• Nie Znaleziono Wyników

Rozważając życie psychiczne patrjotycznej armji, jako typu grupy o wysokim stopniu organizacji, widzieliśmy, że

grupowa samowiedza jest czynnikiem bardzo dużego zna­

czenia, który stanowi główny warunek podniesienia zbio­ rowego życia psychicznego i zachowania się ponad poziom wyłącznie impulsywnej gwałtowności i bezrozumnej nie­ stałości tłumu.

Ta samowiedza grupy jest zasadniczym warunkiem wszel­ kiego wyższego życia grupowego; dlatego musimy zbadać bliżej, jak ona się objawia w grupach rozmaitych typów. Szkoda, że język nasz nie posiada wyrazu, któryby dokład­ nie tłumaczył francuskie wyrażenie „esprił de corps", albo­ wiem ono właśnie oddaje dokładnie pojęcie, które rozpatru­ jemy. Proponuję tedy termin „duch grupy", jako odpowied­ nik francuskiego wyrażenia „esprit de corps", którego czę­ ste stosowanie w języku naszym, w mowie i w piśmie, dostatecznie usprawiedliwia próbę przyswojenia tego zło­ żonego wyrażenia dla celów psychologicznych.

Widzieliśmy, że dzięki uczuciu, rozwiniętemu dokoła idei armji, wszyscy jej członkowie wykazują grupową lojal­

ność. Idea całości, obecna w umyśle każdego członka, staje

się siłą zdolną do zespalania całej grupy, wbrew wszelkim fizycznym i moralnym trudnościom, w miarę tego, jak do­ koła niej rozwija się uczucie. Obserwujemy to na armjach najemnych, które z powodu braku tego kolektywnego uczu­ cia lub niedostatecznego jego rozwoju, tak łatwo się roz­ padają i przestają istnieć wskutek dezercji, skoro tylko napotkają poważniejsze trudności.

Znaczenie zbiorowej idei i uczucia występuje jeszcze wyraźniej, kiedy zastanawiamy się nad typem armji, który naogół okazał się najbardziej sprawny ze wszystkich — mam na myśli mianowicie armję ochotników, utworzoną dla osiągnięcia jakiegoś szczególnego celu. Taka armja (np. armja Garibaldiego) zawdzięcza swoje istnienie dzia­ łaniu tej idei na umysły wszystkich. Idea armji mogła po­ wstać w umyśle jednego tylko osobnika (Garibaldi);, ten udziela jej innym, którzy przyjmują ją jako środek do osią­ gnięcia celu, upragnionego przez każdego z nich indywi­ dualnie. W ten sposób idea całości prowadzi do utworze­ nia grupy; następnie zaś, w miarę przybierania realnych kształtów, staje się bardziej określona oraz bogatsza i wy­ raźniejsza pod względem znaczenia. Dokoła niej rozwija się

138 Ogólne zasady psychologji zbiorowej.

zbiorowe uczucie, któremu pomocne w utrzymaniu grupy stają się nawyknienie i formalna organizacja; jednakże idea całości pozostaje dla grupy społecznej tego typu czynnikiem konstytutywnym.

Wszelką grupę, która zawdzięcza swoje powstanie i swoje trwałe istnienie zbiorowej idei, można zaliczyć z psycholo­ gicznego punktu widzenia do najwyższego typu, natomiast przypadkowo zgromadzony tłum, który zawdzięcza swoje powstanie przypadkowym okolicznościom czasu i miejsca i posiada znikome minimum samowiedzy grupowej, przed­ stawia typ najniższy. Wszelką inną formę skupienia lub grupy ludzkiej można umieścić w pewnem miejscu skali pomiędzy te mi krańcowemi typami, w zależności od tego, czy w jej powstaniu i utrzymywaniu się przeważają wa­ runki psychiczne czy fizyczne, t. zn. zależnie od stopnia, w jakim jej istnienie jest zdeterminowane teleologicznie lub też mechanicznie.

Duch grupy, czyli idea grupy wraz z uczuciem odda­ nia się grupie, rozwiniętem w duszach wszystkich jej człon­ ków, nietylko stanowi więź, która zespala grupę lub nawet stwarza ją, ale, jak widzieliśmy na przykładzie patrjotycznej armji, umożliwia prawdziwie zbiorowy akt woli. Zbiorowi zaś akt woli czyni działania grupy daleko bardziej zdecy- dowanemi i skutecznemi, niż byłyby one wtedy, gdyby w y­ nikały wyłącznie z impulsu wspólnego wszystkim członkom, albo z czysto indywidualnych aktów woli wszystkich, nawet o ileby te akty woli były skierowane ku jednemu wspól­ nemu celowi.

Duch grupy odgrywa także ważną rolę w podnoszeniu intelektualnego poziomu grupy, skłania bowiem każdego członka do rozmyślnego podporządkowania swego własnego sądu i opinji, sądowi i opinji całości, w każdej zaś dobrze zorganizowanej grupie ta zbiorowa opinja bywa wyższa od opinji przeciętnej jednostki, ponieważ na jej kształ­ towanie się dominujący wpływ mają najlepsze umysły,

Duch grupy. 139

mające do rozporządzenia najzupełniejsze dane, do zebra­ nia których wszyscy mogą się przyczyniać. Każdy członek zatem, dążąc do wspólnego celu, przyjmuje środki wybrane przez zorganizowaną zbiorową rozwagę, a wykonując czyn­ ności przypadające na niego, czyni je swoim własnym, bez­ pośrednim celem, świadomie dążąc do ich wykonania ze względu na całość; działania jego nie przenika duch mecha­ nicznego, bezrozumnego posłuszeństwa lub nawet niechęci. W podobny sposób duch grupy przyczynia się do pod­ niesienia moralnego poziomu armji. Zorganizowana całość ucieleśnia pewne tradycyjne uczucia, zwłaszcza uczucia podziwu dla pewnych moralnych zalet takich, jak odwaga, wytrwałość, dotrzymywanie słowa i chętne posłuszeństwo ; uczucia te, przenikające całość, udzielają się każdemu człon­ kowi, zwłaszcza nowym członkom, drogą masowej sugestji i udzielania się wzruszeń przez sympatję. Każdy nowy rekrut widzi, że jego koledzy przyjmują bez wahania te na tradycji oparte moralne uczucia i zgodnie z niemi z ca- łem przekonaniem wydają moralne sądy o postępowaniu i charakterze oraz odpowiednio reagują wzruszeniowo na czyny innych; to znaczy, że w sądach wyrażanych słowem i we wzruszeniowych reakcjach objawiają oni swoją po­ gardę dla zdrady lub tchórzostwa, swój podziw dla męż­ nego poświęcenia się i oddania obowiązkowi. Te moralne wzruszenia udzielają się szybko rekrutowi, który zaczyna je dzielić z towarzyszami; wnet też i w swoich sądach za­ czyna pod wpływem masowej sugestji podzielać opinję towarzyszy, albowiem te moralne poglądy narzucają mu się z nieodpartą siłą jednomyślnej opinji całej grupy. Siła ta nie jest wyłącznie siłą, jaką daje liczba, ale jest również siłą nagromadzonego prestige’u grupy, powagi starej i dobrze wypróbowanej tradycji, powagi wieku; im bar­ dziej świadomość całości grupy jest obecna w umyśle każ­ dego członka, tem silniej odcisną się na jego zachowaniu i życiu moralne zasady całości.

Organizacja armji pozwala przywódcom wpływać na te opinje moralne i uczucia oraz nadawać im pewne formy. Tak np. lord Kitchener, wygłaszając swe napomnienia do wyjeżdżającej do Francji armji brytyjskiej, wywarł bez- wątpienia poważny wpływ na podniesienie poziomu moral­ nego całej tej siły zbrojnej, ponieważ wzmocnił wpływ tych, którzy podzielali już jego sposób myślenia, a osłabił wpływ tych, których uczucia, nawyknienia i opinje szły w przeciwnym kierunku. Umożliwiał mu to jego wielki pre- stige, płynący z podwójnego źródła: zarówno z osobistego uroku, jak i wysokiego urzędu. Podobnie każdy oficer, choć w mniejszym stopniu, może się przyczyniać do podniesienia moralnego poziomu ludzi, którymi dowodzi. W ten sposób organizacja całej grupy, z jej hierarchją stanowisk, otoczo­ nych powagą i szacunkiem, daje tym, którzy zajmują te wyższe stanowiska, możność podnoszenia moralnego po­ ziomu wszystkich członków.

Rzecz jasna, że o ile ci, którzy zajmują te otoczone prestige’em stanowiska, nie odczuwają ciążącej na nich pod tym względem odpowiedzialności i nie usiłują wywie­ rać takiego moralnie podnoszącego wpływu, ale wpływ swój wykorzystują raczej dla rzucenia za wszelką cenę postrachu na wroga, to organizacja armji działa w prze­ ciwnym kierunku, mianowicie raczej w kierunku obniżenia wszystkich członków poniżej ich normalnego, indywidual­ nego poziomu, aniżeli — podniesienia ponad ten poziom. Dzieje się tak, gdy dowódcy popierają akty barbarzyństwa takie, jak niszczenie miast, gwałty i grabieże, gdy publicz­ nie uczą żołnierzy zachowania się na sposób Hunnów lub ludzi dzikich; wtedy to słyszy się o aktach brutalności żoł­ nierzy, wprost nie do wiary.

Wszelako głównym punktem, który należy tutaj pod­ kreślić, jest fakt, że podniesienie moralnego poziomu nie wynika wyłącznie z przykładu i sugestji oraz zaraźliwego udzielania się wzruszeń, promieniujących od tych, którzy

zajmują wybitne stanowiska. Tam, gdzie istnieje duch grupy, osobistości posiadające powagę stanowiska, mogą, jeżeli chcą, przyczynić się walnie do podniesienia moralnego tonu całości przez odwoływanie się do tego ducha grupowego. Tak czynił lord Kitchener, kiedy wzywał podwładnych do posłuszeństwa dla swych zaleceń przez miłość honoru armji brytyjskiej.

Wpływ ducha grupy objawia się nietylko w tym bez­ pośrednim oddźwięku na moralne napomnienie; działa on i w inny, niemniej ważny sposób. Każdy członek grupy przenikniętej zbiorowem uczuciem grupy takiej, jak dobrze zorganizowana armja o bogatych tradycjach, staje się w pewnem znaczeniu „stróżem brata swego®. Każdy inte­ resuje się postępowaniem każdego innego członka, ponie­ waż postępowanie to odbija się na dobrem imieniu całości; dlatego każdy żołnierz piętnuje złe postępowanie kolegi, okazując mu lekceważenie, zrywając węzły sympatji i ko­ leżeństwa, uznanie i podziw są natomiast nagrodą za postępo­ wanie zgodne z wymaganemi i czcią otaczanemi wzorami. W ten sposób każdy członek działa zawsze pod czujnem okiem wszystkich swoich towarzyszów, pod groźbą ogólnego potępienia, wzgardy i moralnego odosobnienia za złe po­ stępowanie, a z nadzieją ogólnego uznania i podziwu dla wszelkiego szczególnie znamienitego czynu.

Rozwój ducha grupy z cechującem go uczuciem przy­ wiązania lub oddania się całości, a przeto również jej czę­ ściom, jest istotą wyższej formy dyscypliny wojskowej. Oprócz niej istnieje niższa forma dyscypliny, której celem jest zapewnienie jedynie doskonałej uległości żołnierza względem oficerów i wyćwiczenie go w szybkiem i nie- chybnem wypełnianiu każdego słowa komendy w sposób dokładny, napoły mechaniczny, nawyknieniowy. Jednakże nawet wpływ tresury wojskowej i systemu kar oraz dro­ biazgowego nadzoru, których celem jest urobienie takich zmechanizowanych i nawykowych reakcyj żołnierza, musi

142 Ogólne zasady psychologji zbiorowej.

odbijać się również w pewien sposób na wyższym poziomie moralnym i intelektualnym, nie ograniczając się wyłącznie do kształtowania cielesnych nawyknień, pewnych sposobów reagowania na bodźce. Wytwarzając u każdego żołnierza zdolność natychmiastowego i ścisłego reagowania na roz­ kazy, pozwala się też każdemu przewidywać we wszyst­ kich zwykłych okolicznościach czyny towarzyszów i pole­ gać na nich we wspólnem działaniu. To daje lepszą pod­ stawę do współdziałania dla wspólnego zadania, a współ­ działanie takie jest istotnym celem i uzasadnieniem wszel­ kiego grupowego życia, czy to chodzi o ćwiczebny zwrot na polu mustry, czy też o zwycięstwo w bitwie.

Duch grupy, który obejmuje wiedzę o grupie jako takiej, pewną ideę grupy i pewne uczucie oddania lub przywią­ zania względem niej, jest więc zasadniczym warunkiem wszelkiego wyżej rozwiniętego życia zbiorowego i wszel­ kiego celowego zbiorowego działania, ale nie ogranicza się on bynajmniej do dobrowolnych ludzkich asocjacyj o wy­ sokim rozwoju.

Czy ducha grupy w jakimkolwiek stopniu posiadają społeczeństwa zwierzęce, jest to kwestja bardzo trudna. Z całą pewnością rzec można, że dla wyjaśnienia istnienia mniej lub więcej trwałych skupień zwierząt postulować tego nie potrzebujemy, podobnie jak dla wyjaśnienia utwo­ rzenia się jakiegoś przypadkowego ludzkiego tłumu. Nawet w takich społeczeństwach zwierzęcych, jak społeczeństwa mrówek i pszczół, istnienie ducha grupy, aczkolwiek często im przyznawanego, wydaje się bardzo wątpliwe. Kiedy obserwujemy podział pracy, jaki cechuje ul pszczół, kiedy widzimy, jak niektóre pszczoły przewietrzają ul, inne bu­ dują plaster, a inne jeszcze karmią potomstwo i t. d., a zwłaszcza kiedy słyszymy o tem, że opuszczenie ula przez rój poprzedzają wywiady małego oddziału, który szuka odpowiedniego miejsca na nową siedzibę roju i znalazłszy je, prowadzi rój do niego, to wydaje się trudnem do za­

Duch grupy. 143

przeczenia, iżby pewna idea wspólnoty i jej potrzeb nie tkwiła w umysłach jego członków. Ale o granicach czysto instynktowego zachowania się (a przez nie rozumiem bez­ pośrednie, określone przez wrodzoną konstytucję, reakcje na spostrzeżenia zmysłowe) wiemy dotychczas tak niewiele, że wyciąganie takiego wniosku byłoby zbyt pośpieszne. To samo można powiedzieć o zrzeszeniach ptaków lub ssa­ ków, w których spotykamy często pewien podział pracy. Opowiadają np. o wielu stadnie żyjących gatunkach, że kiedy stado pasie się lub wypoczywa, to jeden lub więcej wartowników stoi stale na straży.

Jakkolwiekbądź rzecz ma się ze społeczeństwami zwie- rzęcemi, z pewnością możemy twierdzić, że od najbardziej pierwotnych okresów duch grupy odgrywał i stale odgrywa ważną rolę w życiu wszelkich trwałych grup ludzkich.

Twierdzono nawet, nie bez pewnego prawdopodobień­ stwa, że w procesie ewolucji ducha ludzkiego samowie­ dza grupowa poprzedzała samowiedzę indywidualną. To znów jest, jak mi się zdaje, przypuszczenie, którego nie można udowodnić. Myślę jednak, że można twierdzić, iż te dwa rodzaje samowiedzy musiały się rozwijać za sprawą równoległych procesów, które stale oddziaływały na siebie,

wzajemnie się popierając.

W życiu najniższych ludów pierwotnych duch grupy odgrywa olbrzymią rolę. Z reguły człowiek pierwotny przy­ chodzi na świat w małej ścisłej wspólnocie. Wspólnota taka posiada zazwyczaj swoje własne terytorium, w obrę­ bie którego przebywa, nawet jeżeli to jest plemię koczow­ nicze ; gdy zaś prowadzi żywot osiadły, to życie jej zamyka się w obrębie wioski daleko odsuniętej od innych wiosek. W tej małej wspólnocie dziecko wzrasta, nawiązując mniej lub więcej ścisłe węzły znajomości ze wszystkimi jej człon­ kami i niemal nie styka się i nie obcuje z nikim z poza swojej wspólnoty. W ciągu całego swojego dzieciństwa człowiek pierwotny uczy się jej praw i tradycyj, rozwija

w sobie wrażliwe ,odczuwanie jej opinji publicznej i zrozu­ mienie bezwzględnej zależności własnej pomyślności od pomyślności tej wspólnoty wiejskiej. Nie może, choćby na­ wet chciał, zerwać ze wspólnotą, wówczas bowiem stałby się wyrzutkiem, który jako obcy dla wszystkich grup, prędko uległby w walce o byt. Podobnego stanu rzeczy nie spo­ tykamy w naszych złożonych społeczeństwach cywilizowa­ nych. Najbliższym jego odpowiednikiem byłby przykład małego dziecka, wzrastającego w wyjątkowo odosobnionej rodzinie, gdzieś w zapadłym kącie kraju.

To zacieśnienie sfery styczności młodzieży ludów dzi­ kich do członków jej własnego małego społeczeństwa oraz absolutna jej zależność od niego we wszystkiem, co umoż­ liwia jej utrzymywanie się przy życiu, samo wystarczałoby już do rozwinięcia w wysokim stopniu świadomości gru­ powej u młodego członka grupy. Ponadto jednak dwa inne warunki, niemal powszechne w życiu pierwotnem, w wy­ sokim stopniu działają w tym samym kierunku.

Kiedy młodzieniec pierwotnego plemienia zaczyna sty­ kać się z osobami z poza własnej grupy, to poznaje je nie jako indywidualne jednostki, Jana Smitha lub Tomasza Browna, ale jako członków takiej czy innej grupy; on sam również jest dla nich nie indywidualnym osobnikiem, ale członkiem swojej grupy, przedstawicielem swojej grupy, wiejskiej wspólnoty, plemienia lub innej grupy; zresztą wykazuje też zazwyczaj jakieś znamię lub znamiona wła­ snej grupy, w stroju, ozdobach lub języku.

Innym ważnym warunkiem rozwoju ducha grupowego w społeczeństwach pierwotnych jest powszechne uznanie wspólnej odpowiedzialności. Jest ona niewątpliwie w znacz­ nym' stopniu wynikiem dwóch uprzednio wymienionych warunków, a zwłaszcza tego, że członkowie innych grup widzą w osobniku jedynie reprezentanta jego grupy, a nie indywidualną jednostkę, i że czyny tej jednostki lub jej towarzyszów wyznaczają postawę innych grup względem

jej grupy jako całości. Wpływ powstającej w ten sposób zasady wspólnej odpowiedzialności potęguje się niezmier­ nie przez uznanie, jakie zasada ta znajduje w wielu zabo­ bonnych i religijnych przepisach. Naogół życie człowieka pierwotnego, jego ruchy i czyny, krępowane są na każdym kroku przez liczne tabu i dokładne przepisy zachowania się we wszystkich zwykłych sytuacjach. Przekroczenie ja­ kiegoś przepisu przez któregokolwiek członka sprowadza, według wierzeń pierwotnych, nieszczęście lub karę na całą grupę; związek między jednem a drugiem jest tak ścisły, że z wydarzenia się jakiegoś ogólnego nieszczęścia wnio­ skuje się z całą pewnością o złamaniu obyczaju grupy przez któregoś z członków 1).

Uznawanie wspólnej odpowiedzialności jest ważnym czyn­ nikiem utrzymywania się społeczeństwa pierwotnego i zwy­ czajowego prawa oraz prawdziwem źródłem i rdzeniem całej pierwotnej moralności; stanowi ono rzeczywistą sankcję mo­ ralną, bez której sankcje, wynikające z przesądu i religji, posiadałyby mały wpływ. Za pośrednictwem wspólnej od­ powiedzialności idea wspólnoty stale narzuca się świado­ mości jednostki. Skłania ona lub zmusza ustawicznie jed­ nostkę do kontrolowania swoich indywidualistycznych impul­ sów i do działania raczej ze względu na pomyślność grupy, niż na swój własny, prywatny interes. Identyfikuje ona inte­ resy członków i interesy grupy jako całości i dzięki temu znajduje w niej stałe poparcie tendencja, występująca u każ­ dego członka grupy, do utożsamiania siebie i każdego ze swoich towarzyszów z całą grupą.

Możemy tedy powiedzieć, że grupowa samowiedza jest spoidłem pierwotnych społeczeństw ludzkich i zasadą ich wewnętrznej harmonji; podobnie jak bezpośrednie udzie­ lanie się wzruszeń i impulsów, na podstawie zmysłowego

*) Ch. H o s e i W. M c D o u g a ll, The Pagan Tribes o f Borneo,

London, 1912. Psychologia grupy.

146 Ogólne zasady psychologji zbiorowej.

spostrzegania ich cielesnych objawów, jest cementem spo­ łeczeństw zwierzęcych.

Wszelako duch grupy nietylko oddziałuje w wysokim stopniu na rozwój życia i pomyślności grupy, lecz jest także źródłem pewnych osobliwych rozkoszy. Grupowa świado­ mość doprowadza jednostki do stanu upojenia i dlatego w społeczeństwach pierwotnych może ona wyrażać się w pewnego rodzaju orgjach. Wielka różnorodność złożo­ nych form asocjacji, jaką w bardzo wielu krajach świata spotykamy obok pierwotnej i zasadniczej formy, t. j. wspól­ noty wiejskiej lub gromady koczowniczej (grupy, opartej na pokrewieństwie lub na wspólności gospodarczo-konsum- cyjnej), najwyraźniej nie posiada innej racji jak ta, że do­ starcza i wzmaga przyjemności, wynikające z ducha gru­ powego. Stąd wśród ludów, znajdujących się na tak niskim poziomie pierwotnego życia, jak Australczycy, spotykamy bardzo złożony system grup, krzyżujący się z ugrupowa­ niem opartem na wspólności konsumcyjno-gospodarczej; stąd klany totemiczne i fratrje, grupy egzogamiczne, spo­ łeczności tajemne, ceremonje inicjacyjne.

Kładę nacisk na rolę przyjemności, jaką daje grupowa samowiedza, jako warunku czy przyczyny tej złożoności pierwotnego społeczeństwa, ponieważ, mojem zdaniem, przy­ jemność tę, jako czynnik uspołeczniający i determinujący formy asocjacji, niesłusznie zlekceważono. Jeżeli zapytamy: jakie są źródła tego przyjemnego stanu, to odpowiedź może być dwojaka. Przedewszystkiem świadomość, że grupa istnieje i że jest się jej członkiem, jest źródłem poczucia siły i bezpieczeństwa, upewnieniem się co do sympatji i współdziałania, moralnego i fizycznego poparcia innych, bez czego człowiek nie mógłby ostać się wobec życia. W tysiącu sytuacyj z samowiedzy grupowej czerpie jednostka ustalone opinje i wyraźne wskazówki postępo­ wania, co uwalnia ją od bardzo przykrej i trudnej koniecz­ ności wydania samodzielnego sądu i powzięcia własnej

Duch grupy. 147

decyzji. I w wielu takich sytuacjach człowiek pierwotny nietylko znajduje wyraźny kodeks przepisów kierujących nim, ale doznaje również zbiorowego wzruszenia i odczuwa zbiorowy impuls, który popycha go do działania bez wa­ hania czy bojażni.

Powtóre, można tu, myślę, powołać się na bardzo pod­ stawową zasadę instynktowego życia, według której za­