• Nie Znaleziono Wyników

CZYLI APOTEOZA WYGODY, PRZYJEMNOŚCI I WOLNOŚCI

OD TRUDU

Na rynku prasowym istnieje stosun­

kowo bogata oferta pism młodzieżowych.

W iększość z nich ma charakter rozrywko­

wy. Chodzi zw łaszcza o „B ravo” , „Bravo Girl!”, „Dziewczynę”, „Popcorn” oraz im po­

dobne. Ich oddziaływanie stanowi poważ­

ny tem at do refleksji ze względu na profil swych czytelników, którzy dopiero w kra­

czają w dorosłość. Nierzadko są to ucznio­

w ie z pierwszych klas szkoły podstawowej.

Co w tych pismach znajdują?

„Jakoś nudno i sm utno? W dyskote­

kach prawdziwe oblężenie, część znajo­

mych w y je c h a ła . A tu człowiek by się za­

bawił. No to w kręć się na imprezę” - dora­

dza dwutygodnik „Bravo Girl!” w artykule pt. Wielka wkrętka1.

„Ale zarąbisty teledysk!” - cieszy się Tom z grupy Tokio Hotel na łamach „Bra- vo” . „Najlepsze, że nie było żadnego sce­

nariusza. Po prostu rozkręciliśmy imprezę i patrzyliśmy, co się stanie” - ujawnia kuli­

sy powstania teledysku pt. Schrei. Jednak prawdziwa, ja k to ujmuje autor artykułu,

„jazda na Maksa” zaczęła się podczas re­

frenu: „wszyscy zaczęli się szturchać i tań­

czyć pogo, taniec znany normalnie z hard- korowych punkowych balang. A Bill i jego kumple rozwalali meble, wyciągali książki z półek, wyrywali z nich strony i rozrzucali dookoła. Nie oszczędzili nawet sw ojego sprzętu!” . Tom zrzucił wzmacniacz ze scho­

dów i rozwalił gitarę, Gustav zdem olował sw oją perkusję, a Georg - gitarę basową, i to w ykonaną dla niego na specjalne za­

mówienie. „Pewnie pójdę za to do piekła!”

- przyznaje basista2.

W innym numerze tego pisma czyta­

my, że w o ka lista The R asm us „urządził je d n ą ze swoich osławionych imprez: ostra muza, full drinków i jedna osoba na metr kwadratowy. Bo Lauri zaprosił trzydziesto­

o s o b o w ą gru p ę zn a jo m ych ! W dodatku towarzycho zwaliło się tu o piątej nad ra­

nem, w ięc sąsiedzi mieli w czesną pobud­

kę” . W przeszłości bywało ponoć i tak, że w jego dwupokojowej chacie imprezowało nawet pięćdziesiąt osób3.

To tylko wyrywkowa ilustracja obecnej na łamach kolorowych pism dla młodzie­

ży tendencji do dostarczania rozrywki za w szelką cenę. W tym kontekście trudno nie zgodzić się z futurystycznym przypuszcze­

niem Aliny Petrowej-Wasilewicz, że gdyby ja k iś etnolog spróbow ał zrekonstruow ać ży c ie ludzi naszej e p o ki na p o d sta w ie owych czasopism, musiałby stwierdzić, że było ono „nieustającą balangą”4.

ISTOTNY BŁĄD HEDONIZMU

Przy choćby pobieżnej analizie nie­

których tytułów musi zastanaw iać dom i­

nacja w ich treści ducha zabawy. Co w ię­

cej, doskonały pas transm isyjny dla pier­

w iastków hedonistycznych sta n o w ią po­

ja w ia ją c e s ię na ich ła m a c h b a rw n e i a tra kcyjn e ilustracje. C zym że je s t ten

w s p o m n ia n y h e d o n izm ? To o k re ś lo n a doktryna etyczna głosząca, że przyjem ­ ność je st najwyższym albo nawet jedynym dobrem i stanowi kryterium moralnej oce­

ny p o s tę p o w a n ia 5. S k ra jn y h e d o n iz m etyczny (Arystyp z Cyreny, Jerem y Ben- tham ) p o d kre śla w a rto ś ć przyje m n o ści z m y s ło w y c h (c ie le s n y c h ). Z kolei je g o um iarkow ana w ersja dzieli przyjem ności na zmysłowe i duchowe, te drugie uzna­

ją c za lepsze i bardziej godne wyboru (Epi­

kur, John S. M ill). N ie tru d n o w yka za ć, choćby na podstawie przykładowych slo­

g a n ó w z o k ła d e k : „Z a b a w y p ó łn a g ic h g w ia z d ” , „4 8 g o d z in se k s u z k u rą d o ­ mową” , „Naga prawda o chłopakach” , że na łam ach om aw ianych pism rzuca się w o czy prze d e w s z y s tk im ta pierw sza, zm ysłowa, form a hedonizmu.

Z pew nością trudno nawet w yobrazić sobie, ażeby ludzie szukali w swym życiu więcej przykrości niż przyjem ności. Jed­

nak istotny błąd zwolenników hedonizmu polega na uznaniu przyjem ności za naj­

w ię ksze dobro, którem u w szystko inne w ludzkim działaniu należy podporządko­

wać. T ym czasem p rzyje m n o ść nie je s t dobrem jedynym , nie je st też właściwym celem działania człowieka, o moralnej zaś wartości przyjemności decyduje cel i spo­

sób korzystania z niej. W książce pt. M i­

łość i odpowiedzialność Karol W ojtyła tłu­

maczy, że nie w olno przyjemności trakto­

w ać „jako je d yn e j norm y działania, tym bardziej jako zasady, na podstawie której orzekam i wyrokuję, co w czynach moich lub też ja kie jś innej osoby je s t moralnie dobre, a co złe. W iadom o przecież, że nie­

jednokrotnie to, co je st prawdziwie dobre, to, co mi nakazuje moralność i sumienie, łą c z y się w ła śn ie z p e w n ą przykrością, a domaga się rezygnacji z jakiejś przyjem ­ ności”6.

„CZY TRASA GO W YKO ŃCZY?”

Z p ro m o c ją hedonizm u, zw ła szcza jego skrajnej wersji, na łamach pism mło­

dzieżowych m ogą się w iązać niepożąda­

ne następstwa wychowawcze. Młody czy­

te ln ik nasiąka ideam i wygody, przyjem ­ ności i w olności od trudu. Z kolorowych stronic dowiaduje się, że wszystkie potrze­

by należy z a s p o k a ja ć . A p rz e c ie ż je ś li chce się rozwijać, potrzebuje pracy, trudu i w y s iłk u , c z e g o s k ro m n y m w y ra z e m m ogą być co najwyżej prezentowane w pi­

smach dla dziewcząt ascetyczne zabiegi, dążące do utrzymania dobrej figury: „Bę­

dziesz m usiała zdecydow ać się na kilka poświęceń. Pożegnaj grzecznie czekola­

dę” . Innym razem je st to trud idola w do­

Życie jest często ukazywane młodzie­

ży jako niekończąca się prywatka. Tymcza­

sem, W ojciech Chudy w Śniadaniu u So­

kratesa pisze, że każda przyjemność jest trochę dwuznaczna, gdyż „obok funkcji po­

budzającej, kojącej lub uszczęśliwiającej ma też funkcję przywiązywania do siebie, pociągania ku samej sobie, czyli ku przy- je m n o ś c i”7. Nie s ą w ię c b e zp odstaw ne obawy, że młodzież wychowana na komer­

cyjnych pismach, zwłaszcza tych przesiąk­

niętych skrajnym hedonizm em , i ograni­

czająca się do postrzegania świata przez pryzmat prezentowanych w nich treści, ule­

gnie swoistemu „upośledzeniu motywacyj­

nemu” i nie będzie w s ta n ie sprostać w y­

zwaniom dorosłego życia.

PIELUCHY ZAM IAST IMPREZY

D ośw iadczenie życiow e przekonuje o zasadniczym błędzie postawy upatrują­

cej szczęścia i radości w płytkich i niewy­

szukanych często zabawach. Choć przy­

jem ność przez nie sprawiana bywa gwał­ im więcej miejsca w naszym życiu zajmują”

- pisze Arkadiusz Robaczewski8.

Chodzi nie tylko o problem niegodzi- w ości pew nych rozryw ek, lecz rów nież 0 nadm ierne pożądanie tych godziwych, które niekiedy są w stanie przesłonić obo­

wiązki. Łączy się to najściślej z chęcią uży­

wania radości życia i z odrazą do pracy ty­

pow ą dla ludzi, których od m łodości nie wdrożono do obowiązku pracy, pozwala­

ją c zbyt wiele czasu poświęcać rozrywkom.

Ale i tam, gdzie nie wypiera ona zupełnie pracy, zabawa nieraz zbyt silnie pociąga.

„M amy wtedy ludzi, którzy swe obowiązki zawodowe spełniają byle jak, aby zbyć, bo myśl ich jest całkowicie zajęta tym jakimś ulu b io n ym za ję cie m , sportem , p o lo w a ­ niem, tańcem, jeśli nie czymś gorszym, ja k karciarstwem i hulanką” - tłumaczy Jacek W oroniecki9.

Każdy, kto nadmiernie zaufa łatwości 1 wygodzie, prędzej czy później dozna roz­

czarowania. Podążając przez życie, odkryje bowiem, że najważniejsze jego przejawy łączą się z wysiłkiem i cierpieniem. Tak było w przypadku Britney Spears, która po za- m ążpójściu w yznała w jednym z w yw ia ­ dów: „Gdy Kevin towarzyszył mi w trasie, w ciąż imprezowaliśmy. Teraz dopadła nas rzeczywistość. Siedzę w domu, co parę dni

mam dzieci na głowie i zamiast imprezo- wać, zm ieniam pieluchy lub idę z psami do w e te ry n a rz a .”10. Wojciech Chudy tłu­

maczy, że człowiek, który przekracza swym przeżywaniem poziom pow ierzchownych pobudzeń oraz „życia chw ilą” , a tym sa­

mym przestaje być „wiecznym dzieckiem” , spotyka się z ciężarem życia jako podsta­

w ow ą składową ludzkiego losu. „Taka jest cena dojrzałości” - stwierdza11.

TRUDNE DOBRO

„Dobro je s t trudne” (Bonum arduum est) - mawiali starożytni filozofowie. Gdy­

by dziś zechcieć zastanow ić się nad tą poniekąd zapom nianą prawdą, porazi ona sw ą oczywistością. Niemożliwe je st prze­

cież dobre w ykonanie utworu fortepiano­

wego bez długotrwałych i żmudnych ćwi­

czeń. Podobnie ze sportem: na sukcesy pracuje się latami. Tak ceniona spontanicz­

ność tutaj nie pomoże. Oprócz talentu i do­

brych chęci konieczna jest niełatwa nauka.

O ileż bardziej prawda o trudnym dobru dotyczy kształtowania charakteru. Jest to przecież bardziej skomplikowane zadanie niż muzyka i sport.

W kontekście wszechobecnej promo­

cji dóbr hedonistycznych konieczne je s t w skazanie na kluczow ą rolę ascezy (gr.

askesis = ćwiczenie, kształcenie) w kształ­

towaniu charakteru. Ascezę uprawia ten, kto często odm aw ia sobie rzeczy, które same w sobie nie są złe, ale w życiu może się bez nich obejść. W brew potocznemu przekonaniu asceza nie oznacza przekre­

ślenia przyjemności i niechęci do niej. Za­

daniem ascezy jest sprawić, by te przyjem­

ności zajmowały właściwe im miejsce.

W skazane jest, by pow yższe uwagi rozważyli wydawcy pism, którzy ujawniają ch o ćb y n a jm n ie js z ą chęć, by w p ły w a ć

w sposób konstruktywny na młodego czy­

telnika. Jednak warto również, by uwzględ­

niły je osoby odpowiedzialne za wychowa­

nie w ścisłym tego słowa znaczeniu, zwłasz­

cza rodzice, wychowawcy i nauczyciele.

1 „Bravo Girl!” 200S, nr 1S, s. 13.

2 Tokio Hotel: Tak imprezują!, „Bravo” 200S, nr 24, s. 10-11.

3 Lauri: Zaprosił nas na kwadrat!, „Bravo”

2004, nr 1, s. 6-7.

4 Zob. A. Petrowa-Wasilewicz, Świat jako nie­

ustająca balanga, „Więź” 1997, nr 2, s. S4.

5 Z gr. hedone = przyjemność, rozkosz.

T K. Wojtyła, Miłość i odpowiedzialność, To­

warzystwo Naukowe KUL, Lublin 1996, s. 38.

7 W. Chudy, Śniadanie u Sokratesa, czyli Trzy, cztery rzeczy najważniejsze, Wydaw. WAM, Kraków 1999, s. 29.

8 A. Robaczewski, O cnotach i wychowaniu, Instytut Edukacji Narodowej, Lublin 1999, s. 7S.

W J. Woroniecki, Katolicka etyka wychowaw­

cza, t. II, cz. 1, Redakcja Wydaw. KUL, Lublin 199S, s. 417.

10 Britney Spears. Zmienia pieluchy!, „Bravo”

2005, nr 8, s. S.

11 W. Chudy, dz. cyt., s. 84.

Ewa Gajcy