• Nie Znaleziono Wyników

Znany jest fakt, że kiedy pewna liczba ludzi myśli, od­ czuwa i działa razem, to procesy psychiczne i czynności każdego członka grupy mogą się bardzo różnić od tych procesów i czynności, jakie wywołałaby w nim ta sama sytuacja, gdyby był odosobniony. Dlatego, choćbyśmy na tyle poznali każdego członka grupy, ażeby móc z pewną dozą prawdopodobieństwa przepowiedzieć jego zachowanie się w pewnych okolicznościach, to jednak nie możemy przepowiedzieć zachowania się grupy, jedynie na podstawie naszej znajomości jednostek, z której się ta grupa składa. Chcąc zrozumieć zachowanie się grupy i móc je przepo­ wiadać, musimy zbadać, jakiej zmianie podlegają procesy psychiczne jednostek, wskutek ich uczestniczenia w życiu grupowem. To znaczy, że musimy zbadać sposoby wza­ jemnego oddziaływania członków grupy na siebie, jak również — grupy jako całości i poszczególnych członków. Wreszcie musimy zanalizować również formy organizacji grupy i ich wpływ na życie grupowe.

Grupy różnią się bardzo między sobą pod względem ro­ dzaju i stopnia organizacji, jaką posiadają. W najprostszym wypadku grupa nie posiada wogóle organizacji. W pewnych wypadkach związki pomiędzy jednostkami, wchodzącemi w skład grupy, oraz pomiędzy niemi a całą grupą, nie są określone ani ustalone przez uprzednie doświadczenia gru­ powe; taka grupa stanowi poprostu zbiegowisko. W in­

Psychiczne życie tłumu. 79

nych grupach jednostki są wzajemnie związane określo- nemi stosunkami, które powstają w jeden lub więcej z na­ stępujących sposobów:

1. Jednostki mogą być już związane pewnemi stosun­ kami, zanim połączą się dla utworzenia jakiejś grupy; np. rada parafjalna lub polityczne zebranie może się składać z osób, należących do różnych klas społecznych o okre­ ślonych między niemi stosunkach, których charakter będzie wywierał pewien wpływ na zbiorowe obrady i działania grupy; te uprzednio już istniejące stosunki będą stanowić zaczątek nowopowstającej organizacji.

2. Jeżeli jakaś grupa trwa już dłuższy czas, to pomię­ dzy jednostkami, z których się składa, niechybnie zawią­ zują się mniej lub więcej stałe stosunki podporządkowania, poszanowania, przodownictwa i t. p., i, rzecz jasna, każda grupa, zjednoczona wspólnością zadania, będzie z rozmy­ słem ustanawiać takie stosunki i podtrzymywać je w celu podniesienia sprawności swojej grupowej organizacji.

3. Grupa może istnieć trwale i posiadać mniej lub wię­ cej określoną i złożoną organizację, niezależną od jedno­ stek, z których się składa; w tym wypadku jednostki mogą się zmieniać, a formalna organizacja grupy trwa nadal Każdy osobnik, który wchodzi w skład takiej organizacji, zajmuje w grupie mniej lub więcej ściśle określone i ogól­ nie uznane miejsce, które w znacznym stopniu określa na­ turę stosunków, jakie go wiążą z innymi członkami grupy i z grupą jako całością.

Nie możemy sobie wyobrazić skupienia ludzi, jakkol­ wiek byłoby ono przypadkowe, doszczętnie pozbawionego podstaw organizacji, powstającej w któryś z tych trzech sposobów. Niemniej w niejednem przypadkowem zbiego­ wisku wpływ zaczątkowej organizacji jest tak mały, że można go pominąć. Taką grupą jest niezorganizowany tłum. Niezorganizowany tłum przedstawia wiele podstawo­ wych zjawisk psychologji zbiorowej we względnie prostej

postaci, natomiast im wyższy jest stopień organizacji grupy, tem bardziej skomplikowana jest jej psychologja. Dlatego więc zbadamy przedewszystkiem swoiste cechy psychiczne niezorganizowanego tłumu, a następnie przejdziemy do rozważania modyfikacyj, jakie wynikają z prostego, lecz wyraźnego typu organizacji.

Nie każde zbiorowisko ludzi, zebranych w pewnem miej­ scu w takiej bliskości, że się nawzajem słyszą i widzą, sta­ nowi tłum w psychologicznem znaczeniu. Na Mansion House Crossing codziennie w południe gromadzą się setki osób, ale każda z nich zazwyczaj zajęta jest własnemi sprawami, dąży do własnego celu, zwracając mało uwagi, albo nie zwracając jej wcale na ludzi otaczających. Ale niech w tym zgiełku zjawi się galopująca straż ogniowa lub galowy pojazd prezydenta miasta, a natychmiast zbiorowisko to nabierze w pewnym stopniu cech psychologicznego tłumu. Wszystkie oczy zwracają się na straż ogniową lub powóz; uwaga wszystkich skierowuje się na ten sam przedmiot; wszyscy doświadczają w pewnym stopniu tego samego wzruszenia a na stan duszy każdego osobnika wpływają w pewnym stopniu procesy psychiczne tych wszystkich, którzy się dokoła niego znajdują. To są podstawowe wa­ runki zbiorowego życia psychicznego. W bardziej rozwi­ niętych formach zbiorowego życia psychicznego ważną rolę odgrywa uświadomienie sobie istnienia tłumu lub grupy przez każdego członka; nie jest to jednak zasadniczy wa­ runek prostszych objawów zbiorowego życia psychicznego. Zasadniczemi warunkami zbiorowego procesu psychicznego są tedy: wspólny przedmiot procesu psychicznego, wspólna wszystkim postawa uczuciowa w odniesieniu do tego przed­ miotu oraz pewien stopień wzajemnego oddziaływania na siebie członków grupy. Stąd wynika, że nie każde zbioro­ wisko jednostek może się stać psychologicznym tłumem i posiadać zbiorowe życie. Trzeba bowiem, ażeby jed­ nostki zdolne były zainteresować się temi samemi przedmio­

tami i doznawać wobec nich podobnych uczuć; konieczny więc jest pewien stopień podobieństwa ich psychicznej konstytucji, pewna psychiczna jednorodność grupy. Niech ktoś stanie na ulicznej mównicy wśród zgromadzonej setki Anglików i zacznie występować przeciw Anglji i zniewa­ żać ją, wówczas jednostki te natychmiast staną się tłu­ mem. Tymczasem, gdyby ta setka ludzi składała się z róż­ nych ras i narodowości, to z trudnością udałoby się mówcy przyciągnąć ich uwagę, gdyż temat jego przemówienia nie wywoływałby wspólnego zainteresowania. Albo niech ów mówca uliczny występuje przeciw organizacji kościoła anglikańskiego, to zbiorowisko nie stanie się tłumem, gdyż jakkolwiek wszyscy mogą się tem przemówieniem intere­ sować i słuchać go z uwagą, to jednak słowa mówcy wy­ wołają w zebranych bardzo rozbieżne postawy i wzrusze­ nia, ponieważ ich uczucia dla kościoła anglikańskiego są różnego charakteru.

Niezbędny jest więc pewien stopień podobieństwa umy­ słowej konstytucji, zainteresowań i uczuć tych osobników, którzy tworzą tłum; pewien stopień psychicznej jednorod­ ności grupy. I im wyższy jest stopień tej psychicznej jedno­ rodności jakiegoś zbiorowiska ludzi, tem łatwiej mogą oni utworzyć psychologiczny tłum, oraz tem wyraźniejsze i głęb­ sze są objawy zbiorowego życia. Wszelkie skupienia ludzi, które nie są czysto przypadkowe, posiadają zazwyczaj znaczny stopień psychicznej jednorodności; np. uczestni­ ków politycznego zebrania zbliża wzajemnie wspólność po­ litycznych poglądów i uczuć; audytorjum w sali koncerto­ wej przenika wspólne umiłowanie muzyki, wspólny podziw dla kompozytora, kapelmistrza lub wielkiego wirtuoza; jeszcze większy stopień jednorodności cechuje wielkie ze­ branie religijne osobników, należących do tej samej sekty. Zauważmy, jak łatwo w takich okolicznościach żart lub pointa mówcy politycznego wywołują ogromną radość; jak łatwo na koncercie podziw oklaskującego audytorjum wzra­

82 Ogólne zasady psychologji zbiorowej.

sta aż do szalonego entuzjazmu; jak łatwo na umiejętnie kierowanem i udałem zebraniu sekty religijnej uniesienie może się potęgować do tego stopnia, że przekracza nor­ malne sposoby wyrażania uczuć, i tak mężczyźni, jak ko­ biety zanoszą się od głośnego płaczu, a nawet ulegają na­ padom histerycznych konwulsyj.

Taka egzaltacja lub wzmożenie wzruszenia jest najbar­ dziej uderzającym wynikiem utworzenia się tłumu i jedną z głównych przyczyn jego atrakcyjnej siły. Przez udział w psychicznem życiu tłumu wzruszenia jednostki wznoszą się do najwyższego szczytu, jakiego, w innych warunkach, dosięgają bardzo rzadko lub zgoła nigdy. Dla większości ludzi jest to przeżycie niezmiernie przyjemne, wychodzą oni z siebie, jak mówią, czują się pochłonięci przez wielką falę wzruszenia, tracą świadomość własnej indywidualno­ ści i wszelkich jej ograniczeń; jednostka pozbywa się wtedy na pewien czas tego poczucia odosobnienia, które dotkliwie odczuwa każdy z nas, chociaż może ono nie być wyraźnie sformułowane w naszej świadomości. Powtarza­ nie przeżyć tego rodzaju prowadzi do wytworzenia się po­ trzeby ich doświadczania, oraz do łatwości rozszerzania się i wzmagania wzruszenia tą drogą; to jest prawdopodobnie główna przyczyna większej pobudliwości ludności miejskiej w porównaniu z wieśniaczą i dobrze znanej gwałtowności i niestałości tłumów wielkomiejskich.

Istnieje jeden rodzaj przedmiotów, wobec których żaden człowiek nie pozostaje obojętny i które wywołują to samo wzruszenie prawie u wszystkich ludzi: są niemi zagraża­ jące niebezpieczeństwa. Dlatego nagłe pojawienie się gro­ żącego niebezpieczeństwa może w jednej chwili zamienić w tłum wszelkie skupienie ludzi i wywołać charaktery­ styczne znamiona i pełne grozy objawy paniki. W każdym człowieku zostaje natychmiast silnie pobudzony instynkt strachu; doznaje on tego strasznego wzruszenia i nieod­ parta siła pcha go do szukania ratunku w ucieczce. Straszna

Psychiczne źyeie tłumu. 83

siła tego impulsu, pobudzonego do najwyższego stopnia w sprzyjających temu warunkach, tłumi wszelkie inne im­ pulsy i tendencje, wszelkie nawyknienia do panowania nad sobą, do kurtuazji i uprzejmości względem innych. I nierzadko widzimy ludzi, o których przypuszczaliśmy, że są niezdolni do popełnienia okrucieństwa lub do tchórzostwa, jak w dzikim wysiłku ocalenia się z płonącego teatru, to­ nącego okrętu lub z innego miejsca zagrożonego niebezpie­ czeństwem, tratują kobiety i dzieci.

Panika jest najbardziej pierwotnym i najprostszym przy­ kładem zbiorowego życia psychicznego. Grupy stadnie ży­ jących zwierząt łatwo ulegają panice, a w tłumie ludzi powstaje ona, zdaje się, drogą takich samych prostych instynktowych reakcyj, jak i wśród zwierząt. Istotą paniki jest zbiorowe wzmożenie się pobudzenia instynktowego wraz z to warzy szącem mu wzruszeniem strachu i impul­ sem do ucieczki. Zdaje się, że zupełne i właściwe wy­ jaśnienie takiej zbiorowej intensyfikacji pobudzenia in­ stynktowego daje zasada pierwotnej sympatji1). Według tej zasady, odnoszącej się powszechnie tak do człowieka, jak i do zwierząt stadnie żyjących, każdy instynkt wraz ze swojem charakterystycznem pierwotnem wzruszeniem i specyficznym impulsem może być pobudzony u jednego osobnika przez objawy tego samego wzruszenia u innego osobnika, dzięki specjalnemu, wrodzonemu przystosowaniu instynktu, w jego poznawczej lub spostrzeżeniowej stronie. W tłumie zatem wszyscy spostrzegają objawy strachu u in­ nych i to spostrzeżenie potęguje u każdego strach, bezpo­ średnio wywołany przez grożące niebezpieczeństwo. Każdy członek tłumu widzi i słyszy dokoła symptomy strachu: bladS, wykrzywione twarze, rozszerzone źrenice, podnie­ sione, drżące głosy i krzyki przerażenia towarzyszów;

*) Tę zasadę pierwotnej sympatji lub prostej, bezpośredniej indukcji lub zaraźliwości wzruszenia sformułowałem w rozdziale IV mojej P sy­ chologji społecznej (Social Psychology).

z każdem takiem spostrzeżeniem jego własny impuls i jego własne wzruszenie potęgują się, a ich uzewnętrznienia stają się w związku z tem bardziej wyraziste i coraz trudniejsze do opanowania. W ten sposób objawy wzruszeń każdego członka tłumu oddziaływają na wszystkich pozostałych członków, którzy go widzą i słyszą, wzmagając ich podnie­ cenie, spotęgowane zaś tą drogą wyrazy ich wzruszenia od­ działywają znowu na niego samego, wzmagając jeszcze bar­ dziej jego własne podniecenie, aż wreszcie u wszystkich jed­ nostek instynkt zostaje pobudzony do najwyższego stopnia. Ta zasada bezpośredniej indukcji wzruszenia drogą pier­ wotnego, współczulnego oddźwięku umożliwia nam zrozu­ mienie tego faktu, że każde skupienie ludzi lub zwierząt może się szybko zamienić w tłum, opanowany przez panikę wskutek dostrzeżenia tylko przez kilka z obecnych jed­ nostek grożącego niebezpieczeństwem przedmiotu. Niech kilka osób, znajdujących się wpobliżu sceny teatralnej, zauważy płomienie za kulisami, to, chociaż płomienie mogą być niewidoczne dla pozostałej części publiczności, objawy przerażenia u tych kilku osób wywołają strach u ich są­ siadów i niepokój ogarnie całe zgromadzenie, rozchodząc się, jak pożar niesiony wiatrem przez prerje.

Ta sama zasada umożliwia nam zrozumienie faktu, że kilka nieustraszonych jednostek może zapobiec rozszerza­ niu się paniki. Jeżeli nie odczuwają one strachu lub potrafią nad nim zapanować i jeżeli zdołają w jakiś sposób narzu­ cić się wzrokowi towarzyszów, przyciągnąć ich uwagę i za­ trzymać ją na sobie, to pozostałe jednostki, zamiast spo­ strzegać dokoła tylko wyrazy strachu, zauważą tych kilku spokojnych i niewzruszonych; proces wzajemnej intensyfi­ kacji wzruszenia zostaje otamowany i, jeżeli niebezpie­ czeństwo nie jest zbyt groźne i oczywiste, panika może zniknąć, pozostawiając ludzi w zawstydzeniu, zdziwionych intensywnością swojego wzruszenia i gwałtownością oraz irracjonalnością swego zachowania się.

W bardzo podobny sposób mogą się w tłumie rozsze­ rzać także inne pierwotne wzruszenia, jednakże proces ten rzadko jest tak gwałtowny i intensywny, jak w wypadku strachu1). W każdym atoli wypadku główną przyczyną in­ tensyfikacji wzruszenia jest wzajemne oddziaływanie na siebie członków tłumu, zgodnie z zasadą współczulnego przejmowania wzruszenia przez jednostkę za pośrednictwem objawów tego wzruszenia u innych.

Cechą paniki jest tak zupełne zapanowanie jednego wzruszenia i odpowiadającego mu impulsu, że niema miej­ sca na żadne subtelniejsze formy zbiorowego działania psychicznego. W innych natomiast wypadkach inne wa­ runki współdziałają również w określeniu charakteru emo­ cjonalnej reakcji tłumu. Najważniejszym z nich jest uświa­ damianie sobie przez jednostki w tłumie tego, że tłum sta­ nowi pewną całość, której oni są członkami. Gdy wspólne wzruszenie przenika tłum, to każdy członek, mniej lub wię­

*) Miałem sposobność być świadkiem prawie momentalnego rozsze­ rzenia się gniewu w tłumie pięciu tysięcy wojowniczych tubylców w głębi Borneo. Przedstawiciele wszystkich plemion dużego okręgu Sa- rawak zostali zebrani przez europejskiego rezydenta w celu pogłębienia stosunków przyjaźni i utwierdzenia pokoju pomiędzy różnemi plemio­ nami. Wszystko poszło gładko i naczelnicy w otoczeniu swoich towa­ rzyszów zebrali się w wielkim budynku, skleconym z bali, aby publicz­ nie zapewnić o swojej przyjaźni. Atmosfera pokoju i życzliwości pano­ wała wśród zgromadzonych, aż do chwili, gdy mały kawałek drzewa spadł z dachu na głowę jednego z głównych wodzów, zadając mu lekką ranę, z której trysnęła krew. Tylko bezpośredni sąsiedzi tego wodza zauważyli wypadek i mogli spostrzec jego skutki, niemniej w ciągu kilku sekund fala gniewu objęła całe zgromadzenie i rozpoczęłaby się natych­ miast ogólna krwawa walka, gdyby rezydent nie zarządził był przedtem, aby wszelką broń pozostawiono w łodziach, na rzece, w odległości 200 jar­ dów. Olbrzymia większość tłumu rzuciła się na łeb na szyję ku łodziom po broń, gdy tymczasem tych kilku, co pozostali na placu, tańczyło w fu- rji lub biegało tu i tam, gestykulując dziko. Na szczęście, łodzie były szeroko rozrzucone wzdłuż brzegów rzeki, tak że rezydent miał możność przez perswazje i zagrożenie siłą zbrojną przeszkodzić starciu się wro­ gich partyj z bronią w^ręku.

86 Ogólne zasady psychologji zbiorowej.

cej wyraźnie, uświadamia sobie ten fakt, i to daje mu po­ czucie uczestniczenia w potężnej, nieodpartej sile, która niejako uwalnia go od odpowiedzialności za skutki zacho­ wania i pobudza do poddania się bez oporu panującemu wzruszeniu. Tak np. burza oklasków audytorjum, uniesio­ nego podziwem dla świetnego śpiewaka, mówi każdemu słuchaczowi, że jego wzruszenie podzielają wszyscy pozo­ stali słuchacze, i to potęguje jego własne wzruszenie, nie­ tylko dzięki współczulnej indukcji, lecz także przez to, że zwalnia go od przymusu panowania nad swojem wzrusze­ niem, który u większości ludzi występuje zwykle wobec krytycznych lub odmiennie usposobionych widzów i który sama myśl o nich może utrzymać i spotęgować. Tak samo krasomówstwo demagoga, zwrócone do wielkiego tłumu, spo­ tęguje zbiorowe oburzenie w daleko wyższym stopniu, niżby to mówca mógł osiągnąć, gdyby go słuchało zaledwie kilka osób; to również wynika nietylko ze spotęgowania wzru­ szenia przez współczulną indukcję, ale także z faktu, że skoro objawy wzruszenia zaczynają występować ze wszystkich stron, to każidy osobnik uświadamia sobie, że wzruszenie to przenika tłum, że tłum jako całość jest opanowany przez to samo wzruszenie i ten sam impuls, które on sam od­ czuwa, że, wreszcie, nikt nie zostaje chłodnym widzem, któryby krytykował gwałtowność jego uzewnętrznień. Do­ dać należy, że świadomość harmonji uczuć własnych z uczu­ ciami ogółu towarzyszów oraz wynikające stąd poczucie uwolnienia się od wszelkiego hamulca są dla większości ludzi nadzwyczaj przyjemne; ludzie znajdują przyjemność, dając się ponosić potokowi zbiorowego wzruszenia. Na tem polega właśnie jedna z tajemnic uroku, który ciągnie ty­ siące widzów na match piłki nożnej i gromadzi tłumy wiel­ bicieli base-balPu, drżących z niecierpliwości w oczekiwa­ niu emocjonalnych rozkoszy.

Fakt, że wzruszenia tłumów mogą być bardzo gwał­ towne, stwierdzono oddawna, i prosty; lud, usiłując to zja­

Psychiczne życie tłumu. 87

wisko wyjaśnić, zwykle dopatrywał się w niem działania osobliwych a nawet nadnaturalnych przyczyn. Murzyński autor bardzo ciekawej książki1) dał następujący opis reli­ gijnego szału tłumu chrześcijańskich murzynów: „Atmo­ sfera najwyższego podniecenia opanowała gromadę czar­ nego ludu. Tłumione przerażenie zawisło w powietrzu i zdawało się nami owładać; pytyjski szał, demoniczne opętanie, nadające pieśni i słowom przerażającą realność. Wielka postać kaznodziei kołysała się i drżała, w miarę jak słowa tłoczyły się do jego warg. Lud jęczał i wił się w niepokoju; wtem podskoczyła nagle w powietrze chuda, ciemna kobieta i wrzasnęła niby dusza potępiona a lud dokoła zaniósł się od płaczu, jęków i zawodzenia — obraz ludzkiego uniesienia, jakiego nigdy sobie nie wyobrażałem". Autor pisze dalej, że lud czarny przypisuje ten szał bez­ pośredniemu wpływowi boskiego ducha, doprowadzającego swych czcicieli do utraty zmysłów z nadnaturalnej rado­ ści, i że wiara ta jest jednym z głównych rysów religji murzynów. Podobne praktyki, oparte na tendencji zbioro­ wego wzruszenia do wzmagania się do najwyższej siły, były pospolite u wielu ludów we wszystkich wiekach i zwykle też wymyślano i przyjmowano dla nich podobne nadnatu­ ralne wyjaśnienia. Wystarczy, jeżeli przypomnę czytelni­ kowi dionizyjskie orgje starożytnej Grecji.

Fakty te są tak uderzające, że dla nieoświeconego ogółu pozostają niepojęte, to też, wzmiankując o nich, wiąże się je w nieokreślony sposób z magnetyzmem, elektrycznością, hipnotyzmem lub jakąś tajemniczą zaraźliwością, a nawet nowocześni uczeni przyjmowali niedorzeczne hipotezy dla ich wyjaśnienia. Le Bon8) mówi o „magnetycznym wpły­ wie tłumu“, dzięki któremu „lub z jakiejś innej przyczyny, której nie znamy, jednostka, pochłonięta w ciągu pewnego czasu przez działający tłum, niebawem czuje, że znajduje

*) W. E. B. Du B o i s , The souls o f black folk, London, 1905. 2) G. L e B o n , Psychologie des foules, 1895, str. 18.

się w osobliwym stanie, który bardzo przypomina stan uśpienia, w jaki popada hipnotyzowana jednostka pod wpływem hipnotyzera". W dalszym ciągu mówi on, że za­ hipnotyzowany osobnik traci swą świadomą osobowość i że jego zachowanie się jest wynikiem odruchów rdzenia pa­ cierzowego. Otóż tłumy bezwątpienia wywierają wielki wpływ sugestywny, ale wielki wpływ sugestywny nieko­ niecznie oznacza hipnozę i niema podstawy do przypu­ szczania, że członkowie tłumu popadają w jakiś stan hip­ notyczny, z wyjątkiem może bardzo rzadkich wypadków. Osobliwe cechy zbiorowego życia psychicznego wyja­ śnia się czasem przy pomocy dwóch hipotez, które wyma­ gają poważnego rozważenia i które na tem miejscu z ko­ rzyścią rozważyć możemy.

Jedną z nich jest hipoteza telepatji. W ostatnich latach zebrano znaczną ilość dowodów, przemawiających za tem, że psychiki mogą bezpośrednio wpływać wzajemnie na siebie za sprawą jakiegoś niewyjaśnionego dotąd sposobu oddziaływania, który obywa się bez znanych organów uze­ wnętrzniania i spostrzegania; wiele z tych dowodów zdaje się wskazywać na to, że jedna psychika może w sposób bezpośredni wywołać w innej psychice stan świadomości, podobny do tego stanu, jakiego sama doświadcza. Jeżeli tedy takie bezpośrednie oddziaływanie dwóch psychik na siebie może rzeczywiście zachodzić w pewnych wypadkach w takim stopniu, że daje się łatwo zauważyć, to nie wy­