• Nie Znaleziono Wyników

Muzeum unormowane, czyli spojrzenie na historię prawa muzeów w Polsce

2. Pro domo sua

Joanna Minksztym

„Nie dać by zginęło”. Początki kolekcji etno-graficznej w Poznaniu jako forma działalności patriotycznej Heleny i Wiesławy Cichowicz

W europejskim kręgu kulturowym istotne są dwa zasadnicze kierunki gromadzenia i eksponowa-nia przedmiotów uznawanych za wartościowe. Zgodnie z pierwszym kolekcjonujemy przedmioty o walorach głównie artystycznych; zgodnie z drugim – przedmioty interesujące poznawczo. W Polsce, ze względu na utratę niezależnej państwowości pod koniec XVIII w., szczególnej wagi nabrały rzeczy, którym można było przypisać status pamiątki historycznej, świadczącej o czasach dawnej świetności lub wiążącej się z walką o niepodległość kraju. Niektóre z nich nie posiadały walorów estetycznych ani istotnej wartości poznawczej. Stanowiły jedynie odwołanie do ważnych w mitologii narodowej postaci i wydarzeń. Dlatego traktowane były jako rodzaj relikwii, której wartość wynika nie z jej

1 Nieprzypadkowo panie Cichowicz zdecydowały, że na tej reprezentacyjnej fotografii ujęte zostaną wraz z charakterystycznym elementem stroju krakowskiego, który już wtedy uznawany był za najbardziej „polski”

ze strojów ludowych i symbolizował postawę patriotyczną.

66

_

I. Kształtowanie się polskiego muzealnictwa do 1945 roku

formy, materiału, techniki czy autorstwa, ale z samego faktu kontaktu z sacrum. Jako przykład może posłużyć „Laska z toporkiem, mosiądzem nabijana, darowana przez górali tatrzańskich śp. Teofilowi Wiśniowskiemu, powieszonemu we Lwowie w 1848 r. za sprawę narodową”2, ofiarowana do zbiorów Muzeum Towarzystwa Przyjaciół Nauk Poznańskiego (dalej: TPN) przez brata zmarłego Teofila przed 1910 r. Dlatego też kolekcjonowanie zabytków i dbałość o pamiątki historyczne wiązane było w Polsce szczególnie silnie z poczuciem tożsamości kulturowej i ochroną dziedzictwa narodowego.

Epoka romantyzmu dodatkowo wzmocniła ten sposób myślenia. Nawet prawda bywała czasem mniej istotna niż konieczność uwiarygodnienia obowiązującej narracji historycznej czy mitu.

Na przełomie XIX i XX w., w oparciu o nadal żywe idee romantyzmu i specyficzne warunki historyczne, idealizacja kultury chłopskiej była wśród wyższych warstw społeczeństwa pol-skiego zjawiskiem tak intensywnym i często spotykanym, że przybrała postać chłopomanii3. Powszechnym było podzielane przez większość ówczesnych luminarzy nauki przekonanie, że polska kultura ludowa, czerpiąc bezpośrednio ze skarbca natury i porównywalna w swej staro-żytności do kultur antycznych, przechowuje najstarsze, nienaruszone i rdzennie polskie elementy dziedzictwa narodowego4, które w wyniku wpływów innych kultur europejskich zaginęły lub zostały silnie przetworzone w sferach mieszczańskich, szlacheckich i arystokratycznych.

W tekście wystąpienia przygotowanego na III Zjazd Historyków polskich w Krakowie w 1900 r., w którym jak w lustrze odbijają się żywotne wtedy i popularne w świecie nauki idee, znakomity etnograf Seweryn Udziela tak pisał:

„Nie tylko pod lazurowem niebem południa, wśród gajów oliwnych muzy świata klasycznego szukały siedzib wśród śmiertelników, ale i u nas pod niebem szarem szumiące dąbrowy i bory szpilkowe, falujące łany zboża i łąki kwieciste, szmer fal srebrzystych rzek i potoków wykołysały w piersi ludu naszego głębokie uczucia poezji i piękna, które wydarło się na zewnątrz w pieśni i muzyce, w stroju i tańcu, w budownictwie i ornamentyce. […]

Duch narodu, objawiając się na zewnątrz, nadaje właściwą, odrębną barwę narodową utworom swoim. We wszystkiem, co tworzy, jest styl odmienny od stylów narodów innych, we wszystkiem uwydatniają się pojęcia odmienne, skłonności i uczucia narodowe.

Wprawdzie te odrębne piętna ścierają i niwelują ogólne zdobycze ducha ludzkiego, któ-re przy dzisiejszych stosunkach stają się szybko własnością wspólną wszystkich narodów świata całego – wszelako lud […] najtroskliwiej przechowuje w łonie swojem idee wiekami wykołysane i obleka je w szaty poezji. Tutaj wszystko tchnie jeszcze jednem narodowem życiem.

2 Cyt. za: Spis przedmiotów i zabytków sztuki Działu Kulturno-Historycznego w Muzeum Tow. Przyj. Nauk w Poznaniu, Inwentarz z 1910 r., MNP A 1522, poz. 467.

3 Podobne procesy miały miejsce także na Ukrainie – por. M. Selivatchov, Folk Art and Ornament as a Subject of Study in Ukraine (19th–20th Century): Russian And Austrian Empire, Polish State, Soviet Period, https://

d1wqtxts1xzle7.cloudfront.net/55956858/03_Report_1_colum_short_version2014_folk_art_ornament_

4 Por. Z. Jasiewicz, Skąd, z czym i w jaki sposób etnografia/etnologia/antropologia pojawiła się przed 100 laty w odrodzonym państwie polskim?, „Lud” 2018, t. 102, s. 44; DOI: http://dx.doi.org/10.12775/lud102.2018.01;

W. Paprocka, Kultura i tradycja w polskiej myśli humanistycznej XIX i XX wieku, Wrocław 1986, passim.

002 _ „Szafa ze strojami huculskimi” na ekspozycji w Muzeum im. Mielżyńskich, 1911–1916, Poznań, zbiory Muzeum Naro-dowego w Poznaniu

W tych szerokich podkładach narodu leżą skarby niewyczerpane dla serca i myśli. Poznać te skarby jest obowiązkiem naszym i obowiązkiem czerpać z nich garścią pełną”5.

Jak echo pobrzmiewają tutaj patriotyczne w wydźwięku słowa Andrzeja Maksymiliana Fredry – „Obce rzeczy wiedzieć dobrze jest – swoje, obowiązek” – stanowiące także maksymę przyświecającą życiu zna-mienitego etnografa, krajoznawcy, archeologa, historyka, Zygmunta Glogera (1845–1910), znanego przede wszystkim jako autor wydanej w 1903 r. Encyklopedii staropolskiej ilustrowanej, którą tymże mottem opatrzył.

Pod koniec XIX w. popularnym było twierdzenie, że tylko lud może stać się siłą sprawczą odrodzenia ojczyzny6. Nawiązuje do tego także wcześniej cytowany tekst. Stąd każde działanie zmierzające do zachowania kultury ludowej i jej wytworów traktowano jako przejaw patriotyzmu. Wiele znaczą-cych postaci w polskim życiu kulturalnym podzielało pogląd, że „o zasięgu geograficznym narodu decyduje przede wszystkim lud ze swoją kulturą, dlatego dokumentowanie wszelkich przejawów tej kultury na terenach narodowo spornych było równoznaczne ze stwierdzeniem ich polskości”7. Założenie, że u podstaw działalności muzealniczej etnografów polskich w XIX i na początku XX w.

leżały pobudki patriotyczne nie jest tezą ani nową, ani rewolucyjną8. Jednak chyba nie do końca

zda-5 S. Udziela, Ornamentyka ludowa i jej znaczenie dla sztuki i przemysłu krajowego, rękopis wystąpienia na III Zjazd Historyków polskich w Krakowie, 1900 r., Archiwum PTL, Nr inw. 176, s. 1–2; Biblioteka cyfrowa UWr, https://www.bibliotekacyfrowa.pl/dlibra/publication/92623/edition/89134 [dostęp: 7.11.2021].

6 K. Wrzesińska, Kultura i cywilizacja w myśli Narodowej Demokracji (1893–1918), Warszawa 2012, s. 153;

por. też s. 156, 157.

7 E. Kizik, Pierwsza kaszubska wystawa ludoznawcza w Kościerzynie w 1911 roku, „Zapiski Historyczne” 2017, t. LXXXII, z. 3, s. 56; http://dx.doi.org/10.15762/ZH.2017.35.

8 K. Pomian, Muzea i narody w Europie Środkowej przed pierwszą wojną światową, Warszawa 2016, s. 48;

E. Manikowska, W stronę muzeum narodowego. Kolekcje i budowa polskiej tożsamości kulturowej u progu niepodległości [w:] Miłośnictwo rzeczy. Studia z historii kolekcjonerstwa na ziemiach polskich w XIX wieku, red. K. Kłudkiewicz, M. Mencfel, Warszawa 2014, s. 62–75; A. Tołysz, O potrzebie zakładania muzeów, http://muzeumpamieci.umk.pl/?p=695#_edn16 [dostęp: 15.09.2021].

68

_

I. Kształtowanie się polskiego muzealnictwa do 1945 roku

003 _ Teodor Axentowicz, Portret Heleny i Wiesławy Cichowicz, Poznań, 1906, zbiory Muzeum Archidiecezjalnego w Poznaniu, MAdP 5526

jemy sobie sprawę, jak silne napięcie emocjonalne, jak żarliwa chęć służenia ojczyźnie tej działalności towarzyszyła i jak wiele dla niej poświęcono. Ponadto, konstatacje takie pojawiają się w literaturze przedmiotu najczęściej w odniesieniu do zaboru rosyjskiego i austriackiego. Wielkopolska pozosta-je – jak i w wielu innych obszarach refleksji etnologicznej – poza głównym nurtem badań. Jednak o randze badań etnograficznych, łączonych w owym czasie z zainteresowaniami historycznymi oraz archeologicznymi i postrzeganych w Wielkopolsce jako cenne narzędzie w walce z germanizacją, świadczyć może choćby fakt, że pierwszy z konkursów rozpisany już w 1857 r. przez poznański TPN dotyczył „historii włościan w Polsce”.

W niniejszym tekście skupić się chcę na ukazaniu idei patriotycznych, przyświecających twórczy-niom pierwszej systematycznej polskiej kolekcji etnograficznej w stolicy Wielkopolski, pozostającej w owym czasie pod druzgocącym kulturowo wpływem bismarckowskiej polityki germanizacyjnej.

Tym dwóm kobietom, matce i córce – Helenie i Wiesławie Cichowicz (il. 1) – udało się dokonać dzie-ła, którego zainicjowanie wielokrotnie na próżno postulowano wcześniej w kołach intelektualistów i patriotów zgromadzonych wokół poznańskiego TPN9. Dokonały tego dzięki poczuciu powinności i swemu niezwykłemu osobistemu zaangażowaniu, by nie powiedzieć – poświęceniu. O tym, że i dla nich inspirację stanowiło motto Fredry i Glogera, świadczy umieszczenie go na stronie tytułowej Przewodnika po zbiorach Towarzystwa Ludoznawczego, wydanego w 1911 r. z okazji otwarcia zbiorów dla publiczności10. A dowodem na to, że słowa te pozostały dla nich aktualne, jest powtórzenie ich na pierwszych kartach publikacji wieńczącej 25-lecie pań Cichowicz pracy ludoznawczej11. 8 marca 1910 r. rozpoczyna działalność Towarzystwo Ludoznawcze w Poznaniu, którego pre-zeską zostaje – fakt w owym czasie wyjątkowy – kobieta, Helena Cichowicz (1860–1929), żona szanowanego w mieście prawnika, adwokata i notariusza Ludwika Cichowicza, wcześniejsza przewodnicząca prężenie pod jej rządami działającego Towarzystwa Muzycznego „Lutnia”.

Od pierwszych chwil prace swoje prowadzi wraz z córką, Wiesławą (1886–1975)12. Zgodnie ze statutem Towarzystwa Ludoznawczego jego głównym celem było: „badanie i zachowanie objawów bytu i kultury narodu polskiego”13. Za najlepszy prowadzący do tego środek uzna-no: „zbiory wszelkich charakterystycznych okazów życia ludowego, a mianowicie strojów lu-dowych, wyrobów przemysłu domowego, urządzeń domowych, sprzętów, naczyń, itp., oraz pieśni i podań ludowych”14. Rozumiano też, że samo zebranie przedmiotów nie wystarczy, że swoją patriotyczną – zgodnie z założeniem twórców kolekcji – wymowę zyskają one jedynie, jeśli uda się pozyskać sale na ich ekspozycję, czyli stworzyć muzeum i udostępnić je publicz-ności. Działalność tego rodzaju w poświęconym Helenie wspomnieniu pośmiertnym z 1930 r.

wybitny polski etnolog Adam Fischer określił mianem „gorliwości obywatelskiej”15, a ks. Józef Kłos w mowie pogrzebowej nazwał „gorliwością obywatelską i miłością do ludu”16.

9 A. Wojtkowski, Helena Cichowiczowa i Zbiory Ludoznawcze [w:] XXV-lecie Zbiorów Ludoznawczych im. Heleny i Wiesławy Cichowicz w Poznaniu 28.XII.1911– 28.XII.1936, Poznań 1937, s. 4.

10 W. Cichowicz, Przewodnik po zbiorach Towarzystwa Ludoznawczego, Poznań 1911.

11 XXV-lecie Zbiorów Ludoznawczych..., op. cit., Poznań 1937.

12 E. Kuźniewska, Działalność ludoznawcza Heleny i Wiesławy Cichowicz, Instytut Etnologii UAM, mps pracy magisterskiej, Poznań 1986.

13 A. Wojtkowski, Helena Cichowiczowa…, op. cit., s. 5.

14 Ibidem.

15 A. Fischer, Helena Cichowiczowa, „Lud” 1930, t. 9, s. 177.

16 Ks. J. Kłos, Mowa żałobna wygłoszona na pogrzebie ś.p. Heleny z Robińskich Cichowiczowej dnia 20 września 1929 w Kaplicy św. Józefa w Poznaniu, Poznań 1929, s. 12.

70

_

I. Kształtowanie się polskiego muzealnictwa do 1945 roku

Nieco wcześniej takie same motywy kierowały organizatorami polskich wystaw przemysłowych, rolniczych i artystycznych na terenie zaboru pruskiego, które stanowiły jeden z przejawów walki społeczno-narodowej, a celem ich organizacji było wykazanie „tężyzny i solidarności narodowej, umiejętność organizacji i zespolenia – wlanie otuchy w społeczeństwo, we własne siły w okresie największego ucisku politycznego”17.

W wykładzie o znaczeniu Muzeum Ludoznawczego w Poznaniu, wygłoszonym na jego otwarciu 28 grudnia 1911 r., dr Nikodem Pajzderski, późniejszy Wojewódzki Konserwator Zabytków w Po-znaniu i dyrektor Muzeum Wielkopolskiego, podkreślił patriotyczne znaczenie ruchu ludoznawczego szczególnie dla Wielkopolski „gdzie od wieków już ścierają się ze sobą dwie kultury i gdzie kultura rodzima uległa całkowitej niemal zagładzie”. Wyraził też nadzieję, że zbiory ludoznawcze będą stanowiły „bogate i ożywcze źródło dla wszystkich pracujących w niwie odrodzenia naszej sztuki w kraju”18. W podobnym tonie wypowiadała się polska prasa lokalna. „Dziennik Poznański”, opisując początek prac związanych z gromadzeniem zabytków etnograficznych, donosił: „Wzięto się przeto rączo do dzieła zaniedbanego, ale bardzo ważnego, a dla serca polskiego bardzo miłego”19.

O intencjach przyświecających twórczyniom kolekcji świadczy też fakt, że na uroczystość otwarcia Muzeum Ludoznawczego 28 grudnia 1911 r. Wiesława Cichowicz wybrała do recytacji wiersz napisany zaledwie dwa miesiące wcześniej przez Stanisława Rossowskiego i upatrujący w kulturze chłopskiej, a konkretnie w stroju ludowym, źródła polskości. Z długiego tekstu zacytuję zaledwie kilka wersów:

„I to wszystko, to nasze duchowe przedmurze […]

Oto stary obyczaj spogląda tu ku Wam Jakby prawił: Jam strażnik co nad Polską czuwa Niedozwólcież, by obcy szych, szpetny i lichy, Pożarł swojskiej piękności wspaniałe przepychy […]

Nie! W kim polskie uderza serce nieskażone Niech spadkowi przeszłości ślubuje ochronę…

Prawda: strój przyodziewek – to tylko pokrywa

Lecz pomnijcie, że pod nią duch polski spoczywa […]”20.

Dr Andrzej Wojtkowski, opisując w 1937 r. zaangażowanie Heleny Cichowicz i odwołując się do jej wcze-śniejszej działalności społecznej, podkreślił: „Niewątpliwie wielką i ważną z punktu widzenia narodowego rzeczą, było uprawianie śpiewu polskiego, szerzenie zamiłowania do pieśni polskiej […] Ale «Lutnia»

[…] nie była jedynym u nas środowiskiem muzycznym […]. W zupełnym natomiast zaniedbaniu była w Wielkopolsce dziedzina równie, z punktu widzenia narodowego i walki obronnej przeciw naporowi niemieckiemu [podkreślenie J.M.], ważna: dziedzina ludoznawstwa wielkopolskiego”21. Jej to właśnie Helena Cichowicz poświęciła ostatnie dwadzieścia lat swojego życia. A jej córka lat ponad 60!22

17 J. Królikowski, Polska wystawa rolnicza i przemysłowa w Toruniu z roku 1874. Szkic monograficzny (nadbitka z „Tygodnika Toruńskiego”), „Bibljoteczka Toruńska” 1926, nr 2; cyt. za E. Kizik, op. cit., s. 53.

18 A. Wojtkowski, Helena Cichowiczowa…, op. cit., s. 1–14.

19 „Dodatek do Dziennika Poznańskiego” 24.12.1911, Nr 293, b.n.s.

20 Maszynopis wiersza wraz z adnotacją o jego wykorzystaniu w Archiwum po Wiesławie Cichowicz (Kronika), Muzeum Etnograficzne MNP; por. A. Wojtkowski, Helena Cichowiczowa…, op. cit., s. 6.

21 A. Wojtkowski, Helena Cichowiczowa…, op. cit., s. 3.

22 S. Błaszczyk, Wiesława Cichowicz (1886–1975), „Lud” 1976, t. 60, s. 370.

004 _ Otwarcie Zbiorów Ludoznawczych w Muzeum Wielkopolskim, 22.05.1921 r., Poznań, zbiory Muzeum Narodowego w Poznaniu

Aby zaznaczyć jedność ziem polskich pomimo zaborów, Muzeum Ludoznawcze w Poznaniu – poza dominującą kolekcją z terenu Wielkopolski – usiłowało prezentować też elementy kultury ludowej z pozostałych zaborów, np. stroje huculskie (il. 2) i kurpiowskie, pisanki z Wołynia, Siedleckiego i Podola, złotogłowia kaszubskie23.

Świadoma głównego celu założenia i działalności Towarzystwa Ludoznawczego w Poznaniu była też strona niemiecka. „Posener Zeitung” (nr 305/1911), komentując otwarcie polskich zbiorów ludoznawczych ocenił, że najważniejszą intencją ich gromadzenia było „budzenie w Polakach miłości i tęsknoty do ojczyzny”24. Przyjaźniący się z rodziną Cichowiczów dr Wojtkowski tak opisuje przyczyny zaangażowania Heleny w działalność ludoznawczą: „Helenie Cichowiczowej warunki materialne pozwoliłyby na pędzenie życia beztroskiego […] ona jednak należała do tych, co się osobiście czuli odpowiedzialni za losy Polski i jej kultury i co dla jej wspomożenia i ratowania wyrzekli się spokoju i wygodnego trybu życia [podkreślenie J.M.]”25. Także Wiesława zaznacza, że u podstaw gromadzenia i wystawiania obiektów etnograficznych leżała misja narodowa, aby: „przypominać starszym, młodym i przyszłym mianowicie pokoleniom, krasę naszego ludu”26.

W dokumentach odnaleźć można wzmianki o pracach koniecznych dla otwarcia muzeum ludo-znawczego wykonywanych osobiście przez obie panie Cichowicz. Ich opis szokować może nie tylko

23 W. Cichowicz, Przewodnik po zbiorach…, op. cit., s. 27–35.

24 Cyt. za: A. Wojtkowski, Helena Cichowiczowa…, op. cit., s. 8.

25 A. Wojtkowski, Helena Cichowiczowa…, op. cit., s. 12.

26 W. Cichowicz, Przewodnik po zbiorach…, op. cit., s. 8.

72

_

I. Kształtowanie się polskiego muzealnictwa do 1945 roku

005 _ Obrus „weselny”, płótno, haft ręczny snutkowy, Golina k. Jarocina, ok. 1930, zbiory Muzeum Narodowego w Poznaniu, MNP E 2245

znawców epoki, ale każdego, kto orientuje się, co wypadało, a czego absolutnie czynić nie uchodziło paniom należącym do elity ówczesnego społeczeństwa, które na co dzień miały w domu służbę i nie wykonywały żadnych prac cięższych ani porządkowych.

„Sala na 4-tym piętrze” – pisze H. Cichowicz o sali oddanej przez TPN na wystawę ludoznawczą –

„pełna była brudów i nieładu, przeznaczona na rupieciarnię, i dopiero myśmy ją z wielkim trudem i kosztem wyczyściły i doprowadziły do porządku, naszym staraniem przeprowadziłyśmy ogrzewanie, oświetlenie, galeryjkę, wyporządzenie okien itd., i z rupieciarni stworzyliśmy prawdziwe cacko […].

Miesiące całe razem z córką pracować musiałyśmy, a pracowałyśmy same i największe brudy, których nawet dziewczyny nasze czyścić nie chciały, myśmy własnoręcznie usuwały”27. Pisze to zamożna ziemianka, żona poważanego w Poznaniu prawnika, która wraz z uzdolnioną i wykształconą mu-zycznie we Francji córką (odnoszącą spore sukcesy w Polsce i zachodniej Europie jako śpiewaczka) prowadziła jeden z najbardziej szacownych salonów w Poznaniu, posiadała własny dom w Paryżu i willę w Puszczykowie. W poczet zaprzyjaźnionych osób pani Cichowicz liczyć mogła zarówno rodziny hrabiowskie (m.in. hr. Kwilecką z Dobrojewa, hr. Czarnecką z Golejewka, hr. Mielżyńską z Iwna, hr. Żółtowską z Godurowa i hr. Mycielską z Gałowa), jak i ówczesnego ks. biskupa (później-szego arcybiskupa poznańskiego) Edwarda Likowskiego; a ponadto dra Franciszka Chłapowskiego i prof. kStanisława Karwowskiego oraz artystów tej miary co Witold Lutosławski, Teodor Axentowicz (il. 3), Leon Wyczółkowski czy Alfred Wierusz-Kowalski. Była to niewątpliwie śmietanka towarzyska nie tylko Poznania, ale i całej Polski.

Podobnie, łamiąc ówczesne konwenanse, panie Cichowicz prowadziły akcję zbierania eksponatów

„jeżdżąc od wsi do wsi, zaglądając do zagród wiejskich”28. Wspominały: „Chodziłyśmy od domu do domu, od chaty do chaty, dzieląc strony ulic pomiędzy siebie”29.

Pisząc o poświęceniu na rzecz stworzenia Muzeum Ludoznawczego w Poznaniu nie powinniśmy też zapominać o znacznych osobistych środkach finansowych, które obie panie zaangażowały, aby zebrać i udostępnić kolekcję. Widoczne jest to m.in. w księgach inwentarzowych oraz Przewodniku po zbiorach, gdzie notatki „dar W. Cichowicz”, „dar H. Cichowicz” pojawiają się wielokrotnie.

Z własnych środków panie sfinansowały także wyjazdy do Paryża, Pragi, Drezna, Christianii i Hjørring (Dania), aby po zapoznaniu się z najnowocześniejszymi w owym czasie osiągnięciami muzealnictwa etnograficznego w Europie odpowiednio wyposażyć i zaaranżować kolekcję po-znańską30. Samodzielnie opłaciły koszty wynajęcia pomieszczeń, w których – po usunięciu ich z sal TPN w 1916 r. – przechowywane były eksponaty w czasie I wojny światowej i aż do 1921 r., kiedy to trafiły ostatecznie do Muzeum Wielkopolskiego (il. 4). Tam prezentowane były do 1939 r.

w Sali Kolumnowej (obecnie sala sztuki średniowiecznej w MNP) i sąsiadującej z nią mniejszej salce. Warto też wspomnieć, że W. Cichowicz aż do wybuchu II wojny światowej pełniła honorowo funkcje kustosza kolekcji bez pobierania jakiegokolwiek wynagrodzenia.

O patriotycznym nastawieniu twórczyń zbioru świadczą też niektóre włączone przez nie ekspo-naty, niezwiązane bezpośrednio z kulturą ludową, ale mające wyraźny wymiar patriotyczny, np.

„Ostrogi po ś.p. Wincentym Skarzyńskim, […] poruczniku jazdy polskiej z r. 1831. późniejszym

27 List H. Cichowicz do Zarządu T. P. N. z 23 XI 1912 r.; cyt. za: A. Wojtkowski Helena Cichowiczowa…, op. cit., s. 9–10.

28 W. Cichowicz, Przewodnik po zbiorach…, op. cit., s. 8; por. M.H., Muzeum Ludoznawcze w Poznaniu,

„Przegląd Wielkopolski: Pismo Tygodniowe” 30.12.1911, s. 843.

29 A. Wojtkowski, Helena Cichowiczowa…, op. cit., s. 8.

30 Por. też J. Pieniążek, O ginącym stroju ludowym i ostatnich jego wytwórcach, „Wierchy” 1934, t. 12, s. 54.

74

_

I. Kształtowanie się polskiego muzealnictwa do 1945 roku

006 _ „Salonik szlachecki” na wystawie Zbiorów Ludoznawczych w Muzeum Wielkopolskim, 1921–1939,

zbiory Muzeum Narodowego w Poznaniu

pułkowniku”31 czy „Obraz przedstawiający złamany krzyż z podpisem: «Ojcze, ratuj nas». Pamiątka dnia 25 i 27 lutego i 8 kwietnia 1861 w Warszawie”32.

W myśli etnografów muzealników początku XX w. przejawia się troska nie tylko o zachowanie świadectw przeszłości dla celów analizy czy pamięci historycznej. Patrzono również w przód.

Liczono na stworzenie podstaw do rozwoju „sztuki prawdziwie polskiej”. Znajomość wytworów sztuki ludowej uznawano za konieczne źródło inspiracji dla artystów profesjonalnych, nie tylko po to, by mogli zyskać uznanie w kraju, ale również w istotny sposób wzbogacić sztukę na poziomie ogólnoświatowym. Wspomniany już wcześniej S. Udziela argumentował: „Świat [polskiej] fantazji ludowej pod względem piękna jest tak pełnym potęgi, tak ożywczym, iż który tylko z mistrzów naszych z miłością zaczerpnął natchnienia z krynic jego żywej wody, […] już sobie zjednał na wieki serca rodaków […] Utwory piękna wysnuł lud z serca swego niby nić złotą, a z nici tej do-piero artyści nasi […] tkają kwiaty wspaniałe”33. Muzyka Chopina „przemawia głęboko do serc naszych, bo w niej dźwięczy wiejska, narodowa nuta. […] Jednakże jak poetów romantycznej epoki poprzedzili zbieracze pieśni, a Chopina zbieracze melodyj ludowych tak zebrać i pokazać trzeba artystom – malarzom naszym skarby ornamentyki ludowej, aby zwrócić ich uwagę na ten

31 W. Cichowicz, Przewodnik po zbiorach…, op. cit., s. 35.

32 Ibidem, s. 51.

33 S. Udziela, Ornamentyka ludowa…, op. cit., s. 5–6.

zapomniany i zaniedbany objaw poczucia piękna ludu naszego i dostarczyć ich artystycznym duszom pokarmu świeżego. Rozwiną oni wtedy skrzydła do lotu i znowu nowy dobytek artystyczny wprowadzą do światowego dorobku sztuki”34.

Nurt będący recepcją tych idei widoczny jest w sztuce polskiej początku XX w.

W nawiązaniu do nich, w ramach pracy organicznej, w typowy dla Wielkopolski sposób próbowa-no także wykorzystać zbiory ludoznawcze jako wzór mający służyć poprawie poziomu rodzimego rękodzielnictwa, tak aby mogło nie tylko konkurować z wyrobami obcymi na rynkach światowych, ale nawet (co oczywiście było zamierzeniem utopijnym) wyprzeć je całkowicie z rynku polskiego i w ten sposób, poszerzając możliwości zbytu, poprawić sytuację materialną wsi, a w szczególności stanowić dodatkowe źródło dochodu dla kobiet wiejskich.

Podobne idee na terenie Wielkiej Brytanii głosił szczególnie aktywny w latach 1850–1914 ruch Arts and Crafts (Sztuki i rzemiosła)35. W Polsce uważano, że „może to być tylko wtedy osiagniętem jeśli dzieło sztuki przemysłowej oprzemy na motywach narodowych”36. Stąd popularne w owym czasie wśród patriotycznie nastawionej części społeczeństwa polskiego, szczególnie kobiet, stało się kolekcjonowanie owych motywów – najczęściej haftów i próbek samodziałów ludowych, choć także papierowych wycinanek, wzorników i szablonów malarskich. Kilka takich kolekcji posiada także ME MNP w postaci ponad 1500 próbek ręcznie wykonanych i ozdobionych tkanin, ujętych w albumy (m.in. MNP Es 1-1481). Próbki haftów, fragmenty koronek oraz splotów różnorodnych warkoczy słomianych używanych do wyrobu kapeluszy, kolekcjonowały także panie Cichowicz. Ich

Podobne idee na terenie Wielkiej Brytanii głosił szczególnie aktywny w latach 1850–1914 ruch Arts and Crafts (Sztuki i rzemiosła)35. W Polsce uważano, że „może to być tylko wtedy osiagniętem jeśli dzieło sztuki przemysłowej oprzemy na motywach narodowych”36. Stąd popularne w owym czasie wśród patriotycznie nastawionej części społeczeństwa polskiego, szczególnie kobiet, stało się kolekcjonowanie owych motywów – najczęściej haftów i próbek samodziałów ludowych, choć także papierowych wycinanek, wzorników i szablonów malarskich. Kilka takich kolekcji posiada także ME MNP w postaci ponad 1500 próbek ręcznie wykonanych i ozdobionych tkanin, ujętych w albumy (m.in. MNP Es 1-1481). Próbki haftów, fragmenty koronek oraz splotów różnorodnych warkoczy słomianych używanych do wyrobu kapeluszy, kolekcjonowały także panie Cichowicz. Ich