• Nie Znaleziono Wyników

NIHILIZM W EPOCE JENAJCZYKÓW

2. Widmo nicości w Strażach Nocnych Bonawentury

Dziełem, w którym wątek nicości, pozoru, maski220

, gry i chaosu jako przejawów nowoczesnego nihilizmu odgrywa centralną rolę i wyrażony jest w podszytej rozpaczą ironii221, były opublikowane w 1804 roku w podrzędnym wydawnictwie promującym niskiego sortu literaturę kryminalistyczną i powieści grozy pod pseudonimem Bonawentury (w rzeczywistości zaś Augusta Klingemanna), Straże nocne – odkryte na dobre dopiero w dobie modernizmu222 arcydzieło romantycznej ironii. Bohater Straży

nocnych, pełniący funkcję nocnego stróża Krużganek (Kreuzgang - w przekładzie M. Żmigrodzkiej – Rozdrożny), traktuje noc (charakterystyczny dla romantycznej literatury

topos) jako pole psychologicznej obserwacji, przestrzeń wyobcowania, która, rozświetlona światłem jego pochodni, ujawnia więcej prawdy na temat nicości przezierającej spod skonwencjonalizowanych rytuałów świata mieszczańskiego niż światło dnia. Szaleńczej ironii Krużganka nic nie jest zdolne się wymknąć, wyszydzone zostały tu wszystkie pozorne ideały sztucznej rzeczywistości początków XIX wieku: odnajdziemy tam zarówno

czynić – zawołałem. Wrócić do Berlina, nie podjąwszy żadnego postanowienia? Ach, to najboleśniejszy stan, czuć się pozbawionym celu, któremu z radością poświęciłoby się wszystkie siły – i oto tak poczułem się teraz.”, H. Von Kleist, Listy, przeł. W. Markowska, Czytelnik, Warszawa 1983, s. 203-204. Do swej powiernicy, siostry Ulryki, pisał z kolei o solipsystycznym zwątpieniu, wynikłym z interioryzacji myśli Kanta: „Zdaje się, że zostanę jedną z ofiar szaleństwa, których tyle ma na swoim sumieniu filozofia Kanta. Przejmuje mnie wstrętem to społeczeństwo, a jednak nie mogę się uwolnić od jego więzów. Myśl, że my tu na tym padole nic a nic nie wiemy o prawdzie, że to, co tu zwiemy prawdą, po śmierci inaczej się mieni, a zatem i nasze dążenie do tego, by zdobyć na własność coś, co by nam mogło towarzyszyć aż po sam grób, daremne jest i bezowocne, myśl ta wstrząsnęła całym mym jestestwem. Runął mój jedyny, najwyższy cel, innego nie mam.”, Tamże, s. 330-331.

220Żmigrodzka słusznie zauważa, że „Kukła i maska to symbole antropologii Rozdrożnego. ”,M. Żmigrodzka, Rozdrożny i gra z nicością [w:] [Bo: SN, s. 27]. Wątek ten komentuje również S. Dietzsch: „Przejawia on wrażliwość na różnego typu charakterystyczne maski, wszelkiego rodzaju fałszywe świadomości i zwłaszcza na zapierającą dech śmieszność iluzji i obsesji wszelkiego rodzaju <<ducha czasu>>.”S. Dietzsch, Od Bonawentury do Augusta Klingemanna. W poszukiwaniu autora [w:] [Bo: SN, s. 19].

221 Ma rację Dietzsch, gdy pisze, że „za romantyczną ironią oraz jej paradoksem kryje się rozpaczliwa diagnoza istnienia, mówiąca o braku szans człowieka w końcu z natury skończonego, w dążeniu do zapanowania nad nieskończonym światem. Te jego działania bez nadziei na sukces wymagają zatem nieodzownej rekompensaty w postaci ironii.” [Bo: SN, s. 20].

222Por. Tamże, s. 12. Dietzsch, który dowiódł autorstwa Straży nocnych ustalając tożsamość pseudonimowego Bonawentury, zauważa również: „Straże nocne są nam niewątpliwie bliskie jako łabędzi śpiew z epoki przewrotu i rozpadu w świecie duchowym i politycznym.”, Tamże, s. 12.

99 druzgocącą krytykę223 i drwinę z wszystkich pretensjonalnych autorytetów epoki, jak i ironię drugiego stopnia (jej pełne rozwinięcie odnajdziemy w twórczości Kierkegaarda) – odniesioną do twórców romantycznych224

. Nade wszystko jednak, dostrzec można przenikające całe to dzieło ironię i jednoczesne przerażenie Fichteańskim Ja transcendentalnym jako zasadą nowoczesnej refleksji, która ograniczona do „nieskończonej” analizy samej siebie, doprowadza do neantyzacji rzeczywistości:

Wszystko jest nicością i dławi samo siebie, i żarłocznie siebie połyka, i to właśnie połykanie samego siebie jest podstępnym udawaniem, że istnieje coś, bo przecież gdyby to dławienie miało się zatrzymać, to na jaw wyszłaby nicość i byłoby to przerażające; przez to zatrzymanie głupcy rozumieją wieczność, jest to jednak właściwe nic i absolutna śmierć, życie bowiem, przeciwnie, powstaje tylko przez niepowstrzymane umieranie.

Gdyby brać takie rzeczy poważnie, można by łatwo trafić do domu wariatów, ja jednak podchodzę do nich tylko jako błazen i doprowadzam ten prolog aż do tragedii. [Bo: SN, s. 82].

Śmiech i ocierająca się o monomanię postawa obserwatora, zajmowana przez Krużganka, to jedyne reakcje obronne przed obłędem225, jakie zdolny jest przedsięwziąć

223„W tej rozchwianej epoce unika się wszystkiego, co absolutne i autonomiczne, dlatego nie możemy już znieść ani prawdziwego żartu, ani prawdziwej powagi, ani prawdziwej cnoty, ani prawdziwej złości. Charakter epoki to łatanina pozszywana z kawałków jak kaftan błazna, a co najgorsze, - ów błazen, który w nim tkwi, chciałby wyglądać poważnie.” [Bo: SN, 45].

224„Poeci to ludek nieszkodliwy. Nieszkodliwe są ich marzenia, mniemania i niebo pełne bogów greckich, z którymi obnoszą się w swej fantazji. Złośliwi stają się wtedy, kiedy ważą się swój ideał przykładać do rzeczywistości i gniewnie ją atakują, choć nie powinni mieć z nią w ogóle do czynienia. I byliby nadal nieszkodliwi, gdyby im tylko zechciano przyznać trochę wolnego miejsca i nie zmuszać zbytnią krzątaniną i natłokiem spraw do oglądania się na rzeczywistość. Mierzone skalą ich ideału wszystko wypadnie zbyt małe, bo skala ta sięga chmur i sami nie mogą dostrzec, gdzie się kończy, muszą więc orientować się według gwiazd jako prowizorycznych punktów granicznych” [Bo: SN, s. 77].

225Wątek szaleństwa, eksplorowany szeroko przez pisarzy romantycznych, nim wstrząsający swój wyraz znajdzie w Lenzu Büchnera (Por. G. Büchner, Lenc, przeł. K. Iłłakowiczówna w: Tenże, Utwory zebrane, tł. różni, PIW, Warszawa 1956, ss. 141-176.), ironiczne wobec Fichtego przedstawienie uzyskuje w omawianych Strażach nocnych. Krużganek, w IX Straży odwiedzający dom dla obłąkanych, napotyka w nim

„stwórcę świata”, w którym bez trudu dopatrzyć można się drwiącej aluzji do Fichtego: „ma on bowiem system równie konsekwentny jak system Fichtego i w gruncie rzeczy przejmuje się jeszcze mniej niż tamten, który go tylko oddziela od nieba i piekła, ale w zamian wszystko, co wokół klasyczne, jak w format kieszonkowy wtłacza w niewielkie Ja, które może ustanowić każdy mały chłopiec.” [Bo: SN, s. 87-88]. Sam zaś Krużganek, którego alienację pogłębia zdystansowana obserwacja paradoksów i absurdów otaczającej go rzeczywistości, mówi o sobie: „byłem już na dobrej drodze, by naprawdę nawrócić się na szaleństwo jako jedyny możliwy system do przyjęcia” [Bo: SN, s. 107]. W wielu miejscach Straży nocnych znaleźć można świadectwo, że szaleństwo jest stałym zagrożeniem dla Krużganka, który w grotesce widmowego świata Bonawentury, na tle ludzi zredukowanych do automatyzmu zachowań i notorycznie demaskowanej u nich hipokryzji jawi się jako postać właśnie racjonalna. Przywołajmy jeden ze znaczących fragmentów: „ja, przeciwnie, odczuwałem zawsze szczególną skłonność do szaleństw i próbowałem doprowadzić swą duszę do całkowitego zamętu, aby właśnie tak, jak nasz Pan Bóg, wytworzyć najpierw wspaniały, absolutny chaos, aby potem z niego, ewentualnie, gdyby przyszło mi coś do głowy, ukształtować jakiś znośny świat. - Tak, tak, niekiedy wydawało mi się, gdy popadałem w przesadę, że rodzaj ludzki sfuszerował nawet chaos i zbytnio pospieszył się z jego porządkowaniem, wskutek czego nic nie znalazło się na swoim miejscu i Stwórca będzie musiał przekreślić i zniszczyć ziemię jako system chybiony.” [Bo: SN, s. 65].

100 zrezygnowany i rozdwojony226 bohater Straży nocnych. Przede wszystkim jednak,

zagadnieniem o kardynalnej wadze, jest konstatowana przez Krużganka, podobnie jak wcześniej przez Hyperiona, metafizyczna samotność i poczucie ostatecznej obcości, którymi skutkować musi konsekwentnie utrzymywane stanowisko idealizmu, jako że na gruncie redukcji całego świata zewnętrznego do sensotwórczej autokonstytucji Ja, nie istnieje możliwość wykroczenia poza circulus vitiosus przedstawień. Wątek solipsystycznego odgrodzenia od rzeczywistości, skazującego jaźń na obcowanie jedynie z sobą samą, wiąże Krużganek z symboliką maski. Na gruncie tej metaforyki, opisywana przez Krużganka samotność Ja jawi się pod postacią koszmarnej nicości, czyli pustki transcendentalnego Ja, które w nieskończonym procesie własnej konstytucji zdzierając jedną konkretną treść doświadczenia po drugiej (maskę), natrafia ostatecznie na własną próżnię, gdyż obdarte z wszelkich złudzeń (masek), redukuje się jedynie do pozbawionego wszelkiej treści ruchu, permanentnej i bezcelowej oscylacji:

Straszliwa samotność panuje tu w Ja, gdy was, maski, zamykam i chcę oglądać siebie samego – wszystko to jest wybrzmiewającym dźwiękiem pozbawionym znikłego tonu, nigdzie przedmiotu i widzę oto – wszak to przecież nicość, co widzę! - Precz, jak najdalej od Ja, tańczcie znów, o maski! [Bo: SN, s. 94].

Wizja nicości, jaka wyłania się ze Straży nocnych jest więc wizją nieskończonego trwania w wiecznym ruchu pochłaniającej siebie jaźni, niezdolnej wykroczyć poza własną klaustrofobiczną przestrzeń, a więc jest to zatrważająca wizja wieczności na opak, ponurej nieśmiertelności227zamykającej się w egzotyzmie:

Żadnego przedmiotu wokół prócz straszliwego Ja, które pożerało samo siebie, a połykając znów siebie rodziło. Zmiana znikła wraz z czasem. Nie zapadałem, bo nie było też żadnej przestrzeni, podobnie też nie czułem, bym się wznosił; panowała straszliwa, wiecznie pusta nuda. Usiłowałem się unicestwić, wychodząc poza siebie – ale pozostałem i czułem, że jestem nieśmiertelny!- [Bo: SN, s. 113].

226

Na temat wewnętrznej konfuzji i sprzeczności Krużganka, por.: „Ta przeklęta sprzeczność we mnie [...] Kilkakrotnie wyrzucano mnie z kościołów, bo tam się śmiałem, i tyleż razy z domów publicznych, bo tam chciałem się modlić.” [Bo: SN, s. 71]. W tym kontekście jakże znamienna jawi się krytyczna analiza ironii romantycznej, dokonana przez Kierkegaarda: „Nastrój nie ma ani krzty realności w oczach ironisty, który tylko sporadycznie pozwala oddychać swoim nastrojom inaczej, jak tylko pod maską sprzeczności. Smutek skrywa pod eleganckim incognito żartu, radość owija w lament. Raz wybiera się do klasztoru i po drodze odwiedza górę Wenus, raz wchodzi na górę Wenus i przy okazji pomodli się w klasztorze.” [K: PI, s. 278].

227Słusznie zauważa Żmigrodzka, że „Bonawenturę prześladują dwie sprzeczne wizje koszmarnej nicości: śmierć jako synonim absolutnej zagłady i męka nieśmiertelności, samotnego trwania w pustce wieczności. W fantazmacie upiornego, samowystarczalnego, wszystko pożerającego Ja można znaleźć akcenty parodystycznej drwiny z fichteanizmu czy bystrą diagnozę moralnych dylematów indywidualizmu, które na dobre dręczyć będą romantyków dziewiętnastowiecznych.”, M. Żmigrodzka, Rozdrożny i gra z nicością, dz.

101 Nicość w Strażach nocnych przeziera nie tylko z przerażającej wizji wiecznej samotności Ja, lecz również ujawnia się pod postacią przekonania, którego nie traktowali poważnie jenajscy romantycy, a mianowicie oznacza sceptycyzm na tyle przenikliwy, że w jego świetle wszelka fantazja ujawnia się zaledwie chwilowa, przemijająca ułuda, a jeśli tak istotnie jest, to wówczas cała rzeczywistość, jawiąca się jako skończoność pozbawiona odniesienia do nieskończoności innego rodzaju niż fantastyczne, traci swe znaczenie, jako że wszystko sprowadzone zostaje do skazanego na zagładę pozoru:

O, czymże jest świat, jeśli to, o czym ten świat myślał, jest nicością, i wszystko w nim tylko ulotną fantazją! - Czym są fantazje Ziemi, wiosna i kwiaty, jeśli przemija fantazja w tej małej, krągłej rzeczy, jeśli tu, w tym wewnętrznym pustkowiu wszyscy bogowie spadają ze swych piedestałów, a wchodzą do niego robaki i zgnilizna. O, nie głoście pochwał na cześć samodzielności ducha – tu leży jego zniszczony warsztat, a tysiączne nici, z których plótł tkaninę świata, wszystkie popękały i świat razem z nimi. [Bo: SN, s. 125]228.

Nicość jest więc pierwszym i ostatnim słowem romantycznego uniwersum nocy,

które bezcelowo przemierza Krużganek, zaś ostatecznym przesłaniem, jakie w swym wisielczym poczuciu humoru formułuje on pod adresem współczesności, są zdania z Listu

odmownego do życia: „Człowiek jest do niczego, dlatego go skreślam.” [Bo: SN, s. 79].

Outline

Powiązane dokumenty