• Nie Znaleziono Wyników

Cłiata g-óralstea

W dokumencie Kalendarz Góralski na Rok 1938 (Stron 65-75)

to mys, k re t a ine grabosze, ftore cynsto tes gazdowi skodę robiom. P rze z to ale, ze kopiom swoje hodniki, dopuscajom do ziemi pow ietrze i wode.

Jesce w iencej żyje w ziemi różnyk ro­

baków, jako: pajonki, ślimaki, stonogi, a najrózniejse gonsienice N ejw ienksy poży­

tek przinoso cłow iekow i z ty k robaków glisty, cyli dżdżownice, ftoryk jest na jed­

nym hektarze pola i 100.000. Zywiom sie ziemiom, a p rz y tem jo rozdrabniajo lepiej niez cłow iek kopaniem, a także po nik zostawajo hodnicki bardzo potrzebne do urodzajności roli.

Praw dziw em i pom ocnikam i gazdy so niezlicone i okiem niew idzialne stw o rz o n ­ ka, zw ane b a k t e r i e . Bez nich by rola nierodzila. Do swojego życia w ziemi po­

trzeba im tak zw anej p r ó c h n i c y , to znaczy reśtek z zaoranyk roślin, gnoju, a zw ierzontek, co zgniyły w ziemi. T ak samo jako cłowiek nie je surow ego zorka

zboza, ale ugotuje, uw arzi z niego naj­

pierw jedzenie, tak i rośliny nie zywiom sie surow ym i consteczkam i ziemi, ale ko­

rzeniam i przyjm ujo soki przerobione. To w łaśnie przerabianie surow yk constecek ziemi a próchnicy, na soki potrzebne ro ­ ślinom, robiom bakterie. W syćko co na świecie nazy w om y gnicie, butwienie, ki- senie a ferm entacja, jest p raca bakterii.

Aby ziem ia rodziła, potrzebuje, b y za- w se m iała dostatek p o w ietrza i w ody, co cłow iek reguluje swojom pracom , jako:

orka, skródlenie, dalej musi cłow iek do- starcać gnoju albo zielonyk naw ozów , aby w ziemi było dość próchnicy, a kiej trz e ­ ba to i naw ozów fabrycnyk, a w tedy p rz y pom ocy tej niezliconej ilości zy w yk pom ocników ziem ia m oże rodzić i n azy ­ w a sie gleba. Kiej b y sie kto sp y tał gaz­

dy, kielo zw ierzont trzym o w gazdow - stw ie, m oże k ażd y powiedzieć, ze mo miliony.

64

O z n a c e n i u s a d o w n i c t w a w g a z d o s t w i e . Sady ow ocow e dajom gazdow i duzo

dobrego zysku. Kie jacy pożrem e na g az­

dostwo opasane pięknym, zielonym sa ­ dem, bedzieme uw azow ali, ze to musi być dobry i kulturalny gazda. Na w iesne, kie syćko zakwitnie, podobny jest sad do rajskiego ogrodu, w lecie zaś dostarca nom cienia, w e ftorym mięło jest hoćby w niedzeil popołudniu odyhnońć z głem - boka na całotyżniow ej cienżkiej pracy, w jesieni zaś uciesy on nase oko bogac- wem różnofarebnyk owoców. O w oc jest sm acny i bardzo zdrow y. Jest on bogaty w składniki, co sie nazyw ajom witam iny, abo tyz zyciany, a ftoryk to zycianów ciało ludzkie a racej organizm ludzki kó- niecnie potrzebuje, aby sie móg ozw ijać i dobrze pracow ać, a tyz w itam iny som lekarstw em na horoby, ftore sie n azy w a aw itam inoza (krziw ica), zapalenie n e r­

w ów (beri-beri), gnilizna dzionseł zem - bow yk (skorbut) itd., zaś jeśli hodzi o dzieci, to w łaśnie one pow inny jeść duzo

owoców, ale żrały k !! nie jak to bywa we- zw yku, ze jabka cy gruski za 3—4 tyżnie po odkw itnieńciu dzieci odbijajom i zja- dajom. Cłowiek, co je duzo i prawidłowo ow oce, b y w a zd ro w y i dożyje sie dłu­

giego wieku.

Za owoce m ozem e u tarzy ć duzo pinien- dzy, jak potrafim e rozum ow o załozyć i sporzondzić sad ow ocow y. T rzeb a sadzić ow ce jesienne i zimowe. T rzeb a uskować w dobryk, hłodnyk piw nicak i w zimie sprzedaw ać. W zimie jarm aki nie som przepełnione ow ocam i i możno za nie zebrać piękny piniondz, ftory nieraz w nieurodzajne roki m oże urato w ać gazdę przed biedom. Nadm iar owocu jesićnnego m ożna susyć i tyz robić ś nik ozmaite m arm elady i pow idła do ciasta. I przeto zakładajcie sady, posadźcie syćkie mie­

dze i nieużyte zboca i brzy ski drzewami ow ocow ym i, pielengnujcie tie drzewa,, aby ob rad zały bogato i w y d a w ały pie-

kne i dobre ow oce! C. K.

O s a d z e n i u s t r o m k ó w o w o c o w y k . Strom ki ow ocow e możno sadzić w je­

sieni, kie opadnom liście i bez cały cas, kiedy „śpiom“ az do chwile, kie drzew ka zacynajom w ypuscać now e liście. Na gruntak lekik, przepuscalnyk w ode, lepiej jest sadzić strom ki w jesieni, zaś na grun­

tak cienzkik na w iesne. Najcenściej speł­

nianym błendem przi sadzeniu drzew ek ow ocow yk jest n azb y t genste sadzenie.

Aby strom ow ocow y móg sie należycie ozrastać, trzeba mu dać telo przestrzeni gruntu, aby móg- do samej starości sie ozrastać, bez zadnyk przeskód ze strony drzew somsiednik. Na gruntak spadzistyk można sadzić d rzew a genściej. W ysoko ­ pienne jabłonie, gruscarki i ćereśnie sa- dzime co 10— 12 m, śliw carki i w iśnie co 6—8 m. D rzew ka k rzacaste (krzaki) m o­

żna sadzić co 6 m jedno od drugiego.

Dółki pod strom ki kopieme tak głem bo- ko, ab y sie do nik m ogły pom ieścić ko­

rzenie. Lepiej jest jednak zasadzić d rzew ­ ko płycej, jak bardzo głemboko. P rze d sadzeniem trzeba syćkie poskodzone ko ­ rzenie obciońć. Koronę skrócom e na jed­

ne trzecine długości i to zaw se na w ie­

sne, hoć sadzim e w jesieni. Tam , gdzie dujom sielne w iatry , prziwionzujemś strom ki do palików, ftore jednak nie śmiom fiengać do korunki strom ka. Gnoja nje wolno daw ać strom kom pod korze­

nie. M ożna zato po zasadzeniu drzewka obłożyć ziem naokoło przegnitym gno­

jem, bo on bez zime hróni korzonki przed w ym arznieńciem , a na w iesne przed wy~

suseniem . Gnojówkom i w yhodcynam i nie radzi sie popraw iać m łodyk drzew ek, bo rosnom bujno, skłonne som one do ho­

roby raka. U drzew starsy k możno w spom nianyk naw ozów używ ać, ale ik trzeba przed tym ozrzedzić. D alsa pie- lengnacya w ym aga obruw ania zb y t gen- styk gałenzi, niscyć skodników osikowa- nim strom ków karbolineum ogrodnicym ł zasielanie naw ozam i (gnojami) fabrycny- mi, abo najlepiej kom postem , do ftórego ślew om e w yhodcyny. T rzeba ty z pamien- tać o w apnow aniu strom ków , co pore roków. Owoce przehow uje sie w hłodnyk piwnicak, ftore musom być zacienione i:

niezbyt suhe.

C. K.

J a k o p i e k o w a ć s i ę w ł a s n y m l a s k i e m . nazywa się czyszczeniem .

Po kilku latach zagajnik dobrze rosną­ zacieniane coraz bardziej, zaczynają w ol­

no i stopniowo usychać, a po uschnięciu

wie trzecioletnie. O padające igliwie sta­

nowi naw óz dla lasu. Igliwie to wolno cinanie drzew ek usychających i chorych nazyw a się trzebieżą. przygłuszone, krzyw e, chore, a pozosta­

w iam y proste, zdrow e i bujne. P rze z usu­

66

m ateriał na różne potrzeby gospodarcze.

Zyskuje w ięc w łaściciel, a rów nież z y ­ skuje las. T rzebieże takie stosujem y do 40 lat wieku lasu. P otem następuje inny spo­

sób trzebieży.

Jak widzim y, z lasu jest uży tek nie ty l­

ko po 100 latach, ale już od lat 20 cz er­

piemy z lasu stopniow o co parę lat, aby ostatecznie w w ieku mniej w ięcej 100 lat zrąbać najpiękniejsze pozostałe, sztuki.

Każdemu gospodarzow i z osobna trudno jest m yśleć o p raw idłow ym prow adzeniu

C o w i e m y Cis juz dziś jest na w ym arciu. Mało jest teroz w n asyk górskik lasak cisów.

Pom ału w ym ierajom te przepiekne stro ­ my, w tó re m ogom sie dożyć i 2 tysionce roków. Cemu w ym ierajom ? Pono temu, ze cisy rade rosnom w sta ry k borak po- m iendzy innym i strom am i w cieniu, słon­

ka nie lubiom. I kied sie te b o ry starocne pominęły, pom inęły sie i cisy. A skoda, bo ich drzew o gientkie i tw ard e b ars było przydatne do w yrabiania rozm aityk na- rzendzi. Nasi przodkow ie p rzed setkam i roków w yrabiali z cisowego d rzew a łuki, kusze i strza ły . Ale m ało w to w ie o tem, ze cis mo w łasności trujonce. C ały strom jest trujoncy okrem owocu. C erw ony owoc cisu b a rs rade m ajom ptoki, zbiera- jom go, zjodajom i rozsiew ajom w ten sposób po lasak. To, ze drzew o cisowe jest trujonce, w iedzieli ludzie juz w sta ro ­ żytności. Juz R zym ianie C aesar i T ac y t w swoik pism ak wspom inajom to, ze

Qal-w iasnego k aQal-w ałka lasu. W krajach o du­

żej ośw iacie w łaściciele drobnych lasów, a także lasy grom adzkie łączą się w tak zw ane spółki leśne. Takie spółki leśne przyjm ują na służbę w łasnego gajowego, a p rz y w iększych obszarach naw et wła­

snego leśniczego, k tó ry opiekuje się w szystkim i pow ierzonym i mu drobnymi laskam i. On las sadzi, pielęgnuje, chroni, w m iarę po trzeb y trzebi, a za sw e czyn­

ności jest odpow iedzialny przed zarządem spółki.

o c i s a k ?

Iowie używ ali podczas w ojny zatrutyk strzał, w y ra b ian y k z cisowego drzewa, C y nasi przodkow ie wiedzieli o ty k tru- joncych w łosnościak cisu, tez tego nie w iem y. W iem y lem to, ze u sta ry k ludzi cisy b y ły w w ielgiem posanowaniu. Cisy sadzono na sm entorzak. A w d o w y nosiły przez jakiś cas po owdowieniu na znak sm utku na głow ak w ieńce z cisowych ga- łonzek. P o tem z cisow yk listków robiono downiej rozm aite leki, jak n. p. maść na brodaw ice itp. Lem ze takie lecenia bars censto sie sm utnie końcyły, bo nastempo- w a ły otrucia i wielo ludzi z takik leków

poum ierało. J

Cis był jednak nasym ojcom bars do­

brze znany, bo jest wielo opowiadań z do- w ny k casów a naw et sta ry k góralskik piosnecek, w e w to ry k sie spomino o ci­

sak. M iejmy ted y cisy w posanowaniu i chrom y je p rzed znisceniem, kied som

jest dzie jesce jakie. jp

J u b i b i i e u s z k a r t o f l i . W tym roku kończy się 350 lat od chw i­

li, gdy podróżnik angielski, adm irał F ra n ­ cis Drakę, przyw iózł z A m eryki do E uro­

p y nasienie kartofli.

Za ojczyznę kartofli uw ażana jest Ame­

ry k a Południowa, głównie p ań stw a Chili i P eru, gdzie dotąd rośnie kartofel w s ta ­ nie dzikim, z bardzo pachnącym i k w iata­

mi, ale m ałym i, niezdatnym i na pokarm kartofelkam i. A m erykanie pierw si poczęli upraw iać kartofle kulturalne i stam tąd już m yśm y je otrzym ali.

Nie odrazu rozpow szechniły się u nas kartofle. H odow ano je ostrożnie i z po­

czątku me w iedziano jak się z nimi ob­

chodzić. O pow iadają taki fakt:

P ew ien b og aty pan dostał nasienie kar­

tofli jako osobliwość. Posadzono je. Wy­

rosła nać, a na niej zeilone bąbelki poja­

w iły się po przekw itnięciu. Zebrano te bą­

belki, kucharz p rzyg oto w ał je jak umia!

najlepiej, ale zebrani na niezw ykłą ucztę gościa nie tylko nieznaleźli w tym przy­

sm aku nic osobliwego, ale przeciw nie, wcale go jeść nie m ożna było.

Zagniew any pan, może w y z w a łb y na pojedynek tego, co mu, jak on sobie w y ­ obraził, na szykanę taki nic w a rty owoc przysłał. Uprzednio zaś kazał p o w y ry w ać z korzeniam i „to zielsko" i spalić. Kiedy zaczęto go palić, zain tereso w ały palących upieczone kartofle. Spróbow ali je, a że sm akow ały dobrze, w ięc przyw rócono im łaskę pańską i odtąd zaczęły pojaw iać się naprzód na w y tw o rn y ch ucztach bogaczy a potem i w najbiedniejszych chatach.

P rz y końcu XVII-go i w początkach XVIII-go stulecia kartofle znane już by ły we w szystkich krajach Europy. Anglicy kulturę kartofli przenieśli też do swoich kolonii w Afryce Południow ej, Indiach, Australii, Nowej Zelandii i t. p. Zaczęto upraw iać kartofle i w Chinach. Zupełny jednak rozwój kultury kartofli nastąpił do­

piero w końcu XVIII-go stulecia. Dopo­

m ogły do tego głodow e lata 1793 i 1817.

W ted y dopiero zrozum iano, jak w ażne znaczenie m ają kartofle, jako posiłek. P o d ­ czas w ojny król niemiecki F ry d e ry k II

siłą zm uszał do hodow ania kartofli w P o ­ m eranii i na Śląsku. Na Litw ie poczęto upraw iać kartofle też w początkach XVIII stulecia.

Dziś kartofle praw ie na całym świecie, po życie i pszenicy, są p raw ie najw ażniej­

szym produktem spożyw czym . W1 niektó­

rych krajach w ięcej spożyw ają kartofli, niż chleba. Kartofle są w ażnym produktem głów nie dla krochm alu, którego znaczną ilość mają w sobie.

Kartofle (po łacinie tolonum tuberasum ), mają około tysiąca odm ian z powodu, za­

w artej w nich ilości krochm alu, oraz b a r­

w y. Są kartofle białe, żółtaw e, czerw one, sine. Są w czesne, średnie i późne.

W kartoflach przeciętnie jest około 20%

krochmalu, 2% celulozy, 1% białka, 4%

soli rozpuszczalnej i 70—75% w ody.

Z kartofli m ożna pędzić spirytus, w y ­ tw arzać krochm al, cukier, syrop i w iele innych produktów . Kartofle m ają w ażną rolę nie tylko jako pożyw ienie ludzi, są one także bardzo pożądaną paszą dla bydła.

J a k z u ż y ć n a ć k a r t o f l a n ą ? P rz y kopaniu kartofli pozostaje nać,

k tó ra na polu zaw adza, a w końcu naj­

częściej m arnuje się bez użytku. Aby się kartofle dobrze przecho w yw ały, należy je kopać w tedy, gdy nać jest już żółta. P o ­ w inna o n i pozostać w polu, aż uschnie.

Z uschniętej naci robią najczęściej jeden tylko użytek, a mianowicie palą ją, a w popiele pieką kartofle. Doskonale one sm a­

kują p rzy kopaniu, ale nie powinno się przytem w szytkiej naci spalić, bo zo sta­

nie z niej tylko trochę popiołu, k tó ry w iatr na w szy stk ie stro n y rozniesie. Gdy pozostaw ić nać w polu, to gnije bardzo wolno i jeżeli jej dużo było, przeszkadza przy wiosennej upraw ie, bo za ty k a b ro ­ ny i z pod skiby po orce w yłazi. Na ściół­

kę na jesieni też jest niewiele w a rta, bo mało w sobie zatrzym uje gnojówki i nie daje w ygodnego legow iska dla bydła. Naj­

lepiej w ięc zaw ieść ją na kom post lub do okryw ania kopców, bo do tego doskonale się nadaje. Nie powinno się nacią w p ro st

o kryw ać kartofli, bo na niej b y w a zaraza kartoflana, od której liście czernieją. Za­

razki z naci opad ły by kartofle, a że zi­

mują na kłębach, w ięc z a raz a następnego roku b y łab y jeszcze gorsza. Pow inno się kopce najprzód ok ry ć zdrow ą słomą, a potem nacią i dopiero ziemią, albo też na słom ę ziemią, a na to nać grubo i znów drugą w a rs tw ą ziemi. Kartofle znacznie lepiej się przechow ują, jeżeli są dwie w a rstw y ziemi i dwie w a rs tw y okryw ki.

Jeżeli naci żbyw a, to m ożna też nią okryć kopce po w ierzchu podczas w iększych m rozów , bo tak działa ona jak w łos u zw ie rzą t.'O skuteczności takiego p ow ierz­

chownego p rz y k ry c ia kopców sam się przekonałem . M iałem kopce ok ry te tylko słom ą m niej w ięcej na 20 centym etrów grubo, a na to tyle tylko ziemi, żeby sło~

mę całkow icie o k ry ła. Następnie okryłem kopiec łętam i na jeden sztych łopaty grubo. N iespodziew anie nadszedł mróz, dochodzący do 17 stopni z w iatrem , a

68

jednak pod tym okryciem kartofle nic a nic nie nadm arzły. Zagranicą stale o k ry ­ w ają kopce podwójną w a rstw ą ziemi i słomy, a po w ierzchu nacią. Nać nie tylko ochrania od m roźnych w iatrów , ale w śród niej zatrzym uje się śnieg, który, jak w ia­

domo, jest doskonałą ochroną od m rozu.

O krycie to pozostaw iają na kopcach aż do końca, bo kartoflom w zacienionym kopcu jest chłodniej, w ięc mniej w y ra ­ stają. Jak wiadomo, w y ro śn ięte kartofle gorzej kiełkują, a w dodatku kły, które obryw am y, pochodzą z kłęba, w ięc ile w ażą obcinane kły, tyle strac iły na w a ­ dze kartofle.

Nie tylko zagranicą, ale i u nas w e w zorow ych gospodarstw ach na jesieni w yw ożą zbyteczną nać na łąki i pastw i­

ska i rozścielają je, aby o k ry w a ły roślin­

ność. O chraniają one traw ę i inne rośliny od m roźnych w iatrów , zatrzym ują śnieg, a w oda deszczow a w ypłókuje z niej cząstki pożyw ne, które w siąkają w zie­

mię. Nać zatem dodaje pokarm u rosną­

cym roślinom. Na wiosnę, gdy tra w y za­

czynają rosnąć, natychm iast trzeb a zgra­

biać nać, ab y nie zacieniała roślin. Ten sposób zw iększy plan siana czasam i do kilkunastu centnarów na hektar.

Nać, k tó ra p rzeleżała całą zimę na kop­

cach lub na łąkach, tak kruszeje, że na w iosnę u ży ta na ściółkę, daje lepsze lego­

w isko, niż św ieża. Jednak choćby była sucha, zb yt dobrzeg nojówki nie zatrzy ­ muje, w ięc kto m a słom y poddostatkiem , lepiej zw ieźć nać na kupę kom postową.

P O K R Z Y W A .

Kto nie wie, co to jest „po k rzy w a“, uprzykrzone to zielsko, rosnące, chociaż go nikt nie sieje i nie pielęgnuje, pod każ­

dym płotem. Znam y je w szy sc y i p a trz y ­ m y z pogardą, bo i kole ono boleśnie w y ­ w ołując pęcherze, długo dokuczające sw ędzeniem i g łuszy inne rośliny —■ po­

trzebniejsze.

A jednak pok rzy w a jest bardzo u ży ­ teczną roślina. Zobaczym y, ile z niej moż­

na mieć korzyści:

1. Młoda, drobno posiekana pokrzyw a, używ a się na karm dla p tactw a dom ow e­

go, głównie dla indycząt, dla k tórych jest niezbędną.

2. Nasienie pokrzyw y, po jednej garści rano i w ieczorem z ow sem daw ane ko­

niom spraw ia to, że konie są tłuste, zdro­

w e i mają piękną sierść.

3. Od nasion p o k rz y w y k u ry lepiej nio­

są się.

4. Mięso starego b y d ła tw arde, nie do ukąszenia, gotow ane z liśćmi pokrzyw y, robi się miękkie.

5. Mięso, p rz y k ry te pokrzyw ą, nie psuje się przez dłuższy czas.

6. Farbując jajka na W ielkanoc gotow ać Je, dodając korzenie pokrzyw y, a otrzym a się żółty kolor, z dodaniem ałunu i soli kolor jaj będzie jeszcze piękniejszy.

7. Z pokrzywry w y tw a rzają jasno zielo­

ną farbę zdatną do farbow ania sukna; z dodatkiem ałunu i soli otrzym uje się żółta farba.

8. Suszona p o k rzy w a zdatna do opału daje w iele ciepła i d ob ry popiół.

9. Z pierw szej w a rstw y k o ry pokrzy­

w y w y rabiają tkaniny.

10. Nici po krzyw ow e używ ają się do ro­

bienia pończoch. P łótno z p o k rzy w y po­

dobne do mitkalu. P o krzy w o w a tkaniny cieplejsze są od innego płótna.

11. P o k rz y w a używ a się w gospodar­

stw ie jako środek ochronny, zabezpiecza­

jący bydło od różnych chorób. Karmią bydło: dodając zielonej p o k rzy w y do su­

chego siana, poją je odw arem pokrzyw y.

Robi się to w ten sposób: zaparzoną w rzątkiem pok rzyw ę trzy m a się w nim pół godziny, potem tę w odę z dodatkiem pew nej ilości soli, daje się bydłu. Pojone tym odw arem k ro w y dają mleko, z które­

go śm ietana jest gęsta, a m asło m a piękną barw ę i w yśm ienity smak.

12. Gospodynie z m łodej p o k rzy w y u- mieją ugotow ać sm aczny b arszcz i ja­

rzynkę.

P ró cz tego w szystk ieg o p ok rzy w a uwa­

żana jest za śro dek leczniczy do wielu chorób.

T r o h e o k a r m i e n i u ś w i ń . (Żywienie m iaciory-prosiencarki.) Aby prosienta b y ły zdrow e i sielne

trzeba m aciorę należycie żyw ić. P rzeto Jak jest prosiencarka-m aciora w połów ce, potrzebuje ona opróc pokarm u bytow ego, to jest potrzebnego do jej życia, jesce przidaw ek 1 kg pokarm u w postaci mie- saniny śró tu zbozowego z rybiom mon- ckom.

Miesanine take przigotujem e nastem pu- jonco: dome 85% śrótu zbozowego, t. j.

8’5 kg śrótu, 12% rybiej moncki t. j. 1 ‘2 kg rybiej moncki, 3% w apna pastew nego t. j. 0'3 kg w apna pastew nego. Razem jest 10 kg m iesaniny.

M iesaninie tej dome m iano: Miesani- na B.

Syćkie m iesaniny sporzondzom e w ten sposób, ze odw azym e kielość każdej po- w yzsej cenści śrótu, ryb. moncki i w apna osobno, po tym to dobrze w ym iesom e w suhym nacyniu. Jak sporzondzom e w ieńcej m iesaniny naraz, w ym iesom e od­

w ażone cenści na cystej ziemi łopatom , podobnie jak cem ent z piaskiem, potym ułozym e m iesaninę w suhym mieścu.

M iesaniny mozem e telo naraz sporzon- dzić, aby nie leżała dłużej jak 14 dni.

Jakie porcye dajeme maciorze 150 kg żyw ej wagi cienzkiej?

N a dzień: 8 kg zim niaków parzonych, 25 dkg plew z kónicyny (suhe liście z kónicyny — to by b y ła daw ka bytow a, to jest potrzebna do życia samej świnie- tnaciory. Ku tem u jesce musime przidać 1 kg m iesaniny B, co m a służyć na w y ­ tw orzenie płodu. M aciora zyw ionca p ro ­ sienta dostaje daw kę by to w e jak w ysej, a na każde prosie przidaw ek 0’40 kg m ie­

saniny, to znacy, ze m aciora zyw ionca 10 prosiont d ostała b y jako przidaw ek 4 kg m iesaniny ku tym 8 kg zim niaków i 0‘25 kg plew (listków) kónicyny.

Sposób podawania pokarmu.

Dzienne daw kę dajeme w trzok por- cyak: rano, w południe, w iecorem . Plew ki (z koniczny) w ym iesom e z go- roncym i zimniakami, zaś m iesanine da­

jeme suhe i surow e do zim nyk zim nia­

ków pore m inut przed karmieniem. Jak m aciora w y z re pokarm , dojeme wode, ftore sie zostaw ia w żłobie tak do dru­

giego karm ienia, aby sie m aciora mogła napić, kiedykolw iek sie jej zakcee. Mie­

sanine nie wolno w arzić z wodom jako

„pom yje“. D aw kę na w yżyw ienie pro- siónt po oprosieniu sie m aciory trzeba powoli zw ienksać bez jeden tydzień az

„pom yje“. D aw kę na w yżyw ienie pro- siónt po oprosieniu sie m aciory trzeba powoli zw ienksać bez jeden tydzień az

W dokumencie Kalendarz Góralski na Rok 1938 (Stron 65-75)