• Nie Znaleziono Wyników

Pokora, ja k to ju ż w idzieliśm y, i godność są razem , tak że p okora w nierozłącznej parze chodzi z w ielkodusznością; i to się w ykaże w niniejszej nauce.

P o k o ra razem z czystością należy do cnoty w strzem ięźliw ości; w ielkoduszność zaś należy do cnoty m ęstw a. W szy stk ie albow iem cnoty ta k są ściśle ze sobą pow iązane, że się w za­

jem n ie w sp ierają i razem się sk ład ają n a do­

skonałość; węzłem zaś ich w szystkich i duszą czyli form ą je s t m iłość, k tó re p rzeto św. Paw eł nazyw a zw ią zką doskonałości. (Kolos. r. 3, w. 14).

N a tem praw ie w zajem ności p o k o ra i w ielko­

duszność sto ją razem ze sobą, w spierają się w za­

jem n ie i u trzy m u ją się w rów now adze. Bez w ielkoduszności niem a zatem pokory, j a k też bez p o k o ry niem a w ielkoduszności. C hyba po­

czątkująca i jeszcze niedoskonała p o k o ra może b yć z m ałodusznością, w yrobiona nigdy.

C złow iekiem w ielkodusznym je s t ten, k tó ry czuje w sobie potrzebę d o k o n a n ia w ielkich

rzeczy i sk ło n n y je s t do w ielkich ofiar. Może w ielkiego przeznaczenia m usi zrodzić w ielko­

duszność; poniew aż dla niego w szystko je st

Autor książki o »Naśladowaniu Chrystusa«, powie nam, na czem w praktyce codziennej wielkość nasza zależy, sWielkim jesteś, mówi on, gdy masz wielką miłość, wielkim jesteś, gdyś jest w sobie małym.* Wielka miłość rodzi wielkie czyny poświęcenia, a o tyle wielką jest miłość, o ile wyzuł się ktoś z swojej miłości własnej, i ocenia się nie wedle tego, czem jest, ale wedle tego, co czynić powinien.

Starożytność przedchrystusowa przekazała nam pamięć niektórych ludzi wielkich duchem, z tych zwłaszcza, którzy się oddawali filozofii jak Sokrates, Platon, Katon, Seneka, Bpiktet. Je­

dynym z filozofów, który zasiadł na tronie cezarów, był Marek Aureliusz, wychowany na nauce stoików. Jak marnem wydał mu się ten świat ze wszystkiem, co ma w sobie świetnego, błyszczącego i ponętnego, to widzimy w jego rozmyślaniach, pisanych pośród bitew wojen.

Przebija się w tych rozmyślaniach melancholia wielkiej duszy, taka sama, jak najmędrszego z królów w jego księdze poczynającej się od słó w : Marność nad marnościami i wszystko marność. Ta melancholia Marka Aurelego jest wymownym dowodem, że duszy ludzkiej, dla Boga stworzonej, nic na tym świecie nie może uszczęśliwić i nic jej próżni zapełnić oprócz najwyższego dobra.

Ale tego dobra nie mógł znać ten duch wzniosły zanim zaświtało światło Ewangelii, a widząc same tylko dobra marne i znikome, ducha niegodne, musiał patrzeć na świat smu­

tnie. Gdy mu nie była objawiona wielka miłość

Boga, z k tó rą zstąpiła na św iat w ielka C hry­

stu sa pokora, nie u m ia ł on także wyjść z siebie, w znieść się p onad siebie, czego nas uczy E w an g elia, a ta k jeg o w ielka dusza, Bogiem n ie n apełniona i n iepokorna, do tej wielkości, k tó rą je s t udział w chw ale Bożej, nie doszła.

G dyż aby być w ielkodusznym , nie dosyć jeszcze wznieść się ponad ten św iat i p o g a r­

dzić jeg o dobram i, trzeba jeszcze, co daleko je s t trudniejszem , wznieść się ponad siebie, gdyż ta k się dopiero m ożna w znieść do N ajw yższego.

J e s t o tem zdanie w tre n a c h Jerem iasza, k tó re ta k b rz m i: Będzie siedział sam otny i będzie m il­

czał, bo w zn ió sł się nad siebie. (R. 3, w. 28.) T e g o ato li człowiek sw oją siłą nie może, ja k bow iem n ik t przez to, co w nim je st n atu rą, nie może wznieść się ponad sw ą n atu rę, ta k sam o żaden człowiek nie może wznieść się ponad siebie. Może się w znieść n ad siebie ty lk o przez wyższą siłę, a tą je s t ła sk a Boża.

A poniew aż p o kornym je s t ta łask a obiecana, i tych Bóg sam podnosi do siebie, d lateg o ty lk o p o k o rn y zdolnym je st w znieść się n ad siebie i ta k oto z pokory idzie się do w ielko­

duszności.

T u ta j proces odbyw a się w ta k i sposób.

N ajpierw człowiek, otrzym aw szy św iatło n a k ła ­ niające go, aby sta ra ł się o cnotę pokory, zw raca się w sw oje w nętrze, widzi tam coraz jaśniej i lepiej całą sw oją nędzę i zło; to go m usi onieśm ielać i ta k zaczynająca się p okora m usi prow adzić do m ałoduszności. D lateg o też

— 35 —

W ilhelm F aber, an g ie lsk i o rato ry an in , mówi, że niebezpiecznem je s t zanadto się w p a try ­ w ać w przepaść swej m oralnej nędzy, gdyż mo- żnaby dostać zaw rotu i popaść w rozpacz.

W szakże, k to nie dojdzie do tej granicy, gdzie zaczyna się rozpacz, k to nie zrozpaczy o zupeł­

nej swojej duchow ej niem ocy, ta k i się też nigdy całem sercem do B oga nie naw róci i n ig d y nie zostanie człow iekiem uduchow ionym .

A by więc p o k o ra n ie zaprow adziła do m ało­

duszności i aby zb y tn ia nieufność w sobie nie zam ieniła się w po k u sę do rozpaczy, m istrze życia duchow nego nauczają, ażeby po tem w patrzeniu się w sw oją nędzę, n a ty ch m iast wznieść swe oczy do góry, sk ąd zawsze przy­

chodzi nam pom oc od Boga, k tó ry stw orzył niebo i ziem ię (Ps. 120) i ta nieufność w nas sam ych pow inna n as pobudzić do ufności w Tym , k tó ry w szystko może, je s t sam ą dobrocią i ufa­

jących w N im n ig d y nie zaw iedzie1).

1) O stosun k u pokory d o w ielk o d u szn o ści w tym sam ym sen s:e m ów i Z ygm u n t K rasiński w jed nym z sw o ­ ich listów do Juliusza S ło w a ck ieg o , ty lk o że tam w ielk o­

d u szn ość zow ie dum ą, co jest popraw nie, g d y ż ja k jest zła i dobra am bicya, tak sam o je st jed n a dum a zła, a druga dobra i szlachetna, jednoznaczna z w ielk o ­ dusznością.

»K to dum ny, pisze tam , ten i pok orn y zarazem , a dum a połączona z pokorą stan ow i w ielk o ść człow ieka;

tem , że duch n ig d y się n ie zad ow oli tem , co u czyn ił już, że dalej iść pragnie, p ięk n iejszego czynu się dorwać, tem, m ów ię, że ma się za niższego d o id eału , stąd tęsk n ota i sm ntek. czasem zw ątpienie; tem zaś, że dalej stąpa,

— 37 —

W ta k i oto sposób, przez ta k i proces psy­

chologiczny w ielkoduszność rodząc się z pokory, naw zajem pokorę w spiera i przez obie te cnoty dusza nasza utrzy m u je się w rów now adze.

karm i się wiarą w urzeczyw istnienie w k o ń cu piękna, które pojął, że gardzi w szelką skończonością, że uznaje się nie zw alczonym , tem je st dum nym i boskim .*