• Nie Znaleziono Wyników

W chodzim y w p rzybytki niebieskie, aby tam nareszcie widzieć, ja k się objaw ia p o k o ra u b ło­

g osław ionych i szczęśliwych w Bogu.

W szystkie cnoty, p o siad an e i n a b y te na ziemi, oprócz >wiary i nadziei, k tó re tam ustają, trw ają wiecznie, stan o w iąc o siąg n io n ą ju ż do­

skonałość w uszczęśliwieniu.

Z atem i p o k o ra m usi m ieć m iejsce w n ie­

bie. J a k cierpienie i w alka, potrzebne do n a ­ bycia cnót, u k resu drogi u stają, a w m iejsce ich w stępuje pokój, w esele i radość, podobnie też zostaje tam odjętem upokorzenie zaw sze bolesne,

— a n a to m ia st d an a pokorze je s t chw ała we w y­

w yższeniu — za poniżenie się. P o k o ra zatem w nie­

bie, m ając odjętem poniżenie, polega na uniżonej p o staw ie Św iętych w obec M ajestatu T ego, k tó ry ich ta k wywyższył i ta k ą chw ałą przyodział, i je st pełna radości w ylew ającej się w pieśniach, w uw ielbieniu i w śp ie w a n iu : Św ięty, Święty, Św ięty.

W O bjaw ieniu św. J a n opisał ja k o ta m dw udziestu czterech starszych spoinie z czworo

— 179 — dzieci, w szystko odbierających od sw oich rodzi­

ców, a sobie nic nie zawdzięczających. D obro

mi ł o s i e r d z i a , gdy mogli tak łatwo jak tamci odrzuceni stać się n a c z y n i a m i g n i e w u . Bóg darował im grzechy, często daleko większe niż te, za które niejedni się potępili, natchnął ich chęcią do pokuty, łaskami swemi dzieło ich uświątobliwienia wspierał, z licznych nie­

bezpieczeństw ich wyratował, aż ich do końca szczęśliwego doprowadził, albowiem w nich sobie od wieków upodobał, może jedynie dlatego, iż nie znalazł w nich stanowczego dla swojej łaski oporu i złej woli jak w tamtych, których na wieki odrzucił.

Grzechy już zapomniane nie budzą w nich uczucia żalu ani pamięć ich nie spra­

wia im żadnej boleści, tylko owszem stają się dla nich przyczyną radowania się z dobroci Boga, który złe im na dobre zamienił. Jako ci umarli, którzy wedle mitologii pogańskiej na­

piwszy się wody z rzeki Lete, stracili pamięć przebytego złego, tak ci Święci, obejmując pa­

mięcią czas przeszły, w złem widząc przyczynę do­

brego, tem dobrem się napawają, z niego się cieszą.

Odnosząc zaś wszystko dobro, którego są uczestnikami, do jego źródła, wobec Boga za­

chowują postawę, jaka jest w nabożeństwie.

Tu nastręcza się miejsce wytłomaczyć psychologicznie istotę nabożeństwa, by dać zrozumienie postawy, jaka w niem przystoi stworzeniu stawiającemu się przed swoim Stwórcą i Panem, Dawcą wszechdobra.

Oto stworzenia czy na ziemi czy w niebie zawsze mają się wobec Boga jako ziemia i jej twory wobec nieba i słońca; odbierając stamtąd

— 181 —

św iatło, ciepło i w pływ y ożywcze i dobro­

czynne, zachow ują odpow iednią tym w pływ om postaw ę, reflek tu jąc czyli odsyłając owe pro ­ m ienie św iatła i ciepła ze sw ego dołu znow u k u górze. T a k sam o dusza pobożna, uszczę­

śliw iona przez datki dobre i dary doskonałe po­

chodzące z wysoka od Ojca światłości (L ist św ię­

te g o J a k u b a , r. 1) i ze sw ego pad o łu się w zno­

sząca k u tem u słońcu, u którego niema od­

m ia n y a n i cienia przem iany, w tem w znoszeniu się sw em zaw sze zachow uje p o staw ę ja k a przy ­ stoi tem u, k tó ry odbiera, w obec tego, od k tó reg o odbiera.

T a k się nam tłom aczy p o k o rn a p o staw a Ś w iętych w niebie, trw ających w n ieustającem zachw yceniu, co w łaśnie je st ich nabożeństw em .

Taka atoli postać dla pychy jest wstrętną, ponieważ nie pozwala ona ugiąć karku nawet przed Najwyższym, a każe siebie stawiać na najpierwszem miejscu; stąd to człowiek pyszny nie może mieć smaku w nabożeństwie, i postawa pobożna wydaje się pysznemu czemś niskiem i upadlającem, bo i Pismo święte mówi, że grzesznikow i brzydka je st chwała Boga. (Ekkles., r. 1, w. 32.) W pysze więc tkwi bezbożność, a jest nią wstręt do czci i chwalenia Boga;

i ta niekiedy idzie tak daleko, że pyszni raczej wolą iść do piekła, bo nie chcą nieba, gdzie trzeba Boga przez całe wieki chwalić.

Temu bezbożnemu usposobieniu dał wyraz Kajetan Węgierski w swym poemacie pod ty­

tułem > Organy«, gdzie mówi, że nie chce się

d ostać do nieba, boby ta m m usiał śpiew ać:

Ś w ięty, Ś w ięty, Św ięty!

Lecz m y, k tórzy m iłujem y Boga, i kocham y się we czci i chw ale Bożej, p ra g n ie m y dostać się do nieba i być u czestn ik am i tam szczęśli­

wości Ś w ięty ch ; jeśli ta k jest, to pow inniśm y ju ż tu n a ziem i to czynić, co tam czynią

w niebie.

Św. H iero n im m ów i: U czm y się ju ż tu n a ziem i i w czasie teg o życia, k tó re będziem y p ro ­ w adzić w niebie i we wieczności. W iem y z E w a n ­ gelii, gdzie je st m ow a o zapraszaniu n a ucztę nie­

biańską, że ta m potrzeba pokazać się w szacie godow ej; a tą szatą jest ła sk a pośw ięcająca i m iłość nadprzyrodzona. K to tej niem a, ten n ie może uczestniczyć w tej uczcie.

Ja k o do tow arzystw a p ańskiego lub do p ałacu k rólew skiego m ogą tylko m ieć w stęp tacy, k tó rzy ta k ubiorem ja k też obyczajam i są odpow iedni, ta k sam o m ogą do tow a­

rzystw a Ś w iętych i społeczeństw a z Bogiem być przyjętym i tylko ci, którzy w szatę go­

dową, tam w ym aganą, są strojni i obyczajami, ja k ie u niebian są, się nadają. J a k im i tam w inniśm y być, tego uczy Kościół, i uczy w nim sam D uch Św ięty.

W szakże tro sk ą dzieci te g o św iata najw iększą jest, aby się zastosow ać ja k najściślej do obycza­

jów przyjętych u św iata; w tem ich cała troska;

o to zaś, czego Bóg i Kościół św ięty żąda, w cale ich g łow a nie boli, to niem a dla nich żadnego znaczenia. Zatem najw iększą tro sk ą

183

lu d zi m iłujących spraw iedliw ość i chcących żyć

z w iary, pow inno być, aby nab y ć obyczajów, upodobań i skłonności, k tó re w niebie u B oga je d y n ie ważą, i aby byli przyodzianym i w szatę spraw iedliw ości.

N ieb ian n ic ta k nie nasyca ja k o chw ała Boża; ta k dalece przenoszą chw ałę Bożą nad sw oją w łasną, że w oleliby się tej pozbawić, n iż dopuścić, aby najm niejszy uszczerbek taż chw ała Boża poniosła; ta k bardzo są w miłości Bożej u g ru n to w a n i, że z n ią szczęśliwym i czuliby się n a w e t w piekle, bez niej zaś nieszczęśliwymi czuliby się n a w e t w niebie.

G dy ta ch w ała Boża i w ola J e g o je s t naj- istotniejszem w ich szczęśliwości, stą d każdy z n ieb ian je st zupełnie szczęśliwym n a swoim choćby najniższym sto p n iu , bo wszyscy cieszą się najw ięcej tem , co je s t im w spólnem , a n ad to k ażd y cieszy się z chw ały d ru g ic h jak ze swojej w łasnej.

P o dobne usposobienie m usim y w sobie w y­

robić w czasie dan y m n am do n ab y w an ia cnoty, abyśm y m ogli m ówić ja k D aw id: A ja w spra­

wiedliwości pokażę się przed obliczem twojem i nasycon będę, gdy się ukaże chwała Twoja.

(Ps. 16. w. 15.)

T u n a ziem i dobra, k tó re nie m ogą być używ ane w spólnie, dzielą lu d zi od siebie, b u ­ dzą w zajem ną zazdrość i p rzeszkadzają w zaje­

m nej m iłości. P y ch a zwłaszcza, nieszczęsna có rk a szatan a, zatw ardzając sam olubstw o, prze­

ciw ne miłości, nie dopuszcza, aby ziem ia nasza

mogła się stać obrazem nieba, lecz czyni ją raczej obrazem piekła.

Nic innego zatem, jak tylko chrześci­

jańska wiara w jedynie prawdziwym kato­

lickim Kościele, przy współdziałaniu wszyst­

kich czynników kulturalnych, gdy ludzie zasto­

sują życie do zasad wiary, może sprawić, że ta ziemia zwolna i z czasem będzie się przemieniać na obraz nieba, a to co marne, jak królestwo szatana wraz z jego pychą, będzie ustępować królowaniu Zbawiciela świata, pokornego Jezusa Chrystusa.