• Nie Znaleziono Wyników

ój tekst odwołuje się poniekąd do problemów poruszanych przy stoliku eksperckim w czasie VI Światowego Kongresu Polonistów, ponieważ również i ja pragnę zająć się uwarunkowaniami instytu-cjonalnymi nauczania, tym razem od tej drugiej, nie – polskiej, ale francu-skiej strony. Będzie to coś w rodzaju sprawozdania lub pogłębionej refleksji z pola doświadczeń zdobytych na obszarze frankofonii kolejno: na uniwersy-tecie Lille 3, w INALCO (Paryż) i częściowo ULB (Bruksela), a zamykających się w ramach czasowych przekraczających z górą trzy dziesięciolecia pracy pedagogicznej.

Zacznę od prostego stwierdzenia. O ile moi studenci w Lille w latach osiemdziesiątych i na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku mogli się jeszcze chwalić polskim pochodzeniem, to już na początku XXI wieku więk-szość z nich nie miała wiele wspólnego z polską kulturą. Ich jedynym dyplo-mem był egzamin dojrzałości (matura francuska lub belgijska), a motywacja studiowania języka i kultury polskiej niekoniecznie miała podstawy tożsa-mościowe. Aby zdać maturę, musieli przejść przez francuski system edukacji, który ich formował i nakładał na nich pewne obowiązki. System ten znacznie różni się od polskiego szkolnictwa średniego. Na przykład we Francji egza-min maturalny z filozofii jest ceniony wyżej niż inne i oferuje najwyższą punktację pośród wszystkich przedmiotów obowiązkowych. Przy czym

nie-M

koniecznie chodzi w nim o wiedzę erudycyjną. Zadany temat jest tak sfor-mułowany, że liczy się przede wszystkim umiejętność przeprowadzenia ar-gumentacji w sposób dowolny, ale oparty na solidnych kanonach wiedzy nabytej najczęściej za pomocą metody explication de textes.

Otóż w niniejszym tekście, mającym być swego rodzaju sondą i apelem skierowanym do grona uczących, chciałbym postawić pytanie: w jakiej mierze we Francji nauczanie języka polskiego, a w szczególności nauczanie literatury polskiej, czerpie inspirację z francuskiego modelu edukacyjnego?

Czy w ogóle istnieje jakiś związek między tymi dwoma modelami? Wszak działalność dydaktyczna i edukacyjna niekoniecznie przebiegają tak samo w obu krajach. Wyzwania i problemy, przed jakimi stają wykładowcy litera-tury, są zróżnicowane w zależności od kraju oraz jego kultury. Zważywszy na najrozmaitsze zjawiska wynikające z postępu globalizacji, mnożące się co najmniej od kilkunastu lat, we Francji w skali ogólnokrajowej można zauwa-żyć u niektórych wykładowców rosnącą troskę oraz szczególną wagę, jaką przywiązują do humanistyki, do treści i programów nauczania oraz jego per-spektyw. Wiąże się to z rolą, jaką wykształcenie humanistyczne i tradycja retoryczna zajmowały od wieków we francuskiej kulturze. Wielość zapatry-wań w tym względzie zawdzięczamy filozofom, historykom, antropologom a nawet ekonomistom. Liczne są stowarzyszenia oraz gremia, które angażują się w obronę i promocję literatury, podkreślając istotne elementy analizy.

Wymienić warto chociażby takie stowarzyszenia, jak Sauver les Lettres (Oca-lić Literaturę) albo Site des Lettres volées (Portal Literatury Skradzionej), przy czym ostatnie jest tylko ugrupowaniem złożonym z profesorów literatu-ry, którzy pragną wyrazić protest przeciwko arbitralnym decyzjom ministe-rialnym dotyczącym przekazu wiedzy o literaturze. Te środowiska nie chcą się zgodzić na to, że w wyniku postępującej mondializacji zanika kształcenie zmysłu krytycznego, a w szczególności na to, że zanika nauczanie literatury jako pełnoprawnej i samodzielnej dyscypliny albo przynajmniej jako dyscy-pliny wspierającej w znacznej mierze naukę obcych języków i cywilizacji.

Zauważmy, że nauczyciele literatury polskiej stanowią część społeczności licealnej i uniwersyteckiej we Francji. Nie mogą oni zatem pozostawać obo-jętni na te rewindykacje. Chodzi tu przecież o wyrażenie sprzeciwu wobec projektu komercjalizacji edukacji i badań naukowych, nawet gdyby trzeba

było zakwestionować pewne zalecenia Organizacji Współpracy Gospodar-czej i Rozwoju (l’OCDE), której rola niekoniecznie polega na uwrażliwianiu umysłów na literaturę, postrzeganą – często niesłusznie – jako zbyteczny pokarm duchowy.

Obrady w sprawie szkolnictwa wyższego i badań nad kondycją studiów li-terackich zapowiedziano podczas kampanii wyborczej prezydenta François Hollande’a. Istotnie odbyły się one w listopadzie 2012 roku, a wśród porusza-nych tematów nauczanie literatury zajęło dość ważne miejsce. Nie trzeba chyba przypominać, że również środowiskowe debaty w ramach SFEPu (Francuskiego Stowarzyszenia Studiów Polonistycznych), dotyczące nauki języka polskiego i literatury we Francji, które miały miejsce w czerwcu tego samego roku w paryskiej siedzibie PAN (IIIe Assises de l’Enseignement du Polonais en France) z definicji wpisywały się w tę samą perspektywę, w ten sam nurt myśli zwróconej ku przyszłości. Należałoby zatem aktywnie włą-czyć się do wytyczonego w skali ogólnokrajowej kierunku i podjąć solidarną walkę wraz z naszymi francuskimi kolegami, kontynuując na różne sposoby wszelkie przejawy mobilizacji, jakie można zaobserwować. Choć kolejne rządy się zmieniają, a wraz z nimi modyfikowane są wytyczne ministerialne, to jednak ich stosunek do humanistyki, mimo składanych obietnic, jest ciągle mało przychylny.

W ojczyźnie Montaigne’a i Voltaire’a uczyć języka i uczyć literatury to dwie ściśle ze sobą powiązane kwestie. Dzięki lekturze tekstów uczniowie mogą kształtować własną osobowość, porównywać różne sposoby wypowiedzi, zrozumieć – dzięki analizie – jak na świecie przebiegają rozmaite narracje w poszczególnych językach. To zakłada pewną ciągłość w retorycznej tradycji wykładu literatury, przede wszystkim głęboko zakorzenionej w historii Fran-cji, a dopiero potem otwierającej się na inne kultury, w tym na kulturę pol-ską. Takie założenie edukacyjne daje pewność, że lektura jest zarazem szkołą intelektu i wrażliwości, jak również najistotniejszym obszarem skupienia – w świecie, w którym coraz powszechniejsze są roztargnienie i nieuwaga.

Warto w tym miejscu odnieść się do uwag Marii Delaperrière, która czer-piąc ze swych wieloletnich doświadczeń dydaktycznych we Francji na INALCO (Institut National des Langues et Civilisations Orientales), sformu-łowała w jednej z sekcji Kongresu postulat „uelastycznienia” kanonu

literatu-ry narodowej, w sposób przekonujący zachęcając do działań autorefleksyj-nych. Badaczka zwróciła też uwagę na konieczność doboru właściwego tek-stu będącego punktem oparcia i pars pro toto kultury; takiego tektek-stu, który najlepiej miałby odpowiadać oczekiwaniom francuskich studentów. Podzie-lam w pełni taki punkt widzenia. Bezduszna transplantacja polskich kano-nów nauczania literatury mogłaby być przeszkodą w realizacji interaktywne-go paradygmatu kultury. Studenci francuskojęzyczni ukształtowani są przez inne wzorce i poruszają się po innych obszarach kultury. To do wykładow-ców należy, aby treści dalekie i nieznane rozgościły się na dobre w ich świecie wartości. Jest to zresztą jedyny sposób, aby – jak określił to Michał Paweł Markowski – „zuniwersalizować polonistyczne roszczenia” i uczynić z polo-nistyki zagranicznej żywą i dynamizującą umysły dyscyplinę. Natomiast wła-ściwa i niezbędna kontekstualizacja zagadnień może się dokonać tylko wtedy, gdy celem interpretacji i jej głębinową sprężyną jest rozumienie siebie same-go w relacji z Innymi.

A tymczasem stale słyszymy, że obecnie nauczanie nakierowane jest coraz rzadziej na literaturę. Przyjął się nawet pogląd, iż specjalizacja literacka źle się jakoby wpisuje w nowe orientacje studiów uniwersyteckich. Rozliczne dyrektywy ministerialne w ostatnich dziesięcioleciach uszczupliły zakres humanistyki uprawianej w obrębie poszczególnych przedmiotów, wprowa-dzając, najczęściej w miejsce trzeciego cyklu Recherche (badania), programy zwane „wstępnie przygotowującymi” do pracy zawodowej (parcours pré--professionnalisants), których nikt nawet nie ośmiela się nazwać po prostu formacją zawodową – przy czym odtąd przyznawanie środków finansowych uzależniono od pragmatyzmu ekonomicznego i para-intelektualnej wydajno-ści. Czy naprawdę na tym ma polegać rola i misja uniwersytetu? Czyż nie byłoby lepiej, aby to struktury odpowiedzialne za zatrudnienie, jak również sami dyrektorzy przedsiębiorstw ukazywali młodym absolwentom, wyposa-żonym uprzednio w solidne wykształcenie uniwersyteckie, jakie są rzeczywi-ste i natychmiastowe potrzeby w pracy zawodowej, pracy, której specyfikę sami przecież znają najlepiej? Jaki jest sens przemożnej, acz nieco chaotycz-nej i przedwczeschaotycz-nej profesjonalizacji studiów uniwersyteckich dokonującej się kosztem profilu humanistycznego? Wydaje mi się, że należy pilnie podjąć refleksję, która implikowałaby wszystkich aktorów francuskiego życia

spo-łecznego – uniwersytety, licea, przedsiębiorstwa i świat pracy. A co tak na-prawdę wynika ze statystyk? Nie jest bynajmniej rzeczą pewną, aby redukcja wykładanej humanistyki zapewniała studentom sukces zawodowy. Na czym zatem polegają prawdziwe umiejętności „literackie”, jak je przekazywać i utrwa-lać? Jaką wagę dla stosunków społecznych i międzykulturowych posiadają programy z zakresu literatury? W jaki sposób otworzyć je na ten urynkowio-ny świat, chroniąc jednocześnie dorobek intelektualurynkowio-ny obejmujący wartości inne niż te czysto komercjalne? Czyż można sobie wyobrazić nauczanie języ-ka polskiego i innych języków osadzonych w naszej tysiącletniej tradycji bez ich nieodłącznego bagażu literackiego?

Warto przypomnieć, że profesorowie uniwersyteccy to bezpośredni spad-kobiercy istniejących dawniej „katedr języka i literatury”, które stanowiły prawdziwe ośrodki badań humanistycznych i które promowały pewną filozo-fię i sposób myślenia. Nie zamierzając przywracać tradycji „katedr uniwersy-teckich”, moglibyśmy przynajmniej zadbać o ochronę swoistej autonomii połączonych ośrodków i „laboratoriów”, co pozwoliłoby uniknąć perma-nentnych zmian programów i wykładowców – zmian, które powodują w tej dziedzinie całkowity brak spójności zarówno nauczania, jak i badań oraz które zakłócają klarowność i widzialność (visibilité) naszego profilu literac-kiego. Problem ten poruszył na Kongresie od strony teoretycznej i metodolo-gicznej Arent van Nieukerken. Pokazał, że w Holandii literatura polska – jako odrębna dziedzina nauczania – również znajduje się pod obstrzałem, przechodząc systematycznie od literackości do psychologii (a nawet nauk politycznych i socjologicznych), uzależniając się równocześnie coraz bardziej od rusycystyki, bohemistyki, hungarystyki, słowem: od kanonu studiów środkowoeuropejskich. Badacz zwrócił uwagę na nieprzydatność starych narzędzi przekazu dydaktycznego i uczulił na ideologiczne przesłanki towa-rzyszące studiom Europy obszaru środkowo-wschodniego. Moja ocena tych zjawisk nie jest jedynie negatywna. W ramach struktur środkowo--europejskich udało nam się we Francji w ciągu ostatnich lat zorganizować (wraz z partnerami z innych uczelni, z pomocą MSZ, Ambasady RP, Towa-rzystwa Historyczno-Literackiego oraz nawet władz miasta Paryża) kilka ciekawych konferencji, których przebieg odbił się we Francji głośnym echem.

Interdyscyplinarna grupa badawcza Michała Masłowskiego „Kultura i

tożsa-mość w Europie Centralnej” odniosła także wiele sukcesów w Nancy i w Paryżu, zrzeszając wielu francuskich naukowców. Ogólnie rzecz biorąc, sprawa jest łatwiejsza, gdy chodzi o propagowanie takich pisarzy jak Witold Gombro-wicz, Bruno Schulz, Czesław Miłosz (otwierających perspektywę interdyscy-plinarną), a już nieco trudniejsza w wypadku Cypriana Kamila Norwida czy Tadeusza Boya-Żeleńskiego, czyli autorów liczących się bardzo w Polsce, lecz o twórczości mniej rozpowszechnionej za granicą. Sukces międzynarodo-wych konferencji i publikacje, które im towarzyszą, mogą napawać optymi-zmem, ale to jeszcze nie rozwiązuje zagadnień dydaktyki humanistycznej.

My, francuscy wykładowcy akademiccy i nauczyciele języka polskiego na uniwersytetach, w szkołach średnich i podstawowych, powinniśmy być może precyzyjniej zdefiniować nasze zadania i zakres kompetencji w dziedzinie literatury, stale pamiętając (tu, na gruncie studiów we Francji, mam na myśli kontekst polski) o dziele i ogromie dokonań wydawców, księgarzy, krytyków i tłumaczy literackich, wszystkich dawnych i znakomitych kolegów, których już nie ma pośród nas, takich jak Paul Cazin, Zygmunt Lubicz-Zaleski, Wa-cław Godlewski, Zygmunt Markiewicz, Jean Bourilly, Jean Fabre, Antoine Martel, Henri Grappin, Claude Backvis, Czesław Miłosz (dzięki zainicjowa-nemu przez niego w Stanach Zjednoczonych programowi wykładów z litera-tury polskiej), Maxime Herman, Maria Szurek-Wisti, Jean Lajarrige, Ed-mond Marek i wielu innych. Aby uzyskać więcej informacji o dokonaniach wszystkich tych reprezentantów świata literatury, można odwołać się do książki Jacques’a Veyrenca pt. Histoire de la slavistique française (Historia francuskiej slawistyki). Celowo wymieniłem nazwiska tylko nieżyjących ba-daczy, bynajmniej nie zapominając o wszystkich, na szczęście bardzo licz-nych, którzy propagują dzisiaj, tu i teraz, polski język i polską literaturę we Francji.

Wydaje mi się, że mamy obowiązek określić dokładnie nasz obszar oddzia-ływania na młode umysły, wyrażając sprzeciw wobec łatwych i redukcyjnych amalgamatów, które wystawia nasze nauczanie na sprzedaż niczym towar na bazarze, wymyślając wciąż nowe dyscypliny, które choć opatrzone są uwodzi-cielskimi, atrakcyjnymi nazwami – nierzadko usuwają treści literackie i za-stępują je handlowo-medialnym dyktatem, poświęcając to nasze, jakże istot-ne i szlachetistot-ne, dziedzictwo kulturowe złotemu cielcowi rzekomej

koniecz-ności ekonomicznej. Mnożą się przecież nieustannie na poziomie trzeciego cyklu nowe nazwy ścieżek dydaktycznych w rodzaju „Mediacja kulturalna”,

„Informacja i komunikacja”, „Industries créatives”, „Ingénierie pédagogique”

– owe efemerydy nazewnictwa eliminujące de facto lub niefortunnie przysła-niające klasyczną ofertę studiów polskiego języka i polskiej literatury.

Czy francuscy wykładowcy uniwersyteccy i nauczyciele języka polskiego na uniwersytetach, w szkołach średnich i podstawowych będą w stanie, mi-mo tych narastających trudności, zapewnić stałą promi-mocję literatury, stano-wiącej tę wyjątkową, o ile nie jedyną, przestrzeń, w której może zaistnieć relacja z Innym, z „innością” i gdzie szczęśliwie zanika dystans między tym, co jest, a tym co było?

„Les humanités pour quoi faire?” („Na co nam humanistyka?”) – tak brzmiał tytuł międzynarodowej konferencji zorganizowanej przez Laborato-rium „Patrimoine, Littérature, Histoire” (Dziedzictwo, Literatura, Historia) we współpracy z laboratorium „Lettres, Langages et Arts” (Literatura, Języki i Sztuka) na Uniwersytecie w Tuluzie (27–29 maja 2010). Filip Cibois, autor niepublikowanej rozprawy pt. L’Enseignement du latin en France, une socio--histoire, texte inédit dotyczącej nowych programów szkolnych we Francji, twierdzi, że powrót do tego, co zwano niegdyś retoryką i co stanowiło oś nauczania francuskiego do XIX wieku, a co znikło z późniejszych progra-mów, tłumaczymy obecnie koniecznością wdrażania umiejętności polegają-cych na rozpoznawaniu międzyludzkich kodów komunikacyjnych. Umie-jętność ta polega na właściwym zdefiniowaniu dyskursu, zanalizowaniu go w sposób racjonalny. Jest ona nieodłącznym bagażem współczesnego oby-watela, który nabywa tą drogą zdolności przeprowadzenia argumentacji i od-wrócenia jej w razie potrzeby. Za pomocą takiej metody uczeń (student) staje się kimś, kogo programy szkolne określić mogą mianem świadomego obywatela.

Co się tyczy korpusu tekstów poddanych analizie, skarbiec literatury pol-skiej, tak jak i francupol-skiej, jest dziedzictwem, które trudno kwestionować, ale które nie musi odpowiadać w całości uczniom i studentom. Stąd konieczność przeprowadzenia właściwego wyboru, o którym wspominała Maria Delaper-rière, zgodnie z dzisiejszymi potrzebami, to znaczy ustalenia kanonu, cokołu podstawowych lektur w liceach i na uniwersytetach. Najlepsza wola

polskie-go ministerstwa, promującepolskie-go język i literaturę polską, nic nie zaradzi bez udziału i aktywnej współpracy całego środowiska polonistycznego.

Jakkolwiek zapatrywalibyśmy się na stanowisko francuskich kolegów wy-kładowców, sądzę, iż wypada nam dogłębnie przeanalizować sens ich prze-słania sprecyzowanego na konferencji w Tuluzie, bowiem odnosi się ono także do nas i dotyczy naszych interpelacji.

Wiemy, że system szkolnictwa średniego i wyższego zapewnia przekazy-wanie francuskiej spuścizny intelektualnej i kulturowej. Czy nauczanie języka polskiego może pozostać całkowicie oddzielone od francuskiego systemu edukacji, czy też powinno się włączyć je w globalny projekt nauczania huma-nistyki we Francji? A jak wygląda sprawa innych języków, bliskich lub dale-kich, w ogólnej strukturze nauczania humanistyki w tym kraju?

Tradycja to zarówno pamięć, jak i projekt, jednym słowem – to świado-mość zbiorowa, będąca nieustannym utrwalaniem tego, co było, oraz naka-zująca przekazywać to i wzbogacać nie tyle dla wyłącznego hołubienia muze-alnej pamięci, ile raczej dla dostosowania tej pamięci do wyzwań przyszłości.

Francja chlubi się długą historią kształtowania umysłów za pośrednictwem nauk humanistycznych. To nas zobowiązuje do pewnej dyscypliny przekazy-wania wartości, do zadbania, aby dać studentom podstawy kultury, z jednej strony zakorzenionej w tradycji greckiej, łacińskiej i francuskiej, z drugiej zaś – wzbogaconej o polskie doświadczenia i horyzonty myślenia. Jest to także przestrzeń przeznaczona na wysiłek intelektualny i redagowanie wniosków, co zdaje się stanowić oznaki doskonałości uznawane przez wszystkich akto-rów życia społecznego we Francji. Wykładowcy literatury muszą stale dbać o zachowanie tej spuścizny. W naszym przypadku dorobek ten sytuuje się na pograniczu dwóch kultur – polskiej i francuskiej. Są nim także (w tak ważnej dla nas sytuacji) studenci francuscy, którzy – bez względu na pochodzenie wyjściowe i szeroko pojęte tradycje rodzinne lub etniczne – są naszym osta-tecznym celem. Mamy jednak świadomość, że w przypadku innych dyscy-plin, innych języków reprezentujących skarbnicę licznych sfer kulturowych, we Francji powstaje ten sam problem. Zatem należałoby określić, jak wyob-rażamy sobie dzisiaj globalny kształt i sposób wdrażania zasad, które regu-lowałyby w kraju nad Sekwaną nauczanie języków i literatur innych kultur i narodów w naszej bardzo nowoczesnej i ponowoczesnej epoce, kiedy to

„banicja literackości” wywołuje coraz gwałtowniejsze dyskusje i ostre pole-miki, a teoria i praktyka pozostają w ciągłej konfrontacji. Chodziłoby tym samym o to, żeby wspólnie ustalić, na jakich zasadach specyfika nauczania języka, cywilizacji i literatury polskiej wpisywać się ma w proces doskonale-nia wielokulturowej tradycji, która stała się dzisiaj, ze względu na promigra-cyjną politykę prowadzoną w duchu republikańskim na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci, nieodłącznym atrybutem oraz ważnym elementem humani-stycznych studiów we Francji.

Marek Tomaszewski

HOW TO TEACH POLISH LITERATURE IN FRANCE IN THE 21ST CENTURY

The article author tries to establish the position of Polish literature in the French system of education. He refers to the long tradition of teaching Polish literature in France and highlights the changes, especially in university education. Teaching ori-ented at humanistic skills has been replaced with teaching focused on professional competence. The identity of the students choosing Polish studies in France has also changed over the years. The author claims that Polish studies teachers should not accept the unfavourable system solutions silently. Instead, they should promote literary research and modify the literary canon in order to meet the expectations of the readers educated at French schools.

Keywords: teaching literature in France, language and literature education

ŚWIATOWY KONGRES POLONISTÓW

WOJCIECH HOFMAŃSKI

Uniwersytet Karola Praga, Republika Czeska

KOMUNIKATYWNOŚĆ MIĘDZYJĘZYKOWA