ślnych warunków życia«
9. Niech osiągnięte porozumienie będzie trwałą wartością dla naszych rodzin i bliskich, niech stanie się wyrazem dążeń do utrwalenia i rozwoju socjalistycznych zasad naszego życia społeczno-politycznego” .
Odpowiadam, że muszę porozumieć się z innymi, już widzę szereg miejsc wymagających zmiany lub uzupełnienia, a ostatnio trzy punkty te akty strzoli- 3te, niepotrzebnie rozbudowane. Uzgadniamy, że będziemy się komunikowali, sby doprowadzić do wydania komunikatu wspólnego. Dodałem jeszcze, że wezwą*
ale do zakończenia strajku i powrótu do pracy należy do przewodniczącego UKS-u, bo nie Komisja Rządowa proklamowała strajk i nie do niej należy za
śnięcie go.
Tymczasem zebranie plenum delegatów MKS-u, w którym nie uczestniczyłem, Ble wiem, że powstały kłopoty, głównie na temat zasięgu terytorialnego nowbh
^iązkćw, kierowniczej roli partii, uzgodnienia sprawy cenzury, uwolnienia Wszystkich aresztowanych, również tych z sankcją <iigokuratorską oraz więźniów skazanych pod zarzutami pospolitymi, a uznawanymi za politycznych /Zadrożyn- 8ki, dwaj Kozłowscy/.
Podobno pojawiły się ulotki przeciw osiągniętemu porozumieniu. Wewnątrz styczni mocna ekcja "sekciarźy". Kryzys. Dodatkowo duże napięcie, żeby ta ak
cja nie spowodowała zerwania ugody.
Późnym popołudniem siedzę v; pokoju ekspertów przy stoliku blisko drzwi 2 Tadeuszem Mazowieckim. Omawiamy komunikat końcowy. DaLuj siedzą inni. Jak bu rza wpada Halina S., klęka przed nami, wznosi ręce i woła, żebyśmy 3ię za
stanowili nad tym ćo robimy, że cały wysiłek idzie na marne itd. Mazowiecki spokojni'^', ja .mniej, nakłaniamy ją do wyjścia z pokoju, bo przeszkadza nam w pracy. Trwa to całą chwilę, wreszcie zostawia nas 3amych.
Kryzys trwa. 0 £odz_. 20^45 zebranie Prezydium. Telefon od Bruskiego, że Jegielski pyta, kiedy Komisjo Rządowa może przyjść. Husiny jeezcze oprawy do
pracować, zapraszamy więc Komisję na jutro godz. 10.30. Gruszecki idzie z tym do te Ufonu.
Baidzo burzliwa dyskusja, rrezej już kłótnia, Gruszecki rzuca legityma- c3ę MKS-u, jakoś nakłaniamy go, żeby został. Wojna toczy się o ten punkt 3.
Gruszecki raz jeszcze czyta tekst.
Sobieszek - mam tu młodego eksperta, nie wiem jal: się nazywa, ale on powie o cenzurze i o tym, co my tu robimy,
Wprowadza na salę Prezydium, ku mojemu zdziwieniu, Stanisława Esden- 'Tampskie^o, młodego literata, k-.óry dołączył tu do grupy moich współpracow
ników.
Tempski powiada, że nieobalenie cenzury prewercyjnej to w ogóle dno i nie warto było robić strajku, jeśli tego się nie uzyska. Cenzura powoduje olbrzymie straty w kulturze po-sfafriej , setki najwartościowszych dzieł litera
tury nic mogą się u nas ukazać,' z polskich Fisarzy nie ma np. Miłosza i Gom
browicza,
Powiedział i wyszedł. Ktoś Łvrócił trwa g ę , że wśród nas jest literat i
^ebym się wypowiedział. Mówię wiec, że oczywiście cenzura prewencyjna jest 2lem, ale musimy pamiętać, nu jakim ćwiecie żyjemy, co da sie uzyskać, a co Chyba najbardziej przekonująco . -'.łprzemówił Tadeusz Kowalik - wśród
^spertów warszawskich tu obecnych nie ma ani-jednego, który by na sobie nie
^oświadczył działania cenzury* Jeżeli opowiadają się za przyjęciem wynegocjo
wanego uzgodni.-iiia p. 3, to nie z przyjemności, lecz z konieczności, a stanc- wi on wielki 1:iok naprzód /zdefiniowanie zakresu cenzury, jej zaskarżalność/
Wobec stanu obecnego.
Jeez;ze długa d’r;:ku3ja za i przeciw, wreszcie głosowanie:, wynik za ^ grzmieniem ujgodnien,r.u - 1 2 głosów, wstrzymujący się 1 głos. Ilie,
oclnotowa-czy byłb>'LĄ członków Prezydium, oclnotowa-czy inni także się wstrzymali} raczej drugie, ale nie podnieśli ręki.
Potem punkt 4 żądań o przywróceniu do poprzednich praw zwolnionych re-
^ s y j n i e z pracy po strajkach 1970 i 1 9 7 6 oraz studentów, a także więźniów:
E.Zadrożyńskiago, Jona Kozłowskiego 1 Marka Kozłowskiego, Jesteśmy zgodni, że przy tym obstajemy.
Zwolniłem się ze stoczni o 2 3 .2 0 i poszedłem'na Targ Hybny.
Znalazłem nie wykorzystaną kartką na obiad w stołówcei W .ogóle z obia
dów w stołówce korzystałem dwa albo trzy razy, jadłem kanapki,.poza tym ka- ' wa i papierosy. Poszedłem spoć o 1.50 posłuchawszy wszelkich możliwych roz
głośni. Wszędzie o Polsce, czołówki.
ai«aie£pnia ziela/ l8£,_^>d.2.._1l.;]jQ
I MeM3£. £uimjów_<Ki!piisiiv„PjŁ^io3E.o<i 1 £r£,^djLuj4 tjKS Najpierw szał fotoreporterów i operatorów filmowych.
Potem dośó długie rozmowy "poboczne" o ostatnich nie dopiętych spra
wach. Dzieje się to w sali Prezydium, Początek godz. 1 1,3 0.
Wałęsa - mamy nadzieję, że teraz już sprawy zostaną wcześnie załatwio
ne * Co do zatrzymań i aresztowali /sankcji prokuratorskich/ - chodzi o wyjaś
nienie wicepremiera, podpisanie dalszych punktów nastąpi potem.
Jagielski - dotrzymał obietnicy i wrócił do Gdańska wczoraj o 19*30.
Ostateczne podpisanie porozumienia /protokołu/ nastąpiłoby po południu.
Czytanie punktów. .3, Lis c:iyta p. 3.
Jagielski -"zgoda, podpisujemy ten punkt".
Czyta p. 4.
Jagielski - "w duchu rozumienia podpisuję ten punkt".
Wraca sprawa zatrzymań i aresztowań.
Jagielski - do tej sprawy ustosunkuję się na końcu.
Podnosimy sprawę tłgłoszdnis tekstu porozumienia w środkach masowego przekazu i obstajemy przy sprawie aresztowanych.
Jagielski - aresztowania aą sprawą Generalnego Prokuratora. Dziś jedzie do Warszawy i rzecz przedstawi ";v duchu rozumienia",
. . 'Alina Pieńkowska - "w imieniu . toczni Gdańskiej" .domaga się uwolnienia aresztowanych, którzy pomagali robotnikom rw 1 9 7 6 r,
Andrzej Gwiazda - to samo.
Podpisywanie wszystkich punktów do godz. 12,30. Przed nami jeszcze pod
pisanie dokumentu końcowego. Przerwa na dokończenie przepisywania tekstów.
Krążę gorączkowa ze wspólnym komunikatem pra3ov;ym, wi-eszcie go uzgadnia
my w formie znacznie zwięźlejszej od proponowanej przez rzecznika rządowego, G-Odz^ 16^20, W sali Frezydluto.
Wałęsa - żeby Jagielski ustosunkował się do sprawy zwolnienia areszton- tówycn
Jagielski - 1. nikt za udział w strajku i pomoc w jego prowadzeniu nie będzie karany; 2. władze prokuratoraki-i zwolnią wszystkich aresztowanych /politycznych/ do godz. 1 2 .0 0 dnia 1 września 1 9 8 0.
OklasKi. Przechodzimy do wi Ikicj sali delegatów. Przemówienia Jagiel
skiego i Wałęsj ; ten ostatni; wp . '.jcy, jak chcą, mogą się zawsze porozumieć"*
Apel Wałęsy - wracamy do procy 1 września.
X X' X •
Ostatni akt gdańskiego dramatu z m r y jest z prasy, radia i telewizji.
Zresztą notatek już nie robiłem, byłem zmęczony. Podoję jeszcze tekst uzgo
dnionego komunikatu:
"1. W wyi.j.icu przeprowadzonych rożnów Komisji kządowaj z Prezydium Lrię- dzyzakładowego Komitetu Strajk.>wego dokonane uzgodnień i osiągnięt; porozu
mienie w sprawach ży^etnie int j n ap jejijtęh załogi pracownicze ? i kładów pracy.
2. Żądania prze-1 stawiona w iii punktach, zgłoszonych przez Międzyzakła
dowy Kcmit et Strajko ,y, a stanov7iące przedmiot rozmów i dokonanych uzgod
nień, będą spełniane, jak etanowi protokół porozumienia. 1 3. Protokół porozumienia ogłasza się jednocześnie z niniejszym komuni
katem.
4. Szczegółowa realizacja pc stajaowień zawartych w protokole będzie przedmiotem dalszych uzgodnień pc{ni$dzy Komisją Rządową a Prezydium MKS,
który przekształci się w międzyzakładowy komitet założycielski samorządnych Niezależnych związków zawodowych.
5. W wyniku powyższego Międzyzakładowy Komietćt Strajkowy ogłosił strajk na wybrzeżu gdańskim za zakończony, wzywając załogi wszystkich zakła
dów, które w nim się zrzeszyły, do przystąpienia do pracy.
6. Komi9ja Rządowa i Międzyzakładowy Komitet Strajkowy zgodne są cu do tego, że w chwili obecnej najważniejszyrai sprawami są: spokój, przywrócenie formalnego rytmu pracy i życia, jedność całego społeczeństwa oraz powszech
na świadomość, że należy uczynić wszystko dla dobra Ojczyzny".
KONIEC, Zapiska: "jestem jak przekłuty balon".
1 JUrae £flia_/j£u&i£d£ii!ł£XZ. 1 8£.
POCZĄTEK. Mamy tymczasową siedzibę we Wrzeszczu przy ul. harchlewskie- /Dworcowej/ 13, w mieszkaniu po jakimś lekarzu, który podobno emigrował.
Mieszkanie bardzo wielkie, ale w stosunku do potrzeb siedziby malutkie i Niefunkcjonalne, pokoje przeważnie przejściowe. Tłum wali i kłębi się - tłumek także na ulicy.
Godz^ 1_6j;30. ^ebranie plenum delegatów MKS-u w szkoło przy Topolowej /"topolówćo"/. Przemówienia, interwencje, dziesiątki spraw, chaos.
iGodz. Pierwsze zebranie Prezydium przy Marchlewskiego. Żadnych Przemówień, najpierw sprawa informacji dla pytających. Ale chaos nij mniej- fi2y. Trzeba odczekać, aż się trochę ustoi, a- nadgorliwcy - zmoczą.
p.S. Notowałem a następnie przepisj^wałem na maszynie w wcrunkach prze-
°iĄżenia i w gorącej atmosferze. Fowatał więc obraz ogromnie niepełny i poż
ywiony potrzebnego dystansu. Wdziałem, słyszałem, mówiłem wiole więcej, lecz przelewało się to jak woda nad studzienką deszczową w czasie oberwania chmury. Poza tym w moich "przypisach" widzę wyraźny przechył na stronę roko-
Komisji Rządowej i Prezydium gdańskiego MK3. 7ynika tu z prostego faktu,
^e w nich uczestniczyłem i bardzo mnie absorbowały„ Z małej reszty czasu Miększą część musiałem poświęcić dziennikarzom krajowym i zagranicznym.
Ka uzupełnienia i rekonstrukcje przyjdzie jeszcze czas, zreaytą na pew- Ny odezrą się inni świadkowie i obserwatorzy. A w ogóle jako tako pełny ob-
^az "Wielkiego Strajku na Pomorzu" i całego polskiego "długiego gorącego la- ta" powitanie dopiero w przyszłości.
Lech Bądkowski
79
80
.. ,■')* ’’
Kazimierz Orłoś
• ' NOTATKI Ql)&ftSKI§
./ \
26_si.erpni£ -■ wtorek
Pusty ekspres piąta czterdzieści z Dworca Centralnego. Przyjazd do 0^
ska po dziesiątej. Wcześniej patrzę z okna na miasta województwa: Malbork', Tczew, Pruszcz Gdański. Chyba w Tczewie trzepoczą na kominie fabrycznym -cz^
ry biało-czerwona flagi. Nastrój święte. Tu samo wrażenie po przyjaździe; dn Gdańska: odświętne miasto.,
Idę wśród ludzi w stronę stoczni. Brama numer dwa.-Przed skrzyżoWnniejj już blisko, patrole milicji drogowej zatrzymują samochody. Słychać megfifonjj Przed bramą tłum gęstnieje. Ludzie stoją, jakby w 'c!.ozokiv^iniu na wielkie \if.
darzenie. Pużo uśmiechniętych twarzy. Radość.
No metalowych prętach pęki kwiatów. Portret Jona Pawła Drugiego. Z 1«1 wej strony rozkopany placyk, poraodku krzyż - duży, drewniany. Także kwiat;' Płoną świeczki. Klęczy kobieta. To w tym miejscu <w grudniu 1570 roku zgIry * pierwszych czterech stoczniowców. Później dowiem się, że upadło rześciu - dwóch zdołało się doczołgać do poriiemi.
Krótka rozmowa ze strażą przy bramie. Wpuszczają na teren stoczni tyllj za przepustkami. Kówię., że przyjechcłeci z,Warszawy: 3v/iąsek Literatów, pisi”
niezależne. Dostaję przewodnika. *
Szokująco wrażenie: tłum mężczyzn w ubraniach roboczych. Wszędzie a za*
niebieskio drelichy. Stoją w grupach, idą, siodzą na belkach i deskach wzdłuż szerokiej alei.
W hallu hudynku, w którym obraduje lfriędzyzakładowy Komitet Strajkowy, dostaję przepustkę jednodniową. Później - dzięki pomocy przyjaciół z Koła Młodych ZL? - mam stałą. Ten hall - miedzy dużą solą /gdzie siedzą przed sta' wiciels strajkujących załóg/ a małą /gdzie zasiada prezydium MKS, obradują eksperci i toczą się obrady plenarne/ - jest teraz miojscem gorączkowych przygotowań kamerzystów i fotoreporterów prze! przybyciem delegacji rządo
wej. Nastrój oczekiwania» 0 &oizini<5 j^denyrtej rozpoczną się po raz drugi rozmowy z komisją rządową.
Siedzę na skrzynce po butelhach z wodą sodową.- w wielkim ścisku, na końcu dużej sali. Rozmowy są transmitowane przez megafony* także na zew
nątrz - na teren stoczni.
Wielka sala: catery rzędy stołów, na których widać tabliczki z nazwani zakładów. Oąsty dym papierosowy. Dużo osób stoi. Dla wielu delegacji nie o*
już miejsća przy stołach - siedzą na krzesłach pod ścianami, pr^y oknach.
Uświadamiam sobie, że ci wszyscy ludzie, którzy tu przyjechali //brew a tako*
propagandy, presji dyrektorów i i^ zrc fcarzy, wbrew protestom aparatu władzy są tutaj już od wielu dni. Powinni być zmęczeni, ale nie widać znużonych twarzy. Po nastroju niepewności, lęków i plotek, jakie panują w Warszawie ' wiem, że tu jest inaczej.
Patrzę ponad łowami na statuę Lenina na drugim końcu sali, On jeden, jakby obojętnie, spogląda w okno. Po środku, nad stołom prezydialnym, biał/j ' orzeł na czerwonym tle, dalej duży krzyż i dwie flagi: czerwona i oiało~c3*:
w ans •
Rozmovy rozpoczyna Lech Wałęsa /nie widziałem go jeszcze - słyszę moc" <
n y , męski gło”/ : "Nasze zagłady rą rłaanością narodu polskiego. Viale nam obiecywać*. Musimy mieć cierpliwość i dobrą wolę, W związku z »ową sytuacją i
- iaoże pan premier c^ś przedstawi?" . , i
Zabiora głos Jagielski, Ta i dalsze wypowiedzi wicepremiera nie są p** i jmov/ano dobrze. Sala często reaguje śmiechem. Krótkie wypowiedzi przedsta^