„W ielkie Z a d o w o le n ie ” rysow ało się częstokroć na mojej twarzy, gdy czytałm tę książkę. Myślinki Barbary Kosmowskiej to pewna nowość w dorobku pisarki, któ
rej powieści w głównej mierze s ą przezna
czone dla kobiet (wyjątkiem mogłaby być
Buba, ale jest to rodzaj powieści młodzie
żowej i familijnej). To pierwsza książka kie
rowana do czytelnika od pięciu lat w górę.
I ja k w cz e ś n ie j B a rb a rze K osm o w skie j św ietnie udaw ało się tra fić w psychikę, emocje, uczuciowość starszych bohaterów, tak teraz bez problem ów tłum aczy malu
chom skomplikowany świat dorosłych, ale i komplikacje dziecięcego życia. W ykorzy
stała do tego kilka zabiegów. Po pierwsze stworzyła świat myślinków - analogiczny do ludzkiego. Dzieci uwielbiają wym yślać historie i uwielbiają, gdy się je im w ym y
śla. Lubią baśnie, rozum ieją baśniowe re
kwizyty. Dlatego w tej historii nie może za
braknąć W ielkiej Księgi Czarów, magicz
nych zaklęć, pirackiego statku, zagubio
nych w y s p . N ie m o że te ż z a b ra k n ą ć szczęśliwych zakończeń, choć to nie za
wsze znaczy „łatwych” i takich, jakbyśm y się spodziewali. Ponieważ książka realizuje się raczej jako baśń współczesna, bohate
rom nieobce będą samochody i deskorol
k i . W ten sposób baśń została zaproszo
na do naszej teraźniejszości, która dzięki
temu nabiera nowych, tajemniczych i cie
kawych wymiarów.
Świat myślinków pozostaje analogicz
nym światem do św iata ludzkiego, choć myślinki różnią się od nas kilkoma szcze
gółami. Przede wszystkim Ludzka dziew
czynka nigdy myślinków nie zobaczy, choć myślinek Tolo rośnie, nabiera ciała, a Do
rosły Anatol ma nawet całkiem duży brzuch.
I na dodatek nie może go zgubić, bo jakoś mu się on ciągle odnajduje. Myślinki rosną, m ają swoje dzieci (wymyślają je sobie, a jak ju ż w ym yślą, to tę w ym yśloną tajem nicę kilka miesięcy mama nosi w brzuchu), są tu też staruszkowie, którzy się „rozmyślają”
i odchodzą do myślinkowego raju - Myśli- nowego Ogrodu. Do tego raju mogą się też rozm yślić całkiem małe myślinki, bo ten świat dobrych ludzików nie jest wolny od
„łatwych i trudnych odejść oraz powrotów”.
Ponadto myślinki m ają trzy palce, bo Nie potrzebujemy paluszka do grożenia innym i do dłubania w nosie. Nie chcemy też tego, który się odchyla, gdy pijem y herbatę z fili
żanki. (s. 16), ale za to je d n ą dziurkę w no
sie. Wystarcza jedna. Ponadto karm ią się dobrymi myślami ludzi. I to jest akurat po
dobieństwo, a nie różnica w stosunku do naszego ludzkiego świata. Czyż my nie ro
śniemy zdrowo właśnie dzięki dobrym my
ślom - swoim i cudzym? I czy nie jest to najbardziej niezbędny do życia pokarm? Ale poniew aż ludzie raczej „ż y ją niż m yślą” , częstokroć myślniki muszą się zadowalać nie najbardziej w yszukanym i pokarmami.
Czasem myślinki zaczynają je ś ć byle co i zam ieniają się w brudnojady.
Świat myślinków jest utkany z bardzo podobnych do ludzkich marzeń, myśli, tę
sknot, spełnień i rozczarowań. Ale przenie
sienie naszego doświadczenia do krainy myślinków może pozwolić dziecku nabrać odpowiedniego dystansu. Być może nieco
łatwiej będzie dzieciom wtedy zmierzyć się z własnym odczuwaniem samotności, bun
tu, n ie p o s łu s z e ń s tw a i n ie ro z u m ie n ia . W s z a k ła tw ie j p o g o d z ić się z c ie m n ą stroną rzeczywistości, gdy zyskujemy wie
dzę, że te wszystkie „okropne rzeczy” przy
trafiają się nie tylko mnie i nie tylko w świe- cie, który znam z bezpośredniego doświad
czenia. Tak w ięc ze świata fantazji w kra
czamy w bardzo realny świat dziecięcych rozterek, niepewności i zagubienia, w świat m ozolnego budow ania rzeczy pewnych i prawdziwych, i dobrych. Bo tylko dzięki dobrym myślom myślinki m ogą nabrać siły do bycia dobrym. Bo tylko dzięki dobrym myślom ludzie m ogą nabrać siły do bycia dobrym. Prawda, że proste?
Myślinki można by też nazwać książką 0 inicjacji. Mały Tolo (główny bohater) za ja k najbardziej „realne”) i konieczność pod
jęcia samodzielnej decyzji. W dodatku de
cyzji, która nie dotyczy bezpośrednio Tola, ale która zaważy na życiu i przyszłości jego osieroconych kolegów. Tolo podejmie się tej drogi, przejdzie pom yślnie w szystkie próby. W ykaże się sprytem i tą odrobiną nieposłuszeństw a, która pozwala sam o
dzielnie ponosić konsekwencje własnych wyborów, uczy ryzyka i wartości autono
mii. Rodzicie myślinka dobrze wszystko to rozum ieją i dyskretnie z oddalenia obser
w ują swojego syna. W spierają go, są przy
nim, tłum aczą trudne rzeczy, tłum aczą to, czego Tolo nie umie pojąć. Robią to spo
kojnie, tak, że Tolo przestaje się karm ić lękiem niezrozumiałego, a coraz chętniej i łatwiej otwiera się na świat i jego przygo
szym życiu, jest przygodą - niebezpieczną, ale w a rtą podjęcia. I nigdy nie jesteśm y a jednak Tolo uczy się, że warto podjąć trud takiej drogi rozwoju, który wiąże się z prze
kraczaniem ciasnego horyzontu własnych pragnień i potrzeb.
Tolo, a w raz z nim czytelnik, nie s ą je d n ak prowadzeni za rękę ła tw ą drogą.
W spomniałam, że książka porusza też te najtrudniejsze do pojęcia i zaakceptow a
nia problemy - choroba, starość, śmierć, rozwód rodziców, zło i niesprawiedliwość:
„Świat nie jest idealny, [ . ] musisz to wie
dzieć synku. ” (s. 57). Nikt tu nie ucieka je d n a k przed zm ierzeniem się z tym, co lepiej, żeby było oszczędzone naszemu doświadczeniu, ale wiemy, że nie będzie oszczędzone. Dlatego trzeba dziecku tłu
m aczyć i te sprawy, bo „ - Jak w ygląda
praw da? [ . ] R óżnie [ . ] C zasam i je s t niezależną od naszych pragnień i marzeń - te rzadko się sprawdzają. Nauczyć więc dziecko, że choć życie nas przerasta, jest coś, co m ożem y zro b ić i tym czym ś s ą nasze dobre myśli, słowa, uczucia, uczyn
ki, jest najtrudniejszą lekcją do odrobienia - i dla dzieci i dla dorosłych.
W książce znajdziemy wiele aforystycz
nie sformułowanych myśli - jakby czekają
cych na zapisanie w pamięci: „Do czynie
nia dobra potrzebujemy tylko samych sie
bie” (s. ISO). Powtarzane w kolejnych roz- działach-lekcjach zapadają w pamięć, by - przyjść nam z pomocą w trudnej chwili.
Warto też zwrócić uwagę na warstwę hum orystyczną książki. Zarów no w w ar
stwie anegdotycznych historii (satyryczne obrazki z ja z d y sam ochodem czy pobytu nad wodą), ja k i w odnarratorskich komen
tarzach odnoszących się do obserw acji poczynionych przez myślinka. Te złośliwe (aczkolwiek dobrodusznie i życzliwie) ko
mentarze do świata dorosłych c zyn ią tę książkę atrakcyjną także dla dorosłego czy
telnika:
- Czy mama Mamy je st tą babcią z Ameryki, o której mawiasz „pirania”?
Tata chyba nie usłyszał pytania, bo głośno sapał, składając kajakowy stelaż.
- To musi być miła babcia, skoro dała ci Tolo ucieszył się, że pozna kogoś
podobnego do piranii. Był pewien, ze żaden z jego kolegów nie ma takiej babci.
i niezmiernie zmęczonego (s. 108-109).
Gdybym m iała porów nać tę książkę
zuje sposoby realizacji pożądanych za
chowań. I tak na przykład, m yślinek de
nych). Doprawdy, rzadko, bardzo rzadko (i z p e w n o ś c ią z b y t rz a d k o ) c z y ta m w utworach przeznaczonych dla najmłod
szych tak konkretne w skazówki realizacji wartości, których wszak oczekujem y (naj
częściej) od naszych pociech. W M yśl in
kach je s t niezbędny konkret i je d n o cze śnie ujm ująca, dyskre tn a , nien ach a ln a dydaktyka.
Warto też wspomnieć o ilustracjach - kolorowych, prostych, czytelnych i jasnych.
Takich, jakie sześciolatki lubią najbardziej.
Sprawdziłam.
Książka zdecydowanie godna polece
nia, a ja niecierpliwie czekam na następną
- i w wersji dla dorosłych, i w wersji dla _ . „ , .. ... .. „ .
J J J Barbara Kosmowska: Myslinki, il. Katarzyna
dzie c i - w obydwu w ersj ach Barbara Ko- Fijałkowska, „Wydawnictwo Zysk i S-ka”, Poznań smowska świetnie sobie radzi. 2005