• Nie Znaleziono Wyników

Historia traumy Szymona Mutwickiego

Historię weterana sierż. rez. Szymona Mutwickiego po raz pierwszy usłyszałam w maju 2016 roku w Centrum Weterana Działań poza Granicami Państwa. Byłam uczestniczką spo-tkania, w czasie którego Szymon opowiadał o swoich doświadczeniach ze służby w Iraku12 i w Afganistanie13 oraz jej konsekwencjach – zespole stresu pourazowego. Przy okazji w Centrum prezentowano wystawę zdjęć autorstwa Szymona, przedstawiających afgańskie dzieci. Umówiłam się z Szymonem na badania, który przeprowadziłam dwa miesiące póź-niej, 4 lipca w Żarach. Badanie obejmowało wywiad częściowo ukierunkowany oraz wypeł-nienie przez Szymona dwóch kwestionariuszy badających osobowość i kompetencje spo-łeczne, tj. inwentarza osobowości NEO-FFI14 oraz kwestionariusza kompetencji społecznych KKS15. Z opowieści Szymona w Centrum Weterana wiedziałam, że chorował na PTSD.

Interesowało mnie, jak poradził sobie z chorobą i jakie zasoby (osobowościowe, społeczne, inne) udało mu się wykorzystać w tym procesie. Słowem, interesowało mnie poczucie ko-herencji Szymona i jego składowe.

Szymon Mutwicki uczestniczył w dwóch misjach − w 2004 roku w Iraku i w 2007 roku w Afganistanie. W obu przypadkach pełnił funkcję kierowcy. Na misje wyjechał dobrowol-nie. Jak stwierdził w wywiadzie, liczył, że sprawdzi się jako żołnierz i jako mężczyzna16. Po drugiej misji zachorował na PTSD. Przeżył traumatyczne wydarzenie, w którym upatruje przyczyny swojej choroby. Analiza koncentruje się więc najbardziej na doświadczeniach z pobytu w Afganistanie.

W Afganistanie Szymon często wyjeżdżał poza bazę. Poczucie ciągłego zagrożenia było zatem najbardziej dojmującym doświadczeniem, powodem – jak stwierdził – ciągłego stresu,

Beata Czuba: Co było powodem stresu?

Szymon Mutwicki: Ciągły strach, że coś się stanie. A to dlatego, że za każdym ra-zem, prawie za każdym rara-zem, gdy wyjeżdżaliśmy poza bazę, to natrafialiśmy na ja-kieś sytuacje, które były zagrożeniem życia. Że... albo nas ostrzelano, albo był pod-łożony jakiś ajdik, gdzie....

B.C.: I to codziennie było?

S.M.: Wyjeżdżaliśmy poza bazę prawie codziennie. Za każdym razem, no mówię, to nie było zagrożenie, że codziennie, ale za którymś razem albo się okazało, że ci

re-11 Ibidem, s. 50.

12 Polskie dowództwo Wielonarodowej Dywizji Centrum-Południe w Iraku wzięło odpowiedzialność za bezpieczeństwo w swojej strefie 3 września 2003 r., M. Brylew, Irak 2003–2005, Toruń 2011, s. 159.

13 Decyzję o powołaniu Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa Afganistanie podjęto 20 grudnia 2001 r.

(rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1386), Ł. Jureńczyk, Wojna z talibami i Al-Kaidą, Toruń 2013, s. 191.

14 B. Zawadzki et al., Inwentarz osobowości NEO-FFI Paula T. Costy Jr i Roberta R. McCrae, Warszawa 2010.

15 A. Matczak, Kwestionariusz Kompetencji Społecznych KKS, Warszawa 2011.

16 Wywiad z Szymonem Mutwickim, przeprowadzony 4 lipca 2016 r. w Żarach.

Zespół stresu...

belianci już czekali na nas w górach, albo wojsko afgańskie ich zobaczyło, złapali ich, albo pojechaliśmy na przeszukanie w jakieś miejsca, gdzie było wiadomo, że ci talibowie się zbierają. Na miejscu okazało się, że tam nikogo nie ma, że były ślady po ognisku, tak że ktoś ich musiał ostrzec, ale w powrotnej drodze z góry zaatako-wano nas rakietami... Cały czas taki strach, strach o życie.

Podczas misji w Afganistanie doszło do wypadku, który dla Szymona stał się przeżyciem traumatycznym, tj. sytuacją: która przekracza możliwości adaptacyjne człowieka, zagraża jego życiu, zdrowiu fizycznemu i psychicznemu i powoduje traumę. Przez traumę rozumie się uszkodzenie ciała lub/i psychiki wskutek nagłego wystąpienia bodźców zewnętrznych lub we-wnętrznych, które przerastają możliwości adaptacyjne podmiotu − mogą one spowodować trwały ślad w człowieku. Wydarzeniami traumatycznymi mogą być katastrofy, napady, ak-cje terrorystyczne, gwałty, przemoc wojenna, domowa itp.17

W przypadku Szymona takim zdarzeniem była śmierć kolegi, Łukasza, podczas wspól-nego patrolu. Po tym wydarzeniu Szymon miał poczucie winy, ponieważ to właśnie jego samochód miał, zgodnie z wcześniejszym planem, jechać pierwszy. W wyniku zbiegu oko-liczności samochód, którym kierował Szymon, był drugi, natomiast wypadek zdarzył się z udziałem pierwszego samochodu. Szymon długo był przekonany, że gdyby nie to, iż w przeddzień nie zatankował samochodu i musiał to zrobić następnego dnia przed wyjaz-dem, byłby na miejscu Łukasza. Taki rozwój wydarzeń sprawił, że samochód, w którym siedział Łukasz, był pierwszy w konwoju. Szymon tak oto opowiada o tym zdarzeniu:

Brałem udział w patrolu, gdzie wpadliśmy w zasadzkę. Ostrzelali nas talibowie i po pew-nym czasie okazało się, że samochodu, którym jechał Łukasz przed nami, nie ma. Między naszymi samochodami zerwała się łączność, nikt się nie odzywał. Dopiero po chwili wy-wołał mnie kierowca tego samochodu. Na moje pytanie, gdzie jesteście, odpowiedział tyl-ko: „Kapitan nie ma nogi”. Usłyszałem to dokładnie, ale nie mogłem w to uwierzyć.

Poprosiłem: „Powtórz jeszcze raz”. Odpowiedź była taka sama: „Kapitan nie ma nogi”.

Na tym łączność się urwała. Później się okazało, że talibowie przestrzelili antenę w samo-chodzie. Gdy zakończyliśmy walkę z talibami, dowódca zdecydował, że pojedziemy szukać samochodu Łukasza. Przejechaliśmy około kilometra, gdy dowódca z bazy, drogą sateli-tarną, powiadomił nas, że oni uciekli do bazy amerykańskiej i Łukasz jest ranny. My wró-ciliśmy na miejsce ostrzału. Był tam budynek – prawdopodobnie opuszczony posterunek policji. Czekaliśmy. Nie wiedzieliśmy, co będzie dalej się działo. Zostały wezwane posił-ki. Po piętnastu–dwudziestu minutach dostaliśmy telefon z bazy, że Łukasz nie żyje. Ten moment był dla mnie bardzo trudny. Nie wiedziałem, co robić. Popłakaliśmy się z kolega-mi. Dowódca mojego samochodu pozwolił nam zadzwonić do domu. Nie wiem, czy to by-ła dobra decyzja, czy nie. Po prostu dał nam telefon satelitarny i powiedział: „Chłopaki, dzwońcie do domu, bo jak się okaże, że w polskiej telewizji powiedzieli, że zginął polski żołnierz, nasze rodziny nie będą wiedziały, co z nami. A nie wiadomo, kiedy stąd wróci-my”. Wziąłem telefon i zadzwoniłem do żony. Powiedziałem jej, że jest OK, jednak ona po pierwszych słowach wyczuła, że coś jest nie tak. Zapytała, co się stało. Powiedziałem, że

17 L. Cierpiałkowska, H. Sęk, Psychologia kliniczna i psychopatologia − wzajemne zależności, w: Psychologia kliniczna, H. Sęk (red.), Warszawa 2013, s. 79.

jeden z naszych nie żyje. Ona się rozpłakała. Ja też się rozpłakałem. Potem wróciliśmy do naszej bazy. Łukasz został w tej amerykańskiej18.

Jak się wydaje, na późniejsze problemy psychiczne Szymona istotnie wpłynęła jego de-cyzja o pozostaniu na misji, choć po tym tragicznym wydarzeniu mógł wrócić do kraju.

S.M. Wtedy, gdy zginął Łukasz, ja podjąłem […] złą decyzję, […] że poszedłem do dowódcy, że chciałem zostać. Wszyscy, którzy brali udział w tym patrolu, czyli dwa polskie samochody, padła komenda po powrocie, że wszyscy zlatujemy do kraju. Ja po-szedłem do dowódcy z takim kolegą Norbertem zapytać […], czy możemy zostać.

Dowódca powiedział, że nie, że to decyzja generała Tomaszyckiego, że mamy się roz-liczać, że na drugi dzień jest wylot [...], z ciałem Łukasza wszyscy polecimy do kraju.

No, ale wieczorem dowódca przyszedł i powiedział, że generał Tomaszycki wyraził zgodę i że z samochodu, w którym jechał Łukasz, wszyscy muszą zjechać do kraju.

Z tego drugiego samochodu, czyli tam, gdzie ja byłem kierowcą, kto chce, może zo-stać. No i ja zostałem z takim kolegą Norbertem. Za mnie poleciał chłopak, który w ogó-le nie brał udziału w tym patrolu, aogó-le było widać, że psychicznie też już siada i on po prostu poszedł, czy on mógłby polecieć za mnie, i on poleciał wtedy do kraju.

Szymon pozostał na misji, lecz coraz trudniej mu było wykonywać swoje obowiązki, ponie-waż nasiliły się rozmaite dolegliwości psychiczne, przede wszystkim lęk i poczucie zagrożenia.

S.M.[...] Okazało się, że na drugi dzień jest znowu wyjazd poza bazę, no i pojecha-łem. To był ciężki okres w moim... właśnie na misji, właśnie zacząłem się bać [...].

B.C. Ale mogłeś wykonywać swoją pracę?

S.M. Wykonywałem, wykonywałem..., ale nie przyznawałem się do tego, że się bo-ję. [...] I wtedy odjechaliśmy poza bazę i wszystko było dla mnie zagrożeniem... czy to było...czy to było spowodowane śmiercią Łukasza...nigdy nie pałałem jakąś ze-mstą, aczkolwiek nienawidziłem tych Afgańczyków za to, za tego Łukasza. Taki mia-łem żal do nich, jakby to nazwać.... jeśli by się nadarzyła okazja, to też bym do nich strzelał. To znaczy strzelałem, jak pojechaliśmy w zasadzkę, to strzelałem. Czy ko-goś zabiłem, nie wiem i nie chcę wiedzieć, czy koko-goś trafiłem, bo to by mnie może jeszcze bardziej załamało.

Mimo problemów, Szymon wytrwał do końca misji. Po powrocie nie odzyskał jednak rów-nowagi emocjonalnej. Dolegliwości, które zaczęły się już podczas misji, nasilały się i w koń-cu zostały zdiagnozowane jako PTSD.

Diagnoza PTSD obejmuje trzy grupy objawów. Pierwsza dotyczy ponownego przeżywania zdarzenia, które powraca w postaci wspomnień, tzw. flashbacków, czy nieprzyjemnych snów19. Towarzyszą temu wzmożone pobudzenie i nieprzyjemne stany emocjonalne. Druga grupa ob-jawów dotyczy wyraźnego unikania bodźców przypominających traumatyczne wydarzenie.

Symptomy unikania lub odrętwienia to: celowe unikanie myśli, uczuć lub rozmów związanych

18 Fragment wywiadu z Szymonem Mutwickim przeprowadzonego 12 maja 2016 r. przez Aleksandrę Nems w ramach pracy licencjackiej, A. Nems, Metody leczenia zespołu stresu pourazowego u weteranów, Praca licencjacka Wojskowej Akademii Technicznej Warszawa 2016 (materiał niepublikowany).

19 Vide: J.L. Spira, J.M. Pyne, B.K. Wiederhold, Metody doświadczeniowe w leczeniu bojowego PTSD, w: Stres bojowy, Ch.R. Figley, W.P. Nash (red.), Warszawa 2010, s. 237.

Zespół stresu...

ze zdarzeniem; unikanie zajęć, miejsc lub ludzi, którzy przypominają o zdarzeniu, niezdolność do przypomnienia sobie ważnych aspektów zdarzenia, obniżone zainteresowanie ważnymi spra-wami, poczucie bycia oddzielonym od innych; zmniejszony zakres afektu; poczucie ogranicze-nia perspektyw na przyszłość20. Trzecia grupa objawów dotyczy nadmiernego pobudzenia, co powoduje problemy ze snem, nadmierną czujność i strach, trudności z koncentracją21.

Szymon trafił do Kliniki Psychiatrii, Stresu Bojowego i Psychotraumatologii Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie. Zanim jednak została postawiona diagnoza PTSD, we-teran i jego rodzina borykali się z wieloma problemami będącymi następstwem urazu wo-jennego. Szymon nie mógł spać, powracały obrazy z misji, zaczął nadużywać alkoholu.

Wszystko to potęgowało problemy.

B.C. Szymon, jeśli chodzi o sposób radzenia sobie z tymi problemami, które wy-stąpiły, z lękiem i tak dalej. Wspominałeś o alkoholu, że piłeś. Piłeś, żeby sobie pomóc? Piłeś podczas misji czy po misji?

S.M. Żeby zapomnieć. Na misji też się zdarzał alkohol. [...] Także po misji częściej się piło i zdarzały się nawet tygodniówki, że człowiek pił, żeby zapomnieć, żeby nie myśleć o tym, żeby zasnąć. Bo miałem duże problemy ze snem. Było tak, że potra-fiłem kilka nocy nie spać. Siedziałem przy telewizorze do 5–6 rano. Później się kła-dłem. Dwie godziny snu, wydawało mi się, że jestem wypoczęty. Zdarzało się, że piłem kilka nocy.

B.C. I udawało się zasnąć?

S.M. Udawało się, było fajnie podczas alkoholu. Rano się budziłem i nie dość, że był kac, to jeszcze ze zdwojoną siłą to wszystko wracało [...].

Szymon spędził w klinice w sumie około roku. Był poddawany psychoterapii i farmako-terapii. Po wyjściu z kliniki zwolnił się z wojska. Podczas wywiadu stwierdził, że w jedno-stce został przyjęty bardzo chłodno przez dowódcę. Nie zainteresował się on potrzebami pod-władnego, który powrócił z misji. Nieprzyjemne spotkanie z dowódcą było przesądzające, w opinii Szymona, o jego decyzji o rozstaniu się z armią. Obecnie Szymon pracuje poza wojskiem. Za pośrednictwem Centrum Weterana utrzymuje jednak kontakt z innymi wete-ranami, a przy tym realizuje swój własny, indywidualny program „terapeutyczny”. Podczas misji Szymon fotografował afgańskie dzieci i obecnie jego zdjęcia są pokazywane na oko-licznościowych wystawach. Ponadto wygłasza prelekcje o swoich doświadczeniach z misji.

Mówi otwarcie o wypadku, w którym zginął Łukasz, i o poczuciu winy. Opowiada o stresie, który doprowadził go do leczenia psychiatrycznego. Środowisko weteranów daje Szymonowi wsparcie i okazuje zrozumienie. W tym gronie dobrze się czuje, spotyka bowiem ludzi, któ-rzy doskonale go rozumieją i akceptują.