• Nie Znaleziono Wyników

Cechą charakterystyczną przedwojennej twórczości Adolfa Rudnic‑

kiego jest wyraźna dominacja mężczyzn jako bohaterów. Pisarz w nie‑

mal wszystkich swoich utworach kreśli świat, gdzie nie ma miejsca dla kobiet lub ich rola i pozycja są marginalizowane. W tym kontekście konieczne wydaje się bliższe przyjrzenie się sposobom kształtowania męskości w tekstach autora, a także namysł nad tym, dlaczego zdecy‑

dował się na niemal całkowitą eliminację postaci kobiecych. Aby tego dokonać, sięgnąć należy po narzędzia wypracowane w ramach coraz dynamiczniej rozwijającej się dziedziny naukowej, jaką są studia nad męskością (men’s studies).

Raewyn Connell1 ukonstytuowanie się badań nad męskością jako odrębną dyscypliną wchodzącą w skład nauk społecznych i humani‑

stycznych datuje na lata osiemdziesiąte ubiegłego wieku. Początkowo ich największy rozwój zaznaczył się w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Skandynawii, Niemczech, Australii i Nowej Zelandii. Zdaniem australijskiej badaczki, było to możliwe dzięki „pojawieniu się o wiele bardziej wyrafinowanej pracy empirycznej oraz analizom pojęciowym, które wyszły poza paradygmat roli seksualnej i uwydatniły władzę, różnorodność i hegemonię”2. Najpierw men’s studies czerpały z zało‑

żeń wypracowanych przez poststrukturalizm, a w ich ramach „zaczęto stawiać pytania o miejsce męskości w nowoczesności”3.

1 Zob. R. connell: Margines staje się centrum: studia nad męskością w perspek-tywie światowej. Przeł. A. dziadek. „Teksty Drugie” 2015, nr 2, s. 408–430.

2 Tamże, s. 411.

3 Tamże.

Zdaniem Kallego Berggrena z Uniwersytetu w Uppsali, „krytycz-ne studia nad męskością albo krócej studia nad męskością pojawiły się w zwartej formie w ciągu minionej dekady”4 i wciąż w dużej mierze opierają się na założeniach strukturalistycznych.

Powodów tak późnego rozpoczęcia i rozwoju studiów nad męsko‑

ścią (szczególnie w kontekście historii badań feministycznych) należy szukać w fakcie, że „męskość traktowano długo jako coś oczywistego, nieświadomie zakładaną normę”5. Co więcej, jak podkreśla Sławomir Buryła, „męskość nie ma dobrej prasy. Ciąży na niej odium cywiliza‑

cyjnej i indywidualnej przemocy, męskiej dominacji”6. Badacz zazna‑

cza, że „men’s studies mają olbrzymią pracę do wykonania. Muszą ją jednakże wykonać w nowym kontekście kulturowym, wyznaczonym przez women’s studies, metodologię gender i queer”7.

Jednym z pierwszych wniosków uczonych zajmujących się tym te‑

matem było stwierdzenie, że nie sposób mówić o jednej uniwersalnej męskości; męskość to raczej konstrukt, na który składają się jej roz‑

maite odmiany. Konieczne okazało się także przeprowadzenie analizy przemian postrzegania męskości w miarę upływu czasu. Raewyn Con‑

nell zwraca uwagę na niezwykle szybki rozwój badań nad męskością, który swoim zasięgiem objął już niemal cały świat – „od Brazylii po wschodnie obszary śródziemnomorskie”8 – ze szczególnym uwzględ‑

nieniem Chile, które w ostatnich latach niespodziewanie stało się świa‑

tową stolicą studiów nad męskością.

Z kolei pochodzący ze Szwecji Gunnar Karlsson9, pisząc o rozwo‑

ju studiów nad męskością, za znaczące uzna kilka ostatnich dekad.

Głównym problemem, z jakim zmierzyć musiały się osoby zajmujące się men’s studies, pozostawał wciąż powszechnie obowiązujący mo‑

del męskości fallicznej, będący wzorcem „wysoko cenionym nie tyl‑

ko przez mężczyzn, lecz także przez całe społeczeństwo”10. Karlsson zaznacza, iż współcześnie niezaprzeczalne jest, „że męskość powin‑

4 K. berGGren: Lepka męskość: postrukturalizm, fenomenologia i podmioto-wość w krytycznych studiach nad męskością. Przeł. W. śmieJa. „Teksty Drugie” 2015, nr 2, s. 355.

5 A. nasiłoWska: Wstęp. Mężczyzna ponowoczesny. „Teksty Drugie” 2015, nr 2, s. 6.

6 S. buryła: O potrzebie badań nad męskością. „Teksty Drugie” 2015, nr 2, s. 456.

7 Tamże.

8 R. connell: Margines staje się centrum…, s. 412.

9 Zob. G. karlsson: Męskość jako projekt: kilka uwag psychoanalitycznych.

Przeł. F. mazurkieWicz. „Teksty Drugie” 2015, nr 2, s. 381–407.

10 Tamże, s. 385.

145

Studiowanie (nie)męskości

na być postrzegana jako zmienna i kulturowo określona oraz że istnie‑

je wiele form męskości”11. Także włoski antropolog Franco La Cecla

„chce poszerzenia pola tego, co uznajemy za męskie. W tej koncepcji Ja nie jest zmuszone do powtarzania niewolniczo określonych ról i ge‑

stów. Może – pamiętając jednak o istnieniu różnicy – realizować indy‑

widualny projekt tożsamościowy”12. Do podobnych wniosków doszedł Tomasz Tomasik:

Współcześni badacze o orientacji socjologiczno ‑historycznej w zdecy‑

dowanej większości przyjmują, że nie istnieje coś takiego jak męskość – czyli jeden, esencjalistyczny, uniwersalny model mężczyzny, określo‑

ny rolą społeczną narzuconą przez biologię i powszechnie funkcjonujący w kulturze. Istnieją męskości – czyli liczne jej warianty zdeterminowane przez historyczne, społeczne i kulturowe odmienności13.

Harriet Bradley jako najważniejszą współczesną teoretyczkę mę‑

skości wymienia Raewyn Connell, australijską socjolożkę, twórczynię koncepcji męskości hegemonialnej (nazywanej też hegemoniczną)14. Jak pisze brytyjska badaczka,

Jej idee rozwijały się jako część ruchu zmierzającego do poszerzenia za‑

kresu prac feministycznych badaczek płci poprzez skierowanie uwagi na kwestie dotyczące mężczyzn i męskości. „Nowe męskie studia”, jak o nich wówczas mówiono, rozwinęły się w latach 80., gdy zainteresowa‑

ni problematyką płci mężczyźni zwrócili uwagę na to, że – jak określił to Terrell Carver (1996), „płeć nie jest synonimem kobiety”15.

Sławomir Buryła16, przy okazji recenzji książki Franca La Cecli Szorstkim być. Antropologia mężczyzny17, zwracał uwagę na fakt, że

„rodzime badania nad męskością wciąż znajdują się w fazie inicjalnej.

Próżno w nich szukać rozpraw kluczowych i wyznaczających pole dys‑

kusji”18. Trudno nie zgodzić się zarówno ze Sławomirem Buryłą, jak i z Tomaszem Tomasikiem, który wskazuje, że do tej pory w polskim li‑

teraturoznawstwie powstało bardzo niewiele prac poświęconych tema‑

11 Tamże, s. 392.

12 S. buryła: O potrzebie badań nad męskością…, s. 459.

13 T. tomasik: Wojna – męskość – literatura. Słupsk 2013, s. 17–18.

14 Zob. H. bradley: Płeć. Przeł. E. chomicka. Warszawa 2008, s. 62.

15 Tamże, s. 62–63.

16 Zob. S. buryła: O potrzebie badań nad męskością…, s. 455–463.

17 F. la cecla: Szorstkim być. Antropologia mężczyzny. Przeł. H. serkoWska. War‑

szawa 2014.

18 S. buryła: O potrzebie badań nad męskością…, s. 455–456.

towi męskości. Jak pisze badacz, „Najwyższa pora, aby zacząć wresz‑

cie nadrabiać zaległości. Pracy do wykonania jest sporo”19.

Tomasik przywołuje w książce Wojna – męskość – literatura usta‑

lenia niemieckiego teoretyka Klausa ‑Michaela Bogdala20, który, bada‑

jąc sposób, w jaki funkcjonuje i jest kształtowana męskość w literatu‑

rze, wyróżnił cztery związane z tą kategorią obszary. Literatura pre‑

zentować może „normy męskości”, skupiać się na męskiej tożsamości, opowiadać o związanych z męskością mitach i rytuałach oraz – co naj‑

ważniejsze z punktu widzenia mojej pracy – z męskością grać. Oznacza to, jak pisze Tomasik, że „teksty literackie porządkują wiedzę o mę‑

skości koncepcyjnie, uprawiają grę jej elementami albo ją dekonstru‑

ują, tworząc symboliczne formy reprezentacji czy też obrazy męskich subiektów”21.

To właśnie gry z męskością, pokazywanie jej różnych, często także niemęskich oblicz, stały się istotnym tematem przedwojennych dzieł Adolfa Rudnickiego. W mojej opinii, niemal cała powstała w latach trzy‑

dziestych XX wieku twórczość pisarza ufundowana jest na homoero‑

tycznym pragnieniu, ukazywanym raz w sposób zupełnie jawny, jako uczucie czysto homoseksualne, kiedy indziej zaś wymaga wydobycia go z pod ‑tekstu w procesie lektury.

Chciałbym udowodnić, że trudno zgodzić się z tezą, jaką stawia Jó‑

zef Wróbel, jakoby

wśród bohaterów Rudnickiego brak [było – G.J.] postaci, które można by z całą pewnością określić jako homoseksualistów, wątki „niewyrażo‑

nego pożądania” pojawiają się w jego opowiadaniach właśnie tam, gdzie pomiędzy dwoma mężczyznami staje kobieta. Pragnienie homoerotycz‑

ne pozostaje najczęściej niewypowiedziane i zaszyfrowane22.

Jak zauważył w 2011 roku Tomasz Kaliściak, „Refleksja naukowa nad homoseksualnością – czy szerzej: odmiennością seksualną w lite‑

raturze – co najmniej od dekady zyskuje coraz wyższą pozycję w pol‑

skim literaturoznawstwie”23. Wśród najważniejszych współczesnych polskich literaturoznawców zajmujących się homoerotycznymi i homo‑

seksualnymi wątkami w twórczości rodzimej wymienić należy związa‑

19 T. tomasik: Wojna – męskość – literatura…, s. 23.

20 Zob. K.M. boGdal: Männerbilder. „Geschlecht” als Kategorie der Literaturwis-senschaft?. In: Geschlechtertheorie, Geschlechterforschung. Ein interdisziplinäres Kolloqium. Hrsg. M. heinz, F. kuster. Bielefeld 1998, s. 189–218.

21 T. tomasik: Wojna – męskość – literatura…, s. 20.

22 J. Wróbel: Miara cierpienia. O pisarstwie Adolfa Rudnickiego. Kraków 2004, s. 101–102.

23 T. kaliściak: Katastrofy odmieńców. Katowice 2011, s. 9.

147

Studiowanie (nie)męskości

nych z Uniwersytetem Śląskim Wojciecha Śmieję24 oraz przywołanego Kaliściaka25. Nie można zapomnieć również o ważnych pracach, któ‑

re wyszły spod pióra Błażeja Warkockiego26. Wspomnieć należy tak‑

że o książce Maskarady męskości. Pragnienie homospołeczne w pol-skim kinie fabularnym27 Sebastiana Jagielskiego.

Nie sposób wymienić tu wszystkich zagranicznych literaturoznaw‑

ców podejmujących w swoich badaniach tematykę jednopłciowego uczucia, konieczne jest jednak wskazanie teoretyka, który w sposób szczególny przysłużył się badaniom polskiej literatury homoerotycz‑

nej. Myślę tu o wybitnym szwajcarskim slawiście Germanie Ritzu28, bez którego ustaleń dalsze zgłębianie tego tematu nie byłoby możliwe.

Jak pisze Błażej Warkocki, literatura stematyzowała problem ho‑

moseksualności już

na początku XX wieku, choćby w prozie Marcela Prousta czy André Gi‑

de’a. […] W Polsce jednak ze względu na wspomniane powyżej nałoże‑

nie się różnych tradycji sprawa wygląda zupełnie inaczej. Tu dużo bar‑

dziej produktywna okazała się poetyka niewyrażalnego pożądania. Po‑

etyka ta z jednej strony opierała się na rozmyciu, a z drugiej – recepcyj‑

nej – na niezauważaniu29.

Sebastian Jagielski stawia jednak niezwykle ważne pytania w kon‑

tekście odbioru przedwojennych filmów, w których dziś dostrzegamy homoerotyczny potencjał. Badacz zastanawia się, czy to, co widoczne dla dzisiejszego widza, zauważalne było również niemal sto lat temu.

Te same pytania można z powodzeniem zadać również w odniesieniu do publikowanej wówczas literatury:

Problem recepcji w kontekście odmiennej seksualności – mimo że ana‑

liza historyczna świadectw z epoki jest w tym przypadku niezwykle

24 Zob. W. śmieJa: Literatura, której nie ma. Szkice o polskiej „literaturze homo-seksualnej”. Kraków 2010; teGoŻ: Homoseksualność i polska nowoczesność. Szkice o teorii, historii i literaturze. Katowice 2015; teGoŻ: Hegemonia i trauma. Literatura wobec dominujących fikcji męskości. Warszawa 2017.

25 Zob. T. kaliściak: Katastrofy odmieńców…; teGoŻ: Płeć Pantofla. Odmieńcze męskości w polskiej prozie XIX i XX wieku. Warszawa–Katowice 2016.

26 Zob. B. Warkocki: Homo niewiadomo. Polska proza wobec odmienności. War‑

szawa 2007; teGoŻ: Różowy język. Literatura i polityka kultury na początku wieku.

Warszawa 2013.

27 S. JaGielski: Maskarady męskości. Pragnienie homospołeczne w polskim kinie fabularnym. Kraków 2013.

28 Zob. G. ritz: Nić w labiryncie pożądania. Gender i płeć w literaturze polskiej od romantyzmu do postmodernizmu. Przeł. A. kopacki. Warszawa 2002.

29 B. Warkocki: Różowy język…, s. 22.

utrudniona – wydaje się szczególnie ciekawy. Czy męsko ‑męskie pożą‑

danie czytelne było dla widzów (w tym i krytyków) seansów premiero‑

wych? Innymi słowy, czy w dwudziestoleciu międzywojennym dostrze‑

żono wywrotowy potencjał przebieranek płciowych Eugeniusza Bodo?

Czy w Morycu z Ziemi obiecanej krytycy dostrzegli homoseksualistę?

Dlaczego recenzenci wzdrygali się na samą myśl, że mógłby być podszy‑

ty homoseksualnym pragnieniem, zapewniając jednocześnie, iż w isto‑

cie jest to film o czymś innym – o pięknie w ogóle30.

Problem jawi się jako dużo bardziej skomplikowany, niż mogłoby się wydawać. Bo o ile w przypadku wielu pisarzy o „pederastycznych”

wątkach pojawiających się w ich twórczości międzywojenna krytyka pisała wprost (przytoczyć można tu choćby Witolda Gombrowicza czy mniej znanego Zbigniewa Grabowskiego), o tyle przyglądając się utwo‑

rom innych autorów, recenzenci zdawali się homoerotyzmu po prostu nie dostrzegać. Niewątpliwie skutkowało to faktem, że i dla później‑

szych badaczy dzieł tych pisarzy wątki te pozostawały niezauważone.

I właśnie do tego grona artystów zaliczyć można Adolfa Rudnickiego.

Selektywne – chciałoby się powiedzieć – zachowanie ówczesnej krytyki tym bardziej dziwić musi w kontekście swoistego „kultu homo‑

seksualizmu” charakterystycznego dla okresu międzywojnia. Zapano‑

wała wówczas swoista „moda na temat homoseksualizmu w literaturze polskiej międzywojnia”31. Jak zaznacza Jagielski,

Kwestia homoseksualizmu w dwudziestoleciu nie tylko stała się – za sprawą swych heteroseksualnych sympatyków – przedmiotem deba‑

ty publicznej, ale i cała kultura przesiąknięta była homoerotycznym du‑

chem. Najważniejsze postacie kultury tego okresu – Iwaszkiewicz i Szy‑

manowski, Witkacy i Gombrowicz, Lechoń i Czechowicz, Stryjkowski i Breza, Dąbrowska i Rodziewiczówna, Andrzejewski i Napierski – byli homo ‑ lub biseksualni32.

Podkreślić jednak należy, że choć homoseksualiści obecni byli w warszawskim świecie literatów, a tematyka homoseksualna gości‑

ła w ich twórczości, to stosunek ówczesnego społeczeństwa do nie‑

heteronormatywnej orientacji seksualnej nie był wcale jednoznaczny.

Ambiwalencja postaw cechowała nawet osoby walczące o liberaliza‑

cję polskiego prawa oraz większą tolerancję wobec osób homoseksu‑

alnych (środowisko związane w dużej mierze z „Wiadomościami Lite‑

rackimi”), a także, co może zadziwiać, „samych homoseksualistów,

30 S. JaGielski: Maskarady męskości…, s. 50.

31 T. kaliściak: Katastrofy odmieńców…, s. 140.

32 S. JaGielski: Maskarady męskości…, s. 72.

149

Studiowanie (nie)męskości

dla których ujawnienie czy też upublicznienie własnej seksualności stanowiło poważne zagrożenie, którego przyczyna leżała w panicz‑

nym lęku. Jawny homoseksualizm był bowiem trudny do przełknię‑

cia”33. Nie trzeba chyba dodawać, że obyczajowemu poszerzeniu gra‑

nic ostro sprzeciwiały się środowiska prawicowe, które w homosek‑

sualizmie widziały zboczenie seksualne i zagrożenie oraz postulowały jego przykładne karanie.

Jak pisze German Ritz,

Kultura polska zdaje się przyjmować wobec homoseksualności status pogranicza, sfery przejściowej między kulturą zachodnioeuropejską, re‑

presywną, w stosunku do homoseksualności wyraźnie odrębną, a kul‑

turą po wschodnioeuropejsku neutralną czy też nieodrębną. Różnica nie polega na większej tolerancji, lecz na mniejszej skali postrzegania zachowań seksualnie odmiennych, a tym samym – na mniejszym za‑

kresie wyparcia przez kulturę. To, co niewypowiadalne w kulturze za‑

chodniej, spotyka się w Polsce z tym, co nieuświadomione we wschod‑

niej. W okresie międzywojennym pogranicze to coraz bardziej zyskuje na znaczeniu34.

To właśnie szwajcarski badacz zwrócił uwagę na specyfikę dys‑

kursu, jakim posługują się polscy pisarze, by wyrazić homoseksualne pragnienie. Zdaniem Ritza, każda lektura „homoseksualna” skupia swo‑

ją uwagę tylko na jednym z wymiarów tekstu, choć niewątpliwie aspekt ten często jawić będzie się jako najważniejszy element kształtujący utwór. Na tle twórczości zarówno europejskiej, jak i amerykańskiej to właśnie polską prozę, choć niezaprzeczalnie pojawiają się w niej tema‑

ty homoerotyczne i homoseksualne, uznać można za bodaj najsilniej maskującą właśnie te elementy tekstu35. Źródeł swoistej niewyrażal‑

ności, która w różnym stopniu cechuje niemal wszystkie dzieła podej‑

mujące się opisu jednopłciowych namiętności (z wiadomych względów nie będą brane tu pod uwagę teksty jawnie homoseksualne i eman‑

cypacyjne), Ritz upatruje w formule „the love that dare not speak his name” Oscara Wilde’a36. Pisząc o literaturze, w której tkwi homoero‑

tyczny potencjał, znany slawista zauważa, że „jej głównymi wyznacz‑

33 T. kaliściak: Katastrofy odmieńców…, s. 131.

34 G. ritz: Iwaszkiewicz, Breza, Mach: niewypowiadalne pożądanie a poetyka narracji. Przeł. A. kopacki. W: G. ritz: Nić w labiryncie pożądania. Gender i płeć…, s. 178–179.

35 G. ritz: Literatura w labiryncie pożądania. Homoseksualność a literatura pol-ska. Przeł. A. kopacki. W: G. ritz: Nić w labiryncie pożądania. Gender i płeć…, s. 60.

36 G. ritz: Solidarność a seksualny outsider. Przeł. M. łukasieWicz. W: G. ritz: Nić w labiryncie pożądania. Gender i płeć…, s. 232.

nikami będą: niemożliwość wyrażenia czegoś w języku, niedostępność dla pojęć jako cecha języka władzy, poszukiwanie tego, co odmienne, literatura jako antytekst”37.

Konstruując swoją koncepcję, German Ritz doskonale zdawał sobie sprawę z krytyki, na jaką będzie narażona.

Pisarze i naukowcy reagują zwykle z oburzeniem, gdy rozróżnia się spo‑

soby pisania w zależności od definicji seksualnej grupy piszących, zga‑

dzają się natomiast chętnie na inne rozróżnienia, np. etniczne lub spo‑

łeczne. Pisarstwo kobiece czy wręcz homoseksualne godzi w ontolo‑

gię tego, co literackie, jest dopuszczalne najwyżej jako etykieta litera‑

tury użytkowej o charakterze emancypacyjnym lub pornograficznym.

Gender studies, podążając tropem Foucaulta, dawno ustaliły źródła dyskomfortu czy lęku. Męski dyskurs podaje się za neutralny dyskurs kultury, tzn. jest utożsamiany z kulturą. Dyskurs kobiecy albo homo‑

seksualny utrwala się w świadomości jako inność w kulturze, dyskurs męski zaś (heteroseksualny) musi się okazać – w ich odbiciu – konstruk‑

tem. Tym samym traci swoją pilnie strzeżoną rolę tego, co istnieje od zawsze38.

Teoria Germana Ritza opiera się na założeniu, zgodnie z którym homoseksualny charakter tekstów sygnalizowany jest za pomocą „taj‑

nych znaków”, umożliwiających podwójną lekturę utworów – zarówno powierzchniową, a co za tym idzie, niejako „heteroseksualną”, jak i po‑

głębioną, z uwzględnieniem drzemiącego w nich homoerotycznego po‑

tencjału. Wojciech Śmieja zaznacza, że w tego typu twórczości możliwa jest druga interpretacja – „jako tekst t a k że, rów nocze śn ie, rów‑

noleg le, homoseksualny. Rządzi nim bowiem zasada podwójnego wi-dzenia”39. Badacz podkreśla jednocześnie, że

odczytywanie opowiadania w sankcjonowany tradycją sposób „kano‑

niczny”, represjonujący, ewentualnie ignorujący jego homoseksualny subtekst nie jest odczytaniem redukcjonistycznym. Odkrycie homosek‑

sualnych elementów tekstu poszerza naszą wiedzę o nim samym, ale nie wzbogaca jego treściowej, filozoficznej zawartości, o której dzięki kanonicznym odczytaniom wiemy, iż dotyczy przede wszystkim proble‑

matyki przemijania, natury, pamięci, czasu40.

Niekiedy dojść może nawet do rzadkiego przypadku, gdy

37 Tamże.

38 G. ritz: Iwaszkiewicz, Breza, Mach…, s. 177.

39 W. śmieJa: Literatura, której nie ma…, s. 22.

40 Tamże.

151

Studiowanie (nie)męskości

tekst stanie się powieścią z kluczem lub anagramem, w którym to, co niewypowiedziane, wypowie się w ukrytym tekście. Najczęściej jednak tajny znak uruchamia tylko podwójną lekturę, która nawet wtajemniczo‑

nego nie wyzwoli z dwuznaczności znaków. Tajny znak sygnalizuje, że główny sens tekstu zachowuje ważność w ograniczonym zakresie41. Jak pisze Śmieja, „Trudności w opisie literatury homoseksualnej w obrębie kanonu dostarcza zatem sama literatura: wątki się rwą, mo‑

tywy najczęściej pozostają ukryte, obowiązuje zasada dyskrecji i taj-nych znaków innego pożądania”42. W swojej książce Literatura, której nie ma. Szkice o polskiej „literaturze homoseksualnej” badacz poda‑

je zestaw komponentów charakterystycznych dla literatury homosek‑

sualnej pierwszej połowy XX wieku. Niektóre z nich to:

Substytucja ról płciowych – występuje pseudonimująca immanentną męskość postać kobieca wyposażona w naddatek lub niedostatek cech płciowych. […] Homoseksualność to – w estetyce modernistycznej –

„miłość, która nie śmie wyjawić swego imienia”, toteż próby jej wyra‑

żenia sytuują się na granicy literackości, subwersywny ładunek przez nią niesiony skutkuje wpisaniem w strukturę tekstu, bądź świata przed‑

stawionego, elementu destrukcji. Destrukcja tekstu wynika z faktu, że homoseksualne pożądanie nie daje się opowiedzieć, dyskurs ulega roz‑

padowi, rozwarstwieniu. […] Początkowe użycie emblematu estetyki homoseksualnej jest raczej intuicyjne i przypadkowe. Brak „stylu od‑

bioru” literatury homoseksualnej sprawia, że literatura ta nie wytwarza żadnej wspólnej „tradycji kluczowej”43.

Błażej Warkocki, próbując ustalić kanon polskiej literatury homo‑

erotycznej i homoseksualnej, wymienia kolejno postaci: „Narcyzy Żmi‑

chowskiej, Marii Konopnickiej, Bronisława Malinowskiego i Witkace‑

go, Marii Komornickiej, Jana Lechonia, Jarosława Iwaszkiewicza, Ka‑

rola Szymanowskiego, Tadeusza Brezy, Marii Dąbrowskiej, Józefa Czechowicza, Jerzego Andrzejewskiego, Witolda Gombrowicza, Julia‑

na Stryjkowskiego, Józefa Czapskiego, Jerzego Zawieyskiego, Marka Hłaski, Konrada Swinarskiego, Mirona Białoszewskiego”44. Nieprzy‑

padkowo nie znalazł się w tym gronie Adolf Rudnicki; homoseksualne‑

go potencjału jego przedwojennych utworów nie dostrzegła wszak ani międzywojenna krytyka, ani też późniejsi badacze, a nawet współcześ‑

ni badacze gender -, queer - oraz men’s studies zajmujący się tematy‑

41 G. ritz: Literatura w labiryncie pożądania…, s. 55.

42 W. śmieJa: Literatura, której nie ma…, s. 16.

43 Tamże, s. 28–29.

44 B. Warkocki: Homo niewiadomo…, s. 191.

ką jednopłciowego pożądania w tekstach literackich. Rację więc miał Błażej Warkocki, stwierdzając, że „homoseksualna Tajemnica znajduje się w samym centrum kanonu polskiej literatury”45. Tym samym nie mogę zgodzić się ze Śmieją, który w roku 2015 pisał: „Wszystko, co ho‑

moseksualne w polskiej literaturze (utwory, motywy, bohaterowie, au‑

torzy), zostało już dość wyczerpująco opisane przez badaczy”46. Ho‑

moseksualny sekret, który skrywa w sobie twórczość wielu pisarzy, wciąż czeka na odkrycie, a wymieniona przez Warkockiego lista wy‑

maga uzupełnienia nie tylko o nazwisko Adolfa Rudnickiego, ale także o nazwiska wielu innych autorów, w przypadku tekstów, których homo‑

seksualny potencjał interpretacyjny nie został rozpoznany lub co gor‑

sza, którego do tej pory nie chciano dostrzec.