• Nie Znaleziono Wyników

JĘZYK JAKO SYSTEM SYMBOLICZNY WŁADZA SYMBOLICZNAWŁADZA SYMBOLICZNA

Powszechne w literaturze odwoływanie się do symbo-li w kontekście rytuału zazwyczaj ogranicza się do anasymbo-lizy jednego z nich – języka, zajmującego w tejże materii miej-sce zasadnicze, ale nie niepodzielne. Przyczyny powyższego stanu rzeczy można się doszukiwać w rozwoju antropologii lingwistycznej, której najwybitniejszym przedstawicielem był F. Boas, postrzegający przestrzeń kulturową przede wszystkim poprzez pierwiastek językowy170. Jeden z pre-kursorów owej nauki – B. Malinowski – określa język mia-nem prototypu symbolizmu171. Dla badacza przestrzeni mitycznych język ma szczególne znaczenie ze względu na jego funkcję wyrażania mitu, wszak przekaz zaczyna dzia-łać dopiero wtedy, kiedy zostanie ubrany w słowa. Ponad-to pamiętajmy, że język Ponad-to nic innego jak zorganizowany system symboli, wypełnione metaforami zinstytucjonalizo-wane narzędzie myślenia i komunikacji, jak to określał je-den z klasyków – F. de Saussure172. To właśnie język wa-runkował od zawsze powstawanie dorobku cywilizacyjnego – dzieł pisanych bądź ustnych przekazów.

Słowo nazywa treści zarówno w procesie mityzacji, jak i podczas społecznych interakcji, przyczyniając się do

kon-170 Ibidem, s. 28–32.

171 B. Malinowski, Jednostka, społeczność, kultura, Warszawa 2000, s. 226.

172 Por. D. Holdcroft, Saussure. Signs, System, and Arbitrariness, Cambridge 1991.

struowania wyrażeń zbiorowych. Jednakże, jak zauważa B. Malinowski, pozbawione kontekstu językowego słowo nie przedstawia żadnego znaczenia; podobnie, kontekst sy-tuacyjny okazuje się niezbędny dla rozumienia słów173.

Szymon Wróbel zauważa, że „każda wymiana językowa zawiera teoretyczną możliwość aktu władzy”174. Za pomo-cą języka formułowane są wszelkie normy prawne i zasady regulujące życie społeczności, tymczasem system ujednoli-conych technik działania naturalnie łączy się z systemem władzy175. Towarzyszące obrzędowi powtarzanie konkret-nego wyrażenia wzbogaca je o pierwiastek mistyczny, na-dając mu moc magiczną. Rola języka w takim ujęciu wy-daje się ograniczona jedynie do formy zaklęcia – rytualnie recytowanej formuły, co zdaje się zadowalać etnologa czy antropologa, ale już nie politologa, postrzegającego język w aspekcie funkcjonalnym – jako formę konkretyzacji i na-zwania mitycznego przekazu.

Analiza pierwiastka językowego stała się przedmiotem rozważań wielu badaczy, nie tylko językoznawców lub filo-logów, ale także przedstawicieli wszystkich dyscyplin hu-manistycznych. M. Foucault zwracał uwagę na zamknię-cie się języka w sobie i przeistoczenie się go w przedmiot poznania w XIX w. kiedy zaczęły rozwijać się burzliwie na-uki humanistyczne176. E. Said natomiast zastanawiał się, dlaczego tylu wielkich myślicieli, jak np. Renan, Nietzsche czy Schopenhauer, było również filologami. Filologia nie jest „jakimiś skostniałymi, przykurzonymi i pozbawionymi znaczenia studiami” – pisał, ale drogą wyjątkowego

pozna-173 Ibidem, s. 331.

174 S. Wróbel, Władza i rozum. Stadia rozwojowe krytycznej teorii

społecznej, Poznań 2002, s. 399.

175 B. Malinowski, Kultura i jej przemiany, Warszawa 2000, s. 243.

176 Por. M. Foucault, Słowa i rzeczy. Archeologia nauk

nia języka, co umożliwia widzenie rzeczywistości z innej, duchowej perspektywy177.

Pierre’a Bourdieu interesowała kwestia języka w kon-tekście zewnętrznym oraz wewnętrznym w odniesieniu do grupy społecznej. Ograniczając autonomię języka i symbo-lu badacz ów proponuje holistyczną eksplorację życia zbio-rowego. Jak zauważa E. Hałas, Bourdieu, w odróżnieniu od badaczy (takich jak np. M. Eliade) postrzegających sym-bol jako „szczególny rodzaj znaku o bardziej złożonej struk-turze”, mówi o efekcie symbolicznym jako wytworze rela-cji międzyludzkiej. Badacz ten odnosi się także do pojęcia władzy symbolicznej, podkreślając siłę symbolu w każdej wspólnocie i działaniu zbiorowym178.

Zatrzymując się chwilę nad wprowadzoną przez Bo-urdieu kategorią dostrzeżmy potęgę władania systemem symboli jako narzędziem sterującym ludzkimi umysłami. Wykorzystanie posiadanego instrumentu przez architek-tów przestrzeni społeczno-politycznej: polityków, naukow-ców, ludzi kultury czy dziennikarzy – wszystkich tych, któ-rych słowa chłonie tłum, zależące jedynie od ich zdolności organizatorskich, stanowi kluczowy instrument oddziały-wania na masy. Ta grupa jednostek, kontrolująca poglądy tłumu, jest w posiadaniu potężnego środka władzy, jakim są symbole, z których później buduje się mityczne narracje. Dysponenci władzy symbolicznej są w stanie rządzić prze-strzeniami zbiorowymi tworząc nowe mityzacje, rytualizu-jąc stare albo korygurytualizu-jąc je do postaci odpowiadarytualizu-jącej wy-mogom chwili. W kolejnych rozdziałach będziemy starali się naświetlić efekty konsekwentnej pracy „władców sym-boli” na Bałkanach. Teraz zauważmy, że tamtejsi „panowie umysłów” potrafili dostrzec ogromną siłę sprawczą symbo-lu. Budując na prostych symbolach kolejne mityzacje, a

po-177 E. Said, Orientalizm, Poznań 2005, s. 194–200.

tem ustawicznie je rytualizując, udało się pchnąć masy ku, wydawałoby się, irracjonalnym zachowaniom.

Konstruktorami płomiennych tyrad podczas mitingów ery Miloševicia byli wybitni intelektualiści z filozofem Mi-hailo Markoviciem czy pisarzem Antonije Isakoviciem na czele. Kanon piewców szowinistycznej ideologii uzupełnia-ją zaś postacie poety Matiji Bećkovicia, którego „antologia złotych myśli” dorównuje gorączce romantycznych aktywi-stów (np. słynne perory o bitwie na Kosowym Polu, jako o walce w obronie praw człowieka179) czy pisarza i pierw-szego prezydenta Federalnej Republiki Jugosławii Dobricy Ćosicia. Czynnikiem konsolidującym społeczeństwo wokół otoczonego aureolą odwagi i geniuszu przywódcy była nie tylko permanentnie powtarzana treść legendy o dzielnych rycerzach Lazara, ale także wachlarz nierozerwalnie zwią-zanych z konstrukcją mitu mistycznych symboli180.

Ten sam mechanizm propagowania zbiorowych emocji przez politycznych liderów ilustruje w odniesieniu do nazi-stowskich Niemiec M. Marczewska-Rytko:

Wystąpienia polityczne Adolfa Hitlera stały się quasi-religijnym cere-moniałem. Nie dziwi zatem, iż wkrótce sala spotkań była jego teatrem, a tłumy zbierały się, by słuchać, jak głosi dobrą nowinę o zmartwych-wstaniu Niemiec181.

Powróćmy jednak do wątku języka i kolejnych zwią-zanych z nim koncepcji na gruncie nauki. Trudno nie zgo-dzić się z poglądami wielu badaczy, np. F. Znanieckiego,

179 R. Thomas, Serbia under Milošević. Politics in the 1990s, Lon-don 2000, s. 49.

180 O jugosłowiańskich pisarzach opierających swoją twórczość na ideologii nacjonalistycznej zob. np. D. Jović, Jugoslavija – Država

koja je odumrla. Uspon, kriza i pad Četvrte Jugoslavije, Beograd 2003,

s. 326–347.

181 M. Marczewska-Rytko, Rytuał polityczny…, s. 106–107; zob też: S. Filipowicz, Mit i spektakl…, s. 228–230.

artykułującego aksjologiczny wymiar pierwiastka języko-wego. Każde słowo bowiem zawiera samo w sobie określo-ny ładunek emocjonalokreślo-ny, aksjologiczokreślo-ny182, ale politolog od razu doda, że wartości zmieniają się na przestrzeni wie-ków i to, co kiedyś uznawane być mogło za postępowe, dziś uważane jest za przebrzmiałe. W taki sposób ewoluuje na przykład język demokracji, dokonując coraz to nowych re-definicji dyskursu183. Sto lat temu prawa wyborcze dla ko-biet były jedynie pobożnym życzeniem sufrażystek, podczas gdy obecnie nie dziwią politycznie poprawne parytety na li-stach partyjnych.

Demokracja więc ewoluuje, choć, jak wcześniej zauwa-żyliśmy za I. Čoloviciem, także i ów „święty” dla wielu ustrój naznaczony jest piętnem mitu. My po prostu chcemy wie-rzyć, że lepszego systemu do tej pory nie wymyślono, jak mawiał W. Churchill, ale przecież ta refleksja wyraźnie su-geruje, że demokracja ideałem nie jest184. Tego zdawali się nie rozumieć niektórzy misjoniści, próbując na siłę uszczę-śliwiać inne narody. Zresztą ci sami misjoniści demokra-cji, pragnąc za wszelką cenę zaszczepić ją na możliwie naj-szerszych obszarach, traktowali wojny na Bałkanach jako bezsensowne awantury dzikich szaleńców. Nie chciano do-strzec, że w jugosłowiańskiej przestrzeni walczono o „świę-te” ideały, a przecież „świętości” mają charakter względny i motywy powodujące narodami bałkańskimi oraz np.

Ame-182 Por. np. P. Willis, Wyobraźnia etnograficzna, Kraków 2005, s. 37–48; M. Post, Axiological assessments underlying illocutionary and

perlocutionary acts, [w:] Language Function, Structure, and Change. Es-says in Linguistics in Honor of Tomasz P. Krzeszowski, red. W. Oleksy,

Frankfurt am Main 2002, s. 40–50.

183 Zob. np. P. Massing, G. Breit, Przedmowa, [w:] Demokratie-Theo-

rien. Von der Antike zur Gegenwart, red. P. Massing, G. Breit, Bonn

2006, s. 8–9.

184 P. Shefer, Liberalna nelagodnost Evropske integracje, Beograd 2007, s. 26–27; B. Kaczmarek, Rytuał z punktu widzenia psychologii, [w:] Rytuał. Przeszłość…, s. 121.

rykanami są sobie bardzo bliskie. Potwierdzamy więc w tym miejscu raz jeszcze to, co już wielokrotnie sugerowaliśmy, że człowiek musi w coś wierzyć. Potrzebna mu jest „wiel-ka sprawa”, której będzie mógł poświęcić swoją egzysten-cję, bo dla wielu życie jest zbyt krótkie, by je zmarnować. To „zmarnowanie” rozumieć można co najmniej dwuznacz-nie. Dla postronnych obserwatorów tragicznych wydarzeń w byłej Jugosławii, tamtejsi ludzie marnowali swoje cenne życie. Tymczasem Serbowie, Chorwaci, Bośniacy, Albań-czycy szczerze wierzyli, że niepodjęcie zbrojnego czynu by-łoby zaprzepaszczeniem daru istnienia.

Taka postawa dowodzi, jak wielką mocą sprawczą dys-ponują „władcy symboli”, bo przecież budowany i silnie ry-tualizowany przez nich przekaz zaraził masy przekona-niem, że właśnie nadszedł czas na zdanie egzaminu ze swojego człowieczeństwa. Tych samych ludzi na Zachodzie uważano za odczłowieczonych, bo przecież skala popełnia-nych na Bałkanach okrucieństw była przerażająca. Liczba zbrodni wojennych, jakich się tu dopuszczono w przelicze-niu na jednego żołnierza przewyższała te popełniane przez Wehrmacht. To musiało szokować Europejczyków, sądzą-cych, że erę ludobójstwa Stary Kontynent ma już za sobą.

Kwestię nowoczesnego ludobójstwa poprzez metaforę ogrodu przedstawia J. Leociak:

jeśli społeczeństwo jest ogrodem, to dokonywane przemocą oczyszczanie, poprawianie społeczeństwa nie jest zabijaniem ludzi, lecz wyrywaniem chwastów, nie jest destrukcją, lecz tworzeniem185.

Tak właśnie zdawały się myśleć narody jugosłowiań-skie. One wszystkie popełniały wojenne makabry w imię najwznioślejszych i najszlachetniejszych celów.

185 J. Leociak, Makabra w doświadczeniu XX wieku: słowo –

ob-raz – terytoria (rekonesans), [w:] Nowoczesność jako doświadczenie, red.

1.3.3. PRÓBY KLASYFIKACJI KONSTRUKCJI