• Nie Znaleziono Wyników

Oko proroka czyli Hanusz bystry i je ­ go przygody to jedna z książek Władysła­

wa Łozińskiego, przeznaczona dla młode­

go czytelnika. Po raz pierwszy została wy­

dana we Lwowie w 1899 roku, nakładem Macierzy Polskiej. Zdaniem niektórych ba­

daczy, ofiarowanie powieści Macierzy Pol­

skiej przesądza o charakterze jej adresa­

ta. Należy też pamiętać, iż w wieku XIX pa­

nowało ogromne zapotrzebowanie na po­

wieści, opowiadania i czytanki historyczne, które w przystępny sposób mogłyby przy­

bliżyć młodym odbiorcom polskie dzieje.

W ten nurt wpisuje się również Oko proro­

ka... Jego autor, syn Julii z Lewickich i Wa­

leriana Łozińskiego, krewny znanego histo­

ryka Karola Szajnochy, przez wiele lat był związany ze Lwowem. Tutaj, na Uniwersy­

tecie Lwowskim, rozpoczął studia filozoficz­

ne i prawnicze, tutaj pisał recenzje teatral­

ne, tutaj też podjął współpracę z „Przyjacie­

lem Domowym" i „Dzwonkiem", a następnie został redaktorem „Dziennika Literackiego", z powodzeniem przywracając gazecie dobrą

passę. Za jego kierownictwa „Gazeta Lwow­

ska" stała się [...] istotnym punktem na mapie

życia umysłowego Galicji2. Wydawany wraz z nią „Dodatek Miesięczny" Łoziński z powo­

dzeniem przekształcił w „Przewodnik Na­

ukowy i Literacki", skupiający - ponad za­

borowymi podziałami - najbardziej promi­

nentne umysły epoki. Dzięki pożyczce rzą­

dowej udało mu się też uruchomić dobrze prosperującą drukarnię, a także rozpocząć zbieranie eksponatów do kolekcji dzieł sztu­

ki. W „Przeglądzie Lwowskim" drukowane były, wydane później w osobnym zbiorze, Opowiadania Imć Pana Narwoja, rotmistrza konnej gwardii koronnej, dobrze przyjęte przez krytyków i badaczy (niektórzy w Wicie Narwoju widzieli prototyp jednego z Sien­

kiewiczowskich bohaterów - Michała Wo­

łodyjowskiego), czytelnicy znali już wtedy Pierwszych Galicjan. Łoziński badał również historię handlu we Lwowie, a także uwarun­

kowania specyfiki lwowskiego mieszczań­

stwa. Powstało kilka jego prac naukowych

poświęconych tej tematyce, m.in. Złotnic- two lwowskie w dawnych wiekach, wydane równolegle z Okiem proroka... oraz opubli­

kowane w rok później Patrycyat i mieszczań­

stwo lwowskie wXVI iXVII wieku, za które Ło­

zińskiemu Akademia Umiejętności przyzna­

ła Nagrodę Probusa Barczewskiego. Oprócz tych tekstów, które złożyły się na Lwów sta­

rożytny, warto wspomnieć również Sztukę lwowską wXVI iXVII w. (1898) i Ormiański epi­

log lwowskiej sztuki złotniczej (1900). Obec­

nie chyba najbardziej znane są późne książ­

ki Łozińskiego: Prawem i lewem. Obyczaje na Czerwonej Rusi w pierwszej połowie XVII wie­

ku (1903) oraz pisane na zamówienie i wie­

lokrotnie wznawiane Życie polskie w daw­

nych wiekach (1907). Za szczególne zasługi dla Lwowa w roku 1900 przyznano Łoziń­

skiemu doktorat honoris causa Uniwersyte­

tu Lwowskiego, a w 1906 roku otrzymał ho­

norowe obywatelstwo tego miasta3.

Ż Y C I E P O L S K I E

W DAWNYCH WIEKACH

(W IEK X V I- X V III)

PH/tLi

W Ł A D Y SŁ A W A Ł O Z IŃ S K IE G O

WE LWOWIE Nakładem K sięo a rn i H. A lt e n b e r o a W W a rs za w ie — K sięg a rn ia E. W en d e i Ska

1907.

ORMIAŃSKI EPILOG

LW O W SKIEJ

SZ T U K I Z Ł O T N IC Z E J

W .A D Y S Ł A W A IO Z IŃ S K IF G O

W KRAKOW IE

1-ZaoNKAMI MUKAMNI U»lWICK*VI KIV ; AlilKU/ttitKlKMO Ijwr

Opisy Lwowa i jego okolic odnaleźć mo­

żemy również w Oku p roroka., którego ak­

cja, przypadająca na czasy panowania Zyg­

munta III (w szczególności lata 1614-1624) toczy się także w okolicach Lwowa: w ro­

dzimej wsi tytułowego bohatera, Podborzu, a także na... na szlaku tatarskim (jego prze­

bieg można zresztą na podstawie powieści z powodzeniem zrekonstruować).

Ojciec Hanusza podczas wyprawy ku­

pieckiej dostaje się w ręce Turków. Pod je­

go nieobecność podstępem odbierają jemu i jego rodzinie sołectwo. Młody Hanusz, któ­

remu Kozak Semen powierzył opiekę nad ważnym skarbem (tytułowe „oko proroka"), aby dochować złożonej przysięgi, również musi uchodzić z rodzinnych okolic. W dro­

dze, dzięki umiejętności celnego strzelania z łuku, której nauczył go Kozak Semen, ra­

tuje z opresji pana Heliasza. Ten, w podzię­

ce za uwolnienie go od tureckich napastni­

ków, zabiera go ze sobą do Lwowa. Kilkuna­

stoletniemu chłopcu, który dotąd bywał tyl­

ko w Samborze, Lwów wydaje się miastem niezwykłym. Na początku zaskakuje go wa- rowno-obronny charakter miasta, widziane­

go „z zewnątrz":

[ . ] oczy rozwarłem bardzo szeroko, kie­

dy naraz, zjeżdżając z góry ku miastu, ujrza­

łem tyle murów, tyle baszt i tyle wieżyc, że się zdało, iż tam w tych warownych murach nie ma domów, tylko same kościoły i same zam­

ki. A to wszystko dokoła okopane fosą i wa­

łem, a zawarte wielkimi bronami na żelazne wrzeciądze, grube jakoby drągi, tak że kiedy to wszystko na nic zamkną, tedy Lwów cały ja ­ koby w kowanej zamczystej komorze siedzi, że chyba się ptak do miasta dostanie [s. 91].

Dostrzega również, iż miasto sprawia (początkowo) wrażenie wyludnionego i łą­

czy to z zarazą - morowym powietrzem4.

Przyjęty na służbę do pana Jarosza

Spyt-ka (aromatariusza, tj. kupca korzennego i aptekarskiego [s. 95]) poznaje środowisko lwowskich kupców, złotników, a nawet - po­

średnio, bo z opowieści - lekarzy (np. dok­

tora Kurcjusza, pochodzącego z Wenecji medyka, który trudnił się również handlem kosztownościami5 [s. 113]). Z zachwytem ogląda towary składowane w sklepie: kufry z winem, korzenie, zioła lekarskie (materia medica [s. 95]): Były tu rzeczy i dla zdrowia, i dla rozkoszy, leki przeróżne, a także łakocie, jak konfekta, kandyzy, marcypany, soki i wód­

ki drogie o rozmaitych przedziwnych smakach i zapachach [s. 98]. Były tu także balsamy, żywice i wenecka driakiew [s. 98-99], lekar­

stwo na niemal wszystkie dolegliwości.

Kiedy Hanusz opuszcza sklep, by udać się z wizytą lub po sprawunki, wraz z nim przemierzamy ulice Lwowa (wstępujemy na Halickie Przedmieście do pana Grygiera Nie- wczasa, na rynek, do kościoła), a kiedy ucie­

ka przed ścigającymi go Karem-Mordachą, Josem Fokiem i hajdukiem Kajdaszem, któ­

rzy pragną odebrać mu powierzony przez Semena skarb, zapamiętujemy, że we Lwo­

wie jest cztery wyjścia, dwie bramy i dwie fur­

ty [s. 134].

Wraz z panem Harbaraszem, Ormiani­

nem (zupełnie niepodobnym do Ormian, ja­

kich widywał wcześniej we Lwowie [s. 166]) Hanusz udaje się karawaną kupiecką „do Turek". W czasie podróży widzi miejsca nie tak dawnych jeszcze walk, o których słyszał

i w czasie swego dzieciństwa, od powraca­

jących z wojen żołnierzy, i w czasie służby u pana Jarosza Spytka. Nie tylko bowiem pan Niewczas wspominał wojnę chocim- ską: O Cecorze, Żółkiewskim i potrzebie cho- cimskiej mówili też wszyscy z jego otoczenia we Lwowie6. Wiedzę o minionych wydarze­

niach przekazuje się ustnie, w opowieści.

I taki też charakter ma Oko proroka: gawędy

z wielką historią w tle. Łoziński świadomie zrezygnował tu jednak z rozbudowanych opisów batalistycznych na rzecz charakte­

rystyki poszczególnych stanów i środowisk:

środowiska wiejskiego (rodzime Podborze Bystrych), mieszczaństwa wieloetnicznego Lwowa, grup kozackich (Semen Berdyszko, jego ojciec Opanas oraz ich towarzysze), a także Tatarów.

Do Lwowa powraca Hanusz z uratowa­

nym z „turskiej" niewoli ojcem, we Lwowie odnajduje swoją matkę, która znalazła się tu dzięki pomocy krewnego, Zybulta (i spraw­

nie działającej sieci kupieckiej!). Tu doskona­

li swą umiejętność czytania, która pozwoli mu rozpoznać sojusznika na morzu po za­

pisanych na żaglu literach, składających się w nazwisko greckiego kupca, Katakallo (wcześniej znane mu z zapisu w składzie Spytka), tu poznaje Marianeczkę, swoją przy­

szłą żonę i matkę trzech synów, z których dwóch, oprócz najmłodszego, który przej­

mie po dziadku gospodarstwo rolne, pobie­

rać będzie nauki we Lwowie. Pierwszy - po praktyce u pana Jarosza Spytka, zostanie kupcem, drugi - złotnikiem.

Na przykładzie tej powieści widać rów­

nież związek pracy naukowej Łozińskiego z jego działalnością popularyzatorską i dy­

daktyczną. Wieloetniczny Lwów, o którym tak pisze na kartach jednej z książek ba­

dawczych:

W pierwszych zwłaszcza czasach swo­

jej historyi polskiej Lwów więcej bywał tabo­

rem przewożnym niż stałem targowiskiem, więcej targowiskiem niż miastem, a w póź­

niejszej dobie więcej fortecą niż stolicą. Na je­

go społeczną fizyognomię, na jego obyczaj i kulturę wpływały najrozmaitsze narody, a każdy z nich, jeśli nie utonął zupełnie na dnie polskości, dodając nowego odcienia do lokal­

nego jej kolorytu, to przynajmniej zaznaczył

B I B L J O T E K A M A C I E R Z Y P O L S K IE J N r. 5