• Nie Znaleziono Wyników

Guliwer. Kwartalnik o książce dla dziecka, 2014, nr 1 (107)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Guliwer. Kwartalnik o książce dla dziecka, 2014, nr 1 (107)"

Copied!
98
0
0

Pełen tekst

(1)

1/2014

C e n a 2 2 , 0 0 z ł

ISSN 0867-7115 INDEX 380075

VAT 5% , n a k ła d 1 5 0 0 s z t.

C z a s o p i s m o o k s i ą ż c e d l a d z i e c k a

Z u z a n n a S m o ł a / l a t 6

(2)

Guliwer 1 (107)

KW ARTALNIK O K SIĄ Ż C E DLA DZIECKA

styczeń - luty - marzec 2014

W n u m e rze :

• Jan M a lic k i - P o d ró ż e „ G u liw e ra " 3

W P IS A N E W KULTU RĘ:

• K ry s t y n a H e s k a -K w a ś n ie w ic z : R o z w a ż a n ia p o o d e jśc iu E d m u n d a N iz iu rs k ie g o 5

• S y lw ia G a jo w n ik : O c h ło p c u , k tó ry m ia ł pecha, a p r z y g o d y s a m e d o n ie g o lg n ę ły 7

• A n ita W o la n in : H o m o viato r i j e g o z m a g a n ia z N ie z n a n y m w e w sp ó łc z e s n e j

literaturze fa n ta sy 13

• D a n u t a Bula: N ie p e łn o s p r a w n o ś ć w literaturze d la d zieci i m ło d z ie ż y 23

• U rszu la H o c z y k : „ D z ie c k o jest c z ło w ie k ie m o d u r o d z e n ia " - w c u d o w n y m

św ie c ie d ziecięcej w y o b r a ź n i D a n u t y W a w iło w 28

R A D O Ś Ć C Z Y T A N IA :

• A lin a Z ielińska: M ło d z i a g e n c i. C z y m ło d z i a g e n c i z a s tą p ią Ja m e sa B o n d a ? 4 4

• A g n ie s z k a S u sk a : M u m in k i, czyli z a b a w a z literaturą 45

Z R Ó Ż N Y C H S Z U F L A D :

• J o a n n a C h a p sk a : X IX ed yc ja N a g r o d y im. A n n y Platto 53

M IĘ D Z Y D Z IE C K IE M A K S IĄ Ż K Ą :

• M a r t y n a A u g u s t y n ia k : M iś U sz a te k w c ią ż p o p u la r n y 55

Z L IT E R A T U R Y F A C H O W E J:

• M a ria J a z o w s k a -G u m u ls k a : D ia lo g z tradycją w poezji nie tylko dla dzieci 59

• B a rb a ra Pytlos: P ow ró t k sią że k „ z a k a z a n y c h " d o w sp ó łcze sn y ch o d b io rc ó w 62

N A L A D A C H K S IĘ G A R S K IC H :

• M o n ik a Rituk: M e c h a n ic z n y ta n ie c (Coppelia) 6 6

• Iza b e la M ik ru t: S z u k a n ie n ie d ź w ie d z i (M isio w a pio sen ka) 67

• J o a n n a W ilm o w sk a : C ie k a w o s t e k c zę ść d r u g a (D la c z e g o rekiny nie c h o d z ą

d o de n tysty? Historyjki dla ciek aw skich dzieci) 6 9

• K a rolin a M iłe k: G e tto i fantazje (Arka czasu ) 70

• M ra v: G ra ją cy w ie rs z y k ( M u z y k a ln y słoń) 71

• M o n ik a Rituk: W in a i kara (Albert i tajem niczy M o lg a n ) 73

(3)

• Iza b e la M ik ru t: P r z y g o d y fa n ta s ty c z n e (N a szczęście m leko) 74

• M o n ik a Rituk: B o g o w ie d la d zie ci (M oja p ie rw sza m itologia) 75

• M ra w : N u d y na lekcjach (N udzim isie idą d o szkoły) 77

• Iza b e la M ik ru t: Lekcja p isa n ia (Poczytaj mi, m a m o . K się ga czw arta) 78

• K a rolin a M iłe k: W y lic z a n k a (Gabryś, nie kapryś!) 79

• Iza b e la M ik ru t: S p o łe c z e ń s t w o w bajce (Puszek, D ruciak, Z a k ła d k a i in n e isty) 81

• M o n ik a Rituk: K łótn ia p rz y ja c ió ł (C y n a m o n i Trusia. W ierszyki o zło ści i radości) 8 2

• M ra v: Z w iz y t ą w m ro w is k u (O p o w ie m ci, m am o... co robią m rów ki) 83

• K a rolin a M iłe k: P o w ró t d o n a t u ry (W iersze nie tylko dla dzieci) 85

• J o a n n a W ilm o w sk a : Test g a t u n k u (Ostatni rycerz) 8 6

• Iza b e la M ik ru t: Na ta p e c ie (T yra noza u r i traktorzystki) 87

• K a rolin a M iłe k: S u rv iv a l (Felix, N et i N ik a o ra z Sekret Czerw onej H a ń c z y ) 8 9

• M ra v: A b s u r d i fo rm a (Ciekawe, co m yśli o tym królow a) 9 0

• J o a n n a W ilm o w sk a : Nici życia (O tych, k tó rz y się rozwijali) 91

A B S T R A C T 9 4

(4)

PO DRÓ ŻE „GULIW ERA

Pani W andzie, w osiem dziesięciopięciolecie Urodzin

Nie wiem, jak to się stało, że dostrzegłem nagle odeszły świat podwórek. Ich czar, m a­

gię, sentym entalną niedookreśloność i wielkie pragnienie ich nobilitacji. I tego, co prze­

szłe, minione, m igotliwie zmienne, a tak przecież nieodległe. Iluminacja? Oczyw iście wcale nie byłem oryginalny. Zwariowane podw órko D oroty Gellner ten świat odtwarzało, uatrak­

cyjniało, nobilitowało. C zyżby zatem kreacja idealnej, bo dziecięcej krainy szczęśliwości, mikro-Elizjum, rajskiego Edenu i - jak zawsze m in io ne g o - W ieku Złotego?

Coraz trudniej bow iem odnaleźć te miejsca. W starych kamienicach zam ykały je ściany otaczających dom ów . O ne sam e zabrukow ane, w ykorzystyw ane były do celów go sp o d a r­

czych - śmietniki, trzepaki, a na Śląsku - klopsztangi. Te ostatnie służyły zawsze d o „gim na­

styki rozpoznaw czej" kolejnych pokoleń dzieciaków poznających sąsiedzką społeczność.

Czasem znajdow ano miejsce na miniboisko. W ów czas podział na dwie drużyny um acniał hierarchię w grupie, którą p od d a w an o próbie, grając w ataku lub na bramce, na „torze".

To „gim nastyka heroiczna", szczególnie, g d y bram karz w odśw iętnym niedzielnym ubran­

ku ofiarnie bronił swojej świątyni. Przemilczmy haniebny up ad e k i koniec p od w ó rk o w e go heroizmu. Wreszcie p od w ó rko to także uroczy świat pierw szych uczuć. W ów czas - rycer­

skich, poza drobnym i potyczkam i adoratorów, absztyfi kantów, czy jakże głośnym i kłótnia­

mi właścicielek nieustannie kuszących warkoczy. Ten świat był w łasnością dzieci.

Ale ten świat miał również swoją własną, oryginalną twórczość, która spełniała funk­

cje użyteczne. To pam iętane przez nas w szystkich wyliczanki, tak głę b o ko inspirujące w ie­

lu, lecz najpełniej, najdoskonalej przetw arzane przez W andę Chotom ską, autorkę tomiku Dzień dobry! Książka do domu, do szkoły, n a podwórko, na boisko i na wakacje (1977) oraz tekstów do w id ow isk niezapom nianej warszawskiej „Gawędy". Przypom nijm y: Gawęda i detektywi, Gaw ęda - n a deszcz i pogodę, Gaw ęda - w 80 minut dookoła świata, Gawęda w cyrku z niezapom nianą m uzyką W łodzim ierza Korcza. M istrzostw o Pani W a n d y ujawnia­

ło się w o g ro m n ym w yczuciu sytuacji, oddaw aniu ulotnego piękna słowa i stylizacji, któ­

ra pozwalała starym, dobrze znanym zw rotom dziecięcych rym ow anek nadać sens głę b ­ szy, dostojny, a jednak jakże swojsko i blisko brzmiący. Przed oczam i m am obraz grupy m łodych ludzi ciężko dośw iadczonych przez Los, niepełnospraw nych z Rudy Śląskiej, któ­

rzy z uśm iechem i radością śpiewali o p od w ó rk ow ym dębie i o tym, że „nadzieja ma ko­

lor zielony, zielony jak w iosna i maj". To niezapom niane przeżycie. Śpiewali też moją ulu­

bioną piosenkę sprzed lat „Entliczek, pentliczek, ptasie piórko, przeskocz" - ja śpiewałem wtedy: „Asiu - przez podw órko", która jest dla m nie czym ś zupełnie niezwykłym . Z pew ­ nością imitacją dziecięcych, p od w ó rkow ych wyliczanek, by za Dorotą Sim o nide s p rzyw o ­ łać przynajmniej pięć m ożliw ych rym ow anek zaczynających się od słów: „Entliczek, pen-

(5)

tliczek, czerw ony stoliczek...". W e w szystkich stoliczek jest czerw ony lub zielony. C ze rw o­

ne m o gą być jeszcze „buciczki", m oże też być „zaczarowany guziczek", ale całość kończy się zw rotem „na te go bęc".

Z dostępnych, a cytow anych przez Panią Profesor Dorotę Sim onides, w yliczanek naj­

bliższa W andzie Chotom skiej jest następująca wersja:

Entliczek, pentliczek C ze rw o n y stoliczek.

N a stoliczku ja g o d a . Jutro będ zie p o g o d a .

W eź piórko, w eź chojnę, Id ź sob ie n a wojnę.

Jest tu i „entliczek", jest i „piórko". N o i zakończenie „na tego bęc". N iezw ykłość gestu autorskiego Pani W a n d y polegała na przełam aniu oczekiw anego w ysoce konw encjonal­

n e go zwrotu. Zaskoczenie? To umiejętność dana niewielu tw órcom , których o wiele bar­

dziej pociąga powtarzalność. O w o m agiczne przybliżanie się do pierwowzoru. Jest w tej opow ieści o podw órku, który w sw oim w idow isku przyw ołuje Pani W anda i „gimnastyka rozpoznawcza", i „gim nastyka heroiczna", i „nadzieja, która kolor ma zielony".

Z w ykonaw cam i z Rudy Śląskiej um aw iałem się na jeszcze je d n o spotkanie - kon­

cert. Oni przygotują w id ow isko (obiecali mi to), ja zaproszę Panią W andę na p r e m ie rę .

Jan Malicki

(6)

r ^ 1 W PISA N E

« •

W KULTURĘ

Krystyna Heska-Kw aśniew icz

ROZW AŹANiA p o ODEJśCiU EDM U NDA NiZiURSKiEGO

Odejście Edm unda Niziurskiego w paź­

dzierniku 2013 roku z pew nością za m kn ę ­ ło pew ną kartę w dziejach polskiej literatu­

ry przygodow ej dla m ło d e go odbiorcy. N a­

zw isko autora Księgi urwisów nieodm iennie kojarzyło się z dobrą książką, pełną zagadek, niespodzianek i zaskakujących zw rotów ak­

cji. Przyw odziło też na myśl całą galerię sym ­ patycznych postaci, trochę spokrew nionych d u ch o w o z Adasiem C isow skim z Szatana z siódmej klasy Kornela M akuszyńskiego.

To pow inow actw o nie było zresztą kw e­

stią przypadku, gdyż, jak w sp om ina Cezary Polak, pisarz w m łodości po przeczytaniu Szatana... kupił zeszyt i zaczął pisać. Kiedy d o ­ tarł do 70. strony, zorientował się, że uśmiercił kolejno wszystkich bohaterów. Pamiątkę swej literackiej niedojrzałości przechowyw ał w d o ­ m ow ym archiwum 1.

Już sam e tytuły powieści Niziurskiego były rozpoznaw alne i zawsze zapow iadały świetną zabawę. Księga urwisów, Sposób na Alcybiadesa, Niew iarygodne przygody M a r­

ka Piegusa, Klub Włóczykijów czy Przygody Bąbla i Syfona, Osobliwe przypadki Cymeona M aksym alnego - to tylko kilka z tych książek, które przez dziesiątki lat cieszyły się niesłab­

nącym pow odzeniem czytelniczym i nawet obecnie posiadają swoich wielbicieli, często w co najmniej dw óch pokoleniach. O pew ­ nej uniwersalności te go pisarstwa d e c y d o ­ w ał zapew ne znakomity, nietracący aktual­

ności hum o r zarów no sytuacyjny, jak i p o ­ staci, a język, którym mówili bohaterow ie Nizurskiego, był niepow tarzalną niby-gw a- rą uczniowską, zaskakującą skojarzeniami, nawet sam ym brzm ieniem słów, jak np. ry­

m ow anka : Cypałło obleśny, Bój się naszej pieśni!

Dzień nadejdzie gniewu, Kiedy zam iast śpiewu, Będzie się szczypało Twoje tłuste ciało O hydny Cypało!2

Wcale nie gorsze są dialogi nauczyciel­

skie, czego przykładem m oże być poniższy cytat, będący znakom itą zabaw ą słowem:

(7)

- O tó ż to, p ro szę p a ń stw a , boję się uczniów, którzy mają pom ysły! Są, że tak p o ­ wiem, nie...

- Nieobliczalni i, że tak powiem, niepo­

czytalni. Nieustawialni. Niesprawdzalni.

- Pedagogicznie nierozgryzalni - rzekł matematyk, kłapiąc szczęką.

- Powiedziałbym niejadalni - zgrzytnął zębam i p an Rubaszko.

- Nie m a do nich dojścia, są nieprzeni- kalni.

- Nieprzenikalni i nieotwieralni3.

EDMUND NIZIURSKI

SPOSÓB

na ALCYBIADESA

Akcja powieści Niziurskiego przeważnie toczyła się w szkole, często prowincjonalnej, małomiasteczkowej, ale w łaśnie ta p row in­

cja okazywała się terenem atrakcyjnym, czę­

sto tajemniczym, zaskakującym: Odrzywoły, Niekłaj, Gnypow ice Wielkie (których próżno szukać na mapie!), a jeśli nawet szkoła znaj­

duje się na w arszaw skim Żoliborzu, to nar­

rator podkreśla zaraz na początku, że p o ­ wstała ona za czasów działalności Komisji

Edukacji Narodowej, kiedy Żoliborz nie na­

leżał jeszcze do W arszaw y i nazyw ał się Joli Bord (autentyczne). Szkoła zawsze stanowi swoiste centrum i dla uczniów, i dla nauczy­

cieli. Jest światem jedynym i niepow tarzal­

nym, każdy z nas pamięta o niej przez całe życie i Niziurski dobrze o tym wiedział. Na­

uczyciele i w ładze szkolne, galeria uczniow ­ skich typów, Bam bosz, Kropa i inni pracow ­ nicy szkoły tw orzą w spólnie niebanalną, je­

dyną w sw oim rodzaju, społeczność.

Szkoła „Niziurow a" zaw sze była miej­

scem spotkania ludzi z ludźmi, nie była miej­

scem ani białym, ani czarnym, ale barwnym, tętniącym życiem, nie dało się jej ująć w żad­

nym szablonie. M o że i dlatego dzisiaj dzie­

ci chętnie sięgają po te książki, a Sposób na Alcybiadesa należy i obecnie d o tych lek­

tur szkolnych, które są chętnie czytane, bo któż nie chciałby zd ob yć „ sp oso b u " na na­

uczyciela?

Pisarz św iadom ie naw iązyw ał do zna­

kom itych tradycji prozy młodzieżowej: W ik­

tora Gom ulickiego, Kornela M akuszyńskie-

(8)

go, Gustawa M orcinka i innych sp raw d zo­

nych w odbiorze autorów, ale d odaw ał do te g o w łasną nutę odrębną, pełną ciepła, sym patii i zrozum ienia dla ucznio w skich perypetii. Nie będzie nosiło cech przesady stwierdzenie, że Niziurski stał się sw e go ro­

dzaju klasykiem gatunku.

Edmund Niziurski

★ ★★★★★★★★★★★★★★

SZKOLNY LUD

O K IJLLA IJA

Nasza Księgarnia

m

M o żn a p o k u sić się o w yo d rę b n ie n ie w pisarstwie autora Największej przygody B ą­

bla i Syfona dw óch modeli przygód: w pierw­

szym akcja od początku toczy się w k o n ­ wencji zabawowej, w szystko opisyw ane jest z dystansem, charakterystycznym „przymru­

żeniem oka", w drugim , rzadziej pojawiają­

cym się, bohater ociera się o autentyczną tragedię, nawet o zagrożenie życia. Dob rym przykładem m oże być z jednej strony „gą­

sior z pulpą jabłkową", um ieszczony w cha­

rakterze b o m b y w pokoju nauczycielskim i w yw ołujący panikę. Natom iast drugi typ nawiązuje do schem atu powieści krym inal­

nej, czasem nawet ociera się o niebezpie­

czeństwo, jak w Księdze urwisów, g d y ch ło p ­

cy tropiąc przestępców zostają uwięzieni w kopalni, której szyb zalewa w oda. Jest to jednak literatura w olna od d rastyczno­

ści i przemocy, w ulga ryzm ó w i nienawiści, a przecież czytyw an o g o z w ypiekam i na twarzy, z zapartym tchem!

Edm und Niziurski miał tylko je dno pra­

gnienie: by je go czytelnicy „wyrośli na dziel­

nych i uczciwych ludzi"4. Tylko jedno, a prze­

cież był w nim program m aksim um . D o księgarń zagląda już kolejne p o k o ­ lenie, często ojców z syna mi. Ci pierwsi, w y ­ chowani na Księdze urwisów, przekazują te­

raz syn o m zam iłow anie do swoich ulub io­

nych książek.

- Spójrz, m am y now ego Niziura! - w y­

krzyknął znajom y nastolatek, g d y buszowali­

śm y w księgarni5, napisała Anna Horodecka w 1998 roku: g d y w klepać w allegro hasło Niziurski, widać, ilu m iłośników wciąż ma to pisarstwo. Literatura, która m a Niziurskiego, nie m oże być literaturą ubogą - napisał kie­

dyś Jerzy Pilch i miał rację.

1

C. Polak, Księgi urwisów . „ T y g o d n ik P o ­ w sz e c h n y " 2013, nr 42, s. 14.

2

E. Niziurski, Adelo, zrozum m nie! O lsztyn 1991, s. 208.

3

E. Niziurski, Szkolny lud, Okulla i ja, W a rsza ­ w a 1984, s. 2 0 5 -6 .

4

N ie p u b lik o w a n y w yw iad. „ T y g o d n ik P o ­ w sz e c h n y " 2013, nr 42, s. 15.

5

A. H o ro d e c k a , W stronę N iziurskiego...

„Guliw er" 1998, nr 6, s. 3.

Sylwia Gajownik

O CHŁOPCU, KTÓRY MIAŁ PECHA, A PRZYGODY SAME DO NIEGO LGNĘŁY

Któż z nas nie m arzył o niezw ykłych p rzygodach, które stałyby się je go udzia­

(9)

łem ? Kto nie zasypiał z wizją n ie sa m o w i­

tych ob razów pod pow iekam i? Kto nie pra­

gnął rozwiązać zagadki kryminalnej? Kto nie chciał łapać złodziei? Brać udziału w pości­

gach? Za swoje zasługi znaleźć się na pierw ­ szych stronach gazet? Udzielać w yw ia d ó w dziennikarzom ? Któż z nas nie chciał wieść życia b ogatego w najprzeróżniejsze p rzygo ­ dy? Czy ktoś taki w o góle istnieje?

Czy, aby przeżyw ać przygody, trzeba w yjeżdżać za granicę n a sze g o kraju albo chociaż do in n e go miasta? W ydaw ać by się m ogło, że p od róż jest jej kluczow ym skład­

nikiem, gd yż w codziennej (przez p esym i­

stów określanej szarą) rzeczywistości chyba nie ma na nią miejsca. Przygoda jest przecież nieodłącznym elem entem wakacji, w yjaz­

du, a więc ruchu i podróży. Będąc w p o d ró ­ ży, zm ieniam y otoczenie, zaw ieram y now e znajom ości, poznajem y inne kultury. E g zo ­

tyka miejsc odw iedzanych, odkrywanie, d o ­ świadczanie, sm akow anie wcześniej niezna­

nego, sprawia, że tak napraw dę każdy dzień staje się w tedy przygodą w sp om inaną z roz­

rzewnieniem w zim ow e wieczory. C od zien­

ność przez w iększość z nas nie jest trakto­

wana w kategoriach przygody. Czy w ob ec te go p rzygo d ę przeżyw am y dopiero w te­

dy, g d y odrzucam y jej m onotonię i rusza­

my w świat?

Kłam temu twierdzeniu zadaje przypa­

d ek Marka Piegusa, bohatera powieści Ed­

m unda Niziurskiego pt. Niewiarygodne przy­

go d y M arka Piegusa (1959), którego codzien­

na egzystencja składała się z sam ych przy­

gód. Ich obfitość jest tak wielka, że chłopiec z rezygnacją m ówi o sobie: Ja m am strasz­

ne przygody z byle czego1. Ktoś inny cieszył­

by się, że je go życie jest barw ne i interesu­

jące, ale nie Marek. On z p ew nym zn uże ­ niem opow iada o sw oim „ przygo d o w ym "

życiu: mnie, [...] w najgłupszych sprawach stale przydarzają się rzeczy nadzw yczajne i nieprzyjemne. Stale m nie spotyka, proszę pana, co ś strasznego. - Pewnie, przyjacie­

lu, sam szukasz guza. - Słow o daję, że nie.

- Więc jakże to... Dlaczego? - Właśnie, dla­

cze go ? - w zruszył ram ionam i. - Po prostu pech lub, jeśli p an woli, okoliczności. Wszyst­

ko w yglą d a n a to, że ja m am ja kie go ś z a ­ sadniczego pecha. - Pecha? W yglądasz na chłopca bardzo inteligentnego. Czy chłopiec inteligentny m oże w co ś takiego w ierzyć?

- Pan nic nie wie. Pan nie w yobraża sobie nawet, jakie ja m am niesamowite przygody. - I dlatego się martwisz? Przypuszczam, że inni chłopcy cieszyliby się z przygód. - Wątpię - od ­ pow iedział Marek. - To nie są takie przygody, o jakich p an myśli. To są straszne przygody2.

To, co dla niektórych jest spełnieniem marzeń, dla Marka jest źródłem nieustan­

nych kło po tó w , udręk. P ie g u s nie m oże

(10)

w skupieniu od ro bić lekcji, g o d n ie pełnić ob o w iązków dyżurnego, udekorow ać kla­

sy w dniu urodzin w ychow aw czyni. Nie m o ­ że, gd yż nawet w trakcie w ykonyw ania tak prozaicznych zadań spotykają g o w ydarze ­ nia, w których praw dziw ość trudno uw ie­

rzyć. Dla n ie g o naw et najzw yklejsze w a ­ ga ry stają się początkiem niezwykłej, ale i niechcianej przygody. Zostaje bow iem p o ­ rw any przez szajkę złodziei, by odrabiać za ich dzieci lekcje. M a rek Bieńczyk dostrze­

ga w kreacji Marka Piegusa p od ob ie ń stw o d o Charliego Chaplina: Marek Piegus to in­

ny m łod y Chaplin, sym patyczna ofiara p e ­ cha, który spada na niego jak łaska na janse- nistów, bez wiedzy i zgo d y zainteresowanego.

Wystarczy, by raz się potknął, a już uruchamia się cała fala nieszczęść;zachodzi obawa, że za chwilę zawali się cały świat3.

E d m u n d N iz iu r sk i z e sta w ia ją c c o ­ d zienno ść przeciętnego ucznia z ciągiem niezw ykłych perypetii, stw orzył interesu­

jącą p ow ie ść pod w zglę d e m form alnym . W p ie rw szych d w ó ch rozdziałach M a re k Piegus sam relacjonuje swoje przeżycia, od trzeciego „fizycznie" nie w ystępuje w op isa­

nych zdarzeniach, gd yż w tym czasie p o zo ­ staje już w niewoli. Jest on natomiast katali­

zatorem w ydarzeń związanych z próbą jego odnalezienia, a później uwolnienia. Od te­

g o m om entu na plan pierw szy w ysuwają się bohaterow ie wcześniej drugoplanow i: Alek - kuzyn Piegusa, pan Cedur, detektyw Hip- pollit Kwass, grupa Teodora. To ich spo tyka­

ją fantastyczne, niesamowite, straszne, ale i kom iczne p rzygo d y p o d o b n e do tych, któ­

re wcześniej przytrafiały się Piegusow i (np.

pan Cedur i Alek zostają pod stępem zw a ­ bieni do klatki lwów, a pożarcia unikają dzię­

ki w odzie kwiatowej „Siedem czarów " oraz działaniom Pirydiona i Teodora).

Karolina Jędrych w artykule pt. Między egzotycznymi lądam i a szkolnymi perypetia­

mi. Co nam zostało z „powieści przygodow ej"

lat 1945-1970?, zam ieszczonym w tom ie pt.

Literatura dla dzieci i m łodzieży (1945-1989) p od redakcją K rystyn y H eskiej-Kw aśnie- w icz i Katarzyny Tałuć, zauważa, że p ow ie ­ ści Edm unda Niziurskiego są nadal czytane przez m łodych czytelników 4. Potwierdzają tę tezę zam ieszczone w Internecie relacje ze w spólnej lektury (rodziców i dzieci): Kie­

dy widzę, że najstarszy chodzi niemrawy i nie może się zdecydować, jaką książkę wybrać do

ff»EZZ

C&DfilSKig

poe ®®©®

czytania, zawsze podsuw am m u Niziurskiego.

Wtedy m am pewność, że momentalnie wcią­

gnie się w lekturę, p o czym połknie książkę w dw a wieczory. Całe szczęście, że jest z czego wybierać. Mistrz pozostawił p o sobie pokaźny

(11)

zbiór porywających i rozpalających m ło d o ­ cianą wyobraźnię powieści5.

Inna mama, autorka b logu pt. Wyspa skarbów, z p ew nym niedow ierzaniem przy­

jęła natom iast fakt, że jej córce p o d o b a ły się p rzygo d y Marka Piegusa: A gatka dosyć szybko uporała się z przeczytaniem tej książ­

ki. Po raz kolejny okazało się, że upodobania m am y i córki m ogą się od siebie nieco różnić.

Ja nie wpadłam w zachw yt zaczynając czytać tę książkę, dopiero potem zaczęła mnie wcią­

gać. Agatka wprost przeciwnie, od początku do końca czytała z wielkim zainteresowaniem, śmiejąc się przy tym na głos. W wyniku lektu­

ry tej książki pow stały dwie prace6.

W Internecie znajdziem y również w ie­

le kom entarzy już dorosłych czytelników, którzy z nostalgią w spom inają lekturę Nie­

wiarygodnych Przygód M arka Piegusa7: Nie­

wiarygodne, ale to wielokrotnie przeze mnie przeczytana książka. Odkryłem ją w 1965 r.

(chodziłem wtedy do II k la sy:) w biblioteczce m ojego ojca i do końca podstaw ów ki przy­

najmniej raz w roku - w czasie wakacji - p o ­ nownie przeżywałem przygody M arka P. Nie wiem, jak bardzo teraz może ta książka zainte­

resować współczesnego czytelnika, ale muszę

powiedzieć, że mój syn na początku tego wie­

ku fascynow ał się tymi przygodam i na równi ze m n ą ;)). Dlatego uważam, że nie jest z nią tak źle! I polecam ją wszystkim m łodym (i nie tyl­

ko) czytelnikom. Czasami dobrze jest oderwać się od krwawych wampirów, morderczych cza­

rowników i zanurzyć się w zupełnie zwyczaj­

ny świat, pełen jednak niewiarygodnych przy­

gód... :) - tak o swojej fascynacji Niziurskim napisał Petka57 na forum portalu Lubim y C zytać8. W tórow ała m u Miss_Coffe: Moja ukochana książka z dzieciństwa. Przezabaw­

na historia z pasjonującym wątkiem krymi­

nalnym. Polecam! oraz Jula: To jedna z moich ulubionych książek. Ponury Marek, któremu ciągle przytrafiają się śmieszne, aczkolwiek niezbyt miłe przygo­

dy, od razu podbił moje serce. Ty­

tuł trafia w sedno sprawy: przy­

g o d y M arka są niewiarygodne.

Autor, zna ny m i ze „ Sp o so b u na Alcybiadesa", i tym razem mnie nie zawiódł, choć ta książka jest zupełnie innego rodzaju.

M o n ik a G raban-P om irska w artykule pt. Stara szkoła Ed­

m u nd a Nizurskiego, o p u b lik o ­ w a n y m na ła m a c h „R ym su ", postaw iła w ażkie dla badaczy pytanie: na ile lektura tych tek­

stów, u dorosłych w yw ołująca nostalgię jak m agdalenka Prousta, m oże być atrakcyjna dla w spółczesnego m łodego czy- telnika?9 O d p o w ie d ź m ożem y znaleźć m.in.

w recenzji drugiej części przygód Marka Pie­

gusa autorstwa Ewy Nowak, która zauważa, że: Czytane p o latach „Niew iarygodne przy­

g o d y Marka Piegusa" ob ok wciągającej, p o ­ mysłowej intrygi są także istną kopalnią wie­

dzy o czasie minionym, bowiem autor osadzał mnóstwo niezwykłych i brawurowo poprow a­

dzonych wydarzeń w realistycznie traktowa­

nym kontekście10.

(12)

Jan Pacławski, szukając przyczyn nie­

ustannej poczytności prozy pisarza, doszedł do w niosku, że siła powieści Niziurskiego mie­

ści się zarów no w bogactwie problemów, któ­

re ułatwiają m łodzieży odnajdywanie swoje­

g o miejsca w otaczającym świecie, jak i for­

mie - wykorzystującej najlepsze wzory arty­

stycznego przekazu. Pisarstwo tego autora wykorzystuje najlepsze wzorce popularnych powieści, w których dominuje akcja, sensa­

cja, ruch, przygoda oraz kategorie kom izmu i hum oru11.

Rys. Jerzy Flisak

Z danych zgrom a d zo nych za p o śre d ­ n ic tw e m B ib lio te k i N a ro d o w e j w yn ik a , że Niewiarygodne Przygody M arka Piegusa od dnia debiutu w znaw iane były aż trzyna­

ście razy, z cze go d o transformacji ustrojo­

wej pow ieść ukazała się siedem razy, a po 1989 roku sześć. Książka jest w dalszym cią­

gu dostępna w ob ie gu księgarskim, jak i a n ­ tykw arycznym . By jednak trafiła d o rąk ko­

lejnego pokolenia czytelników, musi zostać przez nich odkryta, „wyłowiona" z morza p o ­ wieści im dedykow anych.

Po śmierci Edm unda Niziurskiego poja­

w iło się w prasie codziennej wiele artykułów pisanych przez dziennikarzy, którzy z łezką w oku dzielili się z czytelnikam i swoją fascy­

nacją je go powieściami. Krzysztof Varga na łam ach „Gazety W yborczej" wyznał: W dzie­

ciństwie bardzo chciałem mieszkać w Odrzy­

wołach. Nie na warszawskim blokowisku, ale w nieistniejącej miejscowości gdzieś na Kielec- czyźnie. Tam działy się prawdziwe przygody, a w m oim życiu szkolno-podw órkow ym je­

dyną prawdziwą przygodą była wicedyrektor podstawówki nr 212 o nazwisku Przygoda. [...]

Odrzyw oły stworzył Edm und Niziurski, pisarz dla młodzieży, osobliwie dla m łodzieży m ę­

skiej, którego kilka lat temu z emfazą w czasie jakiejś pokoleniowej dyskusji w prasie n azw a­

no «Mickiewiczem trzydziestolatków». Jest to określenie pom patyczne i na wyrost, bo nie był Mickiewiczem, ale p o prostu Niziurskim, a przez lekturę jego książek przeszli nie tylko

Edmund N iziurski

(13)

dzisiejsi 30-latkowie, ale także obecni 40-lat- kowie i - nie ulęknę się tego zdania: dzisiej­

si 50-latkowie. Więcej - biorąc p o d uwagę, że pierwsze dzieła Niziurskiego:„Księga urwi­

só w " i „Niewiarygodne przygody M arka Pie­

gusa", ukazyw ały się już w latach 50., m oże­

m y śmiało przyjąć, że p o ulicach polskich miast przechadzają się emeryci w ychow ani na m ło ­ dzieżowych powieściach Niziurskiego12.

Rys. B oh d an Butenko

Myślę, że przy okazji tych „ w sp om in­

ków", warto pokazać dzisiejszym uczniom, kim był i co robił Edm und Niziurski. W biblio­

tece szkolnej można przygotow ać „wystaw­

kę" na temat życia i tw órczości autora. M o ż ­ na też czytać głośno, grom adnie, w ybrane, najbardziej atrakcyjne fra gm e nty książki.

D o b ry m pom ysłem jest też zrealizowanie z dziećmi scenki teatralnej na m otyw ach p o ­ wieści lub w sp ólny seans je dne go z dziewię­

ciu od cinków serialu telew izyjnego pt. Nie­

wiarygodne Przygody M arka Piegusa (1966) w reżyserii M ieczysław a W a śkow skie go13.

Dobrze byłoby także w znow ić p ow ie ­ ści N iziu rsk ie go we w sp ółczesne j, atrak­

cyjnej szacie graficznej, tak jak się sta ­ ło z tekstami Starego Doktora, w ydanym i przy okazji Roku Janusza Korczaka. Dylo- gia o Królu M aciusiu Pierw szym z ilustra­

cjami M arianny Oklejak została doceniona zarów no przez literaturoznawców, jak i ro­

dziców, a szum m edialny jej tow arzyszący na n ow o rozbudził czytelnicze nam iętno- ści14. W promocji prozy N iziurskiego można by w ykorzystać potencjał Internetu: stw o ­ rzyć grę na m otyw ach je go powieści, za­

ło ży ć stro n ę inte rne tow ą autora, fanpa- ge na Facebooku. Im więcej słyszałoby się o Niziurskim i je go twórczości, tym więcej o só b się g ało b y po je g o książki. Najpierw z ciekawości, aby sprawdzić, o co tyle szu­

mu, a p ó ź n ie j. w ydarzenia potoczyłyby się law inow o (jestem te go pewna).

W szystkie te działania p o m o g ły b y „od­

kryć" w spółczesnym nastolatkom twórczość Edm unda Niziurskiego, gd yż problem atyka przez niego poruszana nie zdezaktualizo­

wała się. Z tej p rzyczyny je go książki nadal są atrakcyjne dla kolejnych p okole ń czy­

telników. Ow szem , zm ieniły się realia życia w Polsce, zmienił się slang młodzieżowy, styl ubierania czy sp o so b y spędzania w o ln e go czasu. Jednak rozterki m łodych ludzi o p i­

sane przez N iziurskiego są takie sam e dziś jak i pięćdziesiąt lat temu. I to właśnie siła je go pisarstwa!

1 E. Niziurski, N iew iarygodne przygod y M arka Piegusa, Poznań 1975, s. 8.

2 Ibidem , s. 7.

3 M. Bieńczyk, Jak nie zostaliśm y Indianam i.

„Książki. M a g a z y n d o czytan ia" 2013, nr 4, s. 27.

4 Z o b . K. J ę d ry c h , M ię d z y e g z o ty c z n y m i lądam i a szkolnym i perypetiami. Co n am zostało z „p ow ieści p r z y g o d o w e j" z lat 1945-1970, [w:]

(14)

Literatura dla dzieci i m łodzieży (1945-1970). T. 3.

Red. K. H eska-K w aśniew icz, K. Tałuć. Katow ice 2013, s. 133-148.

5 http ://m am aczyta.pl/bezcenna-klasyka/

m is t r z - n iz iu r s k i- i- n ie w ia r y g o d n e - p r z y g o d y - m a rka -p ie gu sa [dostęp: 29.11.2013].

6 h t t p : / / w y s p a s k a r b o w. b l o g s p o t . c o m /20 08/10/ n ie w ia ryg od n e -p rzygo d y-m a rk a- piegusa.htm l [dostęp: 29.11.2013].

7 Dorośli, k tórzy czytali w d zieciństw ie p o ­ wieści Ed m u n d a Niziurskiego, chcą, ab y ich dzieci rów nież p o zn a ły te teksty.

8 Przyto cz o n e w tym akapicie w y p o w ie d zi znajdują się w „O piniach i a k ty w n o śc ia c h c z y ­ teln ików ", z a m ie s z c z o n y c h p o d inform a cjam i d o ty c zą c y m i książki E d m u n d a N iz iu rsk ie g o pt.

Niewiarygodne p rzygod y M ark a Piegusa w portalu Lu b im y czytać. A u to rka za ch o w a ła o ry g in a ln y zapis. http://lubimyczytac.pl/ksiazka/10840/nie- w ia ry g o d n e -p rz y g o d y -m a rk a -p ie g u s a [dostęp:

29.11.2013].

9 M. Graban-Pom irska, Stara szkoła Edm unda Niziurskiego. „R ym s" 2011, nr 15, s. 4.

10 E. Now ak, Spotkanie z dobrym znajom ym .

„N ow e K siążki" 1998, nr 3, s. 68.

11 J. P a cła w ski, Ź ró d ła p o w o d z e n ia p ro z y E d m u n d a N iziurskiego. „Kieleckie S tu d ia " 2001, nr 3, s. 10.

12 K. Varga, E d m u n d Niziurski nie żyje. http://

w yborcza.pl/1,75475,14753891,Edm und_N iziur- ski_nie_zyje.htm l [dostęp: 30.11.2013].

13 O p is k a ż d e g o o d c in k a , in fo rm a cje d o ­ t y c z ą c e e k ip y o ra z a k to ró w , z n a le ź ć m o ż n a w Internetow ej Bazie Film u P o lsk ie g o (http://

w w w .film p o lsk i.p l/ ) tw o r z o n e j p rz e z S z k o łę Film ow ą w Łodzi.

14 Ilu stra to rk a w 2011 ro k u z d o b y ła w y ­ różnienie w k o n k u rsie „Książka R o k u " za szatę graficzną d o książki Król M a ciu ś Pierw szy Janusza Korczaka.

Anita W olanin

HOMO VIATOR i JEGO

ZM AGANIA Z NIEZNANYM WE WSPÓŁCZESNEJ LITERATURZE FANTASY

Udaną realizację tematu w ędrów ki ro­

zum ianej jako w yruszenie w drogę i podję­

cie misji do spełnienia odnajdujem y w kla­

syce nurtu fantasy, której odbiorcą jest m ło­

dy czytelnik. M o ty w drogi spotykam y w li­

teraturze starożytnej, by się g n ąć ch o ćb y po Odyseję Homera. Tradycja ta jest konty­

nuow ana przez literaturę now ożytną, gdzie dostrzec m ożna w prow adzanie coraz w ięk­

szej ilości elem entów fantastycznych. Fascy­

nację tym, co obce i nieznane, odnajduje­

my w Utopii Thom asa M oora, Nowej Atlan­

tydzie Francisa Bacona, Podróżach Guliwera Jonathana Swifta. M o ty w pod róży zawiera­

ją powieści aw anturniczo -przygo do w e ta­

kie jak: Przypadki Robinsona Crusoe Daniela Defoe czy Podróże Telemaka Franęois Fene- lona. Jako charakterystyczne dla bohaterów m łodzieżow ych pokonujących d rogę Joan­

na Papuzińska wym ienia następujące cechy:

gorączkę podróży, nieodpartą żądzę przy­

gód, odbycie drogi wiodącej w głąb kraju zamieszkania lub odw iedzenie obcych świa­

tów, które to działania są próbą spraw dze­

nia charakteru1.

J. R. R. TOLKIEN

HOBBIT >,

czyli tain i z powrotem H

j g L

V

w W

(15)

H o m o viator to postać o niezw ykłym przeznaczeniu, inny, w yb ra n y w celu, aby w ype łnić misję. Z arów no John Ronald Reu- el Tolkien jak i Andrzej Sapkow ski kreują w i­

zerunek protagonisty ukazanego podczas odbyw ania p od róży w Nieznane, zm agają­

cego się z w szechob ecnym złem. Trylogia Tolkiena to fundam entalne dzieło gatunku fantasy. Jej autor, profesor uniw ersytetów w Oxford i Cam bridge, mediewista, specja­

lista w dziedzinie filologii staroangielskiej, kreując świat Śródziemia, stw orzył podw ali­

ny w spółczesnej literatury. Hobbit, czyli Tam i z powrotem ukazał się w 1937 roku, zaś saga W ładca Pierścieni (Drużyna Pierścienia, Dwie Wieże, Powrót Króla) w latach 1954-552.

Obyczaje hobbita, bohatera trylogii Tol­

kiena, zaprzeczają twierdzeniu, że m ó głb y

kiedykolwiek podjąć trudy w ędrówki w Nie­

znane i sprostać konfrontacji z sam ym W ład ­ cą Pierścieni. Niziołek to sybaryta i d o m a ­ tor, który buduje w y g o d n e nory i prowadzi osiadły tryb życia. Paradoksalnie, przyczy­

ną o w e g o sprze czne go z naturą stanu rze­

czy staje się konieczność walki ze złem osta­

tecznym i w szechogarniającym . M o tyw e m podjęcia w ędrów ki jest pragnienie unice­

stwienia Pierścienia, którego istnienie daje Sauronow i w ładzę nad światem. H o bb it to zatem h om o viator m im o woli. W brew w ła­

snym p ra gn ie nio m podejm uje w yzw a nie mówiąc: Ja pójdę za Pierścieniem, chociaż nie znam drogi3.

Dzieje się tak nie tylko w sensie d osło w ­ nym, w odniesieniu do kierunku czy m eto­

d y poszukiw ania miejsca, ale również ozna­

cza przyjęcie okre ślo nego sp o so b u postę­

pow ania w celu ostatecznego unicestw ie­

nia destrukcyjnej m ocy klejnotu. Przym us podjęcia decyzji, w y b ra n ie za grażają ce ­ g o pom yślnej realizacji zadania prze w o d ­ nika, brak jakiegokolw iek planu działania, ś w ia d c zą o n ie p rz y g o to w a n iu Froda do udziału w misji.

Frodo B a ggin s oraz je go wierni przy­

jaciele wyruszają ze spo ko jne go Shire'u do złow ro gie go M ordoru. Uw ieńczeniem peł­

nej trudów drogi staje się walka, namiętność zupełnie obca hobbickim obyczajom. Zatem efektem odbycia drogi jest przemiana sp o ­ sobu życia oraz rewizja obowiązującego sys­

tem u wartości. Członkow ie d rużyny w sp ie ­ rającej Frodo to ludzie drogi: Aragorn zw a ­ ny Obieżyśw iatem , typ o w y hom o viator na miarę wiedźmina, Geralta z Rivii, wygnaniec, outsider podobnie jak elf Legolas, krasnolud Gimli i czarodziej Gandalf. W edle słów w ład­

cy elfów, Elronda, to Pierścień ma w yruszyć w drogę, zaś dźw iganie brzemienia zostaje pow ierzone najmniejszemu, najsłabszem u

(16)

i najwrażliwszem u. D o b ro w o ln a ofiara ni­

ziołka m oże nieść za sob ą ne gatyw ne kon­

sekwencje: nie tylko unicestwienie ciała, ale także utratę duszy, czyli niebezpieczeństwo stania się Nazgulem, w idm em egzystującym pod władzą Saurona. Żaden z bohaterów nie wie, jakie rozstrzygnięcia przyniesie droga, a jednocześnie nie są w stanie w yelim ino­

w ać faktu w yruszenia w nią. Ten, kto podej­

muje wędrówkę, może liczyć tylko na własny rozsądek, przezorność i siłę. Rola Frodo Bag- ginsa, zw a n e g o Pow iernikiem Pierścienia, jest zatem niezwykle trudna. Hobbit, istota pozornie bezbronna (niski wzrost, brak przy­

stosow ania d o walki), ma za zadanie uśpić czujność w roga. Finałem drogi hom o viato- ra jest Orodruina, Góra Ognia. Tam Pierścień zła i je go niewolnik Gollum pogrążą się w ot­

chłani ognia i zostaną unicestwieni d o sło w ­ nie i sym bolicznie. U kresu wędrówki, jaką odbyw ają Frodo, Sam i Gollum, dwaj pierw ­ si zrzucają nieznośne brzemię. Gollum z o ­ staje u w olniony poprzez sa m ounicestw ie­

nie w raz z niezniszczalnym dotąd skarbem.

Tylko określone miejsce i sp o só b pozbycia się klejnotu gwarantują odzyskanie w o ln o ­ ści. Pow iernik Pierścienia pozbyw a się brze­

mienia, tracąc zarazem cząstkę siebie. Frodo nie byłby sam w stanie odrzucić Pierścienia ze w zglę d u na je go siłę, lecz „pom aga" mu Gollum, odgryzając palec, na którym znaj­

duje się klejnot.

D ro ga niesie trudy (głód, pragnienie, zmęczenie, zagrożenie wojną) oraz koniecz­

ność bycia blisko Pierścienia. Po odbyciu rocznej w ędrów ki Frodo stwierdza: Skale­

czyły mnie sztylet, jadowite żądło, ostre zęby, długo dźwigane brzemię4. Na w skute k o d ­ niesionych ran staje się kimś innym, bo d o ­ świadcza Nieznanego.

W trylogii Tolkiena ow ym Nieznanym jest źródło zła w Śródziem iu, czyli Pierścień

Władca, posiadający w łaściwości num ino- tyczne. Rządzi innym i pierścieniami, d ys­

ponuje w łasną św iado m o ścią, kieruje lo­

sem istot żywych: ludzi, hobbitów , krasno­

ludów. O d p o rn e na je go działanie okazują się jedynie elfy. Istoty, którymi w łada w o ­ la Pierścienia, czyli Frodo, a niegdyś Bilbo i Gollum, doznają uczucia rozciągania i za­

nikania. Jest to zatem zetknięcie z Niezna­

nym, jakim jest zło bezw zględne, zniewala­

jące, wszechogarniające. Otóż hobbici p o d ­ czas w ędrów ki doznają krańcow ych uczuć wynikających z zagrożenia:

Z da w ało m u się, że stra ch w y c ią g n ą ł n a d n im o g r o m n ą ła p ę [podkr. - A.W.], jak­

by ze wschodu napływ ała czarna chmura, by g o p och łonąć5.

Budzący się z uśpienia Sauron dąży do odzyskania utraconej przed wiekam i mocy, w yw ołując grozę:

(17)

...zastygli j a k lo d e m śc ię ci [podkr. - A.W.], a tymczasem drugi skow yt odpow ie­

dział pierwszemu, cichszy, dalszy, lecz tak sa m o m r o ż ą c y k r e w w ż y ła c h [podkr. - A.W.]6.

W szystko, co zw iązan e z M o rd o re m i Isengardem , nieodm iennie w yw ołuje pa­

niczny strach: Uciekam przed jedną śm iertel­

n ą g r o z ą w inną śm ie rte lną g ro z ę [podkr.

- A.W.]7. Miejsca te stanow ią kwintesencję zła stale o b e cn e g o w świecie Śródziemia:

Zobaczyłem Morię - jest ogromna, ale cie m ­ n a i p rz e ra ż a ją ca [podkr. - A.W.]8. Uczest­

nicy w y p ra w y w spierający Frodo o d c z u ­ wają nieustanne zagrożenie: Drużyna jakby w skałę w r o sła ze z g r o z y [podkr. - A.W.], stała w patrzona w ziejącą czeluść9. C z ło n ­ kowie d rużyny nie m o gą je dnak cofnąć się przed w yzw aniem , bo posiadają misję do spełnienia: Drużyna p ow inna być nieliczna, bo cała nadzieja w pośpiechu i tajemnicy10.

Grozę i fascynację budzą też m agiczne przedm ioty istniejące w Śródziemiu. Stw o ­ rzone d aw no tem u kryształy Orthanku, słu­

żące niegdyś do porozum iew ania się na o d ­ ległość i ostrzegania o istniejących zagroże­

niach. Sarum an czyni z nich przedm iot w y ­ w ierania w p ływ ó w , stają się narzędziem odczytyw ania przem ocą myśli, dzięki cze­

m u O k o Bez P ow iek zyskuje coraz w ię k­

szą władzę.

N ieopisaną grozę w yw ołuje w id o k ar­

chaicznych, okrutnych istot zam ieszkują­

cych ukryte rejony Śródziemia, takie jak ży­

jąca w otchłani zła pajęczyca Szeloba.

W tunelu, między hobbitami a wylotem korytarza, przed którym obaj za c h w ia li się i om d le li [podkr. - A.W.], zabłysły oczy, dwa gro n a m ałych oczek, każde złożone z wie­

lu źrenic, czające niebezpieczeństwo wresz­

cie pokazało swoje oblicze. Blask gw iezdne­

go szkiełka zała m ał się, lecz powierzchnia ich lśniła morderczym bladym ogniem, płom ie­

niem rozżarzonym w otchłaniach przewrot­

nej, złośliwej magii. Były to oczy potworne, od ­ rażające, bestialskie, zarazem pełne skupionej woli i wstrętnej radości, wpatrzone z okrutną rozkoszą w ofiary zamknięte w p u ła p ce ..11.

P o d o b n y w p ły w w yw ie ra G o llu m - Sm eagol, p raw d op od ob nie niegdyś hobbit, obecnie sługa Saurona o rozdwojonej jaźni, niewolnik Pierścienia, który przekształcił go w ob łą ka ne go , bełkoczącego, syczącego, sza lone go stwora z rozdw ojoną o s o b o w o ­ ścią, op ę ta n e go wizją spełniania życzeń za je go pom ocą. Nawet uczciwe zam iary o b ­ racają się w zło, g d y w ykorzystuje się do ich realizacji Pierścień. Dlatego G ollum o d cz u ­ wa natłok sprzecznych emocji: poczucie w i­

ny i nienawiść. Skarb całkowicie g o pochła­

nia, przytłacza i pożera, pow odując skrajną psychiczną degradację:

Lecz Pierścień wyniszczał g o nieuchron­

nie i udręka stawała się już niemal p o n a d si­

POW RÓT KRÓLA

J.R.R. TO LK IEN

WŁADCA PIERŚCIENI

to m

(18)

ły. [...] Był okropnie nieszczęśliwy. Nienaw i­

dził ciemności, ale jeszcze bardziej nienaw i­

dził światła. Nienawidził wszystkiego, a naj­

bardziej Pierścienia12.

Karmi się nadzieją na odzyskanie skar­

bu, dlatego chce dostarczyć w ygłodniałej Szelobie Sama i Frodo.

Źródło grozy to także efekt manipulacji genetycznych i czarów, jakimi są tw ory Sa- rumana, czyli orkowie skrzyżow ani z gobli- nami. Bezduszna mutacja jest złośliwie na­

stawiona do świata: niszczy drzewa, m ord u­

je inne rasy, uprawia kanibalizm. Zostawia po sobie pustkę, która ją zrodziła. P o d o b ­ nie sam Sarum an, zdiagnozow any jako czło­

wiek, który unicestwia:

Sarum an cierpi na „chorobę Sandym a- n a " w za a w a n so w a n ym stadium: za czyn a się on a jako intelektualna ciekawość, rozwi­

ja jako umiejętności techniczne, przemienia w zachłanność i pragnienie władzy, wreszcie doprow adza do ostatecznego rozkładu, ja ­ kim jest nienawiść i p oga rd a dla świata n a ­ tury w ykraczająca poza jakiekolwiek racjo­

nalne pragnienie użycia g o [ . ] Sarum an sta­

je się obrazem jednej z typowych w ad w spół­

czesności, na którą jeszcze nie m am y nazw y - c h o d z i o ro d za j nie stru d zone j w y n a la z ­ czości, u m ie jętno ści b e z celu, n iszcze n ia d la sa m e j z m ia n y [podkr. - A.W.]13.

Pierścień dokonuje przem ian o s o b o ­ wości w śród istot, które g o noszą. Gollum to zdecydowanie ow oc jego destrukcyjnego oddziaływ ania, u którego obsesja na temat skarbu p ow oduje rozdarcie wewnętrzne:

Ten jego pom ruk był niemal tak nieustan­

nyjak szum wody, przerywanyjedynie m laska­

niem i bulgotem. Frodo słuchając tych o d g ło ­ sów w zdrygał się z litości i wstrętu. Marzył, by ten bełkot ustał wreszcie, by nie m usiał go n ig­

dy już słuchać14.

Rozdwojenie osobow ości, konflikt w e ­ w nętrzny objawiają się u Gollum a m iędzy

innym i użyciem zaimka „m y" zam iast „ja".

Jak pisze T. A. Shippey: Konsekwentne dzi­

w actw a słowne Golluma wyróżniają g o jako osobę czy raczej nieosobę,..15. Ten zabójca, zdrajca i szpieg ostatecznie popada w sza­

leństwo. Jednak dzięki przypadkow ej utra­

cie Pierścienia na rzecz Bilba unika losu go r­

sze go niż śmierć. Nie zamienia się w Upiora, tak jak inni posiadacze skarbu, którzy pozo-

Rys. Alan Lee

stawali w je go m ocy przez d łuższy czas. Po­

przez izolację doznaje częściow ego uzdro­

wienia objawiającego się w p ono w nym uży­

w aniu imienia Sm eagol i chw ilow ego pra­

gnienia stania się d ob rym . W p rzyp ad ku Bilba istnieje zdecydow anie wola zm agania ze złem zam kniętym w tajemniczym klejno­

cie. Co prawda doznaje wewnętrznej prze­

m iany na rzecz Pierścienia, nieobce jest mu oddziaływ anie niszczącej siły, z którą dzię­

(19)

ki wsparciu Gandalfa i Elronda w alczy do sa­

mej śmierci. Dzięki sile ducha udaje m u się uśpić żądzę posiadania klejnotu. Natomiast Frodo toczy św iadom y i aktyw ny pojedynek ze złem, podejm uje jaw ną kam panię prze­

ciw niemu, dlatego w chwili próby Pierścień stanowi niewyobrażalne brzemię. Odczuw a p okusę posiadania i używ ania skarbu dla w łasnych celów, w alcząc podczas w ę d ró w ­ ki o w łasne ciało i duszę:

O dkąd zobaczył płonącą w oddali Górę Przeznaczenia, Pierścień zaciążył m u z now ą siłą. W miarę zbliżania się do wielkich ognisk, w których ongi, w zamierzchłej przeszłości z o ­ stał wykuty i ukształtowany, Pierścień w zm a­

g a ł swą władzę i przewrotność tak, że o p a n o ­ w ać g o m ogłab y tylko bardzo potężna wola.

[ . ] Pierścień kusił go, kruszył jego wolę, z a ­ ćm iewał umysł16.

Rys. Alan Lee

T. A. S h ip p e y p rze d staw ia trzy tezy obrazujące num in o tyczn y charakter Pier­

ścienia. Pierwsza z nich dow odzi, że: ...m a ogro m ną moc, bez względu na to, czy jest w dobrych czy złych rękach17. W szyscy wiel­

cy Śródziemia: Gandalf, Galadriela, Elrond, Aragorn posiadają św iadom ość siły je go o d ­ działywania i nie chcą jej posiadać nawet za cenę wyrzeknięcia się władzy.

Kolejna z tez mówi:

Pierścień stanowi śmiertelne zagrożenie dla wszystkich jego właścicieli. Zaw łaszczy ich sobie, „pożre", będzie ich „posiadać"18.

Nie bez p o w o d u za ró w n o Bilbo Bag- gins, używający przez pew ien czas klejno­

tu, jak i Sam Gam gee, którem u zostaje p o ­ w ierzony tylko na chwilę, mają uczucie roz­

ciągania, w chłonięcia i doznają w ew nętrz­

nej pustki. Ostatnie tw ierdzenie głosi: ...

Szlachetne cele osiągnięte za pośrednictwem Pierścienia obrócą się w zło19 i je d n o zn a cz­

nie uzasadnia je go am biwalentny charakter.

Pow yższe tezy znajdują odzw ierciedlenie w następującym p odsum ow aniu:

Ż y cio w e d o ś w ia d c z e n ie w ielu ludzi w dw udziestym wieku p ozostaw iło nieza­

chwiane przekonanie o obecności czegoś nie­

godziwego, nieredukowalnie złego w ludzkiej naturze, absolutnie niemożliwego do wytłu- m aczenia20.

Podobnie jak Pierścień, U piory są p o ­ strz e g a n e jako rodzaj s z c z e g ó ln e g o za ­ grożenia, p o n ie w a ż reprezentują nicość i pustkę.

Elem e n t p o sia d a n ia m ocy, w sz e c h ­ m ocy nie jest p rzyp orząd kow a ny w yłącz­

nie Pierścieniowi ani też o so b o m Saurona, Sarum ana, ale również Gandalfowi Szare­

mu, który po pow rocie z Krainy Śmierci zy­

skuje cechę, jaką jest w szechm oc. Lśni, na­

biera boskiej światłości, staje się Gandal- fem Białym:

(20)

...zmienił się jak gd yby urósł. Jest zara­

zem bardziej dobrotliwy i bardziej groźny, i we­

selszy, i uroczystszy niż dawniej21.

B iały cza ro d zie j zy sk u je n ie zw y k łe przym ioty, nabiera cech o so b o w o ści ma- nicznej.

W s p ó łc z e s n y p o lsk i p isa rz A n d rze j Sapkow ski, znany z nawiązań intertekstu- alnych i polem izow ania z klasyką literatu­

ry, p o d o b n ie jak Tolkien ukazuje b oha te ­ ra w drodze, doznającego zetknięcia z Nie- o d g a d n io n y m . A u to r S a g i o wiedźminie, w poczet której m ożna zaliczyć tom y o p o ­ wiadań: Miecz przeznaczenia (1992), Ostat­

nie życzenie (1993), poprzedzające pięcio­

ksiąg Krew elfów (1994), Czas pogardy (1995), Chrzest ognia (1996), Wieża Jaskółki (1997), Pani Jeziora (1999)22, głó w n ym bohaterem sw ych pow ieści czyni w iedźm ina, Geralta z Rivii. To typ o w y hom o viator, w ygnanie c i tułacz. Z racji upraw ianego zaw od u o d b y ­ wa nieustanne podróże, ale również udaje się w Nieznane, g d y konstatuje, że zaprze­

staje uprawiania w iedźm ińskiego rzemiosła i poświęci się tylko poszukiw aniom Ciri, za­

ginionej królewny Cintry. Pracując jako p o ­ grom ca potworów, zabija tylko te, które bez­

pośrednio zagrażają ludziom, a istnieją w tak zwanej niszy ekologicznej. M o żna je zlikwi­

dow ać bez zakłócania istniejącego p orząd ­ ku, są b ow iem tw orem chaosu. Łow ca ba­

zyliszków nigd y nie przyjmuje zlecenia na pozbycie się istot bezbronnych i nieszkodli­

wych. Kieruje się kodeksem w iedźm ińskim , choć w rzeczywistości takow y nie istnieje, a je go twórcą jest sam Geralt. A b y zarobić na utrzymanie, udaje się w różne zakątki kra­

ju i służy swą profesją wielu władcom , za­

bija p oczw ary lub uwalnia od uroków. W y ­ kształcenie w iedźm ina to nie tylko nadludz­

ka spraw ność fizyczna i znajom ość tajników walki, w sp o m a ga n e eliksirami i trawami, ale

wiedza o tworach chaosu i umiejętności ma­

giczne. Podróżując, pokonuje zło ucieleśnia­

ne przez ludzi i potwory. Je go rolą jest o d ­ czynianie czarów, o d w ie d zanie uroczysk, nekropolii, lochów, ruin, leśnych w ąw ozów i grot. Tak jak bohaterow ie Tolkiena, stawia sobie niem ożliw e w yzw ania, pragnąc p o ­ konać, ukryte za zasłoną zła, nicość i pust­

kę. Celem dążeń protagonisty jest ochrona, żm udnie h o d o w a n e g o od pokoleń, przez szereg czarodziejek i elfów ge nu Lary Dor- ren, którego posiadaczką jest księżniczka Cirilla. To ona, an a log iczn ie jak pierścień w trylogii Tolkiena, uosabia klejnot, dlate­

go w o k ó ł niej kumulują się w szystkie dzia­

łania bohatera.

H om o viatorowi przypisana jest zatem realizacja konkretnego celu. Poszukuje nie­

zw ykłe go klejnotu (przedmiotu, istoty), któ­

rego przechwycenie przez antagonistę (Sau- rona, Sarum ana, Gollum a czy też Bonhar- ta, Skallena, czarodziejki, Vilgefortza), grozi unicestw ieniem istniejącego ładu. Podąża­

jąc śladem analogii p om ię d zy Sa gą o wiedź­

minie a Władcą Pierścieni, widać złożoną, p o ­ dw ójną rolę księżniczki Cirilli. Katarzyna Ka­

czor dostrzega, że ...Ciri jest zarów no pier­

ścieniem dającym panow anie na d światem, jak i jego powiernikiem23. Owa w ym uszona p od w ó jna rola p rota gon istk i nie p o z w a ­ la jej na dokonanie w yboru, czy uczestni­

czyć w wędrówce. Cintryjska królewna sa­

ma p odczas p od róży podejm uje ucieczkę przed światem.

W p rz y p a d k u Geralta p o k o n y w a n ie drogi służy poszukiw aniu sensu istnienia.

H om o viator to outsider, który, nawet g d y posiada drużynę i przyjaciół, jest przeraź­

liwie samotny.

Rady są ci zbędne, sprzymierzeńcy są ci zbędni, bez towarzyszy podróży również się obejdziesz. Cel twojej w ypraw y to w szak cel

(21)

osobisty i prywatny, więcej, charakter celu w ym aga, byś zrealizował g o sam, osobiście.

Ryzyko, zagrożenie, trud, walka ze zwątpie­

niem m uszą obciążyć tylko i wyłącznie ciebie.

Bo są w szak elementami pokuty, odkupienia winy, które chcesz uzyskać. Tak, pow iedział­

bym, chrzest ognia. Przejdziesz przez ogień, który pali, ale i oczyszcza. Sam, samotnie. Bo gd yby ktoś cię w tym wsparł, pom ógł, wziął na siebie choćby cząstkę tego chrztu ognia, tego bólu, tej pokuty, zubożyłby cię tym s a ­ mym. Pozbawił należnej m u za współudział części ekspiacji, która w szak jest wyłącznie twoją ekspiacją24.

Fro do różni się od sw ych w sp ó łp le - mieńców, bo otrzym uje od Bilba nie sam o­

w ity podarunek, który czyni g o o d p o w ie ­ dzialnym za losy w ypraw y. Ciri jest istotą zaskakującą i niezwykłą jako zaplanow ana mutacja, wykazująca m agiczne predyspozy­

cje. W iedźm in to odm ieniec z punktu w idze­

nia innych ras, mutant, potwór, superm an, heros, a jednocześnie m aszyna d o zabija­

nia bestii. Swoista inność dotyczy o d m ie n ­ ności Geralta naw et od w ie d źm inó w . To o so b n ik posiadający ludzkie emocje, okre­

ślony kodeks moralny, kierujący się uczucia­

mi. W brew sam em u sobie zdolny d o o k a ­ zania miłości (Ciri, Yennefer), przyjaźni (Ja­

skier, złoty sm o k Villentretenmerth) czy lo­

jalności (Calanthe).

O rężem p od czas pokonyw ania drogi w przypadku Geralta są dwa miecze: srebr­

ny i żelazny, w ykuty z meteorytu. Frodo jest właścicielem broni o nazwie Żądło, p o d a ro ­ wanej mu przez Bilba. Posiadanie jej przez b oha te ró w łączy się z w y p e łn ie n ie m m i­

sji, bo pełnią rolę powiernika m agiczne go przedm iotu. M iecze mają w sp o m ó c b o h a ­ tera w w ędrówce, pełniąc zarazem funkcję sym boliczną:

W odniesieniu do obu, Froda i wiedźmina, podarow ane im miecze są symbolem ich we- wnętrznejprzemiany - hobbita w Powiernika Pierścienia i wiedźmina - sam otnika w człon­

ka drużyny25.

Niezw ykłą rolę miecza podkreśla rów ­ nież Andrzej Sapkowski:

Miecz to nie zw ykły przedmiot, nie byle kaw ałek wyostrzonego żelaza. Miecz to część herosa, nierozerwalnie - i m agicznie - z nim związana. M ająca własną osobow ość - i n o ­ sząca imię26.

Fakt istnienia d rużyny stanow i istotne dopełnienie postaci w ędrow ców . W przy­

padku Froda to dodatkow e wsparcie w w al­

ce z Sauronem, którego brak oznaczałby nie­

w yko nanie misji przez hobbita. Tworzą ją szlachetne i od d ane walce ze złem postaci:

czarodziej Gandalf, elf Legolas, krasnolud Gimli, ludzie Aragorn i Borom ir oraz hobbity:

Sam, M erry i Pippin. Towarzysze Geralta to p od ob ni mu outsiderzy: poeta Jaskier, łucz­

niczka Milva, Emiel Regis Rohellec Terzieff - God efroy - wampir, Cahir M a w r Dy ff ry n aep Ceallach - arystokrata - dezerter i nieletnia kryminalistka Angoulem e. Spośród towarzy­

szy Froda tylko Borom ir ginie p odczas w y ­ prawy, natom iast w szyscy w sp ółp od ró żni- cy Geralta tracą życie p odczas konfrontacji w zam ku Vilgefortza.

Geralt, jako w ieczny w ędrow iec nie­

ustająco przebyw ający w drodze, nie p o ­ siada d om u ani rodziny, jedynym miejscem, do którego decyduje się powracać, jest Kaer M orhen, siedziba takich o d m ie ńcó w jak on.

Od dziecka jest p od da w any próbom : m uta­

cji, Traw, działania horm onów , ziół, zakaże­

nia wirusem. Nie w olno mu być błędnym ry­

cerzem, jako w iedźm in ma w ykazać obiek­

tywizm, a nie zbyteczny idealizm. Jest hom o viatorem, bo nieustannie dokonuje ew olu­

cji własnej postawy. Pozornie nie angażuje

(22)

się w w ypełniane zadania, ale zawsze czy­

ni dobro.

Iście wiedźmińskie principium. Świat jest pełen Zła, wystarczy tedy iść, gdzie oczy ponio - są, a napotkane p o drodze Zło unicestwić, tym sposobem przysłużyć się sprawie Dobra. Resz­

ta przyjdzie sama. Inaczej mówiąc: ruch je st w szystkim , cel n iczym [podkr. - A. W.]27.

Uważa się za obiektyw nego, a jednak kierując się kodeksem rycerskim, d o c h o w u ­ je słowa d a n e go Calanthe, podąża za prze­

śladow aną królewną Cintry, Cirillą. To praw ­ dziw y człowiek, nadczłow iek i nieczłowiek.

Cechuje g o a u te n tyc zn y h um anitaryzm , na d lud zkie um iejętności i brak p ew nych cech istoty ludzkiej.

W świecie w iedźm ina jest coraz mniej potworów : mantikor, w yw ern, wilkołaków, wampirów, ghuli. Kończy się epoka smoków, które w ygin ę ły i są reliktem minionej epoki.

Zarazem straszne i urzekające tajem niczo­

ścią, od zawsze były przedm iotem zainte­

resowania ludzi, tem atem baśni, opowieści w ygłaszanych w zaciszu w ieśniaczych chat.

Zaspokajały ludzką potrzebę istnienia zja­

w isk nienaturalnych i odrażających. Pragnie­

nie grozy jest w ludziach bardzo silne, p onie­

waż: ...lubią wymyślać potw ory i p otw orno­

ści. Sam i sobie wydają się wtedy mniej potwor­

ni28. To człowiek zdom inow ał świat należący nie gd yś do m onstrualnych poczwar. Sam stał się p otw o re m zadającym cierpienie, z upojeniem przyglądającym się kaźni, kar­

m iącym się przemocą, czerpiącym rozkosz z bólu i poniżenia słabszych, takjak to czynią prześladow cy Ciri, Bonhart, łowca i zabójca w ie d źm inó w oraz Stefan Skellen.

Bohaterow ie sagi o w ie d źm inie żyją w świecie pełnym niepokoju, zd o m in o w a ­ nym przez codzienną i w szechob ecną g r o ­ zę, jaką n io są b ezpraw ie i wojna. D la te ­ g o prześladow aną Cirillę ...unierucham ia

[...] stra ch [podkr. - A.W.]29, dręczą nocne koszmary:

Obudziła się z la n a p ote m , z d rę tw ia ­ ła [podkr. - A.W.], a jej własny krzyk, krzyk, który ją zbudził, wciąż drżał, wibrował gdzieś w środku, p o d mostkiem, palił w yschniętą krtań30.

Rys. Alan Lee

Życie cintryjskiej królewny to nieustan­

na p o g o ń i prześladowanie:

Z a ko n ie m p o d ą ż a ło c o ś n ie o k re ślo ­ nego, coś, co b yło nie re gularnym u tk a n ym z m ro k u i p o ś w ia t y kłęb em , wirem, m a ja ­ kiem [podkr. - A.W.]31.

W świecie Geralta, człowiek zapanow ał nad czynionym bezpraw iem i upraw om oc­

nił je w imię w yższych celów (Dzisiaj Zło rzą­

dzi się prawami, bo praw a m u przysługują32).

Stało się to d om eną czarodziejek, dla w ła­

(23)

snych celów podporządkow ujących sobie całe dynastie za p om ocą eliksirów, zaklęć i manipulacji genetycznych.

W książce S a p ko w sk ie g o różnym i ro­

dzajami mocy, w szech m o cy i w szechw ie ­ d zy d y sp o n u ją czarodziejki, czarodzieje, w iedźm ini czy kapłani. Są to umiejętności nabyte (w szkole czarodziejek w Aretuzie, w świątyni kapłanki bogini Melitele, w sie­

dzibie w ied źm inów Kaer M orhen) lub w ro ­ dzone, wynikające z manipulacji genetycz­

nych sięgających kilku pokoleń. Ciri to nie­

zależne źródło mocy, posiadające paranor­

m alny potencjał magiczny, objawiający się poprzez zdolność przemieszczania w czasie i przestrzeni oraz umiejętność wieszczenia.

Traci m oc na pustyni, a następnie odzyskuje ją przyp ad kow o przez kontakt z o so b ą pa­

rającą się magią, która usiłuje w nią „wejść"

i p oczuć myśli. Przejmuje tzw. Siłę i o d zy­

skuje zd olność d o czerpania ze źródła m o ­ cy. Staje się uosobieniem śmierci:

- N a czarnej klaczy jedziesz...[...] - N o ­ cą czarną jak kir... Ślady za sobą zam iatasz...

[ . ] Kto się z tobą spotka [ . ] - Ten już nie odej­

mie się śmierci... Boś ty sam a jest śmiercią33.

W ykorzystując teleporty (Wieża Jaskół­

ki) zyskuje m iano Pani Miejsc i C zasów oraz Pani Światów. D zie w czyn ka jest d ziw em o boskich przymiotach: posiada um iejętno­

ści metafizyczne. Z d o ln o ść w ładania m o ­ cą wykazuje Yennefer z W engerb ergu, któ­

ra więzi geniusza (dżina), dzięki czem u ma d o dyspozycji niepojętą energię. Jest bliska posiadania wszechmocy, bow iem wytwarza słupy ogniste, pożary, eksplozje, og ro m n e fale, katastrofalne deszcze.

D o spotkania z N ieznanym bohatera skłaniają najczęściej w łasne nieuśw iadom io­

ne i niezdefiniowane lęki. W ym uszają one podjęcie próby ostatecznego rozwiązania sytuacji. Sprawiają, że podejm uje wysiłek, aby się zm ierzyć z niebezpieczeństwem .

1 Por. J. Papuzińska, W ędrow cy i tułacze, [w:]

tejże, Z atop ion e królestwo. O polskiej literaturze fantastycznej X X wieku dla dzieci i młodzieży, Ł ó d ź 2008, s. 137.

2 Por. A. Baluch, Tolkien John R ona ld Reuel, [w:] S ło w n ik literatury dziecięcej i młodzieżowej, red. B. Tylicka, G. Leszczyński, W arszaw a 2002, s. 391.

3 J. R. R. T o lk ie n , D r u ż y n a P ierście n ia , W arszaw a 2001, s. 359.

4 J. R. R. Tolkien, Pow rót Króla, W a rsza w a 2001, s. 334.

5 J. R. R. Tolkien, D r u ż y n a . , s. 79.

6 Tamże, s. 129.

7 Tamże, s. 147.

8 Tamże, s. 420.

9 Tamże, s. 435.

10 Tamże, s. 366.

11 Tamże, s. 409.

12 Tamże, s. 8.

13 T. A. Shippey, J. R. R. Tolkien pisarz stulecia, P oznań 2004, s. 192.

14 J .R. R. T olkien, D w ie Wieże, W a rsz a w a 2001, s. 365.

15 T. A. Shippey, dz. cyt., s. 61.

16 J. R. R. Tolkien, P o w r ó t ., s. 220.

17 T. A. Shippey, dz. cyt., s. 140.

18 Tamże, s. 140.

19 Tamże, s. 140.

20 Tamże, s. 147.

21 Tamże, s. 240.

22 Por. G. Leszczyński, SapkowskiAndrzej, [w:]

Słow n ik literatury., s. 352-353.

23 K. Kaczor, Geralt, czarownice i wampir. Re­

cycling kulturowy Andrzeja Sapkow skiego, G d a ń sk 2006, s. 53.

24 A. S a p k o w sk i, Chrzest o g n ia , W a rszaw a 1996, s. 220.

25 K. Kaczor, dz. cyt., s. 25.

26 A. Sapkowski, Rękopis znaleziony w smoczej jaskini. Kom pendium w iedzy o literaturze fantasy, W arszaw a 2001, s. 103-104.

27 A. Sapkow ski, Chrzest o g n i a . , s. 225.

28 Tamże, s. 34.

29 A. S a p k o w s k i, K rew elfów, W a r s z a w a 1994, s. 7.

30 Tamże, s. 7.

31 Tamże, s. 145.

32 A. S a p k o w s k i, P a n i Jeziora, W a rsz a w a 1999, s. 495.

33 A. S apkow ski, Wieża Jaskółki, W arszaw a 1997, s. 390.

Cytaty

Powiązane dokumenty

pięcie staje się zbyt silne i czytelnik chce je zredukować - jest właśnie częścią twórcze­.. go procesu, czymś najbardziej osobistym 1 powodującym, że każdy odbiorca

ników w stolicy Tatr: na jp ierw wszyscy ludzie bardzo się nudzą; odliczam y dwie godziny na obiad, jedną na kolację, zostaje jeszcze dw a­.. naście godzin na siedzenie w

Wydaje się też, że ta opowieść-baśń jest też napisana dla tatusiów, bo słowo klucz wypowiedziane przez Pyzatą zdaje się wskazywać też innego odbiorcę. Pokazuje,

Zaznaczyć warto jednak, że smok jako bohater literacki współcześnie nie pojawia się już tak często w literaturze dla dzieci jak w minionych

w ie mają różne cele - nie któ rzy w ypraw iają się po skarb, inni po je dynku ją się z diabłem , jeszcze inni walczą o miłość.. Niechciany wyjazd ma zatem

Jej obraz daleki jest jednak od ideału, rządzona przez panią dyrektor Pałkę szkoła staje się miejscem, które tłamsi, niszczy indywidualność i jest miejscem

O twórczości Kornela Makuszyńskiego napisano już wiele, ponieważ wciąż czytany jest przez dzieci i młodzież. Aniela Książek- -Szczepanikowa słusznie pisze, że

działam dzieci nad swój wiek myślące, nieraz słyszałam, ja k głębokie zadaw ały pytania i ja k je powierzchowną zbyw ano odpowiedzią, że nie m ożna dzieciom