• Nie Znaleziono Wyników

Marian urodził się w małej miejscowości i do 18. roku życia mieszkał z rodzicami i młodszym bratem na zachodzie Polski. W trakcie nauki w technikum elektrycz-nym – przeprowadził się wraz z bratem i mamą do jej rodzinnej miejscowości.

Niejasne są powody tej zmiany, są to wyraźnie – posługując się terminologią Schü-tzego (2012) – przesłonięte fragmenty biografii. Wspomnienia z okresu dzieciństwa i szkoły były równie lakoniczne. Rozmówca wspomina, że grał w piłkę, uprawiał sport. Zawód elektryka wybrał dlatego, że jego ojciec był elektrykiem, jego brat też ukończył technikum elektryczne. Z dość powściągliwych wypowiedzi na temat rodziny wynika, że wiodła ona dość skromne życie. Mama Mariana nie pracowała, podjęła pracę jako sprzątaczka po przeprowadzce, ponieważ musiała samodzielnie utrzymać synów. Opiekunem biografii Mariana są mama i brat. Rozmówca założył firmę zajmującą się handlem grami przez internet, aby wesprzeć brata w jego zain-teresowaniach i przełożyć je na zarobek. Chłopak ma bardzo dobry kontakt zarówno z mamą, jak i bratem.

Przed ostatnią klasą technikum Marian postanowił wyjechać do Niemiec, do pracy jako elektryk na budowie, aby zarobić „na studniówkę i prezent dla brata”, a także inne wydatki. Za zarobione pieniądze wsparł rodzinę, kupił samochód, brat mógł zrobić prawo jazdy. To był pierwszy samodzielny wyjazd do pracy za granicą oraz pierwsza opisana przez badanego sytuacja, która łączyła się z odwagą i podję-ciem ryzyka, a tym samym postawą przedsiębiorczą.

Akurat jakoś tak, szczęśliwie się udało, że dostałem pracę, jako elektryk, którą sam sobie, że tak powiem załatwiłem. (...) także to tak fajnie, bo chłopak 18 lat jedzie sobie za granicę, nikogo nie znając, to też jest takie, dosyć, że tak powiem. Jest to jakieś moje małe osiągnięcie, że się na to odważyłem. Szczególnie że po niemiecku, też jakoś tak dobrze nie mówiłem. No, ale jakoś tam dawałem radę. No i pojecha-łem tam. Cóż, pracowapojecha-łem tam przez 2,5 miesiąca. Do szkoły wrócipojecha-łem dopiero w połowie października, bo inaczej by mnie wyrzucili (PL_WAW_M10, 22 lata).

Po ukończeniu technikum i uzyskaniu uprawnień Marian próbował dostać się do szkoły strażackiej, jednak bez powodzenia. Rozpoczął pracę na budowie w du-żym mieście w centralnej Polsce jako elektryk. Pracował ciężko, po dziesięć godzin dziennie, bez umowy, „na czarno”. Rozmówca przyznaje, że w Niemczech nauczył się o wiele więcej niż w Polsce. Zatrudnienie na budowie wspomina jako czas cięż-kiej pracy, w którym jego współpracownicy głównie nadużywali alkoholu. Po kilku miesiącach porzucił pracę, bo nadarzyła się okazja ponownego wyjazdu za granicę, do Włoch. Miał to być wyjazd łączący pracę (znowu jako elektryk na budowie) oraz wakacje. Doświadczenia z pracy za granicą, czyli mające biograficzne znaczenie sytuacje i powiązane z nim osoby, miały wpływ na kształtowanie się tożsamości narratora. Tożsamości opartej na potrzebie działania, pewnego rodzaju „sprycie” życiowym (czyli umiejętnym radzeniu sobie w różnych sytuacjach) oraz odwadze: cechy właściwe „indywiduum społecznemu” Schumpetera (2009).

Wiesz co, wydaje mi się, że duży wpływ, na to, jaką osobą jestem teraz, bardzo mi się wydaje, że mocno, mocno wpłynęło to, że się odważyłem pojechać tam, za granicę po prostu. Bo to naprawdę zmieniło podejście, że tak powiem. Byłem raz

w życiu za granicą, ale do (...) granicy miałem 2 km, więc [śmiech]. Więc jak czło-wiek pojedzie tam do większego miasta, trochę popracuje, to naprawdę mega się zmienia też ta perspektywa. Człowiek się też więcej nie boi. A jeszcze jak pojecha-łem do Włoch, to sobie zabrapojecha-łem ze sobą kolegę, który nie pracował nigdy i on, mój spokój i jego po prostu przerażenie [śmiech]. I panikę (PL_WAW_M10, 22 lata).

Po powrocie z Włoch Marian przez kilka miesięcy szukał pracy, pracował jako kelner w hotelowej restauracji, ale ze względu na niskie wynagrodzenie (8 zł/za go-dzinę) zrezygnował. Udało mu się znaleźć pracę w miejscowości, w której mieszkał. Praca polegała na utrzymaniu ruchu, czyli naprawie maszyn w fabryce. Ze względu na wypadek, który pozostawił bliznę na jego twarzy, zrezygnował z tej pracy.

Wypadek był dla Mariana momentem przełomowym, w którym nastąpiła jego biograficzna metamorfoza z kilku względów. Po pierwsze, było to związane z re-fleksją, że mogło mu się stać coś poważniejszego. Użytą w poniższym fragmencie trzecią osobę liczby pojedynczej w narracji na swój temat można uznać jako celo-wą figurę, w której narrator ukrywa swój strach przed poważniejszym wypadkiem, związanym z utratą życia.

Ale, że człowiek, 2–3 tygodnie to bardziej się człowiek zamartwiał, potem myślał o tym, wiesz. Bardziej też myślał o tym, że bardziej też z tego powodu, że faktycz-nie mfaktycz-nie to mogło zabić. I to bardziej też z tego względu. I to bardziej człowiek myślał. Potem wróciłem też do pracy po zwolnieniu, to patrzę na tą maszynę. I mia-łem, że tak powiem, jakiś respekt do niej, pomimo że to wcale nie jest nic bardziej skomplikowanego (PL_WAW_M10, 22 lata).

Po drugie zaś, blizna na policzku jest, według rozmówcy, zauważalna, co pro-wadzi do sytuacji, w których nie czuje się komfortowo. Jest to sfera życia, która mogłaby wymagać z jego strony „przepracowania, chociaż sam nie przyznaje się do tego wprost.

Jak miałem wypadek w pracy, to trochę mi smutno było, jak wróciłem, że tak powiem wkurwiony do domu, gdzieś tam pijany, że wszyscy mówili, że mam tę bliznę. (...) Ale prawda jest taka, że po prostu przesadziłem, a nie że złapałem jakąś traumę. To mi się bardzo rzadko zdarza, ale to nie była jakaś tam fajna sytua-cja, którą jakoś tam wspominam, ale że tak powiem, zdarza się (PL_WAW_M10, 22 lata).

Wypadek zmotywował rozmówcę do zmiany życia. Ujawnił w nim postawę innowatora, gdyż zmiana wiązała się z całkowitym zaprzeczeniem jego dotych-czasowych wyborów i procesem rewolucji w życiu. Rozpoczęcie kursu programo-wania zmieniło jego ścieżkę zawodową. Dość zaskakujące, wskazujące na silną samosterowność i determinację są przyczyny zmiany kariery zawodowej. Pomimo że Marian nie znał żadnego informatyka czy programisty, zaryzykował i zdecydo-wał się na kurs.

Wiesz co, dużo, tak jak mówię, naczytałem się masę tych artykułów, w których piszą, że programiści tyle zarabiają, że tak mają fajnie w pracy. Potem zacząłem przeglądać oferty pracy dla programistów, więc faktycznie te widełki się zaczęły zgadzać z tym, co mówili. I to są rzeczy, dla których, że tak powiem. Te warunki pracy, że są piłkarzyki, że są..., że jest jakiś playroom, że jest wolny piątek, że są jakieś wyjazdy i masę różnych takich udogodnień dla pracownika. I dla mnie to po prostu było niemożliwe. Wiesz, no z takiego niskiego poziomu, nagle na wiesz, to jest niemożliwe. I znalazłem też jakieś forum internetowe, programistów. Znalazłem opinie ludzi, jeśli chodzi też o zarobki, to jest po prostu zwykły temat, ile zarabiasz. I to jest bardzo fajnie pokazane. Dla tylu osób nie było przekła-mań. I po prostu wiesz, postanowiłem to sprawdzić, postanowiłem to sprawdzić... (PL_WAW_M10, 22 lata).

Marian nastawiony był na cel: zmianę statusu ekonomicznego. Wybór progra-mowania podyktowany wysokością zarobków miał swoje źródło w lekturze artyku-łów w Internecie oraz własnej ocenie sytuacji. Jak mówi rozmówca, był to kolejny „punkt zwrotny” w jego życiu. Jak przyznaje to jest „dopiero początek drogi”.

To jest taki zawód, w którym się człowiek codziennie uczy. I w którym praca moja obecna, która wygląda w taki sposób, ona za rok, za dwa lata może wyglądać zu-pełnie inaczej (PL_WAW_M10, 22 lata).

Determinacja była tym większa, że aby zapłacić za kurs, Marian musiał się zadłużyć. Po zakończeniu edukacji pracował w dużym mieście w centralnej Polsce w małej firmie, która zajmowała się programowaniem (na umowę zlecenie z wyna-grodzeniem 3,5 tys. zł netto). Po kilku miesiącach zmienił jednak pracę na większą firmę. Rozmówca przyznaje, że jest z tego powodu bardzo zadowolony. Zatrudnio-ny jest na podstawie umowy zlecenia z wynagrodzeniem rzędu 5 tys. zł. ZapytaZatrudnio-ny o różnicę w sposobie zatrudnienia pomiędzy umową o pracę a zleceniem, wskazuje, że umowa zlecenie nie przeszkadza mu w dostępie do dodatkowych świadczeń, sprowadzających się zresztą do możliwości gry w „piłkarzyki”.

Z piłkarzyków korzystam dosyć często, bo kilka razy dziennie. No to człowiek, jak siedzi tyle godzin przed komputerem, to chce na chwilę, wiesz, wyjść, roz-prostować nogi, zrelaksować się trochę. No jeżeli chodzi o takie benefity. Mamy w firmie MultiSport, ale nie jest w żaden sposób refundowany, no, ogólnie dla mnie benefitem jest to, że pracuję wśród dosyć mocno doświadczonych ludzi, którzy pracowali przy naprawdę dużych projektach. I teraz nam wchodzi, jeden naprawdę duży projekt, o którym nie mogę powiedzieć (PL_WAW_M10, 22 lata).

Marian wyraźnie podkreśla, że nie potrzebuje umowy o pracę, według niego jest to zobowiązanie krzywdzące dla pracodawcy. Wynika to z jego bardzo libe-ralnych poglądów gospodarczych, choć jednocześnie w sferze światopoglądowej najbliżej mu do narodowo-radykalnych ugrupowań o bardzo konserwatywnych

zapatrywaniach. W artykułach prasowych w Polsce część dziennikarzy utożsamia programistów i informatyków z wyborcami prawicowych partii o charakterze kon-serwatywno-liberalnym i eurosceptycznym (tzw. korwiniści) (Kwiatkowska 2018). Badany kilkakrotnie brał udział w marszu niepodległości kojarzonym z ruchem nacjonalistycznym. W jego opinii marsz jest apolityczny, bo „organizatorzy nie są u władzy”. Nie podobały mu się pewne okrzyki czy agresja, ale nie potrafi wskazać które. Nie wie również, czy będzie dalej uczestniczył w marszach, ale nie zmienia to jego przeświadczenia, że są one demonstracją patriotyzmu. Marian wykorzystuje aktywność w gronie programistów: bierze udział w spotkaniach, używa aplikacji do spotkań i wymiany wiedzy z innymi. W wolnym czasie uprawia street workout, czyli treningi na zewnątrz.

Na pytanie o doprecyzowanie swoich poglądów zaczyna od homoseksualizmu i uchodźców. Nawiązuje do tematów pojawiających się w mediach – małżeństw par jednopłciowych i adopcji przez nie dzieci, czemu zdecydowanie się sprzeciwia. Jego żarty na temat „kolegi z szatni” mają wydźwięk homofobiczny.

Zacznijmy od homoseksualizmu [lekki śmiech]. Bo to jest bardzo pompowane w Polsce. Homoseksualiści zawsze byli, od wieków, tylko teraz najgorsze, że lu-dzie, którzy nie są w ten sposób związany, pompują ten balonik i rośnie wielka nienawiść do tych osób. I to jest w sumie najgorsze i dla tych osób, i dla tych ten... Ja osobiście tam do nich nic nie mam, ale absolutnie nie jestem za tym, żeby brali małżeństwa, bo to jest pierwszy krok do tego, żeby adoptowali dzieci, a na to nigdy nie pozwolę, żeby tak powiem, zatracały się te wartości, które są normalnie. Przyjęte przez przyrodę, przez świat. Więc na to na pewno nie pozwolę. Ale samo, jako tako, jakbym miał faceta w szatni, który jest gejem, to bym się odsunął od niego. Jakoś bym go nie wyzywał ani nic, po prostu niech sobie żyje, nic do niego nie mam (PL_WAW_M10, 22 lata).

Marian jest typem „self-made mana”, czyli człowieka, któremu „nikt nigdy nie dał nic za darmo”. Uchodźców traktuje jako migrantów ekonomicznych. Twierdzi, że otrzymają oni 4,5 tys. zł, mieszkanie i inne przywileje, co uznaje za oburzające, porównując sytuację przybyszów ze swoją matką, która nie ma takich świadczeń.

Pomimo że narracja Mariana może być interpretowana w pewnych momentach w kategoriach biograficznej trajektorii cierpienia, jednak cała historia obrazuje wyraźną pracę biograficzną bohatera. Główna część narracji dotyczyła doświad-czeń zawodowych i jest to sfera dominująca w życiu narratora. Migracja i praca za granicą świadczą o mobilności i otwartości na nowe doświadczenia, jednocześnie kłóci się to z poglądami dotyczącymi życia społecznego. Marian jest dumny ze swojej odwagi.

Wiesz co, mi się wydaje, że może zawsze byłem trochę samodzielny, to znaczy odkąd pamiętam. Ten wyjazd tak mnie mocno odmienił. Ale bardziej nabrałem takiej odwagi do świata (PL_WAW_M10, 22 lata).

Co interesujące, rozmówca jest przeciwnikiem edukacji formalnej, ale też sa-moukiem. Pomimo niedoboru kapitałów ekonomicznego, kulturowego i społecznego ma tyle determinacji i odwagi, aby całkowicie zmienić swoją ścieżkę zawodową. Metamorfoza, którą przechodzi, to wynik jego autonomicznych decyzji i podjętych działań. Kwestie materialne mają dla Mariana fundamentalne znaczenie, skupiony jest na takiej organizacji życia, aby zapewnić sobie jak najlepszy byt. Kurs progra-mowania, a następnie zmiana pracy to konsekwentne dążenie do poprawy swojego statusu materialnego. Dlatego też mówi, że „fajniej płakać w mercedesie niż na rowerze”. W końcu jednak dodaje po chwili: „ale dla mnie przede wszystkim liczą się ludzie”. Badany chce w ten sposób zaprezentować się z dobrej strony, zależy mu na akceptacji i dobrym wizerunku.

W narracji Mariana dominuje nadzieja i optymizm. Jest zadowolony ze swojej obecnej sytuacji zawodowej, co wskazuje w kodzie, zakończeniu części narracyjnej, która pełni funkcję swoistej oceny przez badanego jego aktualnej sytuacji życiowej3.

Tam sobie obecnie pracuję i jest naprawdę super [śmiech]. I z takiego życia zawo-dowego to w sumie tyle. Pracuje mi się teraz bardzo dobrze. Wynagrodzenie jest OK, jest bardzo dobra atmosfera w pracy, firma jest super. Trochę mam projekt sła-by, ale to się po prostu zmienia, zmieni na coś lepszego, więc, więc naprawdę jeśli chodzi o zawodowo, to mam najlepiej. No w sumie [5.0] (PL_WAW_M10, 22 lata).

W historii Mariana jest wiele niedopowiedzeń i przesłonięć. Jako przedstawi-ciel kategorii „self-made mana” idealnie wpisuje się w postawę przedsiębiorczości opisaną przez Thomasa i Znanieckiego (1976), łączy bowiem wartości i strategie życiowe z podejmowanymi wyborami dotyczącymi jego życia. Marian znajduje się przede wszystkim w pułapce postfordyzmu, jego nowa profesja kategoryzuje go jako „proletariusza cyfryzacji” jednak bez przywilejów pracowniczych. Korzysta z szans, które sam sobie stwarza, a jednocześnie jest ograniczany warunkami, które są mu proponowane, jak chociażby brak umowy o pracę.

Halina – od lekcji programistki do aktywistki