• Nie Znaleziono Wyników

KONCERT KAMERALISTÓW

W dokumencie Zwrot, R. 53 (2001), Nry 1-12 (Stron 60-68)

W śród sporej ilości tegorocznych im prez muzycznych naszego regionu niezw ykle sym patycznie zaprezentow ały się dwa zespoły kam eralne.

Pierwszy to zyskujący coraz większą aprobatę m łody sekstet wokalny z Nyd- ku M usicae Am antes, drugi to goszcząca w naszym kraju po raz pierwszy W ileńska Orkiestra K am eralna. K oncert, który przygotowano z okazji 10-le- cia Kongresu Polaków, odbył się 4 listopada ub. r. w czeskocieszyńskim tea­

trze. Oba m łode zespoły urzekły swoim wdziękiem, prostą, a przede wszystkim szczerą radością wspólnego muzykowania. Zaprezentow ały też wszechstronny, urozm aicony program od utworów muzyki dawnej po kom­

pozycje nowsze, a także atrakcyjne opracow ania muzyki rozrywkowej.

Cechą muzykowania kam eralnego jest drobiazgowa i finezyjna praca te­

m atyczna odznaczająca się cyzelowaniem szczegółów. Toteż nawet najdrob­

niejsze niedokładności m uzyczno-techniczne są zauważalne i słyszalne nawet dla mniej wytrawnych odbiorców. Ale i nydeccy, i wileńscy kameraliści nie dali prawie żadnego powodu do niezadow olenia i uraczyli nas występami na solidnym poziom ie kam eralnego rzemiosła.

Sekstet wokalny M usicae A m antes pod kierownictwem Bogdana Szmeka przekonał, jak bardzo dobrze czuje się w m adrygałach, gatunku muzycznym, który w epoce renesansu stal się wykładnikiem wytwornej kultury towarzys­

kiej. Śpiewanie m adrygału wymaga dużej giętkości i ruchliwości głosów. I tak też zostało oddane „M atona m ia cara“ O rlando di Lasso, najświetniejszego przedstawiciela muzyki madrygałowej końca XVI wieku. Zaśpiewano ją z du­

żym polotem i lekkością, głosem czystym i jasnym , ujmując ją w wartki ruch rytmiczno-metryczny. Ścisłość związku m iędzy słowem a dźwiękiem podkreśliło jej wyjątkową m alowniczość. Również bardzo nastrojowo od­

tworzono słynny m adrygał angielskiego kom pozytora Johna Berneta „Weep 0 mine eyes“. W ystudiowany starannie aż do najdrobniejszych niuansów dy­

nam icznych urzekał zmysłowym pięknem brzm ienia.

Niezwykle sympatycznie zabrzm iała pieśń H ansa Leo Haslera „Tanzen und springen“. Jest to niem iecki kom pozytor żyjący na przełom ie XVI i XVII wieku, którego twórczość w yrastała z renesansowych tradycji. Pieśń charak­

teryzuje giętkość melodii łatwych do zapam iętania, akordowa faktura i żywa rytmika. O ddana też została adekwatnie do swego charakteru, bo wesoło i ta­

necznie.

Istotną część program u M usicae A m antes stanowiły utwory muzyki sak­

ralnej. Usłyszeliśmy „Ave verum corpus“ W illiam a Byrda, angielskiego twór­

cy z przełom u XVI i XVII wieku, oraz „Sanctus“ (z M issa quini vocibus) cze­

skiego muzyka Kryśtofa H aranta. W ykonanie tego gatunku muzyki poważnej było bardzo rzetelne, świadczące o koncentracji i um iejętności budowania ru­

chu polifonicznego. Zachow ano przy tym właściwe proporcje nasilenia dźwięku, przekonując, iż zespół stać na odpow iedni wolumen brzmienia 1 ładne piana.

Z dawnej muzyki polskiej zaprezentowali m łodzi chórzyści psalm Mikołaja Gom ółki „Klaszczmy rękom a“ do słów Jana Kochanowskiego. W historii muzyki psalmy Gom ółki, jednego z najważniejszych polskich twórców „zło­

tego wieku“, zajmują wyjątkową pozycję jako najwspanialszy pomnik kultu­

ry staropolskiej. N oszą znam iona muzyki narodowej dostępnej dla szerokich kręgów społeczeństwa. Psalm G om ółki oddany w tak małym składzie (bo przecież tylko sześciu wokahstów) okazuje się niezwykle trafnym rozwiąza­

niem - eksponuje bowiem prostotę tak szalenie istotną dla wymowy tego ga­

tunku muzycznego. Zabrzm iał też nienagannie intonacyjnie, bardzo ciepło i przejrzyście.

Nie zabrakło w koncercie nydeckiej grupy śpiewaczej elem entu śląskiego.

Była nim pieśń Pawła Kalety „Po naszych Beskidach“, zaśpiewana z nutą

M usicae A m a n tes

smętku, zadumy, m oże jednak ze zbyt przygaszoną ekspresją, za słabym we­

wnętrznym natężeniem tak typowym dla twórczości zaolziańskiego kompo­

zytora.

W końcowej części występu zespół zaprezentow ał utw ory „lżejsze“, śpie­

wane radośnie i już na „luzie“. Był to udany popis zmysłowego spirituals

„Swing Iow, sweet charrio t“, dowcipnego i finezyjnie oddanego „Sum“ oraz bardzo ciekawej wokalnej aranżacji przeboju The Beatles „Yesterday“.

W ileńska Orkiestra K am eralna to dw unastka m łodych profesjonalnych muzyków - Polaków z Litwy. Kierownikiem artystycznym orkiestry jest Zbig­

niew Lewicki, główny solista, n a co dzień koncertm istrz Litewskiej Państwo­

wej Orkiestry Symfonicznej. Swój koncert zainaugurowali brawurowo, wyko­

nując „Cztery pory ro k u “ A ntoniego Vivaldiego (części: Zima, Lato).

Wydaje się, że muzyka tego m istrza baroku pełna barw i bogactw niuansów nastrojowych wychodzi w takich kam eralno-solistycznych proporcjach le­

piej niż tutti dźwięku bardziej masywnego pełnej orkiestry symfonicznej. Ale wykonanie jej wymaga niesamowitej perfekcji techniki. C zęsto nadm ierne tempo, przy którym muzyka zam iast charakteru radosnego nabiera wrażenia nerwowego pośpiechu, m oże zatracić czytelność rysunku melodyczno-ryt- micznego. W wykonaniu zespołu smyczkowego z W ilna pojawiły się pewne nieścisłości intonacyjne i pewne rozchwianie pulsu rytm icznego, zwłaszcza

W ileńska Orkiestra K am eralna, fo l. F R A N C IS Z E K B A L O N

w początkowych taktach utworu. Być m oże zbyt szybkie tem po narzucone przez koncertm istrza było tego przyczyną. Ponadto nienajwyższej klasy lut­

niczej instrum enty nie dały za dużych szans dla inspiracji kolorystycznych, które mogłyby wzbogacić piękno brzm ienia. Niem niej jednak ich gra ema­

nowała entuzjazm em i radością.

Po żywiołowym Vivaldim nieco m dło wypadł polonez a-moll Michała Ogińskiego, zwany też „Pożegnaniem Ojczyzny“ (partię solową odtworzył sam koncertm istrz orkiestry). N ie zabrakło m u jednak nastrojowych mo­

mentów, polskiej zadumy i refleksji.

N iezapom niane wrażenie wywarły dwie kompozycje wspólnie stworzone przez zespół - „Suita góralska“ oraz „O brazek litewski“. Pierwsza, bardzo oryginalnie przem yślana, wprowadziła nutę burdonu wiolonczeli, na tle któ­

rej pojawiły się instrum enty. I naraz zabrzm iała góralska muzyka, którą spo­

tęgowało wejście saksofonu, instrum entu nietypowego przecież dla tej muzy­

ki. M ożna w tym m om encie wyrazić obawę, na ile zachowano wierność góralskiemu folklorowi. Wydaje się jednak, iż dokonano tego świadomie.

N adrzędnym bowiem celem nie było oddanie autentyzmu muzyki górals­

kiej, lecz korzystanie z jej stylizacji jako twórczego materiału do formowania kompozycji. I nie powinno to obniżać wartości estetycznej tego utworu.

D ruga kompozycja zespołowa „Obrazek litewski“ zwróciła uwagę ciekawą

instrum entacją a równocześnie udaną inscenizacją. W ykorzystano tu akus­

tyczny efekt dm uchania w butelki jako rytm icznego ostinata, na kanwie któ­

rego wprowadzono śpiew chóralny uw ieńczony improwizacją saksofonu.

Linia m elodyczna improwizacji nasyconej zmysłowością stopniowo rozwija­

ła się, dochodząc w punkcie kulminacyjnym do wysokiego, pełnego nam ięt­

ności dźwięku, pozostaw iając jego wybrzmienie aż do wyciszenia, do zupełnego zaniku. G ra instrum entahsty w zbudziła podziw swobodą muzy­

kowania, a przede wszystkim pasją i m łodzieńczym polotem . Sprawiał w ra­

żenie, jakby się bawił kształtowaniem dźwięku oraz m odelowaniem barwy i artykulacji. Ale jego gra pełna była skupienia, dyscypliny i odpowiedzial­

ności w traktow aniu muzyki serio.

G rupa wileńska m a niewątpliwie własną, oryginalną estetykę. W sposobie ich muzykowania wyczuwa się obalenie barier między twórczością indywi­

dualną i zbiorową. Ich gra wciąga słuchaczy w sposób niebywały; urzeka bez­

pośredniością i spontanicznością, będąc jednocześnie posłuszną wobec nad­

rzędnych koncepcji wykonywanych dzieł.

Tyle uwag i przem yśleń na tem at owej imprezy muzycznej. K oncert do­

starczył wielu autentycznych w rażeń artystycznych. Był jakby odpowiednio skomponowanym bukietem wokalnym i instrum entalnym - pełen kolorów i świeżości, emocji i kultu dla prawdziwej sztuki. Sądzę, że nie pozostaw ił słu­

chaczy obojętnych wobec twórczych prób m łodych kameralistów, zarówno tych z bliskiego Nydku, jak i dalekiego Wilna.

KRYSTYNA SUSZKA

75 LAT CHÓRU NAUCZYCIELI POLSKICH

Bogate są dzieje polskiego śpiewactwa na Śląsku Cieszyńskim, bo jego początki to połowa wieku XIX. Warunki pogranicza sprawiły, iż kultura tej ziemi nie stanowiła wartości samoistnej, lecz była formą aktywności spo- łeczno-narodowej i politycznej ludności polskiej. Wiele miejsca w uroz­

maiconym krajobrazie kultury tego regionu zajęły działania muzyczne, niezwykle żywotne, zwłaszcza w amatorskim ruchu śpiewaczym. Śpiew nie tylko rozwesela umysł, ale też podtrzymuje ducha narodowego - tak pisał w swoich pamiętnikach Paweł Stalmach, założyciel Czytelni Pols­

kiej, która dała początek śpiewom zbiorowym. W tym też czasie zaznacza się wyraźnie rola nauczycieli. Oni to właśnie byli głównymi organizatorami ruchu śpiew aczego, zakładali i prowadzili zespoły m uzyczne, upo­

wszechniali polską pieśń ludową, opracowując ją dla potrzeb chórów

ama-fot. F R A N C IS Z E K B ALO N

torskich. Kuźnią propagatorów polskiej pieśni było Seminarium Nau­

czycielskie w Cieszynie, gdzie nauka śpiewu i muzyki stała na wysokim po­

ziomie.

Po podziale Śląska Cieszyńskiego w roku 1920, gdy społeczeństwo pol­

skie zamieszkujące lewy brzeg Olzy stanęło w obliczu nowej rzeczywistości politycznej, to M acierz Szkolna, wskrzeszając stare i tworząc nowe szkoły, stała się również filarem śpiewactwa. I tak ożywały powstałe na początku wieku chóry Macierzy Szkolnej. W 1921 roku powstało Towarzy­

stwo Nauczycieli Polskich. Cztery lata później z inicjatywy Jana Kiszy, nauczyciela z Karwiny, powstał stały chór nauczycielski. Jan Kiszą został też jego pierwszym dyrygentem, a jego zastępcami Karol Berger i Karol M arosz. Pierwsza próba odbyła się 28 lutego 1926. Długo przygotowywa­

no się do pierwszego koncertu. W repertuarze znalazły się utwory takich kompozytorów jak: Nowowiejski, Gall, Lachman, Styś, Wallek-Walewski i Kiszą, który - jak zostało napisane w wydanej w roku bieżącym jubileu­

szowej broszurze - przyniósł swoją wiązankę pieśni śląskich znad Olzy. To właśnie te pieśni, a szczególnie pieśń „Zielone zasiałam ...“ stały się że­

laznym punktem każdego koncertu i pozostały w repertuarze chóru do dziś.

Pierwszy publiczny koncert odbył się w Karwinie 6 marca 1927.

Chór Nauczycieli Polskich cechowała niezwykła dbałość nie tylko o ar­

tyzm wykonywania pieśni, ale także, mówiąc językiem współczesnym 0 reklamę. Toteż słuchacze koncertów otrzymywali programy, które zawie­

rały fotografie chóru i dyrygenta, repertuar zespołu i pełne teksty wyko­

nywanych utworów. A wstęp do każdego programu otwierały słowa jego kierownictwa: Nie żądza sławy, ani zysków materialnych była bodźcem do założenia chóru TNP. Przy powoływaniu do życia chóru TNP kierowano się jedynie ideą zapoznania naszego ludu polskiego w Czechosłowacji z pie­

śnią rodzimą - melodią swojską, artystyczną. Uważaliśmy za święty obo­

wiązek podjąć się pracy na tym polu i podać ludowi, wśród którego pracuje­

my, wzory naszej bogatej sztuki wokalnej, tak dawnej, ja k i współczesnej.

Pracujemy od roku 1925, niosąc tę pieśń polską do miast i wiosek ku po­

krzepieniu ducha współrodaków.

Po 25. jubileuszowym koncercie chóru T N P w Czeskim Cieszynie 28 czerwca 1928 z funkcji dyrygenta niespodziewanie zrezygnował Jan Kiszą. Rok później jego miejsce zajął prof. Ernest Berger. W tym czasie miał miejsce pierwszy duży sukces chóru, występ i słowa uznania za wyso­

ki poziom artystyczny od polskiego kompozytora Feliksa Nowowiejskiego podczas W szechsłowiańskiego Zjazdu Śpiewaczego w Poznaniu. Dwa lata później dyrygenturę chóru objął Karol Berger. Jemu to chór zawdzięcza od­

młodzenie zespołu i sukces w postaci najwyższej oceny komisji w konkursie zorganizowanym w roku 1937 przez Związek Polskich Chórów w Czecho­

słowacji z okazji 10-lecia jego działalności. Tu warto wspomnieć, że w owym czasie Związek zrzeszał ponad 100 chórów, a spośród 81 dyrygen­

tów 74 to nauczyciele.

Wojna poczyniła spustoszenie wśród chórzystów. Komunistyczne wła­

dze Czechosłowacji dopełniły dzieła, zabraniając wznowienia działalności przedwojennych polskich organizacji. I tak dopiero w roku 1955 udało się nauczycielom wznowić działalność śpiewaczą. Przy Zarządzie Głównym PZKO powstał Chór Nauczycieli Polskich. Dyrygentem został Karol H eczko, nauczyciel z Jabłonkowa. W ciągu dziesięciolecia jego dyrygentu­

ry do programu występów chóru wprowadzono solistów i małe zespoły wo­

Znaczący w historii chóru był okres dyrygentury Emanuela Guziura 1 Eugeniusza Fierli. W roku 1965 Chór Nauczycieli Polskich wystąpił na

Festiwalu Chórów w Poznaniu, zdobywając Zloty Laur, a później w Gdań­ poprowadził po nagłej rezygnacji Eugeniusza Fierli Henryk Kotas, do­

tychczas tenor w chórze. Prowadził chór przez osiem lat, a jego miejsce na krótko zajął również chórzysta Jan Gojniczek. W roku 1981 chórowi uda­

ło się pozyskać nowego dyrygenta, wysokiej klasy fachowca, pracownika naukowego Filii Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie Alojzego Suchanka, który pozostał wierny chórowi do dziś.

Na historię chóru w latach osiemdziesiątych składają się sukcesy na V Festiwalu Chórów Polonijnych w Koszalinie w roku 1982, koncert w Cie­

szynie w roku 1984 z okazji 75-lecia chóru Harmonia, podczas którego wręczono byłemu dyrygentowi Emanuelowi Guziurowi dyplom honorowego członka ChNP oraz ponowny udział w Festiwalu Pieśni Chóralnej w Międzyzdrojach. Jednym z najważniejszych sukcesów początku lat dzie­

więćdziesiątych był niewątpliwie udział chóru w Praskich Dniach Śpiewu Chóralnego w Pradze, gdzie międzynarodowe jury przyznało reprezentan­

towi zaolziańskiego śpiewactwa Srebrne Pasmo. Chór Nauczycieli Polskich rozpoczął ścisłą współpracę z chórem męskim H asło z Orłowej, którego śpiewacy wspierali ChNP swoimi głosami. Każdego roku było wiele kon­

certów, w roku 1995 koncert jubileuszowy z okazji 70-lecia działalności, później udział w Trojoku Śląskim w Katowicach, w Święcie Pieśni Gaudę Cantem w Oświęcimiu, występy podczas uroczystości jubileuszowych zaol- ziańskich chórów i koncerty wychowawcze dla dzieci i młodzieży, które w całej długiej historii chóru były bodajże najważniejsze. W roku ubiegłym dzięki życzliwości prezesa Rozgłośni Polskiego Radia w Katowicach Leopolda Kurka Chór Nauczycieli Polskich nagrał kasetę.

Tegoroczny jubileusz 7 5 -lec ia działalności śpiewaczej chór uczcił 26 li­

stopada w czeskocieszyńskim teatrze koncertem, którego gośćmi byli ze­

spół kameralny Absolwent z Filii U Ś pod kierownictwem prof. Haliny Goniewicz, grupa taneczna ZPiT Olza i chór mieszany Lutnia z Lutyni Dolnej pod kierownictwem Władysława Ruska oraz solistki Jadwiga Niemiec - sopran i Wanda M iech - fortepian. Koncert z wdziękiem pro­

wadziła Aleksandra Opioł. M iłośnicy Chóru Nauczycieli Polskich mogli na­

być kasetę z nagraniami i jubileuszową broszurę o historii śpiewania pol­

skich nauczycieli.

E.S.

W dokumencie Zwrot, R. 53 (2001), Nry 1-12 (Stron 60-68)