zdania. Pusta kartka straszy bardziej niż zwykle po dziewiętnastu pustych dniach. Otóż nie, to nie były puste dni. Widywałem się z ludźmi, chodziłem^
do kina. czytałem. Ale nie były to dni czyste. Czyste dni przeżywam w czasie pisania. Lepiej może powiedzieć: czyste stany. Odgrodzenie się od wszystkie
go, co zbędne, obmycie się z trwóg i podjęrzeń nanoszonych przez siebie i in
nych /mój inwentarz żywy/ i z tego, co nazywam inwentarzem martwym, czyli z rzeczy, które Dosiadam i których zużywanie się, niszczenie, naprawianie zabie
ra mi sporą część życia. Przed miesiącem wskutek pęknięcia rury rozlał ~<ię Sśaciek na ścianie w* mniejszym pokoju. Naprawiając ruręodkuto tynk d.-> .^gły, przez co w ścianie powstał rodzaj małej pieczary. Umówiony malarz nie przy
szedł. Szczerbaty wyłom w żółtawej otoczce po zacieku był trochę przeraża-ją- cy. Umieściłem w nim zdjęcie kolorowe wykonane parę lat temu pcdczas space
ru w Oborach: Kropka Mickiewiczowa i M. pod parasolem z małą Klr,"-> i WaWic
kiem Pymkiewiczem idą od pałacu w stronę bramy. Wyschnięte planik', wilgoci na
ścianie tworzą iluzję deszczowego dnia. .
Inwentarz martwy... Martwy? Ależ on żyje, przepuszcza przez siebie czas i jest nieustającą miarą mojego czasu. Moja skóra zmienia się razem z obicia
mi mebli, dywanami, powierzchnią sekretery. Z obiciami! ba, a co się dzieje wewnątrz, czy w materacu włosie także nie siwieje? To się kiedyś oh z e. rjra- czasem siedzę w fotelu z wytartą poręczą - wytartą dniami i gouziiiuii pracy,
"Wariacjami pocztowymi", "Pomysłem", "ITierzeczywistością" - i czekam c-j p.*. y- jdą mi na myśl pierwsze słowa, którymi odgrodzę się od rozkutej ściany, prze
cierających się obić, i od czasu, który mnie zbliża do śmierci.
l«ie: o sta’* ści nie ^ami'rzam pisać, to sobie przyrzekłem. Wyznania <?oty
cząca
wieku podeszłego nudzą innie we wszystkich pamiętnikach. Zawsze opuszczam
rozwlekłe opisy stygnięcia pragnień i oddalania się od świata: wydają mi się jałowe. Stazrść wymyka się opisowi - jest pointą. 0 tej niespodziance da sj_ę t’Iko powiedzieć, że napełnia zdumieniem, .Ale opisać, przeanal_z ł./ać...nie, to bfj^roone. Tu trzeba skrótu, Przypominam sobie pobyt w domu starych aktorów w ..cclinorie, gdzier moje okno wychodziło na werandę o piętro niżej i o zmroki słyszałam rozmowy prowadzone przez bezzębne solistki warszawski eo opery ze zgrzybiałymi gwiazdami "Rozmaitości". Pewnego dnia zacz-ły wspomi
nać, Opowiadały o swych dawnych triumfach, o wyprzęganych powozach, brylan
tach, koszach kwiatów. Mówiły jedna przez drugą, tylko drobniutka starosta 'Mi fotelu na.ckółkach przez cały czas milczała, zamyślona i półusroiechruęta.
Gdy zmęczyły się wreszcie i ^--ucichły, ona właśnie, ta dotychczas mi'.cząca, rzekła kresowym akcentem: A jo pochowałam w życiu siedemnaście psów .. -0 tak, to byi'-0 celne, to rozsunięci. Właśru.vM skrót. 'V odpowiednie.-; chwili wy
raziła cecho starości, zjawisKa, które odbywa się nie w na3, lecz na zewnątrz nas. To nie my odchodzimy, to wzdłuż naszego życia trwa ruch w przeciwnym
kierunku. ’ . .
Ale nie o tym chciałem mówić. Chciałem dziś pisać o moim inwentarzu ży
wym, o niesnckojrvch myślach, które obskoczyły mnie ze wszystkie . stron, jak-V wypuszci,- e i, klatek. Osaczają mnie, nawołują się złymi głosami. Trzeba
aię położyć pcśrciku tego stada.
Kazimierz Brr.niys
57
n i”' <
48
Jarosław Marek Rymkiewicz
MOGIŁA ORDONA
Patrz jakie to lejtnanty jakie kapitany Patrz kto to przy Ordonie leży pochowany Patrz kto to Ordonowi teraz salutuje
Kto się w tych grobach śmieje kto to w twarz nam pluje Patrz jak te czarne liście poprzez cmentarz wieją Jeśli jesteś Polakiem żegnaj się z nadzieją
Patrz jakie generały jakie to sztabs-wracze
Pod tym kamieniem - słyszysz - tam ktoś jeszcze płacze Tam jeszcze - słyszysz -■ mówią nasi bracia mili:
Polaku powiedz Polsce żeśmy tutaj zgnili Że tutaj na reducie gdzieście nas chowali Czekamy na tę chwilę gdy się lont zapali Patrz jak te czarne liście biją o mogiłę.
Jak się kruszą jak gniją nasze kości miłe Jak się kruszą* pęka ją nasze orły szare Te czaszki które Bóg miał przyjąć jak ofiarę Jeśli jeateś Polakiem nie mów m i słowa
Patrz to--.,y się wśród liści twoja ścięta głowa Patrz wśród tych czarnych liści twoje serce- gnije A kto by wieniec wić chciał to nioch z czaszek wije
^ tych skrzydeł które orły nasze pogubiły ZŚcrzyży co choć złamane strrsgą nrm mogiły Aż przyjdzie dzień Te grob,> znowu się otworzą Wejdziemy na ten cmentarz pud ojczygtą zorzą I Ordon weźmie w dłonie sżablę połrmaną A z tych grobów to wtedy czyi zmarli wstaną?
Konstanty Ordon popełnił samobójstwo we Florencji, w końcu lat celemdziasią- tych minionego wieku, i tam też, o ile rui wiadomo, został pochowany. Ka cme
ntarzu Łyczakowskim we Lwowie - o tym właśnie cmentarzu mówi mój wiersz - znajduje się, pod pomnikiem wystawionym przez mieszkańców Lwowa, serce Ordo
na .
ZBARAŻ 1 9 79
Biały księżyc oświetla nasze białe kości Nie ma dla nas ratunku i nie ma litości Buldożer nas rozdziera i pług posaas -orze Nasza dola niewola pewnie z woli Bożej Pewnie z Bożej niełaski pewnie kara Boża Na te czaszki płaczące od morza do morza
49
Ha te suche ptazele co się ^ i ł y
„„ te - biały księżycu - gdzie są te mogiły Zaorane worane w k o l o t e w P»|‘
A ile to stuleci ma trwać to niewola
Będziemy f ^ a f w ^ r p c h n i f ™ p S S e H n , chwałę ' i g f f i a S n * t o l o l ^ M S ^ T t - l c h synach
H e ma dla nas litości “ ^ ” ebG°” ^ eni0 I tylko biały księżyc w krwawy się
, iuż księżyc zajdzie gdy już śpią sowieci Widzimy; czyjś duch biały nad tym wzgórzem leci
Odłamki gwiazd i czaszek biją ° ^ ^ b i e r a e A ten duch nas w ramiona jako ojoie
Zgniły już nasze kości ^ ^ j ^ e p a ?6 A on czego chce od nas ter. we *._w
'-■ KSIĘŻYC NAD WIGRAMI
■r4a>v księżyc od Wilno nad Wigrami świeci ' i pod n i m czarny obłol: krwawa szmata leci
Nocny
Tak samo będziesz
* niio7('7p księżyc nad Y/igrami
Bocny wiatr zatwty m m i
Tek samo będzie oz ;Cieays i
a nMlnn od bisłyc-* cmentarzy j e s f t S ^ l s k ć która zmarłym w.iąż się. marzy
Toka Polska co d l a nas jest jak Biały księżyc, od tfilna poa nira
: ^
r, s r & r is f s . w ^ ssrs-.
Bóg nam obiecał wnuku lecz Bóg nl« m"
• Toczy ais biały księżyc p r z M r.as.e mogiły
B O mieliśmy ojczyzhę^al■ l ' J ^ ™ jt,affi
. Od Wilna biały księżyc jak k r * » r t
Jarosław Marek Rymkiewicz
50
Janina Jankowska
GD/JSSK, 18 SIERPNIĄ 19 8O, WIECZOREM
Tekst ten jest przeniesionym z taśmy magne
tofonowej zapisem wypowiedzi strajkujących sto
czniowców, którzy otoczyli ranie, dziennikarkę- -reporterkę radiową ża bramą stoczni im* Leni
na w Gdańsku, wieczorem 18 sierpnia. Rozmowa miała charakter przypadkowy, ale wypowiedzi - wiernie spisane z taśftty - mówią o atmosferze strajku i determinacji stoczniowców.
Przyp. autorki Szósta noc strajku. Chłopak i dziewczyna z biało-czerwonymi przepaskami na ramieniu sprawdzają nam dokumenty. Kontrola lotna, już po przekroczeniu bramy.
- Prasa, dziennikarze, w porządku. Sami zobaczycie, A co z tego napisze
cie? Jeśli macie kłamać czy przeinaczać, lepiej nie piszcie nic. /Nie protes
tują przeciwko otwartemu mikrofonowi. Wokół nas zbiera się grupka
stoczniow-COW/ . r o i
- Ludzie z nami się solidaryzują. Ci za bramą. Kobiety stoją całe dnie, od godziny piątej rano do dwunastej w nocy, z dziećmi. W większoaci to osoby obce. Rzucają nam chleb, papierosy, wszystko co można, żeby nas podtrzymać, riaczego tego prasa nie napisze? Elaczego tego telewizja nie poda? Pokazują porty, s t a n i c , tyła a tyle strat. Ale z czyjej winy są te straty? Kyśny a
chcieli już dawno z władzami rozmawiać. Od lat. Czy władzo chciały z nami ro
zmawiać, jak myśmy pracowali? Nigdy. Wreszcie znalazł się sposób: przerwać pracę, strajk. Przecież Piszbach powiedział dzisiaj,nie?"Pala strajków s*ła przez csłą Polskę i wreszcie na wybrzeżu kulminacja. Wylało się. To musiało pęknąć. I pękło.
^ - Żebywłcdzo centralne albo wojewódzkie chciały z nami wcześniej rozma
wiać. irzeciez te sprawy, przysięgam pod Bogiem, w czwartek, piątek, .a osta
tecznie w sobotę można było załatwić! Tylko nie było stanowczej decyzji.
- Gdzie aest I sekretarz Komitetu Nakładowego? Czy on wyszedł do ludzi?
Czy przemówił do nas? Gdzie jest szof produkcji? Zastępca szefa produkcji?
Zastępca dyrektora? Żaden buzi. nie otworzył. M e wiem, gdzie oni są. I teraz oni z niepodpisanych ulotek chcą do nas apelować?
, “ ]?racuj<? 22 lata w stoczni. To aamo było w 70 roku. Tylko w grudniu myśmy stoczniowcy popełnili błąd, do wysaliśmy na ulicę, porządkiem, i*ówno, ale co z tego. Byli nieodpowiedzialni ludzie - do nas strzelali. I zaczęło
^uświadomieni, jak to robić. A teraz nie opuś
cimy stoczni. To jest n a s z e miejsce. Stocznia jest tak własnością pań- s wa, jak naszą. Pilnujemy maszyn, zabezpieczamy n a s z ą stocznię. I be-
ziemy Jgj bFonie b ż do skutku# Aż swoi© wywalczymy#
a tylko my. Już 200 zakładów dołączyło. Jeśli będziemy jeszcze stać wa dni, jestem przekonany, że dojdzie co najmniej 50 nowych zakładów.
Jn,. ‘ f , rlczą się ze Qt ratami, muszą coś konkratnie i w krótkim czasie zadecydowac. My wszyscy są zgrane. Trzymamy się rów 10.
nr-M ^ V * 3? na® a°Żna ?astr<aszyć? W milicji i wojsku, tam też są
?'cia x ^ nowie» r.*amy serca czwarte, proszę panią. Ton, kto użyje pięś
ci, nigdy nie wygra. Jego pogrąży ktoś inny. Po tym, co miałby taką odwagę, 2 S T i Ł £ V na!,pr2y;!d^ drudzy; bo samo się nie polepszy w kraju. Dzi
siaj zginie 2 0, 30 osoo, a jutro powstanie na ich miejsce 50, bo jeszcze wię
cej zrozumieją niz tych 20, co zginęło. Nasza świadomość, bo my też mamy i świadomość, można powiedzieć społeczną - ta świadomość rośnie w nas. Chcemy tylko .pokoju i życia. Ula essysteacji, ale tycia.
telewizyjnych, że nasz kraj nie był przygotowany da wejścia w lata osiemdzie
siąte. Przecież ci, co to mówili, byli u steru władzy. Nie my,, proszę pani.
Więc kto winien?
- Myśmy im zaufali w 70 roku...
- W 70 roku ja prowadziłem strajk. Byłem przewodniczącym. Zrobiliśmy błędy, ale tych błędów już nie powtórzymy. Mamy tak zorganizowane społeczeń
stwo stoczniowców i poparcie wszystkich ludzi.na Wybrzeżu, że już*nie damy . się złamać.
- Cay komuś jest tu frajdą nocą pilnować maszyny, a w dzień spać no ma
szynie? Przecież ludzie by spokojnie poszli do domu, do,żon, zjedli koir.cję, położyli się spać. Po co by im był ten strajk? To, o co walczymy, jest na
prawdę duże i większe niż stocznia. Nie* zrezygnujemy.
- Tu w MKS jest przedstawicielstwo 200 zakładów. Dlaczego Komisja F.zą- dowa nie rozmawia z nimi, tylko jeździ po mniejszych zakładach? PrzekoiL : damy wam to, damy wam tamto, odstąpcie od strajku. Do czego to ma doprowr-v . dzić? Do rozwalenia sprawy od wewnątrz. Na^ten numer raz mogliśmy się dać nabrać i daliśmy się,., ale drugi raz... Już trzy zakłady odmówiły pertrakta
cji oddzielnie. Ludzie wracają do nas. W tej chwili myślę', że jest 80% zało
gi. Myją się, jedzą, bo zaraz będzie czas zmiany wart na płotach, przy br - mach. Tak ^ e i być, Śpimy na^halach, na ławkach, gdzie można. Tu każdy, kto chce wyjść, może wyjść. 'Jeśli kifcoś się załamuje psychicznie, niech powie ot
warcie. Trudniej by takiemu było przejść między ludźmi, tam za brc.ną,,
- A jednak w sobotę, 16 sierpnia, Komitet już podpisał porozumienie z dyrekcją.
- To był jeszcze Komitet Strajkowy Stoczni im. Lenina, Delegaci z róż- nyoh wydziałów byli częściowo nasłani przez dyrekcję, A Leszek powiedział,
że wszystko będzie demokratycznie, większością głosów zatwierdzamy postula
ty. Więc oni przegłosowali. Ale zaraz po tym podpisaniu zaprotestowały komi
tety strajkowe innych zakładów, pierwszy z WPK. Oni wcześnie do nas dołączy
li. - T o -v/ , stoczniowcy - mówią - chcecie ■ sami podpisywać, sami załatwiać własne s r ^ w , a nas, mniejsze zah>ady, zostawić? żeby zgnietli nas jak plu
skwy? Wtc-y powstał MKS i dlatego umowa Komitetu Strajkowego samej Stoczni Gdańskiej straciła ważność, MKS nie zabraniał komitetom mniejszych przedaię—
bior-tw pertraktować ze swoimi dyrekcjami, bo każdy zakład ma swoje wewnętrz-*
ne problemy. Ale ostateczną, decyzję zakończenia strajku może tylko podjąć w imieniu nas wszystkich MKS* Oni od n>6 postulaty otrzymali i, muszą decydować.
My jesteemy teraz jednością*. 21 punktów, a najważniejszy niezależny, samorzą
dny związek zawodowy. Nieatoly, skończyły się obietnice, U nas w tej chwili' musi być już konkretna rzecz wykonaijna. Na piśmie. Musimy to widzieć i czuć.
Dopiero uv.ierzymy,
- Ludzie są zmęczeni. Mają prawo, to już szósta noc. A siedzi na stocz
ni dużo starszych, poważnych pracowników. Oni Orali jak rolnik w ciężkiej ziemi, a i*.'ąz sześć dni na tych pryczach, na tych stołach, na tych ławkach,
o nie jer" żad”a przyjemność, ale wytrzymamy, Na czworakach. Dwie godziny końcar20^" ' " " ,:>zie. ńf M trawle CŁ** ^'.v.;e« Wytrzymamy, choćbyśmy padli. Do
- A jc .zenia mamy dosyć. 0, pełns^ siatkę znów przysłali z miasta. 0 tym
^ap^szcie•
“ i jeszcze jedno napiszcie: już, wi.ec_oj_nj.e_cheeray sie oszukiwać, żeby ylko to zrozumieli. U nas słowo - się. liosf-y. Żądamy '-tylko spełnie
nia naszych pootulatów. Nic więceri. Ludzie rozejdą się i wezmą do uczćiwej
- " rc. . * i '*va . i •• • .Pt '1-jay uc jciwie , nie
cy. A teraz 'każda godzina potęguje nienawiść do Nich. Mówmy uczciwie, nie o ustroju czy do rządu. Do Nich osobiście. Ustrój jest piękny, tylko żeby y wykonawca aktualny. Statut p/>.vtii jest piękny, sa:a go czytałem. Tylko
wy-nuwca nasi się znaleźć. Po cc nam obłuda, p.rvszę.panią? My jeżiązcze umiemy -zyc do stu. To jest cały ich błąd, nauczyli ioas, proszę panią. My r o-.?.
k-e,11 m j ej.a Powiedział, że sprawa u o którą walczymy, jest wię
ksza od stoczni.
51
^enina Jankowska
52
Tomasz Jastrun
POLSKA *' . •• v„
Podobno była wszędzie
Na ulicach w codziennych gazetach I w haśle że Polak potrafi
Podobno mówiła bez przerwy śpiewała Ale ja nie mogłem
Nigdzie jej dostrzec Ani usłyszeć
Znalazłem ją dopiero tutaj Nie miała skrzydeł jak Nike Butelki wódki pod pachą Ani urzędowego stempla
Była powietrzem którym się oddycha
I muzyką której nie słychać slerpteń 1 9 8 0 • St©CWlt* Htfirtflfcr.
POD BRAMA KR 2
Z krwi zabitych stoczniowców1 Wyrósł nagle krzyż
Jak bolesne musiało być ziarno Które tak długo czekało
N^ BRAMIE
Te kwiaty zwiędną Ale nigdy nie umrą Widać odcisk ręki Która je kładła
Zastygły w powietrzu
JESZCZE JEDNA DELEGACJA
Przyjechała delegacja z Krosna Czternastu ludzi
W ciemnych garniturach
Stoją teraz na podium w słońcu lamp I dziwią się
Że tak łatwo było ruszyć Z posad
Bryłę świata
W MIEŚCIE
Nie zmieniło się nic
Te same zmęczonę domy i ulice Tylko ludzie chodzą inaczej Jakby bali się
Żu upuszczą
Dopiero co nabytą godność
Sierpień 1980 - Stocznia Gdańsk*
\ i
Sierpień 1980
-Sierpńień 1980 - Stocznia Gdańska Sierpień 1980 • Stocznia
53
Wzięli w ręce Swój los
1 I przestraszyli się Eył tak spękany
"I wyschnięty fca' kamień
• l
Jak z niego teraz lepić Nowy dom
LOS
Wrzesień 1980
Tomasz Jastrun
V
Lech Bądkowęki
PRZYPIS/ DNIA
/z dzienników gdańskich 14 VIII - 1 IX 1980/
14_Bie£pflia Zczw&rt e]j/_/8Q. Dzid za strajkowali robotnicy Stoczni Gdań*
skiej , już od rana. Obok żądań ekonomicznych postawili też politycznet zbu«*
dowania dawno obiecanego pcranika ku czci poległych w grudniu 1970 r. przy bramie stoczni - w miejscu gdzie padły pier,vsze ofiary, a gdzie obecnie bu
duje się sklep - i przywrócenie do pracy robotników stoczniowych represyjnie zwolnionych, wśród r.ich suwnicowej Anny Walentynowicz, działaczki Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża* Wyłoniono 20-osobowy komitet strajkowy, Władza jakoby zwróciła si<? do stoczniowców/ o odroczenie strajl-u - chyba dla zyskani?
czasu na pertraktacje i rozmycie akcji strajkowej.
Na poniedziałek 18 bm. zapowiedziany jest'jakoby 3trajk powszechny, je
dni mewią, ze w Gdańsku /Trójmiaście/, inni że w c^łej Polsce,
Fowiedziano mi, że dziś w dzienniku telewizyjnym /nie oglądałem £o/ po
dano wiadomość io strajku stoczniowym /przerwie w pracy/ w Gdańsku i komuni
kacyjnym w 'Warszawie, Koniec bloktidy informacyjriej ? Na pewno nie, bez wąt le
nia informacja będzie w możliwie największym stopniu ograniczona, de jest to wielki wyłom, który może się okazać wyłomem potężnym. Zobaczymy, co jutro będzie w gdańskiej prasie,
•15__s,i,e,£p2i:i£. Zp^ąiel*/__ SQ, Dziś od rana strajk komunikacji miejskiej, tramwajów i autobusów. Niejasna dla mnie sytuacja elektrycznej kolei miejs
kiej. Brak chloba, zapewne z braku dowozu mąki do piekarni. Przed sklepami z pieczywem wielkie ogony czekające na dostawę,
Iz iź w "Dzienniku Bałtyckim" i "Głosie Wybrzeża" jednobrzmiące noty nie*
podpisane pfc, "Zakłócenia w rytmiw pracy", gazie mowa o tym, że t^kie "prze
rwy" wystąpiły także "na wydziałach Stoczni Gdańskiej" i komentarz, je "na
pawają troską, utrudniają bowiem i tak już niełatwą sytuację gost>udax'ezą"
itd., że ''forum dyskusji o usprawnieniach w rospodnree /,,,/ powinny stano
wić i w wielu zakładach starowią zebrania kolektywów pracowniczych, KSR, ze
brania organizacji partyjnych".
Między 13,00 i 14,00 byłem przy Stoczni Gdańskiej pod bramami nr 1 /li
sia Groble/ i nr 2 /Doki/, Pod tą drugą spotkałem dziennikarza Edmunda Szcze- siaka. Tłum strajkujących robotników za bramami, od strony mi idta - przecho
dniów. Podawano paczki z żywnością. Nigdzie cni jednego policjanta czy wozu policyjnego. Przy bramach straż zybotnloza 2 czerwonymi opaskami na lewym ra
mieniu. La sztachetach wiązanki kwiatów, przy bramie chorągiew binło-czerwo- na. Oo chwila p ’zez głośniki podawano we mętrzne komunikaty, M.in, przypomi
nano, że rbocznię mogą cpuszcoać tylko kobiety.
, Atmoi,x*ra zupełnie swobodra, a przy tym ład i spokój zachowane. Krążą wieści, że wsadza - w osobie uyre: tora naczelnego Stoczni Gdańskiej Klemensa Gniecha - zgodziła cię na część żądań, więc podwyżkę płac -ja.cc by o 1200 zł / żądania są wyższe i obejmują Łwięicszcnie dulatków rodzinnych co poziomu po
licji i bezpzeK:./, powrotu do pracy rr.bo^nikow zwolnionych z przyczyn polity
cznych od. 1976 r», budowy pomnika stoczniowców poległych w grudniu '7 0. 7trc<- kujący ;aiccby oomagają się przyjazdu kngoś rpośrel naczelnych władz partii.
Pogłoski„ żo ir.'i przyjechać Giereic, w co nie vierzę. Także pogłoski o strajku pow3zeciirym 16 bm, lez procyzoy.ania: w jdańsku, w Tró jmieście, czy «v lolace,
Vk południowym dzwonniku radiowym Warszewskim podano o powrocie Gierka z urlopu 27iązKU Radzieckim, Hic o .sytuac ji wewnętrzne j,
0 1?;:,00 w kościele NMPanny msza z okazji Wniebowzięcia NMIanny. Kazanie wygłosił ordynariusz gdański X Lech Kaczmarek, religijno-dewocyjne, ani sło
wa o 60 rocznicy zwycięstwa pod Warszaw* i sytuacji w mieście i w Polsce.