• Nie Znaleziono Wyników

'/'chodzę na teren stoczni w chwili, kiedy Wałęsa przemawia do tłumu Przód bramą. Mówi o dotychczasowych cynikach rozmów, o nadziej nr. szybkie Załatwienie sprawy. Zapewnia: "Nie ustąpimy tym razem. Bądźcie spokojni!

Wywalczymy nasze niezależne wolne związki zawodowe1''. Być może nawiązując do Pytania rzuconego z tłumu, mówi o sobie: "N*ie jestem przewodniczącym - jes­

tem waszym służącym".

Stoi na platformie, otoczony ludźmi, jego donośny głos dudni w megafo­

nach: "Teraz zaśpiewajmy razem: 'Jeszcze Polska nie zginęła...'" Ludzie pod­

chwytują słowa hymnu.

Później widzę, jak wraca otoczony grupą stoczniowców /tuż przy nim 'hyóch młodych ludzi z białoczerwonymi opaskami/,

W sali nastrój mniej optymistyczny, Oko ło jedenastej komunikat prezy­

dium: rozmowy zostały przesunięte przez komisję rządową, Andrzej Gwiazda mó- v,i o złej . woli władz. Jest stosowana taktyka przedłużania rozmów, zmęczenia strajkujących załóg. Taktyka stosowana wbrew interesom społecznym.

Głośne czytanie projektu uzgodnienia postulatu pierwszego - to, co bę­

dzie przedstawione komisji rządowej ze strony MKS. Tu po raz pierwszy użyte Sformułowanie: "samorządne, niezależne związki zawodowe". Podstawo prawna:

inwencja nr 87 Międzynarodowej Organizacji Pracy, ratyfikowana przez PRL w '952 roku /'/. Zwracają uwag.$ cfołmułowania o kierowniczej roli PZPR, niena-

^sznlności sojuszów rai ęd zy na rod o v«y c h i podstaw ustrojowych. Ale sala przyj­

muje projekt bez zastrzeżeń,

Notrję

ciekawsze

wy stulenia delegacji przyjeżdżających z całej Polski, krótko mówi delegat Zagłębia Miedziowego /który podobno nie mógł dogadać się

* miał tiudności z dotarciem dc prezydium MKS - dopiero kiedy powiedział;

reprezentuję dwadzieścia tysięcy

ludzi"

- wpuszczono go/. Strajkują: kopal­

na Rudna, Sierszowics, Polkowic

a

, przedniębiorstwa budowy

kopalń

z Bytomia }

Lubina,

"Energomontaż" z Wrocławia i Zakłady Remontowe. Na

sali ożywienie 1 radość.

Chyba pierwszy sygnał poparcia i

kontaktu

z

górnikami.

Trochę póź­

nej

odczytano

telefonogram z kopalni

"Jastrzębie"

- przystąpili do

strajku

solidarnościowego.

Ponownie wiadomość o strajkach wielu zakładów we Wrocławiu. Podobno de-

^gacja MKS r Wrocławia wyjechała na Wybrzeże. Dotychczas brak na ten temat

^wntj wiadomości.

Szurupły chłopak, robotnik z zakładów budowlanych w Legionowie, odczy-

*uje napisane przez siebie sprawozdanie z zebrania załogi. To zebranie zwo- przez dyrekcję i partię w celu skłonienia załogi do odoięcia się od strajkującego Wybrzeża, zamieniło się w spontaniczną manifestację poparcia,

^Prawdzie nie uchwalono rezoli;cji ani nie podjęto decyzji o strajku solidar-

°ściowym, ale ludzie mówili prawdę, nie bali się. Salo wysłuchała sprawoz­

85

dania*/napisanego żywo, a talentem narracyjnym/ w skupidniu. Później żywio­

łowe oklaski*

0 trzeciej obiad w stołówce koło. bramy. Długa kolejka przed budynkiem, ale organizacja wewnątrz sprawna - kolejka posuwa się szybko. W środku przy' pominam sobie stołówki z dawnych lat na budowach: tace, okienka z których odbiera się dymiące talerze. Stoliki w dużej śali. Czy i tu były osobne dla dyrekcji?.Czy i „tu dyrektorom podawały kelnerki? Dziś dyrektorów nie widać*

Znów przypadkowa rozmowa. Starszy człowiek w roboczym ubraniu narzeka na gorąco - ściera z twarzy pot. "To nic - mówi - można wytrzymać. Dopiero jak czł-Owiek w taki upał pracuje zamknięty w blachach! Tam czasem nie ma czym oddychać!"

■Pracuje w stoczni od wielu lat - jest już blisko emerytury. Ciężka praca, trujące farby, brak wentylacji - opowiada. Pytam, ile godzin dzien­

nie pracuje? Okazuje się, że jedenaście. Miesięcznie dziewięćdziesiąt nad­

godzin. "Są tacy co mają i po 110 i 120 miesięcznie". Mówi o tym, jak o re­

gule: ludzie pracują dłużej po to, aby lepiej zarobić. Ale lepszy zarobek to po proetu konieczny zarobek. Potwierdzają się obserwacje z wielkich bu­

dów: nowa forma .wyzysku. Ludzie, którzy zarabiają mało lub bardzo mało w czasie ustawowego ośmiogodzinnego dnia pracy, będą pracowali dziesięć, je­

denaście i dwanaście godzin po to, aby zarobić więcej. Będą pracowali bez narzekania, że zmusza się ich uo nadmiernej pracy, Nieprawda: nikt nie zmu­

sza.

Godziny popołudniowe: na.lal oczekiwanie. Słuchamy dzienników radiowych*

Wieczorem, w dużej sali, nowe wystąpienia. Przemawia przedstawiciel MKS z Bydgoszczy. Lcmitet ^reprezentuje dwadzieścia dwa zakłady. Trochę wcześniej:

występy "Teatru Wybrzeże". Pieśń "Marsz, marsz Polonia" śpiewana chórem, głośno. Przypomina się dzieciństwo - okres powojenny.

Być może ten jeden dzień - piątek - był tutaj, dla niektórych, dniem zwątpień. Nic przyjechał Jagielski, nie było wiadomości z Warszawy. Kt*ążące plotki o komunikacie agencji TASS "o elementach antysocjalistycznych w Pol­

sce", wiadomość o przygotowaniach do manewrów w NRD... Itd. Stoimy pod da­

szkiem nad tablicą ogłoszeń, chroniąc się przed deszczom /chyba jedyhy deszcz w ciągu tych kilku dni/ i słuchamy dziennika radiowego BBC. Stoję wśród szaroniebieskich drelichów, obok starsza kobieta /może przyszła od­

wiedzić męża?/, młodsi chłopcy, starsi ludzie - słuchamy Londynu i zdaje mi się, że widzę na twarzach zwątpienie. A może tylko nagłe ochłodzenie,

deszcz, brak słońca?

■ 0 dziewiętnastej trzydzieści w wielkiej sali uruchamiają telewizor.

Podobno w Warszawie obraduje plenum KC, możliwe zmiany personalne. Może us­

tąpił Gierek? Ale Dziennik Telewizyjny jakby cofnął się o kilka dni. Znów wywiady y..a zamówienie, straszeniu skutkami strajków /straty wyliczane w do­

larach!/,. Ci sami ludzie, o któr, ch tutaj mówią: "nie można już na nich pa­

trzeć !". Sala zaczyna reagować gazdami. "Zamknąć pudło!"

Późnym wieczorem oglądamy o; Matnie wydanie dziennika TV, Spiker odczy­

tuje krótki ko; mnikat ? Załoga Zakładów Cegielskiego przeprowadziła 24-godzi"

nny-strajk solidarnościowy z zakładom! Wybrzeża, domagając się spełnienia słusznych żądań Międzyzakładowego Komitetu. Strajkowego - tł w interesie Pol­

ski ludowej i socjalizmu!I.

JO_GjLerpni.p - sobota

Rano, w ht.llu, który jest czymś w rodzaju giełdy wymiany wiadomości, trafiam na jatncsfęrę plotek. Mówi się o komunikacie TASS-a o "dojściu do głosu elementów anty^ocjali3tyczr.ych w PRL" /co może zapowiadać interwen­

cję/, o ma«towych aresztowaniach w Warszawie, o braku wiadomości,’że rozmowy będą. prowadzone. Znów widmo czołgów radzieckich.

Ale w kilka minut później słuchamy wystąpienia Wałęsy i nastrój niepo­

koju znika: eksperci uzgodnili treść punktu pierwszego - sprawę niezależ­

nych związków zawodowych* Oprócz gwarancji, jakie będą w porozumieniu - mó­

wi Wałęsa - dzień szesnasty grudnia będzie odtąd naszym dniom. "Pamiętajcie!

zawsze będziemy spotykać się przy pomniku poległych stoczniowców. Jeśli mnW

87

tam nie będzie - to wiadomo, gdzie jestem. Pytajcie wtedy o mnie. Tam też będziemy pytać o realizację postulatów". , , _ ,

Ten komunikat, o ustanowieniu 16 grudnia dniem pamięci poległych, Wałę­

sa powtórzy jeszcze raz na sali i później przy bramie, przemawiając po podpa­

daniu dwóch pierwszych punktów porozumienia. "Pamiętajcie: 1o grudnia spo y- femy sie przy pomniku. Zawsze wtedy pytajcie, gdzie jestem? Ja tam przyjdę ftawet na'kolanach, a gdyby mnie nie było, to znaczy, ze naprawdę nie mofełem .

Oczekiwanie na przyjazd komisji. Atmosfera ogólnego ożywienia. W dużej sali szereg wystąpień, odczytywanie telegramów i komunikatów. Wiadomość z Helska i Tych: Fabryka Samochodów Małolitrażowych ogłosiła strajk solidar­

nościowy. . . , . .

Delegat MKS ze Słupska komunikuje, że pracownicy przedsiębiorstwa Państwowa Komunikacja Samochodowa masowo występują ze starych związków.

Wystąpienie delegacji MKS z Łodzi. Pierwszym przedsiębiorstwem strajku­

jącym były'Miejskie Zakłady Komunikacyjne. Przemawia przedstawiciel tych Za­

kładów. Spontaniczne oklaski.

Komunikat o braku łączności

ze

Szczocinem. Wiadomo, że pertraktacje są

Prowadzone /w

niedzielę słyszałem głosy krytyczne:

dlaczego

skończyli wcześ­

niej? dlaczego nie zaczekali na nas?/.

0 dziesiątej trzydzieści rozpoczyna się transmisja^rozmow. Przez okno widać ruch na zewnątrz - ludzie tłoczą się tworząc długi szpaler. Widać gło­

wy przedstawicieli rządu. Idą gęsiego, szybko - w błyskach lamp fotoreporte­

rów.

Wałęsa wita po raz czwarty komisję rządową. Punkt pierwszy, uzgodniony Przez ekspertów obu stron, czyta Andrzej Gwiazda. "Działalność związków zawo­

dowych w PRL nie spełniła oczekiwań pracowników..." Itd. Ten tekst znajdzie się w całości w podpisanym w niedzielę porozumieniu* Nowe związki nie wejdą

w skład CRZZ. „ ■ A .

Jagielski mówi, że negocjacje były trudne, ale dotyczyły spraw zasadni­

czych. Jest to "kamień węgielny naszego prozumienia". "W zasadzie uznajemy decyzję ekspertów. Chodzi nam o orientację s a m o r z ą d n y c h związków zawodowych:

"tynaża się to w przyjęciu zasady, że będą stać-nc gruncie własności środków Produkcji", na gruncie nienaruszalności sojuszy i przewodniej ^ roli PZPR". No­

tuję taicie zdanie: "Trudności instytucjonalne wynikały z politycznych aspek­

tów sprawy". Jakie będą gwarancje? Jagielski uważa, że najlepszą gwarancją Hdzie zajęcie przez partię stanowiska pryncypialnego. "Na dzisiejszym ple­

num KC". I kończy: proponuję parafować.

Ko sali radość. _ '

Komisja przystępuje do omawiania punktu drugiego: prawa do strajku. Ja—

Sielski: 'Prnwo do strajku będzie zagwarantowane w ustawie .» związkach zawo­

dowych. Zgoda". , .

Następuje parafowanie dwóch pierwszych punktów porozumienia. Słyszymy

°Pinie wypowiadane przy stole w małej sali: "Niezależne związki zawodowe"

°2y "niezależne i samorządne?" To drugie sformułowanie pozostawiono. Jagiel­

ski parafując stawia datę: "trzydziesty, ósmy,.osiemdziesiąty".

I jeszcze krótka'rozmowa po podpisaniu uzgodnień. Wicepremier proponu­

je "dać komunikat o przerwaniu strajku". Wałęso nie godzi się: "13hcemy mioć Wszystko czarno na białym. Kilka godzin nie robi różnicy. Poczekamy". Po

^az pierwszy zostaje poruszona sprawa aresztowanych. - "Mamy wiadomości o Aresztowaniach w Warszawie i innych miastach. To niepotrzebne, zakłóca atmo­

sferę, niepokoi,. Trzeba zaprzestać aresztowań" - mówi przewodniczący MKS.

Krótki komunikat końcowy z przebiegu rozmów. M~ją być kontynuowane i

Skończone wieczorem. .

Fimo w^ystko odczuwa się wielką ulgę, radość. Wałęsa przemawia do tiu- przed bumą: "Będziemy mieli nasze, niezależne, samorządne związki zawo­

dowe !"

W dużej sali, około czwartej po południu, zaczynają się przy stołach dyskusje. Niektórzy z delegatów nie są zadowoleni z użytych w porozumieniu sformułowań. Dlaczego uznaje.się partię za "przewodnią siłę narodu"? "Dosc

^ieli-Smy tej przewodniej roli!" "Kto decydował?" Itd. Głosy podniesione,

dy-88

skusje co raz gorętsze. Porównuje się użyte sformułowania /''Uznając* iż PZPR sprawuje kierowniczą rolę w państwie"/ z tekstem konstytucji* Takich niezadowolonych grup widać kilka w różnych punktach sali. Ich głosy docho­

dzą do prezydium. Zjawia się Wałęsa,

Rozpoczyna się ogólna dyskusja. Przewodniczący MKS tłumaczy: "Związki będą wolne i niezależne od nikogo. Czy damy sobie narzucić kierowniczą rolf - to Się okaże. Ja myślę, że nie damy, A jeśli '.jakiś związek da sobie na­

rzucić, to jego sprawa. Przed podpisaniem nikt nie protestował, dlaczego teraz? Mimo to głosujmy: kto jest przeciw podpisanym punktom jeden i dwa?

Niech' podniesie rękę".

Nikt nie podnosi, "Zrozumcie, w sumie więcej nie szłoby zdobyć* Nie d0 my sobie narzucić żadnej kierowniczej roli. I będziemy mieli własne wydawni ctw?, Będziemy drukować, czy to się komu podoba, czy nie. Protokół będzie opublikowany w prasie".

Ktoś pyta o stare związki. "Możecie należeć do dwóch: tam będzie pan klaskał, a tu bił pięścią w stół".

Andrzej Gwiazda mówi, że zgadza się z głosami protestującymi, ale "wy- negocjonowaliśmy tyle, ile było można. Najważniejsza sprawa: nie stracić więzi I"

W przerwie tej niespodziewanej dyskusji kilka kormłnikatów. Depesza Chrześcijańskich Związków Zawodowych z Republiki Federalnej Niemiec: "soli’' daryzujemy się z wami". Depesza z Zakładów Cegielskiego: "Załoga poparła słuszne postulaty Wybrzeża 24-godzinnym strajkiem solidarnościowym". "Zwią­

zek Zawodowy pracowników Renault popiera strajk"’. Tok samojKanadyjski Zwią­

zek'Studentów w New Jersey. Dostaliśmy tyle telegramów - mówi Wałęsa - że nie jesteśmy w stanie czytać wszystkich.

- Kiedy SB przestanie bruździć?" - pytanie z sali.- "Co z aresztowany­

mi?!; "Tak jest - masa ludzi jest zatrzymanych. Wiemy o tym. Nie będziemy rozmawiać, póki oni nie wyjdą”.

Sprawa aresztowanych powraca tego wieczoru jeszcze dwukrotnie. Dwie ko biety z Prezydium MKS - Anna Walentynowicz i Henryka Krzywonos - oraz młody człowiek /nazwiska nie zanotowałem/ odczytują projekt rezolucji w sprawie zatrzymanych. Długa lista nazwisk - najwięcej członków KOR-u, a także Ruch Obrony Praw Człowieka, Konfederacje.. Polski Niepodległej,

Wystąpienie tej trójki przerywa Lech Wałęsa, Wydaje mi się, że robi to zbyt energicznie /być może w Prezydium M S były różnice zdań, co do formy załatwienia sprawy/: "Nie będziemy tu mówić o przynależności, ale o prawo- ' rządności, Jeżeli zatrzymano ludzi niewinnych, muszą być zwolnieni!"

Trochę później mćwi o aresztowanych Andrzej Gwiazda: "listę aresztowa­

nych dostarczymy Wojewodzie, który zobowiązał się przekazać do KC. Gdyby ci ludzie n:Lo wyszli z więzień, byłoby to wielką hańbą dla nós".

Wałęsa ogłasza głosowanie, jak należy postąpić: czy stawiać ultimatum /nie podpisujemy porozumienia, póki aresztowani nie wyjdą na wolność/ czy zaufać obietnicy, że po podpisaniu zostaną zwolnieni? Sala przyjmuje wariafl1 drugi: zobowiązania pisemnego.

Dyskusję kończy Henryka Krzywonos: "Od siebie mogę powiedzieć - dopóki nie upewnimy się, że ci ludzie wyezli z więzienia, żaden autobus i tramwaj nie wyjedzie na miastoi".

Pónr.ym wieczorem ogłoszono komunikat, że dalszych rozmów z komisją rz«T dową nie będzie. Zostały przełożone na jutro,

l1_sier;o£ia - iii^.d^iG.la.

Rano wiePcia trudności przy wejściu do budynku. Przed przyjazdem dele­

gacji rządowej drzwi wejściowe do hallu szturmuje tłum dziennikarzy, -foto­

reporterów, korespondentów itd,. Dwie linie kontroli: kilka metrów przed drzwiami i w drzwiacn. Podobno*wpuszcza ją tylko korespondentów zagraniczny^

Tłok nieprawdopodobny - trzeba energicznie rozpychać się łokciami, aby w tym tłumie przesunąć się kawałek do przodu.

Na parapetach wysokich okien /za którymi wielka sala/ siedzą stocznio­

wcy. Przyglądają się tej gorączkowej szarpaninie ludzi pióra, kamer

filmo-89

wych i aparatów fotograficznych. Komentują z humorem. Słyszę okrzyk: "Miejs­

ce dla ruskiej telewizji!" Śmiech#

,,, * Udaje mi się przedrzeć przez pierwszą linię, ale utykam w.drzwiach - moja przepustka nie uprawnia do. wejścia. Sytuacja dramatyczna: nie -mogę Wejść i nie mogę cofnąć się /napierający tłurii/. Na szczęście działa jeszcze mechanizm protekcji: dzięki interwencji dwćfch’ przyjaznych ludzi./eksperta i [_ cjśłonka. prezydium - MKS/ udaje mi się wejść do środka. " : •: " • _

Wkrótce przybywa delegacja rządowa - przechodzą prżea hall w nieopisa—

. nym ścisku, wśród błysku lamp i uniesionych w górę'aparatów. ,

Dalszy ciąg trudności: do wejścia na dużą salę -uprawniają tylko prze­

pustki z dodatkowym stemplem na odwrocie kartonika. Nie mam takiego stempla, a w vhallu: nie działa głośnik. Kiedy uruchsmiają, okazuje się, że rozmowy rze- [8 czywiście "lecą szybko", jak przewidywał Wałęsd. Dwavii«ny jgaf fur&l, „ * j,. "Podnieść wynagrodzenie zasadnicze każdego pracownika o 2000 zł". Ja-,.

Sielski wylicza, ile taka podwyżka będzie kosztowała państwo. Wałęsa propo­

nuje zabrać od tych, którzy mają najwięcej i dać tym, którzy mają mniej, Ale idą na kompromis: stopniowe podwyższanie płac wszystkich grup pracowniczych.

Tempo dyskusji duże. Dalej notuję już tylko niektóre zdania, uwagi.

v

Dziś

nie ma spięć, ostrej polemiki, także uników i niejasnych sf omułowań.-.

W sklepach "Pewexu" nie będzie sprzedaży towarów deficytowych^pochodze­

nia polskiego. -Mięso: rząd rozpatrzy sprawę likwidacji cen i sklepów komer­

cyjnych. •

* Punkt dwunasty: zniesienie przywilejów. Wałęsa mówi, że związki zawodo­

we powołają komisję, która zbada przywileje partyjne i innych .uprzywilejowa-- nych grup. Wyniki badań zostaną udostępnione rządowi.

Punkty od 13 do 21 przyjmowane są właściwie baz zastrzeżeń. Słychać głos Jagielskiego: "Parafuję punkt 21 i ostatni".

Przedstawiciele MKS wracają do sprawy aresztowanych. Bogdan Lis mówi, - że muszą zorientować się, jaka sytuacja jśst w Warszawie: czy aresztowani

zostali "vypuszczeni. Wałęsa proponuje dwadzieścia minut przerwy przed

podpi-• saniem porozumienia i komunikatu końcowego,

Naokoło gorączkowy nastroje Dzięki pomocy młodych przyjaciół mam stem- y pel na odwrocie przepustki. Wchodzę do dużej sali. Ludzi jakby przybyło.

Przyjechały delegacje z różnych stron Polski. Śląsk, łódź, inne miasta. Sia­

dam na wolnym krześle pod ściany wśród delegatów Krosna. Przyjechali wczoraj, wieczorem. Okazuje 3ię, że w Krośnie r.także powstał Międzyzakładowy Komitet 3 Strajków/. Delegat, z którym rozmawiam, opowiada, jak dyrektor jego zakładu

przez półtorej godziny błagał załogę, aby nio strajkowała. Mimo to strajk * - ogłoszono, powstał MKS i postanowiono wysłać delegację do Gdańska., ?Iiedy od­

jeżdżali, z placu przed fabryką, w której pracuje, wszyscy robotnicy wyszli ich żegnać. Jechali czterlma taksówkami. Autobus okazał się w ostatniej , L chwili niesprawny: ktoś przebił opory. Zatrzymywano ich po drodze kilka-

ra-• zy, sprawdzano numery dowodów, ale dojechali.

W c? ' sio tej dwudzitstominr-;ov/e j przerwy występują przedstawiciele ro­

botników szwedzkich* Wysoki chicpak czyta oświadczenie w imiuniu całej dele- it gacji /wszyscy młodzi, uą.także dziewczyny/. Kończy: "Niech żyją wolne zwią­

zki zawodowe!" "Żadnej wojskowej interwencji w Polsce!" Przedstawiciele MKS lzi-'ękują za poparcie. Chłopak mówi po francusku kilka słów: "V/ tej chwili oczy ludzi na całym świecie są skierowane na Polskę, a szczególnie na MKS.

Ludzie purcy mają nadzieję, że wygracie, i oddają v.am cześć". Kończy po pol- l' sku: "Za \vas~ą wolność i mszą!"

Lech Wałęsa mówi "jak sprawy stoją". Lista nresztowanych została prze­

kazana. Jagle?ski ma podpisać oświadczenie, że będą wypuszczeni. Przypomina o spotkaniu 1 6 grudnia; /"Jeśl'. coś będzie nie tak - będziemy „"ów strajko­

wać. Teraz podpiszemy porozumienie, ufamy, że sprawy będą dotrzymane"..

Mówi także o listach wysłanych do prymasa i papieża.

Przerwa kończy się, W małej sali znów zasiadają delegaci obu stron, i Słychać pytanie Wałęsy: "Jr.k wygląda sprawa zatrzymanych?" Odpowiedź Jagiel­

skiego: "Jutro ,do godziny dwunastej będą zwolnieni. Sankcje prokuratorskie cofnięte. Podpisuję w tej sprawie oświadczenie, ale proszę jednocześnie o oświadczenie MKS, że strajk zostaje przerwany",

i / ' . ■ ' V • i

Chwila rozmów - przygotowanie do przejście na dużą salę. Tymczasem Wa­

łęsa' odczytuje tekst wystąpienia dla prasy i telewizji: “Panie premierae, cieszymy się, że nasze rozmowy trudne na początku, przebiegały później w 44* chu coraz lepszego zrozumienia..." -Pokazaliśmy, że Pylący jak chcą mogą ze sobą zawsze^porozumieć się* Jest to więc sukces obu stron. Będziemy o tym pamiętali. Liczymy, że ta-, co zostało podpisane, będzie dokładnie i w pełni przestrzegane. Jestem pewny, że to jest dobre dla kraju". I zwraca się do strajkujących: "Kobhotti, wracamy do pracy 1 września. Wszyscy wiemy, co ten dzień nam przypomina, '6 czym w tym dniu myślimy. 0 ojczyźnie, o. sprawie na­

rodowej o wspólnych interesach rodziny, która nazywa się Polska. Myśleliśmy o tym wiele w czasie strajku,-Właśnie o tym myślimy kuńcząćftstrajk. Czy osiągnęliśmy wszystko, czego chcieliśmy, czego pragniemy, o czym marzymy?

Zawszo mówię szczerze i otwarcie to co myślę, i teraz powiem szczerze: nie wszystko, ale wszyscy wiemy, że uzyskaliśmy bardzo wiele. Ufaliście mi praez cały czas, a- więc wierzcie mi w to, co powiem. Uzyskaliśmy wszystko, co w obecnej sytuacji mogliśmy uzyskać. Resztę też uzyskamy, bo mamy rzecz najwa- znie,3szą: nasze niezależno, sftmorzą.dne związki zcwo&owo* # #!»

* Czyta trochę niepewnie, wolno, z przerwami, ale czuję, tak samo pewno wielu z nas naokoło - w sali i poza salą, a później w całym kraju - wielkie wzruszenie. Ten ucisk w gardle, który nie znika długo. Śpiewamy hymn narodo­

wy. "Jeszcze Polska nie zginęła...» Wszyscy stoją, ale widzę, że nie wszyścY mogą śpiewać. Tyle dni, •

hajważńiejszy momunt jeszcze nie nadszedł: dopiero teraz obie delegacje przechodzą między stołami - długi wąż ludzi: wszyscy członkowie prezydium rJKS, przedstawiciele rządu, eksperci obu stron. Zasiadają przy stole prezy­

dialnym na podium. Zajmują krzesła i wstawione w rzędach z tyłu. Po środku Ja­

gielski;. Wałęsa. Nad nimi orzeł, hasło na niewielkim plakacie "2.1 x tak"

krzyż i Lenin spoglądający w okno. ‘ *

Wałęsa jeszcze raz krótko przemawia. Dziękuje, że załatwiono wszystko bez użycia siły. Zasługa to Jagielskiego i "pozostałej dość rozsądnej

grupy*-Za-i.uera głos wicepremier, "Ruzmowy były trudne, żmudne* wymagające wie­

lkiego \/ysiłku.., Rozmawialiśmy fcpk, jak Polacy, Jak Polak z Polakiem powi­

nien rozmawiać".

-Po raz pierwszy ohyba sala przyjmuje wystąpienie przewodniczącego dele­

-Po raz pierwszy ohyba sala przyjmuje wystąpienie przewodniczącego dele­