• Nie Znaleziono Wyników

94

Zapomni o pokornej skromności, i cnocie.

Król, Pan każdy swych chuci i swoje zdania, Nic go do kluby prawa rygoru nie skłania.

Przyjdzie czas kiedykolwiek: kiedy jak w zwierciadle, Da się poznać ta mowa. Bo najlepiej wedle

Siebie położyć mowę z rzeczą i przykładem, Gdy będzie obsypana różnych klęsk gradem I napaści Ojczyzna. Uznasz, że obrona Niesforna, podejrzliwa, przekupna, spodlona, Rozerwana na części, bardziej wam zaszkodzi, Niż napaść nieprzyjaciół. Poczekać powodzi Niezadługo. A uznasz jak w ratunku zgodni Polacy? Jakiej w ten czas nie popełnią zbrodni?

Rok jedenasty właśnie po tej jego mija Rozmowie ze mną. Nie wiem jaka konkluzja Ma być ode mnie dana opisaniu temu:

Sądzić wolno najlepiej jak się zda każdemu;

Czy się prawdzą tego Cudzoziemca słowa?

Tu lub ówdzie skłonić się rzecz wolna, gotowa.

Przykład 32. Gracjan Józef Piotrowski – Na uczących prywatnie

95 On zaraz Metr stanie się, on Salomon nowy,

Choć nie wart z swym rozumem i kobylej głowy!

Grek, Muzyk, Geometra, Arytmetyk Główny, Fizyk wielki, Historyk, Krasomówca mowny, Aby tylko łgać umiał udatnie i śmiało, I mówić tonem wielkim, coby mu się zdało, Zaraz przyznają: że on pochłonął rozumy, I że głupie są Ziomków względem niego tłumy, Szczęśliwy że bez czoła zamydli, zamówi, Dobrze chłopu mownemu, łownemu kotowi;

Nie odzywaj się darmo, gdy on dyskurs zacznie, Powie zaraz że wszystko u nas jest opacznie.

Że samo grubiaństwo, upór, próżność sama, U nas, i położona rozumowi tama:

Że tylko same w szkołach świegotania, wrzawy, W samej rzeczy, ni mięsa, ni żadnej przyprawy.

Znałem ja tu niedawno Mędrca, co Lokajem Był w Wiedniu: aże nigdy ni dobra poznajem Ni też złego, aż chyba po jego pozbyciu Skąd i on, a gdy uciekł, co był w swoim życiu, W obyczajach, i wierze nie był wprzód poznany;

I owszem przystęp miewał między pierwsze ściany Na przykład go stawiano. Miał wolność ganienia Nauk, Nauczycielów mimo przeciwienia,

Wierzono mu i liczną Młódź w rządy oddano.

Która zwiedziona Metra nie zastała rano, Obciążony długami i zbrodniami razem,

Lękał się po Angielsku rzecz skończyć żelazem, Po Gaskońsku wymknął się, jako z kniei zając Bez pojazdu, lecz zapas nogi zakładając Nie oparł się zapewne aż za górą czwartą Z podeszwą od wybiegów w kawałki podartą.

Ja tylko sam wprzód jeszcze niźli nas sieroty Opuścił, dając oko na jego obroty,

Na bluźnierstwa i wzgardy Boga i Kościoła, Sam na sam, gdy się wszyscy wychylili zgoła,

Przykład 32. Gracjan Józef Piotrowski – Na uczących prywatnie młódź polską…

96

Tak się z nim rozmówiłem krótko, po szczeremu, Bez wydania osoby, rzecz głoszę każdemu:

A skądże ci Erneście do głowy te sumy Weszły: iż tak rozumiesz, żeś pojadł rozumy, Na kwartał wyjechawszy z Paniczem do Wiednia, Tak cię Pallas zmieniła w swoich darach przednia, Cały sentymentami, jak juktowa skóra

Przeszedłeś? Po Arkadach masz imię Doktora?

Gasisz nas tu uczących udatnością żwawą,

Zowiesz nas wszystkich mnóstwem i daremną strawą?

Wszystko ci w Polszcze trąci, wszystko nic do rzeczy, Żaden cię krój, kunszt, sztuka nasza nie bezpieczy, Patrzysz czyli à Paris in Wien napisano,

A jeżeli in Warszau, zmarszczysz twarz zmieszaną, Zbierasz wnet czoło w rugi, kaszlesz, mrugasz okiem, Wszystkich chcesz w pole wywieść za zdaniem wyrokiem:

Że w Polszcze samo głupstwo, fanatyzm, ślepota;

Zabobonność, niezgrabność, podłość i prostota.

Że w Szkołach uczą bajek i próżnej chimery, Wpierasz się tedy w imię, iżeś mędrzec szczery.

I że tu gust naprawiasz jakoby z niewoli,

Wyciągając Młódź Polską. Toć nas wszystkich boli Także jusz o nas sądzisz, żeśmy głupi wcale, Że się z nas żaden nie zna na mądrości chwale.

Że mówić nie umiemy, ani myśleć zgoła, Tak nas Dom y publiczna omamiła Szkoła.

Odrodzić nam się każesz, i wziąć to mniemanie, Żeśmy póty w nikczemnym byli nauk stanie.

Tyż więc sam jeden bocian chcesz czyścić nieboże Kraj ten brzydki; niech Niebo ci w tym dopomoże;

Zobaczym twoje dzieła: jakie Salomony Z twej nauki powstaną? Czyli rozdrażniony,

Rozum w Szkołach nasycisz, napełnisz w dwie lecie, Szczęść Boże! Niech twa dzielność ten fetor wymiecie, Wytępi upór, głupstwo, a na ich ruinie

Mądrość, Wdzięk niech osadzi godne dwie Boginie.

Czekamy dziwnych skutków; niech Staruskiewicza

Przykład 32. Gracjan Józef Piotrowski – Na uczących prywatnie młódź polską…

97 Kalendarz zginie. Niech swych Prawdzicki nie zlicza

Argumentów za wiarę. Sarmaccy Trutniowie Wierszopise, i mówcy, czczy Filozofowie, Mnichy błędne, nie ludzie stworzeni do ludzi, Niech ustaną. Niech nowych twa nauka wzbudzi Feniksów, jakich nasze nie widziało słońce:

Niech usłyszą ten odgłos oba świata końce:

Że Ernest Baro polskim był oświecicielem, Godzien pień i pochwał stać się słusznym celem, Że uczniowie z ust jego prawej się napili

Mądrości, któraby się rozlała po chwili, I krai ciemny Sarmacki napełniła wonią, Gdziekolwiek biały Orzeł panuje z Pogonią…

Ale coś mi się zdaie: że jako Baronem, Nie byłeś, a zowiesz się, tak też i uczonym.

Znam twego brata w Chełku na Pruskiey granicy Szewcem; wszak to przyznają wszyscy w okolicy, Skądżeć Baronat przybył? Żeś w Królewcu Prawa Naturalnego liznął? Piękna rzecz, ciekawa!

Ale nie cała mądrość, żeś w Wiedniu lokaja Rangę sprawując (widzisz, nic się nie utaja, Wiedzą ludzie o ludziach) geometrii trochę, Skosztował, już Naukić w Polszcze podłe, płoche, Nieforemne, i tylko okryte łaciną,

I to ieszcze łaciną; niechaj wszyscy zginą Takowi Łacinnicy. Brzydzisz się i wzmianką Filozofii, która rozumów tyranką

U nas. Przechwalasz się: żeś zjadł Cycerona, Że prawie jego w ciebie krew jest przetoczona, Że nim plujesz, gdy piszesz. Ale wierz mi, że ja Za swego Cycerona wielbię Dobrodzieja, Żywi mię ten i tuczy. Mniemałem że i ty Miłośnik jego będąc, dobrześ z niego syty,

Przy takich zwłaszcza chwalbach, jakich pełne Leszno, Żal mi tej ciekawości żem uwierzył wcześno!

Aż tu Knitela pełno, Gwaltera Niemczyzny, I to szpetnej, ten cały plon łaciny żyzny, Z Niemieckiej Synonimy larwy wyciśnione.

Przykład 32. Gracjan Józef Piotrowski – Na uczących prywatnie młódź polską…

98

Uderzyłem ciekawie potym w inną stronę;

Mniejsza o styl, nauka musi być głęboka, Więc przysiądę, przyłożę do Twych pismów oka, Którem ledwie wyprosił od ucznia z zaklęciem, Jak klejnoty, że oddam przed pełni zaczęciem, Aż miotły rozwiązane, liście, próchno, wióry, Aż bogate z tych Mędrków i sowite zbiory, Których świat lepszy, sądzi godnych popalenia, Powiadasz w Prefacyi, że Polak odmienia;

Psuje wszystko przez ciemne szklanych zdań powłoki, I że dziwne ma swoich odpowiedzi skoki:

Z Fizyki zagadniony bije w zakrystyją;

Spytany czyli ludzie na Miesiącu żyją, Do upirów uciecze, i właśnie w zawiły, Zapuszcza się labirynt, kto z Polakiem miły, Chcąc mieć dyskurs, różnymi pytaniami bada;

Lecz proszę mój Baronie, (moja szczera rada Abyś sam w siebie wejrzał) A co twoja warta, Nauka, chyba w piekle, nagrody od czarta?

Deizmem tchniesz, acz i to Święte Imię śmiele, Przyznają ci, bo tyle zdań w powszechnym ciele Twojey Filozofii przeczytałem, którem

Ani Epikur więcej, nie przydałby piorem.

Gadasz dziwy, trzy po trzy. Każesz uczyć dzieci, Na co w dzień Słońce tylko pracującym świeci?

Jak w ziemi operuje? Co się rodzi doma?

Co nas obtacza zawsze? Co w gębę? A co ma Iść na stronę? Skąd wełna? Kruszce, farby? Łoje?

I na tym kończysz mądrość, o to się nie boję.

Ani cię ganię stąd, bo jak ci się zdawa, Byle się na co zdało, nie masz na to prawa, Wolno ci uczyć; ale (co mię ciężko trwoży) Że o Bogu źle uczysz, to nie równie gorzy.

Że wiarę, co ją dziatki od piersi wyssali, Lekce ważysz, i wieszasz jej prawa na szali Twego rozumu, ciemne tajemnice szydzisz, I czego żaden kacerz, nie śmiał, wolno brydzisz.

Przykład 32. Gracjan Józef Piotrowski – Na uczących prywatnie młódź polską…

99 Nauczasz, że szczęśliwość doczesna być celem,

Człowiekowi powinna, że gdy z przyjacielem, Z sąsiadem rzecz zachodzi, prócz natury, żadna O Religii wzmianka, nie jest tam dokładna;

Że prawo czyste, które na rozumie żyje, Świętsze jest, i pewnieysze, niż Rewelacyje, Że Rozum dojść nie może, czyli Bóg jest jaki?

Że strachów i występków próżniacy, dziwaki Daremnie narobili, by swe cienkie nici, Z Metafizyki przędli, i że znakomici

Męstwem, sercem, mężowie tego się nie boją, Mając stałość, niezmienność, i moralność swoją.

Ganisz zbory, świadectwa Ojców, teologów, Każesz się młodzi strzec ich, jako ciernia głogów, Bluźnić i to śmiesz, iże więcej ma Rzym baśni, Plotek, niż prawdy, że się nigdy nie objaśni Religia rzetelniej: jako gdy do sumienia, Dadzą moc dla każdego, wierzenia, czynienia, Że gorliwość Pasterzów, z nieczystego źrodła, Że równości przeciwna, że jest nad to podła.

Przywiązując do grubych, zasłon ludzkie serca, Które robak ma toczyć, okrutny pożerca.

Gdy zabobonnych, zwierzchnych niespełnią rozkazów, Że zbyt prostych Ojcowie, używali wyrazów.

Do oświadczenia prawdy, którą Boską zowią, I przez nie nieroztropnych, nieuczonych łowią, Ale rozumnym dają, od swych zdań hamulec, Radzi nie radzi musząc, ich trudnościom ulec, Bo wiedzą: że z umysłu te baśnie podali,

Do szkół: by w strachu byli, w trwodze ludzie mali, Ani mogli wyjść nigdy, na wolność z pod młota, Którym srogi na ludzkie, serca Kościoł miota.

I że sama na koniec, jest Ewangelia, Niepodobna w spełnieniu, a cóż Homilia, Którego z Ojców Świętych? Ani się to ziści, By mieli być Czciciele, onych cale czyści.

Te tedy, twa nauka moralna, twe prawo Natury, które sławisz, i zaszczepiasz żwawo,

Przykład 32. Gracjan Józef Piotrowski – Na uczących prywatnie młódź polską…

100

Ma kanony, te pilność twa troskliwie zniesła, Wiadomości do swego uczciwego krzesła.

Masz więc słuszną przyczynę, ganić nas, i łaiać, Że nie umiemy takich nauk, w młodych wpajać!

I że z naszych upomnień, muszą być głuchymi, Na te bluźnierstwa, które powstaią na ziemi.

O toż tedy bez braku, przychodniów nauka, A przecież nie ten jeden nas, dzisiaj oszuka!

Który ten jad w młodziuchne, mózgi wnet zaszczepi, Kiedy się nań spuszczamy, najwierniej, najlepiej, O sąd! O piekło pewne! I doczesne kary,

Które wiszą nad nami: że takie poczwary, Zwodzą dzieci mizerne, biorąc je w swe szpony, O podłość! O nikczemność! O wiek już zgubiony!

Nie dziw się tedy, że z takiej nauki najtrudni, Aby wyszedł poczciwy… łakomi, obłudni, Zdrajcy Ojczyzny, swoich Ojców potomkowie, Niegodni, źli, niezbożni, jey wszyscy uczniowie.

Przykład 33. Ignacy Krasicki – Mikołaja Doświadczyńskiego