• Nie Znaleziono Wyników

czyli młodzież wobec ikonicznej diagnozy kondycji współczesnego społeczeństwa

I

T

radycja badawcza humanistyki zawiera w sobie przeświadcze­ nie, że wszelakie teksty kultury, co prawda w różnym stopniu, stanowią niekwestionowane źródło informacji na temat kondycji człowieka w danej społeczności i w danym momencie historycznym. Tu takim źródłem będzie rysunek Jana Młodożeńca.

Wypada zapewnić na wstępie, że będę starała się uwyraźnić dyda­ ktyczne korzyści płynące z takich sytuacji, gdy celowy dobór znaczą­ cych tekstów kultury wyzwala w młodych ludziach potrzebę mówie­ nia o dostrzeżonym problemie, prowokuje do formułowania ocen, odnoszenia ich do własnego systemu wartości, zajmowania stano­ wiska wobec niepokojących zjawisk współczesnej kultury, a równo­ cześnie sprzyja budowaniu refleksji natury filozoficznej, aksjologicz­ nej oraz egzystencjalnej, uprawomocnia uniwersalność tworzonych uogólnień. Wspomniana w tytule młodzież to zarówno uczniowie, jak i studenci.

W związku z tym na początku pragnęłabym doprecyzować, jak widzę miejsce mojej wypowiedzi w kontekście szerszego ujęcia rela­ cji: edukacja - kultura. W myśl antropologicznego rozumienia kul­ tury ważny tu będzie jej symboliczno-socjetalny wymiar1. Mówiąc zaś inaczej - chodzi o rozumienie kultury jako komunikacji symbo­

1 Encyklopedia kultury polskiej XX wieku. Pojęcia i problemy wiedzy o kultu­ rze, pod red. A. Kłoskowskiej, Wrocław 1991.

liczno-aksjologicznej, decydującej nie tylko o intelektualnym i du­ chowym rozwoju ludzi, o „uprawie ducha” (Cyceronowska cultu- ra ctnimi), ale też mającej wpływ na ludzkie współdziałanie, jakość podejmowanych zobowiązań moralnych, na potrzebę waloryzacji doświadczanej rzeczywistości, czy wreszcie potrzebę szukania sensu istnienia. Zestawmy takie rozumienie kultury z tym, co pisze Anna Brzezińska w swoim wprowadzeniu do Kultury edukacji Jeroma Bru- nera, przedstawiając ewolucję poglądów jednego z najwybitniejszych psychologów współczesnych:

tak zdawałoby się proste czy nawet elementarne procesy umysłowe, jak spostrzeganie, wyobrażanie, zapamiętywanie i uczenie się nie mogą „ist­ nieć” bez zanurzenia i uczestniczenia w kulturze. Niezasilane kulturą czy od niej odcięte przestałyby istnieć bądź przestałyby pełnić swoją adapta­ cyjną rolę. Życic umysłowe człowieka rozwija się bowiem tylko poprzez dzielenie się nim z innymi, komunikację, wymianę, a to wszystko jest możliwe tylko dzięki używaniu kodów kulturowych, odwoływaniu się do tradycji, podzielaniu znaczeń z innymi uczestnikami życia społecznego2.

Dodałabym, podzielaniu także wartości.

Postawmy zatem w punkcie wyjścia pytanie: co tak naprawdę dla dydaktyków polonistycznych może wynikać z konieczności włącze­ nia w obszar edukacyjny, poza względnie dobrze zadomowionym odwoływaniem się do tradycji, również specyfiki współczesnej kul­ tury, naszego kulturowo-społecznego tu i teraz? Z jednej strony ob­ serwujemy bowiem, jak nabierają niespotykanej dynamiki procesy demokratyzacji i umasowienia, stąd ekspansja kultury popularnej, w której podlegają homogenizacji wątki elitarne i popularne3. Nie

2 A. Brzezińska, Jerome S. Bruner: prekursor kształcenia wspomagającego roz­

wój, wstęp do: J. Bruner, Kultura edukacji, przeł. T. Brzostowska-Tereszkiewicz,

Kraków 2006, s. XVI.

3 Marta Wyka, charakteryzując twórczość K.I. Gałczyńskiego, przypomina za D. Strinatim, autorem Wprowadzenia do kultury popularnej (przeł. W.J. Bur­ szta, Poznań 1998), że kategorie popularności i elitarności pojawiają się już u Pascala i Montaigne’a, a w dobie postmodernizmu następuje „ostateczne za­ łamanie się opozycji kultury wysokiej i popularnej”. M. Wyka, Wstęp, [do:] K.I. Gałczyński, Wybór poezji, Wrocław-Warszawa-Kraków 2003, s. XXXVIII- XXXIX.

oznacza to już dzisiaj jej „gorszości”, choć jeszcze „Witkacy, jeden z apokaliptycznych wizjonerów międzywojnia, nie miał wątpliwości: gdy znikną elity artystyczne, sztuka zostanie unicestwiona”4. Z dru­ giej, zauważa się wciąż wzrastający, za sprawą „reprodukcji technicz­ nej”, że posłużę się formułą Waltera Benjamina5, wpływ środków masowego oddziaływania na wiedzę, postawy, wybory aksjologiczne, dodajmy, niekoniecznie zgodne z tym, co zakłada instytucjonalne kształcenie i wychowanie.

Warto wypunktować jeszcze inne zjawiska kulturowe. Dla niko­ go nie jest dziś odkryciem, że uczniowie niejako „chodzą do szkoły równoległej”6, uczą się nie tylko w rodzinie, szkole, kościele, chło­ ną oferty multimediów wraz z całym dobrodziejstwem upowszech­ nianych standardów i stereotypów. Nie dotyczy to tylko uczniów. Warto pamiętać, że w sferze wpływów pozaszkolnego oddziaływania edukacyjnego pozostaje człowiek przez całe życie, aż do późnej staro­ ści (edukacja permanentna). W konsekwencji, przypisywanie szkole jedynego autorytetu i wyłączności w domenie nauczania, w tym do­ boru materiału kształcenia, jawi się jako niezgodny z rzeczywistością anachronizm, mało tego, prowadzący do dysonansów poznawczo- -aksjologicznych. Dlatego w procesach szkolnej edukacji tak ważne okazują się działania zmierzające do kształtowania świadomości ak­ sjologicznej wychowanków, także w odniesieniu do zjawisk społecz­ nych, będących pochodną kultury popularnej.

Włączenie w naukowy nurt literaturoznawstwa, językoznawstwa, pedagogiki i naszej dydaktyki literatury i języka polskiego refleksji aksjologicznej, legitymującej się zacnym, filozoficznym rodowodem, zaowocowało wieloma ważnymi opracowaniami7. Nie pora jednak, by dokonywać tutaj przeglądu definicji, stanowisk, konkluzji. Dla

4 Ibidem, s. XXXVII.

5 W. Benjamin, Dzieło sztuki w dobie reprodukcji technicznej, [w:] idem, Twór­

ca jako wytwórca, przeł. H. Orłowski, J. Sikorski, Poznań 1975.

6 L. Porcher, Kształcenie równoległe., tłum. K. Tomaszewski, Warszawa 1978. 7 Np. dzieła Schelera, Hartmanna, Hildebranda, Wojtyły, Tischnera, Stró- żewskiego; prace Markiewicza, Głowińskiego, Sławińskiego, Sawickiego, Puzyni- ny, Cichonia, Jedlińskiego, Kwiatkowskiej-Ratajczak, czy piszącej te słowa.

potrzeb mojej wypowiedzi wybieram jedynie to, co wydaje mi się najbardziej użyteczne dla prezentacji tytułowego zagadnienia w dal­ szej części wywodu:

- Po pierwsze, pragnę zwrócić uwagę na kategorię określaną jako świadomość aksjologiczna, świadomość umocowana w aktach emo­ cjonalnych oraz w pracy intelektu związanej z poznaniem, dzięki któ­ rym wartość bywa rozpoznawana, akceptowana i wcielana (lub nie) w indywidualny system wartości8. Wartość usytuowana na zewnątrz poznającego podmiotu, na przykład w danym tekście kultury, jest władna wpływać na jakość życia, pozwala konstytuować się osobie ludzkiej (personalizm - per se), tworzyć wartości osobowe danej jed­ nostki przy równoczesnym jej otwarciu na innych (Tischnerowska filozofia Spotkania).

- Po drugie, odwołuję się do pojęcia „drabiny aksjologicznej” Maxa Schelera, ustalonej przezeń hierarchii świata wartości9, w tym do ich rodzajów (hedonistyczne, witalne, duchowe, sakralne) oraz do specyfiki relacji występujących między nimi. Jak dowodził w Elemen­ tarzu etycznym Karol Wojtyła10 - wartości wyższe, owszem, dłużej trwają, mało tego, nadają sens niższym. Ale niższe, co podkreśla, są obiektywnie „mocniejsze”, podczas gdy wyższe - obiektywnie „słab­ sze”, by nie powiedzieć - bezbronne. Mimo to są nie do przece­ nienia w budowaniu człowieczeństwa człowieka. Dlatego sporym zaniechaniem byłoby pozostawanie tylko na poziomie potrzebnych, choć w sumie elementarnych rozróżnień typu - wartości materialne i duchowe, estetyczne i etyczne, wartości i antywartości, oznaczałoby to pozostawanie na poziomie świadomości potocznej, niesprzyjającej pogłębionemu rozwojowi człowieczeństwa w człowieku. Niemniej, jak przekonuje Maria Kwiatkowska-Rataj czak:

8 Zob. gruntowną prezentację tych kwestii w książce Marii Kwiarkow- skiej-Ratajczak, Z perspektywy wartości o prozie dla dzieci i młodzieży, Poz­ nań 1994.

9 Te zagadnienia prezentuje i rozwija Bożena Chrząstowska z literacko-dydak- tycznego punktu widzenia w rozdziale: Literatura a świat wartości, [w:] B. Chrzą­ stowska, S. Wysłouch, Poetyka stosowana, wyd. trzecie zmienione, Warszawa 2000.

Dla kultury dnia codziennego ważna jest nie tylko znajomość struktu­ ry wartości, ale i wiedza o tym, co decyduje, że jedne wartości są niższe a inne wyższe, co sprawia, że ludzie skłonni są rezygnować z jednych na rzecz drugich. Teoria wartości wyjaśnia, dlaczego hardziej ceniona jest prawdomówność, obiektywność, rzetelność, wszechstronność, mądrość, przenikliwość oraz sprawiedliwość, szlachetność, życzliwość, a więc war­ tości zgrupowane wokół klasycznych pojęć prawdy i dobra, niż wygoda, przyjemność czy też siła fizyczna".

Warto zatem elementy teorii wartości weryfikować w praktyce.

II

Weryfikacja na gruncie edukacyjnym może odbywać się na wiele spo­ sobów. Najczęstszym i przynoszącym raczej mierne efekty wychowaw­ cze bywa, niestety, werbalizm nauczycielski, ściśle powiązany z „usank­ cjonowanym tradycją obyczajem wzniosłego mówienia o dobrach aksjologicznych”11 12. Stosunkowo rzadko natomiast szuka się w pełni świadomie universum wartości w jakościach estetycznych, odnajdy­ wanych w strukturze dzieła, konstrukcji całości, koncepcji bohaterów i fabuły, w narracji (w przypadku dzieł literackich). Zapomina się, że są one przecież ściśle splecione z wartościami etycznymi, mało tego, to estetyczne pozwala zaistnieć etycznemu. Akty poznania, towarzyszące szkolnemu odbiorowi utworów literackich i innych tekstów kultury, niebezpiecznie oscylują między dwoma skrajnościami: albo encyklo­ pedycznie zorientowaną faktografią, albo natrętną realizacją celów wychowawczych, wręcz moralizowaniem. Nie trzeba nikogo przeko­ nywać, że najskuteczniejsze dydaktycznie i wychowawczo działanie oznaczać powinno dbałość o odnajdywanie „złotego środka”.

Odkrywanie perspektywy aksjologicznej dzieł dokonuje się w ak­ tach przeżycia i poznania. Sprzyja im szkolna analiza poprzedzająca interpretację, powiązaną z wartościowaniem. Chodzi jednak o to, by zapewnić działaniom ucznia klarowność poznawczo-oceniającą, a przede wszystkim jej autentyczność. Mamy prawo spodziewać się

11 M. Kwiatkowska-Ratajczak, op. cit., s. 40. 12 Ibidem, s. 106.

takiej właśnie postawy, w stosunku do wybranego jako egzemplifika- cja niniejszego wywodu tekstu kultury - z pozoru prostego, w istocie wyrafinowanego rysunku Jana Młodożeńca z roku 1976, o tytule

Extraklasa.

Spójrzmy na ten ikoniczny przekaz, który wzbudził spore, i jak się okazuje uzasadnione zainteresowanie tak wśród gimnazjalistów13, studentów I roku filologii polskiej, jak i wśród uczestników semina­ rium magisterskiego z IV roku:

13 Rysunek S. Młodożeńca znajduje się w części 1. o tytule Prawdziwe życie!

Prawdziwe życie? w sekwencji Okno na świat podręcznika do języka polskiego:

M. Jędrycłiowska, Z. A. Kłakówna, Po lubię! Podręcznik do języka polskiego. Klasa 1.

Rysunek Jana Młodożeńca (1929-2000), syna futurysty Stani­ sława, ucznia znakomitego plakacisty Henryka Tomaszewskiego, to swego rodzaju majstersztyk graficzny. Nie bez powodu Jan Młodo­ żeniec, wedle opinii krytyki, uchodzi za jednego z najwybitniejszych twórców polskiej szkoły plakatu. Był autorem ponad 400 plakatów, ilustracji, okładek książek, rysunków, cenionym projektantem gra­ ficznym. Uznany za mistrza syntetycznej, skrótowej i celnej wypo­ wiedzi plastycznej potrafił nie tylko informować, ale i wciągać od­ biorcę w dynamiczną narrację swoich dzieł, urzekał swoistą drama­ turgią ujęcia, umiał także budować z właściwą sobie maestrią klimat raz ironiczny, raz poetycki swoich ikonicznych opowieści.

W przypadku Extraklasy pierwszą, naturalną reakcją odbiorców jest śmiech14. Stanowi on wyraz przeświadczenia, że oto odczytujemy intencje artysty jako po prostu satyryczne, przy czym rysunkową sa­ tyrę Młodożeńca sytuuje się zazwyczaj w nurcie satyr społeczno-oby­ czajowych. I jest w tym sporo racji. Że chodzi jednak o coś więcej niż tylko o krytyczną, ośmieszającą pewne zjawiska społeczne wypowiedź artystyczną, o to, że coś głębszego ukazuje „krzywe zwierciadło”, w którym może się zobaczyć współczesne społeczeństwo, przekonują się gimnazjaliści czy studenci dopiero po podjęciu pewnego wysiłku myślowego w trakcie analizy i prób interpretacji. Rysunkowej satyry J. Młodożeńca nie da się bowiem sprowadzić do zabawnej krytyki, której „naturalnym żywiołem jest ośmieszająca negacja”15. Rysunek niesie z sobą coś więcej; jest pewną, mocno osadzoną w tradycji kul­ turowej propozycją intelektualno-aksjologiczną, o czym będzie dalej mowa.

Śmiech zostaje wywołany za sprawą, jak się okazuje, nader czy­ telnej schematyczności świata przedstawionego rysunku (co?), lecz ponadto, na co koniecznie w trakcie analitycznego oglądu należałoby zwrócić uwagę, dzięki samej konwencji graficznej (jak?).

14 Kategoriom śmiechu, komizmu, humoru poświęcono wiele prac nauko­ wych (np. H. Bergson, B. Dziemidok, M. Gołaszewska).

15 Słownik terminów literackich, pod red. J. Sławińskiego, Wrocław-Warsza- wa-Kraków-Gdańsk, 1976, s. 395.

Znamienne jej cechy to: przyciągająca uwagę gruba kreska, któ­ ra tworzy ramę obrazu i linię jego wewnętrznego podziału na dwie niesymetryczne części (3/4 :1/4). Ta kompozycyjna decyzja ma swoje semantyczno-aksjologiczne uzasadnienie. Obraz świata przedstawio­ ny w biało-czarnej optyce to tutaj tryumfujący, dominujący nawet przestrzennie świat ludzi sukcesu oraz zawężony obszar szarości, degradacji (wykropkowane tło). Zderzone zostają one na prawach kontrastu.

Podobnie rzuca się w oczy wyrazisty, czarny kontur postaci, podkreślający ich komiczny charakter. Powstaje dzięki niemu efekt uproszczenia, karykatury, a zarazem zamierzonej przez artystę hiper- bolizacji przedstawienia. Te cechy pozwalają mówić o stylizacji na naiwny rysunek dziecięcy, bądź każą szukać analogii z rysunkami komiksowymi. Każdy z elementów graficznych, jak widać, coś zna­ czy, a znacząc, wartościuje i ocenia ukazany przez artystę wyimek rzeczywistości.

Poddanych badaniom odbiorców - gimnazjalistów i studentów - nie dziwił fakt, że mają „czytać” rysunek. Kłopotliwy natomiast oka­ zał się porządek tego czytania. Dominuje tendencja, by zmierzać „na przełaj” do hipotetycznych sensów, pomijając zasadnicze pytanie: jak „zrobiony został”, by użyć słów Borysa Eichenbauma16, dany tekst kultury. Praktyka strukturalnego oglądu dzieł uczy, że dopiero od­ krywanie jakości estetycznych ułatwia docieranie do uprawomocnio­ nych wniosków natury ideowej, pozwala rozszyfrowywać przesłania. Można też podążać inną drogą, a tak się stało w badaniach empi­ rycznych, na które tutaj się powołuję. Sugestie interpretacyjne Grażyny Różańskiej17, dotyczące interesującego nas tekstu kultury, zmierzały do wyeksponowania zawartej w nim perspektywy aksjologicznej, konkret­ nie zaś, wartościowania moralnego. Jedno ze zdań testu kompetencji kulturowej, w ramach badań przeprowadzonych wśród uczniów klas

,r’ Mam na myśli rozprawę formal is ty rosyjskiego zatytułowaną: Jak jest zro­

biony „Płaszcz" Gogola, „Przegląd Humanistyczny" 1964, nr 4.

17 G. Różańska, „Kształcenie kompetencji kulturowej uczniów szkół gimna­ zjalnych", rozprawa doktorska obroniona w 2008 r. w Akademii Pedagogicznej im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie.

trzecich gimnazjów warszawskich, słupskich i gminnych gimnazjów w regionie słupskim w latach 2006-2008, przybrało postać specyficz­ nie ukierunkowanego pytania, a mianowicie: „O jakich wartościach i antywartościach mówi rysunek Jana Młodożeńca?”18.

Młodych odbiorców zaintrygował w pierwszym rzędzie świat przedstawiony rysunku, a w konsekwencji — realia, do których się on odnosi. Uczniowie zatem najczęściej wymieniali cechy przedstawio­ nych postaci, niektórzy odwoływali się do symboliki akcesoriów, wy­ rażali umiarkowaną dezaprobatę dla bohaterów górnej części rysunku, głosili współczucie dla żebraka usytuowanego w dolnej części obrazu. Czy naprawdę rozpoznali wartości i antywartości? Może tak, lecz nie­ wielu wskazało dwuznaczność glorii tryumfatorów, zdobywców pię­ ciu miejsc na podium. Pojawiały się bowiem lakoniczne stwierdzenia typu: „Wartości - walka, sex, biznes, kariera i łatwe pieniądze; anty­ wartości - bieda i żebractwo” (!). W sumie, dominował poziom odczy­ tań dosłownych, lekko zaznaczył się poziom odczytań symbolicznych, gdy chodzi natomiast o wniknięcie w strukturę głęboką ikonicznego przekazu, raczej trudno mówić o pełnym zrozumieniu wyrafinowanej gry Młodożeńca z potocznymi ocenami moralnymi współczesnej rze­ czywistości. Karykatura służąca kreowaniu satyrycznego dystansu, ani tym bardziej ironia - nie przemówiły do gimnazjalistów, skłonnych raczej do dosłownych odczytań wartości i sensów.

Czy podobnie odbierali rysunek studenci? W ramach samodziel­ nych prac pisemnych z „Semiotyki tekstów kultury” studenci I ro­ ku19 mieli za zadanie dokonać analizy i interpretacji tego samego rysunku Jana Młodożeńca, uruchamiając, między innymi, siatkę po­ znanych na zajęciach pojęć. Z tym ostatnim zaleceniem było nader krucho. Tylko jednostki zauważyły, że koncept artysty został ufun­ dowany na semiotycznie nacechowanej przestrzennej opozycji: stop­ nie podium - bruk, góra - dół, wywyższenie - poniżenie, wartości (?) - antywartości. Góra wynosi, waloryzuje pozytywnie, wyróżnia,

1H Ibidem, s. 241.

19 Uniwersytetu Pedagogicznego im. Komisji Edukacji Narodowej w Krako­ wie. Sondaż przeprowadzony w r. ak. 2008/2009.

sakralizuje; dół oznacza degradację, zmarginalizowanie, sferę profa- num. O tym zdają się mówić przede wszystkim ukazane postacie, co zostało zakwalifikowane jako ironiczne zderzenie współczesnego

sacrum ze współczesnym profanum. Artysta, zdaniem studentów, ujawnia tkwiącą w ludziach pokusę idolatrii, odejście od pierwszego przykazania Dekalogu — „Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną”. W analizach studentów pojawia się bowiem kilkakrotnie sło­ wo „idol”, obok tego - „celebryci”, „znany z tego, że jest znany”, „lans”, co pośrednio charakteryzuje współczesne aspiracje życiowe wcale nie tak małych grup społecznych.

Nikt natomiast w badanych grupach nie zauważył finezyjnego splotu trzech użytych w rysunku kodów: ikonicznego, werbalnego oraz liczbowego20. Najbardziej czytelny dla ubiegłorocznych matu­ rzystów okazał się, co oczywiste, kod obrazowy. Zidentyfikowano za­ tem sześć postaci: boksera, kobietę lekkich obyczajów, króla, biznes­ mena, estradową gwiazdę, żebraka. Przypisano im sensy symbolicz­ ne: siła, erotyka, władza, posiadanie, sława, nędza. Ale dlaczego, za sprawą jakich zabiegów artystycznych - to już nie było przedmiotem refleksji w trakcie czynionych obserwacji. A przecież artysta za spra­ wą uproszczenia i wyolbrzymienia, zatem za sprawą wykorzystanej ekspresji artystycznej, przełożył na język rysunku charakterystyczne zachowania społeczne, takie jak etykietowanie czy porozumiewanie się poprzez stereotypy. W tym miejscu warto przypomnieć, jak Jerzy Bartmiński definiuje istotę stereotypu. Uważa, że jest to:

subiektywnie determinowane wyobrażenie przedmiotu, obejmujące za­ równo cechy opisowe, jak wartościujące i będące rezultatem interpretacji rzeczywistości w ramach społecznych modeli poznawczych. To rozumie­ nie stereotypu uwzględnia zarówno aspekt semantyczny, jak formalny, nie przeciwstawia stereotypów językowych (formalnych) stereotypom men­ talnym, raczej - przeciwnie - łączy je w możliwie szerokim zakresie21.

20 Ten ostatni zaliczany jest do kodów logicznych. Zob. P. (mirand, Semiolo-

gia, przeł. S. Cichowicz, Warszawa 1974.

21 J. Bartmiński, Podstawy lingwistycznych badań nad stereotypem. Na przykła­

dzie MAT KL [w:] Stereotyp jako przedmiot lingwistyki. Teoria, metodologia, analizy empiryczne, red. J. Anusiewicz, J. Bartmiński, Język a Kultura, t. 12, Wrocław

Zatem subiektywizm, ale w ramach społecznego rozeznania i społecznej nośności przypisywanych obiektowi znaczeń. A to oznacza, na przykład, że jeśli bokser, to tak jak na rysunku - umię­ śniony, z małą głową (rozumem), prostacki. Reprezentuje (symbo­ lizuje) stereotypowe wyobrażenie o sile, brutalności, bezwzględno­ ści, jest zaprzeczeniem starego przeświadczenia humanistów: plus ratio quam vis. Bokser Młodożeńca jest znakiem dominacji siły nad bezradnym, bezbronnym rozumem. Trudno w tym miejscu nie przywołać postaci tryumfującego Edka z ostatniej sceny Tanga

Sławomira Mrożka.

Kod werbalny rysunku w dużo mniejszym stopniu wzbudził zainteresowanie studentów, choć owszem, jakoś ich zaintrygował. Finezyjną grę lingwistyczną, świadczącą o wyrafinowanym poczuciu humoru artysty, odkryli oni stopniowo. Najpierw ustalając znacze­ nia podpisów, w tym etymologię trzyliterowych słów z „egzotycz­ nym” w polskiej ortografii „x” na końcu (dla studentów były to słowa raczej angielskie niż łacińskie). Następnie, po zbudowaniu z słów-podpisów dwuwiersza i wspólnym wyskandowaniu stwier­ dzili, że „wiersz”, świetny rytmicznie, spięty dokładnym rymem, zawiera puentę (!):

BOX, SEX, REX, FOX, VOX, EX!

Wnioski nasuwały się same: łacina podpisów zdaje się świadczyć o pewnej uniwersalności zaobserwowanego przez artystę zjawiska społecznego (padły słowa - uniwersalizm i globalizacja). Ponadto wskazuje na ponadczasowość budzącej niepokój prawdy, iż „twar­ de fakty”22 - dążenie do władania, posiadania, libido, sławy - rzą­ dzą ludźmi od wieków i nie są obce naszej współczesnej kulturze. Początkowy śmiech wywołany wydawałoby się zwykłą rysunkową satyrą zamienia się w gorzką zadumę nad naturą ludzką, nad kon­ dycją człowieka i stawia odbiorcę przed pytaniem - czy zawsze tak być musi?

Czy użyty przez Młodożeńca, oprócz pierwszoplanowego kodu obrazowego i współgrającego z nim kodu werbalnego, kod liczbowy miał dla studentów znaczenie? Tylko dla tych, którzy zwrócili uwagę na tytuł przedstawienia rysunkowego —Extraklasa, wyrazu słusznie ko­ jarzonego ze sportem. Wskazywano zatem pięć numerowanych stopni podium, przeznaczonych dla stojących w pozach tryumfatorów posta­ ci w górnej części obrazu oraz szóste „podium” o numerze 138, będące oparciem dla żebraka, nazwanego EX, niegdysiejszego idola.

Rysunek, cyfry w nim użyte oraz podpisy nie pozostawiają żad­ nych wątpliwości - artysta posłużył się ikoniczną metaforą życia. W ujęciu Młodożeńca życie, jak sport, to stała rywalizacja21 * 23, ciągłe zawody, dążenie, by za wszelką cenę wygrać, zająć najwyższe miejsce na podium w hierarchii społecznej. Studenci wtórują diagnozie arty­ sty, stwierdzając, iż tkwiąca w ludziach potrzeba oceniania, ustalania list rankingowych, a przy tym etykietowania sprzyja powstawaniu zjawiska „wyścigu szczurów”. Tylko w imię czego? Złudnych war­ tości? Zwłaszcza że, obserwując niby pocieszną figurę żebraka z nu­ merem 138 i podpisem EX, miałoby się ochotę powtarzać przygnę­ biającą lamentację Koheleta: „marność nad marnościami i wszystko marność”24. Jak nośna okazuje się metaforyka sportowa, przekonu­ je przykład sprzed dwudziestu wieków, w zgoła odmienny sposób wykorzystany przez św. Pawła. Pisze on w II Liście do Tymoteusza'.

„W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrze­ głem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości”25.