej i wiarygodnej fotografii [...]. Materiały filmowe, które znaleźliśmy w WFD i „Czołówki”, były znikome. Lot pocisku V-1 i start pocisku V-2. I to wszystko. Było to, co mogło głosić chwałę niemieckich uczonych. Tego, co miało być dowodem naszego bohaterstwa, ciągle nie było45.

Trudności te w dużej mierze zaważyły na koncepcji filmu. Relacje uczestników i świadków zdarzeń poprzeplatano wiarygodną i drobiazgową faktografią, zmuszając widza do większego zaangażowania percepcyjnego, by wspólnie z autorami odczuwać „emocje poszukiwania prawdy”. Krzysztof Szmagier oce-nia to następująco: „Postanowiliśmy grać wyobraźnią widza sprowokowaną tym wszystkim, co pozostało, a jest autentyczne. I tak budowałem komentarz.

Suchy. Daty. Godziny. Cyfry. Jak diagram. Wielkie sprawy nie wymagają pozła-canych ramek”46. Reżyserowi udało się dotrzeć do żyjących bohaterów tamtej akcji: Bernarda Kaczmarka i Leona Cehaka – członków wywiadu AK, profe-sora Janusza Groszkowskiego – ówczesnego prezesa Polskiej Akademii Nauk, oraz chłopów z okolic Sarnak. Ich relacje i komentarze, podparte skrupulatną faktografią, umożliwiły autorom rekonstrukcję wydarzeń i ich okoliczności, uświadamiały także odbiorcom skalę przedsięwzięcia i jego znaczenie dla późniejszych losów wojny47.

W latach sześćdziesiątych specjalnej rehabilitacji nie potrzebowali na-tomiast harcerze zrzeszeni w Szarych Szeregach. Mimo że kojarzeni jedno-znacznie z Delegaturą Rządu Rzeczypospolitej Polskiej na Kraj i Komendą Główną Armii Krajowej, na tyle zakorzenili się w powszechnej świadomości

45 Krzysztof Szmagier, O tych którzy ocalili Londyn, „Kamera” 1969, nr 5.

46 Tamże.

47 Przypominały o tej akcji pełnometrażowe produkcje zagraniczne: Oni ocalili Londyn (1958) Vernona Sewella i Zamrożone błyskawice (1967) Jánosa Veiczi.