• Nie Znaleziono Wyników

Wizyty u Jerzego Giedroycia - Andrzej Peciak - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wizyty u Jerzego Giedroycia - Andrzej Peciak - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ANDRZEJ PECIAK

ur. 1955; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Paryż, PRL, współczesność

Słowa kluczowe Jerzy Giedroyć, Tomasz Pietrasiewicz, Maisons-Laffitte

Wizyty u Jerzego Giedroycia

[Jerzego] Giedroycia spotykałem systematycznie, jak przyjeżdżaliśmy [do Paryża].

Pamiętam pierwszy nasz przyjazd z Tomkiem Pietrasiewiczem. Mamy zresztą bardzo fajne zdjęcie pod tablicą z napisem „Maisons-Laffitte”, zrobione przed wizytą. Zawiózł nas znajomy ksiądz, który nam pomagał, [Marian] Faleńczyk, pallotyn, był wtedy szefem Centrum Dialogu w Paryżu. Pojechaliśmy z ks. Faleńczykiem, bo nawet nie mieliśmy specjalnie pieniędzy na metro. Pamiętam atmosferę, kiedy Giedroyć nas przyjął. To spotkanie trwało raptem z piętnaście minut i siedzieliśmy trochę jak w kościele. On wyszedł po coś, jakieś książki miał nam przynieść i ja powiedziałem do Tomka: „No co, zachowujmy się normalnie, przecież to nie kościół”. Ale takie było to pierwsze wrażenie.

Później, aż do śmierci Redaktora, bardzo często tam bywałem i na UMCS-ie kilkanaście książek poświęconych „Kulturze” wydałem. Wtedy jeździłem trzy-cztery razy w roku, więc też nasze stosunki się zmieniały. To nie było tak, że piętnastominutowa rozmowa, tylko godzina, dwie, później obiad, kawa. Giedroyć był taki ascetyczny w okazywaniu uczuć. Ale później, pod koniec tego okresu, to była już naprawdę sympatyczna znajomość. Czasem jakaś lampka wina czy koniaku. Te wspomnienia, które zaczęły się w FIS-ie, to najpiękniejszy okres mojego życia, nie mówiąc o tym, że współpraca z Giedroyciem i Instytutem, później z panią Zofią [Hertz], to była moja największa, życiowa przygoda zawodowa. Wszystkie wydawane książki zawsze uważałem za spłacanie długów w stosunku do tych fantastycznych ludzi. Cieszę się, że ich poznałem i że miałem możliwość spłacenia długów w postaci wydawania książek [Gustawa] Herlinga-Grudzińskiego, Jakuba Karpińskiego, Wojciecha Karpińskiego, [Józefa] Czapskiego, [Włodzimierza] Odojewskiego, [Leopolda] Ungera, [Bohdana] Osadczuka, [Jerzego] Pomianowskiego czy [Krzysztofa] Pomiana.

(2)

Data i miejsce nagrania 2008-02-13, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Marzena Baum, Piotr Krotofil

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN”

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jak pojechało się na Zachód i przywiozło sto dolarów, to wiedziało się, że pół roku się przeżyje.. Tymczasowość kompletna, nic nie można

miałem cynk, że w Warszawie były do odebrania dwie czy trzy gilotyny – to były noże służące do krojenia papieru, gazet czy książek – wtedy załatwiało się

Jeżeli miało się dojście do jakiejś małej drukarenki, w której ludzie chcieli zarobić albo mieć na wódę, to się dawało im blachę i oni drukowali na sprzęcie państwowym

Był 1982 rok, ja cały czas miałem status doktoranta KUL-u, nigdzie nie pracowałem, tylko gdzieś dorywczo dorabiałem, żona pracowała na KUL-u. Wtedy zaczął się kolportaż bibuły

Dzisiaj są partie polityczne, są przepychanki, jednych się lubi, drugich się nie lubi, a tu było się po dobrej stronie, miało się jednego wroga, wiedziało się, że ten

Natomiast jak się pisało nową książkę, to musieliśmy zdobyć składopis, bo oczywiście wtedy nie było komputerów, edytorów tekstu i wszystkiego, co dzisiaj ułatwia

Jeżeli ktoś interesował się, czytał prasę podziemną, czytał książki, czytał opracowania zachodnie, to widział, że ten system się walił i prędzej czy później

Choć z jedzeniem było wtedy już bardzo ciężko, dzieliliśmy się z nimi czym było można.. Ale to byli dobrzy ludzie, jak