chę Konopnickiej. Są tu uniw e rsalne o b zjem cię, jak opowiesz. Pojawiają się tu baj
ki dziś brzmiące nieco archaicznie - Parasol czy O Ali, Wojtku, kocie i rysowaniu na płocie.
W tej części powtarza się kilka znakom itych nazw isk - o b o k Konopnickiej i Jachowicza m iędzy innym i Maria Łastowiecka, Joanna Papuzińska czy Hanna Łochocka. W śród ilu
stratorów znaleźli się choćby W łodzim ierz Terechowicz, D anuta P rzym an o w sk a -R u - dzińska i Krystyna M ichałow ska - nawet je
śli te nazwiska niewiele kom uś mówią, bo m ało kto zwraca uw agę podczas lektury na oso b ę ilustratora, to przecież rysunki z ksią
żek zapamiętał każdy. Przeglądanie Poczytaj mi, mamo. Księgi czwartej w iązać się będzie - w śród dorosłych - z od kryw aniem d aw nych fascynujących rysunków. „Nasza Księ
garnia" w ybiera reprint całych książeczek, a to ma dzisiaj dwojakie znaczenie. D o r o słym zapew ni podróż w przeszłość i p o n o w ne odkryw anie tego, co tkwi głę b o ko w ich świadom ości. Pom oże na now o odkryw ać pom ysły ilustratorów. Dla dzieci będzie na
tom iast szansą na zapoznanie się z różnymi stylami ilustrowania historii, z technikami, rozw iązaniam i estetycznym i i różnymi ty
pami wrażliwości. Każda z dziesięciu histo
ryjek przynosi od rę b ny świat graficzny - to stanow i dla dzieci ciekaw y przegląd m ożli
w ości tkw iących w obrazkach. M o że rów nież przyczynić się d o dyskusji nad kierun
kami ilustrow ania w literaturze czwartej.
W każdym w ypa d ku będzie oczyw iście m i
łą rozrywką.
Cała edycja z Biblioteki W ydaw nictw a
„Nasza Księgarnia" jest imponująca. Pięknie
w yda ne tom y nie tylko p rzynoszą najcie
kawsze i niezapom niane bajki, ale m ogą też stać się m iłym upom inkiem dla dorosłych - zwłaszcza te z cyklu Poczytaj mi, m am o - ma
ją one dodatkow o b ow iem w artość senty
mentalną. M iło jest od kryw ać kiedyś bliskie lektury, które przeważnie albo nie były zbyt szanow ane, albo trafiały w ręce m ło dsze go rodzeństwa - w ekskluzyw nej wersji. D o ro śli zyskują tu okazję pow rotu do cenionych w dzieciństwie historii. A poniew aż w iedzą dziś, jak duże znaczenie m iały dla nich nie
p ozorne tomiki, i jak nierozerw alnie w ią
żą się w pamięci z beztroskim i latami, bez zachęcania p o d su n ą je sw oim pociechom.
To w końcu teksty spraw dzone. W ytrzym a
ły próbę czasu, poza tym, że nie zestarzały się, nie straciły na ważności: wciąż dotyczą spraw istotnych dla dzieci. Najlepsi autorzy i najlepsi ilustratorzy pokazywali, że rozu
mieją dzieciństw o i nie zamierzają zaniżać poziom u czy p rop ono w a ć m aluchom nie
ciekawych bajek. Poczytaj mi, mamo. Księ
g a czwarta to kolejny skarb nie tylko dla naj
młodszych. Książka, której obecność na ryn
ku w ydaw niczym niezwykle cieszy - i d o w ód na to, że w literaturze czwartej nie ma miejsca na banał czy infantylny styl.
Poczytaj mi, mamo. Księga czwarta, W yda w nictw o
„Nasza Księgarnia", W arszaw a 2013.
Karolina M iłek
szyk razem z opracow aniem graficznym na
p rzypom nienie zasługuje, tom ik Gabryś, nie kapryś! znajdzie miejsce na półkach dzisiej
szych maluchów.
Ta bajka nie ma w y m y śln e j fabuły, a p o d sta w o w ą za sa d ą k o n stru kcyjn ą są w niej wyliczenia, zwłaszcza nakazów kie
ro w a nych d o n ie sfo rn e g o G abrysia. G a bryś nie słucha nikogo, tkwi w sw oim św ie
cie, w olny i niezależny, a otoczenie załam u
je nad nim ręce, prosząc, błagając i grożąc.
I o sam kontrast m iędzy postacią a nieprzy
chylnym jej tłum em tu chodzi, bo polece
nia kierow ane d o Gabrysia bywają nawet niedokończone czy urwane. Wystarczy, że
by zam anifestow ać indyw idualizm b ohate
ra, a także w zbudzić śmiech m ałych od b io r
ców. Ich hasło „Gabryś, nie kapryś" skojarzy się z napo m n ie n iam i dorosłych, ale ró w nież z fonetyczną zabawą, która nie ustaje przez cały tomik.
W ikto r W o ro szylsk i p osta w ił na n ie złom ny charakter oraz na bezradność w ięk
szej grupy ludzi, pokazując, że m ożna mieć swoje zdanie i p ozostać so b ą nawet pod
w ielką presją. O czyw iście najm łodsi w ca
le nie będą z lektury w yciągać tak daleko idących w niosków , im raczej sp o d o b a się up ór bohatera, trwanie przy sw oim zdaniu bez w zglę d u na wszystko. W oroszylski d o brze w yczuł charaktery dzieci, spośród w ie
lu m ożliw ych tem atów w ybrał taki, który na p ew no trafi do przekonania grupie d oce lo
wej. Tym bardziej że Gabryś w książce upiera się dla sa m e go uporu, z tego czerpie satys
fakcję i wcale nie musi robić nic więcej dla zdobycia uznania odbiorców.
Skoro niby-fabuła ograniczona zosta
ła d o je d n e go , d o skutku p o w ta rza n e g o m otyw u i nie m ożna tu m ów ić o klasycznej narracji, w tomie Gabryś, nie kapryś! m uszą pojawiać się inne środki dostarczające roz
rywki. Dla najm łodszych, ceniących sobie rym y e chow e i fonetyczne w sp ó łb rz m ie nia, to w łaśnie w arstw a dźw iękow a będzie najbardziej kuszącym składnikiem książecz
ki. Tekst św iszczy i dzwoni, czasem ujawnia nieoczekiw ane rym y tam, gdzie nie można się było ich spodziew ać, cieszy nie d o ko ń
czo n ym i frazam i - n ie d o k o ń c z o n y m i tylko po to, by w ye k sp o n o w a ć konkret
ne głoski lub zbitki głoskow e. Kilkulatki m ogą cały czas delektow ać się rytmem i m elodią języka, m im o że W oroszylski nie proponuje e ksp erym entów lingw i
stycznych. Zwyczajne w ersy - jakby za
pożyczone z codzienności - tu zaczyna
ją funkcjonow ać w now ym kontekście, już jako instrumenty. O pow ieść o Gabry
siu z punktu widzenia akcji m oże w yd a wać się niedokończona, a nawet w ogóle niew ym yślona, jakby autor podążał tyl
ko za prostym i chwytami. A jednak Ga
bryś, tak inny od typ o w ych bohaterów infantylnych historyjek, wkracza do w y obraźni dzieci.
G a b r y ś , n S k a p r y ś !
---T3JEZZ2■--- T - T ' V. T 77 T .1 . ..
i_łn-3—■. -*-ariT 'z
-jj-ii-i-Także ilustracje H enryka T o m a sze w skie go nie przypom inają typ o w ych obraz
ków dla najm łodszych: to graficzne p o p i
sy, które docenią także dorośli tow arzyszą
cy m aluchom w lekturze. Sp oro obrazków zam ienia się w proste sym bole, gryzm o ł- ki lub w idoki o zaburzonej perspektywie.
N ieskom plikow ane kształty pozwalają w y d ob yw a ć z bajki absurd, uświadam iają czy
telnikom m ożliwe oznaczenia w ersów i su gerują zabawę. Tom aszewski przez zm iany stylu próbuje uśw iadom ić dzieciom, że sa
me m o gą ozdabiać ulubione historyjki w ła
sną w yobraźnią. Zestaw - bajka o Gabrysiu i tow arzyszące jej rysunki - zostaje dzisiej
szym kilkulatkom p rzyp om n ia n y nie przy które nie kojarzą się z tradycyjnym tw o rzy
w em zabawek. Poza tym nie mają ostatecz
nie określonego kształtu, a ich w ygląd dzieci d op ow ied zą sobie same. To nie jedyne ćw i
czenie w yob ra źni dla m aluchów zawarte w tom ie Puszek, Druciak, Zakładka i inne isty.
Ale Anna Karwińska w yw ołuje tych b o h a
Anna Karwińska wzoruje się dyskretnie na Wojciechu W idłaku i je go Panu Kuleczce.
Sam a w tomie jest autorytetem dla zab a
wek. Tyle że Pan Kuleczka zajmuje się uczu
ciami i objaśnianiem m iędzyludzkich rela
cji, a tu temat jest bardziej „naukowy", więc i z zasady trudniejszy dla dzieci. Karwińska nie boi się jednak w yzw ań, i słusznie, bo p o trafi odpow iadać na skom plikow ane pytania - które zadają bohaterowie.
Także w formie Puszek, Druciak... zbli
ża się do Pana Kuleczki. Książka składa się z drobnych op ow iadań zw ykle p ozb a w io
nych fabuły lub o szczątkowej akcji. Punk
tem wyjścia jest zadane w tytule pytanie, które w historyjce musi znaleźć rozwinięcie.
Jeżeli trzeba, autorka w prow ad za drobne scenki pom agające zrozum ieć zagadnienie lub przynajmniej w yw ołujące refleksję nad nim - tak na pew no trafi dzieciom d o prze
konania i chociaż trochę zm usi do przyjrze
nia się codziennym w ątpliw ościom (albo, jak w przypadku rozważań na temat plagiatów w Internecie, takie w ahania wywoła).
W śród tem atów znajdują się takie, na które m aluchy sam e by nie wpadły, m iędzy innym i m otyw społeczeństw a i istot s p o łecznych, rozwoju kultury czy tożsam ości narodowej i cech przyw ódczych. Pojawia
ją się odniesienia d o w spółczesności - au
torka pisze m iędzy innymi o m echanizm ach reklamy. O d pow iada na spostrzeżenia dzie
ci, tłumacząc, jak m ożna odbierać sztukę.
Sp oro miejsca poświęca również m otyw ow i kreatyw ności - wyjaśnia, jak człowiek tw o rzy now e przedm ioty i jak przepędzić nudę - to cenne w skazów ki dla m aluchów, które w ten spo só b m ogą przypom nieć sobie o ro
li w yobraźni w codzienności. Anna