• Nie Znaleziono Wyników

181

|M i ę d z y ludem są dusze szlachetne k tó ­ rych ani nędza ani ogołocenie ze w szyskie- go,ani praca najcięższa nie odstręcza: p rz y j­ m ują one bez o b aw y w szelką nędzę któ ­ rą niebo na nich zsy ła ja k b y nieszczęście dla nich było przeznaczonem .

Zawsze w ielka odw aga im to w a rz y sz y w e w szystkich przedsięw zięciach. Pracą, n ieszczęśliw a w d o w a ła ta niedolę; w staje ró w n o ze dniem , pracuje późno p rz y lam ­ pie słabe św iatło dającej; w ciągu dnia nie traci chwili czasu; ciągle siedząc przy o- knie igłą p ra c u je, rę k a jej nab rała zad zi­ w iającej wyprawy; nietylko dającym j e j ro ­ botę, ale samej i dzieciom na niczem nie zbyw a; w s k u t e k dobrego r z ą d u , starania, oszczędności znajduje je sz c ze sposobu n a ­ dania skromnemu sw em u m ieszkaniu czy­ stości i p o rz ą d k u , który n a w e t na dostatek zakraw a.

Nie ma dla niej ani św ięta ani niedzieli spaceru, przyjemności, o d p o czy n k u ,je d n a k ­ że żalów nie ro zw o d zi, a dziś gdy j u ż trz y lat upłynęło od śmierci m ę ża , zaczyna się uśmiechać, patrząc na dzieci czuje że może je sz c z e na ziemi jakiegoś doznać szczęścia.

R odzina jej skład a się z trzech córek i jednego syna. Syn j e s t najm łodszy; córce najstarszej dziesięć lat się zbliża a j u ż rw ie się do pracy, w nadziei przyniesienia ulgi

182

m atce. Jak dla dzieci biednych je s t rad o ścią, szczęściem, ulżyć pracy ro d zico m , j e s t to s ł a w a , do którego w zdychają; ta k w do­ m ach zam ożnych młodzież w z d y c h a do

chwili kiedy sama w św iat się puści, a młode p a n n y kiedy za mąż pójdą.

Dzieci w d o w y myślą tylko o miłości dla m atki, i chciałyby być w stanie dać je j tego d o w o d y . 'Wejdźmy do tej pracow itej kobie­ ty , i p rz y p a trz m y się obrazom n a stręc z ają ­

cym.

J e s t młodą i jeszcze piękną, ciągle je d n a k zajm uje się pracą zapom niała o swej m łodo­ ści, nie wie że jeszcze podobać się m oże.Je­ dnakże kilkum ęzczyzn z tern sięośwjadczaio; nie słuchała ich, albo też pokazała im dzieci mówiąc: o to j e s t co teraz kochać pow innam .

K ilk u rzemieślików" o św iadczyło się z nią żenić, nie lękając się licznej jej ro d z in y , ale w d o w a im odpowiedziała:

«A li! gdybym z w am i więcej dzieci mia- ja, czyłiż te nie m iałyby p ra w a w y rzu cać mi żem miłość ku nim z w aszem i p o d zieliła! » K o bieta ta m ieszka w skrom nym pokoiku przed m ieścia Saint-Antoine; nieustannie pra­ cuje, śpiew a czasem dla ro z e rw an ia dzieci. Starsza córka którą czytać n a u cz y ła , poka­ zuje litery siostrze siedm ioletniej; druga pięć lat mająca, przysłuchuje się lekcyi aby nieco z a trzy m a ła w pam ięci; a mały chłopiec

trzy lat liczący p rz e w a la się po pokoiu mó­ w iąc ze prędko chciałbym być dużym , i p ra ­ cować bym mógł swej mamie kupić ładne cftcks>

Nie sądź aby p o b y t te n oznajm iał nędzę; nie, w szystko je s t tu Władzie, w szystko czy­ ste,5 dzieci ciepło są ubrane; n ie m a je d n e j dziury w ich suknicah które starannie są na­ p raw ian e i u trz y m y w a n e. W Niedzielę w d o ­ w a wcześniej w staje, aby uprać koszólki, o-

dzież malój gromadki, a jeśli p r z y p a d ł e m w y jd z ie z dziećmi na spacer, każdy, p o rząd ek i czystość z ja k ą są ubrane, uwielbia, abie- dna m atka w idzi się szczęśliw ą i dum ną ze może wyjść z niemi nie w z b u d za ją c litości.

Gdy g od zi na ob iad o w a nadejdzie, w d o w a rozdaje każdemu dziecku porcyę jego chleba, mają dosyć, ale tyle tylko co p o trzebują, j e ­ dnakże często biedniejszy je sz c ze sztuka do drzw i rodziny,prosząc o w sparcie którego m u możni odmówili; w d o w a go nie oddala n i­

gdy, a zbliżając się do dzieci, mówi:

— Moje dzieci, w idzicie, ten je sz c ze m a mniej od nas, gdyż m y dość mamy aby w yżyć, a jemu brakuje chleba.D ajm y k ażd e p o k a w a ­ łku, to dla nas małą różnicą a dla niego w iel­ kim będzie wsparciem. D zieci dają matce chleb; od każdego z nich odcina po kaw ałku, najwięcej zaś ze swego daje ubogiemu.

181 —

zm niejszen ie, dzieci uśmiechają się do m a t k i ;

— Mogłaś w ziąść więcej; m ów i n a jstar­

s z e . J

— Niechce mi się je ść , mówi drugie, maiy chłopiec zaś woła:

— Trzeba mu było dać cały mój chleb.... j a nie żarłok! Potem je ść dużo będę jak u- rosnę.

Godna w d o w a w idzi się szczęśliwą ści­ skając dzieci.

T A B L E DTIOTE.

W wielkim mieście tobie d ’hóte jest w y ­ mysłem, a raczej rodzajem re s ta u r a c y iz o- znaczonąod osoby ceną, gdzie, naprzykład nie masz praw a, za tw e pieniądze, żądać tej

k tó rą lubisz p o t r a w y : musisz poprzestać n a tern czem ci służą, choćby p o tra w y by ­ ły mało zmienne lub z tw oim gustem nie­

zgodne. Jed n ak że p oniew aż zgodzono się n a zy w ać table cVh6te; dom gdzie nie jad a się potraw z k a rty i gdzie w sz y scy u je d n e ­ go stołu siad ają, p o z n ajm y dom y tego ro­ dzaju istniejące w Paryżu,

186

J e s t ich w ie le, po różnych cenach i na ró ż n ą stopę. Znajdziesz od je d n eg o do dzie- sięcio-frankowego od osoby. R ząd k iem j e s t znaleść na n iższą lub w y ż sz ą cenę.

"Większa ich liczba u stan a w ia u m ia r k o ­ w a n ą cenę od trzech do pięciu fran k ó w . XJ jednych k aw a nie w chodzi w to, w innych w c h o d z i , w ogóle je d n a k k a w a i likier

płaci się osobno.

T a b le d ’hóte w wielkim mieście j es t

schadzką cudzoziemców lubiących z jedne- mi ludźmi jadać dla zabrania prędszej zna­ jomości, ludzi bezżennych niemających ani rodziny, ani gospodarstwa, często ani przy­ jaciół, a którzy znajdując się z temiż same- ,„i twarzami, sądzą że są w gronie znajo­ m y c h , filutów, to jest ludzi bez żadnego

zatrudnienia, szukających fryców aby z> ć ich kosztem. Przy table d'hóte, starają się oni siedzieć obok cudzoziemców; będą dla nich pełni szacunku, uprzedzenia, starań, niezaniedbując przytem rzucić z czasu do czasu słów kilku nad twym majątkiem, kredytem i szczytnemi znajomościami. Są z aw sz e ludzie, którzy dają się uwodzić.

Jeśli filuty bardzo są pospolici przy ta ­

ble cThdte, na błaznach również tu me zby­

wa. Ostatni przychodzą w celu zabawienia

się,

zajęcia

jednych, innych z mistyfikowa­

187

Znajdziesz je sz c ze m łodzież p rz y table d,'hóte n ow ą w świecie której p o w ie d z ia ­ no ze tu można się nauczyć obyczajności zaznajam iając się z osobam i, które o to tylko się starają.

Dalej znajdziesz tu birb an tó w k tó rz y niemając szeląga p rzepędziw szy kilka mie­ sięcy w zbytkach, je d z ą skro m n y obiad przy table d'hóte i to na k re d y t po dobrej ich minie m iarkując, tacy p o w szech n ie k o ń ­ czą oddaleniem się jnieznacznem....

Czasami literaci przy ch o d zą tu*, czynią dostrzeżenia, a urzędnicy przychodzą z cie­ kawości; kupujący w nadziei zjed zen ia po miejsku i niefdrogo, ż arło k i dla p rzekona­ nia się czy dobrze tu jeść dają i massa in­ nych osób które tu przy ch o d zą dla zabicia czasu lub ciekawości.

Ale przy table d'hote siadają kobiety (któ­ rych n a jw ięk sz a je s t te ra z liczba) ta część to w a rz y stw a j e s t n a jciek a w sz ą i zasługuje m ianow icie na uwagę postrzegacza.

Aby kobieta w P ary żu szła na obiad do table d'hótc trzeba aby wcale nie miała go­ spodarstw a ani ro d zin y ; ab y wolną była od bojaźni swój płci ^właściwej i nieobaw iaia się siedzieć codziennie przy stole obok m ęż­ czyzny nieznajom ego; gdyż p rz y table d'hote gdyby zaw sze je d n i siadali, s k o ń c z y łuby się znajomością w szystkich. Ale nie

188

ta k j e s t w Paryżu. Z w y k le uczęszczający, lub ja k ak o lw iek osoba raz p rzy p ad k iem bę­ dąca p rz y table d'hóte p rz y jd z ie inną rażą z przyjacielem je d n y m , dw o m a, n a w e t trz e ­ ma. K ażdy może tak samo uczy n ię; osoba utrzym ująca stó t, cieszy się gdy przy b y - w ają now e tw arze: m ówi sobie:

«Gdy je s t na dziewięć to na jedenas'cic w ystarczy.... i tak dalej....»

Rozum ow anie bardzo sm utne dla z w y ­ kle uczęszczających k tó rz y dobry ap etyt mają.

Ale wróćm y do dam które u c zę szczają do table d h a te rządkiem je s t aby były m ło ­ de i piękne. Dla czego? gdyż te którym na tern nie z b y w a mają dość obiadów w ga­ binetach p ry w a tn y c h , nie p o trzebują więc tu przychodzić. Tak więc jeśli dam y któ ­ re tu w idzisz są m łode, to nie są p ię k n e; je śli piękne to nie młode. Jed n ak że są w y ­

j ą t k i : n a p rz y k ta d , spotykać się d ają b a r­ dzo piękne kobiety przy table d ’hóte gdzie gry hazard o w n e mają miejsce.

D am y tu u czę szc za ją c e , wiele podróżo- w a ly , wiele św iata objechały; m ów ią po kilka s tó w z p ię c iu lub sześciu ję z y k ó w k t ó ­ re ciągle w ro zm o w ę w p ro w a d za ją . D a m y te wiele miały awantur!.... to bardzo ro m a n ­ sowe! nie do uw ierzenia; je śli ich słuchasz nie masz czasu je ść obiad,

-

189

W idzisz drugie których obójście się j e s t dw uznaczne a ruchy nieco wolne; ale każą na to nie zw ażać, n adają sobie tw a rz i akcent cudzoziemski..zjakiego k ra ju j e s t i c h akcent? trudno odgadnąć a dam y te nie byłyby w stanie w tym w as objaśnić. M niejsza, da­ my te są hrabinam i zagranicznemi, trz a im więc wybaczyć że m ów ią po francuzku j ę ­ zykiem kucharek i pok azu ją często z u p eł­ ną niewiadomość naszych zw y czajów .

W idzisz dalej stare kobiety udające mło­ de: są w ym uskane, ugłaskane, ściśnięte, ma­ low ane, urozow ane, czuć od nich perfumy, piżmo, ambrę i esencyę, m ają stroje w ieko­ w i swemu nie w łaściwe, co je sz c z e śmie- śniejszemi j e czyni, w reszcie śmiało p a trz ą mężczyznom w oczy, Wzdychając, na co gdy żadnej nie odbierając o d pow iedzi, postana- w iają oświadczyć się z miłością nieszczę­ śliwym śmiertelnym, którzy j e zachw ycili.

Dodaj do tego kilka figurantck naszych w ielkich teatrów , zru jn o w a n y ch m arkizek, kobiet utrzy m y w an y ch dziś opuszczonych, uw iedzionych dziew cząt i chcących je s z c z e się uwodzić, a mieć będziesz w y o b ra że n ie o damach pokazujących się vv n iesk o ń czo ­ nej table (1'hotów, liczbie.

J e d n a k ie je s t w P a ry ż u kilka z a k ła d ó w tego ro dzaju gdzie to w a rz y stw o d o b r z e je s t dobrane; aby być tu p rzypuszczonym ,

trze­

190

ba koniecznie przez kogo z tam tejszych zna­

jomych w prow ad zo n y m zostać, dam y p rz y ­ chodził tu rzadko; po w iększej części nie są przypuszczone.

Ale nie same obiady s p ro w a d z a ją gości do Labie d'hóLe, pozorem tylko j e s t objad, gry są praw d ziw y m pow odem ; gry, nam ię­ tność którą u w szystkich znajdziesz Iudów ? w e w szystkich klassach, g r y k t o i e się pod tysiącem form wciskają, w chodzą i w y p ę ­ dzone drzw iam i oknem pow rócą. W P ary ­ żu odkąd zniesono łoteryą i doiny gier zam ­ knięto, wielu szukało sposób aby pociągnąć do siebie graczów którzy nie w ie d zą j u z co m ają robić z pieniędzmi, zasm uceni że im odjęto sposobność stracenia m ajątku wycią­ gu jednego dnia lub je d n e j nocy.

W iele dom ów gier tajem nych u tw o rz y ło się mimo zakazów policyi; ale pomimo w szel­ kich ostrożności je utrzym ujących, rządkiem je s ta b y ich nie odkryto: Ci którzy w te z ak a ­ zane miejsca chodzą, w y staw ia ją s i ę n a h a i - dzo nieprzyjem ne sceny, które dop ro w ad zić ich mogą do więzienia. Są gracze krórzy na nic nie zw ażają, są d ru d zy których n a m ię ­ tność prow ad zi do łam ania p ra w , dla tych trzeb a zgromadzeń, to w a rz y stw nie m ają­

cych wcale pozoru dom ów gier. T able d hóte te korzyści przedstaw ia. N ie je s t to by­