• Nie Znaleziono Wyników

Bardzo wiele czasu poświęcano na poznawanie gazów. […] Straszna nie okazała się i komora gazowa, w której przepędziliśmy trzy do pięciu mi‑

nut. Stało to w jawnym przeciwieństwie do tego, co mówili przełożeni.

Kapitan, ilekroć wspominał o przyszłej wojnie, zwracał uwagę na gaz.

[…] Ilekroć o przyszłej wojnie mówił Biskurniewicz, dodawał: „Uchowaj nas, Boże”. Musiał się jej panicznie bać, gdyż w innym wypadku nie pozwoliłby sobie na tak niepedagogiczny zwrot. O okropnościach woj‑

ny nigdy tu nie mówiono, zamykano je w jednym słowie, ale niezizolo‑

wanym, mówiło się: „nawet na śm ier ć musi żołnierz być przygoto‑

wanym”. „Nawet na śmierć” miało oznaczać coś najostatniejszego, co nie często ma miejsce. Mówienia o śmierci w ogóle unikano; ciągnięto do tego miejsca i urywano.

Ż, s. 185–186

Pisarstwo allosemickie

Jak wcześniej powiedziano, w autorze przedwojennych utworów Adolfie Rudnickim można dostrzec pisarza allosemickiego. Pomimo bycia Żydem żydowski świat ukazuje on z pozycji stojącego z boku ob‑

serwatora, który do rzeczywistości semickiej nie należy lub swej przy‑

należności do niej nie ujawnia180.

Zanim przejdę do opisu sposobu kształtowania tego, co żydowskie w twórczości samego Rudnickiego, przyjrzę się obowiązującemu w pol‑

skiej literaturze wizerunkowi Żyda w czasie, w którym pisarz postano‑

wił do niej wejść. Obraz ten

był wybitnie stereotypowy, fragmentaryczny, nieadekwatny. Z reguły powstawał on w oderwaniu od całokształtu spraw, życia i dążeń społecz‑

ności żydowskiej w Polsce, jako fragment spraw czysto polskich i w od‑

niesieniu do nich. […] Autentyczna […] rzeczywistość żydowska w Pol‑

sce nie znajdowała dla siebie odbicia ani w publicystyce, ani w literatu‑

rze. Aż do końca swego istnienia na ziemiach polskich Żydzi stanowili tu terra incognita181.

180 Do koncepcji allosemityzmu odwołuję się w swojej pracy, zdając sobie sprawę z głosów krytyki, które jej towarzyszyły. Wspomnieć należy tu choćby Andrzeja Kuśnie‑

wicza, który przyglądając się w Nawróceniu „allosemityzmowi”, pisał: „Istna pułap‑

ka dobrej woli. Można łatwo popaść w kompleks. Ba, gorzej – w kompleks kompleksu.

Kompleks do kwadratu i do sześcianu. […] Błędne koło. Absurd. Krążyłem przez jakiś czas pod tym murem. Szukałem jakiejś szpary, niedomkniętych drzwiczek, bocznej za‑

pomnianej furtki. Na nic”. A. kuśnieWicz: Nawrócenie. Kraków 1987, s. 186.

181 A. hertz: Żydzi w kulturze polskiej…, s. 286.

Pisarze żydowscy, którzy decydowali się pisać po polsku i współ‑

tworzyć polską kulturę, niewątpliwie skazani byli – przynajmniej w pewnym stopniu – na asymilację, a co za tym idzie, na akceptację panujących w niej reguł. Jak zauważał Artur Sandauer, „asymilować się – znaczy akceptować kryteria obyczajowe i kanony estetyczne ob‑

cego społeczeństwa – także wtedy, gdy mierzą one w nas. W ten spo‑

sób zyskujemy do siebie dystans, uczymy się patrzeć na siebie cudzy‑

mi oczyma”182. Żydowscy autorzy, aby wpisać się w krąg polskiej lite‑

ratury, musieli wypracować odpowiedni sposób radzenia sobie, a więc takie kształtowanie żydowskiego świata i bohaterów, aby z jednej stro‑

ny było ono akceptowalne w ramach istnienia w przestrzeni kultury polskiej, a z drugiej – by nie pozwalało im zapomnieć o własnej żydow‑

skiej tożsamości.

W ten sposób autorzy żydowscy stosowali w swojej twórczości wie‑

le różnych rozwiązań, które miały im pozwolić pogodzić żydostwo z funkcjonowaniem w polskiej kulturze literackiej. Skoro „dla przecięt‑

nego gustu tych czasów to, co żydowskie, jest synonimem szpetoty:

nos zadarty góruje zdecydowanie nad haczykowatym, twarde r – nad miękkim”183, to pisarz Żyd nie ma wyjścia i zwyczajnie musi „akcep‑

tować ten system wartości, zgodzić się na własną nieurodziwość”184. Dlatego do najczęstszych zabiegów stosowanych przez żydowskich li‑

teratów należała autoironia i autodemonizacja. Wyraźnym przykładem tego typu działania jest twórczość Juliana Tuwima:

Ponieważ środowisko, w którym dorastał, widziało go jako innego, więc jako innego widział też siebie sam. Zysk psychiczny był niewątpliwy: na‑

uczył się spoglądać na siebie cudzym wzrokiem, „par le regard d’au‑

trui” – powiedziałby Sartre. Tę umiejętność patrzenia na siebie z ze‑

wnątrz, nabytą w trakcie procesu asymilacji, uogólnił Tuwim w metodę poetycką. […] Nazywając siebie „Szlojmą, Srulem, Mośkiem, parchem, bejlisem i gudłajem” […], mógł wyzwiska te znaleźć we własnych utwo‑

rach młodzieńczych. […] Czyż nie wczuł się tam w mitologię kołtuna […] Czyż obelgi […], których tam pod adresem Żydów używa, nie wywo‑

łały oskarżeń o antysemityzm? Ale nie! Nie antysemityzm to był, było to odczucie własnej egzotyki. Jakże byłby się wówczas przydał termin

„allosemityzm”!185

Wszystkie wyzwiska i obelgi kierowane w stronę Żydów, wskazywa‑

nie i piętnowanie ich wad, dostrzeganie żydowskiej odrębności, wszyst‑

182 A. sandauer: O sytuacji pisarza polskiego…, s. 27.

183 Tamże, s. 31.

184 Tamże.

185 Tamże, s. 30.

119

Pisarstwo allosemickie

ko, co w ustach pisarza polskiego brzmiałoby jak zwyczajny antysemi‑

tyzm, w przypadku autora żydowskiego tworzącego po polsku nazwać należy za Sandauerem allosemityzmem. Podszyte jest to bowiem au‑

toironią stosowaną świadomie i z głębokim rozmysłem. „Sarkazm, iro‑

nia, sceptycyzm”186, wszystko to, jak podkreśla Aleksander Hertz, „ma uwarunkowanie społeczne, zbliżone do tego, jakie wpływało na charak‑

ter i oblicze dawnego dowcipu żydowskiego”187.

Koncepcja „patrzenia cudzymi oczami” na społeczeństwo żydow‑

skie najpełniej realizuje się w prozie wojskowej Rudnickiego. Choć za‑

równo Żołnierze, jak i Doświadczenia… stanowią zapis koszarowych wspomnień samego autora, to w ani jednej z wymienionych książek narrator nie ujawnia swojej przynależności do grupy żołnierzy żydow‑

skich. Czytelnik niemal arbitralnie przyjąć może, że historia, którą po‑

znaje, opowiadana jest z perspektywy Polaka. O Żydach mówi się bo‑

wiem jak o kimś innym, odrębnym, egzotycznym, komu przyglądać można się jedynie z boku, nie mając jednocześnie nigdy szans do koń‑

ca ich poznać, wejść w ich skórę.

Na kartach Doświadczeń… mamy do czynienia już nie tylko z nie‑

wypowiedzianym założeniem, że narrator nie jest Żydem, lecz z jaw‑

nym nieutożsamianiem się z żydowskimi rekrutami.

Zaraz pierwszego wieczoru przed modlitwą padła komenda: wyznanie mojżeszowe wystąp! Żydzi ze służby czynnej: Szpak, Zajączek, Feder i Krajtman – tylu ich [podkr. – G.J.] było – wystąpili na lewe skrzydło w pewnej odległości od reszty.

D, s. 100

W innym fragmencie znajdziemy z kolei stwierdzenie:

Myślę, że stosunek do Żydów byłby inny, gdyby mieli [podkr. – G.J.] po swojej stronie Antoniego Piotrowicza.

D, s. 112

Rudnicki z jednej strony jasno daje do zrozumienia, że postać narratora ‑bohatera można utożsamiać z nim samym, z drugiej zaś – w toku narracji odcina się od żołnierzy żydowskich; wymieniając ich, nie wylicza siebie. Nie jest jednak tak, by w którymkolwiek fragmencie książki określił swoją przynależność do grupy żołnierzy polskich. Hi‑

storia przedstawiona zostaje niejako z perspektywy filmowej – oko ka‑

mery pokazuje świat taki, jakim go widzi, jednocześnie nie będąc jego

186 A. hertz: Żydzi w kulturze polskiej…, s. 315.

187 Tamże.

częścią. Jest to metoda, na którą zwracali uwagę międzywojenni kry‑

tycy przy okazji omawiania debiutanckich Szczurów, ale której nie wi‑

dziano już jednak w późniejszych dziełach autora. Wydaje się, że to Ka‑

rol Irzykowski jako pierwszy dostrzegł w sposobie opisu świata Szczu-rów podobieństwa do chwytów używanych w ówczesnym kinie. „Z fil‑

mem jest to podobieństwo, że autor posługuje się najczęściej metodą au ralenti, tzn. rozkładaniem momentów na cząstki, oraz tzw. zbliże‑

niami”188. Leon Pomirowski, analizując technikę pisarską Rudnickie‑

go, wskazywał, że „konstrukcja powieści przypomina film, ukazujący w setkach obrazów jeden gest, postawę lub stan”189. Z kolei Wanda Kra‑

gen podkreślała, że w trakcie lektury Szczurów odnieść możemy wra‑

żenie, iż „film zwyczajnej ludzkiej duszy rozwija się przed nami”190. Jak się wydaje, inspiracje techniką filmową sięgają w twórczości Rudnic‑

kiego znacznie dalej niż tylko do jego debiutanckiej powieści.

Ireneusz Jeziorski przywołuje w swoich badaniach wydaną w 1925 roku Politykę polską i odbudowanie państwa Romana Dmowskie‑

go, w której autor wymienia cechy uznawane za typowe i charaktery‑

styczne dla Żydów. Znajdują się wśród nich między innymi kłótliwość, pycha, próżność191. Zamieszczony w „Wielkim Kalendarzu Samoobro‑

ny Narodu Polskiego” artykuł Charakterystyczne cechy żyda z roku 1938 uzupełnia tę listę o: bałwochwalstwo, rozpustność, egoizm, zło‑

dziejstwo, kłamliwość, skłonność do oszukiwania i demoralizowania, chciwość oraz pożądliwość192. Jak zaznacza Jeziorski,

To myślenie za pomocą clichés klasyfikowało Żydów zawsze en mas-se, nigdy zaś jako osoby, jednostki, ludzie w ich indywidualnym wymia‑

rze. Nigdy w kategoriach podmiotowości. Każdy Żyd był tylko przedsta‑

wicielem „żydowskości” (rozumianej jako zbiór przypisywanych Żydom określonych cech)193.

Warto dodać, że powszechne było także przekonanie, iż Żydzi mają większą niż reszta społeczeństwa skłonność do zapadania na choroby psychiczne, w szczególności na schizofrenię, depresję oraz paranoję194.

Negatywny lub w najlepszym wypadku ambiwalentny obraz śro‑

dowiska żydowskiego widoczny jest w przywoływanych już opisach

188 K. irzykoWski: Powieść „au ralenti”…, s. 5.

189 L. pomiroWski: Szczury…, s. 5.

190 W. kraGen: „Szczury”. Debiut powieściowy…, s. 9.

191 Zob. I. Jeziorski: Od obcości do symulakrum. Obraz Żyda w Polsce w XX wie-ku. Antropologiczne studium przypadwie-ku. Kraków 2009, s. 149.

192 Zob. tamże, s. 209.

193 Tamże, s. 156–157.

194 B. Wasserstein: W przededniu…, s. 169.

121

Pisarstwo allosemickie

sztetli zarówno w Szczurach, jak i w debiutanckiej Śmierci operato-ra. W opowiadaniu ‑noweli z 1930 roku pojawia się także postać Ry‑

sia Szpilki – młodego, jak można się domyślać, żydowskiego chłopa‑

ka, obdarzonego „fanatycznymi ślepkami” (ŚO, s. 10) pełnymi niena‑

wiści. W młodym Żydzie – sprawcy pożaru, który strawił dużą część miasteczka – „tliło […] coś, co nie wróżyło nic dobrego” (ŚO, s. 10).

W tym krótkim utworze, którym Rudnicki wszedł do świata literatury, Żyd jest postacią tajemniczą, wzbudzającą lęk i niepokój; zdolną niemal do wszystkiego, a więc i nieprzewidywalną w swoim działaniu.

Jednym z pokutujących w dwudziestoleciu międzywojennym ste‑

reotypów, który odnaleźć można w prozie Adolfa Rudnickiego, jest wi‑

zerunek Żyda jako handlarza. I tak, bohater Doświadczeń… Jankiel Krajtman uosabia wszystkie cechy sprytnego, przedsiębiorczego Żyda, który potrafi sprzedać niemal wszystko, czego przykładem jest nastę‑

pująca scena:

Pewnego razu zdarzyło się tak, że kanonier był w pace, gdy nadszedł upominek. Po tygodniu, gdy zwolniono Jankla, placek okazał się sple‑

śniały. Niewiele myśląc, żołnierz zaniósł ciasto na szkołę, gdzie za gro‑

szy dwadzieścia zostało odsprzedane. Handlarska sława Krajtmana zy‑

skała tylko na tym przedsięwzięciu. Skoro jego powołaniem było sprze‑

dawać, wypełnił swoje powołanie. Kupujący nie powinien być durniem, ale to jego sprawa.

D, s. 101–102

Co warte podkreślenia, to właśnie Krajtman – na wskroś stereo‑

typowy Żyd – scharakteryzowany został jako ten spośród wszystkich żołnierzy żydowskiego pochodzenia, który „jest najbardziej przywią‑

zany do swego żydostwa. Uważa je za wartość bezsporną i przyjmuje wraz z wszelkimi konsekwencjami” (D, s. 102). Jednak co dla bohate‑

ra oznacza owo żydostwo? Zdaniem Krajtmana, ma on „krążyć między narodami, skazany na poniewierkę, wielki pomimo niej, obrotny, rzut‑

ki, uporczywie trzymający się życia, dopóki ono nie uzyska wyższego, jasnego dla wszystkich rozwiązania” (D, s. 102). Jego poglądy i zasa‑

dy moralne cechuje niezwykle silne, zakrawające na fanatyzm, przy‑

wiązanie do tradycji, które skutkuje nieuleganiem jakimkolwiek proce‑

som asymilacyjnym. Przekonany jest on nie tylko o niezwykle wyso‑

kiej wartości żydostwa, lecz także o jego wyższości nad wszelkimi in‑

nymi narodami i religiami, które mają być wtórne w stosunku do tego, co żydowskie:

Według Krajtmana, chrystianizm polega na naśladowaniu tego, co wy‑

myślili Żydzi. „Wprzódy u nas Wielganoc, potem wi robicie Wielganoc,

wpirw mi mamy Zielone Śwontki, potem wi”. I tak bez końca. Wiara w doskonałość żydostwa nie zna w tym człowieku zahamowań. O żad‑

nym innym Żydzie nie mogę tego powiedzieć.

D, s. 103

Żydzi zajmują się handlem już od najmłodszych lat, czego przykła‑

dem jest mały Sztajerek – bohater Lata, który „od siódmego roku ży‑

cia sprzedawał gazety” (L, s. 145) i już jako dziecko, opowiadając ka‑

wały przechodniom, wyłudzał od nich małe sumy pieniędzy. Na kar‑

tach wydanej w 1938 roku powieści znaleźć można ponadto opis bied‑

nych handlarzy przebywających w żydowskim miasteczku podczas re‑

ligijnych uroczystości.

Przeważał typ biedny, choć rzutki, taki, o którym wiadomo, że dla chle‑

ba gotów napatoczyć się samemu diabłu pod rogi. U takiego nasilenie religijne jest mniejsze aniżeli u jeszybotników, ale poczucie żydostwa – w znaczeniu świeckim, kto wie, czy nie większe. Są nawet obiektywne powody, które taki stan rzeczy usprawiedliwiają. Jeżeli weźmie się pod uwagę zajęcia codzienne biedaka, zobaczymy, że w swych drobnych interesach, w halach czy na placach targowych, w zetknięciu z robot‑

nikiem czy chłopem, w skrzyżowaniu z najzewnętrzniejszymi liniami innej formy rozwojowej, wystawiany jest na nieustanną pogardę i poni‑

żenie, które czym prędzej wtłacza go w sam środek, wraca go do sa‑

mego rdzenia żydostwa. […] Im bardziej na zewnątrz ten straganiarz odczuwa swoją nicość, tym silniej zasklepia się w sobie, w swoim śro‑

dowisku, w swojej wierze, która przywraca mu godność, pewność sie‑

bie, rehabilituje go. Za mało wagi przypisuje się wewnętrznej potrze‑

bie godności; psychicznie jest to uczucie tak silne, jak fizycznie głód.

Poniewierana godność ludzka jest najsilniejszym sprzymierzeńcem fa‑

natyzmu.

L, s. 185–187

Rudnicki wysnuwa niezwykle interesującą tezę, jakoby to właśnie

„handlarska natura” Żydów leżała u źródeł postaw ortodoksyjnych i fa‑

natycznych. To codzienne kupczenie na rynkach miast i w małych skle‑

pikach ma, zdaniem prozaika, umacniać poczucie żydostwa. Praca ta bowiem wiąże się z nieustannym byciem poniżanym, a to właśnie po‑

niżenie, pogarda i poczucie własnej bezwartościowości mają nieroze‑

rwalnie odwoływać do tego, co żydowskie. Paradoksalnie wzgardzone żydostwo staje się równocześnie źródłem ludzkiej godności. Tylko pa‑

miętając o swojej żydowskiej tożsamości, przetrwać można w świecie, który Żydów jawnie nienawidzi.

Innym, niezwykle silnym stereotypem dotyczącym Żydów było przekonanie o ich niebotycznym, niezwykłym wręcz bogactwie, któ‑

123

Pisarstwo allosemickie

re wzbudzało zazdrość, a co za tym idzie, skutecznie podsycało niena‑

wiść. Postać bogatego Żyda kreśli Rudnicki między innymi na kartach Doświadczeń… W związku z tym, że większość żołnierzy nie ma żad‑

nych innych pieniędzy prócz otrzymywanego żołdu w kwocie osiem‑

dziesięciu pięciu groszy, to na niewiele ich stać. Wyjątkiem wydaje się Żyd Auer – „Przyjeżdża taki […] na cztery tygodnie i od razu widać, że grosza nie szczędzi” (D, s. 110). Okazuje się, że za pieniądze nawet nie‑

poradny Żyd jest w stanie kupić sobie przychylność żołnierzy:

Z miejsca wyłania się garstka chętnych: jeden myje za niego menaż‑

kę, drugi zastępuje go przy sprzątaniu, trzeci fasuje dlań chleb, sucha‑

ry, słowem pół izby staje się jego chałujami. Sprzedają się nawet ocho‑

czo, bez nacisku, bo jakiż nacisk może wywrzeć Auer? Auer, niedołę‑

ga i podkanonier.

D, s. 110

Wizerunek bogatych Żydów znajduje także swoje potwierdzenie w opowiadaniu Mały Grün – utworze powstałym jeszcze w latach trzy‑

dziestych, lecz wydanym dopiero po wojnie w zbiorowym tomie Młode cierpienia. Rodzice tytułowego małego Grüna „w porównaniu z rodzi‑

cami innych chłopców […] byli bogaczami. Mieli sklep z dużą wystawą na Wekslarskiej” (MG, s. 447). Rodzina Grünów wyróżniała się w tłu‑

mie swym wyglądem – ubrania, postura, wszystko to wskazywało na ich status materialny:

Stary Grün nosił się całkiem inaczej niż nasi ojcowie, którzy z rana w pośpiechu narzucali na siebie przyodziewek pachnący wiekiem i bie‑

dą, przyodziewek bogaczy co prawda też pachnie minionym czasem, ale naprawdę pachnie. […] Grünowa cienka w pasie, za to wyżej i ni‑

żej odpowiedniej tuszy, która onieśmiela nas, chłopców, tak jak bieda‑

ków – jednych i drugich nie stać na brzuch. „Jak spojrzę na kogoś, to lubię, żeby on miał wygląd” – powiedział krawczyk Spiro. Grünowie mieli wygląd.

MG, s. 447

Bogactwo nie było jednak jedyną cechą Grünów, która wzbudzać mogła do nich niechęć. Ich syn uosabiał wszystkie negatywne i stereo‑

typowe cechy żydowskie:

[…] ich jedynak był fają we wszystkim. Blondynek drobny, zgniły, wąt‑

ły, o nielicznych, robaczywych ząbkach – za bardzo chowany na cze‑

koladzie, mówiliśmy – nie przydawał blasku swej wspanialej mamie, przeciwnie, ściągał ją w dół, obniżał samą instytucję dzieci. […] Był niedołężny, w piłce nożnej nikt go nie chciał mieć w swojej drużynie.

Jego nędzna gra powodowała, iż sprzymierzeńcy chwytali się za głowy z rozpaczy, a przeciwnicy za brzuchy ze śmiechu. Często własna dru‑

żyna wyrzucała go, wolała dziurę niż takiego „grajka”. […] niski, karzeł‑

kowaty niemal, o zbyt białej cerze twarzy i jedwabistych, jasnych wło‑

sach, zamyślony, oporny, świadom ciosów, które przyniosło mu każde zejście między ludzi.

MG, s. 447–450

Wątłość, chuderlawość, nieporadność i słabe zdrowie – wszystko to charakteryzuje w opowiadaniach Rudnickiego właśnie Żyda. Wyda‑

wałoby się, że tego typu opis mógł wyjść tylko spod pióra twórcy na‑

stawionego antysemicko i drwiącego z żydostwa. Żydowskość była‑

by w tym przypadku niczym genetyczna, nieuleczalna choroba, która daje wyraźne objawy somatyczne.

Nie jest to zresztą koncepcja obca propagandzie antysemickiej, chętnie mówiącej o „żydowskiej krwi” czy chorobotwórczych „żydow‑

skich zarazkach”195. Należało więc unikać wszelkich kontaktów z Żyda‑

mi, którzy docelowo, właśnie ze względu na swoją „chorobę”, powinni przebywać w izolacji. Z czasem bowiem lęk przed tym, co żydowskie, tak bardzo wezbrał na sile, że żydostwo stało się już nie tylko tym, co dziedziczone przez więzy krwi, ale także tym, czym potencjalnie można było się zarazić, tak samo jak choćby grypą czy ospą. Mówiło się, że „krew żydowska” to krew „zepsuta, słabsza i zdegenerowana”196, w której znajdują się „jady, bakterie, trucizny”197. A stąd niezwyk‑

le blisko już do uznania Żydów nie tylko za naród pogrążony w choro‑

bie, lecz także choroby przenoszący, chorobotwórczy. W tym właśnie stwierdzeniu należałoby szukać źródeł mówienia o Żydach jako o plu‑

skwach. Tak jak pasożyt ten żerujący na ludzkim ciele i pijący jego krew, tak i Żydzi żerować mieliby na całym społeczeństwie, przy jed‑

noczesnym jego wyniszczaniu198.

Ireneusz Jeziorski w swojej książce przywołuje słowa Teodora Je‑

ske‑Choińskiego, którego zdaniem Żydzi to „plemię pasożytnicze na naszej skórze, ssie nasz pot, naszą krew”199. Metaforze Żyda pasoży‑

ta towarzyszyło całe spektrum innych, podobnych obrazowań, wśród których wymienić można między innymi przedstawianie Żydów

195 A. landau ‑czaJka: W jednym stali domu…, s. 43.

196 I. Jeziorski: Od obcości do symulakrum…, s. 168.

197 A. landau ‑czaJka: W jednym stali domu…, s. 43.

198 Zob. M. Żółkoś: Insektosemityzm. „Narracje o Zagładzie” 2018, nr 3, s. 51–65;

B. czarnecka: „Inwentarz nędzy ludzkiej”. Wszy w narracjach łagrowych. „Narracje o Zagładzie” 2018, nr 3, s. 66–86.

199 I. Jeziorski: Od obcości do symulakrum…, s. 217.

125

Pisarstwo allosemickie

jako „insekty, gryzonie, wszy, pchły, szarańczę, trutnie, szczury”200. Jak pisze Jan Borowicz, Żyd funkcjonować zaczął w ogólnej świado‑

mości jako „człowiek ‑zwierzę – człowiek ‑w ‑zwierzęciu i zwierzę ‑w‑

‑człowieku”201. Bernard Wasserstein dodaje: „Żyd ze współobywatela przeobrażał się w straszydło, podczłowieka, w najlepszym razie osob‑

nika niemile widzianego, by w końcu prawie wszędzie stać się ściga‑

ną zwierzyną”202.

Uderzające, że już w pierwszym utworze Adolfa Rudnickiego – Śmierci operatora – pojawia się motyw pluskiew. Tytułowy bohater, przewodzący przebywającej w żydowskim miasteczku ekipie filmowej, mówi: „Jedynymi naszymi dobrymi znajomymi były pluskwy gnież‑

dżące się w łóżkach zajazdu pani Szpilkowej” (ŚO, s. 10). Świadczyć może to o głęboko ukrytej ambiwalencji stosunku do Żydów, którzy z jednej strony pozostają obcy, wyizolowani i niechętnie nawiązują ja‑

kiekolwiek relacje z nieżydowskimi przybyszami, lecz w sposób meta‑

foryczny, na czas pobytu w sztetlu stają się także „dobrymi znajomy‑

mi”, kimś, z kim czuje się niemal namacalną, intymną bliskość, cha‑

rakterystyczną dla przestrzeni łóżka.

Również na kartach Lata odnajdziemy fragment potwierdzający wciąż żywe przeświadczenie o posiadaniu przez Żydów odmiennej od reszty społeczeństwa krwi. W tym miejscu przytoczenia wymaga dłuż‑

szy fragment powieści:

– Klienci moi – rzekł pewnego dnia w większym kole zebranych – składają się z Żydów i Polaków. Ich sposób reakcji jest niepodobny do siebie. Bez względu na stopień wykształcenia i bez względu na środo‑

wisko, Polak, gdy usłyszy, że choroba ma się ku końcowi, odpowiada

wisko, Polak, gdy usłyszy, że choroba ma się ku końcowi, odpowiada