• Nie Znaleziono Wyników

nasza ma³a nieœmiertelnoœæ

W dokumencie Małe conieco nie tylko o fotografii (Stron 112-116)

Jastrzêbie 2001

113

Strefy magiczne fotografii, czyli nasza ma³a nieœmiertelnoœæ Ma³e conieco nie tylko o fotografii

“Przemija postaæ œwiata...”

tym bardziej postaæ nasza. Roœniemy, zmieniamy siê, a w koñcu umieramy. Umiera te¿ jakiœ czas póŸniej i pamiêæ o nas.

My, prostaczkowie, nie mo¿emy obecnie liczyæ na wiêcej ni¿ jedno, dwa pokolenia pamiêci. Pamiêci coraz bardziej zredukowanej i szcz¹tkowej. A potem? A potem umrzemy do koñca.

Jeszcze wiek XIX i pocz¹tek XX pozwala³ przetrwaæ pamiêci d³u¿ej. Rodziny wielopokoleniowe, niewielka migracja przy równoczeœnie du¿ym otwarciu œwiata (pomimo gorszej komunikacji), bezpoœrednie kontakty w obrêbie grup spo³ecznych, zawodowych czy przyjacielskich sprzyja³y temu. A jeszcze bardziej - rozwiniêta epistolografia (któ¿ teraz pisze d³ugie i piêkne listy? - wysy³a siê maile i SMS-y) i pamiêtnikarstwo. Tych, co ju¿ dawno odeszli, mo¿na by³o odnaleŸæ we wspomnieniach ich bliskich, znajomych i potomków oraz we wspomnieniach spisanych.

I czasu i ochoty by³o wiêcej na obcowanie z przodkami. Teraz znacznie bardziej ciekawi nas kolejny odcinek serialu czy te¿ gapienie siê na Big Brother. Zast¹pi¹ nam rodzinê i znajomych, ¿yjemy czêœciowo cudzym ¿yciem. W³aœnie wynalazek telewizji - ogólnodostêpnych ruchomych obrazków, które mo¿na ogl¹daæ siedz¹c razem, lecz bêd¹c osobno - zakoñczy³ definitywnie epokê rozmów, wspomnieñ, a zw³aszcza pamiêci. Ale mia³o byæ o fotografii w jej aspekcie magicznym, a nie o jej nieco wulgarnej wnuczce. W kulturze zwanej europejsk¹, gdzie, dla unieœmiertelnienia siê, od wieków wykonywano portrety osób wa¿nych i bogatych, dziêki czemu mog³y one ¿yæ wiecznie dziêki sztuce (a artyœci, zapewniaj¹c im chwa³ê, mogli jeœæ od czasu do czasu), powstanie fotografii nie by³o szokiem. By³o to te¿ jakby malarstwo, jakoœciowo gorsze, ale, z czasem, dok³adniejsze. A przede wszystkim tañsze, dostêpne dla klasy œredniej.

Pozwala³o na uwiecznianie twarzy, postaci w pozie godnej i wystudiowanej. Oprócz s³ów mamy wiêc i obraz czyli prawie ca³oœæ osoby. Dochodz¹ tu jeszcze rzeczy pozostawione - wybudowany dom czy choæby zachowany w rupieciach wachlarz lub kotylion z dawno przebrzmia³ego balu. Obraz - fotografia jest jednak najwa¿niejszy.

Jest "prawdomówny". Mo¿na spojrzeæ w oczy, próbowaæ odczytaæ charakter (albo, jak kto woli, duszê). Na tyle prawdziwy, ¿e s³u¿y do identyfikacji cz³owieka. St¹d w³aœnie, z tej prawdziwoœci podobizny, fotografia zaczê³a czerpaæ profity. Ka¿dy szanuj¹cy siê obywatel ziemski czy mieszczanin móg³ przekazaæ siebie, a dziêki powtarzalnoœci móg³ zrobiæ to wielokrotnie. Powsta³a moda na wrêczanie zdjêæ razem z kartami wizytowym i, a nawet zamiast nich. Najpopularniejszy w³aœnie format zdjêæ nosi nazwê "carte de

Sfery magiczne fotografii, czyli

nasza ma³a nieœmiertelnoœæ

Jastrzêbie 2001

113

Strefy magiczne fotografii, czyli nasza ma³a nieœmiertelnoœæ Ma³e conieco nie tylko o fotografii

“Przemija postaæ œwiata...”

visite", format wiêkszy to "gabinetowy" - s³u¿y³ ju¿ tylko rodzinie i bliskim znajomym.

Takie zdjêcie stoj¹ce na biurku w gabinecie lub w serwantce w salonie zapewnia³o sta³¹ obecnoœæ osoby. Nasi drodzy nieobecni (chwilowo czy te¿ wieczyœcie) mogli byæ z nami.

Formaty te uwzglêdnia³y dziewiêtnastowieczne albumy na zdjêcia z wyciêciami do wsuwania zdjêcia gabinetowych i wizytowych (naklejanie zdjêæ i niszczenie ich marnym, a zw³aszcza dobrym klejem, bo klej z kasztanów czy m¹ki zdjêciom nie szkodzi³ zbytnio - to ju¿ wiek dwudziesty, wiek bylejakoœci), zwykle piêknie wykoñczone, a szacunek dla fotografii i osób na nich ujêtych widoczny by³ te¿

w oprawach ze skóry, pó³skórka albo materia³ów szlachetnych z metalowymi zdobieniami, zameczkami i naro¿nikami. Fotografia to w postaci czystej. Nie mog³a ona wystarczyæ - zdjêcia zaczêto oprawiaæ w broszki, pierœcionki, tworz¹c bi¿uteriê fotograficzn¹, zdjêcia bliskich noszono w medalionach na szyi, jak dawniej miniatury malarskie, zdjêciami ozdabiano wazony, zastawê sto³ow¹, a nawet zegary œcienne co wprowadza³o dodatkowy czynnik przemijania czasu zewnêtrznego do niezmiennoœci konterfektów. Fotografie opanowa³y te¿ sferê funebraln¹ - nie mówiê tu o zdjêciach poœmiertnych, ale o fotografiach nagrobnych na porcelanie i metalu, osadzanych w pomnikach cmentarnych, zdarza³o siê nawet, ¿e wykonywano urny na prochy zmar³ych z ich zdjêciami, przechowuj¹c je w domu na doœæ widocznym miejscu.

Wszystko to s³u¿y³o przed³u¿eniu ¿ycia poza ¿ycie, pamiêci poza pamiêæ. W niektórych wierzeniach dusza ¿yje tak d³ugo, jak d³ugo j¹ ktoœ wspomina. St¹d wyliczanie przodków np. w pieœniach ludów Oceanii i nie tylko, a w naszym krêgu kulturowo - religijnym pozosta³oœci¹ pewn¹ s¹ "dziady" i "zaduszki", oswojone i zasymilowane z czasów jeszcze pogañskich. Fotografia bardzo pomaga w tym naszej podœwiadomoœci czy te¿ przedœwiadomoœci.

Teraz, w wieku XXI, zu¿ywamy kilometry taœmy fotograficznej (filmowej, wideo, bajtów pamiêci), a na pewien mistycyzm brakuje ju¿ czasu, na zastanowienie siê, na wspomnienie. Zdjêcia nie s¹ ju¿, jak dawniej, czymœ specjalnym, odœwiêtnym.

Nie trzeba iœæ do fotografa, nie ma ceremonii pozowania (choæ istnieje jeszcze kilka zak³adów, w których zrobienie zdjêcia, nawet legitymacyjnego, jest prze¿yciem!).

Zdjêcia robimy szybko, du¿o i byle jak, dajemy filmy do "labów", a odbitki po obejrzeniu najczêœciej wrzucamy do jakiegoœ pud³a, gdzie le¿¹ sobie pokrywaj¹c siê kurzem, bo s¹ ju¿ inne, nowsze. Jak na ironiê nadziejê mo¿na pok³adaæ w medium najnowszym - w internecie, gdzie powsta³y serwisy genealogiczne i jedni tworz¹ historiê rodzin, inni poszukuj¹ pamiêci. Niektóre serwisy s¹ bezp³atne, inne za niewielk¹ op³at¹ udostêpniaj¹ bazy informacji, a tak¿e zdjêæ naszych nieobecnych. Powstaj¹ te¿ "blogi" - odpowiedniki niedzisiejszych pamiêtników czy raptularzy. A co raz zaistnia³o w internecie teoretycznie pozostanie w nim na wieki. Ka¿de, choæ przypadkowo wygenerowane wyszukiwark¹, wejœcie na stronê z nazwiskiem czy zdjêciem osoby pobudzi jej duszê do dalszego ¿ycia.

Przypomina to trochê tybetañskie m³ynki modlitewne poruszane przez wiatr albo przypadkowych przechodniów.

114

Strefy magiczne fotografii, czyli nasza ma³a nieœmiertelnoœæ Ma³e conieco nie tylko o fotografii

“Z albumem zdjêæ” ok. 1920 - 30

visite", format wiêkszy to "gabinetowy" - s³u¿y³ ju¿ tylko rodzinie i bliskim znajomym.

Takie zdjêcie stoj¹ce na biurku w gabinecie lub w serwantce w salonie zapewnia³o sta³¹ obecnoœæ osoby. Nasi drodzy nieobecni (chwilowo czy te¿ wieczyœcie) mogli byæ z nami.

Formaty te uwzglêdnia³y dziewiêtnastowieczne albumy na zdjêcia z wyciêciami do wsuwania zdjêcia gabinetowych i wizytowych (naklejanie zdjêæ i niszczenie ich marnym, a zw³aszcza dobrym klejem, bo klej z kasztanów czy m¹ki zdjêciom nie szkodzi³ zbytnio - to ju¿ wiek dwudziesty, wiek bylejakoœci), zwykle piêknie wykoñczone, a szacunek dla fotografii i osób na nich ujêtych widoczny by³ te¿

w oprawach ze skóry, pó³skórka albo materia³ów szlachetnych z metalowymi zdobieniami, zameczkami i naro¿nikami. Fotografia to w postaci czystej. Nie mog³a ona wystarczyæ - zdjêcia zaczêto oprawiaæ w broszki, pierœcionki, tworz¹c bi¿uteriê fotograficzn¹, zdjêcia bliskich noszono w medalionach na szyi, jak dawniej miniatury malarskie, zdjêciami ozdabiano wazony, zastawê sto³ow¹, a nawet zegary œcienne co wprowadza³o dodatkowy czynnik przemijania czasu zewnêtrznego do niezmiennoœci konterfektów. Fotografie opanowa³y te¿ sferê funebraln¹ - nie mówiê tu o zdjêciach poœmiertnych, ale o fotografiach nagrobnych na porcelanie i metalu, osadzanych w pomnikach cmentarnych, zdarza³o siê nawet, ¿e wykonywano urny na prochy zmar³ych z ich zdjêciami, przechowuj¹c je w domu na doœæ widocznym miejscu.

Wszystko to s³u¿y³o przed³u¿eniu ¿ycia poza ¿ycie, pamiêci poza pamiêæ. W niektórych wierzeniach dusza ¿yje tak d³ugo, jak d³ugo j¹ ktoœ wspomina. St¹d wyliczanie przodków np. w pieœniach ludów Oceanii i nie tylko, a w naszym krêgu kulturowo - religijnym pozosta³oœci¹ pewn¹ s¹ "dziady" i "zaduszki", oswojone i zasymilowane z czasów jeszcze pogañskich. Fotografia bardzo pomaga w tym naszej podœwiadomoœci czy te¿ przedœwiadomoœci.

Teraz, w wieku XXI, zu¿ywamy kilometry taœmy fotograficznej (filmowej, wideo, bajtów pamiêci), a na pewien mistycyzm brakuje ju¿ czasu, na zastanowienie siê, na wspomnienie. Zdjêcia nie s¹ ju¿, jak dawniej, czymœ specjalnym, odœwiêtnym.

Nie trzeba iœæ do fotografa, nie ma ceremonii pozowania (choæ istnieje jeszcze kilka zak³adów, w których zrobienie zdjêcia, nawet legitymacyjnego, jest prze¿yciem!).

Zdjêcia robimy szybko, du¿o i byle jak, dajemy filmy do "labów", a odbitki po obejrzeniu najczêœciej wrzucamy do jakiegoœ pud³a, gdzie le¿¹ sobie pokrywaj¹c siê kurzem, bo s¹ ju¿ inne, nowsze. Jak na ironiê nadziejê mo¿na pok³adaæ w medium najnowszym - w internecie, gdzie powsta³y serwisy genealogiczne i jedni tworz¹ historiê rodzin, inni poszukuj¹ pamiêci. Niektóre serwisy s¹ bezp³atne, inne za niewielk¹ op³at¹ udostêpniaj¹ bazy informacji, a tak¿e zdjêæ naszych nieobecnych. Powstaj¹ te¿ "blogi" - odpowiedniki niedzisiejszych pamiêtników czy raptularzy. A co raz zaistnia³o w internecie teoretycznie pozostanie w nim na wieki. Ka¿de, choæ przypadkowo wygenerowane wyszukiwark¹, wejœcie na stronê z nazwiskiem czy zdjêciem osoby pobudzi jej duszê do dalszego ¿ycia.

Przypomina to trochê tybetañskie m³ynki modlitewne poruszane przez wiatr albo przypadkowych przechodniów.

114

Strefy magiczne fotografii, czyli nasza ma³a nieœmiertelnoœæ Ma³e conieco nie tylko o fotografii

“Z albumem zdjêæ”

ok. 1920 - 30

XVI

O prawdzie fotografii

W dokumencie Małe conieco nie tylko o fotografii (Stron 112-116)