• Nie Znaleziono Wyników

Znaczenie i pochodzenie różnych przy- przy-słowi i wyrazów

W życiu naszem codziennem wym awia­

my nieraz dużo w yrazów i zwrotów, o których znaczeniu ii ich pochodzeniu nie­

kiedy bardzo mało wiemy. Przysłow ia takie i w yrazy pochodzą po największej części ze starszych czasów a ma ich pra­

wie że każdy lud, a ma ich także i nasz lud polski.

Chcemy tutaj w krótkości podać zna­

czenie; i pochodzenie niektórych takich przysłowi i wyrazów.

Głupi niedźwiedziu, gdybyś w mateczni­

ku siedział, niktby się o tobie nie był dowiedział.

Przysłowie to słyszym y lub czytamy kiedy bywa zastosowane wobec ludzi, którzy chcą kogoś krytykow ać, a sami na krytykę zasługują.

Przysłowie to znajdujemy w poemacie Mickiewicza „Pan Tadeusz14, w którym

opisuje polowanie na niedźwiedzia.

Knieje i bory w dawnych czasach nie­

dostępne ludziom, w_ których wylegiwały się niedźwiedzie, nazywano „matecznika­

mi": We wspomianym poemacie opisuje Mickiewicz polowanie szlachciców pol­

skich na niedźwiedzia. Między szlachtą znajduje się niejaki Wojski, uchodzący za jednego z najlepszych myśliwych, które­

mu nigdy żaden wytropiony zwierz nie uchodzi.

Kiedy więc pewnego razu udało się znowu Wojskiemu ubić pięknego niedź­

wiedzia, Mickiewicz, wysławiając W oj­

skiego powiada: „Głupi niedźwiedziu!

gdybyś w mateczniku siedział, nigdyby się Wojski o tobie nie dowiedział1*.

Znaczenie tego zwrotu jest, że gdyby niedźwiedź był mądry, nie byłby ze swo­

jego legowiska, czyli matecznika, nigdy wyłaził, nie byłby przez Wojskiego za­

strzelony. To samo1 odnosi się do niektó­

rych ludzi, że mając masło na głowie, nie powinni uprawiać krytyki, albowiem sami potem zostają skrytykowani i ośmieszeni.

Wyrwał się, jak Filip z konopi.

W przedrozbiorowej Polsce był także posłem na sejm w arszaw ski niejaki Filip, szlachcic ze wsi dziedzicznej Konopie.

Pewnego razu podczas debaty w sejmie, zabraw szy głos, tak dalece odstąpił od tematu, że wzbudził powszechny śmiech i wesołość w całym sejmie. Od tego cza­

su powstało w całej Polsce przysłowie:

„W yrw ał się jak Filip z Konopi".

Przysłow ie to słyszym y jeszcze i dzi­

siaj, jeżeli chce się o kimś powiedzieć, że niepotrzebnie w yrw ał się podczas de­

baty na jakiemś zgromadzeniu lub obra­

dach, albo też w gazecie. Powiada się o takim, że „w yrw ał się jak Filip z Konopi".

Xantypa.

Powieść o Xantypie nie jest pochodze­

nia polskiego, lecz pochodzi z czasów starożytnych Greków.

Xantypa była żoną mędrca greckiego Sokratesa. W edług podania historyczne­

go, miała to być ogromnie zła kobieta, która ciągle kłóciła się ze swoim mężem.

Powieść o niej przeżyła aż do naszych czasów, dlatego też wszystkie złośliwe kobiety nazywam y Xantypami.

Jednak o złośliwości i kłótliwości Xan- typy są pewne powątpiewania, albowiem są także i tacy historycy, którzy tw ier­

dzą, że Xantypa nie była w gruncie rze­

czy tak złośliwą, jak ją nazywają. Pow o­

dem kłótni małżeńskich było, że Sokra­

tes, jako mędrzec, zajmując się różnemi sprawami, za mało troszczył się o swoją rodzinę, przedewszystkiem o jej codzien­

ne potrzeby do życia. Lecz pomimo tego twierdzenia, utarty zwyczaj nazywania złych kobiet Xantypami utrzym ał się do dzisiaj a zdaje się, że utrzym a się i nadal.

Tragedja.

Tragedja pochodzi od słow a greckiego

„tragos", ,co znaczy w języku polskim kozioł.

Tragedja grecka powstała z urządza­

nych uroczystości na cześć boga Dyonisa.

Takich uroczystości odbywało się do ro­

ku więcej. Jedna z największych odby­

wała się w miesiącach wiosennych. W tym czasie odbywały się wspaniałe piel­

grzymki do ołtarza boga Dyonisa, przy- czem śpiewano różne pieśni o smutnych melodjach na cześć bóstwa, a także tań­

czono, albowiem taniec należał do ob­

rządku uroczystości. Ponieważ podczas uroczystości ofiarowano na ołtarzu bogu kozła „tragos“, nazwano uroczystości te tragedjami.

Że przy owych tragedjach tracił zaw ­ sze jeden kozieł życie, a że utrata życia należy do wypadków, nad któremi się smucimy, zatem słowo tragedja utrzymało się i do dzisiaj przy każdym wypadku, który pogrąża nas w smutek. Także i sztuki teatralne, przedstawiające jakieś smutne dzieje lub wypadki, nazywam y tragedjami, które to słowo jest zabytkiem, pozostałym po starożytnych Grekach.

Tyran.

Ze słowem tyran lub tyranizow ać spo­

tykamy się bardzo często. Tyran w na- szem pojęciu znaczy tyle, co gnębiciel, tyranizować gnębić, albo znęcać się. Sło­

wo to, to także zabytek starej Grecji, gdzie jednakowoż tyran nie zawsze był gnębicielem, przeciwnie, w niejednym w y ­ padku był dobroczyńcą uciskanej przez szlachtę ludności greckiej.

Jak u innych narodów, tak samo i u Greków odbywały się wędrówki poszcze­

gólnych plemion, które przenosiły się z miejsca na miejsce. Przez takie przecho­

dzenie z jednego kraju do drugiego, w ła­

dza królewska traciła moc nad koczują- cerni plemionami, a zato wzmagała się moc szlachty. Bardzo często zdarzało się, że całą moc królewską przyw łaszczyła sobie szlachta. Tym sposobem powstały rządy arystokratyczne, to znaczy, że w ła­

dzę nad ludem przyw łaszczyły sobie w y ­ łącznie tylko poszczególne rody.

Szlachta, ująwszy władzę nad ludem w swoje ręce, uciskała i gnębiła ten lud, co było powodem częstych niepokojów i rozruchów przeciwko szlachcie. Pomiędzy niespokojnym ludem znalazły się także jednostki odważniejsze, które slaw ały na czele wzburzonego tłumu, w ypędzały lub

m ordowały swoich gnębicieli, ujmując do­

tychczasową władzę w swoje ręce. Lud z wdzięczności za wyswobodzenie z pod władzy gnębiącej ich szlachty, uznawał swojego oswobodziciela za swego samo- władcę. Taki samowładca nazywał się

„tyranem" a w wieku VII i VI przed Chr.

było takich tyranów w starej Grecji do­

syć dużo. Między tyranam i byli także i tacy, którzy byli pochodzenia królewskie­

go i z tego powodu stali się tyranami, lecz większa ich część zawdzięczała zaj­

mowane stanowisko jedynie pracy, którą poświęcili w obronie i walce o wyswo­

bodzenie uciskanej ludności z pod władzy szlachty.

Pod słowem tyran lub tyraniada, jak nazywano poszczególne okręgi, nie ozna­

czano w starej Grecji coś potępiającego lub czci uwłaszczającego. Tyrani byli po większej części u ludu bardzo łubiani, a w późniejszych czasach imiona ich wy­

mawiana ze czcią, a niektóre z nich znaj­

dowały się nawet między siedmiu grec­

kimi mędrcami.

Ponieważ władza tyranów otrzymywa­

ną byfe od ludu, dlatego też na ludzie tym się opierała. Tyranowie pod każdym względem szli ludowi na rękę i dla zwró­

cenia na siebie większej uwagi urządzali dla niego igrzyska, uroczystości religijne itd. Że w starej Grecji, według istnieją­

cych ustaw, był dłużnik w ydany swemu wierzycielowi na łaskę i niełaskę tak dłu­

go, dopóki nie spłacił w zupełności swo­

jego długu, działy się w niejednym wy­

padku wprost okrucieństwa. Ponieważ wierzyciel miał praw o swojego dłużnika sprzedać i do niewoli, to nieraz cała ro­

dzina znajdowała się w niewoli. Także i pod tym względem pomagali tyranowie ludności, biorąc ją w obronę przed okru­

tnymi wierzycielami, którymi po naj­

większej części znowu była szlachta.

Jednakże tyranowie nie utrzymali się długo, albowiem musieli staczać ciągle walki z w ładzy chciwą szlachtą. Szlachta, gdzie zwyciężyła tyrana, tam stwarzała republikę, lecz na czele tej republiki sta­

wał znowu szlachcic, ściągając na siebie znowu dawną władzę.

Jak z tego wynika, to dzisiejsze pojęcie' tyrana jest wręcz przeciwnem pojęciem

8f>

tyrana w starej Grecji. Słowo tyran zna­

czyło w starej Grecji samowładca.

Drakoński wyrok, drakońska kara.

Jak z 'innymi, tak samo i ze słowem

„drakoński w yrok" lub „drakońska kara"

spotykamy się dosyć często.

Słowo „drakoński" sięga taksamo jak słowo „tyran" do czasów starej urecji w latach 500 przed Chrystusem.

Prawo starej Grecji opierało na t. zw.

prawie zwyczajowem, to znaczy nie na prawie napisanem w księgach, lecz u- stnie przejmowanem jednego pokolenia od diugiego. Zarządzenie takie miało dużo złych stron, ponieważ wykonawcami ca­

łego ustaw odaw stw a była przedewszyst- kiern szlachta, a ludność nie należąca do szlachty była od wszelkich rządów odsu­

wana i nie znała dokładnie praw a zw y­

czajowego. To też wszelkie wyroki we sprawach spornych szlachty przeciw nie- szlachcie, wydawane były stronniczo, a to na korzyść szlachty, a nie było żadnej innej instancji, do której mógłby się po­

szkodowany odwołać. Odnosiło się to przedewszystkiem w sprawach spornych o wierzytelności. Ponieważ prawo zw y­

czajowe, jak już wyżej wspomnieliśmy, było bardzo surowe i w ydaw ało takiego w zupełną moc wierzyciela. Praw ie że po większej części dłużnikiem był ubogi lud, to jest wiejski i mieszczaństwo, a w ierzy­

cielem znowu szlachta, ludność uboga była "wydaną zatem w zupełne posiadanie szlachty. Jeżeli więc dłużnik nie zapłacił swojego długu na czas, to wierzyciel bez wszelkich skrupułów sprzedawał go jako niewolnika. Niebezpieczeństwo to groziło tak ludności wiejskiej, jak i miej k ej.

Ilość niewolników przez to rozmnażała się coraz bardziej, tak, że zachodziło nie­

bezpieczeństwo, że Grecja będzie miała tylko dwa rodzaje obywateli, to jest szlachtę i niewolników. Był to więc po­

wód, że ludność zaczęła wołać po prawie pisanem, jako jedynem najbezpleczniej- szem ustawodawstwie, tórego nie można każdej chwili według własnego poglądu

zmieniać. Długo jednak pozostawała szla­

chta głuchą na żądanie ludu. Lecz kiedy ludność domagała się pisanego praw a co­

raz głośniej i groziła nawet wybuchem rewolucji, zdecydowała się nareszcie szla­

chta praw odaw stw a zwyczajowego spisać do ksiąg.

Sędziami w starej Grecji byli wybierani przez szlachtę tak zw. archonowie. Jed­

nemu z archonów, nazwiskiem Drakon, poleciła szlachta obowiązujące dotych­

czasowe prawo zwyczajowe spisać do ksiąg. Praw o napisane w księgach było nadw yraz surowe, a po największej czę­

ści za wszelkie przestępstw a stanowiło karę śmierci, niewolnictwo, wygnanie itd., bez względu na to, czy przestępstwo było zawinione, czy też przypadkowe. Różnicy pod tym względem praw o drakonowe nie znało. Z tego powodu nazwisko Dra- kona stało się przekleństwem, a ludność imię jego ze zgrozą wymawiała. Stąd też więc pochodzi to przysłowie: „drakoński w yrok" lub „drakońska kara".

Posądzenie to Drakona, jak wykazały późniejsze badania, nie było sprawiedliwe albowiem Drakon napisał tylko to, co za­

wierało prawo zwyczajowe.

Praw o zwyczajowe, napisane przez Drakona, pochodziło z czasów, kiedy lud­

ność trudniła się jeszcze wyłącznie gospo­

darką rolną; prawo zwyczajowe, chcąc więc ochronić cudzą własność na polach, nakładało bardzo surowe kary na tych, którzy cudzej własności nie uszanowali.

1 tak np. za ścięcie obcego drzew a oliw­

nego, lub poszkodzenie płodów rolnych, albo nieprawne przywłaszczenie tychże sobie, praw o zwyczajowe nakładało na przestępców karę śmierci. A że Drakon wszelkie te surowości pojął do ustaw y pisanej, zatem prawo pisane było także surowe i nie przyniosło ludowi oczeki­

wanych ulg w zupełności.

Przysłow ie zatem o drakońskich w y ­ rokach i karach, pomimo, że upłynęło od tego czasu 2.000 lat. zachowało się aż do

dzisiaj.

86

Ż A R T Y I D O W C I P Y ,

PAMIĄTKA RODZINNA.

— Co pan dobrodziej ma za pyszną la­

skę. Możeby mi ją pan odstąpił?

— O, nie mogę. To pamiątka rodzinna.

Tą laską jeszcze dziadek babkę trzepał.

4

Nie zna regulaminu.

Kapral: — Kozik, powiedz mi, cobyś ty zrobił, jakbyś stał na warcie przy pro­

chowni i wyleciał z nią w powietrze?

Kozik: _ Zameldowałbym, proszę po­

kornie, że prochownia leci w powietrze.

Kapral: — Co-o-o? Ty rekrucie, ucho zamazane, poszedłbyś z w arty? To ty tak znasz regulamin? Ty masz tak długo w powietrzu latać, aż jaka zmiana przyjdzie.

Rozumiesz!?

*

NAJGŁUPSZA TWARZ.

W pewnej restauracji siedzi większe towarzystwo i wesoło się zabawia. Przy stole obok siedzi jakiś obcy .gość, przy­

słuchując się uważnie rozmowie zabaw ia­

jących się i niekiedy uśmiecha się na głos.

Obserwacja obcego i jego uśmiechy nie podobały się tow arzystw u.

Nagle staje jeden z tow arzystw a i po­

wiada:

— Koledzy, będzie zabawa! Kto zrobi najgłupszy w yraz tw arzy, ten dostanie odemnie paczkę tytoniu i flaszkę piwa!

Zabawa zaciekawiła wszystkich, albo­

wiem ciekawi byli, kto właściwie potrafi zrobić najgłupszy w yraz tw arzy.

Przez chwilę ofiarujący tytoń i piwo przyglądał się wszystkim twarzom, po- czem wziął flaszkę piwa i tytoń i posta­

wił przed obcym gościem, siedzącym przy drugim stole.

— Fan wygrał! —. mówi do niego.

—• Jakto? — powiada obcy gość — przecież ja nie brałem udziału w zaba­

wie.

— Ale w ygrał pan!

1 wszyscy jednogłośnie przyznali, że on wygrał.

Obcy gość wstaje zaw stydzony od sto­

łu i odchodzi, pozostawiając tow arzystw o same.

MIĘDZY PRZYJACIÓŁKAMI.

— Słuchajno Gucia, czy to prawda, że ty wychodzisz zamąż?

— Lubię takie głupie gadanie! A jak nawet żyję z Mońkiem, to zaraz muszę wyjść za niego zamąż?!

*

DŁUG HONOROWY.

P rzed sądem staje Natan Berberys- baum oskarżony o sfałszowanie weksli.

— Co oskarżonego do tego skłoniło?

— pyta sędzia.

— Potrzebowałem koniecznie pieniędzy do wyrównania długu honorowego.

BIEDNA PAPUGA.

— Nie pojmuję _ ubolewała wobec m ał' żonka pani Anna — dlaczego nasza papu­

ga od dłuższego czasu przestała mówić?

— Jakże ma mówić, skoro ty całymi dniami nie dopuścisz jej do słowa.

* W SĄDZIE.

Pewien Anglik pociągniony był do są­

du o dwużeństwo. W czasie procesu sta­

wiła się przed sędzią i trzecia jego żona.

Sędzia rozgniewany pyta obwinionego;

— Pókiż się człowieku będziesz żenił?

— Póki sobie nie dobiorę dobrej żony,

— odpowiada obwiniony.

*

CZŁOWIEK HONORU.

Przez kilka tygodni mieszkał turysta w gospodzie „Pod Lwem“. Właściciel go­

spody miał bowiem trzy piękne córki:

Różę, Połę i Annę.

W trzy miesiące po wyjeździe turysta otrzym ał następujący list od właściciela gospody „Pod Lwem“ :

— Moja córka czuje się matką. Spo­

dziewam się, że pan jest człowiekiem honoru.

On się też istotnie okazał człowiekiem honoru i odpisał:

— Chętnie spełnię swój obowiązek, proszę tylko o łaskawe zakomunikowanie mi, która z trzech córek pana poczuła się matką.