• Nie Znaleziono Wyników

W Dwudziestoleciu międzywojennym debiutowały też poetki, które naj-ważniejsze tomiki opublikowały dopiero po wojnie, kształtując obraz pol-skiej liryki kobiet aż po schyłek lat osiemdziesiątych. Anna Świrszczyńska (1909-1984) – autorka utworów dla dzieci, publikowanych m.in. w „Pło-myczku”, nauczycielka, uczestniczka powstania warszawskiego, współpra-cownica Polskiego Radia – najbardziej znaczące utwory, dotyczące pamięci i kobiecej tożsamości, zawarła w tomach Jestem baba (1972) i Budowałam bary-kadę (1974)49. Beata Obertyńska (1898-1980) przed wojną wydała dwa tomy wierszy (Pszczoły w słoneczniku w 1927 i Głóg przydrożny w 1932), później przez długi czas publikowała niewiele (głównie autobiograficzną prozę wspomnieniową), aby powrócić do poezji w latach 70. i 80., kreując bohatera lirycznego – homo meditans50. Wiele wierszy Obertyńskiej odwołuje się do doświadczeń religijnych. W nurt poezji nachylonej ku sacrum wpisuje się też – w dużej mierze – twórczość Anny Kamieńskiej (1920-1986), poetki z poko-lenia Kolumbów.

Wiele pisarek, podobnie jak Maria Czerkawska, Kazimiera Iłłakowi-czówna czy Anna Świrszczyńska, tworzyło literaturę dla dzieci, w bada-niach literackich wyodrębnianą zazwyczaj jako czwarty rodzaj literacki51.

–––––––––

47 Ibidem, s. 143.

48 Ibidem, s. 144.

49 Związek pamięci i tożsamości jest istotny w poezji wielu kobiet, m.in. w lirykach Lud-miły Marjańskiej. Por. M. Baranowska, Wstęp. W: L. Marjańska, A w sercu pełnia. Wybór wierszy.

Warszawa 2003, s. 8.

50 D. Heck, Homo meditans w twórczości Beaty Obertyńskiej. W: Zaklęte przestrzenie. O twórczo-ści Beaty Obertyńskiej. Red. Z. Andres, Z. Ożóg. Toruń 2005, s. 58-67.

51 J. Cieślikowski, Literatura czwarta. O naturze i sposobach istnienia literatury dla dzieci.

W: idem, Literatura osobna. Wybór R. Waksmund. Warszawa 1985, passim.

W dorobku poszczególnych poetek często splata się ona nierozerwalnie z innymi rodzajami twórczości, a granica pomiędzy utworami dla dzieci, dziecięcymi52 czy tylko wykorzystującymi pewne typowe dla nich chwyty artystyczne mocno się zaciera (np. w poezji Iłłakowiczówny). Tego rodzaju pisarstwo kobiet było społecznie akceptowane, dawało możliwości zarob-kowania (a zatem i pozyskania swoistej niezależności), a często znajdowało inspirację w życiu rodzinnym piszących matek i ciotek. Literatura dziecięca stała się dominującym elementem w twórczości Ewy Szelburg-Zarembiny i Janiny Porazińskiej, a później – w latach 60. i 70. – także Danuty Wawiłow.

Poetki ukształtowane trudnych czasach światowego kryzysu i drugiej wojny światowej w swej twórczości często zwracały się ku naturze, filozofii czy religii w poszukiwaniu harmonii. Pełne nadziei próby zrekonstruowania praw rządzących światem nie powstrzymywały ich jednak przed demasko-waniem porządków pozornych. Bezlitosne wskazywanie lub ośmieszanie fałszu i niesprawiedliwości w jej najdrobniejszych przejawach jest – w po-wojennej poezji kobiet – jedną z metod wprowadzania ładu do otaczającej rzeczywistości. Moralne krzątactwo, uporczywe wskazywanie nadużyć i empatia wobec krzywdzonych nie stało się jednak w liryce Obertyńskiej, Hartwig, Kamieńskiej czy Świrszczyńskiej podniosłym moralizatorstwem.

W twórczym życiu Beaty Obertyńskiej – córki znanej młodopolskiej po-etki Maryli Wolskiej – znalazło się miejsce na różnorodne formy aktywności.

Poetka, nowelistka, autorka utworów dla dzieci, dramatów, wspomnień debiutowała w Dwudziestoleciu międzywojennym utworami silnie zako-rzenionymi w tradycji młodopolskiej i skłaniającymi się ku skamandryckie-mu modelowi liryki. W pierwszych tomach poetyckich zaproponowała harmonijną, niekiedy nawet sielankową wizję świata, w którym człowiek doświadcza poczucia wspólnoty z przyrodą. W wierszu Spowiedź z tomu Pszczoły w słoneczniku (1927) pisze:

Zarzucę ręce na szyję pachnącej kopie pszenicy.

[…]

i powiem w tajemnicy coś, czego ona wysłucha cierpliwie, mądrze, pilnie.

Przestrzeń oznaczająca metafor i porównań – opisujących w liryce Ober-tyńskiej kondycję człowieka i poety, ukazujących model myślenia i ilustrują-cych proces twórczy – często dotyczy świata natury, jak w wierszu Pszczoły w słoneczniku z tomu o takim samym tytule: „Świat to słonecznik płaski /

–––––––––

52 Rozróżnienie to wprowadził Cieślikowski (ibidem, s. 136).

A myśl – pszczoła kosmata / Ugrzęzła w kwiecie świata…”. W kolejnym tomie (Klonowe motyle, 1932) bohaterkę liryczną przenika zarówno moc natu-ry, jak i żywioł poezji, a wątki autotematyczne pojawiają się w wielu utwo-rach53. W jednym z nich życie ludzkie przedstawione zostało jako lot ćmy, uparcie i straceńczo dążącej do celu, która tuż przed zagładą dostępuje speł-nienia i doświadcza pełni życia. „Pociągnij mnie i pochłoń!” zwraca się do śmiercionośnego płomienia bohaterka liryczna wiersza Ćmy, gotowa zatracić się w smakowaniu życia i doświadczaniu poezji. Po wojnie i doświadczeniu zsyłki na Wschód, Obertyńska rozszerzyła wachlarz tematów, dając prymat metafizycznej refleksji nad losem człowieka w świecie, któremu nieustannie grozi zagłada. W jej wierszach pojawiły się motywy religijne i nawiązania do poezji ludowej, współbudujące przekonanie o istnieniu nadrzędnego po-rządku, który jednak pozostaje trudny do dostrzeżenia z jednostkowej per-spektywy człowieka, skazanego na trud i poczucie zagrożenia i nieustanną walkę o ocalenie ze szponów chaosu. Mimo ewidentnych niedostatków świat poetycki Obertyńskiej nie jest jednak przygnębiający, a słodycz i go-rycz – jak miód i piołun w tytule jednego z tomów – doskonale się uzupeł-niają, stanowiąc odbicie głębszej, metafizycznej harmonii. Doświadczenie religijne, zapisane w późnych lirykach poetki, jest – jak zwraca uwagę Ze-non Ożóg – „wykroczeniem poza zwyczajność rzeczy”, które w swej po-wszedniości stają się odzwierciedleniem spraw niezwykłych i nadprzyro-dzonych54.

Nurt religijny często pojawia się w poezji kobiet, zwłaszcza w drugiej połowie XX wieku. Chrześcijaństwo, bądź szeroko pojęte poczucie transcen-dencji i powiązanie z nim przekonanie o istnieniu naddanego – choć może chwilowo niewidocznego – porządku, pozwala bohaterkom lirycznym (a zapewne także samym poetkom) borykać się z powojenną traumą, z prze-ciwnościami losu, prywatnymi tragediami, przemijaniem i absurdami ludz-kiej egzystencji. Takie postawy pojawiają się nie tylko w poezji Obertyńsludz-kiej, ale również w twórczości pisarek pokolenia Kolumbów – Julii Hartwig i Anny Kamieńskiej oraz u schyłku stulecia we franciszkańskich wierszach Uty Przyboś czy, w nieco żartobliwym ujęciu, w lirykach Bogusławy Latawiec.

Nastawienie ku sacrum i przekonanie Obertyńskiej o jednoczącej sile mi-łości w dużej mierze podzieliła Anna Kamieńska (1920-1986) – zwolenniczka porządkowania chaosu wszechświata mocą poetyckiego słowa55. Tłumaczka poezji rosyjskiej, autorka utworów dla dzieci i młodzieży, współpracowała

–––––––––

53 Por. A. Wal, Liryka autotematyczna. W: Zaklęte przestrzenie, s. 68-90.

54 Z. Ożóg, „Po tęczowym moście”. Wiersze-modlitwy. W: Zaklęte przestrzenie, s. 94.

55 B. Latawiec, Kosmos pod liściem rabarbaru. W: eadem, Zegary nie do zatrzymania. Mikołów 2012, s. 268-269.

z wieloma czasopismami (np. „Wieś”, „Nowa Kultura”, „Twórczość”), w latach 60. zwróciła się ku tematyce religijnej. Wtedy też powstały naj-ważniejsze utwory dojrzałej już i ukształtowanej twórczyni, która nie tylko określiła swój światopogląd, ale i wypracowała własną poetykę. Kamieńska unika nadmiernego komplikowania środków wyrazu, rezygnuje z ironii pojmowanej jako specyficzna gra przeintelektualizowanych aluzji, dąży do prostoty i bezpośredniości poetyckiego przekazu56. W wierszu Ironia pisze:

Lecz gdyby Norwid dziś

oderwał dłoń od deski swego krzyża strząsnąłby cień ironii z pióra […]

Lecz ja do dzieci do chorych i umierających

nie pójdę z waszą ironią

(Ironia, z tomu Drugie szczęście Hioba, 1974).

Powszechnemu wielosłowiu, potokom słów pustych, mało znaczących czy lekkomyślnie wypowiadanych poetka przeciwstawia powściągliwość i pełne pokory milczenie wobec nienazwanego, które wymyka się zwerbali-zowaniu57. Radzi, jak się poruszać, „wchodząc na chybotliwą kładkę słów”

(***, z tomu Biały rękopis, 1970):

Powiedz: dziecko!

Powiedz: ptak!

Powiedz: radość!

Powiedz: cisza […]

Powiedz: miłość.

Powiedz: tak.

(Mówienie wierszy, z tomu Odwołanie mitu, 1967).

Podstawą programu poetyckiego Kamieńskiej jest – zdaniem Zofii Za-rembianki – miłość jednocząca świat58. To jej siła, a nie moc poetyckiego słowa, pozwala człowiekowi współuczestniczyć w dziele stworzenia i daje szansę na nieśmiertelność. Poetka pisze: „Zawsze po cichu wiedziałam / trzeba tylko bardzo kochać / abyśmy byli” (Abyśmy byli, z tomu Drugie szczęście Hioba). A w innym wierszu dodaje: „Kiedy kończy się człowiek

–––––––––

56 Z. Zarębianka, Poezja wymiaru sanctum. Kamieńska, Jankowski, Twardowski. Lublin 1992, s. 30.

57 Por. I. Gralewicz-Wolny, Pisz o milczeniu. Świat poetycki Anny Kamieńskiej. Katowice 2002.

58 Zarębianka, op. cit., s. 31.

przedłuża go miłość” (W prawdzie, z tomu W pół słowa. Wiersze z lat 1970-1980, 1983). Obca jest jej horacjańska idea zwycięstwa nad śmiercią przez sztukę. Człowiek – także poeta – pozornie pozostaje bezradny wobec zagro-żeń egzystencjalnych, zwłaszcza wobec śmierci, której słowo w żaden spo-sób nie potrafi zaradzić59: „To wszystko są obrazy, poematy, koncerty, / wymysły imaginacji. / A my musimy umrzeć, / po prostu umrzeć” (Tru-dził się, tom Źródła, 1962).

Ograniczenia wynikające z ludzkiej kondycji nie są jednak powodem rozpaczy czy pesymizmu, a pozorna niemoc pozwala pogodzić się z niedo-skonałością i z osiągnięciami nieadekwatnymi do wysiłku włożonego w życie. Bezradność, opisywana w lirykach Kamieńskiej, nie jest bowiem wadą, a integralnym elementem człowieczeństwa: „Tyle co mogę / naj-bezradniejsze ze stworzeń / ulepić / kruche naczyńko / z piachu słów”

(Bezradność, z tomu Rzeczy nietrwałe, 1963). Człowiek – najbezradniejszy ze stworzeń, bo obdarzony świadomością własnych ograniczeń i boskim pra-gnieniem stwarzania, za którym jednak nie postępuje boska wszechmoc – może na pozór niewiele. Lepi dzieła nietrwałe, stwarza nie z lekkością i fi-nezją artysty, ale w trudzie nieudolnego rzemieślnika-amatora. W geście tym powtarza jednak boski akt kreacji człowieka, stworzonego z ziemi (gli-ny czy piachu, ale w odróżnieniu od reszty świata już nie ex nihilo) i poprzez słowo. Ulotność powstających konstrukcji – wpisana w zakres skojarzenio-wy słowa „piach”, stanowiącego synonim nietrwałych i niepewnych podwa-lin – nie neguje podjętego trudu stwarzania, jest próbą uporządkowania chaosu świata, próbą wprowadzenia ładu i uchwycenia tego, co nieustannie się wymyka60.