• Nie Znaleziono Wyników

GUCIO ZACZAROWANY - OPOWIEŚĆ FANTASTYCZNO-

PRZYRODNICZA ZOFII

URBANOWSKIEJ

Zofia U rbanowska (1 8 4 9 -1 9 3 9 ) w e ­ szła do literatury polskiej jako autorka nie­

zwykle popularnych na przełomie XIX i XX wieku powieści dla dzieci i młodzieży pro­

pagujących pozytywistyczne ideały wycho- wawcze1. Wśród nich jest także nieco za­

pom niana w naszych czasach opow ieść Gucio zaczarowany (1884), o której Jaro­

sław Iwaszkiewicz wspominał, że była ona pierwszą książką jego dzieciństwa2. Z po­

dobnym sentymentem pisał o owym utwo­

rze laureat Nagrody Nobla - Czesław Mi­

łosz, autor w ie rsza G ucio zacza ro w a n y oraz wstępu do najnowszej edycji tej po- w ieści3.

Jej urok polega na umiejętnym połą­

czeniu pierwiastków fantastycznych z re­

alistycznymi. Autorka uczyniła to w sposób naturalny poprzez wykorzystanie tradycyj­

nego d la lite ra tu ry to p o s u snu z je g o wszystkim i onirycznym i uw arunkow ania­

mi. Dzięki tem u Urbanowska rozbudziła w yob ra źn ię dziecięcą, która tow arzyszy młodocianem u czytelnikowi od pierwszej do ostatniej karty powieści.

Oto bowiem ośmioletni Gucio - tytu­

łowy bohater utworu - ma wszystko, cze­

go może pragnąć dziecko: bogaty dom, kochających rodziców i siostrę Helusię. Ale może dlatego, iż posiadał wszystko, cze­

go zapragnął, niczego nie doceniał i naj­

zwyczajniej się nudził. Dlaczego tak się działo, p o dpow iada małym czytelnikom autorka: to dlatego, że Gucio m iał wszyst­

kiego zanadto i że nie lubił nic robić. B ył próżniaczkiem. Zabawa je s t stokroć przy­

jem niejsza - poucza dalej Urbanowska - g d y następuje po p racy - a nasz przyja­

ciel unikał wszystkiego, co było z trudem związane (s. 10). Kiedy zaś na imieniny dziadek przywiózł mu nowego guwernera, aby w nuczek nie wyrósł na bałwana (s. 28), miara goryczy się przepełniła. Chłopczyk uciekł daleko w pola, po czym zmęczony rzucił się na trawę i zasnął.

W tym dwugodzinnym śnie Gucio, za spraw ą wróżki, został zamieniony na mu­

chę z czerwoną czapeczką, gw arantującą mu bezpieczeństwo. Od tej chwili rozpo­

czyna d łu g ą i p o u cza ją cą w ędrów kę po krainie przyrody, w której wszystko czemuś służy i gdzie każdy poprzez pracę uczest­

niczy w życiu całego świata przyrody. Jego podróż nacechowana je st bogatą w iedzą teoretyczną zza kre su fauny i flory, podaną językiem przystępnym dla dzieci.

Najpierw mały bohater poznaje budo­

wę sw ego ciała jako ow ada. Następnie udaje się na zwiedzanie osobliwości nie­

znanego mu świata zwierząt, owadów i ro­

ślin. Rozpoczyna od odwiedzin kreciej ro­

dziny. Kret s zcze g ó ło w o o p o w ia d a mu 0 swej pracy: Wykopuję z ziem i robaki pod­

gryzające korzenie drzew i roślin. Ludzie narzekają wprawdzie czasem, że im szpe­

cę ogrody m ym i robotami, ale sam i przy­

znają, że usługi, ja k ie im oddaję, są sto­

kroć większe niż mniemane szkody [...] Kto nic nie robi, niewart żyć (s. 40, 41).

Równie pouczającą lekcją jest spotka­

nie Gucia-m uchy z wróblem , który mówi:

Nie siejem y w prawdzie i nie orzemy, ale tępim y szkodliwe ow ady i gąsienice. Bez naszej pom ocy rolnicy nie zebraliby nawet połow y plonu, a lasy zmarniałyby ogołoco­

ne z liści (s. 49).

Na swej drodze Gucio spotyka jeszcze wielu przedstawicieli świata przyrody: sło­

wika, sikorkę, muchę, pająka, dżdżownicę 1 pszczoły. W szystkie te istoty inform ują bohatera o swej przydatności i pracy dla dobra ogółu. Każda robi co innego, ale na swój sposób je st użyteczna, aby istniała równowaga w przyrodzie. Przem ierzając zakątki świata przyrody Gucio natrafia na księżniczkę Joannę, którą wróżka zamieni­

ła z powodu lenistwa w pszczołę. Poznał ją w momencie niebezpieczeństwa, gdy po­

rwana przez wodę walczyła o ocalenie. Uj­

rzawszy jej rozpaczliwe wysiłki, skierował ku niej swoją łódkę i za pomocą wiosła, któ­

rego końca uchwyciła się konwulsyjnie, po ­ m ógł je j wejść na pokład (s. 84). kę. Otrzymuje od niej ważne „posłuchanie” .

Królowa bowiem, wiedząc o jego wstręcie do trudu, oprowadza gościa po ulu, aby sam zo b a czył p racow ite życie pszczół.

Musisz nauczyć się szanować (pracę) i ce­

nić, tak ja k się nauczyła twoja przyjaciółka zaś po tych wszystkich doświadczeniach s p o tk a ł p o n o w n ie w ró ż k ę , p o p ro s ił ją abym ja k wszystkie Twoje stworzenia, m ógł wziąć się także do pracy. Brzydzę się moim próżniactwem , chcę pracow ać i być uży­

kończy się ta przy rod niczo-fantastyczna powieść, pełna w alorów wychowawczych i pouczeń, w duchu pedagogiki pozytywi­

stycznej, z których najw ażniejszym je s t docenienie roli nauki i pracy w procesie edukacji dzieci i młodzieży.

Nieliczni interpretatorzy Gucia zacza­

row anego zastanaw iali się nad źródłami wiedzy przyrodniczej w ykorzystanej w tej powieści. N ajbliższa praw dy w ydaje się Krystyna Kuliczkowska, gdy przypuszcza, że inspirującą Urbanowską rolę mogły ode­

g ra ć k s ią ż k i dla d z ie c i G e o rg e S and, zwłaszcza Czarodziejka z wielkimi oczyma o ra z O p o w ia d a n ia b a b u n i. W p ra w d z ie w przekładzie polskim ukazały się one do­

piero w 1962 roku (pod tytułem M ówiący dąb), ale pisarka z p e w n o ścią znała te utwory w oryginale4. Nie bez znaczenia jest też okoliczność, iż autorka w latach współ­

pracy z periodykiem „W ieczory Rodzinne”

(1889-1892) drukowała w nim wiele felie­

tonów i pogadanek przyrodniczych oraz popularnonaukowych.

Chociaż literatura dla dzieci i młodzie­

ży mogła się poszczycić innymi książkami fantastyczno-przyrodniczym i, w ydaw any­

mi w tam tych czasach (Zaleska, M ajew­

ski), to przecież wszystkie pozostałe po­

wieści zdystansował Gucio zaczarowany.

Nikt bowiem z ów czesnych auto ró w nie potrafił z takim talentem połączyć baśnio­

wej fikcji literackiej z popularyzacją wiedzy p rzyro d n icze j. W alory te zo sta ły rychło dostrzeżone po wydaniu powieści drukiem.

Sięgnijmy do kilku recenzji. W ładysław Nowicki nazw ał opow ieść U rbanowskiej zajmującą i pouczającą w czytaniu. Autor­

ka bowiem szczęśliwie - jego zdaniem - zespoliła dwa cele: m oralny i naukowy. Dla­

tego krytyk przewidywał, iż Gucio zacza­

row any zajmie od razu piękne miejsce w li­

teraturze naszej dla dzieci i sprawi, że nie­

koniecznie m usim y przerabiać takie rzeczy z lite ra tu ry obcej5. W tórow ał mu Roman Buczyński, któremu Urbanowska była zna­

na jako autorka innych powieści. Dlatego z uzn a n ie m p o w ita ł o p o w ie ś ć o Guciu, dosyć szczęśliwie ułożoną do pojęć i dzie­

ci poczynających się uczyć6. Tego same­

rodziejski łagodzi ta okoliczność, iż wszyst­

ko odbywa się we śnie i prowadzi ostatecz­

nie do nauczki m oralnej. Dalej recenzent wskazywał na umiejętne wprowadzenie do narracji w iadom ości naukowych z życia zwierząt, owadów i kwiatów. Zakończył zaś sw ą ocenę następująco: Nie wątpimy, że ładna ta książeczka będzie z zachw yce­

niem czytana p rz e z w szystkich m ałych Guciów, którym przyniesie pożytek z przy­

jem nością połączony7. (1891), szeroko spopularyzowanej przez Towarzystwo Szkół Ludowych. Kochaliśmy je j książki - napisze o Urbanowskiej jedna z jej niegdysiejszych czytelniczek - a tym samym ją, Panią, która pisze książki dla dzieci. Panią, która dała nam „ Gucia zacza­

rowanego” i „Księżniczkę”, radość naszych dni dziecinnych i wieku młodzieńczego8.

1 Najbardziej znaną powieścią Urbanowskiej, także w naszych czasach, jest autobiograficzna Księżniczka (1886), która nadal interesuje nie tylko czytelników, ale również badaczy literatury polskiej epoki pozytywizmu. Zob. najnowsząpublikację J.

Ol-kusz: Między dezaprobatą a zachwytem. Krytyka pozytywistyczna wobec „Księżniczki" Zofii Urba­

nowskiej, [w:] W kręgu literatury i języka. Praca zbiorowa pod redakcją A. Grochulskiej, Piotrków Trybunalski 2005, s. 317-340.

2 J. Iwaszkiewicz: Książka moich wspomnień, Kraków 1957, s. 15.

3 Gucio zaczarowany. Powieść dla młod­

szych dzieci napisana przez Zofię Urbanowską z przedmową Czesława Miłosza i z 14 ilustracja­

mi Ludwika Żelaźniewicza, Wrocław 1989, s. 5, (wiersz) i 7 (przedmowa).

4 K. Kuliczkowska: Zofia Urbanowska 1849­

1939, (w:) Obraz literatury polskiej XIX i XX wie­

ku. Seria IV, tom II: Literatura polska w okresie realizmu i naturalizmu, Warszawa 1966, s. 502.

Badaczka wskazuje na obecność w literaturze polskiej doby pozytywizmu innych powieści fanta- styczno-przyrodniczych: Marii Julii Zaleskiej (Nie­

zgodni królewicze, 1889) oraz Erazma Majewskie­

go (Doktor Mucholapski, 1890).

5 W. Nowicki: Przegląd literacki, „Kłosy” 1884, nr 967, s. 27.

T R. B. (R. Buczyński): Ruch naukowo-lite- racki, „Niwa” 1884, t. 26, s. 555.

7 „Tygodnik Powszechny” 1884, nr 5, s. 78.

Zob. także inne recenzje w czasopismach „Kraj”

(1884, nr 6), „Nowe Książki” (1884, nr 6) oraz „Ty­

godnik Ilustrowany” (1896, nr 52).

8 B. St. Kossuthówna: Zaczarowane godzi­

ny u autorki „Róży bez kolców", „Iskry’ 1928, nr 49, s. 760.

Zofia Adam czykowa

O DUŻYM I MAŁYM, CZYLI