• Nie Znaleziono Wyników

Prezentuj¹c studium duchowej nicoœci, dokonuj¹cej siê za spraw¹ g³ów-nego bohatera, Konczyñski prowadzi jednoczeœnie do jej przezwyciê¿ania.

Kolejne sceny dramatu obrazuj¹, jak nestor rodu podejmuje jednostkow¹ walkê z moralnym zwyrodnieniem swego ziêcia zarówno w sferze publicznej, jak i w ¿yciu rodzinnym. Pod groŸb¹ wiêzienia i pozbawienia Woronka pracy uzyskuje cenne informacje o nadu¿yciach swego ziêcia w banku. Dziêki Hele-nie, zdradzaj¹cej prawdziwe oblicze mê¿a sybaryty i don¿uana, demaskuje Erazma jako sprawcê ruiny rodzinnego szczêœcia. Hanusz decyduje o odsu-niêciu Podosockiego od bliskich. Jako bohater posiadaj¹cy mocny krêgos³up moralny w³aœnie tradycyjn¹ etyk¹ usi³uje po³o¿yæ kres destrukcyjnej

wolno-œci Erazma. D¹¿enie do odparcia z³a jest jednoznaczne z koniecznowolno-œci¹ oczyszczenia tradycyjnego systemu wartoœci z niszcz¹cego ¿ywio³u.

Nie przypadkiem w kreacji nestora rodu Konczyñski akcentuje pewne cechy zewnêtrzne, w jakimœ stopniu odpowiadaj¹ce wyznawanemu przez niego systemowi etycznemu41. To on najmocniej odczuwa obecnoœæ Podosoc-kiego jako si³ê z zewn¹trz, która skazi³a jego dom moraln¹ destrukcj¹:

40 A. Zawadzki, Pojêcie nihilizmu u Nietzschego, Heideggera i Vattimo, „S³upskie Prace Filologiczne. Seria Filologia Polska” 2004, nr 3, s. 214.

41 W tym wypadku gest po³o¿onej w pobli¿e serca rêki sygnalizuje uczciwoœæ, ciê¿ki chód – bezkompromisowoœæ, potê¿na postaæ – koniecznoœæ podporz¹dkowania. G. Matuszek, W bankach…, s. 333.

HANUSZ. […] Nic nie bêdzie nas ³¹czyæ. Nic. Ty tam obcy, my tu. Tam wiedŸ

¿ycie. Dla nas musisz przestaæ istnieæ. […] Jak zbój wszed³eœ w mój dom, jak zbój ¿y³eœ w nim. Powinieneœ zdechn¹æ tu, zdechn¹æ.

(s. 129–130) Konfrontacja dwóch odmiennych postaw etycznych, wyra¿anych przez bohaterów, dokonuje siê w poszczególnych sytuacjach zarysowanych w dra-macie oraz w obszarze ich œwiadomoœci:

HANUSZ. Ca³¹ noc przerzuca³em siê z boku na bok. Jak pijawki ssa³y mnie te myœli. A ja jego nie mam jeszcze w rêku. A takiego, jak on, trzeba mieæ tak, tak, tak, ¿eby by³ jak dywan pod nogi […].

(s. 91) W starciu przeciwstawnych si³ moralnych Konczyñski ujawnia psycholo-giczn¹ motywacjê dla wykazania wy¿szoœci etyki Hanusza, podbudowuj¹c j¹ pamiêci¹ zmar³ej ¿ony:

HANUSZ […]

Dobra Hanka, lubi³a mi rêce k³aœæ na czo³o, zamykaæ powieki […] Jak ona go [Podosockiego – E.Ch.] nie lubi³a…

(s. 90) Pamiêæ o ¿onie, ju¿ przed laty dostrzegaj¹cej w Erazmie Ÿród³o upodle-nia, jest dla Hanusza dogmatem, który nadaje mu prawo do wyst¹pienia przeciw fanatycznej wolnoœci Podosockiego.

Szerzona przez Erazma destrukcja poci¹ga go w koñcu ku samounice-stwieniu. Hanusz uzmys³awia bohaterowi skalê jego wystêpków. Konfronta-cja z jego etyk¹ uœwiadamia mu, ¿e neguj¹c tradycyjny system wartoœci, zanegowa³ sam siebie. Konczyñski czyni historiê Podosockiego wyk³adni¹ chrzeœcijañskiej nauki o winie i potêpieniu. Akt ostatecznego upadku bohate-ra dokonuje siê w miejscu najmocniej ska¿onym duchow¹ nicoœci¹ – w gabi-necie Erazma. To punkt wyjœcia i punkt dojœcia obranej przez niego drogi.

Przejawem jego klêski staje siê pismo o zrzeczeniu siê maj¹tku, do podpisa-nia którego bohater zostaje zmuszony przez Hanusza. Z jednej strony przy-pieczêtowuje ono wyrok na bohaterze, z drugiej zaœ jest zapisem niechlubnej historii jego dzia³ania, zwierciad³em mroków jego duszy:

HANUSZ. Wszystko, co trzeba. Wêdzid³o, bat (uderza w papier). Ty tu jesteœ, ty

³otr. Przesz³oœæ i teraŸniejszoœæ. Talenta z³odzieja i nikczemnoœæ. […]

Patrz! Patrz. Tam ka¿da litera ma swój jêzyk. Pali! Patrz, bo pójdziesz precz, a to zostanie tu przy nas.

(s. 130) Fina³owa scena dramatu ma charakter symboliczny i kluczowy dla ide-owej wymowy utworu. Jesteœmy œwiadkami psychomachii rozgrywaj¹cej siê

w obrêbie naznaczonej destrukcj¹ rzeczywistoœci42. Zauwa¿alna jest zmiana pozycji zajmowanych przez bohaterów – Hanusz, dotychczas pe³ni¹cy rolê marionetki w rêkach Podosockiego, staje siê sêdzi¹ przywracaj¹cym wiarê w potêgê dobra.

Warto zaznaczyæ, ¿e u Konczyñskiego wy¿szoœæ si³ moralnych wobec duchowej otch³ani dokonuje siê na poziomie gestu i zachowañ bohaterów.

Dotychczasowa pewnoœæ siebie Erazma ustêpuje wobec przyjêcia postawy winowajcy. G³os pe³en dostojnoœci i ostroœci mimowolnie przemienia siê w ¿a³osny p³acz cz³owieka odkrywaj¹cego prawdê o w³asnej nêdzy. Moment konfrontacji dwóch postaw etycznych budowany jest na zasadzie kontrastu z wczeœniejsz¹ sytuacj¹ niewinnej zabawy Podosockiego z Karolci¹. Po raz kolejny widaæ tu wp³yw dramatów Ibsena, na co zwrócili tak¿e uwagê

ówcze-œni krytycy43.

Idea przezwyciê¿ania duchowej otch³ani w dramacie Konczyñskiego ³¹-czy siê z kwesti¹ ostatecznego wziêcia na swe barki odpowiedzialnoœci za skutki niew³aœciwie wykorzystanej wolnoœci. Bohater w koñcu dostrzega, ¿e nie da siê uciec przed rzeczywistoœci¹, wczeœniej czy póŸniej obna¿y ona jego nicoœæ44. Przejêcie tej¿e odpowiedzialnoœci ujawnia siê w momencie, kiedy Podosocki pada do stóp Hanusza, d¹¿¹c do wyjednania jego przebaczenia i odwrócenia losu:

PODOSOCKI. Ojcze! Ja czujê jeszcze si³y w sobie. Ja bêdê ostatnim s³ug¹ twoim, tylko pozwól mi tu pracowaæ! Tu wœród swoich! Helena mi przebaczy (pl¹cze mu siê u nóg, ca³uje go po stopach).

(s. 132) Moment przejrzenia siê we w³asnej nicoœci uruchamia dialog dramatu Konczyñskiego z biblijn¹ przypowieœci¹ o synu marnotrawnym, zawart¹ w Ewangelii œw. £ukasza (£k 15, 11–32)45. Pisarz dokona³ trawestacji tekstu biblijnego. S³u¿y to karykaturalnemu wrêcz ukazaniu jednostki, do niedaw-na jeszcze maj¹cej poczucie wolnoœci. W przeciwieñstwie do pierwowzoru nie dokonuje siê tu jednak akt przebaczenia.

Odwo³anie siê do motywu biblijnego i poddanie go trawestacji z jednej strony powodowane jest tendencyjnoœci¹ dramatu, z drugiej zaœ wpisuje siê w refleksjê nad nihilizmem. Mamy do czynienia z sytuacj¹, w której patos miesza siê z grotesk¹, wznios³oœæ z karykaturalnym portretem bohatera przegl¹daj¹cego siê w zwierciadle w³asnej nicoœci, ironia z tragizmem jed-nostki skazanej na duchowe unicestwienie. Wymieszanie ,,jêzyków”

odzwier-42 M. Sadlik, dz. cyt., s. 156.

43 W. Hahn, Henryk Ibsen w Polsce, „Pamiêtnik Lubelski” 1930, t. 1, s. 269.

44 G. Kowal, dz. cyt., s. 480.

45 Z ob. Pismo Œwiête Starego i Nowego Testamentu, w przek³. z jêzyków oryginalnych, oprac. zespó³ biblistów polskich z inicjatywy Benedyktynów Tynieckich, Poznañ 2008.

ciedla labilnoœæ bohatera, a zarazem jego dramatyczne poszukiwanie ratun-ku przed brutaln¹ rzeczywistoœci¹. Jest wyrazem poszukiwania zakotwicze-nia w momencie, gdy jego wizja œwiata obraca siê w ruinê. Oddaje istotê doœwiadczenia duchowej pustki, wy³aniaj¹cej siê w obliczu za³amania stwo-rzonej przez niego etyki. Wspomniana rola gestu okazuje siê w dramacie Konczyñskiego znacz¹ca, gdy¿ definiuje postawê bohatera w sytuacji

zagro-¿enia utrat¹, ods³ania dramat autentycznego cierpienia i ofiary. Widaæ to w momencie, gdy Erazm uzmys³awia sobie mo¿liwoœæ utraty wiêzi z Karolci¹:

PODOSOCKI. A! (chwyta siê za g³owê) Com ja zrobi³!!! (rozgl¹da siê b³êdnie, nagle) Oddaj ten papier!! zostajê!! papier!! papier!!

(s. 133) Pytanie bohatera „com ja zrobi³” mo¿na interpretowaæ dwojako. Po pierwsze – w znaczeniu dos³ownym – Podosocki ¿a³uje, ¿e tak ³atwo uleg³

¿¹daniom teœcia, po drugie – w znaczeniu – symbolicznym – w tym wypadku sygnalizuje ono stan tragicznej œwiadomoœci, budz¹cego siê g³osu sumienia.

W tym jednym zdaniu ujawnia siê tragiczny wymiar przesz³oœci i przysz³oœci bohatera. Zarówno gesty Podosockiego, jak i jego desperackie próby odwróce-nia biegu wydarzeñ wskazuj¹, ¿e bohater dopiero teraz staje siê œwiadomy tragizmu swego po³o¿enia. Mamy do czynienia z procesem odzyskiwania cz³owieczeñstwa mo¿liwym poprzez cierpienie. Autor wyra¿a prawdê poja-wiaj¹c¹ siê w tradycji literackiej od czasów antycznych, a powracaj¹c¹ w naturalistycznych dramatach drugiej po³owy XIX wieku – ¯abusi Zapol-skiej czy Podporach spo³eczeñstwa Ibsena. W przeciwieñstwie jednak do Za-polskiej, autor Otch³ani nie daje Podosockiemu szansy powrotu do dotych-czasowego ¿ycia i naprawienia wyrz¹dzonego z³a.

Ukazanie losów bohatera na poziomie gestów i postaw s³u¿y nie tylko wzmocnieniu efektu scenicznego, lecz tak¿e pozwala rozpatrywaæ je jako symboliczn¹ wyk³adniê procesu staczania siê w duchowe przepaœci.

Przy-œwiecaj¹c¹ dramatowi prawdê o zmiennoœci ludzkiego losu, o zwyciêstwie dobra nad z³em mo¿na by wyraziæ za pomoc¹ wykresu parabolicznego. Akcja dramatu Konczyñskiego przebiega wed³ug klasycznych wyznaczników Ary-stotelesowskiej tragedii – perypetii, rozpoznania i cierpienia46. O ile kolejne sceny Otch³ani ukazywa³y wznoszenie siê bohatera na szczyty kariery i uznania, o tyle moment konfrontacji z Hanuszem ujawnia kierunek prze-ciwny. Odzwierciedleniem tego jest korzenie siê Podosockiego u stóp teœcia.

Towarzyszy temu zarazem gest zwieszenia g³owy czy opuszczenia r¹k na znak w³asnej bezsilnoœci (s. 133). Upadek zostaje przypieczêtowany brakiem przebaczenia.

46 Arystoteles, Poetyka, prze³. i oprac. H. Pobielski, Wroc³aw 1989, s. 43.