• Nie Znaleziono Wyników

Nieznany Pokój

W dokumencie Rozdział 1 : Nowy Minister (Stron 144-170)

co ci chodzi, Tom? Dlaczego nie próbujesz poprosić otwarcie?

Voldemort zadrwil. - Jeśli nie chcesz mi dać tej posady...

- Oczywiście, że nie – powiedział Dumbledore. - I nie sądzę, abyś chociaż przez chwilę się tego po mnie spodziewał. W każdym razie, przyjechałeś tutaj, zapytałeś, musiałeś mieć w tym jakiś cel.

Voldemort wstał. Był teraz bardziej niepodobny do Toma Riddle'a, niż kiedykolwiek przeddtem. Był przepełniony złością. - Czy to twoje ostatnie słowo?

- Tak jest – odpowiedział Dumbledore, także wstając.

- W takim razie, nie mamy już sobie nic do powiedzenia.

- Nie, nic. - powiedział Dumbledore, a jego twarz napełniła się wielkim smutkiem. - Wiele czasu minęło od chwili, kiedy budziłem w tobie respekt i mogłem zmusić cię, abyś zapłacił za swoje zbrodnie. Chciałbym wtedy to zrobić, Tom...

naprawdę, chciałbym...

Przez sekundę Harry chciał krzyknąć bezsensowne ostrzeżenie: był pewien, że dłoń Voldemorta sięgnęła do jego kieszeni po różdżkę; ale kiedy ten moment minął, Voldemort odwrócił się, drzwi się zamknęły, odszedł.

Harry ponownie poczuł bliskość dłoni Dumbledora, która chwyta go za rękę i chwilę później, stali prawie w tym samym miejscu, ale nie było śniegu na parapecie, a dłoń Dumbledora była sczerniała i martwa.

- Dlaczego? - zapytał od razu Harry, patrząc na twarz Dumbledora. - Dlaczego on wrócił? Czy kiedykolwiek się pan dowiedział?

- Mam pewne przypuszczenia – powiedział Dumbledore – ale nic poza tym.

- Jakie przypuszczenia?

- Powiem ci, kiedy zdobędziesz wspomnienie od profesora Slughorna – powiedział Dumbledore.

- Kiedy będziesz miał ten ostatni kawałek układanki, wszystko, mam nadzieję, będzie jasne... dla nas obu.

Harrego ciągle paliła ciekawość, i nawet kiedy Dumbledore podszedł do drzwi i je dla niego otworzył, nie ruszył od razu.

- Czy on znowu przybył po stanowisko nauczyciela od Obrony przed Czarną Magią, proszę pana? On nie powiedział...

- Och, na pewno chciał uczyć Obrony przed Czarną Magią – powiedział Dumbledore. - Wydarzenia po naszym małym spotkaniu tego dowiodły. Widzisz, od tego czasu nigdy nie mogliśmy zatrzymać nauczyciela Obrony przed Czarną Magia na dłużej niż rok, dokładnie od chwili, kiedy odmówiłem tego stanowiska lordowi Voldemortowi.

Rozdział 21 : Nieznany Pokój

Harry przez cały tydzień próbował wymyślić sposób, żeby przekonać Slughorna do dania mu wspomnienia, lecz nie

przychodziły mu do głowy żadne pomysły , także kolejne dni mijały dla niego z uczuciem porażki; schodziły na wertowaniu książki od eliksirów w nadziei znalezienia czegoś pożytecznego na marginesach, co zresztą robił już wiele razy.

- Niczego tam nie znajdziesz –powiedziała Hermiona pewnie, w późny niedzielny wieczór.

- Nie zaczynaj, Hermiono – powiedział Harry. - Gdyby nie książę, Ron by tutaj z nami teraz nie siedział.

- Siedziałby, gdybyś słuchał Snape'a w pierwszej klasie – odparła Hermiona.

Harry ją zignorował. Właśnie znalazł inkantację “Sectum-sempra!” nad którą na marginesie były napisane intrygujące słowa

“Dla wrogów” i miał ochotę ją wypróbować, ale pomyślał, że lepiej tego nie robić przy Hermionie. Zamiast tego, ukradkowo zerknął zza książki. Siedzieli w pokoju wspólnym, blisko ognia, a jedynymi ludźmi, którzy jeszcze nie poszli spać byli inni szóstoklasiści. Ludzie byli trochę podekscytowani, ponieważ kiedy wrócili z obiadu, znaleźli ogłoszenie na tablicy, które zawiadamiało o dacie egzaminu z Aportacji. Ci, którzy kończyli siedemnaście lat przed dwudziestym pierwszym kwietnia lub przed pierwszym egzaminem, mieli możliwość zapisania się na dodatkowe ćwiczenia, które odbywałyby się pod wielkim nadzorem w Hogsmeade.

Ron spanikował czytając ogłoszenie; ciągle jeszcze nie umiał się aportować i obawiał się, że nie zdąży się przygotować do egzaminu. Hermiona, której już udało się aportować dwa razy, była trochę pewniejsza, a Harry, niezależnie od swoich umiejętności nie mógł zdawać egzaminu, bo siedemnaście lat kończył za cztery miesiące.

- Przynajmniej potrafisz się aportować! - powiedział Ron ponuro – Nie będziesz na pewno miał z tym problemów w lipcu!

- Na razie udało mi się tylko raz – przypomniał mu Harry; któremu udało się wreszcie zniknąć i zmaterializować podczas ostatniej lekcji.

Ron, po tym jak stracił dużo czasu przejmując się Aportacją, próbował teraz dokończyć niesamowicie trudne wypracowanie dla Snape'a, które Harry i Hermiona już napisali. Harry spodziewał się niskiej oceny, ponieważ nie zgodził się ze Snape'm co do najlepszego sposobu na dementorów, ale się tym nie przejmował. Wspomnienie Slughorna było teraz dla niego

najważniejsze.

- Mówię ci, Harry, głupi książę nie jest w stanie ci pomóc! - powiedziała Hermiona głośniej. - Jest tylko jedna metoda, aby zmusić kogoś do zrobienia tego, co zechcesz, i jest to klątwa Imperiusa, która jest nielegalna...

- Tak, wiem o tym, dziękuję – powiedział Harry, nie odrywając wzroku od książki. - Właśnie dlatego szukam czegoś innego.

Dumbledore powiedział, że Veritaserum nie pomoże, ale może być jeszcze coś, eliksir albo zaklęcie...

- Podchodzisz do tego w zły sposób – powiedziała Hermiona. - Dumbledore uważa, że tylko ty możesz zdobyć to wspomnienie. To musi znaczyć, że tylko ty możesz przekonać Slughorna, aby ci je dał. To nie jest sprawa podania mu eliksiru, każdy mógłby to zrobić...

- Jak się pisze “walczący”? - zapytał Ron, potrząsając mocno piórem i patrząc na pergamin. - To nie może być O-N-C-Y - Nie, nie tak. - powiedziała Hermiona, przyciągając wypracowanie Rona do siebie. - A “wróżba” nie pisze się przez R-Z Jakim ty piszesz piórem?

- To jedno z piór Freda i Georga, tych, które same sprawdzają pisownię, ale zdaje się, że zaklęcie się wyczerpuje.

- Na to wygląda – powiedziała Hermiona, wskazując na tytuł wypracowania – ponieważ pytanie dotyczyło tego, jak sobie radzić z dementorami, a nie Dug-bogs, i nie przypominam sobie, abyś zmienił imię na Roonil Wazlib.

- O nie! - powiedział Ron, z przerażeniem spoglądając na pergamin. - Tylko nie mów, że będę musiał to wszystko pisać od nowa!

- W porządku, to się da naprawić – powiedziała Hermiona, przyciągnęła pergamin do siebie i wyciągnęła różdżkę.

- Kocham cię, Hermiono – powiedział Ron opadając na krzesło i pocierając oczy. Hermiona zaróżowiła się, ale powiedziała:

– Tylko żeby Lavender tego nie usłyszała.

- Nie usłyszy – powiedział Ron do swoich dłoni. - Albo sam jej powiem, to mnie rzuci.

- Dlaczego ty jej nie rzucisz, żeby z tym skończyć? - zapytał Harry.

- Nigdy nikogo nie rzuciłeś, prawda? - zapytał Ron – Ty i Cho po prostu...

- Za bardzo się różnimy, fakt – powiedział Harry.

- Chciałbym aby tak było ze mną i Lavender – powiedział Ron ponuro, patrząc jak Hermiona cicho trąca końcem różdżki każde z błędnie napisanych słów, tak że się same poprawiały. - Ale im bardziej szukam przyczyny, żeby z nią zerwać, tym bardziej ona się mnie trzyma. To tak, jakby chodzić z wielką kałamarnicą.

- Trzymaj – powiedziała Hermiona, około dwadzieścia minut później oddając mu wypracowanie.

- Wielkie dzięki – powiedział Ron. - Czy możesz pożyczyć mi pióro, żebym napisał podsumowanie? - Harry, który jak na razie nie znalazł nic użytecznego w notatkach Księcia Półkrwi, rozejrzał się; byli jedynymi, którzy byli jeszcze w pokoju wspólnym. Seamus przed chwilą poszedł spać, pod nosem przeklinając Snape'a i jego wypracowanie. Dało się słyszeć jedynie trzaskające płomienie i Rona skrobiącego ostatni akapit na temat dementorów piórem Hermiony. Harry właśnie zamknął książkę Księcia Półkrwi, ziewając, kiedy...

Trzask!

Hermiona cicho krzyknęła; Ron natomiast ochlapał atramentem właśnie skończone wypracowanie, a Harry powiedział: - Stworek!

Skrzat domowy ukłonił się nisko i skierował swoje sękate palce – Pan powiedział, że chce otrzymywać regularne raporty na temat tego co robi młody Malfoy, więc Stworek przybywa aby dać...

Trzask!

Zgredek pojawił się obok Stworka, jego wygodny kapelusz przekrzywił się. - Zgredek także pomagał, Harry Potterze! - wyskrzeczał, obdarzając Stworka obrażonym spojrzeniem.

- Co to ma znaczyć? - zapytała Hermiona, ciągle wyglądająca na zszokowaną tymi nagłymi pojawieniami. - Co się dzieje, Harry? - Harry zawahał się zanim odpowiedział, ponieważ nie powiedział Hermionie o wysłaniu Stworka i Zgredka do śledzenia Malfoya; skrzaty domowe były zawsze delikatnym tematem dla niej.

- Więc... oni śledzili dla mnie Malfoya – powiedział.

- Dniem i nocą – zaskrzeczał Stworek.

- Zgredek nie spał przez tydzień, Harry Potterze! - powiedział Zgredek dumnie, kołysząc się tam gdzie stał. Hermiona wyglądała na oburzoną.

- Nie spałeś, Zgredku? Harry, przecież nie powiedziałeś mu chyba żeby nie...

- Nie, oczywiście, że nie. - powiedział szybko Harry. - Zgredku, możesz spać, dobrze? Ale czy któryś z was odkrył cokolwiek? - zapytał z pośpiechem, zanim Hermiona zdążyła znowu zainterweniować.

- Pan Malfoy obnosi się ze szlachectwem swojej czystej krwi. - zaskrzeczał Stworek od razu. - Jego cechy przypominają mi moją Panią, a jego maniery są takie jak...

- Draco Malfoy jest złym chłopakiem! - wyskrzeczał Zgredek ze złością. - Złym chłopakiem, który... - Strząsnąl frędzel ze swojego wygodnego kapelusza na czubki swych skapret, po czym ruszył w stronę ognia, jakby chciał w nim zanurkować.

Harry, dla którego nie było to niespodzianką, złapał go w połowie drogi. Przez kilka sekund Zgredek się wyrywał, potem zwiotczał.

- Dziękuję, Harry Potterze – wykrztusił – Zgredkowi ciągle trudno jest mówić źle o swoich byłych panach. - Harry puścił go;

Zgredek wyprostował swój pokrowiec na imbryczek i powiedział wyzywająco do Stworka – Ale Stworek powinien wiedzieć, że Draco Malfoy nie jest dobrym panem dla skrzata domowego!

- Tak, nie mamy ochoty wysłuchiwać jak bardzo kochasz Malfoya – powiedział Harry do Stworka. - Lepiej wróćmy do tego, gdzie on właściwie chodzi...

Stworek ukłonił się ponownie, z furią i powiedział – Pan Malfoy jada w Wielkiej Sali, sypia w dormitorium w lochach, uczęszcza na lekcje...

- Zgredku, ty mi powiedz – powiedział Harry, przerywając Stworkowi. - Czy Malfoy gdzieś chodził , dokąd nie powinien?

- Harry Potter, sir – wyskrzeczał Zgredek, jego wielkie kuliste oczy lśniły w blasku ognia – Zgredek nie zauważył, aby chłopak Malfoy łamał jakieś reguły, ale zrobił wszystko aby uniknąć wykrycia. Regularnie chodzi do klasy na siódmym piętrze z grupą innych uczniów, którzy pilnują wejścia, kiedy on jest w środku.

- Pokój Potrzeb! - powiedział Harry, uderzając się mocno w głowę książką do Eliksirów. Hermiona i Ron spojrzeli na niego. - To tam się udaje! To tam coś robi... cokolwiek by nie robił! I założę się, że to dlatego znikał z mapy – pomyślcie o tym, nigdy nie widziałem Pokoju Potrzeb na mapie!

- Może Huncwoci nigdy nie wiedzieli o tym, że tam jest – powiedział Ron.

- Myślę, że to jest część magii tego pokoju. - powiedziała Hermiona. - Jeśli zależy ci, żeby był nienanoszalny, to będzie.

- Zgredku, czy zdołałeś dostać się do środka, aby zobaczyć, co Malfoy tam robi? - zapytał Harry ochoczo.

- Nie, Harry Potterze, to jest niemożliwe – powiedział Zgredek.

- Wcale nie – powiedział Harry natychmiast. - Malfoy dostał się do naszej siedziby w zeszłym roku, więc ja też będę mogł się tam dostać i go szpiegować.

- Nie sądzę, żeby ci się to udało, Harry – powiedziała wolno Hermiona. - Malfoy wtedy dokładnie wiedział, do czego używamy tego pokoju, prawda, ponieważ głupia Marietta wygadała. On potrzebował, żeby ten pokój był siedzibą GD, więc był. Ale ty nie wiesz, do czego Malfoy go potrzebuje, kiedy do niego wchodzi, więc nie będziesz wiedział, jak może ów pokój wyglądać.

- To się da jakoś obejść – powiedział Harry zbywająco. - Świetnie się spisałeś, Zgredku.

- Stworek także się dobrze sprawił – powiedziała Hermiona uprzejmie; ale nie wyglądała na zbyt wdzięczną., Stworek odwrócił swoje wielkie, nabiegłe krwią oczy i powiedział do sufitu – Szlama mówi do Stworka, Stworek będzie udawał, że nie słyszy...

- Wynoś się! - Harry zamachnął się na niego; Stworek ukłonił się ostatni raz i się deportował. - Lepiej idź spać, Zgredku.

- Dziękuję, Harry Potterze, sir! - zaskrzeczał Zgredek szczęśliwie i również zniknął.

- No i jak? - powiedział Harry z entuzjazmem, odwracając się do Rona i Hermiony, kiedy tylko skrzaty zniknęły z pokoju. - Wiemy, gdzie chodzi Malfoy! Już go prawie mamy!

- O tak, wspaniale – powiedział posępnie Ron, próbując zetrzeć rozmokłą masę atramentu, która przed chwilą wylała się na prawie ukończone wypracowanie. Hermiona przyciągnęła je do siebie i zaczęła wysysać atrament swoją różdżką.

- Ale o co chodzi z tym, że zawsze idzie tam z grupą przyjaciół? - powiedziała Hermiona. - Ilu ludzi w tym jest? Chyba nie myślisz, że on zaufałby wielu z nim i powiedział, co tam robi...

- Tak, to dosyć dziwne – powiedział Harry marszcząc brwi. - Słyszałem, jak mówił Crabbe'owi, że to nie jest jego sprawa, co on tam robi... więc co on mówi tym wszystkim... tym wszystkim...- jego głos uwiązł mu w gardle; patrzył się w ogień. - Boże, byłem głupi – powiedział cicho – Przecież to oczywiste, prawda? Tam w podziemiach była tego wielka kadź... Mógł wziąć trochę w każdej chwili na lekcji...

- Wziąć co? - zapytał Ron.

- Eliksir Wieloosokowy. On ukradł trochę eliksiru Wieloosokowego, który Slughorn pokazał nam na pierwszej lekcji... nie ma wielu uczniów, którzy stoją na straży dla Malfoya... to po prostu Crabbe i Goyle, jak zwykle... Tak, wszystko się teraz zgadza! - powiedział Harry podskakując i idąc w stronę kominka. - Oni są wystarczająco głupi, aby robić wszystko co się im powie, nawet jeśli nie wiedzą co on robi, ale Malfoy nie chce, żeby zostali zauważeni w okolicy Pokoju Potrzeb, więc daje im Eliksir Wieloosokowy, aby wyglądali jak ktoś inny... Te dwie dziewczyny, które widziałem z nim, kiedy opuścił mecz Quidditcha – ha! To Crabbe i Goyle!

- Chcesz przez to powiedzieć – powiedziała Hermiona ściszonym głosem – że ta mała dziewczynka, której naprawiłam wagę...?

- Oczywiście że tak! - powiedział Harry głośno, spoglądając na nią. - Oczywiście! Malfoy musiał być wtedy akurat w pokoju, więc ona... co ja gadam... on upuścił wagę, aby ostrzec Malfoya, by nie wychodził, ponieważ ktoś tam był! A potem była ta dziewczyna, która upuściła żabi skrzek! Cały czas przechodziliśmy obok niego nie zdawając sobie z tego sprawy!

- Zamienia Crabbe'a i Goyla w dziewczyny? - zaśmiał się Ron – Kurczę... nic dziwnego, że ostatnio nie wyglądają na zbyt szczęśliwych. Jestem zaskoczony, że zgodzili się pomagać mu w ten sposób.

- Myślicie, żeby mu odmówili, jeśli pokazał im Mroczny Znak? - zapytał Harry.

- Hmmm... wcale nie wiemy, czy ten Mroczny Znak w ogóle istnieje.... - powiedziała Hermiona sceptycznie, zwijając osuszone wypracowanie Rona, aby nie zostało narażone na jakiś inny wypadek i wręczyła mu je.

- Zobaczymy – powiedział Harry pewnie.

- Tak, zobaczymy – powiedziała Hermiona, wstając i przeciągając się. - Ale Harry, nie podniecaj się tak, ciągle nie sądzę, żebyś mógł wejśc do Pokoju Potrzeb nie wiedząc wcześniej, co tam jest. I nie powinieneś także zapomnieć – dźwignęła swoją torbę na ramię i obdarzyła go poważnym spojrzeniem – że masz się skoncentrować na zdobyciu tego wspomnienia od Slughorna. Dobranoc.

Harry odprowadził ją wzrokiem, czując się lekko rozczarowany. Gdy tylko zamknęły się za nią drzwi dormitorium, odwrócił się do Rona – A ty co myślisz?

- Że chciałbym umieć się deportować jak skrzat domowy. - powiedział Ron, patrząc w miejsce z którego zniknął Zgredek. - Mam ten cały egzamin z aportacji na głowie...

Harry nie spał dobrze tej nocy. Leżał przez wiele godzin zastanawiając się, do czego Malfoy używa Pokoju Potrzeb, i co on, Harry, zobaczy kiedy tam wejdzie następnego dnia. Czego by nie mówiła Hermiona, Harry był przekonany, że jeśli Malfoy mógł zobaczyć siedzibę GD, to on może zobaczyć Malfoya, co by tam nie było? Miejsce spotkań? Kryjówka? Warsztat? Jego umysł pracował coraz bardziej sennie, a jego sny, kiedy wreszcie zasnął, były przerywane i zakłócane przez wizje Malfoya, który zamieniał się w Slughorna, w Snape'a...

Harry przez całe śniadanie następnego ranka oczekiwał na czas wolny przed Obroną przed Czarną Magią, i był zdecydowany skorzystać z tego czasu, aby spróbować dostać się do Pokoju Potrzeb. Hermiona ostentacyjnie okazywała zupełny brak zainteresowania jego szeptami o planach wejścia do tego pokoju, co irytowało Harrego, ponieważ pomyślał, że jej pomoc mogłaby się bardzo przydać.

- Słuchaj! - powiedział cicho, przysuwając się do niej i przytrzaskując ręką “Proroka Codziennego”, który właśnie został przyniesiony przez sowę, aby nie pozwolić Hermionie na jego otwarcie i ukrycie się za nim. - Nie zapomniałem o Slughornie, ale ciągle nie mam pojęcia jak zdobyć to wspomnienie, i dopóki tego nie wymyślę, dlaczego nie mielibyśmy odkryć tego czym zajmuje się Malfoy?

- Już ci mówiłam, że musisz go przekonać – powiedziała Hermiona. - Gdyby to była sprawa użycia jakiegoś zaklęcia, to przecież Dumbledore już dawno by to zrobił. Zamiast kręcenia się w okolicy Pokoju Potrzeb – wyrwała “Proroka” spod ręki Harrego, rozwinęła, aby spojrzeć na pierwszą stronę – powinieneś pójść i znaleźć Slughorna i odwołać się do jego lepszej strony.

- Ktoś, kogo znamy...? - zapytał Ron, kiedy Hermiona przeglądała nagłówki.

- Tak! - powiedziała Hermiona, tak że zdławili się śniadaniem. - Ale wszystko w porządku, nie zginął – to Mundungus, został aresztowany i zesłany do Azkabanu! Zdaje się, że udawał Inferiusa podczas próby włamania, a jakiś Octavius Pepper zniknął.

Och, to straszne, dziewięcioletni chłopiec został aresztowany za próbę zabójstwa swoich dziadków, myślą że był pod wpływem klątwy Imperiusa.

W ciszy skończyli śniadanie. Hermiona od razu wyszła na Starożytne Runy; Ron wrócił do pokoju wspólnego, aby wreszcie dokończyć wypracowanie o dementorach dla Snape'a, a Harry ruszył na siódme piętro do miejsca naprzeciwko gobelinu przedstawiającego Pomylonego Barnabasza uczącego trole baletu.

Harry wskoczył pod pelerynę niewidkę, gdy tylko znalazł się w pustym przejściu, ale nie musiał się niczego obawiać. Kiedy doszedł na siódme piętro, okazało się, że korytarz jest pusty. Harry nie wiedział, czy większe szanse daje mu wejście do pokoju gdy Malfoy będzie w środku czy na zewnątrz, ale w końcu jego pierwsza próba nia miała być bardziej

skomplikowana przez obecność Crabbe'a lub Goyla udających jedenastoletnie dziewczynki.

Harry zamknął oczy, kiedy doszedł do miejsca, gdzie były zamaskowane drzwi do Pokoju Potrzeb. Wiedział, co musi teraz zrobić; nabrał wprawy w zeszłym roku. Skoncentrował się na myśli “Potrzebuję zobaczyć co Malfoy tutaj robi... Potrzebuję zobaczyć co Malfoy tutaj robi... Potrzebuję zobaczyć co Malfoy tutaj robi...”

Przeszedł trzy razy obok drzwi; wtedy, z bijącym sercem z podekscytowania, otworzył oczy i... patrzył ciągle na zwykły kawałek ściany. Podszedł i popchnął na próbę. Kamień pozostał twardy i niewzruszony.

- Okej – powiedział Harry cicho. - Okej... pomyślałem złą rzecz... - pomyślał przez chwilę, po czym zamknął oczy i skoncentrował się najmocniej jak potrafił. “Potrzebuję zobaczyć miejsce gdzie Malfoy przychodzi potajemnie... Potrzebuję zobaczyć miejsce gdzie Malfoy przychodzi potajemnie...” Po trzykrotnym przejściu, otworzył oczy z nadzieją.

Drzwi ciągle nie było.

- No co jest – powiedział z irytacją do ściany. - To była jasna instrukcja. No dobra. - teraz pomyślal przez kilka minut, zanim spróbował jeszcze raz. - Potrzebuję, abyś stał się miejscem, którym stajesz się dla Draco Malfoya...

Nie otworzył od razu oczu, kiedy skończył przechadzać się po korytarzu; nasłuchiwał uważnie, tak jakby mógł usłyszeć pojawiające się drzwi. Jednak nic nie usłyszał, poza odległym świergotem ptaków na zewnątrz. Otworzył oczy.

Ciągle nie było drzwi.

Harry zaklął. Ktoś krzyknął. Rozejrzał się i zobaczył gromadkę pierwszorocznych uciekających za róg, najwyraźniej pod wrażeniem tego, że spotkali nadzwyczajnego przeklinającego ducha.

Harry wypróbował każdą możliwość “Potrzebuję zobaczyć co Draco Malfoy robi w środku”, jaką zdążył wymyślić przez godzinę, w końcu musiał się poddać i przyznać Hermionie rację: pokój po prostu nie chciał się dla niego otworzyć.

Sfrustrowany i zdenerwowany poszedł na Obronę przed Czarną Magią, zdejmując pelerynę i chowając do torby jak zawsze.

-Znowu spóźnienie, Potter – powiedział zimno Snape, kiedy Harry wpadł do klasy oświetlonej świecami. - To będzie

-Znowu spóźnienie, Potter – powiedział zimno Snape, kiedy Harry wpadł do klasy oświetlonej świecami. - To będzie

W dokumencie Rozdział 1 : Nowy Minister (Stron 144-170)