• Nie Znaleziono Wyników

171

ro ł'ówniez j a k wejść j e s t trudno; w re sz ­ cie się w y d o sta je s z .

W korytarzach częste p rz e d s ta w ia ją ci się a w a n t u r y ,

Kup ze mi lemoniady, umieram z pra­ gnienia! m ówi matę domino '/miętoszone do Iwa którego za rękę u ję to . Ten p rz e zie ­ ra od stóp do głów domino odpowiadając:

— Kupię ci co zechcesz ale zdejm m a ­ skę.

— Nie, zdejm ę j ą potem !

— Dziękuję, niechiatbym się dać okraść. — Niegrzeczny !

Pa trz > id ź do tego wysokiego, tam da­ lej!... w idać po minie źe pragnąłby jak iej dobrej sposobności; m oże ci kupi kolacyą nie żądając dem askow ania.

— M asz racyą..., w ygląda na to!

Matę domino opuszcza młodego Iwa idzie do owego m ęzczyzny, ale u p rzedza j e t r a ­ garz który już w ziąt nie znajomego za rękę. J u z go wzięta! wota domino z gniewem znow u A talia... z p rz e d n o s a m i go zabiera... Przesztej soboty, straciłam przez nią d w ie kolacye!ale się zemszczę! nie oddam jej spó-

dnicy którą mi pożyczyła.

Gd}' to w szystko się dzieje dochodzisz do jednego z wejść na sali. Nie schodzisz ze schodów....tłum cię unosi, i zw y k le je s t e ś na dole nie d o tk n ą w sz y nogą

ziemi-172

W sali to najw ięk sze szaleństw o ustaliło sw ój pobyt. Tani blask św ia tła cię zaślepia, m uzyka zachw yca, odurza, upaja. Istotnie co za m u zyka przeszło dwieście rąk doskona­ łych pod kierunkiem sław nego M u zarda.

Patrz na niego.... tam jest....stoi, daje znak. Co za śmiałość, energia, ja k tw a rz jego ca­ ła je s t w ruchu. Ja k pokazuje stopnie unie­ sienia, w szystkich k tó rz y tańczą. Dla tego to odkąd Muzard dyryguje orkiestrą bale o-

p e ry stały się wesołemi.

Ale znak dany... w sz y stk ie strony są w ru ­ chu.... Co za taniec..., cały jeste ś z ac h w y co ­ ny.... w ierzyć temu w sz y stk ie m u nie m o ­ żesz.... Jak to l na balu opery tań czą rów nie j a k w Chaumiere, i w salonie Flory, szalo­ ną galopadę, a często i co gorzej. Ciągle patrzysz.... Mówisz sobie: to bardzo źle, to hańbi św iątynię sztuk....jednakże spoglądać nie przestajesz; czas mija patrząc na te nie­ szczęsne tańce; zaledw ie się je d e n kadryl skończył, j u ż drugi rozpoczynają.

Bo też trza p rzyznać że taniec ten j e s t b ard zo uderzającym , pociągającym , i nie skończenie więcej zab a w ia j ak nasze d aw n e kontredanse.

W sz a k ż e m ów iem y tu o galopadzie w y ­ konanej z gracią, figurami, gęstemi śmieszne- mi, nie zaś o tańcach ro z w ią zły c h , n ie p rz y ­ zw oitych, gorszących, k tó ry m m ężczyźni,

173

kobiety publicznie, oddaw ać się nie w stydzą; zam iast zabawiać, taniec pod o b n y oburza widzów .

Na nieszczęście w tłumie mnićj więcej przebranym , zapełniającym sale, n a elekry- z o w an y m m uzyką wiele j e s t osób o b rz y ­ dliwych uw ażających się za śmieszne, które m e umiejąc tańczyć tej galopady z gracyą myślą ze się popisują zm uszając w id z ó w do zarum ienienia się nie raz.

Patrz na galopadę którój bez zarum ienie­ n ia p rzy p atry w ać się można, na tę kobietę p rzebraną za tragarza, tańczącą z małą mar- kietanką; współubiegają się o zręczne p o ru ­ szenia, komiczne ruchy, otóż galopada na któ rą patrzyć miło, a gdy do tych w dzięków , lekkości,zolotów kobiecych, d odają się pię­ kne oczy, zgrabna kibić, je śli ta m arkie- tanka drobniutkie m a nóżki, ły d k i zgrabne, oprzyj żeż się temu w szj'stkiem u, gdy orkie­ stra upaja tw e zm ysły rozpalone tańcem, gdy zkażdą piękną kobietą która koło ciebie ta ń ­ czy możesz pomówić; gdy w każdego oczach, na każdego tw a rz y , w id z isz radość! gdy p o ­ m yślisz o wiążących się intrygach, w tym na­ wale osób, o schadzkach, kolacyach które tego następ stw em być muszą.... i t.p.

Bąć ostrożny je d n a k , je ś li cię w dzięki sza­ lonej galopady zachw yciły, je śli nie możesz,

174

nadziw ić się w dzięcznym p o ru szen io m ko­ biety okrytej w różow e domino.... taniec często zwodzi!... w idzieliśm y osoby bar­ dzo brzydkie, tańczące z zachw ycającą le k ­ kością, żywością i wdziękiem .

Ale nie możesz oprzeć się temu, zaledw ie skończy się kadryl, a zaraz przybliżasz się do dom ina którego taniec cię u w ió d ł, obsy­ pujesz j e pochwałami, ła d n em i słówkami.... przyczem i miłość sw ą oznajm iasz; na balu opery bardzo prędko bierze się do rzeczy, bo tylko do poranku czas służy; chcesż k o ­ rzystać z niego.

Domino któremu massę grzeczności m ó ­ w isz, mniej więcej dow cipnych, p rz y p a tru - j e c i s i ę uważnie. Jeśliś młody, p rz y s to jn y , jeśli pokazujesz się lwem lub bogatym cu­

dzoziemcem, bardzo łatw o dom yśleć się m o­ ż n a że cię słuchać będą i mile p rz y jm ą ofia­ ro w a n ą rękę.

R ozm ow a zw^ykle b yw a tej treści. — Musisz być prześliczną?

— Eh! tak myślisz! — Jestem przekonany! — Z czegóż tak w nosisz!

— Z tw ej postawy! pięknej brudki!....o- czów! głosu!

— Mógłbyś się omylić: nie trz e b a łu d z ić się pozorem.

175

— Ah! kto tak pięknie j a k ty ta ń cz y nie­ podobna by nie był ładnym.

— Dziwnyś!

— Z d e j m m a s k ę , z a k l i n a m e i e !

" nie,... niechcę.... jakkolw iek.,., j e ­ d n ak że nie obaw iam się być widzianą.

—- Nie obawiasz się! gdyż wiesz żeś cudo­ w n ie piękna.... no.... proszę c i ę . .. oh! w iem że tego sama pragniesz.

— W ię c m uszę ci ustąpić!

Domino zdejm uje maskę.... Młodzieniec osłupiał.... u jrzał tw a rz okropną, o d rażają­ cą, starą i w pretensyach! nie w ie co ma po­ cząć, w olałby się skryć w ziemię.

Ale cóż za now e szaleń stw o opanow ało tancerzy? Biegną po dw óch ku sobie pcha­ jąc się,krzycząc, w uniesieniu radości; ga- lopada się zaczyna ... galopada, którą obe­ cnie kadryl zakończa. Ustąp jeśli nie ta ń - czyz. Na kształt w e zb ra n e j rzeki zale- wającej.... salę... tłum k rz y c zy , tupie nogami, rękom a w pow ietrze klaszcze.... rzu ca k a ­ pelusze, w ydając radośne krzyki

i

to w a ­ rzysząc śpiew em orkiestrze Muzarda- Tańcz dobrze jeśli puszczasz się w szaloną galopa- dę bo gdybyś upadł, żadna cię nie w strz y m a ręka: po galapują nieco na tw ych plecach. Co za obraz!... co za taniec!., c o z a r o s k o s z ! T rze b a w szystko to w idzie aby mieć o tern

-176

«dzieć k a rn a w a ł W en ec k ia p o te m u m ie ra ć , My sobie powiemy. « T rze b a w id zieć galo- njpadęszaloną n a b a lu o p e r y w P a r y zu ....a « p o te m sp a ć się p o ło zyć .»

J

eśli

zechcesz zwiedzić przedmieścia,