• Nie Znaleziono Wyników

Tu i owdzie napotyka się w rozmaitych dziełach francuskich i angielskich lekkie napomknienia, że Franciszek Józef był synem księcia Reichstadtu, króla rzym ­ skiego i syna Napoleona I.

Ci, którzy tak twierdzą, powołują się na świadectwa współczesnych. W spół­

cześni zauważyli, że arcyksiężna Zofja chętnie szukała tow arzystw a wnuka ce­

sarza Franciszka I. Często zapraszała go do siebie. Często rozmawiała z nim. Fran­

ciszek Józef jakc maleńkie dziecko siady­

wał jeszcze na kolanach syna Napoleona.

Nie trzeba jednak zapominać, że arcy­

księżna Zofja była wujenką księcia Reich­

stadtu. Dalej, była ona od niego nie o w ie­

le starszą. Młoda i z natury wesoła, nu­

dziła się strasznie na tym dworze ludzi starych i napół zidjociałych. Nic więc dziwnego, że ciągnęło ją tow arzystw o młodego chłopca, bardzo inteligentnego i

bądźcobądź weselszego, niż: mąż, brat męża, ich ojciec i bracia cesarscy.

Ale jest wykluczonem, by książę Reich' stadtu miał stosunek miłosny z arcyksięż"

ną Zofją i był ojcem Franciszka Józefa.

Raz wykluczonem dlatego, że w 1829 ro­

ku, a więc w roku zajść arcyksiężnej Zofji w ciążę, książę Reichstadtu już zapadf bardzo poważnie w suchoty. Byłby tedy spłodził syna niewątpliwie z zarodkiem ciężkiej choroby. Tymczasem Franciszek Józef — jak wiadomo —• cieszył się za­

wsze doskonałem zdrowiem i dożył 87- go roku życia. Dalej, w całem swojem usposobieniu Franciszek Józef nie w yka­

zyw ał nic z natury południowca, jakim był Napoleon I, nie miał nic z jego genju- szu, nie miał nic z jego temperamentu.

W reszcie argument jak najbardziej roz­

strzygający: arcyksiężna Zofja miała czterech synów, z których ostatni Ludwik W iktor przyszedł na świat w 10 lat po pierwszym synu, a więc wtedy, gdy ksią­

żę Reichstadtu już dawno nie żył. W szys­

cy czterej synowie rysami tw arzy w yka­

zują wielkie podobieństwo do siebie. Lud"

wik W iktor był przez dłuższy czas, za­

nim fatalne nałogi nie zdeprawow ały jeg°

oblicza, niesłychanie podobny do najstar­

szego brata, t. j. do Franciszka Józefa, Również i Maksymilian, późniejszy cesarz meksykański, aczkolwiek nieco w yższy od brata, i arcyksiążę Karol Ludwik w y­

kazywali duże podobieństwo. Rzecz zna­

mienna, że żaden z nich nie miał rysów tw arzy Habsburgów j tradycyjnej obwi­

słej dolnej wargi.

Jest zatem wykluczonem, aby książę Reichstadtu mógł być ojcem Franciszka Józefa.

Gdyby między arcyksiężna Zofją i sy- ffiozsiai? JlłTii TimiL^cmMrrKTtiTmTrrKnrFKmTiK

Jan Bobek, Trzyniec,

wykonuje wszystkie roboty kra­

wieckie po przystępnych cenach.

UBRANIA

zawsze według najnowszej mody, smokingi, żakiety, ubrania space­

rowe oraz ubrania robocze.

nem Napoleona I zachodził bliższy stosu­ życiu Franciszka Józefa nie napotykamy żadnego z takich objawów. Nigdy cesarz nie podkreślił, że jest bratem ciotecznym syna napoleońskiego, nigdy ani jednem słowem nie przejawił swoich sympatji al­

Oczywiście, pozostanie raz na zawsze tajemnicą, w jaki sposób arcyksiężna Zo­

fja zwróciła uwagę na Jellachicha. Dzisiaj nikt już z naocznych świadków ówczes­

nych stosunków na dworze wiedeńskim nie żyje, Jest też wątpliwem, by przypa­

dek pozwolił na odkrycie jakichkolwiek tajnych zapisków albo pamiętników z owej epoki, w których widniałyby do­

kładniejsze informacje o stosunku arcy­

księżnej do Jeliachicha. Olbrzymią licz­

bę takich pamiętników i zapisków cesarz Franciszek Józef po śmierci rozmaitych dygnitarzy dworskich i państwowych bądź skonfiskował, bądź kupił i natych­

miast kazał zniszczyć. Pamiętniki w yda­

ne drukiem, są niekompletne, ponieważ wychodziły za życia Franciszka Józefa.

Rodziny pamiętnikarzy więc w obawie zemsty cesarskiej w ykreślały z Kfkopi- sów wszystko, co odnosiło się dc 'matki cesarskiej i do Jellachicha.

Są jednak fakty, których nie można by ­ wiedeńskiemu na bardzo w ażne stanowi­

sko polityczne i wojskowe bana czyli na­

miestnika Chorwacji i Slawonji. Ban C h o r wacji i Slawonji mial w rękach pod owe czasy władzę cywilną i wojskową. Roz­

porządzał silnym korpusem t. zw. grani- czarów, czyli żołnierzy Pogranicza W oj­

skowego’. Jeszcze cesarzow a Mar ja T ere­

sa w połowie XVIII wieku celem osłony krajów słowiańskich i w.ęgierskich od strony Turcji założyła kolonje rolniczo- wojskowe. Koloniści — Chorwaci i Serbo­

dzy szlachty chorwackiej i serbskiej. Dzię"

ki temu Pograniczu Wojskowemu zwolna napady tureckie ustały. Mimo to Pograni­

cza Wojskowego nie kasowano, ponieważ dzięki niemu dwór wiedeński każdej chwi­

li mógł posłać w pole regularną i bardzo bitną armję, złożoną z wyborowej piecho­

ty i konnicy.

Już od 1840 r. rósł na W ęgrzech ruch antywiedeński i anty dynastyczny. Szlach­

ta tnadziarska żądała wprowadzenia fak­

tycznej niepodległości kraju, usunięcia ab­

solutyzmu, regularnego zwoływania sej­

mów węgierskich i odrębnej armji wę­

gierskiej. Dwór wiedeński widział w tych dążeniach madziarskich wielkie niebezpie­

czeństwo, tem większe, że na c z e le owe­

go ruchu wolnościowego stojący politycy, a przedewszystkiem Ludwik Kossuth, swojemi płomiennemi mowami i swoją agitacją prasową budzili dążności konsty­

tucyjne w Niemcach austriackich, w pierw szej linji wśród inteligencji niemieckiej Wiednia.

Jellachich nie należał do najwybitniej­

szych arystokratów chorwackich. Tajem­

nicza ręka jednak umiała wyciągnąć go sprawy własnej. Toć powodzenie insu­

rekcji węgierskiej strąciłoby z głowy młodocianego arcyksięcia Franciszka, któ*

ry liczył w tedy 17-ty rok życia, w przy ­ szłości koronę węgierską. Powodzenie rewolucji w Peszcie i w Wiedniu zrobiło­ zrobił zawodu swojej dostojnej protektor­

ce. Ody w marcu 1848 r. utw orzył się nie­ osobistą, gdy węgierski minister wojny zaczął w ydaw ać samodzielne rozkazy pułkom węgierskim i gdy ten rząd w ę­

gierski zażądał od bana Chorwacji bez­

względnego posłuszeństwa —< Jellachich odmówił wykonyw ania rozkazów. W net potem zmobilizował on Pogranicze Woj­

skowe i oddziały graniczarów, by z kolei na własną rękę ruszyć na Peszt celem przywrócenia tam zbrojną ręką posłuszeń"

stwa dla Habsburgów.

Pod owe czasy położenie dynastji Habs­

burskiej było rozpaczliwe. Dnia 13 czerw ­ ca 1848 r. wybuchła na ulicach Wiednia rewolucja, książę M etternich musiał ucie­

kać z Wiednia, pozbawiony wszystkich urzędów i godności po 33 latach wszech­

władzy, a cesarz Ferdynand z obawy dal­

szych rozruchów został zniewolniony przez nowych ministrów do podpisania manifestu, zapowiadającego nadanie kon­

stytucji i zwołanie Konstytuanty. Ale przewrót wiedeński nie poprzestał na tych umiarkowanych żądaniach. Demon­

stracje wiedeńskie nabierały coraz to szybciej cech rewolucyjno-demagogicz- nych. Pod wpływem arcyksiężnej Zofji

tejszy w ysłał wojska przeciwko Jellachi- chowi, w strzym ał pochód armji chorwac­

kiej na Peszt, powołał pod broń całą lud­

ność męską, zdolną do noszenia broni, mianował na w łasną rękę generałów, zdobył szturmem cytadelę w Budapeszcie bronioną przez garnizon austrjacki i od­

dał naczelne dowództwo generałowi pol­

skiemu z 1831 r. Dembińskiemu.

Król Sardynji wypowiedział Austrji wojnę:. W Medjolanie i w Wenecji w y­

buchły zwycięskie powstania włoskie przeciwko- rządowi austriackiemu. Pragę i Lwów wojska austriackie zbombardo­

w ały celem steroryzow ania ludności pol­

skiej i czeskiej, łączącej się z ruchem re­

wolucyjnym.

Dwoje ludzi nie utraciło w tedy zimnej krw i: arcyksiężna Zofja i ban chorwacki Jellachich. Narazie zaprzestano walki przeciwko Węgrom. Szło o uratowanie Wiednia, który zamordował ówczesnego ministra wojny gen. hr. Latoura za to, że ten w ysyłał wojska przeciwko Węgrom.

Latoura powieszono na latarni na placu Am Hof tuż przed frontem pałacu mini- sterjum wojny. Garnizon wiedeński pra­

wie cały przeszedł na stronę ludności.

Ministrowie, z wyjątkiem ministra skarbu uciekli z miasta. Uciekły także władze ce­

sarskie i arystokracja. Pozostał tylko par­

lament, któremu prezydował Polak lwo­

wianin, Franciszek Smółka, jeszcze nie­

dawna więzień polityczny, skazany za prace koło -wskrzeszenia Polski na karę śmierci, potem ułaskawiony na dożywo­

tne więzienie, wreszcie puszczony na wol­

ność.

Wiedeń był jeszcze w tedy otoczony bastionami, murami i fosa forteczną, Te fortyfikacje pamiętały wprawdzie czasy oblężenia tureckiego w 1683 r., ale znaj­

dowały się w dobrym stanie i mogły w rękach dzielnego komendanta tworzyć punkt oporu przeciw szturmującemu wro­

gowi.

Takiego komendanta zbuntowany Wie­

deń znalazł w osobie osławionego genera­

ła polskiego z 1831 r., znakomitego

artyle-rzysty, Bema. Bem używ ał takiego roz­

głosu, że w chwili, gdy znalazł się w zbuntowanem mieście, junta rewolucyjna bez namysłu długiego oddała mu naczel­

ną komendę nad miastem. Bem obrał za kwaterę pałac książąt Schwarzenbergów, wysunięty przed południową linję fortów i stam tąd zajął się energicznie przede- wszystkiem wzmocnieniem fortyfikacji wiedeńskich, a następnie nawiązaniem łączności z wojskami węgierSkiemi, które od południowego wschodu posuwały się ku Wiedniowi, by zasłonić go przed nad­

ciągającą armją austriacką.

Na czele tej armji austriackiej formalnie i nominalnie stał feldmarszałek austrjacki książę Windischgraetz. Duszą jednak całej tej armji był Jellachich. Jego Chorwaci, piechota i kawalerja —. kawalerzyści w czerwonych krótkich płaszczach — tw o­

rzyli jądro armji austriackiej i byli ce- menetem, spajającym różnolite, szybko ze wszystkich stron zbierane oddziały. Pułki narodowości niemieckiej, czeskiej i pol­

skiej niechętnie szły na Wiedeń. Nato­

miast Chorwaci Jellachicha, rozpłomienie­

ni przez niego odpowiedniemi przem owa­

mi, pałali żądzą zdobycia miasta i ukara­

nia rewolucjonistów.

W ypadki w październiku 1848 r. rozwi­

jały się z tragiczną szybkością. Bem bro­

nił Wiednia zapamiętale. Ale miał pod so­

bą załogę zdemoralizowaną i lękającą się szturmującego wroga. W indischgraetz bombardował przez kilka dni miasto. Co chwila wybuchały pożary. Nadciągająca armja węgierska została pod Schwecha- tem rozbita. Junta rewolucyjna ze strachu przed ostatecznem szturmem zmusiła Be­

ma do złożenia dowództwa, Bem, prze­

brany za chłopa, wózkiem jednokonnym wydostał się z Wiednia i uciekał na W ę­

gry. Tam, na W ęgrzech powierzono mu dowództwo osobnej armji węgierskiej w Siedmiogrodzie. Na jej czele dokazywał cu' dów waleczności i strategji, dzięki czemu w yrósł na jednego z najbardziej popular­

nych bohaterów rewolucyjnych w ęgier­

skich.

Wiedeń tymczasem jeszcze raz na 24 godzin zerw ał się do boju. W tedy Jella­

chich pchnął do szturmu swoich Chorw a­

tów. Jazda chorwacka, w padłszy na przed mieścia Wiednia, tak srożyła się nad lud­

nością cywilną, że wieść o tem dotarła do

wewnętrznej dzielnicy miasta, ujętej w pierścień bastjonów i fos. Popłoch padł na ludność cywilną, a ten z kolei udzielił się armji narodowej i legjonów studentów.

Rozpoczęła się masowa ucieczka. Otwo­

rzono bram y miejskie, pułki i szwadiony chorwackie w darły się do środka miasta i kładły trupem każdego, kogo spotkano na ulicach. Rzecz jasna, że w ciągu bar­

dzo krótkiego czasu stłumiono wszelki opór. Jellachich i jego Chorwaci w praw ­ dzie zasłużenie ściągnęli na siebie długo­

letnią nienawiść wiedeńczyków, ale arcy­

księżna Zofja i jej najtarszy syn byli zno­

wu panami stolicy.

Usunięcie niewygodnego świadka.

W tedy właśnie podczas tych ruchów re­

wolucyjnych na W ęgrzech i w Wiedniu rozegrała się scena, która po raz pierwszy w ydobyła na światło dzienne pytanie, czy arcyksiążę Franciszek — późniejszy Fran"

ciszek Józef — jest synem arcyksięcia Franciszka Karola, lub czy jest synem hr.

Jellachicha.

Prezesem ministrów w pierwszym ga­

binecie węgierskim, który utw orzył się w marcu 1848 r., został magnat węgierski Ludik hr. Batthianyi. Batthianyi‘owie na­

leżeli do najstarszych rodów madziar­

skich. Od czasu, gdy korona węgierska przypadła Habsburgom, zaw sze pozosta­

wali na ich służbie. Piastowali wysokie stanowiska cywilne i wojskowe. W XVIII stuleciu byli — jak prawie cała arystokra­

cja w ęgierska owej epoki — prawie zu­

pełnie zniemczeni. Mieszkali stale w Wie­

dniu. Posiadali tam w spaniały pałac. Z początkiem wieku XIX pod wpływem na­

rodowego odrodzenia madziarskiego fa- milja hr. Batthianyi‘ch zadokumentowała swoje uczucia narodowe. Brała gorliwy udział w ruchukonstytucyjnym i w ruchu gospodarczym, mającym zapewnić W ę­

grom samodzielność gospodarczą.

Ludwik hr. Batthianyi przecież za mło­

du służył pewien czas na dworze cesar­

skim w Wiedniu. W tedy to dziwnym tra­

fem miał podobno sposobność podpatrzeć jakąś- czulszą scenę między arcyksiężną Zofją i hr. Jellachichem. Podobno widział, jak arcyksiężna Zofja całow ała

Jellachi-cha i przyjmowała od niego pocałunki.

Było to przed przyjściem na świat jej pierwszego syna. Po urodzeniu się syna Ludwik hr. Batthianyi w yrażał stale w ą t­

pliwość, czy jest to syn Franciszka Karola i wskazywał na Jellachicha, jako na w ła­

ściwego ojca. Robił to jednak bardzo dy­

skretnie. W ówczas jeszcze arcyksiężna nie wiedziała, że hr. Batthianyi był świad­

kiem jej czułego sam na sam z Jellachi- chem.

W miarę, jak gabinet węgierski nabierał coraz to wyraźniejszych cech rewolucyj­

nych, Ludwik hr. Batthianyi usuwał się od udziału w rządach, aż! w reszcie w yje­

chał na wieś celem zademonstrowania, że nie jest już więcej członkiem rządu, nie chce do niego należeć i nie bierze za jego czyny żadnej odpowiedzialności. Faktem jest jednak, iż- równocześnie Ludwik hr.

Batthianyi, jako patrjota węgierski suro­

wo potępiał postępowanie Jellachicha Hoł­

dował on zapatrywaniu, że Chorwacja i

Slawonja są częściami składowemi pań­

stw a węgierskiego, a ban Chorwacji jest urzędnikiem Korony św . Stefana, pod­

ległym rządowi węgierskiemu. Wystąpię"

nie zbrojne Jellachicha przeciwko W ę­

grom uważał on za bunt, samego Jellachi­

cha za buntownika, pochód graniczarów na Peszt za w yraźny dowód wrogich za­

miarów arcyksiężnej Zofji względem na­

rodu węgierskiego.

To też w rozgoryczeniu teraz już się nie krępował i nie ukrywał sceny, której był świadkiem. Głośno oświadczył, że Jella­

chich był kochankiem arcyksiężnej Zofji i obecnie za pomocą wojsk chorwackich broni tronu dla swego syna, zwanego nie­

słusznie arcyksięciem Franciszkiem. Sło­

w a Ludwika hr. Batthilanyfego rozchodzi­

ły się lotem błyskaw icy po całych W ę­

grzech. Tysiące Madziarów powtarzało ten zarzut, że właściwą podniętą działal­

ności Jellachicha jest romans z arcyksię- żną Zofją i że jej najstarszy syn nie jest