• Nie Znaleziono Wyników

FRANCISZEK ŚWIDER

W dokumencie Zwrot, R. 53 (2001), Nry 1-12 (Stron 32-37)

(

27

.

1.1911

-

2 2

.

3

.

1997

)

W tym m iesiącu skończyłby dziewięćdziesiąt lat. Przed trzem a laty jednak zam knięta została księga jego życia. Pozostawił po sobie ślady w postaci ob­

razów, rzeźb, szkiców, rysunków. Ale nie tylko. Skrupulatnie grom adził wszystkie umowy, dokum entację każdej swojej pracy. W szystkie te m ateriały pieczołowicie przechow yw ane są przez najbliższych krewnych artysty.

Bogata jest też jego korespondencja. D oczekał się nawet odpowiedzi na swój Ust skierowany do Papieża Jana Pawła II. Talent plastyczny odziedziczyła wnuczka Franciszka Świdra Ania, usiłująca iść w jego ślady.

Ciekawa zapewne byłaby wycieczka po Zaolziu szlakiem pomników jego autorstwa. Również tych nagrobnych. Zarabiał bowiem na chleb i dorabiał do em erytury również tworząc nagrobki i portrety - „głowy“ - zmarłych. Jest autorem pom ników na grobie m.in. Rudolfa Żebroka, H enryka Jasiczka, Janusza Gaudyna. Ilustrował również książki, np. „Przednówek“ Pawła Kubisza, „Z Adamowej dzichty“ A dam a Wawrosza, ale także podręcznik do języka czeskiego dla klasy piątej. Był m istrzem dłuta i pędzla, najwybitniej­

szym wśród współczesnych artystów Karwiny, m iasta, którem u wierny po­

został przez całe życie.

Urodził się w kolonii górniczej w starej Karwinie. M im o trudnych w arun­

ków rodzice postanowiU kształcić utalentow anego syna. Franciszek Świder rozpoczął studia w Krakowie w Szkole Sztuk Zdobniczych i Przemysłu Artystycznego. Kontynuował je w Pradze w Szkole Przemysłu Artystycznego i Akadem ii Sztuk Pięknych, w roku 1937 uzyskał dyplom. W rócił do swojej Karwiny. Stał się jednym ze współzałożycieh Śląskiego Zw iązku Literac­

ko -A rtystycznego.

O tym, jakim człowiekiem był młody Franciszek Świder, wspom ina w Uście napisanym w 1997 roku jego przyjaciel i kolega z czasów studiów w Kra­

kowie Franciszek Droździk z Bielska-Białej, wspóUokator z bursy studenckiej:

Była to przyjaźń przypadkowa - studencka, niebranżowa - on artysta, ja mło­

dziutki nieopierzony technik...

Jak się ona zaczęła? - Dostałem przydział na zamieszkanie do bursy stu­

denckiej księdza Kuźniewicza w Krakowie przy ul. Skabrowej; do pokoju 6-cio osobowego na 2-m piętrze, w którym mieszkało ju ż 5-cioro studentów (wszyscy

z branży artystycznej - każdy o innej specjalizacji: plakatu, rzeźby, dekoracji, malarstwa wschodnio-bizantyjskiego oraz malarstwa ogólno-sztalugowego). - Otrzymałem wolne łóżko - sąsiadujące z łóżkiem Franciszka Świdra, który upra­

wiał malarstwo ogólne - sztalugowe.

Od zaraz zauważyłem wśród nich rywalizację twórczą - celował w niej Fr.

Świder.

On dominował nad nimi talentem samorodnym - On był ju ż wówczas artystą!

Uczęszczając do uczelni, szlifował tylko swoje umiejętności.

Fr. Świder był ogromnie pracowity - bez nałogów. Malował pejzaże, portrety, obrazy Świętych dużych rozmiarów (dla kościołów pewnie). - Czynił to, by za­

robić na studia i utrzymanie.

B ył bezpośredni w obejściu, bezpardonowy w opiniach. Krytyczny wobec siebie i kolegów. może dlatego, iż obaj pochodziliśmy ze Śląska Cieszyńskiego (reszta tubylców z pokoju pochodziła ze wschodniej Polski). - Pichciliśmy razem nasze posiłki (jak to studenci).

Pamiętam dobrze Jego dużych rozmiarów malowane olejne obrazy Świętych:

Teresy i Sebastiana, które malował w pokoju obok mnie.

Wykonany przez Niego mój portrecik młodzieńczy (w oleju) wisi po dziś w po­

koju na ścianie.

M onum entalizm w sztukach plastycznych od początku twórczości intere­

sował Franciszka Świdra najbardziej. Pierwszymi, jeszcze przedwojennymi jego pracam i były takie kompozycje m alarskie jak „Śląscy rycerze na starczyłyby na osobny artykuł. Inne pom niki stanęły w Karwinie Kopalniach,

Trzyńcu, Nydku, Ropicy, Lesznej.

„ROZTOMILI LUDECZK O W IE...“

W w y p e łn io n e j p u b licz­

nością auli Filii Uniwersyte­

tu Śląskiego w Cieszynie o d b ył się w dniu 21 października br. uroczysty koncert laureatów III Konkursu Znajomości G w ary na Śląsku Cieszyńskim, o d b y w a ją c e ­ go się p o d hasłem „Roztomili ludeczkowie".

Konkurs, organizow any c o d w a lata przez Towarzystwo Miłośników Skoczowa, M acierz Ziemi Cieszyńskiej z udziałem Sekcji Folklorystycznej PZKO w Czeskim Cieszynie, kierowany jest d o osób dorosłych, młodzieży i dzieci, które dobrze znają gwarę, potrafią posług iw a ć się nią na c o dzień i zaprezentow ać przed publicznością. W tegorocznym konkursie wzięło udział praw ie 60 uczestników z obu stron Olzy. Przesłuchania elim inacyjne o db yły się w d n ia c h 30 września II miejsce, oraz Bernadeta W ojtyła III miejsce.

W kategorii - dzieci i młodzież I m iejsce uzyskały ex a e q u o M a g d a Barczuk z Wisły i G a briela Janota z Drogomyśla. II rów norzędne m iejsca zdobyły D anuta Pustółka z Górek W ielkich i M ich ał Szarzeć z Wisły. Na III miejscu również ex ae- g u o uplasow ali się: M irosław G a jd a c z z Karpentnej (Republika Czeska), Barbara Kaczmarzyk z Ustronia, Krzysztof Kałuża z Pogórza oraz Monika Brenza i Kinga Żurek w d u e c ie z Ustronia. Ponadto 5 osób dorosłych oraz 7 spośród młodzieży i dzieci zostało wyróżnionych.

Na koncercie finałow ym w uniwersyteckiej auli zwycięzcy otrzymali nagrody pieniężne i dyplom y, a wręczali je prezesi Towarzystwa Miłośników Skoczowa i Zarządu G łó w n eg o M acierzy Ziemi Cieszyńskiej, d r Józef D rabina i m gr M a­

riusz Makowski.

Przewodniczący jury profesor Daniel K adłubiec w swoim wystąpieniu n aw ią ­ zał d o staropolskich rejowskich korzeni g w a ry Śląska Cieszyńskiego, która - mi­

m o wielow iekow ej niewoli o b c e j te g o regionu - przetrwała i d a ła św iadectw o polskości tej ziemi. Podkreślając znaczenie gwary, jako czynnika w z b o g a c a ­ ją c e g o język literacki, wyraził za dow olenie w zrastającym zainteresowaniem gwarą, zwłaszcza u młodzieży, o czym świadczy liczny udział w konkursie. Złożył podziękow anie organizatorom za c e n n ą inicjatyw ą i troskę o utrzym anie tra­

dycji kulturowych Ziemi Cieszyńskiej.

Laureaci w ygłaszający teksty wykazali się nie tylko d o b rą znajom ością g w a ­ ry, lecz także sw obodnym o byciem z estradą. Imprezę uświetnił regionalny ze­

spół śpiewaczy C zantoria z Ustronia p o d kierow nictw em W ładysław a Wilczaka, a całość prow adziła m gr M ałgorzata Kiereś, dyrektor wiślańskiego Muzeum

Beskidzkiego. Uroku d o d a w a ły b o g a te b a rw n e stroje, w których wystqpili obok członków zespołu także wszyscy laureaci konkursu.

Swojq o b e c n o s c iq imprezę fin ato w q konkursu g w a ry zaszczycili - sprawu- jq c y wspólnie p a tro n a t honorow y starosta cieszyński Andrzej Georg, burmis­

trzowie Cieszyna i Skoczowa Bogdan Ficek i Jerzy Malik, prorektor Filii Uniwersy­

tetu Ślgskiego prof. Alojzy Kopaczek, patron naukowy, oraz radni powiatu cieszyńskiego, w ójtow ie i radni gmin. Funkcję p atron a prasow ego pełnił Dzien­

nik Zachodni.

Znakom itq rewię folklorystycznq zakończono wspólnym odśpiew aniem pieśni

„Płyniesz Olzo". Do p o n o w n e g o spotkania za d w a lata.

KAROL KAJZER

W dokumencie Zwrot, R. 53 (2001), Nry 1-12 (Stron 32-37)