• Nie Znaleziono Wyników

a edukacja wielokulturowa

1. Multikulturalizm na nowo odkryty

Michel Wieviorka w  swych Dziewięciu wykładach o  socjologii tak oto wy-powiada się na temat współczesnej wielokulturowości, wskazując jednocze-śnie na zasadniczy problem cechujący wiele z debat lokalnych toczących się w  odniesieniu do tej kwestii obecnie, przede wszystkim w  poszczególnych państwach europejskich: „w kwestii różnic kulturowych, bardziej niż w wie-lu innych dziedzinach, nie wystarczy połączyć w analizie poziomu czy ram państwa narodowego i globalizacji z jej przestrzenią bez granic”1. Francuski socjolog mówi to w szczególnym kontekście, który obecnie niepokojąco zy-skuje na swej bardzo wymiernej aktualności. Wypowiedź ta nawiązuje bowiem nie tylko do endemicznie francuskich, ale też do większości zachodnich debat publicznych i politycznych toczonych dziś w odniesieniu do integracji spo-łeczności napływowych i  nasilających się w  ostatnich latach migracji spoza Europy na Stary Kontynent. Jest to zatem nie tylko uwaga oceniająca proces erozji idei państwa narodowego w sensie europejskiej tradycji użycia tego ter-minu, lecz także, a może nawet znacząco bardziej, spostrzeżenie odnoszące się do osadzenia sposobów rozumienia różnorodności kulturowej niegdysiej-szych społeczeństw w tej materii jednorodnych w dobie przemian i czynników istotnie wykraczających poza kategorie definiujące dotąd dyskursy kulturowe i kulturową homogeniczność. Opisane w poprzednim rozdziale różnicujące pojęcie kultury w niewielkim stopniu jest w stanie ocalić te niegdysiejsze ka-tegorie przed nieuchronnym wyjałowieniem z sensów przypisanych do nieist-niejących już w gruncie rzeczy form organizacji społecznej, być może obecnej bardziej w zbiorowej wyobraźni XIX-wiecznych ideologów nowoczesności niż mającej swe krwiste odniesienie w rzeczywistości zarówno ówczesnej, jak i tej

dzisiejszej. Mowa tu o takich pojęciach, jak naród, państwo narodowe i inne formy wspólnotowości zbudowane na tożsamości etnicznej uformowanej w duchu ówczesnego narodowego przebudzenia. Są to bowiem dzięki tej ge-nezie historycznej kategorie naznaczone specyficznym podejściem do myśli o wielości i heterogeniczności, charakterystycznym chociażby dla niemieckie-go idealizmu i jeniemieckie-go kontynuacji w formie pojmowania idei ludu jako nosicie-la i powiernika danych cech kulturowych, etnicznych i duchowych, niemniej uformowanym wobec innych ludów w niezależnym toku historyczno-rozwo-jowym. Należy do nich oczywiście samo pojęcie państwa narodowego i na-rodu w tamtym czasie (w XIX wieku), zyskujące ostatecznie swój nowożytny kształt. Jednakże o wiele ważniejsze jest w tym miejscu podkreślenie zmiany zachodzącej w  skali omawianego problemu. Współczesny świat i  związane z nim zróżnicowanie kulturowe nie przypomina już w niczym bowiem ko-smosu narodowości, etnosów i plemion opisywanych przez wczesnych bada-czy społecznych.

Przywoływana przeze mnie w tej pracy wielokrotnie globalizacja nie jest rzecz jasna jedynie niesprecyzowaną pojęciową efemerydą mieszczącą w so-bie wiele, nie do końca zdefiniowanych, zjawisk i procesów, ale kluczowym dla zrozumienia transformacji społeczeństw współczesnych polem, w którym zlokalizowane są te czynniki, które wspomnianą zmianę warunkują. Wievior-ka, wespół z Alainem Touraine’em, odsłania tę zależność w momencie dla ich rodzimej Francji ważnym, chociażby z powodu nasilania się zarówno niepo-kojów społecznych ujawnionych najpóźniej w postaci zamieszek w podpary-skiej miejscowości Clichy-sous-Bois w roku 2005, jak i rosnącej popularności skrajnie prawicowych partii, takich jak Front Narodowy, postulujących od-wrócenie biegu francuskiej polityki w kwestii wielokulturowości. Skłania się on ku myśli, iż aby móc dokonać interwencji socjologicznej, należy naświe-tlić w punkcie wyjścia dalszej dyskusji dwa poziomy rozumienia problemu, jakimi są: poziom makroregionalny, dla rozumienia istoty specyfiki europej-skiej zasadniczy, oraz poziom przestrzeni lokalnych, które są „sprowadzone w konkretnych przypadkach do dzielnicy czy miasta, bez odwołania do ich funkcjonowania w skali transgranicznej”2. Zestawienie ze sobą tych poziomów rozważań o różnorodności kulturowej daje nam okazję do przekonstruowania istniejących rozwiązań problemów społecznych wynikających z domniemanej klęski polityki integracyjnej społeczności mniejszościowych we Francji, jak i samej idei wielokulturowości poddanej w ostatnim czasie istotnej krytyce, o czym napiszę szerzej w innej części tego rozdziału. Dość jednak rzec, że to, co Wieviorka określa nieco dalej mianem „umiarkowanej wielokulturowości”,

może być rozpatrywane także w innych wymiarach debaty o różnorodności kulturowej, a nawet w pewnym zakresie odpowiadać na zarzuty stawiane aktu-alnym lokaktu-alnym politykom multikulturalizmu bazującym na argumencie myl-nego i ślepego ich przywiązania do takich idei, jak tolerancja i uznanie. Te dwie idee są dla Wieviorki narzędziem nie tylko politycznym, gdyż w tym sensie są one już obecne od dawna w zachodniej debacie, lecz też ważnym instrumen-tem w procesie redefiniowania innych pojęć służących do określenia, na czym zjawisko wielokulturowości w gruncie rzeczy polega.

Wielokulturowość jako idea pozostaje dziś w centrum debat politycznych i społecznych zakotwiczonych w ukonstytuowanym historycznie polu dyskur-sywnym3. Paradoksalnie z tego samego powodu jest ona jednak również pod-dana szerokiej krytyce tak ze strony przeciwników integracji, czy nawet uzna-nia praw mniejszości w ramach współczesnych organizmów państwowych, jak i ze strony środowisk liberalnych postulujących niezgodność np. określonych praktyk kulturowych z podstawami zachodniego ładu społecznego. Brytyjski uczony Tariq Modood mówi otwarcie, że multikulturalizm stał się jednym z wiodących tematów XXI wieku, a w przypadku amerykańskim także naczel-ną wykładnią dla tamtejszej polityki edukacyjnej4. Budzi on nie mniejsze emo-cje w swej postaci ideowej, jak i jako praktyka polityczna i społeczna, szcze-gólnie w tych krajach europejskich, w których problem imigracji jest wyraźny i żywy. Brytyjskie zmagania z multikulturalizmem są przez Modooda przed-stawiane jako walka przede wszystkim o charakterze politycznym, a przez to też deformująca istotę problemu wielokulturowości i przenosząca większość dyskusji w pole rządzące się prawami wojny ideologicznej. Jest to jego zdaniem podstawowy błąd popełniany dziś przez wielu komentatorów bieżących wyda-rzeń. Trudno bowiem rozpatrywać dziś multikulturalizm jako zjawisko czysto ideowe, pomimo częstych prób przedstawiania go jako „wizji społeczeństwa multi-kulti” lub po prostu nieco bardziej szczegółowej formy politycznej po-prawności. Jest ono zdecydowanie powiązane z codziennym doświadczaniem wielokulturowości (lub też jej negacji) przez większość mieszkańców takich państw, jak Francja, Wielka Brytania, Niemcy, a coraz bardziej również Polska, do niedawna wyłączona z globalnego obiegu czynnika ludzkiego. Dające się dostrzec we wszystkich tych krajach przemieszanie porządku kultury i polityki prowadzi nieuchronnie do groteskowego wykrzywienia debaty, która przecież miała u swej genezy udzielać pragmatycznej w swej potencjalnej aplikacji

od-3 Rozróżnieniem pojęciowym pomiędzy terminami „wielokulturowość”, „multikultura-lizm” czy „interkulturowość” zajmę się w dalszej części tekstu. Na tym etapie rozważań termi-nów wielokulturowość i multikulturalizm używać będę zamiennie, sugerując jednak już pewne konteksty użycia tych pojęć.

powiedzi na palące pytanie, rekapitulowane m.in. przez Alaina Touraine’a: czy możemy żyć z innymi?

Pozostając w kontekście brytyjskim, można zauważyć, co czyni także Ta-riq Modood, iż współistnienie grup o dużym współczynniku różnicy możliwe jest tak w ramach społeczeństwa obywatelskiego, jak i państwa jeszcze do nie-dawna określanego jako narodowe, a przez to sugerujące swój monoetniczny charakter5. Brytyjska odpowiedź na powyższe pytanie na pierwszy rzut oka brzmi twierdząco w oparciu o dawne, ale też aktualnie stosowane (także poza Zjednoczonym Królestwem) modele obchodzenia się z różnorodnością. Jed-nakże widoczne są w tym względzie także głębokie rysy na obrazie wielokul-turowej Wielkiej Brytanii, które mogą sugerować narastanie tendencji prze-ciwnej, nakazującej jak najszybszy odwrót od przyjętych rozwiązań prawnych i politycznych regulujących relacje etniczne i kulturowe w tym kraju. Przyta-czane również przez Modooda ustalenia Komisji ds. Multietnicznej Brytanii zawarte w opublikowanym przez tę instytucję raporcie z roku 2000 naświe-tlają problem nierówności społecznych powiązanych z kwestią marginaliza-cji określonych grup etnicznych oraz narastanie postaw ksenofobicznych lub rasistowskich, jako reakcja społeczna na powstałe w  wyniku marginalizacji problemy6. W efekcie autorzy raportu sugerują podjęcie działań mających na celu minimalizację i ograniczenie zasięgu niepożądanych zjawisk. W zestawie-niu z wynikami nieco wcześniejszego raportu Cricka7, w którym podjęto się próby zbadania związku pomiędzy postawami obywatelskimi a nauczaniem w brytyjskich szkołach zasad demokracji, uwidacznia się znacząca zależność pomiędzy upowszechnianiem tych postaw a  zmniejszaniem poziomu mar-ginalizacji w różnych wymiarach u poszczególnych grup mniejszościowych. Wnioski płynące z obu dokumentów dotykają zatem istotnego z punktu wi-dzenia bieżących debat problemu domniemanego demontażu fundamentów zachodnich porządków politycznych i społecznych przez grupy napływowe, głównie migrantów ekonomicznych przedstawianych najczęściej jako czynnik destabilizujący lokalne rynki pracy. W oczywisty sposób upolitycznia to dys-kusję na temat wielokulturowości i oddaje pole takim organizacjom, jak Front Narodowy, którego program polityczny znacząco opiera się na antyimigranc-kich sentymentach. Tym samym argumentacja Modooda wydaje się być jak najbardziej trafna.

Wychodząc naprzeciw podobnym kierunkom w dyskusji o wielokulturo-wości, można przyjrzeć się temu, jak różnorodność kulturowa formowana jest

5 W oczywisty sposób Wielka Brytania, będąca federacją krajów związkowych, takich jak Szkocja czy Walia, nigdy etnicznie jednolita jako państwo nie była.

6 Runnymede Trust, The Future of Multi-Ethnic Britain. The Parekh Report, London 2002.

nie jako jeden z elementów debaty politycznej, lecz jako realny wymiar współ-czesnej rzeczywistości społecznej, tak w Europie, jak i w innych miejscach na świecie. Innymi słowy, interesuje mnie wielokulturowość rozpatrywana w ter-minach faktu społecznego. Wprawdzie procesom kształtowania się struktur społeczeństw wielokulturowych w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie czy Au-stralii przyjrzę się w dalszej części tego rozdziału, to już teraz warto zaznaczyć, iż amerykańskie podejście w tej materii daje istotny wgląd w sposób, w jaki rzeczywistość wielokulturowa ewoluowała, a wraz z nią polityka multikultu-ralizmu. Nathan Glazer, jeden z poczytniejszych socjologów amerykańskich zajmujących się tym problemem, daje do zrozumienia, że przemiany, jakie do-konały się w Stanach Zjednoczonych w ostatnich kilkudziesięciu latach, nie tyle nadały faktycznej wielokulturowości nowy bieg, ile ujawniły specyficzne dla tego kraju rozumienie różnorodności kultur etnicznych. Powiązanie obu aspektów w jeden zwięzły rodzaj dyskursu społecznego przyczynia się z kolei do formułowania postulatów emancypacyjnych, które jednak nie mogą zostać spełnione w przypadku wszystkich grup mniejszościowych poddanych opresji ze strony kultury dominującej. Dzieje się tak, ponieważ

[…] multikulturalizm stał się uniwersalnym żądaniem: wszystkie grupy muszą zyskać uznanie. Niektóre z nich jednakże spadły poniżej horyzontu uwagi, a inne zaś, niezdefiniowane ani poprzez język, ani przez kulturę etniczną czy rasową, stanęły ponad tym […] Trudno jest pojąć, jak do tego doszło8.

To pytanie o genezę zaburzenia powstałego w wyniku etnicznych zmagań o atencję i miejsce w głównym nurcie amerykańskiej debaty przez Glazera po-zostaje w dużym stopniu nierozstrzygnięte. Skądinąd tym, na co udziela on odpowiedzi, jest kwestia aktualnej formuły obchodzenia się z różnorodnością w amerykańskim społeczeństwie oraz poszczególnych jego sferach życia pu-blicznego, jak edukacja (w szczególności szkolnictwo wyższe). W tym sensie współczesny multikulturalizm wyłonił się jego zdaniem ze zmiany w sferze wartości determinujących kształt amerykańskiej tożsamości narodowej, acz-kolwiek odnosi się on do tego, co wychodzi poza sferę czysto symboliczną, np. do polityki imigracyjnej9. Dlatego też starając się określić, na czym ame-rykańskie rozumienie różnorodności polega, należy jego zdaniem definiować tę kwestię niezmiennie z perspektywy obchodzenia się z pluralizmem pojmo-wanym właśnie jako centralna wartość w amerykańskim systemie. Pamiętając jednak, że polityka i praktyka uznania nie zawsze, a być może nawet rzadko, podążają tą samą ścieżką, można zauważyć także, że nierówności w dostępie do edukacji, w  awansie społecznym, przychodach gospodarstw domowych,

8 N. Glazer, We Are All Multiculturalists Now, Cambridge – London 1997, s. 14.

szansach zawodowych lub uczestnictwa w  życiu kulturalnym pogłębiają się znacząco w Stanach Zjednoczonych na przestrzeni ostatnich dekad. Głównym punktem odniesienia w tym specyficznie amerykańskim kontekście jest sytu-acja Afroamerykanów – obok Latynosów największej grupy mniejszościowej będącej przedmiotem działań afirmacyjnych od lat 50. Efekt społeczny tych działań jest jednak co najmniej dyskusyjny, zważywszy, iż niedawne wydarze-nia, takie jak wybuch zamieszek w mieście Ferguson w stanie Missouri w roku 2014 lub znacznie bardziej gwałtowne wydarzenia w Los Angeles w roku 1992, odsłaniają ogromny potencjał niezadowolenia wynikający z relacji struktural-nych umiejscawiających Afromerykanów przeważnie nadal na dole drabiny społecznej. Biorąc pod uwagę, że stanowią oni ok. 13% amerykańskiego spo-łeczeństwa, wszelkiego rodzaju zjawiska niepożądane, np. pewne formy prze-stępczości, przypisane zostają tej grupie jako jej cecha dystynktywna w sensie kulturowym. Przykładowo 40% więźniów w USA to Afroamerykanie, co przez cześć komentatorów interpretowane jest jako fakt potwierdzający ich własne nieugruntowane przypuszczenia, że spora część czarnych Amerykanów skaza-nych w prawomocskaza-nych procesach to np. członkowie gangów narkotykowych (jak członkowie niesławnych grup Cribs i Bloods w Los Angeles)10. Faktycznie jednak jedynie 15% osadzonych Afroamerykanów zostało skazanych za prze-stępstwa narkotykowe11.

Zestawienie tych liczb daje nam jedynie namiastkę głębi problemu mar-ginalizacji dotykającej tę część amerykańskiego społeczeństwa. O ile bowiem tak znacząca liczba amerykańskich więźniów to Afroamerykanie, o tyle w ich przypadku jako uczestników procesu edukacyjnego zmniejsza się ona dra-matycznie i mamy do czynienia z odwróceniem tych proporcji. W roku 2016 odsetek Afromerykanów odpadających na poziomie szkół średnich (high

school dropout) wynosił 42,7%, gdzie najwyższy wskaźnik jest w stanie Maine

(90,1%), a najniższy w stanie Nevada (40,2%)12. Weźmy jednak pod uwagę, iż w Maine odsetek czarnej ludności to jedynie 1,03%, a w Nevadzie wynosi on 9%13. Pokazuje to, że przeważa tendencja spadkowa i od lat jest ona coraz bar-dziej gwałtowna14. Dla porównania, o ile w roku 2002 narodowy odsetek od-padu edukacyjnego na poziomie szkół średnich w tej grupie wynosił 12,8%, to

10 https://www.prisonpolicy.org/reports/rates.html [30.03.2017].

11 http://www.drugwarfacts.org/cms/node/64#sthash.CzEkNbOn.dpbs [30.03.2017].

12 http://blackboysreport.org/national-summary/state-graduation-data/ [30.03.2017].

13 https://www.census.gov/2010census/popmap/ [30.03.2017].

14 Najwyższy odsetek Afromerykanów w ogólnej populacji danego stanu znajdujemy w ta-kich stanach, jak stołeczny Dystrykt Kolumbia (50,08%), Missisipi (37,3%), Luizjana (32,4%) i Georgia (31,4%), a więc poza tym pierwszym przypadkiem – w tradycyjnych stanach ame-rykańskiego Południa. Odsetek odpadu edukacyjnego wynosił w tych stanach odpowiednio: 56,3%, 51,4%, 53,1% i 55,3%.

już od roku 2009 przekroczył próg 20%, nie zmniejszając się po dzień dzisiej-szy. Jak widzimy zatem, realna różnorodność amerykańskiego społeczeństwa w poszczególnych obszarach życia jest selektywna i zależna od wielu czynni-ków stratyfikacyjnych z jednej strony, jak i otwartej dyskryminacji z drugiej. Wykluczenie grup mniejszościowych w Stanach Zjednoczonych nadal pozo-staje istotnym czynnikiem w zrozumieniu przemian amerykańskiej tożsamo-ści w kontektożsamo-ście dekonstrukcji mitu społeczeństwa imigrantów dającemu każ-dej grupie składowej równe szanse i możliwości.

Czy zatem można wnioskować, iż pewne grupy kulturowe (trudno bo-wiem mówić w przypadku Afroamerykanów o etniczności) nie uczestniczą w pełni w tworzeniu liberalnej rzeczywistości amerykańskiego państwa do-brobytu, lub raczej stwierdzić należy, iż nie wszystkie z nich są jego beneficjan-tami? W tym kontekście należy też postawić znacznie ważniejsze pytanie: czy problem ten dotyka w podobny sposób także innych grup mniejszościowych w USA, czy też być może sytuacja Afromerykanów jest szczególna i im je-dynie właściwa? Sugerowana przez tego typu pytania wizja niezakłóconej re-alizacji społeczeństwa otwartego, przesyconego ideą pluralizmu i kierującego się zasadą sprawiedliwości społecznej, okazuje się być niemożliwa do spełnie-nia i zostaje oddalona. Jej miejsce zajmuje twarda rzeczywistość nierówności społecznych opartych w przypadku amerykańskim na ciągłym procesie różni-cowania relacji społecznych. Różnica jest bowiem w Stanach Zjednoczonych ostateczną metaforą życia w społeczeństwie wielokulturowym, niemniej obec-nie jest często ujmowana w  kategoriach materialistyczobec-nie pojętego sukcesu jednostki. To w tym sensie skrajnie odmienny od pozostałych postaci wydaje się tytułowy bohater powieści Scotta Fitzgeralda Wielki Gatsby, tekstu dla zro-zumienia współczesnej kultury amerykańskiej wręcz kanonicznego. Jak widzi tę specyficznie amerykańską przypadłość badacz literatury amerykańskiej z Chicago, Walter Benn Michaels, jest ona charakterystyczna dla budowania struktur amerykańskiego społeczeństwa na wszelkich płaszczyznach, w tym chociażby tych ekonomicznych15. I tak też jest on przekonany, że powszech-nym zjawiskiem jest sytuacja, gdy różnice majątkowe i związane z nimi różnice klasowe w stylu życia zostają szybko przetłumaczone na kategorie kulturowe, a nierzadko także zostaje włączona do wykreowanego w ten sposób dyskursu kwestia rasowa. Co ciekawe, kilkadziesiąt lat po zniesieniu segregacji rasowej na południu USA to napięcia na tej właśnie linii budzą obecnie największe emocje u Amerykanów. Nie zmienia to jednak faktu, że różnorodność zosta-je tam doceniona i celebrowana z wielkim pietyzmem jako cecha typowa dla

15 W. Benn Michaels, The Trouble With Diversity. How We Learned to Love Identity and

amerykańskiego społeczeństwa, a jej upolitycznienie (będące nierzadko para-doksalnie zaprzeczeniem polityki różnicy rozumianej jako polityka nastawio-na nastawio-na równouprawnienie) i zmianastawio-na w praktykę instytucjonastawio-nalną uwidacznia się także w obszarze szkolnictwa. Jak podsumowuje to podejście Nathan Glazer:

[…] multikulturalizm jest dziś także wpleciony w kwestie wyniesione przez zjawi-sko selekcji, pozycjonowania i awansowania personelu, nauczycieli i dyrektorów, tj. plejady kwestii podniesionych przez działania afirmatywne i dążenie do osią-gnięcia stanu „różnorodności”16.

W efekcie zatem otrzymujemy system, w którym prestiżowe uczelnie, ta-kie jak Uniwersytet Harvarda czy Massachussets Institute of Technology (ale też uczelnie stanowe o nieco mniejszym prestiżu), zapobiegliwie dbają o do-stateczną reprezentatywność wszystkich grup etnicznych, które są obecne w strukturze uczelni tak na poziomie grupy studentów, jak i wykładowców.

Można zauważyć, że różnorodność, stając się m.in. oficjalną wykładnią tworzonych obecnie w Stanach Zjednoczonych struktur instytucji kształcenia wyższego, ulega stopniowej uniformizacji i mechanizacji poprzez próby zasto-sowania gotowych formuł pozwalających na obchodzenie się z heterogenicz-nością kulturową w sposób jednolity, stały i odpowiadający domniemanym postulatom mniejszościowym. Takie programowanie „algorytmu różnicy” ma co najmniej jedną ważną konsekwencję. Multikulturalizm rozumiany jako działanie (nie tylko polityczne) zorientowany na osiągnięcie efektu różnorod-ności jest związany z postrzeganiem wielości kultur i samej kultury nie tylko w kategoriach wiążących kulturę z etnicznością (w przypadku amerykańskim również z rasą), lecz także z cechami wyróżniającymi partykularną kulturę et-niczną spośród innych, konkurujących z nią na rynku praw obywatelskich. Nie trudno zauważyć, iż ten rodzaj perspektywy na temat wielokulturowo-ści jest obecnie dominujący w świecie zachodnim, choć nie jest też jedynym możliwym. Ma to na celu zapewnienie w  pluralistycznej demokracji pod-staw wolności praktykowania obyczajów, języka i religii, o ile te nie zagrażają praktykowaniu tych samych wyróżników kulturowych przez pozostałe grupy. Powiązanie tak pojmowanego multikulturalizmu z pojęciem wolności do sa-moartykulacji przenosi ciężar dyskusji w obszar idei społeczeństwa obywatel-skiego, w którym uznanie i zasada równości wobec prawa wyznacza ramy, na jakich osadzona zostaje zróżnicowanie i relacje międzyetniczne. W taki spo-sób na temat współczesnego multikulturalizmu wypowiada się Will Kymlicka, jeden z najczęściej dziś przywoływanych autorów mówiących o tym, że zjawi-sko to wyrosło z różnic narodowych i etnicznych.

W swej najpopularniejszej pracy opublikowanej po raz pierwszy w roku 1995, Multicultural Citizenship, Kymlicka wprowadza znaczącą typologię rozwiązań problemu powyżej zdefiniowanej różnorodności w  obrębie po-szczególnych modeli państwowości. Zabieg ten porządkuje dyskusję na temat multikulturalizmu, aczkolwiek jedynie w  wymiarze organizacyjnym, z  tego względu, że opiera się na pojęciu państwa jako jego wyjściowej i głównej in-stytucjonalnej podstawy. Wychodzi on jednak uprzednio z założenia, że kul-tura jako pojęcie tożsame jest z takimi terminami, jak naród lub lud, gdzie