• Nie Znaleziono Wyników

Em igrację p olską stw orzyły nieszczęścia R zeczypospolitej. Poczy­

nając od jeńców, pojm anych w w alkach z Moskwą, zaciągniętych w g łąb Syberji i przyczyniających się tam do zdobyw ania niezajętych terytorjów , lub sporadycznie zjaw iających się w dalekiej Azji misjo­

narzy polskich — pierw szych em igrantów widzimy po upadku k o nfe­

d eracji b arsk iej. Są to em igranci w ojskow i, którzy jak Kościuszko, P ułaski, ruszają za ocean, by tam służyć dalej idei w alki o nie­

podległość; w ojny napoleońskie w zm agają szeregi em igracji wciąż jeszcze w ojskowej i naszych żołnierzy widzimy na w szystkich polach bitew Europy, na piaskach Egiptu i aż hen na San Domingo.

D opiero po upadku pow stania listopadow ego rozpoczyna się okres w łaściw ej em igracji. J e s t to tak zw. „W ielka E m igracja”, wielka liczbą i w ielka treścią. Tysiące żołnierzy opuszcza granice Polski, by różnem i szlakam i, przew ażnie przez Niemcy w ędrując, podążyć do gościnnej F rancji i tam osiąść. Część ich rozprasza się po knglji, Szwajcarji, po innych krajach, k ilk u se t przem ocą w yekspedjow anych przez A ustrję do Am eryki, znajduje schronienie w S tanach Zjednoczonych.

Pow stanie upadło, ale naród bez państw a buntuje się, spiskuje podniecany i popierany przez em igrację. Raz w raz tw orzące się spiski:

Zaliw skiego spisek i w ypraw a, K onarszczyzna, spisek ks. Ściegiennego i Związek Ludu Polskiego — każdy z tych ruchów, stanow iący ogniwo

Nr. 3 POLSKA EMIGRACJA POLITYCZNA 13 w nieprzerw anym łańcuchu dobijania się o niepodległość, zw iększa szeregi em igracji, przew ażnie na W schód — to zesłańcy sybirscy.

Nową w iększą falę w yrzuca upadek pow stania styczniow ego.

Szeregi zesłańców idą w tysiące, a rów nocześnie zasilają się szeregi em igracji naszej na zachodzie E uropy i w A meryce.

N astaje okres zastoju em igracyjnego, odpow iadający stanow i rezygnacji w kraju, którym je st okres w szechw ładnego h asła „bogaćm y się”. Aż przychodzi ren esan s ducha niepodległościow ego, pow staje Polska P artja Socjalistyczna, pow staje Liga Narodowa, n astaje okres m anifestacyj narodow ych z racji rocznicy stulecia Trzeciego Maja i pow stania K ilińskiego, w reszcie okres bojow y 1905—06 i strejków szkolnych. Więc nowe nasilenie em igracji i znowu głów nie w k ie­

ru nku w schodnim — zesłańcy na Sybir. Tych czasów już my, w spół­

cześni, jesteśm y świadkam i, jeszcze mamy w śród nas niejednego z tych, co na początku bieżącego w ieku kaźń w tajgach sy birskich i katordze odbywali a których nam szczęśliwie zw rócił przew rót w Rosji i odzy­

skanie niepodległości. Na setk i rów nież liczym y tych szczęśli­

wych, czcigodnych starców , którzy po pow staniu styczniow em na Sybir zagnani, po w skrzeszeniu Polski w rócili na łono ojczyzny, by w chwale, pow szechną czcią otoczeni, ostatnie dni żyw ota w wolnej przeżyć ojczyźnie.

Em igracja ogałacała nas raz wraz z najtęższych, najszlachetniej­

szych elem entów — trudno mówić „jed n o stek ”, gdy chodzi o dzie­

siątki tysięcy. Takiej m asy em igracji nie w ydał z siebie żaden naród, poza jed y n ą może Irlandją, ale i przykład Irlandji nie może stanow ić analogji do naszej em igracji. Ten sk ład osobowy naszej em igracji, jej poziom etyczny i um ysłow y, nastaw ienie duchow e i napięcie n aro ­ dowe nie m ógł nie odbić się na jej działalności i zachowaniu. W szak na em igrację sk ładały się w w ielkiej masie inteligencja, oficerowie, pow stańcy, przyw ódcy i kierow nicy ruchów wolnościow ych, uczestnicy sprzysiężeń przeciw zaborczych — to mózg i serce naszej em igracji, zaś szary tłum prostego żołnierza to serce i zapał, jednem słowem cała m asa em igracji politycznej — to najlepszy elem ent społeczeństw a, elem ent w iecznego szlachetnego buntu.

Nie dziw więc, że em igracja polska nie rozpłynęła się w morzu m iędzynarodow em , lecz że pow ażnie zaw ażyła na rozw oju w ypadków, k tó re ostatecznie doprow adziły do ziszczenia je j marzeń, a z naszego stanow iska mówiąc — m arzeń ojców naszych.

Em igranci polscy — to elem ent indyw idualnie i w m asie czynny i tw órczy.

Zaledwie przednie straże W ielkiej Em igracji znalazły się na obcej ziemi, przy stępują w ygnańcy do organizow ania się pod kątem dalszej w alki z najeźdźcą. W szak eksp atrjacja w szystkim w ydaw ała się tylko chwilową, liczono na to i oczekiw ano tego do czego dążono, by czem prędzej móc ponow nie chwycić za oręż, a tym czasem szukano terenów , gdzie m ożnaby uczynić u żytek ze spraw ności orężnej, zawsze z myślą, iż każde tak ie poczynanie w ojskow e przybliży em igranta do ojczyzny. Widzimy więc em igrantów naszych w alczących w Hiszpanji i P ortugalji, w Algierze, w Egipcie, Syrji i M ezopotamji. P ow stają p ro jek ty kolonizacyjne, będące pierw otnie w yłącznie projektam i o sadni­

14 POLACY ZAGRANICĄ Nr. 3 ctwa w ojskow ego, m ającego na celu skupianie em igrantów -żołnierzy na określonych i ograniczonych tery to rjach , jako elem entu z bronią u nogi czekającego na wici z ojczyzny. A rów nocześnie z zagranicy, od W ielkiej Em igracji idą do Polski i p rzen ik ają w społeczeństw o idee i h asła postępow e i rew olucyjne, podsycają zarzew ie buntu, w sku tk ach prow adząc do zw iększenia szeregów zesłańców sybirskich, ale rów nocześnie nie pozw alających społeczeństw u zasnąć w apatji i poddać się zabójczej rezygnacji.

Wiosna narodów! — Pola bitew w szystkich w alczących narodów w idzą w pierw szych szeregach ofiarną i odw ażną em igrację polską.

W ęgrów do boju o ich w olność nasz Bem prow adzi, rew olucją Niem­

ców badeń sk ich kieru je nasz Ludw ik M ierosław ski, a odważny m ary ­ narz, k ap itan Adam M ierosław ski, b ra t d y k tato ra, ^sprzedaje swoje w yspy na dalekim oceanie Indyjskim dzierżone, by za uzyskane z tego źródła pieniądze finansow ać rew olucję badeńską, w któ rej sam zresztą osobiście braw urow ych dokonuje czynów. Nie pozostają bierni rzu­

ceni za A tlanty k em igranci nasi i hurm em b io rą udział w walce sece­

syjnej am erykańskiej, by nazw iskam i g enerałów Krzyżanow skich, Kargów, W aligórskich zapisać się złotem i literam i na k artach h isto rji Stanów Zjednoczonych.

M imowolni em igranci, w ygnańcy Moskwy na Sybirze, rów nież nie siedzą bezczynnie i nieproduktyw nie na zesłaniu. Taki Czernichow ski już w połow ie XVII w ieku, około 1650 roku, w znieca bunt i z setk ą tow arzyszy rusza na Amur, zdobywa, ujarzm ia i kolonizuje okolice chińskie A łchazinu, panuje nad zdobytem i skolonizow anem przez siebie teryto rjum , którem u nadaje nazw ę swego przydom ka „ Ja k sa ” i dopiero 1674 państw o C zernichow skiego ulega naporow i rosyjskich organizatorów Syberji. Inni, jak ks. K aw ęczyński lub Adam Dłużyk- K am ieński, z tychże czasów zesłańcy, lub M isjonarze, jak ks. K rusiński i inni obserw ują co się w koło nich dzieje, przyg ląd ają się ludom, ich zwyczajom i obyczajom i t. d., b ad ają stosunki geograficzne, geolo­

giczne, spisują co widzieli, zauw ażyli i zasłyszeli lub odkryli i pozo­

staw iają nam pam iętniki. I tak pow staje na przestrzeni trzech w ie­

ków polska lite ra tu ra sy beryjska, jako jeden z w ażniejszych i cennych przyczynków do poznania Syberji, o k tó rej zresztą pierw szą na św ię­

cie relację dał nam w połow ie trzy n asteg o w ieku rów nież Polak, B enedykt Polonus, opisując podróż swą po Mongolji. Mówiąc o Syberji i Azji wogóle podkreślić trzeba pracę naszych zesłańców XIX i XX w ieku.

M łodzież po w iększej części od książki oderw ana, a z b ro ­ nią w ręku lub przy w arsztacie konspiracyjnym pochw ycona, w ędrow ała na Sybir, tam po odbyciu k ato rg i, nie m ając praw a pow rotu, k o ntynuuje p rzerw ane stu d ia i pracam i swemi wnosi w sumie ogrom ny k a p ita ł do ogólnego dorobku cyw ilizacyjnego. Oni to, nasi wygnańcy, budują fundam enty znajom ości bezkresnych obszarów Syberji i sąsied ­ nich ziem Azji C entralnej. Nasi to zesłańcy nietylko ginęli przykuci do taczek w kopalniach kruszcu, ale byli też w spółczynnikiem odkrycia licznych złóż tegoż kruszcu a szczególnie złota na Syberji.

Zesłańcy przeradzają się w badaczy naukow ych i to w każdej dzie­

dzinie w iedzy, by zasłynąć z czasem bądź jako geologowie, bądź jako

Nr. 3 POLSKA EMIGRACJA POLITYCZNA 15 zoologowie, etnografow ie i t. d. Ci mimowolni i przym usow i em igranci odkryw ają p op rostu S yberję i Azję W schodnią i C entralną, w w iększej m ierze przyczyniając się do poznania ludów i krajów Azji, niż urzę­

dowe, suto w yposażone ekspedycje naukow e rządu ro sy jsk ieg o.

Zresztą niem a w ypraw y naukow ej rosyjskiej, czy to w Pam iry, czy do T urkiestanu, Buchary, czy na ocean Lodow aty lub na Sachalin i Kam czatkę i t. d., w której nie w idzielibyśm y uczestników Polaków , naszych zesłańców . D ługi je st szereg naszych em igrantów sy b ery j­

skich, których nazw iska nietylko nie są obce w św iecie naukow ym , ale niem ało je st wśród nich takich, co w danych dziedzinach stanow ią au to ry tet, czy to weźmiemy D ybow skiego B enedykta, zdecydow anie najw iększego badacza fauny B ajkału, lub B ronisław a P iłsudskiego, badacza i znawcę szczepu Ainów lub C zekanow skiego A leksandra, Czerskiego Jana, K owalew skiego, G odlew skiego i tylu innych. Emi­

granci — zesłańcy są nietylko podporam i nauki lecz stają się rów ­ nież dobroczyńcam i ludności miejscowej. Za Dybowskim np. z m roź­

nych pól Syberji dążą z Kam czatki deputacje, by w K rakow ie naszem u uczonem u złożyć d ary w hołdzie i podziękow anie jako swemu do bro­

czyńcy, k tó ry lata całe w śród nich przebyw ając był bezinteresow nym lekarzem -filantropem ; on to m iędzy innem i w ich krajach zaaklim aty­

zował: na w yspie B ehringa renifery, konie na Kamczatce i na Koman­

dorach kozy i króliki, co stało się źródłem dobrobytu tubylczej ludności.

Czasy późniejsze dostarczają em igracji politycznej nowych sił.

E lem entu buntu narodowego i społecznego. Już nie m asow o, jak po­

przednio, z racji pow stań, lecz indyw idualnie uchodzą działacze polscy zagranicę nietylko, aby się uchronić przed skutkam i działalności patrjo- tycznej, lecz aby działalność tę w sw obodniejszych w arunkach k o n ty ­ nuow ać. W idzimy więc chroniącego się do Szw ajcarji proletarjatczyka A leksandra D ębskiego, fabrykującego, z G abrjelem N arutow iczem przy boku bomby rew olucyjne w Zurychu, P iłsudskiego Józefa, W ojcie­

chow skiego Stanisław a, Mościckiego Józefa w Londynie, redagujących i składających „R o botnik a”, k tó ry potem , jak owe m ickiew iczow skie

„tom iki d zieł”, „mimo carskich gróźb, n a złość strażnikom c e ł” p rze­

nika w m asy patrjotycznego społeczeństw a kraju, widzimy Zygm unta B alickiego, jak w spólnie z przebyw ającym od lat na em igracji czoło­

wymi em igrantam i z Zygm untem M iłkowskim-Jeżem na czele tw orzy p o tężną Ligę N arodową i S karb Narodowy, w idzim y now ą falę bojow ­ ców z o k resu 1905-1906 jak K ossobudzki, Szym ański, Czaki, Krzesi- m ow ski, S ekuła oraz m łodszych i m łodych oświatowców rew olucyj­

nych z Ja h o łk o w sk ą na czele, w ym ykających się z carskiej opresji do Brazylji, w noszących w tam tejsze społeczeństw o wychodźcze nowe ożywcze prądy i rów nocześnie budujących podstaw y zorganizow anego szkolnictw a, z prym ityw nego na wyższy w znosząc je szczebel, widzimy w reszcie specjalny rodzaj em igracji ad hoc, indyw idualnej, jak P iłsu d ­ skiego Józefa, któ reg o duch b untu do dalekiej Jap o n ji gna, by tam rządow i japońskiem u w czasie w ojny rosyjsko-japońskiej persw adow ać konieczność k o rzy stan ia z n astro ju rew olucyjnego społeczeństw a p o l­

skiego w celu w spólnej w alki ze w spólnym obu narodów w rogiem ą naszym zaborcą.

16 POLACY ZAGRANICĄ Ńr. 3 Rów nolegle z w alką o rężn ą idzie p raca em igrantów pokojow a:

nad sobą, w sw ojem gronie dla P o lsk i, i w śród obcych dla obcych, ale rów nocześnie i dla sław y im ienia polskiego. W śród członków W ielkiej Em igracji ścierają się dw a zasadnicze prądy: m onarchistyczny i dem okratyczny, zw alczające się ostro. Ale m onarchistom z pod znaku księcia C zartoryskiego i dem okratom Lelew ela i D rew nickiego i Mie­

rosław skiego — im w szystkim przyśw ieca jeden cel: wolna, n iep o d le­

gła Polska, od m orza do m orza, tylko d ro g i ich są inne, jak różnem i były drogi nasze ku Polsce niepodległej w czasie w ielkiej wojny.

Więc jedni dem okrację upraw iając, u dworów zabiegać b ęd ą o in te r­

w encję za Polską, drudzy w ykuw ać b ęd ą now e m yśli i rzucać fu n d a­

m enty pod gm ach now ych idei dem okratycznych, by w T ow arzystw ie D em okratycznem społeczeństw u krajow em u m ontow ać zasady, na k tó ­ rych późniejsze niepodległościow e konspiracje fundow ać będą swe program y. Nie daje em igracja k rajo w i zasnąć w letarg u i od niej w ósmem dziesięcioleciu w ieku ubiegłego w ychodzi Jeżow e hasło

„Obrony czynnej” i S karbu N arodow ego. Em igracja pracuje i tw orzy instytucje, jak szkołę batignolską, k tó ra przez k ilkad ziesiąt lat kształci młodzież em igracyjną w ogrom nej części już w śród obcych zrodzoną i w śród obcych znajom ość spraw polskich i sym patje dla Polski u ra ­ biającą. Em igracja tw orzy m onum entalną instytucję: Muzeum N aro­

dowe Polskie w R appersw ilu, m em ento dla zaborców, widomy znak na wolnej ziemi szw ajcarskiej w iecznego p ro te stu przeciw rozbiorom , Muzeum z bibljoteką, jedynym w swoim rodzaju księgozbiorem i arch i­

wum, jakiego em igracja żadnego innego narodu nie w ytw orzyła i w y­

tw orzyć nie mogła.

W ygnańcy są chciwi wiedzy a zdolności swe z pożytkiem zużyt- kow ują dla d o bra ludzkości i dla Polski chw ały, to też w setk i idą im iona naszych wychodźców , k tó re chlubnem i głoskam i zapisano w re je stra c h dorobku cyw ilizacyjnego.

Nie sposób w yliczyć w krótkim arty k u le w szystkich zasług, jakie nasza em igracja buntu położyła dla narodów , k tó re jej gościny udzie­

liły. Nie mówiąc o Francji, k tó rej P o lsk a w osobach sw ych synów — wychodźców daje w ybitnych w ojskow ych, uczonych, badaczy, p o lity­

ków i mężów stanu, dość w spom nieć takich Strzeleckich, k tó rzy A n­

glikom A ustralję odkryw ają — m ożna pow iedzieć „odkryw ają, gdyż n iejed n o kro tnie jak i w tym w ypadku, badacze polscy podstawowe zdo­

byw ają w iadom ości o nieznanych dotąd nikom u obszarach, — K onra­

dów K orzeniow skich, k tó rzy w ybijają się na czoło w spółczesnej lite­

ra tu ry angielskiej i tym podobnych, M otylińskich, Janów Dybow­

skich etc.

. O zasługach em igracji naszej ubiegłego w ieku w obec Stanów Zjednoczonych tylko m im ochodem w spom nieć można. T eren to b o ­ wiem zbyt rozległy, zbyt potężne liczebnie je st tam tejsze w ychodźtw o zarobkow e, z w ychodźtw a b u n tu wywodzące swe początki, aby jego działalność i zasługi d ały się streścić w artykule. M ałośmy sobie te zasługi uśw iadom ili i dopiero w ostatnich latach dziedzina ta znalazła sw ojęgo człow ieka, badacza, k tó ry na przestrzen i dw óch w ieków sk rzętnie zbiera dane o działalności Polaków w A m eryce, puszcza w św iat sum iennie opracow ane dzieła, jak „H istorja udziału Polaków

Ńr. 3 POLSKA EMIGRACJA POLITYCZNA 1

1

w am erykańskiej w ojnie dom ow ej”, „Polacy w A m eryce”, „Polacy w walce o niepodległość A m ery k i”.

Dopiero w spom niane wyżej prace M ieczysław a H aim ana otw ierają oczy obcym i swoim na te zasługi, jakie w ychodźtw o nasze położyło koło swej przybranej ojczyzny i dokum entalnie dowodzą, że nie darm o em igracja nasza jad ła chleb am erykański.

Nie mogąc omówić cało kształtu naszego d orobku em igracyjnego w stosu n k u do społeczeństw , w śród których naszej em igracji buntu w ypadło żyć i pracow ać i w sto sun ku do najróżnorodniejszych dzie­

dzin wiedzy, zwrócę dla przyk ład u uw agę na m aleńki odcinek, choćby tylko na dw a państw a, jak Chile i Peru.

Chile — Chile i Domeyko! Nazwa republiki i nazw isko Polaka splotły się z sobą nierozerw alnie. F ilareta, przyjaciel w ielkiego Adama, pow staniec, uczony.... W ypadki w k ra ju rzucają go za Ocean. Rząd chilijski pow ołuje go do Santjago na k a te d rę chem ji w uniw ersytecie, którego nasz rod ak staje się w ieloletnim rek to rem i jako uczony oraz obyw atel chilijski odgryw a w tym k raju pierw szorzędną rolę i ponosi nieocenione zasługi, jako najw ybitniejszy uczony Chile i Południow ej A m eryki wogóle; jego badania i odkrycia geologiczne i m ineralogiczne um ożliw iły potężne rozszerzenie przem ysłu górniczego chilijskiego, sprow adziły uniezależnienie rep u b lik i od zagranicy i przyczyniły się do zbogacenia się Chile. Domeyko nietylko badał i odkryw ał kraj, on także nauczył Chilijczyków k o rzystan ia z odkryć naukow ych, rów ­ nocześnie w ydatnie i skutecznie w znosząc kraj na wyższy szczebel k u ltu ry i ośw iaty. Ignacy D om eyko o d krył szereg nieznanych m ine­

rałów i w ydał o tem szczegółowe, kilkutom ow e dzieło, będące pod­

staw ą do znajomości m ineralogji A m eryki Południow ej pracą. Dzia­

łalność Domejki znalazła uznanie zarów no u Chilijczyków jak i w nauce wogóle. Dość w spom nieć choćby góry Domejki, którem to mianem C hilijczycy oznaczyli jedną z grup And zbadanych przez naszego ro ­ daka, Cerno Domeyko, jak się zwą różne szczyty w K ordyljerach, P uerto Domeyko, nazw y licznych miejscowości, D om eykit nazw a n au ­ kow a pew nych m inerałów : Chile i Domejko. Ignacy Domeyko jest poprostu — częścią Chile i jego historji, jego dobrobytu i jego stanu dzisiejszego.

Albo Peru. Tu w pew nym okresie, cała grupa uczonych inży­

nierów polskich oddaje sw ą w iedzę i zdolności swe na użytek dale­

kiego obcego k raju i społeczeństw a. W yrzuceni w ypadkam i, pow stańcy z 1863 roku, znaleźli się w egzotycznej republice p rofesor E rn est Ma­

linow ski, k tó ry buduje tam drogę żelazną, przechodzącą przez n aj­

wyższy szczyt Andów, najwyżej na świecie położoną kolej, bo na w y­

sokości przeszło 4.000 m etrów a pom aga mu w tem p ro feso r W ła­

dysław F olkierski, tw órca i dziekan w ydziału m atem atyczno-fizycz­

nego u n iw ersytetu w Limie, k tó ry w czasie wojny m iędzy Peru a Chile ufortyfikow ał stolicę Limę i p o rt Callao, prof. W ładysław Klu- ger, k tó ry w ykonał szereg budow li m unum entalnych: gmachów publicz­

nych, kościołów, k ated rę, w yprojektow ał i zbudow ał drogi, kanały i etc., prof. Habich, w sław iony dow ódca oddziału w pow staniu styez- niowem, d y re k to r pierw szej w A m eryce Południow ej szkoły inżynie­

rów, k tó rą sam zorganizow ał Peruw jańczykom , k tó ry przeprow adził

18 Po l a c y z a g r a n i c ą Nr. 3 szereg w ażnych ro b ó t inżynierskich, jak budow ę mostów, regulację m iast, irygację południow ej części k raju i t. d. Ludzie ci w sław iają imię polskie w P e ru i A m eryce Południow ej. A obok nich dzia­

łają podróżnicy i badacze kraju , etnografow ie, zoologowie, botanicy:

Jan Śztolcman, K o nstan ty Jelsk i, i dziś jeszcze w głębi M ontanji P e ­ ruw iańskiej żyjący, czcią otoczony, Ja n K alinowski, ongiś uczeń i to- war7ysz na K am czatce niezapom nianego B enedykta D ybow skiego — ludzie ci w noszą bezcenny dorobek polski do nauki.

Mało sobie uśw iadam iam y, jakie przez naszą em igrację b untu położyliśm y zasługi dla innych, a przecież poznanie tych rzeczy jest konieczne, bo podnosi poczucie naszej w łasnej w artości, uśw iadam ia nas, że n iety lko nie potrzebujem y się w stydzić naszej em igracji, za­

rów no em igracji b untu jak i w ychodźtw a zarobkow ego, lecz dum ni z niego być i słusznie szczycić się niem możemy.

Stanisław Z ieliński

Pierwsza oficjalna wizytacja Prezesa Rady