• Nie Znaleziono Wyników

Mocno upraszczając, można stwierdzić, iż powojenny stosunek Niemców do zbrodni II wojny światowej charakteryzował się, po pierwsze, brakiem konkretnej wiedzy na ten temat, a po drugie, dość bezrefleksyjnym przyzna-waniem się do winy (dotyczyło to szczególnie lat 60. i 70.)17. Najsłynniejszą debatę w Niemczech wywołał tak zwany Historikerstreit, czyli spór history-ków, on też zapoczątkował tendencje relatywistyczne w ocenie niemieckich zbrodni i umożliwił badania komparatystyczne, które dziś nabierają coraz większego znaczenia. Zasadniczy spór rozpoczął artykuł niemieckiego histo-ryka Ernsta Noltego, opublikowany na łamach „Frankfurter Allgemeine Ze-itung” w czerwcu 1986 roku, w którym Autor postawił tezę, że terror nazi-stowski, a szczególnie eksterminacja Żydów w czasie II wojny światowej, nie były „oryginalnym” pomysłem nazistów niemieckich, lecz raczej naturalną odpowiedzią na terror bolszewicki. Zatem Auschwitz, według Ernsta Nolte-go, był niejako następstwem GUŁagu18. Artykuł ten wywołał burzę wśród nie-mieckich historyków, szczególnie ostro zaatakowali Noltego lewicowo-libe-ralni intelektualiści, między innymi Jürgen Habermas, który wprost nazwał go „neokonserwatywnym rewizjonistą” i skrytykował nazwanie Holokaustu

17 Pisząc „Niemcy”, mam na myśli mieszkańców RFN. W NRD „rozliczenia” ze zbrodniami miały charakter propagandowy i skrajnie upolityczniony. Szerzej na temat rozliczeń Niem-ców z przeszłością: J. Lubecka, Niemieckie debaty. Społeczna percepcja zbrodni nazistowskich, ich ścigania i karania, w: Skrwawione dusze. Prawda. Sprawiedliwość. Przebaczenie. Pojedna-nie, red. A. Bartuś, Oświęcim 2015, s. 243-260.

18 R. Augstein i in., Historikerstreit. Die Dokumentation der Kontroverse um die Einzigartigkeit der nationalsozialistischen Judenvernichtung, München/Zürich 1987.

„pojedynczym przypadkiem unicestwiania Żydów”19. Dyskusja wywołana tą polemiką trwała kilka lat i nasiliła się w okresie jednoczenia Niemiec.

Żadna strona sporu nie zdobyła merytorycznej przewagi, choć w ocenie społecznej klęskę moralną poniósł Ernst Nolte. Warto podkreślić, że zwy-cięstwo liberałów oraz lewicy w tym sporze zaowocowało z czasem zmianą perspektywy, z jakiej bada się zbrodnie III Rzeszy. Istotne stały się typowe dla lewicy (i liberalnego centrum) aspekty uniwersalne, między innymi prawa człowieka, ideologiczne, a nie narodowe (a więc zbrodnie nazistowskie, a nie niemieckie)20. Dyskusja ta jednak była pierwszą w dziejach RFN tak szeroką publiczną debatą nad historią III Rzeszy i jej interpretacją. Pociągnęła za sobą zmianę stosunku Niemców do własnej przeszłości, ale rozpoczęła również próby pokazania jej w pozornie bardziej obiektywnym, naukowym świetle.

Dziś ten rodzaj narracji jest dopuszczony do oficjalnego dyskursu, a nawet stał się jego częścią. W latach 1998-2014 Niemiecki Związek Wypędzonych (Bund der Vertriebenen – BdV) pod przywództwem Eriki Steinbach wykazał się pod tym względem niezwykłą sprawnością i efektywnością21. Wbrew ofi-cjalnym oświadczeniom miał on duży wpływ na debatę historyczną w Niem-czech, a Erika Steinbach była bardzo znaną deputowaną Bundestagu z ra-mienia CDU22. To dzięki jej zabiegom centralną osią dyskusji historycznej w Niemczech przez kilka lat była budowa Centrum przeciwko Wypędze-niom23. W narracji Steinbach XX wiek to czas dwóch totalitaryzmów, a nie czas dwóch wojen światowych. A totalitaryzmy są bezpaństwowe.

19 Tamże; J. Habermas, Eine Art Schadenabwicklung. Apologetische Tendenzen in der deutschen Zeitgeschichtsschreibung, „Die Zeit”, 11 lipca 1986 r.

20 W. Pięciak, Niemiecka pamięć. Współczesne spory w Niemczech o miejsce III Rzeszy w historii, polityce i tożsamości (1989-2001), Kraków 2002, s. 407-453.

21 Niemiecki Związek Wypędzonych (Bund der Vertriebenen) – niemiecka organiza-cja skupiająca Niemców zamieszkujących do 1944 i 1945 r. tereny wschodnie III Rzeszy, którzy w wyniku ucieczki przed Armią Czerwoną bądź na mocy układu poczdamskiego zostali wysiedleni z tych ziem. Związek Wypędzonych liczy 2 mln osób (członkostwo jest dziedziczne). BdV jest wspierany przez rządzącą partię chadecką CDU, szerzej patrz: www.

bund-der-vertriebenen.de

22 W styczniu 2017 r. po ostrej krytyce polityki migracyjnej Angeli Merkel opuściła par-tię CDU, we wrześniu 2017 oficjalnie poparła skrajnie prawicową Alternative für Deu-tschland, choć nie wstąpiła do tej partii.

23 Centrum przeciwko Wypędzeniom „Widoczny Znak” (Sichtbaren Zeichen) – projekt (już zaakceptowany przez niemiecki Bundestag) niemieckiego muzeum-pomnika ofiar wypędzeń. Kontrowersje budzi ukazywanie przesiedleń ludności bez kontekstu historycz-nego, a więc obok siebie znajdą się wysiedlenia Ormian, polskich cywilów z Zamojszczyzny

W roku 1998 przez RFN przetoczyła się bardzo ostra debata, której pier-wotnym, niezamierzonym powodem było pewne nieporozumienie, czy też niezrozumienie, które miało swoje źródła w semantyce. Ta burzliwa debata ukazała, jak ważne są słowa, którymi opisujemy historię, i jak ich dobór wpływa na odtworzenie obrazu przeszłości. W 1998 roku pisarz Martin Walser otrzymał najbardziej prestiżową w Niemczech nagrodę literacką – Pokojową Nagrodę Niemieckich Księgarzy24. Z tej okazji wygłosił przemó-wienie we frankfurckim kościele św. Pawła, zatytułowane Sonntagsrede, co można przetłumaczyć jako „niedzielna pogadanka”25. Główną osią swojej mowy Walser uczynił niemiecką pamięć zbiorową dotyczącą zbrodni II woj-ny światowej, w tym przede wszystkim Holokaustu. Podkreślał, że proces upamiętnienia tej historii polega jedynie na przypominaniu Niemcom tych zbrodni, co znacznie utrudnia pozytywny, afirmatywny stosunek narodu do własnej tożsamości. Z drugiej strony zauważył, że „często nie pamięć, nie chęć uchronienia przed zapomnieniem, lecz instrumentalizacja naszej hańby do aktualnych potrzeb, stanowi tu główny motyw”26. W swojej pogadance Walser nie występował przeciwko kultywowaniu pamięci o Holokauście, lecz przeciwko jej instrumentalizacji i rytualizacji (szczególnie miał tu na myśli zbiorowe, państwowe rytuały). Dalej mówił: „Auschwitz nie nadaje się do tego, żeby stać się rutynowym straszakiem, zawsze przydatnym środkiem otrzeźwiającym, moralną maczugą, czy jedynie rodzajem obowiązkowego ćwiczenia. Coś co staje się rytuałem, nabiera jakości pośpiesznie szeptanej

(tzw. dzieci Zamojszczyzny) oraz Niemców wysiedlanych w wyniku postanowień pocz-damskich. W wyniku kontrowersji wokół relatywizacji historii radę fundacji „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie” opuścili naukowcy z Europy Środkowej (prof. K. Kaiserowa z Czech, prof. T. Szarota z Polski), a w 2010 r. swoich przedstawicieli wycofała również niemiecka Centralna Rada Żydów.

24 Martin Walser (ur. 1927 r.) jest wybitnym niemieckim intelektualistą i pisarzem, autory-tetem zarówno dla liberalnej lewicy, jak i konserwatywnego centrum; zarówno jego pisar-stwo, jak i działalność świadczy o chęci rozliczenia się z niemiecką przeszłością. Z czasem zaczęto mu jednak przypisywać radykalizację poglądów w kierunku bardziej nacjonalistycz-nych, a nawet antysemickich.

25 W zasadzie pełny tytuł brzmiał: Erfahrungen beim Verfassen einer Sonntagsrede (doświadcze-nia przy pisaniu niedzielnej pogadanki/mowy); pojęcie Sonntagrede ma w języku niemie-ckim specyficzne znaczenie. Tym mianem określa się często trywialne, nieistotne z założe-nia przemówienie. Oczywiście w wydaniu Walsera była to nazwa prowokacyjna; pełny tekst mowy Walsera w: Die Walser-Bubis-Debatte. Eine Dokumentation, red. F. Schirrmacher, Suhrkamp, Frankfurt am Main 1999, s. 7-17.

26 Die Walser-Bubis-Debatte. Eine Dokumentation, dz. cyt., s. 12.

modlitwy”. Tym samym ostrzegał przed nadużywaniem Auschwitz jako figury retorycznej, narzędzia politycznego i medialnego. Zrobił to we właściwym dla siebie stylu, używając wielu metafor i niedomówień (z pewnością z za-miarem sprowokowania poważnej, intelektualnej dyskusji)27. Ignatz Bubis, przewodniczący Rady Żydów w Niemczech, odebrał to wystąpienie bar-dzo dosłownie (tak jak większość opinii publicznej), choć w jednej sprawie z pewnością miał rację – członek duchowej, intelektualnej elity niemieckiej Martin Walser powinien zdawać sobie sprawę, że jego wyrafinowane prze-mówienie da argumenty skrajnej prawicy28. Niezależnie od zamiarów i inten-cji Walsera, tak właśnie się stało. Bubis zareagował ostro, w trakcie swojego przemówienia w berlińskiej synagodze z okazji rocznicy „nocy kryształowej”

nazwał Walsera „duchowym podżegaczem” (geistiger Brandstifter), zarzucając mu chęć odcięcia „grubą kreską” (Schluβstrich) historii Holokaustu i propa-gowania „kultury odwracania oczu”29. Bubis zwrócił również uwagę na słow-nictwo używane w Sonntagsrede; otóż Walser mówił w niej o Holokauście jako o „nieprzemijającej hańbie” (unvergängliche Schande). Słowa „hańba”

użył w swoim przemówieniu w odniesieniu do Holokaustu cztery razy, ale jak podkreśla Bubis, ani raz nie użył słowa „zbrodnia”. Ostra dyskusja po-dzieliła niemieckich intelektualistów, dziennikarzy, opinię publiczną. O ile wcześniejsze debaty skoncentrowane były tylko na przeszłości, o tyle debata Walser–Bubis dotyczyła przede wszystkim słów i pojęć, jakimi opisuje się przeszłość, kształtu pamięci o wydarzeniach, których sama ocena moralna nie budziła w Niemczech kontrowersji.

27 Szczegółową analizę językowo-filozoficzną mowy Walsera przedstawił L. Jansen, Alles Schlußstich – oder was? Eine philosophische Auseinandersetzungen mit Martin Walsers Frie-denspreisrede, „Theologie und Philosophie” 2005, nr 80, s. 412-422; znany niemiecki so-cjolog Jan Philipp Reemtsma nazwał przemówienie Walsera „retoryką aluzji”, szerzej patrz:

P. Buras, Pamięć jako racja stanu. Niemiecka debata o stosunku do Holocaustu, „Więź” 1994, nr 4, s. 142-147.

28 Ignatz Bubis (1927-1999) był od 1992 r. do swojej śmierci przewodniczącym Centralnej Rady Żydów w Niemczech. Cudem przeżył Holokaust. Stracił całą rodzinę, mimo to po wojnie nie wyjechał z Europy, lecz zamieszkał w Niemczech.

29 Pełny tekst mowy I. Bubisa w: Die Walser-Bubis-Debatte. Eine Dokumentation, dz. cyt., s. 106-113.