• Nie Znaleziono Wyników

Ocena wzrostu gospodarczego i uprzemysłowienia

Joanna Dzionek-Kozłowska*

3. Ocena wzrostu gospodarczego i uprzemysłowienia

K olejna grup a zagadnień zw iązana jest z oceną procesu w zrostu gos­ podarczego i uprzem ysłow ienia. Prima fa c ie w ydaje się, że na tej płaszczyźnie Poglądy ekonom istów , a zw łaszcza ekonom istów klasycznych i większości au to ró w p rac pośw ięconych problem om globalnym są nie tylko odm ienne, ale wręcz sprzeczne. 1 rzeczywiście, nie sposób zaprzeczyć, że sam proces w zrostu gospodarczego, zwłaszcza w dobie oświecenia, o d bierany był en ­

u W. S. J e v o n s , The C oal Q uestion, M acm illan , New Y ork 1906.

21 Ibidem , s. 10-11.

311 W ady tego ro d zaju źródeł sp row adzały się d o uzależnienia m ożliw ości ich w y k o rzy stan ia °d w arunków lokalnych, niemożności zagw arantow ania stałości dostaw energii o raz - w niektórych p rz y p ad k a ch - b rak u d o stateczn y ch um iejętności technicznych i technologicznych. Ibidem , s- 158-190.

29 Ibidem , s. 161.

tuzjastycznie. B ardzo pozytywnie wyrażał się o nim A dam Sm ith, stwierdzając, że jedynie on pozw ala na szczęśliwsze i godniejsze życie n aju bo ższych 31. M yśl tę przejęła za nim zdecydow ana większość klasyków . P o dk reślan o korzyści płynące z istnienia podziału pracy i wolnej k o n k u ren cji, które oddziaływ ały n a znaczny w zrost produkcyjności. K o szty społeczne, zw iązane z uprzem ysłow ieniem , takie jak np. dehu m an izacja, były zauw ażane, lecz n a ogół uznaw ano, że d o d atn ie skutki rozw oju gospo darczeg o stan o w ią d la ludzkości w artość dalece większą.

Pewne rozterki w obec jedn oznacznie pozytyw nej oceny uprzem ysłow ienia przeżyw ał choćby D. R icardo, czego w yrazem są zm iany, jak ich d o k o n a ł w swym głów nym dziele, Zasadach ekonom ii p olityczn ej i opodatkowania. D o 1821 r. z treści Zasad... wynikało, że postęp techniczny, uprzem ysłow ienie i m aszynizacja są korzystne dla w szystkich32. S tanow isko R icard a było o p a rte na d o k try n ie funduszu płac, zgodnie z k tó rą kapitaliści zawsze przeznaczają określoną część swego kapitału n a w ynagrodzenia dla robotników o raz na wierze w praw o Saya. R icard o uw ażał, że jeśli w d any m sektorze g ospodarki m a m iejsce postęp, polegający na w p ro w ad zen iu m aszyn, k tó ry wiąże się z koniecznością zw olnienia ro b o tn ik ó w , w ykonujących wcześniej ręcznie tę sam ą pracę, to kapitaliści, chcąc zyskow nie ulo k o w ać uw olnione środki, będą dążyć d o zw iększenia produkcji w innych gałęziach. Z daniem R icarda, nieodzow nym elem entem tego rodzaju d ziałań będzie rów nież zwiększenie zatru d n ien ia, a zatem klasa ro botn icza m oże odczuć pew ne trudności jedynie w okresie przejściow ym . K o rz y sta o n a je d n a k z p ostępu technicznego, poniew aż w ostatecznym ro z rac h u n k u ogół ro b o tn ik ó w będzie m ógł znaleźć m iejsca pracy, a w ytw arzane p ro d u k ty p o tan ieją, przez co realna siła nabyw cza ich d o ch o d ó w wzrośnie.

N a to m iast w 1821 r. R icard o dołączył d o kolejnego (trzeciego) w ydania

Zasad... rozdział pt. M aszyny. Tezy w nim zaw arte ró żn ią się od prezen­

tow anego wcześniej stanow iska, co sam przyznaw ał, pisząc:

Ia k ie były i p o z o stają bez zm iany m oje p o g ląd y , jeśli chodzi o w łaściciela ziem skiego i k ap italistę. Jestem jed n ak p rz ek o n a n y , że zastęp o w an ie m aszynam i p ra cy ludzkiej byw a często d la interesów klasy robotniczej b a rd zo szkodliw e13.

R icard o doszedł bowiem do w niosku, że m ożliw a jest sytuacja, kiedy k ap italista w prow adzający postęp techniczny przeznacza część uw olnionego funduszu płac n a now e inwestycje, a nie kreow anie p ro d u k cji i za tru d n ien ia w innych sektorach gospodarki. F u n d u sz płac byłby w ów czas zm niejszany, a postęp techniczny w pływ ałby na pow staw anie bezrobocia. W zależności

11 A. S m i t h , Badania nad naturą i p rzyc zyn a m i bogactw a narodów, t. 1, P W N , W arszaw a 1954, s. 104.

32 D. R i c a r d o , op. cit., s. 452-453. 33 Ibidem , s. 454.

od tem p a w zrostu produkcji kom pensacja u traco nych m iejsc pracy byłaby częściowa bądź całkow ita. Jednakże m im o do puszczen ia m ożliw ości w yw o­ ływ ania b ez ro b o cia przez m aszynizację, R ic a rd o nie sądził, ab y u tra ta m iejsc pracy była w ystarczającym uzasadnieniem rezygnow ania z po stęp u technicznego. W idział ku tem u dw a pow ody. Po pierw sze, niezainw estow any k ap itał byłby eksporto w an y , co d la klasy robotniczej rod ziło by znacznie gorsze następ stw a niż ew entualna u tra ta m iejsc pracy przez ja k ą ś jej część. Po drugie, p ostęp techniczny wpływ ał na podniesienie k o nk uren cyjno ści cenowej tow arów krajow ych i poszerzenie potencjalnych ryn kó w zbytu. O cena R icard a d o ty cząca wpływu postępu technicznego n a życie ludności była więc, m im o w szystko, pozytyw na.

Tym mocniej wyróżnia się na tym tle stanowisko, które wobec om awianych zagadnień zajął Jo h n Stew ard M ili. Jed n o z nielicznych w ów czas pośród ekonom istów św iadectw zaniepokojenia skutk am i w zrostu go spodarczego odnajdujem y w jego Zasadach ekonom ii politycznej, gdzie w ypow iadał się w sposób następujący:

N ie m ogę p rz eto tra k to w a ć sta n u zastoju k a p ita łu i b o g actw a z tą n iek ła m a n ą o d razą, ja k ą w obec niego o b jaw iają ekonom iści starej szkoły. S k ło n n y jeste m sądzić, iż byłby on na ogół b a rd z o znacznym polepszeniem naszego obecnego p o ło że n ia ” .

J. S. Mili w ychodził bowiem z założenia, że m ia rą p ostęp u wcale nie m usi być ilość p ro d uk ow anych d ó b r m aterialnych, a d la szczęścia jednostek rów nie duże znaczenie m a d o b ro b y t pozaekonom iczny. W zrost prod uk cji i liczby ludności nie jest pozytyw ny sam w sobie, a więcej uwagi należałoby poświęcić podziałow i w ytw orzonych ju ż dó b r. U stanie rozw oju gospodarczego nie jest jednoznaczne z ustaniem rozw oju społecznego i m o raln eg o , k tóre m ogłyby dalej p ostępow ać35. Mili uw ażał, że w stanie zasto ju gospodarczego ,,byłoby rów nie wiele po la ja k zawsze dla rozw ijania k u ltu ry um ysłowej oraz m oraln eg o i społecznego postęp u, rów nież wiele m iejsca d la ulepszenia sztuki życia o raz znacznie więcej p ra w d o p o d o b ień stw a jej udo skon alen ia, gdy umysły p rzestan ą być pochłonięte sposobam i zdob yw ania u trz y m a n ia ” '6. Był on p o n a d to jednym z niewielu ekonom istów , któ rzy potrafili dostrzec wpływ rozw o ju gosp o d arczeg o na śro d o w isk o p rzy ro dn icze. P o n a d sto pięćdziesiąt lat tem u w yrażał pogląd y , k tó re - niestety - nie straciły (a naw et zyskały!) n a aktualności:

N ie m a wielkiej satysfakcji z k o n tem p lacji życia, kiedy n a świecie nic ju ż nie p o zo staje ze spo n tan iczn ej żyw otności n a tu ry ; kiedy każd y kaw ałek ziemi jest u p raw io n y , ab y d aw ać

M J. S. M i l i , Z a sa d y ekonom ii p o lityczn ej i niektóre j e j zastosow ania do filo z o fii społecznej, t. 2, P W N , W arszaw a 1965, s. 483-484.

55 Ibidem , s. 485. “ Ibidem , s. 489.

żyw ność ludziom ; kiedy pastw isk a n a tu ra ln e i ukw iecone p o la są z ao ran e, czw o ro n o g i i p tak i nie u d o m o w io n e w yniszczone, aby nie ryw alizow ać z człow iekiem o żyw ność” .

T w órcy wczesnych prac pośw ięconych p ro blem aty ce globalnej zgadzają się ze stw ierdzeniem , że w zrost gospodarczy nie jest procesem m ogącym trw ać w nieskończoność i w bliższej lub dalszej przyszłości n astąp i stagnacja. R óżne są jed n ak oceny sam ego procesu w zrostu.

J. F o rre ste r o raz auto rzy pierw szych ra p o rtó w dla K lu b u R zym skiego uw ażali, że dalszy w zrost gospodarczy jest niep ożądan y, a naw et szkodliw y. P ropon ow ali św iadom e i d o b ro w o ln e przejście d o stan u w zrostu zero w eg o38 czy o rgan icznego39, utrzym anie rów now agi ekologicznej i ekonom icznej, s ta łe g o p o zio m u k a p ita łu i liczby lu d n o ści. Z esp ó ł k ie ro w a n y p rzez D . M eadow sa, po d o b n ie ja k J. S. M ili40, w yrażał p og ląd, że kres rozw oju g ospodarczego nie musi oznaczać k o ń ca rozw oju ludzkości. W edług a u to ­ rów Granic wzrostu, zm iany technologiczne m o g ą um ożliw ić dalsze p o d ­ niesienie się poziom u d o b ro b y tu , tak , że m ożliw ości są p rak ty czn ie n ieo g ra­ niczone;

R ó w n o w ag a św iatow a nie m usi o znaczać k o ń c a p o stę p u czy ro z w o ju ludzkiego. [...] M ożliw e, że p o w s ta n ą tak ż e now e w olności - pow szechne i n ieo g ran iczo n e w ykształcenie, czas w olny n a tw ó rczo ść i w ynalazczość i, co najw ażniejsze, w olność od g łodu i nędzy, k tó rą dziś cieszy się tak m ały ułam ek ludzkości*1.

O pinia ta nie zm ieniła się w ciągu dw udziestu lat, ja k ie upłynęły od publikacji pierw szego ra p o rtu dla K lu b u R zym skiego, i w drugiej, dotyczącej p roblem aty ki globalnej, pracy tego zespołu po no w n ie uw y p u k lo n o różnicę m iędzy w zrostem (pow iększeniem ilości) a rozw ojem (p o p ra w ą jako ści), stw ierdzając, że „chociaż istnieją granice w zrostu, to m oże nie być granic

57 Ibidem , s. 488.

W zrost zerowy p o leg ałb y n a u trz y m y w a n iu sta n u ró w n o w ag i św iato w ej, tak ab y w ielkość k a p ita łu i liczba ludności była stała, zaś sto p y zg onów , u ro d zeń , inw estycji i zużycia k a p ita łu - m inim alne; koncepcję w zrostu zerow ego p rzed sta w io n o w 1972 r. w pierw szym rap o rcie d la K lubu Rzym skiego. D. H. M e a d o w s , D. L. M e a d o w s , J. R a n d e r s i in.,

Granice w zrostu..., s. 181-182. Por.: N ow a encyklopedia pow szechna P W N , P W N , W arszaw a

1998, h asło „w zro st zerow y” o p raco w an e p rzez S ław o m ira Sztabę.

W zrost organiczny to koncepcja rozw oju system u św iatow ego, zgodnie z k tó rą regiony p o w in n y się rozw ijać we w zajem nym uzależnieniu, tzn. tem p a w zro stu k rajó w rozw iniętych i rozw ijających się p o w inny być w zajem nie d o sto so w an e, co p o zw oliłoby u n ik n ąć lokalnych kryzysów , w yw ołanych niedorozw ojem ; sform ułow ana w dru g im rap o rcie d la K lu b u R zym skiego i ro z w in ię ta w p ro jek c ie N o w eg o M ię d zy n a ro d o w e g o Ł ad u E k o n o m ic zn e g o (R e sh a p in g In tern a tio n a l O rd er). M . M e s a r o v i č , E. P e s t e l , op. cit., s. 35-42. P or.: N ow a encyklopedia

pow szechna P W N , hasło „w zrost o rg a n ic zn y ” o p ra c o w a n e przez S. Sztabę.

,0 A u to rz y Granic w zrostu po w o łu ją się b ezp o śre d n io n a M a lth u s a i M illa o d n o śn ie d o p o stu la tu ograniczenia w zrostu. D . H . M e a d o w s , D. L. M e a d o w s , J. R a n d e r s i in.,

Granice w zrostu..., s. 181-185.

ro z w o ju ” 42. P o w tó rz o n o tak że pozyty w ną o pinię o Jo h n ie S tew ardzie, uznając go za ,je d n e g o z pierw szych (i o statn ich ) ek on o m istó w , którzy pow ażnie trak to w ali koncepcję gospo darki dostosow anej d o m ożliw ości naszej p lan ety ” 43.

P oza J. S. M illem zdecydow anie odm iennie od w iększości klasyków wpływ p o stęp u i uprzem ysłow ienia na życie społeczeństw o cen iał Jean C harles Sism onde de Sism ondi, przez jednych zaliczany d o g ro n a klasyków , przez innych trak to w a n y ja k o jeden z pierw szych socjalistów . Sism ondi, podobnie ja k M ili, uw ażał, że przyrost d o b ro b y tu następuje nie wówczas, gdy rośnie ilość p ro d u k tó w , ale gdy ze w zrostem ilości d ó b r łączy się wzrost m ożliwości k o rzy stan ia z nich. Tym czasem zauw ażał on, że w o lna k o n ­ kurencja nic gw arantu je wcale takiego zw iązku, nie przyczynia się zatem sam oistnie do podw yższenia d o b ro b y tu . P ostęp techniczny i up rzem y s­ łowienie są pozytyw ne dla społeczeństw a tylko wtedy, gdy ich w p ro w ad za­ nie jest p o p rzed zo n e zw iększeniem d o c h o d u i p o p y tu . T y lk o w ów czas zwolnieni w w yniku m aszynizacji robotnicy znajdą m iejsca pracy w innych gałęziach produkcji. W innym w ypadk u p ostęp techniczny przyczyni się do po w staw ania bezrobocia. Podział pracy jest z jednej strony b ard zo ko rzys­ tny (S ism ondi w idział p o d o b n e zalety ja k S m ith), ale istnieją rów nież negatyw ne sk utki tego zjaw iska. W N ow ych zasadach ekonom ii politycznej pisał, iż „w skutek takiego podziału człowiek stracił n a inteligencji, sile ciała, zdrow iu, wesołości to w szystko, co zyskał na zdolności p ro d u k o w a n ia bogactw ” 44.

Sism ondi uw ażał p o n a d to , że uprzem ysłow ienie przyczyni się d o zw ięk­ szenia nierów ności w rozdziale d o ch o d u - kapitaliści w zbogacą się kosztem ro b o tn ik ó w i d ro b n y c h p ro d u c en tó w . R o lą p ań stw a p o w in n o być d o ­ stosow yw anie (zw alnianie) tem pa rozw oju gospodarczego i po stęp u technicz­ nego, tak , aby pop y t m iał szansę do p aso w ać się d o podaży, co u ch ron iło by najuboższe w arstw y od głodu i cierpień, w ynikających z u tra ty pracy

A u to rz y p ra c, pośw ięconych p ro b le m a ty c e g lo b aln ej, p o d o b n ie ja k Sism ondi, wskazywali na negatyw ne efekty uprzem ysłow ienia (F o rre ster, M eadow s, T inbergen). G łów ne zło, w ynikające z procesu uprzem ysłow ienia i w prow adzania m aszyn, nie polega jed n ak , w ocenie współczesnych badaczy, na podsycaniu bezrobocia, m im o że w latach 90. problem ten n abrał

42 D . H. M e a d o w s , D. L. M e a d o w s , J. R a n d e r s i in., P rzekraczanie granic.

Globalne złam anie czy bezpieczna przyszłość?, C e n tru m U niw ersalizm u przy U niw ersytecie

W arszaw skim , Polskie T o w arzy stw o W sp ó łp racy z K lubem R zym skim , W arsza w a 1995, s. xxiv. 45 Ibidem , s. 186.

44 J. C h. L. S i s m o n d e d e S i s m o n d i , N ow e zasady ekonom ii p o lityczn ej czyli 0 bogactw ie i jeg o stosunku do ludności, P W N , W arszaw a 1955, s. 318 324.

45 N a m arginesie zaznaczm y, że tym sam ym przeciw staw iał się Sism ondi p ra w u Saya 1 d o p u szczał istnienie nierów ności w p o zio m a ch p o d aży i p o p y tu .

zn aczenia g lo b aln eg o 46, lecz n a d ew asto w an iu śro d o w isk a n a tu ra ln e g o i nadm iernej eksploatacji jego zasobów . Sism ondi zw racał w praw dzie uwagę, że „ p rzy ro d a daje nam ślepe siły, nieskończenie większe od sił człow ieka” 47, jest dla niego dobroczynna, „gotow a m u pom agać i zwiększać jego możliwości, jeśli się d o niej zw rócić” 48, co w skazyw ałoby n a p o sia d a n ie niejakiej św iadom ości ekologicznej, lecz nie zdaw ał on sobie spraw y z zagrożeń, m ogących pojaw ić się n a styku: człowiek - śro do w isk o n atu raln e.