• Nie Znaleziono Wyników

Gdzie jest pokora, tam i mądrość, m ów i E k k lezy asty k Pański. (R. 24, w. 24.) N ajprzód sam o już dośw iadczenie stw ierdza praw dziw ość tych słów. Każdy bowiem okazujący sw ą pychę, pokazuje swoje g łu p stw o , d lateg o aby nie okazać się takim , u k ry w a sw ą p y c h ę ; prze­

ciw nie zaś pokorny, skrom nie o sobie myśląc, okazuje się m ądrym . M ądrym albow iem być, jestto, sądzić o w szystkich rzeczach p o d łu g ich rzeczywistej w artości, przedew szystkiem 0 sam ym sobie, i nie przeceniać niczego, a n a j­

m niej siebie. D o m ądrości także najp ro stszą d ro g ą prow adzi pokora, poniew aż pokorny wiedząc ja k wiele m u w iedzy b rak n ie, szuka jej i daje się nauczyć, kiedy pysznem u zdaje się, że w szystko najlepiej w ie i nie daje się pouczyć (docilitas). M ądrość w edle św. A u g u ­ sty n a p o leg a n a pozn an iu Boga, jak je st w Sobie 1 w sw oich dziełach, i tudzież n a poznaniu w szystkich rzeczy, k tó re są w zw iązku z Bogiem.

K to tedy B oga nie zna i ta k w szystkiego nie zna, ten chociażby w szy stk ą wiedzę św iata po­

siadł, je s t m ąd ry m w edle św iata, ale nie m a

122

m ądrości praw dziw ej. Ze w szystkich n auk najbliżej m ądrości je s t filozofia, gdyż je s t m i­

łością i poszukiw aniem m ądrości, ile ta je st d o stęp n ą rozum ow i ludzkiem u. N ad filozofią je s t teologia, k tó ra daje poznanie B oga i w szyst­

k ieg o w św ietle Boskiego objaw ienia, ta k ona dopiero może dać m ądrość. Przecież i teolog jeszcze nie zawsze je st w swojem życiu m ądrym ; potrzebną je st n ad to ta m ądrość, k tó ra je st d arem D ucha św iętego, aby um ieć tak żyć, by się B ogu podobać; i tę m ądrość m o g ą także m ieć ludzie nieum iejętni, ale praw eg o serca, i prędzej tam je st, niż u wielce uczonych. Ja k zaś trzeba z ła sk ą w spółdziałać, ta k też do wzm ożenia teg o d aru m ądrości, potrzebnem je st także sam em u się przyczyniać przez myślenie, przez rozw ażanie o w szystkiem , co nas spotyka i co m am y czynić, a osobliwie przez w nikanie w sam ych siebie. Bo św. A u g u sty n pow iedział, że um ysł rozm yślający je s t w szystkiego dobre­

go początkiem (origo). N a to n am d an a władza m yślenia, abyśm y w nikali we w szystko i w nas sam ych i, ile m ożna, w nikali w praw dę. Przez życie cnotliw e, iż to potrzebuje ta k ie g o m yśle­

nia, człowiek z la ta m i przychodzi do mądrości.

A by tedy posiąść m ądrość, trzeb a być człowie­

kiem w ew nętrznym ; człow iek żyjący cały na zew nątrz, nie będzie m ądrym .1)

*) W naszym języ k u m ą d r y , to ten, który ima rzeczy jądro, to co je st wew nątrz, a g łu p i je st ten, którego u m y sł zw rócony je st k u łu p inie, k u tem u, co je st ze­

w nętrzne.

— 123 —

w nętrzne, nie będzie skutecznem , aby serce nasze poruszyć do m iłości Boga. Z atem w ięc tylko

sztow ne, nie może iść w porów nanie z nią (r. 7, w. 9 i 10). O na, ja k czytam y tam , tw o­

rzy przyjacielstw o z Bogiem, ta k iż n ik t nie może B ogu się podobać, k tó ry je s t bez m ą­

drości (w. 13 i 14). Po drugie, ab y przyjść do m ądrości, trzeb a wiedzieć, że się jej nie ma, trzeba więc znać, że je s t głupim . K to bo­

w iem za m ąd reg o się m a, ten nie będzie czuł p o trzeb y szu k ać m ądrości. T o m ów ił św. P a­

w eł pisząc do K o ry n ty an : Kto zda się być m ą­

drym m iędzy w am i na tym świecie, niech się stanie głupim , aby był m ądrym . (I. Kor. r. 3, w. 18.) T o ju ż rozum iał S o k rates, k tó ry m a­

w iał, że to tylko wie, iż nic nie wie. Bo m iał pojęcie o tych obszarach wiedzy, k tó re jeszcze były zam k n ię te przed nim . Po trzecie zaś, po­

trzeba o m ądrość prosić, ja k to n am św. Jak ó b w liście sw ym zaleca, p isz ą c : Jeśli który z was potrzebuje mądrości, niech prosi od Boga, który obficie w szystkim dawa, a niew ym aw ia, a będzie m u dana (r. 1, w. 5). O w szystko proszą Boga ludzie pobożni, tylko im n a m yśl nie przycho­

dzi prosić o m ądrość, g dyż n ie wiedzą, że z m ą­

drością przyjdą im wszystkie dobra i niezliczona zacność przez ręce je j (w. 9), ja k teg o doznał najm ędrszy k ró l Salom on (rozdział 7). Począ­

tkiem mądrości jest bojaźń Pańska, i ż święte i straszliwe je st im ię Pańskie (Ps. 110).

Bojaźń bow iem P ań sk a sp raw ia odstąpienie od złego, a stąd w m iarę przybliżania się do dobrego, św iatło Boże w n as rośnie. D latego ta k wielce chw alona je st bojaźń Boża. Bojaźń Pańska ucieszy serce, i da radość i wesele i długi

— 125 —

Bojaźń ze sobą razem w prow adza najwyższe cnoty. Z akończym y w ięc tę n au k ę przytocze­

niem o tem slow M ędrca P ańskiego: K tórzy się Pana boicie; w ierzcież M u : a nie zginie zaplata wasza. K tórzy się Pana boicie, miejcie nadzieję w N im : a przyjdzie w am w kochaniu miłosierdzie.

K tórzy się Pana boicie: m iłujcie Go: a będą oświecone serca wasze. (E kkl. r. 2, w. 8, 9, 10.)

T a k oto p okora, przychodząc do mądrości, zaczynając od bojaźni, w prow adza w duszę po­

bożne te najw znioślejsze cnoty.

w yjętych naw et z pism ludzi św ięty ch , kryje w sob ie jad, a tym je s t przedstaw ienie tam B oga ja k o m iło ś ć i w taki sposób, że niem a żadnej w zm ianki o bojaźni Bożej i o Jego spraw iedliw ości. Taka m iło ść Boża, n ie przygotow an a przez bojaźń unikania g rzechu , d o n iczeg o n ie obowięzująca, a ty lk o zbytnie, a w ięc grzeszne zaufanie w B ogu obudzić m ogąca, i nic n ie kosztująca, nie żądająca żadnych ofiar, a tem mniej ofiarę z swojej m iłości w łasnej, zostaw i toż serce czytającego zim nem i niezapalonem . J u ż przez to sam o ta książka pow in n a b y ć podejrzaną, że jej autorem je st autor książki zatytu łow an ej: » W ielcy w tajem niczeni*, w której poniża się chrześcijaństw o, ściągając je na jeden p oziom z p ogań sk iem i religiam i, jako im w spóln e, a tylko wyżej pod n iesion e jed n ą pow szechną religię.