• Nie Znaleziono Wyników

Pogrzeb Matki Boskiej w Kałwami Zebrzidowskiej

W dokumencie Kalendarz Góralski na Rok 1938 (Stron 37-40)

Nima może drugiego odpustow ego mie- śca w całym św iecie katolickim — poza Świentom Ziemiom — ftore stało sie tak miełe sercu, jako K alw arya Z ebrzydow ­ ska. Jak pontnik pragnie w idzieć syćkie ciekawości K alw arye, musi sie tam w y ­ brać na trzy —ś ty ry dni, a juz najmniej na dwa, bo inacej nie odpraw i tej głów ­ nej pobożności odpustow ej w Kalw aryi, jakie som „Dróżki P a n a Jezusa", ftore majom 27 kaplic i „D różki M atki Boskiej", te zaś majom 22 kaplice.

K alw arya jest położona w bardzo pięk­

nym mieścu, bo kaplice som ozesiane po łonkak i lasak, po pieknyk brzyzeckak, co tyz duzo i dobrze robi na zdrow ie cie­

lesne. O dpraw ianie „dróżek", jak kieby na podołku tej tak mięło kw itnoncej przirody i pocas przehadzek od jednej kaplicy az ku ostatniej zdaje ci sie, ze to lotne ptactw o opdnosi na skrzidłak twoje serce i pokorne m odlitby przed tron P ana Jezusa i Jego Miełej M atki.

Dobrze tu jest pontnikowi i przijemnie, jak duchowo tak i cieleśnie. K alw arya Z e­

brzydow ska jest tyz seroko-daleko znana i poza Polskom. Z ałożył jom i ozbudow ał Mikłaj Z ebrzydow ski, staro sta krakow ski i lanckoroński, m ocny i bogaty gróf. B u­

dował jom od 1595 do m niej-wiencej 1630.

Kaplice U krzizow ania na w ierhu Żarek dał w ybudow ać Z ebrzydow ski na w zór jeruzalemskiego. Z Jeruzalem a prziniós ten w zór Hieronim S trzała, fto ry sie w y ­ brał do Św ientej Ziemie jako pontnik. Po temu to sie w o ła w ierh dzie dziś stoi kaplica U krzizow ania Górom K alw aryi.

Inym w ierskom ty z dali miana jakie som w Jeruzalem ie a potók, w tó ry ciece pod wierhem, n azy w a sie Cedronem . W Kal­

waryi Zebrzydow skiej som dw a główne odpusty: na W ielki P iontek i na W niebo- wziencie M atki Boskiej. Kcem cytelnikom

nasego kalendarza opisać osław ianie po­

grzebu M atki Boskiej, bo jest to to naj- głów niejse na odpuście w M atkę Boske Zielne.

P og rzeb M atki Boskiej zacyna sie o 3

godzinie po południu dnia 13 augusta. Ju;;

w godzinak popołudniow yk skupia sie du • zo „kompanij" pontników koło tak zw.

Domku M atki Boskiej. Koło godziny tr z e ­ ciej shodzom sie przi Domku ksiendzowi'' w św iontecnyk habitak. Koło domku wia- ter trzepoce mnogimi chorongwiami, mi- gotajom w blasku słonka pozłacane fere­

tro n y niesione dziew centam i posprzibie-P o b o ż n o ś c i w K a lw a ry i Z e b rz y d o w sk ie j

36

ranyk do białego, albo młodzieńcami.

T rzeba by sielnej renki, ab y przed Dom­

kiem udzierzeć porzondek, bo sy c y stara - jom sie dostać do przew odu pogrzebo­

wego. O 3-ciej godzinie duhowni w ho- dzom do kościółka, za nimi sielni chłop­

cy. Koło kościółka seroko-daleko nieprze- garnione zastem py pontników, cała oko­

lica w y ziera jak ogrom na łonka posiana gensto kw iatam i o najozm aitsyk barw ak, a nad nimi w y ra sta las chorongw i i oz- m aite odznaki każdej kom panie.

Poduhu-pontników porusajotn sie bezustanku, jak łany zboza pod dmuhem w iatru. W dali g ra m uzyka jakiejsik kom panie. Ine mu­

zyki w pobliżu „Domku" zdołono ucisyć.

P rzew ó d pogrzebow y robi pare kroków;

i na kazalnicy zjaw ia sie postać kapłana,!

głosoncego słowo Boże o życiu i o śmier- ści, to jest o zaśnienciu Panienki Maryie.

Duse słuhajoncyk stajom sie wspaniałom, urodzajnom ziemiom do przijencia zarka ewangelijnego. P o kazaniu ciongnie za- stem p pogrzebow y do kaplice drugiej.

,

j K u s i c n ó a uratowana cvdmiejzapąyqi/nątf:])cjejł{altiaryfsl(ięjJ

>

- | u) H i e n a c h

petK

,Sączem u) cjastc potócd^i dnia

16

lipca

193

*ł r. J

i

joncy w iatrzik kołyse fałdujonce sie m e­

lodie niemilknoncego zboznego śpiewu.

P o hwili m łodzieńcy pod bardzo um ajo­

nym baldafimem w ynosom z Domku fi­

gurę M atki Boskiej, lezonce w trumnie.

Kładom trum nę na m ary i zacyna sie po­

grzeb. P rzed trum nom k raca duhowień- stw o św ieckie i klastorne, za nimi panny w białym odzieniu z obrazam i i w ionka- mi. W edla sta'rego zw yku najlepse mie- śca w przew odzie pogrzebow ym m iew a- jom kompanie ciesyńskie i krakow skie.

Słonko praży, zastem py poboznyk pcha- jom sie, a b y sie z b lizy ć do trum ny. D uze tysionce błysconcyk św iecek w renkak

W śród śpiewu rnaryańskik pieśnicek, mu­

zyk kom panijnyk przehodzi przew ód po­

grzebow y do kaplice „Uwielbienia Dusy M ary e“. Dwok Ojców B ernardynów usie- łownie sie starajorn o to, aby porzondek sie nie zam oncieł i dostojeństw o poboz-.

ności nie ucierpiało z powodu nadmiernej ciekaw ości pontników, ftoryk rok-rocnie przihodzi ponad 100.000 (w tam ty m roku 1937 było ik duzo wiencej, m ozem e śmia­

ło powiedzieć, ze koło 300.000, trzi sta tysiency, bo by ł 50-cio rocni jubileus koronow ania M atki Boskiej Kalwaryjskiej), Z a ste m p y stanom przed kaplicom i podia ustalonego porzondku, po prześpiew aniu

zwrotki pieśni do M atki Boskiej, na k a ­ zalnicy zjaw ia się iny ksiondz i w ygfasa drugie kazanie o życiu i cnotak Naj- świentsej Panny. Po kazaniu bierom na ramienia trum nę znow u inni m łodzieńcy.

W tłumie pontnicym septy: „To K rako­

wiacy!" inni znow u: „To z B ohnie!“ —

„Hi! ale som paradnie pobierani!" Tam zaś jakasik baba jask raw y m i przejm ujon- cym głosem śpiew a zw rotkie pieśnicki kalwaryjskiej: „I m y tu z g ro m a d z e n i..."

Przi trzeciej kaplicy znow u się

zmienia-„Źydow ina", serokie pola migocom od jak kieby jakim tajem nicym napojem upo­

jeni. W m iarę jak przew ód pogrzebow y nieporahow anyk św iateł. Od kaplice Zy- dow iny do ostatniej kaplice, nazw anej Kościołem Grobu M atki Boskiej, trum nę na m arak niesom nie m łodzieńcy, ale ksiedzow ie. N astrój w tłum ie pontników staje sie tera z bardziej napienty i wieleb- niejsy. To juz jest praw ie ze 9-ta godzina w iecór. C ihuteńka w iecorna prziroda przi- cynia sie znacnie do podniesienia nastroju

W id o k n a K a lw a rie z lotu ptaka.

jom m łodzieńcy, co nosom trum nę M atki Boskiej i znow u now e k a z a n ie . . . I w ten sposób kro cy w ielgi przew ód pogrzebow y Matki Boskiej od kaplicy „Zgrom adzenia Apostołów" do kaplicy „B ram y w schod­

niej", a z tela do kaplice „uzdrow ienia ślepego", abo ty z kaplice „Żydow ina".

Ale to juz nadhodzi w iecór. Zależnie od długości kazania przi każdej kaplicy zdzierzuje sie pogrzeb jakie trzi ćw ierci godziny. P rzeto, ze dzień juz jest znacnie krótsy, kie pogrzeb zbliza sie do kaplicy

i skupienia sie w zbozności. P ontnicy som dohodzi do kościoła Grobu M atki Boskiej, tłum y pontników ustaw iajom sie na mie- ścak. P rzepiek ny widok! Dzie rucis okiem, gorejom św iatełk a św iecek, na prawo, na lewo i w p rzó d a pośrodkiem ciece potok

— Cedron, a w jego płytkiej wodzie prze­

ziera sie i śmieje okrongły miesioncek.

T eraz przew ó d zostaje dłuksy cas w ko­

ściółku, kom panie zaś nucom — każda po swojem u — przeróżne pieśnicki do Matki Boskiej. Na ganku kościółka zjawia sie

I:siondz z klastoru św. F ranciska, aby w ygłosić ostatnie — dziew ionte — kaza-

■iie. W świetle m iesioncka i św iateł św ie­

cek każde słowo ksiendza nabiera jakie- Kosik nadzw ycajnego znacenia duhowego.

W takim to miejscu i o tym casie słowo boże głosone w ciska sie głem boko do du- sy. Niejeden chw iejny i n iestały cłow iek stanie mocno pod w pływ em ty k zjaw isk przirodzonyk i nadprzyrodzonyk, niejedna zbłondzona dusa znajduje dróge do Boga.

Po kazaniu nastem pujom m odlitby i nabo­

żne śpiewania. Staje sie nieraz, ze i koło oółnocy w racajom pontnicy z pogrzebu Matki Boskiej na swoje kw arciele po

^8

ozruconyk dom ak gazdow skik. Idom śpie- w ajency m ariańskie pieśnicki. Cłow iek z m iasta, pracom um ysłow ym zajenty i w y - mencony, ni m oże zaspać, ale ludzie z dziedzin, po m enconcyk pohodak, po nu- zoncyk drózkak P an a Jezusa i M atki Bo­

skiej, zaspiom zaraz, jacy legnom na tw ard e forśty, pościelone cienkom w a r­

stw om słom y. T rud zniesiony o bk rzy se- niu i odśw ieżeniu dusy przinosi hnetki odśw iezajoncy sen w ym enconem u i zmor­

dow anem u ciału. Na drugi dzień w ra c a ­ jom odśw ieżeni na dusy, b y orać dalćj tw a rd y ugór życia!

Pontnik.

W dokumencie Kalendarz Góralski na Rok 1938 (Stron 37-40)