• Nie Znaleziono Wyników

W ciągu sześciu lat, które upłynęły od pierwszego wy­ dania tej pracy, wiele rozprawiano na temat problemów narodowości i nacjonalizmu, któremi w tak znacznym stop­ niu książka ta się zajmowała. Widzę też pewne niewielkie oznaki postępu w kierunku nakreślonym przez tę książkę, to znaczy w kierunku, który wyjaśnienie życia narodowego uważa za najwyższe zadanie psychologii społecznej. Pogląd, według którego grupa o wysokim stopniu organizacji po­ siada organizację psychiczną albo raczej jest nią z istoty swo­ jej, rzadko bywa wyraźnie uznawany. A dotyczy to nietylko myślącej publiczności wogóle, lecz także olbrzymiej więk­ szości tych, którzy mają do czynienia z naukami społecz- nemi. Pisarzy zajmujących się temi tematami można na- ogół podzielić nadal na dwie klasy: tych, którży wszelką grupę uważają poprostu za agregat jednostek, oraz tych, dla których państwo, kościół i inne historyczne grupy, jak np. wielkie polityczne partje, są agregatami jednostek plus jakaś mistyczna, tajemnicza istota, duch całości, który unosi się niewyraźnie ponad Jednostkami i wkracza w życie spo­ łeczne iedynie w doniosłych okolicznościach, jakoto: kry­ zysy narodowe, wojny, rewolucje, wybory powszechne, strajki. Wolno nadal historykowi i uczonemu pisać o du­ szy czy duchu ludu i o narodowej psychice i charakterze, kiedy jednak psycholog bierze takie wyrażenia poważnie, jako odpowiadające pewnym rzeczywistym faktom, które wymagają psychologicznej interpretacji, wtedy większość

jego kolegów uważa, że zabiera się on do nieswoich rze­ czy, które lepiej zostawić metafizykom, poetom i historykom. Obecnie odczuwam to bardzo silnie, że tytuł książki „The Group Mind“ był taktycznym błędem. Zdaje się, że zraził on wielu z tych, których mógłby pociągnąć taki ty­ tuł, jak „Collective Psychology" (Psychologja zbiorowa), i stanowił dla nich nieprzebytą zaporę. Niemało bowiem moich krytyków nie wyszło nigdy, jakby można sądzić, poza stronicę tytułową. Nawet wśród uczonych, z którymi osobiście rozprawiałem na temat psychologji grupy, zaled­ wie niewielu udało mi się przekonać, że termin „Group Mind“ (Psychika grupy) w mojem ujęciu, nie oznacza by­ najmniej jakiejś duchowej istoty, która istnieje poza wszyst- kiemi jednostkami, wchodzącemi w skład grupy, i która mogłaby trwać w dalszym ciągu, gdyby nawet przestali istnieć wszyscy jej indywidualni członkowie.

Niemniej jednak mogę z zadowoleniem wskazać na pewien postęp w kierunku wytkniętym przez tę książkę. Wpływowa grupa uczonych niemieckich, którzy przedstawiają tak zwaną

psychologię postaci (Gestaltpsychologie), kładzie nacisk na

zasadniczy fakt, że całość jest czemś więcej, niż sumą lub agregatem części. Przywódcy tej szkoły zaznaczali, że do podkreślania tej prawdy skłaniają ich w części rozważania nad społecznem życiem ludzi, oraz że ich psychologja bę­ dzie miała doniosły wpływ na problemy społecznego ży­ cia. Dotąd jednakże nie uczynili nic prawie ponadto, że ukazali leżące odłogiem pola, oczekujące na przyszłych pracowników. Podzielam całkowicie protest tej szkoły, zwró­ cony przeciwko tendencji do atomizowania, panującej w tra­ dycyjnej psychologji, i nie widzę powodu, dla którego psy­ chiki grupy nie możnaby uważać za Gestalt albo „postać" wyższego rzędu. Takie jednak zastosowanie pojęcia Gestalt nie jest zgodne ze znaczeniem, w jakiem posługują się niem twórcy psychologji postaci (Wertheimer, Kohler i Koffka). Szkoła ta przyjmuje, o ile mi się zdaje, zasadę psycho­

42 Przedmowa do drugiego wydania.

fizycznego paralelizmu za postulat podstawowy i nie prze­ strzega tego rozróżnienia między psychiczną strukturą, a psychiczną czynnością (na które ja położyłem tak wielki nacisk). Stąd też w pojęciu „postaci" tej szkoły proces i struktura, zdaniem mojem, pomieszane są nie do roz­ wikłania, a dla każdej „postaci" psychicznej przypuszcza się, jako odpowiednik, pewną „postać" fizyczną. Otóż, je­ żeli psychika grupy jest pewną wyższą formą „postaci", to z pewnością nie posiada jednak żadnego odpowiednika fizycz­ nego; w świecie fizycznym niema żadnej takiej ciągłości, żadnej takiej ciągłej sfery zespolonych ze sobą sił, którą możnaby uważać za fizyczną stronę albo korelat psychiki grupowej. Usuwając nabok możliwość telepatycznego udzie­ lania się stanów psychicznych, którego znaczenia w życiu społecznem udowodnić się nie da, musimy zgodzić się na to, że każda psychika jednostkowa jest czemś oddzielnem i z innemi psychikami porozumiewa się wyłącznie za po­ średnictwem otaczającego ją fizycznego środowiska, w któ- rem wszystkie się poruszają i żyją, podobnie jak stado ptaków ciągnących w powietrzu regularnym kluczem, któ­ rego wszystkich członków cechuje zdumiewająca koordy­ nacja ruchów. Organizacja zaś, czy struktura każdej psy­ chiki nie stanowi organizacji łączącej się w sposób ciągły z tem fizycznem otoczeniem, jakkolwiek dokładny miałaby odpowiednik w sferze fizycznej, i wobec tego nie można jej uważać za „postać" wyższego rzędu w znaczeniu tej szkoły. O ile psychikę grupy możemy nazwać „postacią", to tylko w innem znaczeniu wyrazu „postać", w takiem mianowicie, które nie postuluje żadnej ciągłości organiza­ cji fizycznej, lecz uznaje organizację psychiki grupowej za polegającą na podobieństwach struktury psychik indywi­ dualnych, (dzięki którym to podobieństwom mogą one odpowiadać w podobny sposób na wspólne społeczne i fi­ zyczne właściwości środowiska), oraz na tych wzajemnych adaptacjach psychik indywidualnych, które czynią jednostki

Przedmowa do drugiego wydania. 48

zdolnemi dó harmonijnego współdziałania i wzajemnego dopełniania się w wysiłkach, prowadzących do urzeczy­ wistnienia wspólnego celu.

Inna jeszcze wpływowa grupa psychologów niemieckich zerwała ze ściśle indywidualną psychologją laboratorjów, doszedłszy do wniosku, że ta mało przyczynia się do wy­ jaśnienia społecznego życia ludzi. Mam na myśli geistes-

wissenschaftliche Psychologie, (której przedstawicielem jest

Edward Spranger). Wszystko to, co ja opisuję, posługując się pojęciem organizacji i natury psychiki grupowej, we­ dług terminologji tej szkoły zalicza się do zobiektywizo­ wanego ducha (objektiver Geist).

Sposób postępowania przyjęty przez tę szkołę, a przed­ stawiony przez Sprangera w iego „Lebensformen", polega na określeniu głównych form zobiektywizowanego ducha i usiłowaniu wyprowadzenia z nich odpowiadających im typów ludzkich, z których każdy wyróżnia się tem, że do­ minuje w nim zainteresowanie daną sferą objektywnego ducha. Nie da się zaprzeczyć, że życie duchowe każdego trwałego społeczeństwa wciela się coraz bardziej w mate­ rialne wytwory artystycznych, literackich i technicznych czynności. Ale daleko ważniejsza część gromadzących się wytworów życia społeczeństwa utrzymuje się jedynie w for­ mie żywej tradycji tego społeczeństwa, a istnienie takich moralnych, estetycznych i intelektualnych tradycyj jest na­ prawdę z natury swej psychiczne. Tradycje te, o ile żyją, istnieją w psychicznej strukturze jednostek. Spranger słu­ sznie kładzie nacisk na to, że główne zadanie psychologji polega na dążeniu do przedstawienia tej struktury psy­ chicznej. Według mego poglądu, można to jednak osiągnąć jedynie w ten sposób, że się wyjdzie od badania jednostki, od określenia jej wrodzonei konstytucji i następnie przed­ stawi rozwój jej psychicznej struktury, urabianej przez na­ cisk tradycyj społeczeństwa. Taki pogląd skłonił mię był właśnie do przygotowywania się do badania psychiki grupo­

wej przez moją „Introduction to Social Psychology". Spran- ger i jego zwolennicy mają nadzieję, jakby się zdawało, dojść do zrozumienia jednostki, badając najpierw naturę społeczeństwa, a następnie wpływ społeczeństwa na jed­ nostkę. Takie postępowanie byłoby uzasadnione w takim razie, gdyby osobnik ludzki przychodził na świat jako

łabula rasa, jak to przyjmował Locke. Ale nowoczesna bio-

logja wykazuje coraz wyraźniej, jak niemożliwy do utrzy­ mania jest taki pogląd na nasze przyrodzone wyposaże­ nie ; wyraźnie wykazuje bowiem wielką siłę dziedziczności obok potężnego wpływu zorganizowanego społeczeństwa. Wpływy społeczne nie mogą kształtować jednostki w spo­ sób nieograniczony, niby plastyczną i jednorodną glinę. Przeciwnie, jest ona organizmem, wyposażonym w silne tendencje wrodzone, które skłaniają ją nietylko do podda­ wania się społecznym wpływom, lecz także do przeciwsta­ wiania się im, do walki z niemi o zachowanie swojej od­ rębnej indywidualności, naprzekór temu wszystkiemu, co wpływy społeczne zdziałać mogą. Oto dlatego metoda Sprangera skazana jest, jak mi się zdaje, na względną nie­ płodność. Musimy badać społeczeństwo, lecz także — jed­ nostkę w oderwaniu od społeczeństwa, następnie zaś mu­ simy badać wzajemne oddziaływania między społeczeń­ stwem i jednostką; w ten sposób, i tylko w ten sposób, możemy mieć nadzieję dojść do zrozumienia grupowego życia, jako stałego wzajemnego oddziaływania na siebie psychiki grupowej i psychik jednostkowych. Psychika gru­ powa i rozwinięta psychika indywidualna są współzależne; jedna nie może istnieć bez drugiej, a psychika grupowa istnieje wyłącznie wewnątrz rozmaitych psychik jednostko­ wych; tkwi ona w każdej z nich o tyle, o ile struktura każdej z nich została ukształtowana przez życie grupy. Każdy członek grupy w ten sposób ukształtowany zawiera w sobie pewną część psychiki grupowej, pewną, przez ży­ cie społeczne ukształtowaną strukturę psychiczną, która

jest częścią całkowitej struktury psychiki grupowej. Całko­ wita zaś aktywność psychiki grupowej jest współdziała­ niem tych wszystkich części, wzajemnie do siebie przysto­ sowanych.

Różnicę pomiędzy geisłeswissenschaftliche Psychologie a psychologią społeczną, tak jak ja ją pojmuję, można zgruba określić w ten sposób, że pierwsza, opierając się na rozmaitych naukach, badających różne wytwory ludz­ kiej działalności: na estetyce, historji, ekonomice, prawie, re- ligji etc. (Geisteswissenschaften), dąży do wydedukowania z nich nauki o indywidualnej psychice; druga natomiast ma na celu dostarczenie pewniejszej podstawy do posuwania naprzód tych wszystkich nauk humanistycznych, a dąży do tego przez porównawcze badanie ludzi jako jednostek, przez badanie wpływu społeczeństwa na jednostkę i wreszcie przez badanie tych zorganizowanych systemów psychik jed­ nostkowych, z których wyżej rozwinięte i o wyższym stop­ niu scalenia można słusznie nazwać psychikami grupowemi. Zobiektywizowany duch wydaje mi się też nieco sztucznym postulatem metodologicznym, który może prowadzić do fał­ szywego rozdzielania ducha subiektywnego i ducha ob­ iektywnego, do tworzenia w teorii takiei przepaści, iaka w rzeczywistości nie istnieje. Lepiej jest jednakże, że ta wielka dziedzina faktów psychologicznych została uznana i że psychologowie się nią zajęli, choćby posługując się nieco fałszywą terminologią, niż gdyby nadal miała leżeć odłogiem.

U autorów, zajmujących się naukami prawnemi, wzro­ sło, pod wpływem Gierke’go i Maitland’a, zainteresowa­ nie problemem osobowości korporacyjnej. Dawna prawna koncepcja korporacji Jako fikcyjnej istoty, stworzonej przez akt państwowy, ustępuje miejsca nowej koncepcji, uzna­ jącej w grupach zorganizowanych istoty de facto, które z rozwojem, drogą naturalnego wzrostu nabywają pewnych cech osobowości, pewnych praw, obowiązków, odpowie­

46 Przedmowa do drugiego wydania.

dzialności, pewnych odrębnych celów, cech i zdolności; są to istoty, które zachowują ciągłość egzystencji mimo zu­ pełnej zmiany w składzie osobowym i które prawo musi uznać i wziąć pod swój wpływ, choćby ich nawet samo nie stworzyło.

W Niemczech także prof. A. Vierkandt ogłosił swoją „Gesellschaftslehre®, w której daje wyjaśnienia życia gru­ powego, bardzo podobne do wyjaśnienia zawartego w książce niniejszej.

Ten rozwój w różnych kierunkach badań nad społe­ czeństwem pozwala mi wierzyć, że gdyby nawet termin

„group mind“ był taktycznie niefortunny, to jednak bada­ nie tej dziedziny, jaką ten termin zakreśla, czyni postępy i będzie zdobywało coraz większe uznanie, jako centralna i najbardziej zasadnicza część tych wszystkich dociekań, które można słusznie objąć wspólną nazwą psychologji społecznej.

Od czasu napisania tej książki ogłosiłem trzy inne krót­ kie studja, które stanowią przyczynki do tej samej ogól­ nej dziedziny. Jedno z nich, „National Welfare and Natio­ nal D ecay"1) (Narodowa pomyślność i narodowy upadek), jest głównie próbą nieco bliższego określenia wrodzonych różnic psychicznej konstytucji i wykazania ich znaczenia dla narodowego życia. Drugie, — noszące tytuł „Ethics and Some Modern World Problems“ (Etyka a pewne no­ woczesne problemy światowe), roztrząsa konsekwencje, ja­ kie dla praktycznej i teoretycznej etyki wynikają z uzna­ nia psychiki i charakteru narodów za organizacje, posiada­ jące najwyższą wartość dla życia ludzkości, za najbardziej zasadnicze czynniki dobrego życia ludzi wogóle. Trzecie studjum, „The Indestructible Union“ (Nierozerwalny zwią­ zek), usiłuje zastosować ogólne zasady, rozwinięte w obec­ nej pracy, do konkretnego przykładu budowania narodu

*) Wydane w Ameryce p. t. Is America Safe fo r D em ocra cy?

Przedmowa do drugiego wydania. 47

amerykańskiego, który ze wszystkich przykładów jest naj­ ciekawszy, nietylko dlatego, że cały proces od samych po­ czątków rozwija się na oczach nowoczesnego świata, prze­ nikniętego duchem refleksyjnego krytycyzmu, nietylko dla­ tego, że dokonywa się na daleko większą skalę i na are­ nie daleko wspanialszej, niż to kiedykolwiek dotąd miało miejsce, nietylko dlatego, że wynikiem jego ma być naród przewyższający wszystkie inne znane w historji narody pod względem rozmiarów, potęgi, bogactwa i wielkich dzieł wszelkiego rodzaju, nietylko dlatego, że jest to może ostatni uwieńczony powodzeniem przykład budowania narodu, który wzbogaci roczniki ludzkości, — lecz także dlatego, że bu­ dowanie to znajduje się jeszcze we względnie wczesnem stadjum i może przeto jeszcze ulegać wpływowi świadomej i krytycznej refleksji oraz sięgającemu w przyszłość przewi­ dywaniu, dzięki czemu dostarcza ono psychologji społecz­ nej najlepszej sposobności przyczynienia się do pomyśl­ ności ludzkiej.

R ozdział I.

Wstęp.

Zakres psychologji zbiorowej.

Nie można dokładnie określić wzajemnych stosunków, zachodzących pomiędzy różnemi naukami specjalnemi, jak długo nauki te rozwijają się i zmieniają. Jest to szczególnie trudne w odniesieniu do nauk biologicznych, ponieważ do­ tąd niema zgody co do podstawowych pojęć, jakiemi nauki te powinny się posługiwać. Dla zobrazowania tej trudności wystarczy przytoczyć niedawne rozprawy w Towarzystwie Arystotelesowem na temat: „Czy fizyczne, biologiczne i psy­ chologiczne kategorje są niesprowadzalne do czegoś in­ nego?" — w którem wzięło udział grono wybitnych filozofów i biologów. Dyskusja wykazała krańcowe różnice zdań i nie doprowadziła do zbliżenia przeciwników ku jakiemuś wspól­ nemu poglądowi. W odniesieniu do nauk humanistycznych: antropologji, psychologji, etyki, polityki, ekonomiki, socjo­ logji i i. — trudność ta jest jeszcze większa i niema nadziei, aby w niedalekiej przyszłości miała nastąpić ogólna zgoda w tej sprawie. Sądzę, że warto jednak, aby każdy pisarz, który pragnie oprzeć na nowej podstawie któryś z działów tej dziedziny badań, starał się wyjaśnić sobie i innym wła­ sne pojmowanie stosunku tego działu do pozostałej części danej dziedziny. Do podjęcia następującej próby określenia zakresu tej psychologji, której dotyczy niniejsza książka, nie skłania mnie tedy ani duch dogmatyzmu, ani wiara w ostateczne wyznaczenie miejsca podjętemu tematowi.

Dla książki tej po pewnem wahaniu wybrałem tytuł

„Psychika grupy" (The Group Mind1), a nie „Psychologja

zbiorowa" (Collective Psychology), choć ten drugi tytuł ma pewną wyższość nad pierwszym, gdyż użyło go już wielu autorów, zwłaszcza francuskich i włoskich psychologów. Tytuł jednak „TTze Group Mind“ jest, mojem zdaniem, z du­ cha bardziej angielski i dokładniej oddaje temat, który pra­ gnę roztrząsać.

Innym odpowiednim tytułem byłby „Zarys psychologji społecznej" (An Outline of Social Psychology), dwie racje przemówiły jednak przeciw jego przyjęciu. Pierwszą z nich był fakt, że mój „Wstęp do psychologji społecznej “(Introduc­

tion to Social Psychology) stał się ogólnie znany pod skró­

conym tytułem „Psychologji społecznej" (Social Psychology). Był to nieprzewidziany skutek niefortunnego zatytułowania książki, ponieważ, jak wyjaśniłem w przedmowie do niniej­ szego tomu, była ona pomyślana tylko jako propedeutyka i miała służyć jedynie do wyjaśnienia podstaw „Psychologji społecznej" i położenia pod nią podwalin, pozostawiając do następnej pracy jej właściwy przedmiot. Drugą racją było moje pojmowanie psychologji grupy, jako części psychologji społecznej, wprawdzie części bardzo dużej, ale nie wyczer­ pującej całego zakresu tej dziedziny. Bada ona tylko życie grup, gdy tymczasem zadaniem psychologji społecznej jest opisać i wyjaśnić również wpływ grupy na rozwój i czyn­ ności jednostki. Jest to najbardziej konkretna część psy­ chologji i, z natury rzeczy, w rozwojowym szeregu nauki — ostatnia. Albowiem psychologja, tak jak i inne nauki, wyszła z najbardziej oderwanych pojęć, z form czynności psychicz­ nej wogóle, i następnie, przy pomocy oderwanych koncepcyj dawniejszych badaczy, stopniowo podejmuje badanie bar­

*) Termin „m ind11 (por. łać. „m ens“), stale używany w oryginale, jest tutaj tłumaczony dwoma wyrazam i: „psychika" albo „dusza“, zależnie od kontekstu. (Przyp. wyd.).

50 Wstęp.

dziej konkretnych zagadnień, jakie nasuwają w nieprzebra- nem bogactwie i złożoności rzeczywiście żyjące osoby.

Aż do ostatnich dziesiątków dziewiętnastego stulecia psychologją zajmowała się, prawie wyłącznie, psychiką człowieka pojętego abstrakcyjnie. Interesowała się psy­ chiką nie poszczególnych jednostek, lecz jednostki typowej, i psychikę tę rozważała w oderwaniu od społecznego śro­ dowiska, jako coś dla naszej myśli w pełni ukształtowanego i zupełnego.

Dwie doniosłe zmiany w nowoczesnej myśli wskazały na konieczność bardziej konkretnego traktowania psycho­ logicznych problemów. Jedna z nich — to wysunięcie na czoło problemów genetycznych, którym dzieło Darwina nadało tak wielką wagę, choć nie od niego biorą one swój początek. Druga — to wzrost zrozumienia potrzeby bardziej synte­ tycznego traktowania wszystkich dziedzin nauki, zrozumie­ nie faktu, że sama analiza zawsze oddala nas od konkret­ nych problemów i prowadzi tylko do systemu oderwanych koncepcyj, które są bardzo dalekie od rzeczywistości, jak­ kolwiek mogą być bardzo pożyteczne w naukach fizycznych. Te dwie zmiany w nowoczesnej myśli wywarły głęboki wpływ, szczególnie na nauki biologiczne i nauki o czło­ wieku. Jak doskonale wykazał to Teodor Merz w czwartym tomie swego monumentalnego dzieła1), wzrosło uczucie potrzeby vue d’ensemble, syntetycznego sposobu rozważania organizmów, ludzi i instytucyj, nie jako poszczególnych rzeczy w sobie zamkniętych i zupełnych, lecz jako węzłów, splotów akcyj i reakcyj wszystkich sił świata, działających w nieograniczonym czasie i przestrzeni.

Psychologją była więc doniedawna nauką o oderwanej psychice jednostkowej. Każdy badacz usiłował, przy pomocy introspekcji, dać analityczny opis strumienia własnej świa­ domości, dokonać ścisłej klasyfikacji wykrytych w niej,

Hi&tory of European Thought in the 19-ih Century.

Wstęp. 51

według swego mniemania, elementów czy cech, oraz podać pewne ogólne prawa i zasady ich następstwa i powiązania. Odwoływał się przytem do jakiejś jednej czy też kilku zasad wyjaśniających, lub do działania czynników takich, jak „wola" albo pragnienie przyjemności, unikanie przykrości czy „kojarzenie wyobrażeń", aby w ten sposób umożliwić sobie wyjaśnienie przepływu dających się wyróżnić ele­ mentów świadomości. Psychologją stworzona przez te ba­ dania, jakkolwiek konieczne i wartościowe, była mało po­ mocna ludziom w walce z konkretnemi trudnościami życia i dlatego została przez nich w znacznej mierze zlekceważona. Ci zaś, którzy podejmowali rozwiązanie tych właśnie zagad­ nień życiowych, czynili to, jak wskazałem we wstępie do mojej „Psychologji społecznej", pod wpływem zaintereso­ wania kwestjami dobra i zła, kwestjami norm i wzorów postępowania. Natychmiastowego rozwiązania tych spraw domagały się bowiem bądź praktyczne trudności kierowa­ nia życiem ludzkiem we wszystkich jego sferach, trudności kształtowania praw, instytucyj, rządów i związków wszel­ kiego rodzaju; bądź też, równie często, potrzeba usprawie­ dliwienia i obrony wzorów postępowania, wierzeń i form instytucyj, które ludzie przywykli cenić jako najwyższe dobro.

Tak np. polityczna teorja Hobbes’a, była wyrazem usi­ łowania usprawiedliwienia monarchji ustanowionej przez