• Nie Znaleziono Wyników

47 W piątek siedzę w fotelu nad pustą kartką i szukam w myśli pierwszego

zdania. Pusta kartka straszy bardziej niż zwykle po dziewiętnastu pustych dniach. Otóż nie, to nie były puste dni. Widywałem się z ludźmi, chodziłem^

do kina. czytałem. Ale nie były to dni czyste. Czyste dni przeżywam w czasie pisania. Lepiej może powiedzieć: czyste stany. Odgrodzenie się od wszystkie­

go, co zbędne, obmycie się z trwóg i podjęrzeń nanoszonych przez siebie i in­

nych /mój inwentarz żywy/ i z tego, co nazywam inwentarzem martwym, czyli z rzeczy, które Dosiadam i których zużywanie się, niszczenie, naprawianie zabie­

ra mi sporą część życia. Przed miesiącem wskutek pęknięcia rury rozlał ~<ię Sśaciek na ścianie w* mniejszym pokoju. Naprawiając ruręodkuto tynk d.-> .^gły, przez co w ścianie powstał rodzaj małej pieczary. Umówiony malarz nie przy­

szedł. Szczerbaty wyłom w żółtawej otoczce po zacieku był trochę przeraża-ją- cy. Umieściłem w nim zdjęcie kolorowe wykonane parę lat temu pcdczas space­

ru w Oborach: Kropka Mickiewiczowa i M. pod parasolem z małą Klr,"-> i WaWic­

kiem Pymkiewiczem idą od pałacu w stronę bramy. Wyschnięte planik', wilgoci na

ścianie tworzą iluzję deszczowego dnia. .

Inwentarz martwy... Martwy? Ależ on żyje, przepuszcza przez siebie czas i jest nieustającą miarą mojego czasu. Moja skóra zmienia się razem z obicia­

mi mebli, dywanami, powierzchnią sekretery. Z obiciami! ba, a co się dzieje wewnątrz, czy w materacu włosie także nie siwieje? To się kiedyś oh z e. rjra- czasem siedzę w fotelu z wytartą poręczą - wytartą dniami i gouziiiuii pracy,

"Wariacjami pocztowymi", "Pomysłem", "ITierzeczywistością" - i czekam c-j p.*. y- jdą mi na myśl pierwsze słowa, którymi odgrodzę się od rozkutej ściany, prze­

cierających się obić, i od czasu, który mnie zbliża do śmierci.

l«ie: o sta’* ści nie ^ami'rzam pisać, to sobie przyrzekłem. Wyznania <?oty­

cząca

wieku podeszłego nudzą innie we wszystkich pamiętnikach. Zawsze opusz­

czam

rozwlekłe opisy stygnięcia pragnień i oddalania się od świata: wydają mi się jałowe. Stazrść wymyka się opisowi - jest pointą. 0 tej niespodziance da sj_ę t’Iko powiedzieć, że napełnia zdumieniem, .Ale opisać, przeanal_z ł./ać...

nie, to bfj^roone. Tu trzeba skrótu, Przypominam sobie pobyt w domu starych aktorów w ..cclinorie, gdzier moje okno wychodziło na werandę o piętro niżej i o zmroki słyszałam rozmowy prowadzone przez bezzębne solistki warszawski eo opery ze zgrzybiałymi gwiazdami "Rozmaitości". Pewnego dnia zacz-ły wspomi­

nać, Opowiadały o swych dawnych triumfach, o wyprzęganych powozach, brylan­

tach, koszach kwiatów. Mówiły jedna przez drugą, tylko drobniutka starosta 'Mi fotelu na.ckółkach przez cały czas milczała, zamyślona i półusroiechruęta.

Gdy zmęczyły się wreszcie i ^--ucichły, ona właśnie, ta dotychczas mi'.cząca, rzekła kresowym akcentem: A jo pochowałam w życiu siedemnaście psów .. -0 tak, to byi'-0 celne, to rozsunięci. Właśru.vM skrót. 'V odpowiednie.-; chwili wy­

raziła cecho starości, zjawisKa, które odbywa się nie w na3, lecz na zewnątrz nas. To nie my odchodzimy, to wzdłuż naszego życia trwa ruch w przeciwnym

kierunku. ’ . .

Ale nie o tym chciałem mówić. Chciałem dziś pisać o moim inwentarzu ży­

wym, o niesnckojrvch myślach, które obskoczyły mnie ze wszystkie . stron, jak-V wypuszci,- e i, klatek. Osaczają mnie, nawołują się złymi głosami. Trzeba

aię położyć pcśrciku tego stada.

Kazimierz Brr.niys

57

n i”' <

48

Jarosław Marek Rymkiewicz

MOGIŁA ORDONA

Patrz jakie to lejtnanty jakie kapitany Patrz kto to przy Ordonie leży pochowany Patrz kto to Ordonowi teraz salutuje

Kto się w tych grobach śmieje kto to w twarz nam pluje Patrz jak te czarne liście poprzez cmentarz wieją Jeśli jesteś Polakiem żegnaj się z nadzieją

Patrz jakie generały jakie to sztabs-wracze

Pod tym kamieniem - słyszysz - tam ktoś jeszcze płacze Tam jeszcze - słyszysz -■ mówią nasi bracia mili:

Polaku powiedz Polsce żeśmy tutaj zgnili Że tutaj na reducie gdzieście nas chowali Czekamy na tę chwilę gdy się lont zapali Patrz jak te czarne liście biją o mogiłę.

Jak się kruszą jak gniją nasze kości miłe Jak się kruszą* pęka ją nasze orły szare Te czaszki które Bóg miał przyjąć jak ofiarę Jeśli jeateś Polakiem nie mów m i słowa

Patrz to--.,y się wśród liści twoja ścięta głowa Patrz wśród tych czarnych liści twoje serce- gnije A kto by wieniec wić chciał to nioch z czaszek wije

^ tych skrzydeł które orły nasze pogubiły ZŚcrzyży co choć złamane strrsgą nrm mogiły Aż przyjdzie dzień Te grob,> znowu się otworzą Wejdziemy na ten cmentarz pud ojczygtą zorzą I Ordon weźmie w dłonie sżablę połrmaną A z tych grobów to wtedy czyi zmarli wstaną?

Konstanty Ordon popełnił samobójstwo we Florencji, w końcu lat celemdziasią- tych minionego wieku, i tam też, o ile rui wiadomo, został pochowany. Ka cme­

ntarzu Łyczakowskim we Lwowie - o tym właśnie cmentarzu mówi mój wiersz - znajduje się, pod pomnikiem wystawionym przez mieszkańców Lwowa, serce Ordo­

na .

ZBARAŻ 1 9 79

Biały księżyc oświetla nasze białe kości Nie ma dla nas ratunku i nie ma litości Buldożer nas rozdziera i pług posaas -orze Nasza dola niewola pewnie z woli Bożej Pewnie z Bożej niełaski pewnie kara Boża Na te czaszki płaczące od morza do morza

49

Ha te suche ptazele co się ^ i ł y

„„ te - biały księżycu - gdzie są te mogiły Zaorane worane w k o l o t e w P»|‘

A ile to stuleci ma trwać to niewola

Będziemy f ^ a f w ^ r p c h n i f ™ p S S e H n , chwałę ' i g f f i a S n * t o l o l ^ M S ^ T t - l c h synach

H e ma dla nas litości “ ^ ” ebG°” ^ eni0 I tylko biały księżyc w krwawy się

, iuż księżyc zajdzie gdy już śpią sowieci Widzimy; czyjś duch biały nad tym wzgórzem leci

Odłamki gwiazd i czaszek biją ° ^ ^ b i e r a e A ten duch nas w ramiona jako ojoie

Zgniły już nasze kości ^ ^ j ^ e p a ?6 A on czego chce od nas ter. we *._w

'-■ KSIĘŻYC NAD WIGRAMI

■r4a>v księżyc od Wilno nad Wigrami świeci ' i pod n i m czarny obłol: krwawa szmata leci

Nocny

Tak samo będziesz

* niio7('7p księżyc nad Y/igrami

Bocny wiatr zatwty m m i

Tek samo będzie oz ;Cieays i

a nMlnn od bisłyc-* cmentarzy j e s f t S ^ l s k ć która zmarłym w.iąż się. marzy

Toka Polska co d l a nas jest jak Biały księżyc, od tfilna poa nira

: ^

r, s r & r is f s . w ^ ssrs-.

Bóg nam obiecał wnuku lecz Bóg nl« m"

• Toczy ais biały księżyc p r z M r.as.e mogiły

B O mieliśmy ojczyzhę^all ' J ^ ™ jt,affi

. Od Wilna biały księżyc jak k r * » r t

Jarosław Marek Rymkiewicz

50

Janina Jankowska

GD/JSSK, 18 SIERPNIĄ 19 8O, WIECZOREM

Tekst ten jest przeniesionym z taśmy magne­

tofonowej zapisem wypowiedzi strajkujących sto­

czniowców, którzy otoczyli ranie, dziennikarkę- -reporterkę radiową ża bramą stoczni im* Leni­

na w Gdańsku, wieczorem 18 sierpnia. Rozmowa miała charakter przypadkowy, ale wypowiedzi - wiernie spisane z taśftty - mówią o atmosferze strajku i determinacji stoczniowców.

Przyp. autorki Szósta noc strajku. Chłopak i dziewczyna z biało-czerwonymi przepaskami na ramieniu sprawdzają nam dokumenty. Kontrola lotna, już po przekroczeniu bramy.

- Prasa, dziennikarze, w porządku. Sami zobaczycie, A co z tego napisze­

cie? Jeśli macie kłamać czy przeinaczać, lepiej nie piszcie nic. /Nie protes­

tują przeciwko otwartemu mikrofonowi. Wokół nas zbiera się grupka

stoczniow-COW/ . r o i

- Ludzie z nami się solidaryzują. Ci za bramą. Kobiety stoją całe dnie, od godziny piątej rano do dwunastej w nocy, z dziećmi. W większoaci to osoby obce. Rzucają nam chleb, papierosy, wszystko co można, żeby nas podtrzymać, riaczego tego prasa nie napisze? Elaczego tego telewizja nie poda? Pokazują porty, s t a n i c , tyła a tyle strat. Ale z czyjej winy są te straty? Kyśny a

chcieli już dawno z władzami rozmawiać. Od lat. Czy władzo chciały z nami ro­

zmawiać, jak myśmy pracowali? Nigdy. Wreszcie znalazł się sposób: przerwać pracę, strajk. Przecież Piszbach powiedział dzisiaj,nie?"Pala strajków s*ła przez csłą Polskę i wreszcie na wybrzeżu kulminacja. Wylało się. To musiało pęknąć. I pękło.

^ - Żebywłcdzo centralne albo wojewódzkie chciały z nami wcześniej rozma­

wiać. irzeciez te sprawy, przysięgam pod Bogiem, w czwartek, piątek, .a osta­

tecznie w sobotę można było załatwić! Tylko nie było stanowczej decyzji.

- Gdzie aest I sekretarz Komitetu Nakładowego? Czy on wyszedł do ludzi?

Czy przemówił do nas? Gdzie jest szof produkcji? Zastępca szefa produkcji?

Zastępca dyrektora? Żaden buzi. nie otworzył. M e wiem, gdzie oni są. I teraz oni z niepodpisanych ulotek chcą do nas apelować?

, “ ]?racuj<? 22 lata w stoczni. To aamo było w 70 roku. Tylko w grudniu myśmy stoczniowcy popełnili błąd, do wysaliśmy na ulicę, porządkiem, i*ówno, ale co z tego. Byli nieodpowiedzialni ludzie - do nas strzelali. I zaczęło

^uświadomieni, jak to robić. A teraz nie opuś­

cimy stoczni. To jest n a s z e miejsce. Stocznia jest tak własnością pań- s wa, jak naszą. Pilnujemy maszyn, zabezpieczamy n a s z ą stocznię. I be-

ziemy Jgj bFonie b ż do skutku# Aż swoi© wywalczymy#

a tylko my. Już 200 zakładów dołączyło. Jeśli będziemy jeszcze stać wa dni, jestem przekonany, że dojdzie co najmniej 50 nowych zakładów.

Jn,. ‘ f , rlczą się ze Qt ratami, muszą coś konkratnie i w krótkim czasie zadecydowac. My wszyscy są zgrane. Trzymamy się rów 10.

nr-M ^ V * 3? na® a°Żna ?astr<aszyć? W milicji i wojsku, tam też są

?'cia x ^ nowie» r.*amy serca czwarte, proszę panią. Ton, kto użyje pięś­

ci, nigdy nie wygra. Jego pogrąży ktoś inny. Po tym, co miałby taką odwagę, 2 S T i Ł £ V na!,pr2y;!d^ drudzy; bo samo się nie polepszy w kraju. Dzi­

siaj zginie 2 0, 30 osoo, a jutro powstanie na ich miejsce 50, bo jeszcze wię­

cej zrozumieją niz tych 20, co zginęło. Nasza świadomość, bo my też mamy i świadomość, można powiedzieć społeczną - ta świadomość rośnie w nas. Chcemy tylko .pokoju i życia. Ula essysteacji, ale tycia.

telewizyjnych, że nasz kraj nie był przygotowany da wejścia w lata osiemdzie­

siąte. Przecież ci, co to mówili, byli u steru władzy. Nie my,, proszę pani.

Więc kto winien?

- Myśmy im zaufali w 70 roku...

- W 70 roku ja prowadziłem strajk. Byłem przewodniczącym. Zrobiliśmy błędy, ale tych błędów już nie powtórzymy. Mamy tak zorganizowane społeczeń­

stwo stoczniowców i poparcie wszystkich ludzi.na Wybrzeżu, że już*nie damy . się złamać.

- Cay komuś jest tu frajdą nocą pilnować maszyny, a w dzień spać no ma­

szynie? Przecież ludzie by spokojnie poszli do domu, do,żon, zjedli koir.cję, położyli się spać. Po co by im był ten strajk? To, o co walczymy, jest na­

prawdę duże i większe niż stocznia. Nie* zrezygnujemy.

- Tu w MKS jest przedstawicielstwo 200 zakładów. Dlaczego Komisja F.zą- dowa nie rozmawia z nimi, tylko jeździ po mniejszych zakładach? PrzekoiL : damy wam to, damy wam tamto, odstąpcie od strajku. Do czego to ma doprowr-v . dzić? Do rozwalenia sprawy od wewnątrz. Na^ten numer raz mogliśmy się dać nabrać i daliśmy się,., ale drugi raz... Już trzy zakłady odmówiły pertrakta­

cji oddzielnie. Ludzie wracają do nas. W tej chwili myślę', że jest 80% zało­

gi. Myją się, jedzą, bo zaraz będzie czas zmiany wart na płotach, przy br - mach. Tak ^ e i być, Śpimy na^halach, na ławkach, gdzie można. Tu każdy, kto chce wyjść, może wyjść. 'Jeśli kifcoś się załamuje psychicznie, niech powie ot­

warcie. Trudniej by takiemu było przejść między ludźmi, tam za brc.ną,,

- A jednak w sobotę, 16 sierpnia, Komitet już podpisał porozumienie z dyrekcją.

- To był jeszcze Komitet Strajkowy Stoczni im. Lenina, Delegaci z róż- nyoh wydziałów byli częściowo nasłani przez dyrekcję, A Leszek powiedział,

że wszystko będzie demokratycznie, większością głosów zatwierdzamy postula­

ty. Więc oni przegłosowali. Ale zaraz po tym podpisaniu zaprotestowały komi­

tety strajkowe innych zakładów, pierwszy z WPK. Oni wcześnie do nas dołączy­

li. - T o -v/ , stoczniowcy - mówią - chcecie ■ sami podpisywać, sami załatwiać własne s r ^ w , a nas, mniejsze zah>ady, zostawić? żeby zgnietli nas jak plu­

skwy? Wtc-y powstał MKS i dlatego umowa Komitetu Strajkowego samej Stoczni Gdańskiej straciła ważność, MKS nie zabraniał komitetom mniejszych przedaię—

bior-tw pertraktować ze swoimi dyrekcjami, bo każdy zakład ma swoje wewnętrz-*

ne problemy. Ale ostateczną, decyzję zakończenia strajku może tylko podjąć w imieniu nas wszystkich MKS* Oni od n>6 postulaty otrzymali i, muszą decydować.

My jesteemy teraz jednością*. 21 punktów, a najważniejszy niezależny, samorzą­

dny związek zawodowy. Nieatoly, skończyły się obietnice, U nas w tej chwili' musi być już konkretna rzecz wykonaijna. Na piśmie. Musimy to widzieć i czuć.

Dopiero uv.ierzymy,

- Ludzie są zmęczeni. Mają prawo, to już szósta noc. A siedzi na stocz­

ni dużo starszych, poważnych pracowników. Oni Orali jak rolnik w ciężkiej ziemi, a i*.'ąz sześć dni na tych pryczach, na tych stołach, na tych ławkach,

o nie jer" żad”a przyjemność, ale wytrzymamy, Na czworakach. Dwie godziny końcar20^" ' " " ,:>zie. ńf M trawle CŁ** ^'.v.;e« Wytrzymamy, choćbyśmy padli. Do

- A jc .zenia mamy dosyć. 0, pełns^ siatkę znów przysłali z miasta. 0 tym

^ap^szcie

“ i jeszcze jedno napiszcie: już, wi.ec_oj_nj.e_cheeray sie oszukiwać, żeby ylko to zrozumieli. U nas słowo - się. liosf-y. Żądamy '-tylko spełnie­

nia naszych pootulatów. Nic więceri. Ludzie rozejdą się i wezmą do uczćiwej

- " rc. . * i '*va . i •• • .Pt '1-jay uc jciwie , nie

cy. A teraz 'każda godzina potęguje nienawiść do Nich. Mówmy uczciwie, nie o ustroju czy do rządu. Do Nich osobiście. Ustrój jest piękny, tylko żeby y wykonawca aktualny. Statut p/>.vtii jest piękny, sa:a go czytałem. Tylko

wy-nuwca nasi się znaleźć. Po cc nam obłuda, p.rvszę.panią? My jeżiązcze umiemy -zyc do stu. To jest cały ich błąd, nauczyli ioas, proszę panią. My r o-.?.

k-e,11 m j ej.a Powiedział, że sprawa u o którą walczymy, jest wię­

ksza od stoczni.

51

^enina Jankowska

52

Tomasz Jastrun

POLSKA *' . •• v„

Podobno była wszędzie

Na ulicach w codziennych gazetach I w haśle że Polak potrafi

Podobno mówiła bez przerwy śpiewała Ale ja nie mogłem

Nigdzie jej dostrzec Ani usłyszeć

Znalazłem ją dopiero tutaj Nie miała skrzydeł jak Nike Butelki wódki pod pachą Ani urzędowego stempla

Była powietrzem którym się oddycha

I muzyką której nie słychać slerpteń 1 9 8 0 • St©CWlt* Htfirtflfcr.

POD BRAMA KR 2

Z krwi zabitych stoczniowców1 Wyrósł nagle krzyż

Jak bolesne musiało być ziarno Które tak długo czekało

N^ BRAMIE

Te kwiaty zwiędną Ale nigdy nie umrą Widać odcisk ręki Która je kładła

Zastygły w powietrzu

JESZCZE JEDNA DELEGACJA

Przyjechała delegacja z Krosna Czternastu ludzi

W ciemnych garniturach

Stoją teraz na podium w słońcu lamp I dziwią się

Że tak łatwo było ruszyć Z posad

Bryłę świata

W MIEŚCIE

Nie zmieniło się nic

Te same zmęczonę domy i ulice Tylko ludzie chodzą inaczej Jakby bali się

Żu upuszczą

Dopiero co nabytą godność

Sierpień 1980 - Stocznia Gdańsk*

\ i

Sierpień 1980

-Sierpńień 1980 - Stocznia Gdańska Sierpień 1980 • Stocznia

53

Wzięli w ręce Swój los

1 I przestraszyli się Eył tak spękany

"I wyschnięty fca' kamień

l

Jak z niego teraz lepić Nowy dom

LOS

Wrzesień 1980

Tomasz Jastrun

V

Lech Bądkowęki

PRZYPIS/ DNIA

/z dzienników gdańskich 14 VIII - 1 IX 1980/

14_Bie£pflia Zczw&rt e]j/_/8Q. Dzid za strajkowali robotnicy Stoczni Gdań*

skiej , już od rana. Obok żądań ekonomicznych postawili też politycznet zbu«*

dowania dawno obiecanego pcranika ku czci poległych w grudniu 1970 r. przy bramie stoczni - w miejscu gdzie padły pier,vsze ofiary, a gdzie obecnie bu­

duje się sklep - i przywrócenie do pracy robotników stoczniowych represyjnie zwolnionych, wśród r.ich suwnicowej Anny Walentynowicz, działaczki Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża* Wyłoniono 20-osobowy komitet strajkowy, Władza jakoby zwróciła si<? do stoczniowców/ o odroczenie strajl-u - chyba dla zyskani?

czasu na pertraktacje i rozmycie akcji strajkowej.

Na poniedziałek 18 bm. zapowiedziany jest'jakoby 3trajk powszechny, je­

dni mewią, ze w Gdańsku /Trójmiaście/, inni że w c^łej Polsce,

Fowiedziano mi, że dziś w dzienniku telewizyjnym /nie oglądałem £o/ po­

dano wiadomość io strajku stoczniowym /przerwie w pracy/ w Gdańsku i komuni­

kacyjnym w 'Warszawie, Koniec bloktidy informacyjriej ? Na pewno nie, bez wąt le­

nia informacja będzie w możliwie największym stopniu ograniczona, de jest to wielki wyłom, który może się okazać wyłomem potężnym. Zobaczymy, co jutro będzie w gdańskiej prasie,

•15__s,i,e,£p2i:i£. Zp^ąiel*/__ SQ, Dziś od rana strajk komunikacji miejskiej, tramwajów i autobusów. Niejasna dla mnie sytuacja elektrycznej kolei miejs­

kiej. Brak chloba, zapewne z braku dowozu mąki do piekarni. Przed sklepami z pieczywem wielkie ogony czekające na dostawę,

Iz iź w "Dzienniku Bałtyckim" i "Głosie Wybrzeża" jednobrzmiące noty nie*

podpisane pfc, "Zakłócenia w rytmiw pracy", gazie mowa o tym, że t^kie "prze­

rwy" wystąpiły także "na wydziałach Stoczni Gdańskiej" i komentarz, je "na­

pawają troską, utrudniają bowiem i tak już niełatwą sytuację gost>udax'ezą"

itd., że ''forum dyskusji o usprawnieniach w rospodnree /,,,/ powinny stano­

wić i w wielu zakładach starowią zebrania kolektywów pracowniczych, KSR, ze­

brania organizacji partyjnych".

Między 13,00 i 14,00 byłem przy Stoczni Gdańskiej pod bramami nr 1 /li­

sia Groble/ i nr 2 /Doki/, Pod tą drugą spotkałem dziennikarza Edmunda Szcze- siaka. Tłum strajkujących robotników za bramami, od strony mi idta - przecho­

dniów. Podawano paczki z żywnością. Nigdzie cni jednego policjanta czy wozu policyjnego. Przy bramach straż zybotnloza 2 czerwonymi opaskami na lewym ra­

mieniu. La sztachetach wiązanki kwiatów, przy bramie chorągiew binło-czerwo- na. Oo chwila p ’zez głośniki podawano we mętrzne komunikaty, M.in, przypomi­

nano, że rbocznię mogą cpuszcoać tylko kobiety.

, Atmoi,x*ra zupełnie swobodra, a przy tym ład i spokój zachowane. Krążą wieści, że wsadza - w osobie uyre: tora naczelnego Stoczni Gdańskiej Klemensa Gniecha - zgodziła cię na część żądań, więc podwyżkę płac -ja.cc by o 1200 zł / żądania są wyższe i obejmują Łwięicszcnie dulatków rodzinnych co poziomu po­

licji i bezpzeK:./, powrotu do pracy rr.bo^nikow zwolnionych z przyczyn polity­

cznych od. 1976 r», budowy pomnika stoczniowców poległych w grudniu '7 0. 7trc<- kujący ;aiccby oomagają się przyjazdu kngoś rpośrel naczelnych władz partii.

Pogłoski„ żo ir.'i przyjechać Giereic, w co nie vierzę. Także pogłoski o strajku pow3zeciirym 16 bm, lez procyzoy.ania: w jdańsku, w Tró jmieście, czy «v lolace,

Vk południowym dzwonniku radiowym Warszewskim podano o powrocie Gierka z urlopu 27iązKU Radzieckim, Hic o .sytuac ji wewnętrzne j,

0 1?;:,00 w kościele NMPanny msza z okazji Wniebowzięcia NMIanny. Kazanie wygłosił ordynariusz gdański X Lech Kaczmarek, religijno-dewocyjne, ani sło­

wa o 60 rocznicy zwycięstwa pod Warszaw* i sytuacji w mieście i w Polsce.

55