• Nie Znaleziono Wyników

Księża w naszej archidiecezji

2. Zawód ksiądz

profesję i odróżniające ją od zawodu, pozostają stałe. Zmianom zaś podlega-ją społeczne definicje tego, co powinno składać się na ich zasób. Spotykapodlega-ją się tu perspektywa jednostkowa – każdej osoby podejmującej daną profesję, zazwyczaj wsparta jej środowiskowym wyobrażeniem (kapłanów kształcą ka-płani, lekarzy lekarze itd.) oraz perspektywa społeczna, tzn. tych, którzy są klientami profesjonalistów, a zatem posługujący się społecznym wyobraże-niem tego, kim są/powinni być lekarze, prawnicy czy kapłani.

W tym miejscu warto wprowadzić jeszcze jedno pojęcie z zakre-su socjologii, jakim jest rola społeczna. Przywołam tu krótko dwie koncepcje roli społecznej, mające zupełnie inne podstawy, wynikające z odmiennych per-spektyw teoretycznych. Niemniej jednak każda z nich zawiera elementy, które będą przydatne w spojrzeniu na odpowiedzi księży przez pryzmat pełnionej przez nich roli. Florian Znaniecki definiował rolę społeczną jako: „systemem normatywnych stosunków między jednostką a częścią jej środowiska spo-łecznego. System taki wyznacza tę część środowiska, ten «krąg społeczny», z którym jednostka jako «osoba społeczna» ma być normatywnie związana;

warunkuje jej «jaźń społeczną», tj. obraz tego, czym winna być dla innych i dla siebie w danej roli jako istota cielesna i psychiczna; ustanawia jej «stan socjalny», czyli zespół praw, jakie ma jej przyznawać dany krąg społeczny;

oraz ustala jej «funkcję społeczną», czyli zespół obowiązków których wyko-nania dany krąg może się od niej domagać” (Znaniecki 1984: 530–531). Tym nieco dzisiaj archaicznym językiem Znaniecki opisuje najważniejsze aspekty pełnienia roli społecznej, bazujące na wyobrażeniu jednostki co do pełnie-nia przez nią jej roli – wyobrażepełnie-nia te budowane są na podstawie akceptowanych powszechnie norm i wzorów kulturowych, ale każdorazowo są indywidualnie interpretowane. Dalej, zakładają one, że człowiek w danej roli musi wywią-zać się z określonych obowiązków, lecz warunkiem ich wypełnienia jest nie tylko własne zaangażowanie, ale również reakcja innych. Na przykład w od-niesieniu do roli lekarza, ten, stosując terapię wobec pacjenta, zakłada, że cho-ry nie będzie podważał jego kompetencji, tylko ufając mu, postąpi zgodnie z jego zaleceniami. Natomiast „stan socjalny”, to wsparte oglądem rzeczy-wistości, określone wyobrażenia co do statusu społecznego i ekonomiczne-go przypisaneekonomiczne-go danej roli społecznej. Jak widać, wszystkie te komponenty poddawane mogą być nieustannej interpretacji zarówno przez osobę pełniącą daną rolę, jak i przez jej otoczenie. Najlepiej jest, jeśli te oczekiwania i in-terpretacje są zbieżne, niestety często może tak nie być i jak już widzieliśmy oraz jak dalej zobaczymy, np. perspektywa parafian i księży bywa różna.

Do tej, przedstawionej w pigułce optyki, dołączmy kilka pojęć należą-cych do perspektywy strukturalno-funkcjonalnej. Wyróżnia się w niej

struk-turalnie narzucone nakazy roli, czyli oczekiwania społeczne, odnoszące się do wzorów jej pełnienia, którym jednostka powinna się podporządkować oraz osobowościową definicję roli, na którą składa się indywidulane wyobra-żenie jej sprawowania. W praktyce najczęściej jest to balansowanie między oczekiwaniami a własną wizją. Wreszcie, bardzo pomocne może być wzięcie pod uwagę, że każda rola społeczna składa się z określonych cech, które ze względu na konieczność ich występowania można podzielić na: podstawowe, wystarczające i peryferyjne (Szmatka 1989: 196–200). Dajmy na to: podsta-wowe cechy w przypadku roli lekarza, to jego wiedza, pozwalająca mu leczyć ludzi. Niekoniecznie musi mieć kilka specjalizacji (to cecha wystarczająca) i być może, zwłaszcza jeśli jest dobrym diagnostykiem, nie musi być miły dla pacjentów – to może być cecha peryferyjna, która nie jest postrzega-na jako niezbędpostrzega-na do pełnienia danej roli. Zarazem, dla niektórych właśnie aspekt związany z osobowym traktowaniem pacjenta jest jednym z podstawo-wych elementów terapii, a tym samym roli lekarza. Można zatem zadać pyta-nie w odpyta-niesieniu do roli księdza, jakie cechy uznać należy za podstawowe, jakie za wystarczające, a które za peryferyjne?

„Duchowieństwo rzymskokatolickie w Polsce miało dawniej wyso-ki status społeczny, czyli zajmowało ważne miejsce i odgrywało istotną rolę w społeczeństwie. Natomiast w dzisiejszych czasach i aktualnych warunkach życia ludzi status kapłaństwa uległ negatywnym zmianom, a jego pozycja spo-łeczna i wartość są już inne, tj. o mniejszym znaczeniu według rang usta-lonych badawczo. Jednak ten wysoki kiedyś i niższy obecnie status księży zawsze zależał od wielu czynników, ale trzy z nich były kiedyś i są obecnie szczególnie znaczące: a) nastawienie księży do wartości, które społeczeń-stwo ocenia jako podstawowe i najcenniejsze; b) wyobrażenie świeckich do-tyczące roli i funkcji księży spełnianych w Kościele i w społeczeństwie, jak i ocena przydatności tych funkcji w życiu ludzi religijnych; c) stopień zinte-growania księży ze społeczeństwem i ich partycypacja we wzorach postępo-wania, które są w nim akceptowane” (Baniak 2019: 61).

Wydaje się, że z perspektywy księży i wiernych wymienione czynni-ki mogą być interpretowane w różny sposób. Chociaż, jak już widzieliśmy i jak zobaczymy dalej, różnica ta wynika nie tyle ze „zmodernizowania”

sposobu postrzegania księży przez wiernych, ile zdemokratyzowania relacji.

Parafianie (jak też i siostry zakonne) coraz częściej domagają się symetrycz-nego, podmiotowego traktowania, co skutkuje np. krytyczną oceną księży czy rozczarowaniem wobec (nie)podejmowanych przez nich działań czy po-staw utrudniających budowanie poczucia wspólnoty, opartego na podmioto-wym traktowaniu wszystkich jej członków. Jeden z ankietowanych księży

napisał m.in. „Uważam też, że księża np. w diecezji tarnowskiej 7 wcale nie są lepsi i nie podejmują więcej działań duszpasterskich niż w diecezji łódzkiej, czy warszawskiej. Natomiast różnice w praktykach są ogromne”. Skonfron-tujmy ten cytat z poniższą odpowiedzią z ankiety dla mieszkańców AŁ, kiedy respondent odpowiadał na pytanie, co chciałby zmienić w swojej parafii:

Wiele, bo parafia obumiera. Jestem w tej parafii od urodzenia (56 lat), ale tylko dzię-ki Bożej Łasce i znajomości dobrych kapłanów, bo jest coraz gorzej. Przychodzą do mojej parafii kapłani coraz bardziej leniwi, zamknięci, uzależnieni od różnych nałogów, dający antyświadectwo, gburowaci w kontaktach z wiernymi, brakiem ja-kiegokolwiek zaangażowania w życie parafii, duszpasterstwa. Dobry proboszcz nie ma możliwości zrobienia wszystkiego za nieodpowiedzialnych wikariuszy. Poza tym uważam, że taki brak zaangażowania w codzienną POSŁUGĘ, powinien mieć kon-sekwencje finansowe, a z tego co mi wiadomo to „czy się stoi, czy się leży jakaś kwota się należy”. W naszej pracy funkcjonuje system nagród, motywacji, premii i to się sprawdza. Być może taki system wynagradzania księży zmotywował by ich do bardziej owocnej pracy. Bardzo chciałabym ożywienia w mojej parafii, by ludziom chciało się tutaj przychodzić (a jest to specyficzna parafia), by kapłani współpraco-wali z parafianami, zachęcali ich do działania, by swoją osobowością promienieli Miłością Chrystusową i Nią nas zarażali.

Trudno jest zarzucić autorowi tego wpisu, że nie ma racji. Trudno jest zarazem charakterystykę tę uznać za obraz dominujący, zresztą on sam pi-sze, że zna wielu dobrych kapłanów. Idąc tokiem rozumowania cytowane-go księdza, w diecezji tarnowskiej bywają zapewne kapłani opisani wyżej.

W czym tkwi problem? Ta niewątpliwie zauważalna różnica w dającym się zmierzyć stopniu religijności wynika, moim zdaniem, z faktu, że na połu-dniu Polski społeczna rola kapłana definiowana jest często według tradycyjnych wzorów opartych na hierarchii i szczególnej pozycji księdza w środowisku lo-kalnym, a cytowana diagnoza Józefa Baniaka ma tam, przynajmniej w czasie obecnym, mniejsze zastosowanie niż w odniesieniu do np. środowiska AŁ.

Innymi słowy, można powiedzieć, że ludzie są tam bardziej religijni, mimo że ich księża wcale nie są lepsi. Pozostaje postawić pytanie, na ile siła tej, nie-wątpliwie wpisanej w normę kulturową, religijności wystarczy, aby ją (pod) trzymać. W AŁ, a zwłaszcza w Łodzi, to najwyraźniej nie wystarcza, to nie jest urodzajna ziemia, gdzie wszystko samo rośnie, ale wymagająca mozolnej kultywacji gleba, która przynosi owoce po ciężkiej pracy, dodatkowo uzależ-nionej od suszy, przymrozków i powodzi…

Poczyniłam tych kilka uwag, aby nadać kontekst interpretacyjny przed-stawionym nie tylko w tym rozdziale danym. W kolejnych rozdziałach

się-7 Przypomnijmy w tej diecezji najwyższa liczba dominicantes.

gam do ankiet wypełnionych przez księży, ale też konfrontuję ich wypowiedzi z głosem ankietowanych parafian.