Jesień liście z drzew czesze... I nie tylko... Zbieram y plony, ptaki od
latują do cieplejszych krajów, na kartofliskach siedzi jesień mglista.
Dużo fruwania, latania, załatania...
W róciłem z Lipskiej Jesieni Literackiej, oglądam pierwszy program te
lewizji czeskiej i cóż widzę? R eportaż z Zelowa! W idzę ten sam D om Zborowy Braci Czeskich, w którym m ieszkałem z G rażyną i Zbyszkiem Kresowatymi, A dam em Szyprem, M ichałem Bukowskim i całą resztą li
terackiej braci uczestniczącej w IV Ogólnopolskich K onfrontacjach Literackich (2 8 -3 0 września 2000).
Zaprosił nas na im prezę redaktor naczelny G azety Kulturalnej wyda
wanej w Zelowie. M ieszka tu, jak pow szechnie wiadom o, grupa osób po
chodzenia czeskiego. W tym samym D om u Zborowym mieszkał przed dwoma laty prezydent Vaclav Havel podczas swoich odwiedzin Zelowa.
Teraz widzę na ekranie pastora Jelinka, księdza Cioska, pana Smetanę.
Rozmawiają o grupie, która już od dw unastu pokoleń utrzym uje swoją narodowość, to potomkowie emigracji pobiałogórskiej. Jest też w Dom u Zborowym portret Jana Husa, tablica Jana A m osa Komeńskiego...
Im preza literacka w Zelowie była bardzo dobrze zorganizowana. To zasługa poety Andrzeja Dębkowskiego i pracowników D om u Kultury.
P rzyjechałem do Z elow a ze znakom itym fotografikiem i p o etą M ichałem Bukowskim, który urodził się w Poznaniu i od 1985 r. miesz
ka w W iedniu. W drodze powrotnej za Częstochow ą trafiliśmy na kolo
salny korek i wleczemy się już tak aż do granicy, potem przed Piastem szybki przeładunek książek i żegnam się z M ichałem, bo przed nim jeszcze daleka droga do W iednia i wcale nie wiadom o, czy przeciwnicy Temelina nie zablokują w dodatku granicy.
W Rożnowie (11-13 października) odbywa się konferencja pisarzy polskich i czeskich na tem at „Wkład literatury regionalnej w literatury narodow e“. Pisarzy polskich reprezentuje grupa z polskiego m iasta Śrem. N ie mogli przyjechać opolanie, bo w tym samym czasie odbywa się w Brzegu Najazd Poetów na Zam ek Piastów Śląskich. Miasta Rożnów i Śrem od kilku lat utrzym ują przyjacielskie kontakty. Łączy ich wspólna sprawa - skanseny. O rganizatorem imprezy jest G m ina Pisarzy
Hrabal, K arla Erbowä, dr Ivo Haräk, Augustin Skypala i jest też Teofil Hala
ma, który obecnie m ieszka w M onterey w Kalifornii, a urodził się w Mis- trzow icach koło Czeskiego Cieszyna. Z Zaolzia W ilhelm Przeczek i Jan Pyszko. O brady prowadził prezes OM S - O ldfich Śulef, referaty wygłosili Jifi Urbanec, prorektor UŚ z Opawy, W ilhelm Przeczek, Libor M artinek, Ivo H aräk z Ujścia nad Łabą, Karla Erbow a z Pilzna i inni. Ze Śremu pisarze czescy gościli poetkę N inę Szmyt, redaktor G azety Śremskiej Barbarę Jahns, poetę i publicystę oraz kierownika wydziału kultury w jednej osobie Adama Lewandowskiego.
Wiele m ówiono w Rożnowie o w arunkach literatury w regionach. W tym kontekście bardzo aktualnie zabrzm iały inform acje ze Śremu: Jednym z pod
stawowych zadań społeczności lokalnych jest dbałość o dorobek kulturalny, dziedzictwo kulturowe. To nie tylko tradycja historyczna, to nie tylko dbałość o wizerunek architektoniczny miasta... To w Bninie, niedaleko Śremu, urodziła się laureatka literackiej Nagrody Nobla - Wisława Szymborska...
Od 14 listopada konferencja na Uniwersytecie Śląskim w Opawie na temat
„Współczesne kontakty czeskiej i polskiej literatury“. Jestem zmęczony, ale muszę pojechać, bo m am tam odczyt na tem at „Niektóre aspekty pracy edy
torskiej i przekładowej Zrzeszenia Literatów Polskich w Republice Czeskiej“.
Konferencja odbywa się w klasztorze m inorytów w Opawie i prowadzi ją prof.
Jifi Damborsky z Uniwersytetu Ostrawskiego. Nasz prezes Oldfich Śulef wy
powiada się na tem at kontaktów czeskiej i polskiej Uteratury na terenach przygranicznych. Jest także wielu Polaków na konferencji z uniwersytetów w Opolu, Wrocławiu i Katowicach, na przykład dr Elżbieta Dąbrowska z In
stytutu Filologii Polskiej w Opolu, prof. Irena Jokiel, dr Ewa Piasecka, jest Pavel Weigel z Pragi, A ntoni Dąbrowski, redaktor naczelny pisma Radostowa.
Pojechałem do Opawy głównie z tego powodu, że odbywa się tu promocja książki poetyckiej Stanisława Nyczaja „Poezje-Poezie“, książka ukazała się w wersji „lustrzanej“, po polsku i w czeskim przekładzie w wydawnictwie EDU
CATION w Opawie, a przetłumaczyłem ją wspólnie z Liborem Martinkiem.
Prom ocja miała uroczysty charakter, poza uczestnikam i konferencji wzięli w niej udział studenci i wykładowcy opawskiego uniwersytetu. Przyjechała też grupa twórców z Kielc. Poza Stanisławem Nyczajem, Wiesław Malicki oraz Zbysław Śmigielski, który niedaw no otrzym ał nagrodę imienia Teligi za swoją książkę „K apitanow ie“. Ciekawa dyskusja, nawiązanie nowych kon
taktów literackich, trochę poezji, muzyki, jednym słowem „fajny wieczór“.
Po powrocie, 17 listopada, konferencja pośw ięcona mitowi Ikara w litera
turze. W D om u Polskim w Ostrawie odbywa się pierwsza część, druga nato
miast, czyli ogłoszenie wyników czesko-polskiego konkursu poetyckiego O Skrzydło Ikara, rozpoczyna się po południu w D om u PZKO w Cierlicku Kościelcu, w pobliżu tzw. Żwirkowiska, czyli pom nika upam iętniającego tra
giczną śmierć polskich lotników Żwirki i Wigury. A utokar z polskim i gośćmi wyjeżdża sprzed hotelu Piast w Czeskim Cieszynie. Jest w śród nich rzecz jas
na Tadeusz Kijonka - prezes G órnośląskiego Towarzystwa Literackiego, świetny poeta i dusza całego przedsięwzięcia ikarowskiego. Przed laty wy
myśliliśmy całą tę im prezę w hotelu D om Śląski w Czeskim Cieszynie w trój
kę: Tadek Kijonka, K azek K aszper i ja...
Główną Nagrodę w konkursie polskim zdobył M arcin H ałaś z Bytomia, w czeskim konkursie Franciszek Yalouch z Ołom uńca. N agrodę konsula ge
neralnego R P w Ostrawie Lucyna Waszkowa z Czeskiego Cieszyna, a nagro
dę czeskiego konsula generalnego w K atow icach Lech Przeczek z Trzyńca.
W Piaście spotkałem A ndrzeja Żurka, świetnego publicystę polskiego, któ
ry jak się okazało, zajm uje się również tworzeniem limeryków. A ndrzej wrę
czył mi swój tom ik limeryków zatytułowany „Okropnie świńskie limeryki cie
szyńskie“. Pojechał z nam i do Ostrawy a potem do C ierlicka. Już w autokarze czytałem jego limerykowe dowcipasy. O to jeden z nich: Jasio, góral, co był z htebnego, wlazł do knajpy, by wypić jednego, lecz że sam go wy
pijał, dostał dwa razy w ryja. Więc ju ż potem częstował każdego.
W róciłem do dom u i patrzę: Jest przesyłka polecona z niemieckiego Reuttingen, a w niej bibliofilskie wydanie mojego poem atu „Pisane dym em “ w przekładzie n a niem iecki. A u to rk ą przek ład u je st p o lsk a poetk a M ałgorzata Płoszewska od lat m ieszkająca w N iem czech. Poznałem ją kie
dyś na Warszawskiej Jesieni Poezji i teraz wysłała do mnie niespodziankę pt.
„Mit dem Rauch geschreiben“. Poem at z tem atyką górniczą, który w 1979 r.
otrzymał Złotą Lampkę G órniczą w Ogólnopolskim K onkursie Poetyckim w Wałbrzychu. Przy przekładzie współpracowała pani prof. E leonora Jansen.
Poza poem atem są także przekłady wierszy.
Ale najważniejszy wyjazd czeka mnie w listopadzie. M usiałem już zrezyg
nować z M iędzynarodowego Listopada Poezji w Poznaniu, dokąd m nie za
prosił Nikos Chadzinikolau, z Warszawskiej Jesieni Poezji, na którą zapro
szenie podpisał K rzysztof Gąsiorowski. W obu przypadkach wysłałem
wiła dla nas kierowcę, który często wyjeżdża do Niemiec. W prawdzie nie był
jeszcze w Lipsku, ale chętnie się zgodził, że nas zawiezie... Ruszamy sprzed domu w Bystrzycy o 7,00 rano i teraz via Frydek na autostradę B rno-P raga i dalej na przejście graniczne C inovec-A ltenberg. Obiad zjedliśmy jeszcze w pensjonacie po czeskiej stronie, pod podjazdem do granicy. Nazwa pens
Mijamy w Dreźnie budynek Opery, który teraz ja wybrałem z pamięci. Nic się nie zm ienił od czasu, kiedy byłem tu przed dwudziestu laty... nadal stoją te osm alone m ury jak porażony szkielet. Kierowca słucha rytm ów rapu i na
wet przed tą operą nie rezygnuje z tej muzyki. D o tej pory, na trasach szyb
kobieżnych, połykaliśmy kilom etry bez przeszkód. Teraz przez m iasto prawie się wleczemy w korkach i ten czas zyskany zaczyna topnieć. Widzę, że do Leipzig jeszcze ponad 100 kilometrów... Obiecałem w rozmowie telefonicz
nej panu Berndowi Karwenowi z Instytutu, że będziemy u niego między go
dziną 15,30-16,00.
N ieco po szesnastej dotarliśm y do Leipzig. W ita nas dyrektorka Instytutu pani Joanna Kiliszek, jej zastępca pan Łukasz Gałecki oraz nasz opiekun, cy- cero i tłum acz w jednej osobie - pan Bernd Karwen. Po szybkiej kawie i cia
steczkach (też coś na m oją cukrzycę!) jedziem y do hotelu H oliday Inn G arden C ourt znajdującym się w Leipzig C ity Center. Zostało niewiele cza
su, bo już przed 19,00 musimy być znowu w Instytucie. Ż ona z kierowcą zau
ważyli, że wiszą plakaty zapraszające na imprezę.
W pobliżu hotelu jest lipski dworzec i jak nas poinform ow ała pani M ariam Abdel Al - jest największym dworcem kolejowym w Europie. M ariam jest Egipcjanką urodzoną w Kairze. Poznałem ją swego czasu na Warszawskiej Jesieni Poezji, była wtedy pracow nikiem Uniwersytetu Warszawskiego, w spółpracowała z Hatifem Janabim . W tedy podarow ałem jej „Kazinkowe granie“. W międzyczasie M ariam przeniosła się do Lipska, gdzie na miej
scowym uniwersytecie pisze doktorat. To właśnie ona znalazła niemieckiego tłum acza dla Kazinka - pana B ernda Karwena.
Jesteśm y ciekawi reakcji publiczności na wieczór literacki, który jest po
święcony właściwie jednej książce. O rganizatorzy uprzedzają mnie, że na te
go typu imprezy nie przychodzi zbyt wielu ludzi. Tym większe jest moje zdziwienie, że salka jest wypełniona prawie po brzegi, ponad 40 słuchaczy.
Bernd Karwen, który występuje w roli m oderatora spotkania, szepcze mi jeszcze na wstępie, że w m arcu br. m iał w tej salce spotkanie Tadeusz Róże
wicz... R ozpoczyna inform acjam i na mój tem at, podając biogram i biblio
grafię. Przypom ina, że podobny wieczór poświęcony tej powieści odbył się już na uniwersytecie w N ancy i wita wśród obecnych tłumaczkę fragm entów
„Kazinkowego grania“ na francuski. Spotkanie przebiegało w miłej atm o
sferze. Czytałem po polsku, Bernd K arw en po niem iecku. Bardzo pom ogła mi pracow niczka Instytutu Polskiego pani M onika Kozłowska w tym, że świetnie tłumaczyła pytania i moje odpowiedzi. Poinform owałem słuchaczy, wśród których przeważała inteligencja, wykładowcy i studenci slawistyki Uniwersytetu Leipzig. Im preza trwała niespełna trzy godziny, po program ie jeszcze małe przyjęcie, dużo rozmów, trochę wina, flesze aparatów i podpi
sywanie egzemplarzy „Kazinkowego grania“. Byłem rzeczywiście bardzo wzruszony, kiedy m łody lekarz podszedł z książką i prosi, żeby ją zadedyko
wać jego mamie, bo ona jest Polką, a on przeprasza, że jego język polski nie jest już tak czysty, jak mowa jego mamy, jej mowa macierzysta.
Jest cudow na pogoda, słoneczna, prawdziwie złota jesień polska w Bawa
ku stał stragan, na którym rzeźnik sprzedawał ochłapy m ięsa zawinięte w par
tytury własnoręcznie spisanych przez Bacha fug. Dziś Jan Sebastian Bach posiada tu m uzeum mojego imienia.
Lipska Jesień Literacka jest olbrzymią im prezą. Największą tego typu, ja ką do tej pory widziałem! W czasie przechadzek po mieście B ernd Karwen pokazuje m i jeszcze prospekty, wymienia twórców, którzy gościli w tym mieście, w Instytucie Polskim, na niedawnych targach książki w Frankfurcie.
Byli więc nobliści Szymborska, Miłosz. Niedaw no gościł w Instytucie W ilhelm Dichter, Paweł Huelle, w październiku wystawiał tu swoje rysunki satyryczne Sławomir Mrożek, był cykl koncertów „C hopin i S chum ann“
w wykonaniu Joanny Ławrynowicz, fortepian, i Jarosława D om żała, wio
lonczela, pokaz filmów Krzysztofa Kieślowskiego „Przypadek“ i „Bez ko
ńca“, konferencja z okazji 10-lecia Solidarności, w grudniu pokaz filmu Andrzeja Wajdy „Panny z W ilka“, Janusza Zaorskiego „M atka Królów“, Kazimierza K utza „Śmierć jak krom ka chleba“.
Bernd Karwen w liście zapraszającym m nie do Instytutu napisał m.in.:
Nasz Instytut przy współpracy z urzędem miasta Lipska przygotowuje spotkanie z Panem w ramach Jesieni Literackiej w Lipsku. Jest to cykl imprez literackich poświęconych w głównej mierze współczesności... Nasz wybór związany z Pana
osobą ma związek z zakorzenieniem Pana literatury w obszarze pogranicza poi- sko-czesko-niemieckiego oraz z Pana pracą translatorską... Będziemy wdzięczni za przyjęcie naszego zaproszenia.
Późnym popołudniem ruszam y do domu, jest jeszcze oficjalne pożegnanie w Instytucie, żona w towarzystwie M ariam Abdel Al robi jakieś zakupy miko
łajkowe, tyle słodyczy, że nie mogę na to patrzeć. Jeszcze słoneczko przyświeca, ale nasz pobyt w Lipsku dobiega końca. I znowu przed nami trasa: Drezno - Altenberg - Cinovec - Praga, a potem Brno - via Frydek do Bystrzycy.
N a samym w ierzchołku Cinovca pogoda się złamała, wjeżdżamy we mgłę, jest mżawka, a nawet pojawia się lekki szron. Już dawno nie dawano mi pieczątki do paszportu, ale tu okienko straży granicznej jarzy się jasnym światełkiem i podbijają stemple. D o Teplic zjeżdżamy bardzo ostrożnie, z ra
dia słychać komunikat, że pod Pragą na autostradzie D5 była poważna krak
sa sam ochodowa, 80 pojazdów bierze udział w tej stłuczce, są ofiary...
Mieliśmy szczęście, pojechaliśm y inną trasą... Podwójne szczęście miałem ja sam, mój K azinek ruszył z Bystrzycy w niemieckojęzyczny świat, zobaczyh- śmy Lipsk, spotkaliśmy przyjaciół...
N a Zaolziu, a konkretnie pod dom em w Bystrzycy kierowca zatrzymuje się o godzinie 22,30. Padam y ze zm ęczenia, ale jesteśm y szczęśliwi.
W ILH ELM PR ZE C ZEK