JACEK WOJCIECHOWSKI
UNIWERSYTET JAGIELLOŃSKI
Bardzo długo nie było żadnej refleksji nad tym, co dzieje się m ię
dzy komunikatem (przekazem, wypowiedzią, tekstem) a odbiorcą w pro
cesie komunikacji. Tak jakby treść samoistnie przelewała się do świa
domości.
Teraz jest inaczej. Taka refleksja nie tylko istnieje, ale pogłębia się i nieustannie wzbogaca. Napisano na ten tem at setki rozpraw, co jednak nie wszyscy zauważyli; są tacy, którzy nadal nie wiedzą. Zna
kom ita większość rozważań akurat bibliologicznych oraz informato- logicznych sprawia właśnie takie wrażenie, jakby na linii przekaz - odbiorca nie miało miejsca nic. W rezultacie trudno zaakceptować kon
kluzje. To wysoce frustrujące.
W polu widzenia tylko przekaz
Skupienie uwagi na komunikacie, na te k ś c ie oraz na tw o r z e n iu tek stu , stanowiło długo główną dyrektywę nie tylko samych, bardzo zre sztą rozm aitych, tek stologii, lecz rów n ież całych dyscyplin na
ukowych. N adal przecież takie ujęcie przeważa w nauce o literaturze albo w film oznawstwie, a w bibliologii oraz w inform atologii jest to ujęcie nieomal jedyne. Ten tekstocentryzm wynika z tradycyjnego za
łożenia, że tekst, przekaz n a d a n y, wystąpi w tej samej postaci jako przekaz, tekst o d e b ra n y , a skoro tak, to warta uwagi jest tylko rola
nadawcy, a nie odbiorcy, i proces odbioru ma znaczenie m arginalne1.
Otóż nieprawda.
N ie jest bowiem tak, że to, co zostało nadane, przekształcone w ko
munikat, musi być odbierane tak samo. Przeciwnie: są wątpliwości, czy to jest w ogóle możliwe. Łatwo przecież zauważyć, że nawet w w er
balnej komunikacji potocznej ta sama wypowiedź może mieć w odbio
rze różne znaczenia2. Tak więc skupienie uwagi na tekście procesu komunikacji nie objaśnia.
W związku z tym również nieprawda, że przekaźnik - jak sugero
wał M arshall McLuhan - może być przekazem 3, musiałby bowiem za
wsze „znaczyć” to samo; więc to tylko metafora. Sukcesor McLuhana - D. de Kerckhove, zapowiada, że będzie możliwa sytuacja, kiedy to przetwarzanie treści oraz myślenie stanie się jednością4. To znaczy, że wówczas treść tekstu, przekazu, komunikatu „przeskoczy” do świado
mości odbiorcy i będzie w niej taka sama. Otóż nic na razie za tym nie przem awia i odbiór nadal należy postrzegać jako tran sfo rm ację treści.
Ponieważ treść zwykle nie jest tak jasna i klarowna, jak niektórzy sąd zą nie są klarowne i jasne znaczenia tekstu; to tylko informatolo- gia - jako jedyna - zakłada, że są5. Trzeba bowiem zapytać, dla kogo tekst znaczy oraz dla kogo m a znaczyć, i jeszcze - kto lub co o tych znaczeniach przesądza: nadawca? odbiorca? sam tekst? Otóż nawet pytań takich na ogół nie ma. Shannon i Weaver zastanawiali się w swo
im czasie, jak precyzyjnie n a d a w a ć sygnały i tw o rzy ć komunikaty6, odbiór zaś nie mieścił się w sferze ich zainteresowań. I tak już zostało.
W rezultacie inform atologia oraz bibliologia każdy tekst, p rze
kaz, każdy komunikat nazywa informacyjnym, ale to bez sensu7. Ja
kąż bowiem informację przesyła utwór muzyczny? Co znaczy napis na
JM. B a c h t i n: Estetyka twórczości słownej. Tłum. D. U l i c k a. Oprać, przekładu i wstęp E. С z a p l e j e w i c z. Warszawa 1986, s. 359; Z. M u s z y ń s k i : K om u n ika cja i znaczenie. Semantyczny aspekt kom unikacji. Lublin 2000, s. 303.
2Z. M u s z y ń s k i : K om u n ik a cja i znaczenie..., s. 254.
3 K. L o s к a: D ziedzictw o M cL u h a n a - między nowoczesnością a ponowoczesnością.
Kraków 2001, s. 72.
4 D. de K e r c k h o v e : Pow łoka kultury. Odkrywanie nowej elektronicznej rzeczy
wistości. Wprowadzenie i oprać. Ch. D e w d n e y. Tłum. W. S i k o r s k i , P. N o w a k o w s k i . Warszawa 1996, s. 142.
SR. A p o s t l e , В. R a y m o n d : L ib ra ria n s h ip and the In fo rm a tio n P a ra d ig m . Lan- ham 1997, s. 10.
6 D.O. C a s e : Look in g fo r Inform a tion . A Survey o f Research on In form a tion Seeking, Needs and Behaviour. San Diego 2002, s. 46.
7R. A p o s t l e , B. R a y m o n d : Lib ra ria n sh ip ..., s. 2.
furtce „Zły pies” : jak bardzo zły i wobec kogo? Ile bitów i jakich oraz dla kogo emituje abstrakcyjna rzeźba? Gdzież zatem jest ta jednoznacz
ność w odbiorze, żeby dało się mówić o transm isji takiej samej infor
macji - zawsze? To wszystko okazuje się znacznie bardziej skom pli
kowane.
Zwieńczenie komunikacji
Być może mylące jest już samo określenie „komunikowanie” , suge
ruje bowiem, że w procesie porozumienia ktoś jeden (widocznie w aż
niejszy) narzuca komuś drugiemu treść do jednoznacznego przyjęcia.
Tak właśnie sądzą niektórzy: nadawca narzuca odbiorcy własny zakres znaczeniowy8. Tymczasem tak nie jest. Nadawca określa tylko treścio
we ram y inicjowanego komunikatu, do przyjęcia w odbiorze, natomiast nie bardzo może narzucać znaczenia, ewokując je tylko - raz dokład
niej, a raz nie. Dlatego trzeba raczej mówić o „komunikacji” .
Szczegółowych znaczeń, jednobrzmiących wiadomości, literalnych treści, narzucić nie można, ponieważ między nadawcą i odbiorcą znaj
duje się właśnie komunikat, tekst. Inicjator aktu kom unikacji daje w yraz treściom przez siebie pom yślan ym , te jednak u kładają się w wypow iedź dopiero po wyartykułowaniu (np. powiedzeniu, napi
saniu) komunikatu9, w którym wobec tego nie ma idealnej przystawal- ności do tych treści pomyślanych. Najogólniej mówiąc, należy odróż
nić akt illokucyjny, pomyślenia treści, od aktu lokucyjnego więc prze
kazu treści, natomiast jeden i drugi - od aktu perlokucyjnego, czyli skutków z tego przekazu wynikających10.
Odbiorca obcuje nie z nadaw cą lecz z komunikatem. K ażd y ko
munikat wyręcza, zastępuje nadawcę i jest wobec tego bytem mniej lub bardziej niezależnym. W konsekwencji jego sens może być inaczej iden
tyfikowany przez odbiorcę, aniżeli ewentualnie życzyłby sobie nadaw
ca11. Dlaczego? W odpowiedzi na takie pytanie zawiera się istota ko
munikacji.
8B a ch tin : d ia log - język - literatura. Red. E. C z a p l e j e w i c z, E. K a s p e r s k i . Warszawa 1983, s. 207.
9 Ibidem, s. 123.
101. K u r c z : Język. W: P sychologia ogólna. Red. T. T o m a s z e w s k i . T. 3. Warsza
wa 1992, s. 247.
11 U.M. Z e g 1 e ń: Wprowadzenie do sem iotyki teoretycznej i sem iotyki kultury. Toruń 2000, s. 136.
Nadawca, form ułując tekst według swoich treści pomyślanych, dokonuje niezbędnych tr a n s fo r m a c ji treściowych oraz formalnych, nie może więc obejść się bez naddań i strat. Z kolei treść tekstu nie
„przelew a się” wprost do świadomości adresata, lecz także podlega transformacji, więc in t e r p r e t a c ji - z nieuchronnymi ubytkami lub naddaniem tej treści - na własne kategorie myślenia odbiorcy. I do
piero wtedy finalizuje się akt komunikacji12.
Intencje nadawcy w yrażają się, lepiej lub gorzej, przez tekst. Od
biorca ma do czynienia z tekstem, nie z samymi intencjami. I dokonu
je przekładu treści na własny język myśli, na swoje kategorie wiedzy - inne przecież niż nadawcy.
Tekst w języku arabskim nie ma dla Chińczyka zrozumiałych tre
ści. To jednak nie znaczy, że w tym tekście w ogóle żadnych treści nie ma. Jak też że ów Chińczyk nie ma żadnych kom petencji kom uni
kacyjnych. Obydwa składniki aktu komunikacji m uszą zatem wejść w u ż y te c z n ą relację, inaczej żadnego aktu nie będzie.
Dokonując przekładu treści tekstu na swój w łasny zasób m yśli i wiedzy, odbiorca staje się a k ty w n y m uczestnikiem procesu komuni
kacji: jest interpretantem, a nie biernym odtwórcą13. Czy zawsze? N ie którzy tak właśnie sądzą, inni zaś - że tylko wtedy, kiedy treść prze
kazu nie jest oczywista14. Jednak trzeba wyraźnie powiedzieć: za w s ze . Natom iast n ie zawsze odebrana treść komunikatu musi b a r d z o róż
nić się od treści pomyślanej przez nadawcę. Najczęściej różni się tro
chę. Bardzo - nie za każdym razem.
Różnice zaś w ynikają stąd, że nadawca odnosi się do własnej w ie
dzy i do swoich myśli oraz do swojego kontekstu wypowiadania, pod
czas gdy odbiorca nawiązuje z kolei do własnego kontekstu odbioru i do swoich myśli oraz wiedzy. To nieczęsto zgadza się w zajem nie15, chociaż różnice można zredukować, negując niektóre warianty inter
pretacji, zbyt odległe od tekstowej sugestii. Natom iast z samego prze
kazu nie można w pełni odtworzyć intencji nadawcy16.
12 Z. M u s z у ń s к i: K om u n ik a cja i znaczenie..., s. 9.
13 Bachtin..., s. 108; J.B. T h o m p s o n: M edia i nowoczesność. Społeczna teoria mediów.
Tłum. I. M i e 1 n i k. Wrocław 2001, s. 45.
14 R. N у с z: Tekstowy świat. P ostru k tu ra lizm a wiedza o literaturze. Warszawa 1995, s. 83-84.
15 B. „J” H a l l : A m o n g Cultures. The Challenge o f C om m unication. Fort Worth 2002, s. 139; Z. M u s z y ń s k i : K om u n ik a cja i znaczenie..., s. 163; J.B. T h o m p s o n : M ed ia i nowoczesność..., s. 44, 46.
16 G. G r i m m: Recepcja a interpretacja. W: Współczesna teoria badań litera ck ich za granicą. T. 4. Cz. 1. Kraków 1992, s. 231, 238.
Komunikacja jest więc swego rodzaju grą transformacyjną. A jak to jest, że się rozum iem y? Za sp raw ą um ówionych reguł postępo
wania semiotycznego i komunikacyjnego, za spraw ą logiki m yślenia oraz za spraw ą wzajemnej znajomości kontekstów17. Poza tym dokład
ność w komunikacji (np. potocznej) często nie jest nieodzowna, czasa
mi w ogóle jest zbędna (np. w komunikacji artystycznej), natomiast jeśli jest konieczna (np. w komunikacji informacyjnej), to trzeba przy
jąć takie reguły tej „gry” , żeby zapewnić precyzję rozumienia. A le każ
dy z tych wariantów może wieńczyć akt komunikacji.
Odbiór - w ujęciu psychologicznym
Odbiorcza transform acja, czyli p r z e k s z t a łc a n ie treści i form y komunikatów, wynika z odpowiedniej konfiguracji mentalnych pro
cesów poznawczych. Ze względu na tę konfigurację - wrodzoną prze
cież, naturalną - bezpośrednie przenoszenie, bezingerencyjne p rze
rzucanie tych treści do świadomości, nie jest w ogóle możliwe. N o bo niby w jak i sposób?
Percepcja jest oczywiście dostosowana do rodzaju zaangażowanych zmysłów, ale z a w s z e - i to niezależnie od zmysłów - ma charakter w y b ió r c z y . Także percepcja treści. Receptory wydobywają z komuni
katu treści i jedne przetw arzają na sygnały nerwowe, a zaś innych - nie. Jest to zatem proces aktywny (odbioru biernego nie ma), prowa
dzący właśnie do tego, że treści odebrane mniej lub bardziej różn ią się od treści zawartych w komunikacie18.
Co więcej: ta aktywność objawia się również tak, że następuje z ło ż e n ie treści, przejętych z komunikatu, z treściam i kontekstowym i (np. towarzyszącym i odbiorowi) oraz z własnym i treściam i odbiorcy, które stanowią ślady poprzednich procesów percepcyjnych i rezu lta
ty przemyśleń. Zatem treści przejęte to kanwa, która zostaje dopełnio
na i przetworzona przez odbiorcę w nowe treści, czyli treści współtwo
rzone. Powstaje w ten sposób swego rodzaju naddatek, mentalny ko- relat treściowy, różniący się od intencjonalnych treści komunikatów19.
17U.M. Z e g l e ń : Wprowadzenie do sem iotyki teoretycznej..., s. 142.
18 A. G r a b o w s k a , W. B u d o h o s k a : Procesy percepcji. W: Psychologia ogólna..., T. 1, s. 9-10; B. „J” H a l l : A m o n g Cultures..., s. 12; A. H a n k a ! a : Wybiórczość ludzkiej pam ięci. Warszawa 2001, s. 7, 19.
19 J. B o b r y k: Locus umysłu. Wrocław 1987, s. 161; A. G r a b o w s k a : Percepcja wzro
kowa i je j analogie do innych fo rm percepcji. W: M ózg a zachowanie. Red. T. G ó r s k a ,
Jasne jest, że zarówno wybór treści z komunikatu następuje w e
dług indywidualnych nastawień, za każdym razem nieco inaczej, jak i własne treści każdy odbiorca ma trochę inne, odmienny jest także kontekst tow arzyszący odbiorowi. W tych okolicznościach dokładne przejęcie treści z komunikatu nie może być automatyczne, jak też nie jest regułą identyczna identyfikacja sensu tego samego komunikatu przez różnych odbiorców.
Zarówno ten wybór treści z komunikatu, jak ich dopełnianie, okre
ślają istotę procesu in terpretacji. K tóry poza tym polega na p rze
tw orzen iu treści na w łasne k ategorie rozum ow ania i złożeniu ich z już posiadanym zasobem treści20; stąd ich indywidualizacja.
Ale jest coś jeszcze. Otóż odbiór treści komunikatu bardzo ściśle zależy od ję zy k a (systemu semiotycznego), w jakim ten komunikat został zbudowany, stosownie bowiem do tego, co to za język, odmien
ne procesy mentalne ulegają aktywizacji, zatem odbiór przebiega in a
czej. Bo nie jest tak, że treści, niezależnie od wyrażających je języków, od razu zlew ają się w świadomości odbiorcy w jednolitą całość. M a r
shall McLuhan nie miał zatem racji, sugerując, że alfabet zredukował współgrę wielu „przestrzen i” do jednego zmysłu21; w rzeczywistości nie zredukował niczego.
Każdy język bowiem angażuje w odbiorze inne zmysły, te zaś m ają odrębne drogi nerwowe22. Dla przykładu: język werbalny oraz język pisma wywołują odrębne reakcje mózgu, gdzie indziej „sterowane” - język mowy angażuje w mózgu nawet trzy poziomy reprezentacji, w in nych okolicach lokalizowane - i dopiero następnie dokonują się w za
jemne o dbiorcze przetworzenia i na przykład w czytaniu zostają w y wołane odpowiedniki fonetyczne23. Jeszcze inaczej wygląda więc od
biorcza transmisja treści z języków audiowizualnych, a znów zupełnie
A. G r a b o w s k a , J. Z a g r o d z k a . Warszawa 2000, s. 147, 173; R. J a c k e n d o f f : F o d o ria n M o d u la rity and R e p resen ta tion a l M o d u la rity . In: L a n gu a ge and B ra in . Representation and Processing. San Diego 2000, s. 12; B.L. J. K a c z m a r e k : M ózg - język - zachowanie. Lublin 1995, s. 17; A. M a ń c z a k : K om u n ik a cja myśli. Wrocław 2001, s. 55, 106; J. T r ą b k a : M ó z g i jego jaźń. Kraków 1991, s. 44.
20 G. B u t i e r , F. M c M a n u s : Psychologia. Tłum. G. S u p e ł . Warszawa 1999, s. 22, 26, 34; R.I. P a v i l i o n is: Język, znaczenie, rozum ienie i relatywizm. W: Język, znaczenie, rozum ienie i relatywizm. Red. Z. M u s z y ń s k i . Warszawa 1991, s. 132.
21M. M c L u h a n : Wybór tekstów. Red. E. M c L u h a n , F. Z i n g r o n e . Tłum. E. R ó - ż a 1 s к a, J.M. S t o k ł o s a . Poznań 2001, s. 197.
22 A. G r ab o w sk a: Percepcja wzrokowa..., s. 174.
23 V. W. B e r n i n g e r , T.R. R i c h a r d s : B ra in Literacy fo r E ducators and Psych olo
gists. San Diego 2002, s. 120, 125; R. J a c k e n d o f f : F o d o ria n M o d u la r ity and Representational M odularity..., s. 21; I. K u r с z: Język..., s. 260.
inaczej - z języków elektronicznych. Odbiorca tekstu elektronicznego w sp ó łtw o rz y bowiem przyjęte treści jako tzw. performer i wynika to z interaktywnej specyfiki (niesekwencyjność, linki) przekazów elek
tronicznych24.
To znaczy, że te same treści, wyrażone w odrębnych językach, mu
szą być inaczej interpretowane, a więc nie są takie same. Czyli: jest to kolejny czynnik, różnicujący przebieg procesów odbioru treści, także np. informacyjnych.
Taki jest m.in. efekt lateralizacji, czyli wyspecjalizowania (mó
wiąc w uproszczeniu) poszczególnych obszarów mózgu, w „zaw iad y
waniu” różnymi procesami percepcji oraz myślenia. Lewa półkula prze
twarza sygnały werbalne i steruje procesami sekwencyjnymi, następ
czymi, podczas gdy prawa przetwarza sygnały niewerbalne oraz ste
ruje procesami równoczesnymi, symultanicznymi. Dopiero następnie dokonuje się scalanie, tj. synkretyzacja. Poza tym przednia część móz
gu stanowi ośrodek procesów intelektualnych, w tylnej natomiast m ie
ści się ośrodek procesów odtwórczych25. To dlatego komunikaty, w y rażane w różnych językach, są odbierane rozmaicie.
N a wszelki wypadek dopowiem, że nie może być mowy o sprowa
dzaniu ludzkiego umysłu do formy maszyny Turinga, myślenia zaś - do binarnego systemu zero-jedynkowego - co zdarza się wielu (nie tylko) informatologom. Człowiek nie myśli tak, jak funkcjonuje ma
szyna i nie ma programu elektronicznego, który odpowiadałby per- cepcyjnym oraz intelektualnym umiejętnościom człowieka26. To zna
czy, że charakterystyka binarnej strukturalizacji komunikatów, ewen
tualnie p rze tw arzan y c h na języki elektroniczne, nijak się nie ma do odbioru tych komunikatów.
Na dodatek treści przyjęte - nie dość, że zestawiane ze społecz
nym kontekstem m yślenia i odnoszone do treści ju ż przez odbior
cę zinternalizow anych - m ogą być dodatkowo selekcjonowane oraz przetwarzane przez jego nastawienia em ocjonalne i w y o b ra ź n ię 27.
24S. J u s z c z y k : K om u n ik a cja człowieka z m ediam i. Katowice 1998, s. 19; R.W.
K l u s z c z y ń s k i : Społeczeństwo inform acyjne. Cyberkultura. Sztuka m ultim ediów . Kraków 2001, s. 17, 87, 115.
25V.W. B e r n i n g e r , T.R. R i c h a r d s : B ra in L ite ra cy ..., s. 56-57, 92; B.L.J.
K a c z m a r e k : M ó z g - język - zachowanie..., s. 52.
26J. B o b r y k : Locus umysłu..., s. 34; G. B u t l e r , F. M c M a n u s : Psychologia..., s. 27; M. H e t m a ń s k i : Umysł a maszyny. Krytyka obliczeniow ej teorii umysłu. Lublin 2000, s. 8,43, 77, 97,100; J. K e n n e d y , R.C. E b e r h a r t withY. Sh i: Swarm Intelligence.
San Diego 2001, s. 395; A. M a ń c z a k : K om u n ik a cja myśli..., s. 55.
27S. J u s z c z y k : K om u n ik a cja człowieka z m ediam i..., s. 27; J. K e n n e d y , R.C.
E b e r h a r t w ithY. Shi : Sw arm Intelligence..., s. 395; J. T r ą b k a : M ózg i jego jaźń..., s. 191.
No więc ostatecznym efektem na pewno jest nowa jakość tych przyję
tych treści.
Ku jednoznaczności
Z tego niezbicie wynika, że n aturaln ej jednoznaczności w komu
nikacji nie ma28 i dopiero trzeba stworzyć dla niej stosowne warunki.
N iektórzy sądzą, że jednak w komunikacji elektronicznej istnieje na
turalna jednoznaczność. Owszem: w relacji między komputerem i kom
puterem. Tam natomiast, gdzie ostatnim ogniwem procesu jest czło
wiek - odbiorca, zawsze dochodzi do interpretacji treści, a sam prze
kaz, choćby i elektroniczny, odgrywa rolę inspiracyjną29.
A le czy taka jednoznaczność jest w ogóle w komunikacji potrzeb
na? Otóż bywa, że tak, ale też bywa, że nie.
N ie tylko jednoznaczność nie jest konieczna, lecz jest wręcz w y kluczona, w komunikacji nieinform acyjnej (artystycznej, literackiej itd.), a dajemy sobie też radę bez znaczeniowej precyzji w komunika
cji potocznej. Z kolei bez dokładności, więc jednoznaczności, nie by
łaby m ożliwa komunikacja in fo rm acy jn a - zarówno naukowa, jak i techniczna, ekonomiczna, profesjonalna oraz użytkowa.
Informacja (dokładniej: wypowiedź informacyjna) nie może nie być w całości jednoznaczna - tak jak nie może być jajeczko częściowo nie
świeże. Podobnie jak prawo nauki, cena wyrobu lub pora odjazdu po
ciągu nie może być określana „z grubsza” .
K ategoryczn ie natom iast trzeba odrzucić nonsensowną p ra k ty kę uznawania za informację wszystkiego - co czyni np. informatologia (a w ślad za nią bibliologia) i kognitologia oraz szereg innych nauk.
N azyw anie „inform acją” impulsu neurologicznego w psychologii lub binarnego sygnału w elektronice jest nieporozum ieniem , je że li nie nadużyciem. Potrzebne są inne nazwy30.
Zwracał na to uwagę Jerzy Ratajewski31, chociaż też nie uniknął pomyłek. Moim zdaniem za informację można uznać wyłącznie p o
28R.I. P a v i 1 i o n i s: Język, znaczenie, rozum ienie i relatywizm,..., s. 135.
29 J. B o b r y k: Locus umysłu..., s. 37; D.O. С a s e: L o o k in g fo r In fo rm a tio n ..., s. 148;
R.W. K l u s z c z y ń s k i : Społeczeństwo inform acyjne..., s. 66.
30R. A p o s t l e , В. R a y m o n d : Libra ria n sh ip ..., s. 2.
31J. R a t a j e w s k i : In fo rm o lo g ia - nauka o in form a cji. W: S tu d ia bibliologiczne.
T. 5: In form a cja naukowa - bibliotekarstw o - zagadnienia wydawnicze. Red. A. J a r o s z . Katowice 1992, s. 10-11.
w iado m ien ie o faktach: osobach, zdarzeniach, procesach, przedm io
tach, stanach rzeczy, oraz ich efektach - inaczej nie ustali się niczego rozumnego. Te powiadomienia mogą być intencjonalne bądź nie (od
biorca może sam „wydobywać” wiadomości ze źródła), mogą też istnieć w stanie potencjalnym32, natomiast m uszą być powiadomieniami.
Skoro w tak rozumianej komunikacji informacyjnej nie da się osią
gnąć jednoznaczności w sposób naturalny, automatyczny, to trzeba stworzyć stosowne do tego okoliczności. Jest ich kilka i dobrze, jeżeli wystąpią wspólnie. A le nawet wtedy informacyjna precyzja - z „w iny”
odbiorcy - może nie być w pełni osiągnięta.
Pożądana jest więc przezroczystość przekazu oraz użytego ję zy ka, czyli unikanie funkcji autotelicznej, zwracania uwagi na formę wypowiedzi, a skupienie uwagi w odbiorze na referencji, tj. na treści.
Do jednoznaczności przyczynia się również precyzyjny system desyg- nacji, określający możliwie tylko jed e n desygnat, przypisany do zna
ku, sygnału, wypowiedzi - znany wszystkim uczestnikom tego same
go aktu komunikacji. To przecież właśnie temu służą w nauce modele, definicje i zmatematyzowane wzory, a w komunikacji potocznej - do
datkowe objaśnienia i wypowiedzi z użyciem liczb. Tam zaś, gdzie to nie wystarcza, używa się jeszcze p ow tó rzeń oraz dop ow ied zeń , do- określających sygnalizowane znaczenia.
Dokładność rozumienia przekazów poprawia też wspólny kontekst komunikacyjno-kulturowy (np. znajomość danej nauki, problematyki) i zbieżność stereotypów myślowych, reprezentujących stan w iedzy nadawców oraz odbiorców. Pomocna bywa także odpowiednia kom p o zy c ja komunikatów, oparta na przew idyw alności odbioru (w ize runku odbiorcy potencjalnego) oraz, oczywiście, perfekcyjna znajomość re g u ł komunikowania i odbioru.
Równolegle natomiast istnieje także taka komunikacja, która nie tylko jednoznaczności nie potrzebuje, ale jest wręcz oparta na założe
niu niejednoznaczności. To komunikacja artystyczna (estetyczna), nastawiona na k reatyw n ość odbioru, toteż nazywanie jej „inform a
cyjną” jest nieporozumieniem.
Odbiór kreatywny
Kom unikacja nieinform acyjna (artystyczna, estetyczna) w y s tę puje we wszystkich formach publicznego porozum iewania się: lite
32D.O. C a s e : Look in g fo r In form a tion ..., s. 50-51.
racka obok nieliterackiej w piśmie, fabularna obok dokumentalnej w filmie, N et A rt obok informacji elektronicznej. Wspólne jest to, że nie służy dokładnej transmisji intencji nadawców, nie ma cech jedno
znaczności i - oczywiście - nie informuje. Odbiór polega na k reacji lub co najmniej na w sp ó łk reacji odbieranych treści.
W odbiorze tekstów artystycznych nadawcze (autorskie) intencje nie są w pełni odtwarzalne i nikt tego nie powinien oczekiwać, nie ma tam bowiem sztywnych instrukcji transmisyjnych. Kompetencje ko
munikacyjne, horyzonty wiedzy oraz zakresy świadomości nadawców i odbiorców byw ają z reguły odmienne. To zatem, co można potrakto
wać jako dyrektywę tekstową i (ewentualnie) nadaw czą autorską je dynie wyklucza interpretacje nazbyt swobodne. Inne natom iast nie zależą od woli autora/nadawcy; odbiorca ma prawo wzbogacać je bądź redukować. Tekst literacki - szerzej: utwór artystyczny - jest (w e dług sugestywnej opinii Janusza Lalewicza) jak zagadka, ale ma wiele równoprawnych rozw iązań33.
Oznacza to zarazem, że tekst artystyczny nie jest i nie może być jednoznaczny. Odbiorca dokonuje bowiem w łasn ej interpretacji tek stu literackiego, filmowego, plastycznego, hipermedialnego i wobec tego przyjętych wersji jest tyle, ile było procesów odbioru. I na tym w ogóle polega sens istnienia dzieł artystycznych: na oferowaniu m ożliwoś
ci aktywnego i swobodnego odbioru. Specjalnie tak właśnie są kon
struowane i żyją tak długo, dopóki nowe interpretacje są nadal kreo
w ane34.
Oczywiście, teksty artystyczne dlatego są nieinformacyjne, że nie transmitują informacji. Rzeczywistość, która się w nich pojawia - zwana
„światem przedstawionym ” - to w istocie nierzeczywistość, więc świat wymyślony, fikcjon aln y, który może być do autentycznej rzeczyw i
stości podobny, niekiedy nawet łudząco, lecz jednak nią nie jest ani jej
stości podobny, niekiedy nawet łudząco, lecz jednak nią nie jest ani jej