• Nie Znaleziono Wyników

3. HLONDIAŃSKA IDEA ODNOWY KOŚCIOŁA

3.1. Myśl eklezjologiczna

3.1.3. Kierunki i miejsca odnowy Kościoła

U podstaw rozumienia Kościoła znajduje się istotnie jego nadprzyrodzony wymiar. Stąd wynika konieczność zachowania wyjątkowego respektu. Doniosłość i delikatność sprawy wzmacnia fakt, że próbując wniknąć w rzeczywistość Kościoła, dotyka się jednocześnie największych misteriów. Geneza Kościoła, jego istota, natura i posłannictwo wskazują na jego zbawczy sens, gdzie u źródła jest ścisła osobowa więź Boga z człowiekiem. To pozwala postrzegać Kościół jako Bosko-ludzką rzeczywistość.

Przez swój wymiar ludzki wchodzi on w egzystencję świata. Natomiast przez wymiar Boski nie utożsamia się ze światem, lecz ma swoje ukierunkowanie na pełnię życia w Bogu, która zostanie ostatecznie zrealizowana w eschatycznej przyszłości. Jednak to Boże życie jest obecne już teraz w Kościele, który ciągle jest w drodze. Oznacza to, że Kościół się zmienia, nie pozostaje taki sam, gdyż jest kimś żywym. To co zostaje niezmienne, to jego wewnętrzna istota. Zatem ów stan „bycia w drodze”, a także czynnik ludzki świadczą o braku doskonałości. To przede wszystkim budzi świadomość potrzeby ciągłej odnowy Kościoła (por. KK 8).

Kościół jest również rzeczywistością historyczną, która go w pewien sposób warunkuje. Pomimo swego Boskiego wymiaru, swojej świętości, Kościół posiada przemijający ludzki

wymiar, który zawsze wykazywał będzie potrzebę reformy806. Jednak podstawą życia Kościoła,

jego jedynym miarodajnym źródłem jest Objawienie Boże. Świadomość tego pozwala niejako wytyczyć właściwy kierunek odnowy. Autentyczna odnowa Kościoła dążyć zawsze będzie do odsłaniania czystego, pierwotnego, ewangelicznego obrazu chrześcijaństwa pośród różnych

naleciałości czasowych807.

Prymas wyrażał w podobny sposób swoje przekonanie, wskazując, że „miarą Ewangelii, miarą Opatrzności, miarą pokoleń i wieków mierzyć powinniśmy Kościół i jego przeznaczenia, a moc i jego zdolność zdobywczą mierzyć możemy tylko miarą tych wartości, które poręczają

zwycięstwo Ewangelii”808. Przekonanie to towarzyszyło mu na wszystkich etapach i szczeblach

posługi pasterskiej. Na samym początku swego pobytu na Śląsku wyraził swą odpowiedzialność za każdego człowieka żyjącego w Kościele, którego pragnął prowadzić drogą wiary i cnoty do

Boga, do nieba809.

Żywił nadzieję, że to będzie wspólna droga nacechowana współpracą z duchowieństwem i świeckimi. „Musimy stanowić nierozerwalną jednię ducha i czynu, odporną na wszelkie pokusy i zamachy. Bądźmy Ciała Chrystusowego członkami twórczymi, członkami na swoim

miejscu, ze swoją funkcją”810. Podwaliną wszelkich przedsięwzięć i reform miała być mocna

i żywa wiara, co przede wszystkim miało służyć wzrostowi Królestwa Bożego811. To dzięki niej

możliwe jest najpierw postawienie właściwej diagnozy, aby kolejno móc przejść do działania. Widział to wręcz w kategorii obowiązku, aby czuwać nad bezpieczeństwem wiary i losami

806 Prawdziwa reforma powinna dotyczyć w Kościele tego co ludzkie, by lepiej stało się widoczne to co jest Chrystusa i nie może się ona opierać na wznoszeniu nowych struktur, ale ma polegać na odnowie wszystkich jego członków. Por. J. Ratzinger, Odkryć Sobór na nowo, w: tenże, Opera Omnia, t. XIII/1: w rozmowie z czasem, K. Góźdź, M. Górecka (red.), Lublin 2013, s. 70-72.

807 M. Rojek, Ecclesia semper reformanda, „Resovia Sacra” 3(1996), 26-27.

808 AH, t. I, cz. 1, Listy pasterskie: „Z życia Kościoła Chrystusowego”, s. 152-153.

809 Por. AH, t. I, cz. 1, Listy pasterskie: „Zaślubiny ze Śląskiem”, s. 5-6.

810 AH, t. I, cz. 1, Listy pasterskie: „Z życia Kościoła Chrystusowego”, s. 154.

Kościoła katolickiego, dbać o jego położenie i kondycję oraz wskazywać na istotne obowiązki

i program dalszej pracy812.

Kluczowym stwierdzeniem wyrażającym właściwe rozumienie odnowy Kościoła stanowiła wypowiedź zawierająca rozróżnienie między tym, co stanowi wnętrze Kościoła, a tym co wyraża jego zewnętrzną stronę. Nauczał, że podążanie i wzrastanie w świętości ewangelicznej stanowi istotę odrodzenia Mistycznego Ciała Chrystusa. Objawia się to w tym, że

czynniki duchowe i nadprzyrodzone biorą górę nad zewnętrzną stroną ustrojową813, a zarazem

stwierdzić trzeba, że Kościół pod tchnieniem Ducha Świętego kroczy drogą wewnętrznego

odrodzenia814. Dlatego właściwym przynagleniem jest, by zdobywać pełnię życia wewnętrznego,

poddać się twórczemu działaniu Ducha Świętego815. Wyraźnie zaakcentowane zostało

zorientowanie pneumatologiczne. Wybrzmiewa ono także w różnych innych kontekstach, rzucając nowe światło i twórcze myśli. Hlond odnosząc się do katolicyzmu ukazywał, że w istocie swej on nie gaśnie, gdyż Duch Święty zawsze Kościołowi przyświeca. Sprawia, że Kościół jest zawsze świeży, żywotny, odradzający, wypełniony twórczymi siłami. Ważne jest, aby ludzkość od tego światła się nie odwracała. Swoistym wskazaniem i przestrogą zarazem jest poczyniona prze niego uwaga, że z Kościoła – „z tej skarbnicy trzeba tylko czerpać, a nie uciekać się do charyzmatu subiektywnej inicjatywy, który z pominięciem Ducha Świętego

w Kościele całą nadzieję pokłada w osobistej fantazji”816. Kościół, który jest wciąż odnawiany

przez Ducha Świętego, w którym życie się nie kurczy jest szczególnym miejscem kształtowania człowieka o coraz wyraźniejszym obliczu duchowym, pragnącym prawdy i odnawiającym się od wewnątrz przez „obmycie odrodzenia i odnowienia w Duchu Świętym” (Tyt 3,5). Podkreślał, że hierarchia jest narzędziem, przez które działa Duch Święty, a wszyscy wierni są wezwani, aby

wytężając swoje siły – pracowali pod natchnieniem Ducha Pocieszyciela817. Niewątpliwie

wskazanie to ukazuje ważny aspekt odnowy Kościoła, dotyczący przede wszystkim odnowy człowieka, który musi sam się odnowić w Chrystusie, w Duchu Świętym. Jest to kierunek wiele

rokujący na przyszłość Kościoła818.

Punktem wyjścia dla odnowy polskiego życia kościelnego i zarazem pierwszym warunkiem była wewnętrzna przemiana. Postulat wysunięty przez polskiego Hierarchę prowadził do praktycznych wniosków. Dostrzegał, że życie zewnętrzne Kościoła „zanieczyściło

812 Por. AH, t. I, cz. 1, Listy pasterskie: „O życie katolickie na Śląsku”, s. 29; AH, t. II, cz. 1, Przemówienia: „O położeniu i zadaniach Kościoła w Polsce”, s. 178.

813 Por. AH, t. I, cz. 1, Listy pasterskie: „Z życia Kościoła Chrystusowego”, s. 153.

814 Por. AH, t. I, cz. 1, Listy pasterskie: „O zadaniach katolicyzmu wobec walki z Bogiem”, s. 83.

815 Por. AH, t. I, cz. 1, Listy pasterskie: „Z życia Kościoła Chrystusowego”, s. 153.

816 AH, t. III, cz. 7, Pisma różne: Luźne myśli Kardynała Augusta Hlonda (1922-1948), s. 217.

817 Por. AH, t. II, cz. 1, Przemówienia: „O Kościele Chrystusowym”, s. 213-215.

818 Por. V. Messori, Przekroczyć próg nadziei. Jan Paweł II odpowiada na pytania Vittoria Messoriego, Lublin 1994, s. 129-130.

się światem, duchem pogańskim, niekonsekwencją etyczną, grzechem”819. Stwierdzał z przejęciem, że Oblicze Oblubienicy Chrystusowej „okryte jest zmazami albo zmarszczkami (por. Ef 5,27). Szata Kościoła wymaga wybielenia w Krwi Barankowej (por. Ap 7,14). Z wewnętrznego bogactwa łaski powinniśmy przeto ponieść moc ducha w codzienne życie.

W walce duchowej mamy się przezwyciężać i uświęcać”820. Uważał, że najpierw potrzeba

zerwać z dotychczasowym stylem życia i pracy na niwie kościelnej, nacechowanym niejednokrotnie przyzwyczajeniem, rutyną, urzędowością, z tym wszystkim, co paraliżuje wszelkie szlachetne impulsy i zbawcze inicjatywy. Wskazywał, że z myśli Chrystusowej i z urządzeń zbawienia musi Kościół zetrzeć widoczną patynę. Potrzeba skończyć ze stagnacją,

rutyną, z półświadomością religijną821. Trzeźwo i dosadnie diagnozował ówczesne życie

katolików „zarażonych” liberalizmem, zlaicyzowanych, nie znających jasnych pojęć religijnych,

odchodzących od etyki katolickiej822. Pragnął w organizmie Kościoła nazwać to, co jest

szkodliwe i oddzielić od źródlanych strumieni Chrystusowych, a następnie wspólnym wysiłkiem

spróbować to uzdrowić, a w razie konieczności usunąć 823.

Pierwszym krokiem miało być wyprowadzenie ówczesnego człowieka z chaosu pojęć, podanie zdrowej doktryny katolickiej, wyleczenie z płynności zasad, wyswobodzenie z niewoli ducha czasu. Ponadto koniecznym było według Hlonda usunięcie braku konsekwencji życiowej, elastyczności sumienia, sprzeczności między wiarą a życiem. Jednak najistotniejszym zadaniem było związanie na nowo życia wielu katolików z łaską Bożą i wskrzeszenie ich życia wewnętrznego. Według Prymasa jest to pierwsza i najważniejsza

praca do wykonania824.

819 AH, t. I, cz. 1, Listy pasterskie: „Z życia Kościoła Chrystusowego”, s. 153.

820 Tamże.

821 Por. AH, t. I, cz. 1, Listy pasterskie: „O zadaniach katolicyzmu wobec walki z Bogiem’’, s. 83.

822 Por. AH, t. II, cz. 1, Przemówienia: „O położeniu i zadaniach Kościoła w Polsce”, s. 180.

823 „W przeciwstawieniu do naszej prostej i jasnej wiary, ujętej w ściśle określone prawdy i wyrażającej się w stałych zasadach moralnych, pojawia się tu jakiś inny katolicyzm, mglisty i ciemny, który sobie z żadnej prawdy wiary i z żadnego obowiązku religijnego jasno sprawy nie zdaje. Jakiś katolicyzm płytki i powierzchowny, który przestał być głębokim przekonaniem, a stał się poglądem zmiennym a tak słabym, że nie ma siły orientacyjnej i nie daje mocy do czynu religijnego. Jakiś katolicyzm nieuchwytny, odzywający się li tylko w sferach uczucia jakimś wspomnieniem z lat młodych, a zresztą skostniały i niepraktykujący. Jakiś katolicyzm zwyczajowy, niby produkt tradycji narodowych i rodzinnych, który zna jeszcze opłatek wigilijny i święcone wielkanocne i pasterkę na Boże Narodzenie, ale prawie nic poza tym. Jakiś katolicyzm okolicznościowy, z którym, niby z tradycyjnym uzupełnieniem pojęcia Polaka, wystąpić wypada w święta narodowe i na niektórych ustalonych obchodach. Jakiś katolicyzm modny, z którym nie można nie pokazać się na pogrzebie i na ślubie znajomych. Jakiś katolicyzm obliczony, który dla polityków jest drogą do pewnych faktów i celów, a którym partie posługiwać się mogą jako środkiem propagandy, zwłaszcza w okresie wyborczym. Jakiś katolicyzm pojmowany jako martwa kategoria statystyczna, w której mają prawo obywatelstwa wszyscy, co raz do niej wpisani, nie przepiszą się do kategorii innej, bez względu na to, czy jeszcze w co wierzą i jak żyją. Przyszedł do nas ten katolicyzm, który nie chodzi do kościoła, nie zapoznaje się ze swym proboszczem, nie zna nawet imienia panującego Papieża, a w praktycznymi życiu tak często nie zna zasad Chrystusowych” [AH, t. I, cz. 1, Listy pasterskie: „O życie katolickie na Śląsku”, s. 33].

Polski Hierarcha, analizując dzieje Kościoła powszechnego oraz w sposób szczególny dokonując pogłębionego namysłu nad miejscem i kondycją Kościoła w ówczesnej Polsce, wykazał się zdolnością dokonywania trafnych analiz. W swojej dojrzałej, już powojennej myśli o Kościele czynił śmiałe podsumowania. Na podstawie minionych wydarzeń wnioskował, że Kościół w ciągu długich wieków nieraz przebudowywał swój zewnętrzny układ. Potrafił przystosować sposoby działania do potrzeb czasu. Umiał uwalniać się od szczegółów ustrojowych, które zdążyły się już przeżyć. Prymas był przekonany, że Kościół zawsze będzie uwzględniał przemiany życiowe, że nie skostnieje w przygodnych formach działania. Podkreślał, że nie potrzeba wracać ani do humanizmu, ani do średniowiecza, ani nawet do czasów apostolskich. Należy jednak uznać, że zmiany powinny wyraźnie pójść w kierunku pogłębionego ducha, ku prostocie, ubóstwu, poświęceniu, świętości. Natomiast sposoby działania powinny wywodzić się z bezpośredniego zetknięcia się z życiem

i opierać się powinny na programach odnowionych i nielękliwych825.

Wskazując na ducha ofiary i poświęcenia, zakładał, że stanowi to podstawowy warunek odrodzenia Kościoła i jego owocnej działalności w nowym świecie, który zaczął rodzić się pośród boleści powojennej pożogi. W znamienny dla siebie sposób, Prymas usilnie nalegał, żeby ocknąć się, przetrzeć oczy, zrozumieć znaki na niebie i podjąć się czynu apostolskiego w stylu największych postaci kościelnych. Konieczne przy tym było jak zaznaczał: porzucenie przeciętności, wygody i zajęcie się najważniejszymi sprawami, tak aby zabrać się bezzwłocznie do gruntownej reewangelizacji świata. Ujawniał zdecydowanie zamiar koniecznego otwarcia się Kościoła na świat. Wskazywał, że istnieje paląca potrzeba wyjścia na nowy podbój ziemi in

virtute et in Spiritu Sancto826. Postrzegał to jako maksymalny program totalnej odnowy współczesnego katolicyzmu. Miało to być przede wszystkim Chrystusowe duc in altum wraz z odrzuceniem tego wszystkiego, co paraliżuje i osłabia ducha katolickiego, jego zdobywczość

i apostolskość827. W jego pojęciu duch apostolstwa nie stanowił wyłącznie jednego z warunków

możliwości ludzkiego uświęcenia. Patrząc w dal, Hlond uważał to za ważną kwestię związaną bezpośrednio z przyszłością Kościoła i jego oddziaływaniem na ludzkie dusze. Zaznaczał, że w sposobie rozumienia Kościoła i realizowaniu jego misji zbyt mocno akcentowane jest nastawienie defensywne, a za mało podkreśla się potrzebę realizacji zdobywczych zadań Kościoła. Dał temu wyraz stwierdzając: „Skoro wywrót i bezbożnictwo coraz śmielej uderzają w chrześcijaństwo, musi być i obrona, i to obrona zwarta, dostojna, mocna w dowodach którymi walczy, potężna pierwotnym duchem ewangelicznym. Ale obrona to nie wszystko. Nie

825 Por. AH, t. II, cz. 1, Przemówienia: „O Kościele Chrystusowym”, s. 213.

826 Por. AH, t. III, cz. 1, Pisma różne: „Zaczęła się katechizacja ludzkości przez samego Boga”, Lourdes (1942), s. 61.

827 Por. S. Kosiński, Kardynał Hlond jako prekursor soborowej odnowy w świetle własnych wypowiedzi, „Seminare” 2(1977), s. 11.

wystarcza zasłaniać się i ciosy odbijać. Kościół ma odnieść i ustalić zwycięstwo, które zwycięża świat (por. 2 J 5,4), a to zwycięstwo osiągnie tylko walną ofensywą na całym froncie

katolickim” 828. Upatrywał w tym równoczesne współdziałanie duchowieństwa i wiernych. Miało

się to odznaczać duchem twórczej inicjatywy na całym froncie życia religijnego. Nadrzędnym celem tak rozumianego apostolstwa było dotarcie do możliwie jak najszerszej liczby osób, aby pozyskać ich dla Ewangelii, dla Chrystusa.

Swoiste napięcie wyczuwane w nauczaniu polskiego Hierarchy w kwestiach dotyczących Kościoła, kondycji człowieka i współczesnego mu świata oddają ducha i klimat zbliżającej się ery Soboru i nowych czasów, które ewidentnie z nieprzepartą siłą rozsadzały dotychczasowe, nieraz zbyt ciasne formy tradycyjnych struktur. Kontekst był bardzo szeroki, dotyczył kwestii społecznych, politycznych, kulturowych oraz religijnych. Świadom tego ze spokojem Hlond wyznawał, że towarzyszące temu „zmagania i niepokoje nie oznaczają zmierzchu Kościoła. W duszącym przesileniu przepadnie to, co przeżyte, nieprawdziwe i szkodliwe. Kościół nie chyli się ku upadkowi. Wśród przeciwności odradza się, wzrasta w siłę. W niezwykły sposób wzmaga

się w tej chwili duchowo pod opieką Niebieskiej Królowej i potężnieje Duchem Świętym”829.

Szczególną uwagę zwracał Prymas jako na conditio sine qua non – konieczność realizowania w życiu Kościoła, tak gdy chodzi o hierarchię i duchowieństwo, jak i całą wspólnotę wiernych – ewangelicznych postulatów jako warunków posoborowej renovatio

accomodata. Wiadomym jest, że postulaty te szły po linii prostoty, ubóstwa, ducha ofiary oraz służebnej postawy członków Mistycznego Ciała Chrystusa względem całej rodziny ludzkiej. Znamienną rzeczą jest, że właśnie w afirmacji tych wartości postrzegał Hlond „przedświt”

duchowego i moralnego odrodzenia Oblubienicy Chrystusa830. Dawał temu wyraz zaznaczając,

że Kościół ma naśladować cnotę i życie Zbawiciela831. Również był przekonany, że należy

odstąpić od nastawienia pełnego triumfalizmu z minionych epok. Triumf powinien być zastrzeżony Chrystusowi, który pokonał grzech i śmierć, a Kościół powinien służyć dziełu Odkupienia, być gotowy na cierpienie i ofiarę, odznaczać się posługą miłosierdzia oraz wytężać

siły do walki o prawdę Chrystusową i prawo Chrystusowe832. Realizacja tego dokonywać się

powinna nie w blasku zewnętrznej chwały i doczesnej władzy, o którą tak często zabiegali jego słudzy w ubiegłych wiekach. Kościół ma odnaleźć swoją tożsamość i w odpowiedni sposób

określić swój stosunek do otaczającej go współczesnej rzeczywistości833.

828 AH, t. I, cz. 1, Listy pasterskie: „O zadaniach katolicyzmu wobec walki z Bogiem”, s. 82.

829 AH, t. I, cz. 1, Listy pasterskie: Na 950-lecie męczeńskiej śmierci św. Wojciecha, s. 236.

830 Por. S. Kosiński, Kardynał Hlond jako prekursor soborowej odnowy..., s. 11.

831 Por. AH, t. III, cz. 2, Pisma różne: ,,Myśli Księdza Kardynała Hlonda o Kościele i papieżu”, s. 247.

832 Por. AH, t. I, cz. 2, Orędzia i odezwy: ,,Odezwa w sprawie przesilenia gospodarczego”, s. 37-38.

Intuicja Prymasa oraz zdolność odczytywania „znaków czasu” zaowocowały nie tylko profetyczną myślą o konieczności dokonania przełomowych zmian. W swoim namyśle zorientowanym wokół spraw Kościoła i Państwa, z uwzględnieniem dynamicznie zmieniającej się sytuacji w Europie i świecie, Prymas kreślił osobiste uwagi na temat różnych dziedzin

i płaszczyzn życia, które domagały się głębokiego namysłu, a nierzadko i reformy834. W tym

celu widział potrzebę zwołania Soboru powszechnego – Concilium Vaticanum II, który podjąłby się reformy Kościoła, przede wszystkim reformy wewnętrznej. Wobec tego, co miało w konsekwencji nastąpić. Hlond jasno wyraził jaki potrzeba obrać kierunek. Miał świadomość tego, co najważniejsze. Wskazywał na Osobę Ducha Świętego. W kontekście „nowego” Soboru pisał, że Duch Święty w życiu Kościoła to zasadniczy fakt. Z Ducha Świętego rodzi się wiara i wszystko to, co pomaga poznaniu i miłości Jezusa. To Duch Święty potrafi porządkować czynności rozczłonkowanego organizmu kościelnego. On jest węzłem jedności i harmonii w różnorodności posług. W życiu Kościoła jest On tym, który buduje społeczność wiernych, łączy i wzmacnia ducha wspólnoty. Dlatego istotnym jest, aby była to przede wszystkim reforma wewnętrzna. Pozwoli to z całą mocą określić i potwierdzić uniwersalizm, czyli katolickość Kościoła. Nowy Sobór według Hlonda powinien również stwierdzić teoretyczną jedność i konieczność harmonii praktycznej między wiarą a wiedzą, między Kościołem a Państwem, między człowiekiem a społecznością, między postępem technicznym a rozwojem duchowym i moralnym oraz określić rolę i granicę kompetencji Kościoła w sprawach doczesnych. Chodziło

głównie o politykę i sprawy społeczne, a także o cywilizację i kulturę835.

Zatem sam Hlond proponuje, by mówiąc o istocie Kościoła i jego odnowie, odnieść się do zasadniczych tematów w tej kwestii. Fundamentalną sprawą według Hlonda była kwestia jedności Kościoła, a konkretnie – głęboka troska o nią. Przypominał, że jedność ta nie jest wynikiem rozwoju i nie może być dowolnie zrywana bez odrywania się od samego Chrystusa – ponieważ już od samej kolebki ta jedność została Kościołowi nadana,

wyznaczona, nakazana, wymodlona – ut unum sint (J 17,21)836. Dlatego z bólem stwierdzał,

że za odstępstwa płaci się duchem i treścią wiary, ale istnieje alternatywa. Można powrócić

drogą wiodącą ku jedności, albo pozostać przy swoim i skazać się na obumieranie837. Wrócić

do jedności, to uznać w konsekwencji Bożą wolę. Prymas zdecydowanie wskazywał, że ośrodkiem zjednoczenia jest i będzie Kościół katolicki i Stolica Apostolska, a nie jakiś luźny

834 Por. J. Gawlina, Wspomnienia, J. Myszor (oprac.), Katowice 2004, s. 342.

835 Por. AH, t. III, cz. 2, Pisma różne: ,,Myśli Księdza Kardynała Hlonda o Kościele i papieżu”, s. 243-248.

836 Por. Tamże.

837 „Odszczepieństwa nie przynoszą uszczerbku wewnętrznej sile Kościoła Chrystusowego, zmniejszają tylko na czas jakiś geograficzny zakres jego oddziaływania. Gałęzie natomiast, które ta czy owa burza od pnia macierzystego odrywa, żyją jeszcze jakiś czas jego sokami, ale następnie kostnieją, zatracają stopniową pełnię ducha i płodności. Nie bezpodstawne są ich własne obawy, dotyczące ich roli w jutrzejszym świecie” [AH, t. III, cz. 1, Pisma różne: „Problem religijny jutrzejszego świata”, Lourdes (1942), s. 156].

feudalizm, gdyż chodzi o włączenie się w żywotny pień drzewa Bożego, by odżyć sokami Chrystusowymi. Ktokolwiek przyczynia się do jedności, ten wielką przysługę oddaje całej

ludzkości838.

Prymas wyrażał, że Kościół idzie ku tej jedności, i że ona się spełni, i to wtedy nastąpi odnowienie chrześcijaństwa w wielkim stylu. Jedność według niego domaga się zgody doktrynalnej – bez niej nie ma jedności kościelnej. Podobnie nie ma jedności bez

Mszy Świętej i bez centrum Następcy Piotrowego839. Wydaje się, że zdecydowany ton

wypowiedzi Hlonda i wysuwane twierdzenia najbardziej rezonują z poglądami i nauczaniem

Piusa XI840. Prymas zauważał przy tym, że ze strony Rzymu jednym z czynników

sprzyjających w dążeniu do jedności powinna być „pewna decentralizacja Kościoła”, a co za tym idzie – przeprowadzenie reformy w życiu kościelnym. Tak w dziedzinie wewnętrznej, jak i zewnętrznej. Był jednak świadom, że daleka jest jeszcze droga do pełnej realizacji tych

postulatów841. Dokonując zatem oceny Hlondiańskiej refleksji zawierającej postulaty

o charakterze ekumenicznym, można dostrzec, że niektóre poczynione przez niego uwagi nie straciły na ważności, gdyż znalazły swoje odzwierciedlenie w soborowym dekrecie Unitatis

redintegratio (por. DE 2).

Innym istotnym tematem była również kwestia liturgii. Trafnie oceniał konieczność jej