• Nie Znaleziono Wyników

Dobór małżeński i jego uwarunkowania

W dokumencie OD OBYCZAJU DO MODY (Stron 45-51)

Powody zawierania małżeństw ściśle łączą się z  tematyką doboru małżeń-skiego. Skupiłam się bowiem na rozpoznaniu, dlaczego rozmówcy zdecy-dowali się na zawarcie związku małżeńskiego, jak defi niowali swoją relację przed ślubem, w jakiej sytuacji materialno-edukacyjno-życiowej się znajdo-wali. Czy ktoś „pchał” ich do ślubu, czy może wręcz przeciwnie – formalizo-wanie związku było odradzane. Interesowało mnie, dlac zego zdecydowali się pobrać, dlaczego wybór padł na tę, a nie inną osobę. Chciałabym na początku przytoczyć defi nicję doboru małżeńskiego Wielisławy Warzywody-Kruszyń-skiej (1974: 9): „proces doboru małżonka ma charakter żywiołowy, [...] rynek małżeński jest wolny, co oznacza, że każdy dorosły mężczyzna ma szansę poślubienia każdej dorosłej kobiety, i odwrotnie. Jest to swoista kontynuacja i popularyzacja mitu małżeństwa z miłości”.

Można powiedzieć, że jest to najbardziej „optymistyczna” defi nicja, nie zakładająca żadnych ograniczeń, które w  rzeczywistości jednak istnieją.

Dostrzega je  Maciej Gdula (2009), przedstawiając trzy dyskursy miłosne, czyli trzy podejścia do związku. Pierwszy z nich – „utopijny” – zakłada pozo-stawanie w związku dla niego samego, mając świadomość jego niedoskonało-ści. Najważniejsza jest sama relacja, na drugi tor schodzą inne aspekty z niej płynące, takie jak przyjemność czy wydawanie na świat potomstwa. Drugi dyskurs, „utylitarny”, mówi o doborze kierowanym poszukiwaniem własnej przyjemności, tworzeniu „profi lu kandydata” jak najbardziej odpowiadającego naszym wymogom i poszukiwaniem takiego. Ważne jest usuwanie wszelkiego niedopasowania. Ostatni dyskurs – „tradycyjny”, zakłada najmniej ograniczeń co do wyboru partnera, oparty jest bowiem na wejściu w  związek zgodny z naturalnym planem boskim. Kobieta i mężczyzna mają trwać silni w mał-żeństwie, być odpornymi na zło i zagrożenia płynące ze świata zewnętrznego.

O doborze małżeńskim pisze autorka książki Rodzina a system społeczny (Giza-Poleszczuk, 2005). Wprowadza ona model związany z  kalkulacją zysków i strat. Małżeństwo wiąże się z długoterminowym kosztem, decy-zję tę trzeba przemyśleć przez wzgląd zarówno na nasze obecne zasoby, jak i  na perspektywy przyszłych zasobów. W  obecnych czasach kobiety mają lepsze możliwości edukacyjne i  zawodowe, młodzi ludzie dłużej mogą pozostawać bez zobowiązań, gdyż czas zakończenia edukacji i pod-jęcia pierwszej pracy znacznie wydłuża się. Ta prawidłowość jest pierwszą i główną pobudką do przeprowadzenia prezentowanych badań. Na jakich zasadach, w jakim momencie swojego życia ludzie decydują się obecnie na

Od_obyczaju_do_mody.indb 43

Od_obyczaju_do_mody.indb 43 2014-11-03 17:35:472014-11-03 17:35:47

— 44 —

małżeństwo? Jak to było kiedyś, gdy owe możliwości nie były tak dostępne i rozpowszechnione, gdy zwyczajnie ich nie było? Anna Giza-Poleszczuk pokazuje także drugą stronę medalu: pozostając długo w stanie wolnym, zmniejszamy swoje szanse na wejście w związek małżeński, dlatego trzeba znaleźć optimum, balans pomiędzy poniesionymi przez jednostkę stratami a tym, co może zyskać.

O doborze małżeńskim pisze także Maria Trawińska (1977); wprowa-dza ona wyznacznik związany z doborem partnera zależnie od środowiska – w ten sposób zawiązują się dwa rodzaje małżeństw: homogeniczne i hetero-geniczne. Pierwsze z nich są zawiązywane między partnerami pochodzącymi z tego samego środowiska czy społeczności lokalnej, drugie – z odmiennych środowisk. W  latach 70., gdy Trawińska przeprowadzała swoje badania, znakomitą większość stanowiły małżeństwa z  tego samego środowiska – lokalnego, pracowniczego, klasowego, związanego z wykształceniem. Mał-żeństwo heterogeniczne nie było już wtedy postrzegane jako mezalians, ale jako związek niosący ze sobą pewne trudności w  dotarciu się. Partnerzy z różnych środowisk musieli bowiem poznać swoją przeszłość, środowiska, w których dorastali, po to, aby zrozumieć swoje obecne zachowania, przy-zwyczajenia, system wartości. Wpływ na dobór małżonka ma więc w jakimś stopniu rodzina pochodzenia. Autorka podaje dwie drogi wyboru partnera (w kontekście rodziny): albo żyjemy w zgodzie z naszą najbliższą rodziną, wtedy wybór partnera wiąże się z kultywowaniem wartości wyznawanych przez rodziców, albo partner jest wybierany jako antidotum na problemy rodzinne, wtedy chcemy się jak najbardziej od rodziny pochodzenia odsepa-rować i stworzyć z partnerem nowy system wartości. Interesowała mnie owa transmisja wartości w rodzinie, a tego tematu nie da się badać w oderwaniu od przeżyć jednostki w kontekście całej rodziny pochodzenia.

Barbara Klich-Kluczewska (2005) wprowadza kolejny rodzaj doboru małżeńskiego związany poniekąd ze środowiskiem partnerów – endogamię.

Według tej koncepcji ludzie dobierają się w pary w miejscach skupiających jednostki o podobnych zainteresowaniach, systemach wartości. Przeprowa-dzone przez Klich-Kluczewską badania odnoszą się do lat 1945–1989, w tym czasie najpopularniejsze miejsca poznania się to pielgrzymka i zakład pracy.

Osoba uczestnicząca w tym samym wydarzeniu, uczęszczająca do takiego, a nie innego miejsca pracy, musi być choć trochę do nas podobna, hołduje zapewne podobnym wartościom, ma tożsame do naszych zainteresowania.

Jest to poniekąd zapowiedzią sukcesu w  przyszłym dopasowaniu się. Na zmiany w zakresie doboru małżeńskiego wpływają przemiany intymności i  przemiany rodziny. Podstawowe funkcje rodziny uległy zmianie, mamy do czynienia z formowaniem się nowych fundamentów i – jak postaram się udowodnić w kolejnym rozdziale – obecnym budulcem rodziny i małżeń-stwa są emocje, uczucia, wzajemne porozumienie.

Od_obyczaju_do_mody.indb 44

Od_obyczaju_do_mody.indb 44 2014-11-03 17:35:472014-11-03 17:35:47

— 45 —

Przemiany funkcji rodziny

Pierwszą funkcją, która „wyszła” z rodziny jeszcze przed II wojną światową, była funkcja produkcyjna. Jest ona związana z samowystarczalnością gospodarstwa domowego, kiedy rodzina była charakteryzowana jako grupa wytwórcza: pracę dzielono między jej członków. Oznacza to, że przed wojną małżeństwa były zawierane po to, aby wspólnie gospodarować, dzielić między siebie obowiązki i płodzić potomstwo, które w przyszłości będzie pomagało w funkcjonowaniu produkcyjnego gospodarstwa domowego. Małżeństwo wiązało się z wypełnia-niem zadań: obowiązków wobec gospodarstwa rolnego; „[…] w małżeństwie chłopskim dobór partnerów podporządkowany był wspólnym interesom krę-gów krewniaczo-sąsiedzkich objętych zasadami współdziałania, zakładającymi wzajemność świadczeń” (Kwaśniewicz, 1981: 91).

Giza-Poleszczuk (2005) twierdzi, że „produkcyjność” nie wyszła z rodziny całkowicie, dział a jedynie na innych zasadach. Kiedyś rodzina była samo-wystarczalna, w jej obrębie samemu trzeba było wytwarzać wszelkie dobra.

Obecnie małżonkowie tworzą tzw. produkt łączny, który także opiera się na podziale ról. Kobieta i mężczyzna wkładają w rodzinę swój czas, możliwo-ści zarobkowania na rynku pracy i dzielą się pracą w domu. Nie działają jak jedna wyspecjalizowana „brygada”, lecz wkładają w rodzinę cały swój kapitał.

Każdy z partnerów robi to, z czego uzyskuje największe korzyści, aby w efek-cie osiągnąć cel dobry dla wszystkich członków gospodarstwa domowego.

Jako druga z  rodziny „wyszła” funkcja wychowawcza, miało to miejsce już po II wojnie światowej. Jej wyjście związane jest z pojawieniem się poza-rodzinnych instytucji wychowawczych. Pośrednim skutkiem tego zjawiska było wyjście kobiet na  rynek pracy. To otwiera przed nimi nowe perspek-tywy, nowe ścieżki zawodowe. Przeznaczeniem nie musi być już pełnienie roli gospodyni, sprawującej pieczę nad ogniskiem domowym. Kobiety mają wybór – nie muszą zakładać wcześniej rodziny, mogą pójść zupełnie inną drogą, odroczyć zawieranie małżeństwa i  skupić się na własnym rozwoju, karierze.

Podobnie jest w  przypadku wyjścia z  rodziny funkcji konsumpcyjno--rozrywkowej i organizacji konsumpcji, które ewoluowały także po II wojnie światowej. Dzieje się to wraz z wyjściem rodziny do społeczeństwa, w któ-rym pojawiają się usługi zbiorowe, a także organizacje zajmujące osobno każ-dego członka rodziny. Nie tylko ojciec ma pozycję społeczną poza domem (jak to miało miejsce kiedyś). Także kobieta robi karierę, ma kręgi towarzy-skie, dzieci nawet przed pójściem do szkoły biorą udział w różnych zajęciach dodatkowych itp. W  rozrywce, relaksie uczestniczy się indywidualnie, nie wspólnie. Pojawiają się również nowe technologie ułatwiające konsumpcję.

Jak określa to Marcin Czerwiński, rodzina przestała być centrum rozrywki (tak jak to było przed wojną – rozrywka, tak jak i produkcja, odbywały się we własnym zakresie). Przed wojną kobieta wychodziła za mąż, aby trwać

Od_obyczaju_do_mody.indb 45

Od_obyczaju_do_mody.indb 45 2014-11-03 17:35:472014-11-03 17:35:47

— 46 —

przy mężu, on pracował, ona prowadziła dom. Zaczęło się to jednak zmie-niać – dzięki zmianom technologicznym praca w  domu pochłaniała mniej czasu, kobieta mogła stać się pracownicą najemną. Dawniej to obowiązki integrowały małżonków, w  gospodarstwie domowym istniał podział pracy na zadania męskie i kobiece, w system pomocy włączane były także dzieci.

Więź rzeczowa przestaje łączyć małżonków, pojawiają się inne motywacje do zakładania małżeństw, rodzin (Szpakowska, 2003).

W miejsce trzech wymienionych funkcji wchodzi funkcja emocjonalna.

Zgodnie z jej defi nicją rodzina ma dawać swoim członkom szczęście, ostoję, spokój. Małgorzata Szpakowska dostrzega tę funkcję w miejscu dawnej inte-gracji przy produkcji i  organizacji konsumpcji. Rodzina jako grupa współ-działania traci rację bytu, od teraz małżonkowie, członkowie rodziny są skazani na uczucia, gdyż nic innego ich już nie trzyma, nic innego im nie pozostaje. Najważniejsze stają się emocje, które trzeba cały czas podtrzymy-wać, ma temu służyć właśnie rozmowa. Żyjemy w czasach, w których ważne jest tylko to, co wypowiemy na głos, zeznajemy przed najbliższymi, relacjo-nujemy swoje myśli, odczucia. Gdy w związku zaczyna dziać się z rozmową

„coś nie tak”, od razu jesteśmy w  stanie to wychwycić, gdyż obecnie to na rozmowie opierają się relacje międzyludzkie.

O wzroście roli rozmowy pisze także Czerwiński. Kluczem do udanego związku ma być budowanie wzajemnej relacji na rozmowie, partner ma być naszą ostoją, opoką i schronieniem od całego zła, jakie niesie za sobą prze-bywanie w  świecie „na zewnątrz”, poza rodziną. Najważniejsze są emocje, które trzeba nieustannie podtrzymywać, pielęgnować, gdyż są one wyjątkowo kruche i nietrwałe. Taką właśnie prawidłowość zauważyłam podczas bada-nia: pielęgnowanie i codzienne budowanie relacji jest obecnie w związkach najważniejsze. Jeżeli to wygasa, wygasa także cała instytucja – małżeństwa, narzeczeństwa czy też pary zakochanych. Jest to wystarczający powód do zerwania relacji, gdyż obecnie szukanie u partnera zrozumienia, potwierdza-nie przez to siebie, swojej tożsamości czy możliwość wygadania się to priory-tety związku.

Przemiany intymności

Na początku tego podrozdziału chciałabym przedstawić historię narodzin miłości romantycznej, następnie przedstawię pojęcia związane z  przemia-nami intymności i z nowymi formami związku.

O  ekonomicznych i  romantycznych powodach zawierania małżeństw pisze Anthony Giddens (2007). Pierwsze z nich obecne były w przednowo-czesnej Europie, dotyczyły środowiska chłopów, dla których małżeństwo nie miało nic wspólnego z  intymnością, bliskością, zakochaniem, opierało się jedynie na wspólnej pracy małżonków na roli. Także w środowisku arysto-kratycznym małżeństwo nie było utożsamiane z miłością, wręcz przeciwnie

Od_obyczaju_do_mody.indb 46

Od_obyczaju_do_mody.indb 46 2014-11-03 17:35:472014-11-03 17:35:47

— 47 —

– oznaczało „mogiłę” miłości. Powodem zawierania małżeństw była tu umowa rodzin, chęć złączenia dwóch majątków, pobierały się osoby z tej samej klasy społecznej, mezalianse były niedopuszczalne. Powszechne były pozamał-żeńskie związki dostarczające namiętności i przygód seksualnych. W moich badaniach używam pojęcia „powody ekonomiczne”, utożsamiając je z gospo-darstwem, ziemią – chodzi o wywieranie wpływu na dzieci przez rodziców, o małżeństwa uzgadniane przez rodziców ze względu na majętność kandy-data/kandydatki, liczoną w morgach (stosowana miara gruntów rolnych).

Powody ekonomiczne zostały wyparte przez miłość romantyczną – od tej chwili wybranek/wybranka ma być partnerem w codzienności, zarówno naszym najlepszym przyjacielem, jak i  ko chankiem. Miłość romantyczna wyrosła na gruncie chrześcijańskich ideałów (mistyczna wspólnota kobiety i mężczyzny), była także pochodną miłości namiętnej, z której zaczerpnęła idealizację obiektu uczuć, jednakże w  miłości romantycznej idealizacja jest połączona z refl eksyjnością. Idealizacja obiektu uczuć oznacza wyobrażanie sobie partnera/partnerki w  jak najlepszym świetle, bez wad, refl eksyjność natomiast jest ciągłym zastanawianiem się nad związkiem, nad postawą zarówno własną, jak i drugiej osoby. Pojawienie się tego rodzaju uczucia zbie-gło się w czasie z pojawieniem się powieści. Miłość romantyczna jest bowiem swego rodzaju narracją, niezwykłą, osobistą historią dwojga osób. Odtąd sen o  wielkiej namiętności ma się realizować w  codzienności. Chociaż pojęcie miłości romantycznej pojawiło się w kulturze europejskiej już w XVIII w., to zastanawiało mnie, w którym pokoleniu moich rozmówców miłość roman-tyczna będzie w pełni obecna. Kiedy będzie widoczna dążność do zaspoko-jenia emocjonalno-seksulanego, pojawi się pragnienie codziennej rozmowy, konsultacji zwykłych spraw rutynowego życia.

Nieco inaczej historię miłości romantycznej przedstawia Jean-Claude Kaufmann (2012). Według niego ma ona swój początek w średniowieczu.

Jej podwaliny stanowiła miłość dworska, wyrosła z  poezji. Wiersze były źródłem inspiracji dla rycerzy zabiegających o względy dam. To właśnie lite-ratura była wyznacznikiem, kodeksem wzajemnych zachowań miłosnych.

Ten rodzaj uczucia zawiązywał się między wasalem a żoną jego pana feudal-nego. Kobieta pochodziła więc z wyższej warstwy społecznej, była ona dla starającego się mężczyzny niedostępna. Miłość nacechowana była namięt-nością, którą ówcześnie żyjący odnajdywali w  poezji arabsko-muzułmań-skiej i celtyckiej. Ten rodzaj literatury budował między kobietą a mężczyzną erotyczne napięcie, ponadto kobiety portretowane w niej były jako boginie, obdarzone światłem. Wiek XII spowodował zmianę myślenia społeczeń-stwa na bardziej otwarte, indywidualistyczne. Zaczęto krytykować ducho-wieństwo, eksperymentować z  mistyką, oddawać się porywom namiętno-ści. Zaczęto poszukiwać czegoś, co spowoduje oderwanie się jednostki od codziennych udręk, trosk, rutyny. Tym czymś stała się mistyczna miłość,

Od_obyczaju_do_mody.indb 47

Od_obyczaju_do_mody.indb 47 2014-11-03 17:35:472014-11-03 17:35:47

— 48 —

uczucie wyrosłe na gruncie namiętności, jednakże znacznie ją przewyższa-jące. Ta nowa miłość porównywana jest do religii, albowiem jej wyznawcy są bardzo uduchowieni, a  wszystkie akty miłosne metafi zyczne. Kobieta traktowana jest przez swego rycerza z największą delikatnością, czułością, uwielbieniem. Taki rodzaj uczucia praktykowany jest poza małżeństwem, a  sama instytucja poddawana jest licznym krytykom. Początkowo czysto duchowa miłość dworska z czasem nabiera erotycznego charakteru. Odra-czanie zbliżenia fi zycznego potęguje pożądanie. Poezja dworska w  pełni odcisnęła swoje piętno dopiero w  późniejszych latach. Pozostawiła dzie-dzictwo w postaci wzorców zachowań miłosnych. Chociaż tworzona była w  czasach, gdy małżeństwo oznaczało koniec miłości, to z  czasem dam-sko-męski kodeks z niej zaczerpnięty zaczął obowiązywać w małżeństwie chrześcijańskim.

Zajmę się teraz nakreśleniem nowych form związku, wyrosłych na gruncie miłości romantycznej. W pracy Giddensa (2007) pojawia się pojęcie bycia ze sobą, czystej relacji. Czysta relacja oznacza wchodzenie w związek dla korzy-ści płynących z samego bycia w związku. Jednostki dają coś z siebie, dostają coś od partnera, czerpią z owej wymiany satysfakcję, stan ten ma być z zało-żenia długotrwałą relacją, jednakże kończy się ona wraz z końcem odczuwa-nia satysfakcji. Bycie ze sobą jest pojęciem funkcjonującym od niedawna, ści-śle łączy się ze wzrostem znaczenia rozmowy i emocji. Oznacza długotrwałą i  bliską relację, która nie musi realizować się w  małżeństwie. Agata Dem-bek (2011) podkreśla terapeutyczną właściwość miłości współbieżnej (czystej relacji), możliwość komunikowania w niej swoich potrzeb, określa tę relację także jako intensywną emocjonalnie.Według Dembek największe szanse na zbudowanie związku opartego na miłości współbieżnej mają pary o  wyso-kim kapitale kulturowym. Autorka, idąc za Evą Illouz, dowodzi, że najlepsze kompetencje do stworzenia takiego typu relacji mają osoby z klasy średniej lub wyższej, które swoje związki budują na zasadzie współpracy, analogicznej do kompetencji potrzebnych w zawodach nowej klasy średniej.

Obecnie istnieją konkurencyjne wobec małżeństwa formy związku. Pisze o  tym m.in. Giza-Poleszczuk. Mianem kohabitacji określa małżeństwo na próbę, kiedy to para zamieszkuje ze sobą, żeby sprawdzić się przed ślubem, lub zamieszkuje ze sobą, niekoniecznie dążąc do małżeństwa, wybierając taką formę relacji jako alternatywę dla związku formalnego. Moi badani nie uży-wają wprost terminu kohabitacja, mówią o mieszkaniu na kocią łapę czy też na kartę rowerową. Kaufmann (2012) opisuje jednostkę samodzielnie, w spo-sób racjonalny aranżującą swoje małżeństwo. Model ten wpisuje się w kon-cepcję kalkulującej jednostki Gizy-Poleszczuk. Tłumaczy również kohabi-tację na próbę. Jest to jednostka mająca niezwykle silną potrzebę miłości, jednakże żyjąca w świecie materializmu, kapitalizmu, kalkulującej ekonomii.

Otaczająca rzeczywistość nie pozostaje bez wpływu na nią samą – i chociaż

Od_obyczaju_do_mody.indb 48

Od_obyczaju_do_mody.indb 48 2014-11-03 17:35:472014-11-03 17:35:47

— 49 —

może się bronić, poszukując w tym świecie czegoś odmiennego, niezwykłego, świeżego, czym jest właśnie miłość, to wpada w  błędne koło. Polega ono na tym, że dana osoba zaczyna poddawać procesowi chłodnej, egoistycznej kalkulacji także miłość. Patrzy na partnera krytycznie, nie przymyka oczu na pewne „niedociągnięcia”, a w razie potrzeby łatwo zamienia partnera na nowszy model. Pragnie miłości, jednocześnie bojąc się jej. Nie będąc gotowa na otwarcie się, na porzucenie masek, odsłonięcie fasady i zburzenie murów, które odgradzają ją od świata, nie daje się poznać, nie dając tym samym szansy miłości. Zaklęcie pryska chyba dopiero w momencie pełnej gotowości na zaangażowanie, oddanie się partnerowi, bez kwestionowania czegokol-wiek, co dotyczy tej drugiej osoby. Partner w koncepcji romantycznej ma być czymś stałym w zmiennej, płynnej rzeczywistości. Dla kalkulującej jednostki to wydaje się być problemem – szersza perspektywa codzienności wpływa na związki, nie chcemy przyjmować ich takimi, jakie są, chcemy zmieniać, kształtować na nowo, aranżować wedle swoich potrzeb.

Jak przemiany intymności oddziałują na instytucję narzeczeństwa? Czer-wiński (1969) opisał przedwojenną instytucję narzeczeństwa i jej powojenny charakter. Dawniej narzeczeni byli naznaczeni społecznie – dziewczyna nosiła pierścionek, od tego momentu chłopak mógł częściej odwiedzać ją w domu albo zabierać do miasta. Czystości przedmałżeńskiej strzegli członkowie rodziny, była ona bowiem bardzo ważna dla dziewczyny, aby w przypadku wyjścia z jednego związku nie miała ona problemów z wejściem w nowy (brak cnoty był hańbą). Po wojnie taki typ narzeczeństwa przestał obowiązywać, stało się ono mniej formalne, a przede wszystkim było sprawą indywidualną chłopaka i dziewczyny. Młodzi przedstawiali swoją sympatię rodzicom jako chłopaka/dziewczynę, o samym narzeczeństwie autor Przemian obyczaju nic nie wspomina, natomiast kluczowym momentem było wyjawienie swoich zamiarów rodzicom, w momencie dawania na zapowiedzi. Nieco inaczej rzecz ujmuje Kwaśniewicz (1981). Według autorki po wojnie zaczęto odchodzić od wyprawiania hucznych zaręczyn, jednakże moment proszenia o rękę panny młodej pozostał (wprawdzie dla młodych była to wyłącznie formalność).

Motywacje do bycia w związku wśród mieszkańców

W dokumencie OD OBYCZAJU DO MODY (Stron 45-51)