• Nie Znaleziono Wyników

O SEWCYKOWY DUSYCCE

W dokumencie Kalendarz Góralski na Rok 1938 (Stron 88-91)

(G w ara podhalańska).

Roz beł taki bziedny sew cyk, pijak to ta ón nie beł, choć ta nie bez tygo, zeby ta roz za jakiś cas w ódki nie w yp siuł;

110 i wzion i um er.

Tak, jak jus ta sew cykow a dusycka w ysła z tego sm iternego ciała, tak nie­

w iele-m yślęcy, idzie do nieba. A ze to śtuk drogi, tak se ta sew cykow a dusycka sła i sła, jaze jom nóżki ozbolały, a sia­

dać nie b y ła na chm urach kady, bo beła pogoda.

T ak jus tak idzie i idzie, nóżki juz ji popuchły, bo to sew cyk, jako zw ycajnie, mioł kiepskie buty.

Tak patrzy, a tu takie piekne w rota, całe ze złota i ze śry b ła: a to b y ły nie­

bieskie w rota.

Tak sew cyk ow a dusa zacena do tych w rót kołatać.

— Kogo tam P an Bóg prow adzom ? — pyta się św ięty P ieter, co to zaw d y p rzy tych w rotach stoi i dusycki do nieba pu- sco.

Tak sew cykow a dusycka, ze to sew cyk beł nobozny, tak pedo:

— Niech bedzie pokw olony!

— Na wieki! —• rzece św. P ie ter — A któż ta?

— Jo, bziedny sew cyk.

— A to ty, coś dzisiok pom er!

— A juści — pado m ówi sew cyk.

— A m oześ ty złodzij? krodeś skóry?

godoj.

— Nie krodem , jak św iatłość wieku- istom oglóndać zycę, ino to, co z pod no­

ża padło.

— A po drugie — m ówi św. P ie te r — nic pusce cie, bo P on Bóg z P anem Je­

zusem i P rzenajśw iętsom Panienkom i w szy stkiem y Św iętym i, pośli na spacyr.

Jak Pon Bóg przyńdom ze spacyru, to cie pusce.

— Kiej me straśnie nogi bolom, a niema kaj spocyw ać.

T ak św ięty P ie te r zlitow oł się nad tom sew cykow om dusyckom , bo obocył, ze mo kiepskie buty, tak pow iado m ówi:

— Jus cie pusce, bo mi cie zol, ale po- cózes takie kiepskie b uty wzion na dró-gO r przeciezes sew c

— A bo to św ięty P ie ter nie wiedzom, ze sew c zaw dy w kiepskich butach, abo i bez b utów chodzi?

— To tam u w os kiepskie je urzondzy- nie! — pado m ów i św ięty P ieter.

O tw ar w ro ta i pado do sew cykow y dusycki:

87

— No, w łaź, siądź se tu za drzw iam y i siedź cicho. Mos tam niebieskie sm aty, to się przeobiec: przecie takiego ober­

w ańca tu trzym oł nie bede.

A tam za temi drzw iam y b y ły takie oblecenia niebieskie, takie biołe, co jesce bielse niz łabędziow e pierze. T ak ta sew - cykow a dusa przeoblekła się, i tak ji było dobrze, co jesce lepsi, jak kiej sie na św iat narodziła.

Tak p a trz y po tem niebie, a tarę takie cudności, a w syćko sie tak miniło, tak ta tęca, tak cosik pochnioło, ze lepsi jak na polu ną wiesne. T ak sew cykow a dusa se tak m yśli:

— Bedzie mi tu dobrze, zeby me ino ostaw ili!

No i p a trz y na obykoło, a tam takie stojom stołki różne, i b eła strasn o m oc tych niebieskich stołków . Ale nolepsi spo- doboł sie ty sew cow y dusycce jeden sto­

łek taki. wielgi, cały w yrobiony ze złota, śrybła i nabijany takem y sw icuńcem y k a­

mieniami kiej śkło, a p rz y tem wielgiem stołku stał taki m ały stołecek.

Okropnie ty dusycce sie zachciało na tem stołku siadać, ale się św iętego P ietra bała. Ale za jakiś cas jus i strachu prze- póm niała na ten stołek patrzęcy, no i sia­

dła na tem stołku.

A tu patrzy , ze z tygo sto łk a wsyćko na ziemi w idać (bo to beł stołek P ana Boga).

W idzi het całum zimie, jak ludzie o- rzom, pasom bydło, jak ptoki latajom, jak sie baby kłócom, Ż ydy hanglujom, het w syćko! A b y ła tam rzycka, a w ty rzy cce p ra ła baba chusty, ale nie swoje, ino ludzkie.

Tak sew cy k o w a dusa p a trz y na te ba­

bę, bo b eła znajoma, a ta baba bierze dw ie kosiule i niesie do krzoków i scho­

w ała — ukradła.

T ak się ta dusycka straśnie ozgniw ała i zacena do ty b ab y w rz escy ć : „Nie k ra ­ dnij"! — ale kiej tam ! baba nie sły sała bo g rz y sn y niebieskiego głosu nie słysy, a po drugie, ze było daleko ty babie do nieba.

Tak w ty złości, niewiele m yślęcy, ta dusycka łap za ten stołecek m ały i w te babe!

88

W to ocymgnienie w ro ta zaskrzypiały {niby te niebieskie), tak sew cy kow a dusa sie schow ała w ten kącik za drzw iam y.

I przysed Pon Bóg ze szpacyru, 1 Pon Jezus, i Panienka P rzenajśw iętso, i w sys- Święci, i jamiołowie — okropna sie łona zrobieła.

Jam iołow ie zaceni grać tak pieknie, co jas sew cykow a dusycka od radości mgla- ła.

P od ten trakt, Pon Bóg se usiedli na tem stołku, co to na niem sew cykow a dusa siedziała, i padajom :

— Dejcie mi ta stołecek pod nogi!

Tak jam iołowe dalej sukać stołecka, a tu nie m a nikaj.

Jak wzieni sukać, tak znaleźli sew cy- kowom dusycke za temi drzw iam y.

Tak dopiro pytajom sie:

— Co ty tu robis?

A ta dusycka z w ielgem strachem pado mówi, ze jom tu św ięty P ie ter puścił.

T ak jom zaprow adzili do P an a Boga, i jus się w ięcy nie bała.

A P an Bóg zaraz, ze to w syćko w ie­

dzom, tak padajom :

— Kajś podzioł mój stołecek?

I X

-, -, , ,

• i

. N,

( f i 1- \ 0 *

Sit *4 V

V

89 Tak sew cyk ow a dusycka dopiero m ó­

wi, co i jak beło, ze tem stołeckiem cisła na te babe.

Tak P on Bóg tak pedzieli:

— Kiej cie jus św ięty P ie ter puścił, to se tu siedź, ale b y ci sie cyściec przydol.

Widzis, nie trz a się zaroz tak gniwać, choć co złego widzis. Jo żebym się chcioł

tak cięgiem gniewać, tobym juz nie miot na cem siedzieć, ty ła złego ludzie robiom!

Bo P on Bóg som dobrzy: choć co złe­

go widzom , to cekajom. — Mozę, pada- jom, się zły popraw i.

A jak sie popraw i, to sie w sy scy w nie­

bie ciesom, jam iołow ie zaroz grajom pie­

knie od ty radości.

SA A vw N >vA A A A A A A A /^V A A A /V W W >A A /V N A /\A A /V V N A /W y>A ^V vV V V \£yV V V V V V V W

JAN PTO S:

W dokumencie Kalendarz Góralski na Rok 1938 (Stron 88-91)